Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zatwierdził nową doktrynę wojenną, uznającą rozszerzenie NATO i budowę systemów antyrakietowych za czynniki zagrożenia militarnego oraz dopuszczającą użycie broni jądrowej również dla odparcia agresji konwencjonalnej – informuje PAP. Tekst doktryny opublikowano na stronach internetowych Kremla.
Jeśli wolno się retorycznie i głupio spytać… a jaką doktrynę wojenną ma Polska? Czy w ogóle ma jakąkolwiek, czy też bezmyślnie zakłada się, iż pokój w Europie będzie trwał wiecznie, a wokół nas są sami przyjaciele? Damy sobie łeb urwać, że nie tylko nie istnieje żadna doktryna wojenna, ale że w ogóle Polska nie posiada żadnej strategii polityki zagranicznej.
Na pierwszym miejscu listy zewnętrznych czynników zagrożenia Rosji umieszczono „dążenie do powierzenia siłowemu potencjałowi NATO funkcji globalnych, realizowanych z naruszeniem norm prawa międzynarodowego, do zbliżenia infrastruktury wojskowej państw członkowskich NATO ku granicy Federacji Rosyjskiej, w tym również drogą rozszerzenia bloku”.
Trudno odmówić powyższemu racji. USA, posługując się bezczelnie nazwą NATO, gwałci bez zmrużenia okiem prawo międzynarodowe wszędzie tam, gdzie widzi w tym dla siebie interes. Klasyczne przykłady to napaść na Serbię i Irak bez wypowiadania wojny.
Jako potencjalne zarzewie wojny wymieniono dalej między innymi „tworzenie i rozwijanie systemów strategicznej obrony przeciwrakietowej, zakłócające globalną stabilność i naruszające istniejący stosunek sił w sferze rakietowo-jądrowej”.
Nowa doktryna głosi, iż „Federacja Rosyjska zastrzega sobie prawo użycia broni jądrowej w odpowiedzi na użycie wobec niej i/lub jej sojuszników broni jądrowej i innych rodzajów broni masowego rażenia, a także w przypadku agresji przeciwko Federacji Rosyjskiej z użyciem broni konwencjonalnej, jeśli zagrożone byłoby samo istnienie państwa”.
A co zrobi Polska, jeśli zagrożone będzie istnienie państwa? Nic nie zrobi, bo Państwa Polskiego po prostu już nie ma, choć zarówno rząd, opozycja jak i tumaństwo wychowane przez Gazetę Wyborczą twierdzi co innego.
Dokument zezwala na operacyjne użycie sił zbrojnych poza granicami Rosji „w celach obrony interesów Federacji Rosyjskiej i jej obywateli oraz wyegzekwowania prawa międzynarodowego i bezpieczeństwa”.