Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Listwa o Czekam na koniec „lewicy”
    Listwa o Czekam na koniec „lewicy”
    Boydar o UE to projekt amerykański
    Krzysztof M o Niemiecki minister grozi…
    Boydar o Wolne tematy (24 – …
    Voodoosch o Niemiecki minister grozi…
    Ats42 o Kanada sfinansuje dewiantowi i…
    Porucznik Colombo o Wolne tematy (24 – …
    Voodoosch o Kanada sfinansuje dewiantowi i…
    Krzysztof M o UE to projekt amerykański
    Harakiri Sepuku o O krok od nowego Czarnoby…
    Harakiri Sepuku o Niemiecki minister grozi…
    Yagiel o Wolne tematy (24 – …
    Boydar o Wolne tematy (24 – …
    ? o UE to projekt amerykański
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 707 subskrybenta

Austriacka pamięć o odsieczy wiedeńskiej

Posted by Marucha w dniu 2014-09-13 (Sobota)

Choć rola Jana III Sobieskiego w zwycięskiej odsieczy bywała i wciąż bywa umniejszana, pamięć o „Obrońcy Wiary” – taki tytuł polskiemu monarsze nadał papież Innocenty XI – dalej trwa, zwłaszcza wśród austriackich kręgów konserwatywnych.

Sami Austriacy wspominając bitwę z roku 1683 coraz częściej myślą o… islamskiej imigracji.

Spośród wybitnych wodzów I Rzeczypospolitej tylko Jan III Sobieski zyskał międzynarodową sławę jako „sprośnego Turczyna pogromca”. Ostatni spośród wielkich sarmackich dowódców kojarzony jest zazwyczaj z wiktorią wiedeńską Anno Domini 1683, choć zdaniem wybitnego teoretyka wojskowości – pruskiego generała Carla von Clausewitza – najbardziej błyskotliwym zwycięstwem Sobieskiego była bitwa pod Chocimiem stoczona 11 listopada 1673 roku. W naszej historiografii zajmuje ona wysoką pozycję, choć niżej podpisany ma mu za złe, że „Lew Lechistanu”, jak nazywali Sobieskiego Turcy, nie dokonał zamachu stanu, który byłby bodaj ostatnią szansą na zawrócenie Rzeczypospolitej z równi pochyłej wiodącej do upadku.

Jan III Sobieski bywa krytykowany za udzieloną monarchii habsburskiej pomoc, wobec której Wiedeń okazał specyficzną „wdzięczność” uczestnicząc w rozbiorach Polski. Wypada mi zatem wystąpić w roli advocatus Casa Austraiae i spróbować odpowiedzieć na pytanie: czy nad Dunajem zapomniano o roli króla Jana w zwycięstwie nad islamskim zagrożeniem? Zwycięstwo Osmanów oblegających Wiedeń mogło mieć nieprzewidziane konsekwencje dla Polski, jak i Europy. Równocześnie żywa była świadomość habsburskiego zaangażowania w odparcie szwedzkiego najeźdźcy. Sobieski decydując się na udział w odsieczy (zgodnie z zawartym poprzednio sojuszem) działał w dobrze rozumianym polskim interesie.

Wiktora wiedeńska zajmowała w austriackiej świadomości społecznej i historycznej poczesne miejsce, jednak towarzyszyło temu znaczne pomniejszanie polskiego wkładu w to zwycięstwo. Jana III przedstawiano jako bohaterskiego władcę walczącego z szablą w ręku (co zresztą było prawdą), pomijając przy tym, że to jego decyzje przyniosły tak świetne zwycięstwo. Warto przy tym pamiętać, że bitwa pod Wiedniem zapoczątkowała szereg zwycięskich dla Austrii kampanii przeciwko Turcji. U boku Jana Sobieskiego i księcia Karola Lotaryńskiego debiutował wówczas słynny książę Eugeniusz Sabaudzki. Jego tryumfy (np. pod Petrovaradeinem i Zentą) na dwa stulecia zepchnęły w cień odsiecz wiedeńską.

Pamięć o Janie III Sobieskim przywróciły dopiero obchody 200. rocznicy bitwy. Był to ukłon Domu Panującego w stronę galicyjskich poddanych, choć towarzyszyła mu subtelna deprecjacja polskiego wkładu w ten sukces, za wyjątkiem znaczenia „skrzydlatych jeźdźców” – jak nazywano husarię. Świadomość krzepła wraz z upływem czasu.

Dwieście pięćdziesiątą rocznicę bitwy przywołano z myślą o wyraźnych celach politycznych. Niewielka republika austriacka, która wyłoniła się z rozpadu monarchii habsburskiej w 1918 roku, przeżywała głęboki kryzys polityczny i tożsamościowy. Prawicowi politycy chrześcijańscy z Engelbertem Dollfussem i Kurtem Schuschniggiem na czele starali się wcielać w życie nauczanie społeczne Kościoła, prowadząc równocześnie walkę na dwóch frontach: przeciwko lewicowemu i narodowosocjalistycznemu ekstremizmowi.

W 1933 roku tryumf Sobieskiego przedstawiano więc jako zwycięstwo nad „pogańskim barbarzyństwem”, a samą Austrię jako twierdzę (Bollwerk) w walce z bezbożnictwem i bezprawiem. Austriaccy historycy i politolodzy, nawet ci najbardziej krytyczni wobec polityki Dolfussa, zgodnie podkreślają, że w ten sposób tworzył on podwaliny pod rozwój odrębnego narodu austriackiego. Warto wspomnieć w tym miejscu wicekanclerza Austrii tej doby księcia Ernsta Rüdigera von Starhemaberga – w prostej linii potomka i imiennika bohaterskiego obrońcy Wiednia w 1683 roku. Po Anschlussie jako jeden z nielicznych przedstawicieli austriackiej elity walczył z bronią w ręku przeciw III Rzeszy.

Obecnie pamięć o tryumfie Jana III Sobieskiego zajmuje niekwestionowane miejsce w austriackiej historiografii. Rolą polskiego wojska w oddaleniu osmańskiego zagrożenia przedstawiana jest obiektywnie w szkolnych podręcznikach, podobnie sytuacja rysuje się w przypadku monumentalnego 10-tomowego dzieła austriackich akademików o monarchii habsburskiej. Inaczej bywało w wieku XIX. Należy przypuszczać, że działo się tak przez wzgląd na pruskiego, a od 1871 niemieckiego sojusznika. Przodek XIX wiecznych monarchów pruskich, wielki elektor Fryderyk Wilhelm – złośliwie sportretowany na stronach „Potopu” Henryka Sienkiewicza – jako jedyny władca niemiecki odmówił w 1683 roku jakiejkolwiek pomocy zagrożonemu Wiedniowi. W przypadku bliższego opisu historycznego, prawdy tej nie dałoby się ominąć. Tablica upamiętniająca udział króla Jana III Sobieskiego i wojsk polskich w wiedeńskiej potrzebie została jednak odsłonięta już w roku 1883.

Dla kół chrześcijańsko-monarchistycznych odsiecz nabrała szczególnego znaczenia w kontekście kolejnego zagrożenia „potopem” islamskich imigrantów z Turcji i krajów Bliskiego Wschodu. Równocześnie historia roku 1683 uwiera austriacką lewicę, wbrew wszystkiemu hołdującą idei multikulturalizmu. Z tego powodu z frontonu Bazyliki Św. Szczepana usunięto napisy o „tureckich pogańskich psach”, oceniane jako „politycznie niepoprawne”.

Inną postawę prezentują sami Austriacy, często postrzegający napływ wyznających tę samą wiarę imigrantów znad Wisły jako czynnik ograniczający znaczenie ludności napływającej z krajów islamskich. Niektórzy byliby skłonni dostrzegać w tym kolejną „odsiecz”, choć niektórzy Polacy, osobliwie ci utożsamiani z Mexico Platz, wizerunek ten nadszarpnęli.

Roman Kochnowski
 http://www.pch24.pl

Komentarze 23 to “Austriacka pamięć o odsieczy wiedeńskiej”

  1. bart_w said

    Husaria skrzydeł na plecach nie nosiła. To chyba oczywiste. Jak z takim czyms można swobodnie machać koncerzem? Bardzo niewielu miało jednak jedno skrzydełko, ale przy siodle. Jedno, żeby mozna było z drugiej strony wsiąśc na konia bez problemów.

    Skrzydła na plecach tylko do parady.

    Tak, husaria atakując czyniła szum, który wroga przerażał i konie jego. Ale ten hałas nie pochodził od szkrzydeł, tylko od trzepotania długich proporców przy kopiach.
    Zresztą, co ja tu będe powtarzał po Jędrku. Prosze posłuchac, bo warto. I następniki także polecane do obejrzenia I wysłuchania.

  2. ENKI said

    Jan Chyzostom Pasek. Pamiętniki. Rok Pański 1683.
    „…tak byli Niemcy zahukani i serce stracili, żeby się i samym Tatarom założy nie umieli, nie tylko by Turkom; rąbano na kożdym spotkaniu jako drwa w lesie Niemców nieboraków – Wiednia tedy, jako mówię, już nic nie trzyma, tylko jedna nadzieja sukursów wojska polskiego…Wiktoryja szczęśliwa 12 września rozweseliła wszystko chrześcijaństwo…rozweseliła całą Rzeszę Niemiecką…Słyszałem to z ust człowieka z francuskich krajów, który mówił że „Polacy zbawili Niemców”. Bo to jest rzecz pewna, że już by był Wiedeń trzech dni więcej nie wytrzymał….”

    Od siebie dodam niegrzeczne: Za wyzwolenie nadzwyczajne
    wdzięczne niemieckie: „polnische schweine”.

  3. Eliza said

    Jakie są początki zwrotu: „polnische schweine”? Jest to upokarzające, ale upokarzanie nie tylko Polaków, ale i Słowian od czegoś się zaczęło.

  4. Daro said

    Decydujaca bitwa byla pod Parkanami a nie pod Wiedniem

  5. Gandzia said

    Poza kilkoma dywanami Sobieski nic nie zyskał a 89 później Austria wzięła udział w rozbiorach Polski. Nie wiem jak nazwać to, co zrobił Sobieski? „Zdrada” czy „Głupota”

  6. radosław37 said

    Venimus, vidimus, Deus vicit
    Szkoda, że Jan III Sobieski nie jest świętym

  7. Lily said

    Re; Radoslaw37,Panie Radoslawie,zeby tylko mial inne korzenie,to wszystko by bylo,i posmiertnie nadany Order Orla Bialego.W dzisiejszych czasach,najwyzsza ordery nadaja swoi swoim…Po prostu,szkoda slow …

  8. Gandzia said

    Zastanawia mnie, dlaczego niektórzy używają nicka będącego nazwą kobiecego demona np „Lily” pochodzącego od „Lilith”
    Co gorsze Demony mówią 90% prawdy aby przemycić ważne dla nich 10% kłamstwa.

  9. Lily said

    Re 8; Gandzia,lecisz mnie czosnkiem… O twoim nicku nie wspomne,bo zle mnie sie kojarzy…

  10. sarmacjaturanska said

    sultan polski pokonal sultana tureckiego , oczywiscie pod Wiedniem
    i tyle w tym temacie.

  11. Zdziwiony said

    Jan Matejko w 200 rocznicę odsieczy wiedeńskiej uwiecznił na płótnie zwycięstwo króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem i obraz ten ofiarował papieżowi Leonowi XIII (oglądać go można w Muzeum Watykańskim). Po lewej stronie zwycięzcy spod Wiednia malarz umieścił kapucyna o. Marka z Aviano.

    7 VII 1683 r. Wiedeń został otoczony przez wojska tureckie. Cesarz opuścił miasto, a z nim 60000 mieszkańców.
    Dn. 14 VIII 1683 r., na prośbę cesarza, kapucyn o. Marek z Aviano mianowany został przez Innocentego XI legatem papieskim przy cesarzu i jego armii, a 5 IX przybył do Linzu. Zaraz dopuszczony został do narad wojskowych. Cesarz ciągle się wahał, czy ma objąć naczelne dowództwo nad wojskami koalicyjnymi. Król polski Jan III stawiał sprawę zdecydowanie twierdząc, że to on powinien być naczelnym dowódcą, na co z kolei nie chcieli zgodzić się książęta niemieccy, uważając, że dowodzenie armią sprzymierzoną należy się Karolowi Lotaryńskiemu. O. Marek zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Znał zapewne kwalifikacje i bogate doświadczenie wojenne w wojnach z Turkami króla polskiego. Stanowczo więc opowiedział się za powierzeniem mu naczelnego
    dowództwa. Sam Jan III w liście do Marii Kazimiery z 9 IX 1683 r. napisał: „Był u mnie na tamtej stronie Dunaju na audiencji [o. Marek] z Aviano, więcej niż pół godziny; powiedział co mówił z cesarzem prywatnie, jako przestrzegał, napominał, pokazował, dlaczego Pan Bóg te tu karze kraje. Na wojnę mu samemu iść ani tu się zbliżać nie kazał i kiedy wczoraj rozgłoszono, iż cesarz jedzie, że mu gospody tu w Tulnie rozpisują, on się tylko uśmiechał, a głową pokazował, że nie”.
    Zachował się też list cesarza Leopolda do o. Marka z 8 IX 1683 r., w którym ten pisał: „Chciałbym, abyś Wasza wielebność powiadomił mnie o tej sprawie, o której rozmawialiśmy ostatnim razem wieczorem. Czy król (polski) ma jakieś trudności odnośnie do przybycia mojej osoby i czy jest bardzo przeciwny temu mojemu przybyciu. Czy Wasza wielebność uważa, tak jak przedtem, że nie powinienem przybyć, czy też mógłbym przybyć. Ja jednak nie chcę, by moje przybycie było ze szkodą dla Wiednia i dla dobra publicznego […] Gdyby Wasza wielebność miał przeciwne zdanie, proszę zaraz dać mi znać…”.

    Dzięki zabiegom dyplomatycznym o. Marka z Aviano ostatecznie Jan III objął dowództwo nad wojskami sprzymierzonych. Pertraktacje ciągnęły się niemal do ostatniej chwili.
    O. Marek wspominać będzie tę sytuację jeszcze w 5 lat po odsieczy wiedeńskiej, pisząc list do cesarza Leopolda 8 XII 1688 r. „Pamięta zapewne Wasza Cesarska Mość, że podczas oblężenia Wiednia miałem wielką łaskę od Boga, by na 10 dni przed bitwą przynieść skuteczną pomoc. Gdybym się spóźnił o 5 dni, Wiedeń byłby upadł i dostał się w ręce nieprzyjaciół. Dwa razy spotkałem się z królem polskim, zniechęconym z wielu powodów, ale z niemałym wysiłkiem doprowadziłem do tego, by Wiedeń wyzwolono, co z pomocą Bożą też się stało”. O. Marek, w wirze licznych zajęć, nie zapomniał o swej istotnej powinności – duchowego przygotowania wojsk chrześcijańskich do walki. Już 8 IX, w święto Narodzenia NMP, odprawił specjalną Mszę św. Jan III w liście do Marysieńki z 9 IX 1683 r. tak opisywał to doniosłe wydarzenie: „Myśmy dzień wczorajszy tu strawili na nabożeństwie, gdzie nam dawał padre Marco z Aviano benedykcję, umyślnie tu przysłany imieniem Ojca św. Komunikował nas z rąk swoich: mszę miał i egzortę niezwyczajnym sposobem, bo pytał: «Jeśli macie ufność w Panu Bogu?» i odpowiadaliśmy mu wszyscy, że mamy. Potem kilka razy kazał za sobą mówić głośno: «Jezus Maryja, Jezus Maryja». Mszę miał z dziwnym nabożeństwem: prawdziwie to jest człowiek złączony z Panem Bogiem, nie prostak i nie bigot”. Z tą Mszą św. wiąże się nawet legenda. Autor Diariusza wiedeńskiej okazyji Mikołaj na Dyakowicach Dyakowski napisał, że o. Marek kończąc Mszę św. zamiast słów: Ite, missa est, powiedział Vnces Joannes”.

    Dn. 15 IX, po uzgodnieniu spraw ceremonialnych, nastąpiło spotkanie króla polskiego z cesarzem.
    Mile rozpoczęte zakończyło się zgrzytem, wywołanym zachowaniem się cesarza wobec królewicza Jakuba i wojska polskiego. „Po tym się widzeniu – pisał Jan III do Marysieńki 17 IX 1683 r — zaraz tak wszystko się odmieniło, jakoby nas nigdy nie znano […] Chorzy nasi na gnojach leżą i niebożęta postrzeleni, których bardzo siła, a ja na nich uprosić nie mogę szkuty jednej, abym ich mógł do Peszburku spuścić i tam ich swoim sustentować kosztem; bo nie tylko im, ale mnie gospody, a przynajmniej w niej sklepu za moje pieniądze pokazać nie chcieli, aby było rzeczy złożyć z wozów tych, od których konie pozdychały. Ciał zmarłych na tej wojnie zacniejszych żołnierzów w kościołach w mieście chować nie chcą, pokazując pole albo spalone po przedmieściach, pełne trupów pogańskich cmentarze; którym zaś grobu w mieście pozwolą, trzeba nie tylko pieprzem, ale i solą dobrze osolić! […] Wiemy, że Ojciec św. daje, że i sreber kościelnych nie żałuje, że i prywatni ludzie składają wielkie sumy – a na cóż się to zejdzie? […] Cokolwiekeśmy hazardowali, uczyniliśmy to wszystko w nadzieję obietnicy Ojca św., a teraz żałośnie nam tylko wzdychać przychodzi, patrząc na ginące wojsko nasze, nie od nieprzyjaciela, ale od największych, którzy by nam być powinni, przyjaciół naszych”.

    W dalszym ciągu opisu tej smutnej rzeczywistości Jan III tak donosił o zachowaniu się wówczas legata papieskiego: „Marco z Aviano, święty i poczciwy człowiek, płacze patrząc na te rzeczy, a czyni, co może w Wiedniu, aby ich te tam rady zagrzał i do jakiejkolwiek przywiódł rezolucji”. W liście z 24 IX 1683 r. dodawał: „Padre z Aviano, który odjechał zaraz z Wiednia do Linzu, a stamtąd miał zaraz jechać do Włoch, narzekał na srogie grzechy dworu i miasta wiedeńskiego, których równi nigdzie nie kładł; na ministrów cesarskich, na pychę, na niesprawiedliwość, na rozpustę srogą miasta i dworu; na cesarza zaś grzechy z omission (opuszczenia) i że pozwala tych niesprawiedliwości ministrom swym, sam się nie aplikując, sam w te rzeczy nie wglądając. Ze mną czasu bardzo mało miał mówić. Obiecował przecie wiktorii; prawda, że czasem niby przez zęby. Po wiktorii obłapiał mię, całował, a wzdychał, prosił, aby continuer (kontynuować) bez omieszkania czasu. Narzekał na lenistwo drugich, na niedbalstwo; mówił, co należało, a potem, nie mogąc na to i patrzeć, odjechał”.

    Po przeszło 300 latach, ten wybitny kapucyn doczekał się wyniesienia do chwały ołtarzy.

  12. Joannus said

    Ad 1
    Czytałem w dawnej ksiażce coś takiego. Bogaci husarze różnili się od mniej zamożych tym, że mieli skóry lamparcie lub tygrysie i dwa skrzydła, drudzy jedno i skóry najczęściej wilcze.

  13. bart_w said

    Pocztowi nosili skóry wilcze lub rysie. Egzotyczne skóry mieli najbogatsi. Wielu w ogóle nie używało skór, a pancerz przykrywali żupanem. Wygoda przede wszystkim, a także chodziło o to, zeby jak najbardziej odciążyć konia. który musiał byc nie tylko szybki, ale i zwrotny.

    Natomiast do celów paradnych używano nawet owych skrzydeł u pasa.

    Jędrek („Jędrek o husarii”) powiada, że husarski koń nie był zbyt wielki, a pochodził ze Wschodu. Natomiast wikipedia powiada, że był to koń krzyżowany na miejscu z krajskiego konika i jeszcze innych ras, z czego wyszedł okaz dość wysoki, ale wytrzymały i zwrotny. Podobno sprzedanie takiego zwiarzaka za granicę obwarowane było najsurowszymi karami łącznie z kara śmierci.

    Także ciekawe rzeczy w tej materii opowiada zwariowany historyk na Historii Bez Cenzury na Youtubie.

    Pewnie prawda jak zwykle siedzi gdzieś pośrodku.

  14. R1 said

    tak, husaria nie miała skrzydeł,
    a major Sucharski toczył pianę z ust…

    wiem, bo widziałem w TV i ktoś mi powiedział…

    prawda ciołki?

    no i zdrajca Sobieski, bo Austria nas rozebrała,
    ale ciołek nie pomyśli, że gdyby Turcja ruszyła na Polskę to Austria i Rzesza by nie nadeszły…
    też w TVN widziałem jak jakiś homo powiedział, że Sobieski to wcale nie był taki chłopek-roztropek (to miał być akurat komplement)

    osła poznaje się po tym, że ryczy i jak mawiali starożytni: „gdybyś milczał – wciąż byłbyś mędrcem”.

  15. bart_w said

    R1: Nie rozumiem przesłania. Skoro masz mnie za osla, to konsekwentnie, prosze, wyrazaj sie tak, by cie osiol zrozumial.

    NB. Osiol jest stworzeniem niezwykle inteligentnym, prawdopodobnie dlatego, że żyje długo.

  16. Filo said

    14
    R1
    Zdaje sie ze R1 nie bardzo wie jak dyskutowac na temat bardzo skomplikowanej historii Polski.
    Kazda bitwa jest zawsze dyskusyjna bez wzgledu na wynik, poniewaz obie strony podaja swoja wersje zdarzen.
    A Bart_w podaje tylko zrodla.

    I co w tym zlego?

  17. revers said

    Ta sama husaria nie mogla sobie dac rade z siecza kijowska pod chmielnickim, innymi watazkami z stepow dzisiejszej ukrainy.

    Wystarczyl oboz kozacki nad rzeczka z bagnitym dojsciem i husaria nie przeszla w kolejnej szarzy, za to dzien i noc nekana podjazdami, tracila sily i ludzi, konie by potem zostac wyrznieta w pien jak to mialo miejsce w czasach chmielnickiego. Wystarczy taktyka, strategia, przywodca znajcy sztuke walki sasiadow by zanalezc slabe punkty przeciwnika.

  18. Filo said

    Jedno jest pewne. Po Sobieskim przyszly Sasy i skonczy sie dla Polski ‚dobre casy’.

  19. JO said

    Szczegolnie Polki ubrane jak Prostytutki nadszarpnely ten wizerunek. …. a Kobiety Islamskie przyciagaja konsekwencja swej wiary w praktyce.

    Czy nie jest to przypadkiem tak, ze cialo gnije od glowy? Przykladow jest wiele…

    Pan oczywiście nie potrafi napisać, że niektóre Polki ubierają się w sposób niegodny. Pan od razu wali prostytutkami…
    Admin

  20. Przecław said

    dot.17. Revers

    Husaria nie mogła sobie dać rady ? No to przeczytaj sobie o Beresteczku, gdzie padło 40 tysięcy Turków i wojsk zdrajcy Chmielnickiego/Camerona, przy stratach własnych 700 ludzi., i przestań bredzić.
    ..http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Beresteczkiem

  21. JO said

    ad.19. A co jest w tym zlego, ze ja uzywam zwrotu „..jak prostytutki..” ?

    Czy Pan nie jest zbyt delikatny w tym temacie?

    Nie – admin

  22. Filo said

    21
    JO
    Panie JO
    Osobie religijnej nie wypada zaprzatac sobie glowy prostytutkami.

  23. JO said

    ad.22. Niech Pan wytlumaczy szerzej swoje zdanie.

Sorry, the comment form is closed at this time.