Co wolno prezydentowi
Posted by Marucha w dniu 2010-08-25 (Środa)
Żyjemy w czasach zamętu. W sytuacji gdy – jak nigdy dotąd w historii ludzkości – kwestionowane jest podstawowe prawo człowieka do życia od poczęcia do naturalnej śmierci, wydawałoby się, że ludzie dobrej woli powinni kierować się jasnymi kryteriami. Tymczasem rzeczywistość wygląda często inaczej.
Gdy Rada ds. Rodziny Episkopatu Polski wydała komunikat, w którym napisano: “Należy pamiętać, że ci, którzy je zabijają, i ci, którzy czynnie uczestniczą w zabijaniu bądź ustanawiają prawa przeciwko życiu poczętemu, a takim jest życie dziecka w stanie embrionalnym, w ogromnym procencie niszczone w procedurze in vitro, stają w jawnej sprzeczności z nauczaniem Kościoła katolickiego i nie mogą przystępować do Komunii Świętej, dopóki nie zmienią swojej postawy” – uruchomiono “dyżurnych” duchownych i katolików świeckich, by zrelatywizować naukę Kościoła w sprawach życia.
Co mają myśleć liczni tzw. zwykli katolicy, gdy widzą, jak politycy deklarujący poparcie dla metody in vitro są pokazywani w telewizji, gdy przyjmują Eucharystię i nie spotyka się to z żadną reakcją pasterzy? [Marucha pisał o tym już dawno. – admin]
W wywiadzie dla “Rzeczpospolitej” opublikowanym 19 sierpnia Bronisław Komorowski – już jako urzędujący prezydent – zapowiedział, że podpisze ustawę refundującą z budżetu państwa zabiegi in vitro. Innymi słowy, prezydent deklarujący się jako katolik nie tylko zapowiada poparcie dla działań sprzecznych z nauczaniem Kościoła, ale również chce doprowadzić do sytuacji, by z podatków płaconych w znacznej części przez katolików były finansowane eugeniczne procedury medyczne polegające na selekcjonowaniu i zabijaniu “nieprzydatnych” istot ludzkich. Tym sposobem państwo polskie systemowo łamałoby obywatelskie sumienia i na skalę przemysłową uczestniczyło w procederze unicestwiania życia ludzkiego.
Wobec takich zagrożeń ważne jest, aby znalazły się osoby mające do tego odpowiedni tytuł, które napomną głowę państwa, jak bardzo odbiega od nauki Kościoła i jakie to rodzi konsekwencje. Czy zwycięży pokusa dobrych relacji z władzą świecką, czy bycie “znakiem sprzeciwu” i troska o sprawy fundamentalne? Może też jest potrzebne przypomnienie wiernym nauczania katechizmowego, że katolik jest nawet zobowiązany w sumieniu do nieprzestrzegania zarządzeń władz cywilnych, gdy przepisy te są sprzeczne z wymaganiami ładu moralnego, z podstawowymi prawami osób i ze wskazaniami Ewangelii.
Przekaz dobrej doktryny jest szczególnie ważny. Trwająca od wielu miesięcy debata na temat in vitro pokazuje, że wielu wiernych jest zagubionych i nie rozumie istoty problemu, a niektórzy ludzie, przedstawiani publicznie jako katolicy albo sami się powołujący na bycie katolikiem, prezentują poglądy sprzeczne z Magisterium Kościoła. W ten sposób powstaje dezorientacja i zamieszanie. Potrzebne jest jasne nauczanie pasterzy. Bo nawet wśród ludzi wierzących pojawia się refleksja oparta na lansowanej w środowiskach laickich tezie naruszającej godność i prawo do życia każdego, że “Kościół, mówiąc ‘nie’ in vitro, stoi na drodze szczęścia par, które inaczej nie mogą cieszyć się potomstwem”.
Warto się odwołać do przykładu amerykańskiego. W bardzo spluralizowanym społeczeństwie amerykańskim, po negatywnym doświadczeniu różnego rodzaju “kompromisów”, które prowadziły do rozmycia postaw moralnych, coraz silniejsze jest odwołanie do zdrowej nauki. Niewątpliwie społecznej odwagi wymaga odmawianie udzielania Komunii Świętej osobom, które publicznie kwestionują prawo do życia lub działają przeciwko życiu. Przewodniczący Konferencji Biskupów USA ks. kard. Francis George skrytykował – idąc pod prąd politycznej poprawności – nadanie przez katolicki uniwersytet Notre Dame doktoratu honoris causa Barackowi Obamie – powszechnie znanemu zwolennikowi aborcji. Często mówi się, że Polska to kraj katolicki, ale ile osób publicznie podkreślających swoją katolickość i działających w przestrzeni publicznej swoimi wypowiedziami i czynami przyczynia się do zła i zgorszenia?
Jan Maria Jackowski
Nasz Dziennik, 21. – 22.08. 2010
Komentarzy 17 do “Co wolno prezydentowi”
Sorry, the comment form is closed at this time.
gosc po raz pierwszy said
— Zadnego odkrycia gdy powiem :Nic tak nie psuje ustanowionego prawa , nic tak nie demoralizuje ogolu , jak nie konsekwencja w przestrzeganiu tego prawa , przez tych ktorzy powinni stac na jego strazy .
jowramj said
Trójka Na Poważnie
Środa, 25 sierpnia 2010, godz.21.00
W „Trójce na poważnie” powraca idea jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW). Wielu zwolenników JOW domaga się, aby obecna zasada wybierania radnych do samorządu stała się powszechna i była rozciągnięta także na posłów do parlamentu. Postulują zastąpienie ordynacji proporcjonalnej na większościową. Jak sprawdza się JOW w samorządach? Jakie są szanse powszechnych JOW w Polsce?
W dyskusji w studiu wezmą udział profesorowie: Jerzy Przystawa, Mirosław Dakowski, Andrzej Czachor oraz telefonicznie prezydenci Torunia Michał Zaleski i Zamościa Marcin Zamoyski.
Na audycję zaprasza – Wojciech Reszczyński.
źródło: http://www.polskieradio.pl/trojka/TrojkaNaPowaznie/artykul184796.html
j said
Niestety sprawdzily sie nasze tu smutne przewidywania, ze prowokacja z warszawskim krzyzem prezydenckim juz wkrotce zaowocuje podobnymi bezkarnymi akcjami likwidowania krzyzy. Warszawski test bowiem wypadl bardzo pozytywnie. Likwidacja w Polsce krzyzy, bo o to w gruncie rzeczy, oprocz zadymy politycznej, prowokatorom chodzilo – wlasnie sie malowniczo rozkreca. Na oczach naszego zniewolonego, bezwolnego i bezradnego spoleczenstwa….
http://wiadomosci.onet.pl/2213977,449,tpn_usunal_krzyz_z_rysow,item.html
166 Bojkot TVN said
O JOW na żywo w PR III, profesorowie Dakowski i Przystawa
http://polskieradio.pl/sluchaj/default.aspx?p=3
bojkot POPISU said
A. Szubert
Wybory tytularnego nadzorcy polskiego baraku Unii mamy za sobą. Ale
już na horyzoncie pojawiają się przed nami wybory „samorządowe”.
Etymologia tego słowa wskazuje, że wobec ograniczenia zakresu władzy i
zasobów finansowych samorządów SAM RZĄD samorządami rządzi, czyli
łaskawie pozwala im decydować o duperelach. O ważniejszych sprawach
decyduje góra czyli rząd. Który (kierowany naturalnie instrukcjami i
wytycznymi z Brukseli) naszym barakiem sam(o)rządzi!
Ale nie o tym chciałem pisać.
Z zainteresowaniem przyglądałem się ostatnim kampaniom przedwyborczym
i ze zdziwieniem zauważyłem powtarzane jak mantry lub czarodziejskie
zaklęcia te same „argumenty” dyskutantów.
Na szczególną uwagę zasługują dwa hasła, celowo wymyślone i ciągle
wykorzystywane przez wrogą Polsce agenturę wpływu do ogłupiania nas i
do manipulowania nami. Niestety, na tę agenturalną akcję ogłupiania i
manipulowania dają się nabierać wciąż i nadal miliony uczciwych,
aczkolwiek naiwnych rodaków.
Nie wiedząc tego, sami obcej agenturze pomagają.
Pierwsze hasło to – jeśli nie zagłosujesz, nie weźmiesz udziału
w wyborach – to nie masz wpływu na politykę i na to, co w Polsce się
dzieje. Drugie hasło to propagowany wybór na zasadzie „mniejszego
zła”. Zachodzi uzasadnione podejrzenie, że w ostatnich wyborach
miliony głosowały na Komora bądź Jarkacza jako na mniejsze zło.
Czy prawdą jest, że jeśli nie pójdziesz do urny, to nie masz wpływu na
losy Polski.
W tym miejscu postawię inne pytanie – a jak pójdę i zagłosuję na jedną
z agenturalnych partii, to czy mam wpływ na losy Polski i/lub wpływ na
jej liderów? Czy wtedy jestem w stanie cokolwiek zmienić?
Polską scenę polityczną okupują dwie główne i jedna pomocnicza, a
wszystkie trzy agenturalne wobec Unii, USA i Izraela partie – PO, PiS
i SLD. Wszystkie trzy są starymi dobrymi kumplami ze stajni
„filantropa” Sorosa. Już pięć lat temu luminarze PO (Komorowski), PiS
(obaj Kaczyńscy) i SLD (Kwaśniewski) spotykali się u tego żydowskiego
filantropa i dyskutowali „o naprawie Rzeczypospolitej”.
http://www.propolonia.pl/blog-read.php?bid=142&pid=2467
Aż dziw mnie bierze… Tylu wpływowych naprawiaczy mamy, a Polskę mimo
to diabli biorą.
Czwartą partią należącą obecnie do spółki okupującej Polskę obcej
agentury jest II-go ligowa PSL. Jej szef, II-go ligowy polityk Pawlak
jest agentem każdego, kto ofiaruje mu wygodny fotelik ministra (a
jeszcze lepiej wicepremiera). Partie nie należące do agenturalnego
układu nie mają żadnego znaczenia i żadnych wpływów w naszym kraju.
Gorzej jeszcze – jeśli się tworzą, są wyciszane (a nawet propagandowo
zwalczane) i spychane na margines polityki i życia społecznego.
Czy więc, jeśli pójdę zagłosować na któregokolwiek agenta z układu
filantropijnej Grupy Trzymającej Władzę – to czy Polska wyjdzie wtedy
z faszystoidalnej i zażydzonej Unii? Czy wystąpi ze zbrodniczego,
napadającego bezpodstawnie na suwerenne państwa NATO? Czy przestanie
być sojusznikiem zbrodniczej, zażydzonej USA?
http://dariuszratajczak.blogspot.com/2009/01/amerykaska-pita-kolumna.htmlhttp://judeopolonia.wordpress.com/2010/05/20/usa-pod-okupacja-zydowska-henryk-pajak/
Czy nasze wojsko przestanie być pomagierem w zbrodniczych okupacjach
innych krajów?
Czy w telewizji powiedzą wtedy prawdę o 11/9 w USA, czy powiedzą coś o
Bilderbergach, o Komisji Trójstronnej, o chemtreilsie, o HAARP-ie i o
depopulacji?
Najważniejsze pytanie – czy Polska przestanie być rządzona przez obcą
agenturę jeśli pójdę do urny i na jednego z agentów obcych interesów
oddam głos?
No cóż, tylko ślepiec nie dostrzega, że idąc do urny, zwłasza w II
turze ostatnich wyborów (bo rzekomo tylko w ten sposób może mieć on na
coś wpływ i coś może zmienić), jedyne co się osiąga – to zwiększanie,
utrwalanie i przedłużanie wpływu obcej agentury na losy Polski! Idąc
głosować na którąkolwiek partię będącą agenturą obcych interesów,
jedynie tę obcą agenturę legitymujesz. Bo każdy zwycięzca, obojętnie –
PO czy PiS – chwali się, że wybrała go „demokratyczna” większość,
twierdząc przy tym bezczelnie, że ma społeczne poparcie – no bo
inaczej na nich/niego by nie głosowano! Choć bardzo prawdopodobne
jest, że większość głosów oddanych na każdą z agenturalnych partii
(lub jej kandydata) oddano jedynie na zasadzie wyboru mniejszego zła.
I tutaj dochodzimy do drugiego „argumentu” – czyli wyboru „mniejszego
zła”. Mówiąc inaczej – na kogo powinniśmy głosować, jeśli możemy
wybierać między dżumą a tyfusem.
Podstawowym pytaniem w tym miejscu jest – czy któraś z agenturalnych
partii może być mniej szkodliwa dla naszego kraju (np. dla jego
suwerenności)?
Co jest dla nas gorsze – zgraja sabotażystów gospodarczych, aferzystów
i lodziarzy z PO, niszcząca gospodarkę na polecenia Brukseli? (A sama
Bruksela otrzymuje polecenia od ideologów NWO). A wszystko to pod
hasłami europejskości, tolerancji i liberalizmu gospodarczego.
Czy być może gorszy jest PiS na siłę czyniący z Polski wasala USA,
„strategicznego” partnera Izraela, zażydzający Polskę żydowskimi
lożami, Chanuką, jarmułką i menorą w Belwederze? A wszystko to pod
przykrywką patriotyzmu i katolicyzmu.
A może SLD? Wtedy na okrągło będziemy mieli w Polsce tajne i
nielegalne więzienia CIA i prezydentów przepraszających za Jedwabne i
zataczających się w Katyniu od tropikalnej choroby?
Polska jest w tak katastrofalnej sytuacji politycznej (kompletna
zależność od widzimisię byle komisarzyny z Brukseli), gospodarczej
(zadłużenie nie do spłacenia, zniszczony przemysł i rolnictwo) i
społecznej (rządzą nami partie agenturalne i my sami na nie
głosujemy), że nie może sobie nadal pozwalać na agenturalne „mniejsze
zło”. Co więc możemy zrobić?
Wyjścia są tylko dwa: głosować na kandydatów „wykluczonych” przez
agenturalny układ. Bo tak naprawdę – tylko dokąd damy sobie wmawiać,
że nie mają oni szans, dotąd szans oni mieć rzeczywiście nie będą!
Ewentualnie (wyjście gorsze) wcale nie powinno się głosować. Niech
agentura głosuje sama na siebie. A wtedy przynajmniej zobaczymy, ilu
nas – niezadowolonych i wykluczonych – naprawdę jest. Bo przecież być
może jest nas tylu, że jesteśmy w stanie już teraz tę całą obcą
agenturę rozgonić na cztery wiatry. Nie robimy tego jednak, bo nie
wiemy – ilu nas naprawdę jest.
Tak więc dokąd będziemy sobie dawali wmawiać, że głosować musimy (bo
inaczej rzekomo nie mamy na nic wpływu), choćby tylko na zasadzie
wyboru mniejszego zła, legitymizujemy obcą naszym interesom i polskiej
racji stanu władzę agenturalnego układu. A przy okazji wprowadzamy
samych siebie w błąd. Bo nadal niewiemy – ilu nas naprawdę jest!
Polak said
jak Jarosław Kaczyński naprawiał Rzeczpospolitą u Sorosa…
Pozwolę sobie na garść uwag o wykładzie Jarosława Kaczyńskiego u żydowskiego bankiera, „filantropa” Sorosa. Wykład ten jest przykładem skrajnego zakłamania, wręcz schizofrenii Jarkacza.
http://judeopolonia.wordpress.com/2010/05/03/kontekst-smolenski-doktryny-politycznej-ujawnionej-przez-pis-w-fundacji-batore/
Kaczyński wygłosił jego wykład pod tytułem „O naprawie Rzeczpospolitej” w lutym 2005. Mówił wtedy o zagrożeniu dojścia do władzy przy urnach przez „wykluczonych”. Ostrzegał, cytuję : ” to będziemy mieli rządy Samoobrony, być może LPR-u…”
Jesienią tego samego roku 2005 PiS wygrało wybory i do koalicji rządowej wzięło… Samoobronę i LPR. A więc te partie, przed którymi Kaczyński ostrzegał. W jakim więc celu Kaczyński wziął je do koalicji z PiS-em? Nie ulega wątpliwości, że planował on usunąć Samoobronę i LPR na margines „wykluczonych”. Cały okres rządów PiS to było jedno nieprzerwane pasmo szukania konfliktów z „koalicjantami”. Wreszcie „kupili” babę (która nie wiedziała nawet z kim ma dziecko) i na podstawie jej zeznań skompromitowali liderów Samoobrony. PiS sabotował też wszystko, co robił Giertych. Istotne jest to, że Kaczyński był gotów nawet do upadku rządu PiS i do przejścia do opozycji, byle wypełnić uzgodnienia z fundacji Sorosa o zepchnięciu na margines polityki „radykałów” z Samoobrony i LPR. A to pokazuje, że obydwu kibucom od Sorosa – PO i PiS-owi tak naprawdę obojętne jest, czy są w rządzie, czy w opozycji. Ważne natomiast dla nich jest, aby w rządzie i w parlamencie byli tylko swoi. A nie”wykluczeni”.
Kolejnym oszustwem Kaczyńskiego jest jego mantra o „postkomunie”. W jego wykładzie mówił on o „rozwścieczonych swoim losem postkomunistach”. A przecież w momencie wykładu Kaczyńskiego poskomuna miała się u nas doskonale. Premierem był „poskomuch” Belka, a prezydentem była ikona „poskomuchów” – Kwaśniewski. Jakim więc losem mieli być oni „rozwścieczeni”? Ponadto, jeśli te postkomuchy tak Kaczyńskim przeszkadzały, to dlaczego obaj produkowali się u „filantropa” Sorosa wiedząc, że i postkomuchy są tam mile widzianymi gości, prelegentami i dyskutantami. Mantrę o „postkomunie” wymyślili Kaczyńscy celowo, aby winę za wszystko co złe zwalać na PRL, postkomunę i rosyjską agenturę. Głównym obok Kaczyńskich oszustem „dekomunizatorem” jest PiS-owski Don Kichot Macierewicz. Walczy on do upadłego z wymyśloną postkomuną i ruską agenturą.
A prawda jest taka, że Lech był doradcą Bolka w Magdalence i pił wódę z Kiszczakiem i Jaruzelskim. Wiedzieli też oba Kalksteiny, że bolszewia w komplecie przewerbowała się na proamerykańskość i prounijność. Bo ta niby postkomuna tak samo jak Kalksteiny parła do NATO, do Unii, do pomocy w okupacji Serbii, Afganistanu i Iraku. Symbolem całkowitego oddanie się bolszewii w ręce zażydzonej USA były tajne więzienia CIA w Polsce w czasie rządów SLD i prezydentury Kwaśniwewskiego/Stolzmana. Na dodatek urządzone w byłym tajnym ośrodku szkolenia wywiadu zagranicznego oficerów SB w Kiejstutach. Dodam w tym miejscu, że G. Czempiński w czasach PRL był też esbeckim „kursantem” w Kiejstutach, a krótko po t.zw. „transformacji” otrzymał z rąk Busha ordery za zasługi dla CIA. Co pokazuje, że CIA przejęło bolszewię i PRL w komplecie, z budynkami i „żywym inwentarzem”. Za zasługi dla CIA awansował nawet Czempiński na szefa UOP. Co ważne, po ujawnieniu w roku 2005 afery z tajnymi więzieniami CIA, urządzonymi u nas w okresie rządów „postkomuny”, przez dwa lata jej rządów PiS nie wszczęła w tej sprawie śledztwa. Tak więc PiS zacierała ślady przyzwolenia przez „postkomunę” na nielegalne działania CIA w Polsce. A gdy na Ukrainie przy pomocy USA i Izraela zrobiono antyrosyjską „pomarańczową” rewolucję, natychmiast poparł ją wówczas jeszcze urzędujący Kwaśniewski. Był on też promotorem agenta USA, Juszczenki, na forum Europy. Krótko później wybory prezydenckie wygrał Kalkstein i ślepo kontynuował ukraińską politykę postkomucha Stolzmana.
W rzeczywistości bowiem PiS i SLD (naturalnie i PO) to amerykańsko- żydowskie agentury rządzące do spółki Polską. Grają w tej samej drużynie. Jedynie dla ogłupienia społeczeństwa inscenizują pomiędzy sobą walki. A do odwracania uwagi, że jesteśmy okradani i szabrowani przez Zachód i żydostwo utrzymuje PiS fikcję prorosyjskiej agentury w postaci postkomuny, WSI, a nawet prorosyjskiej agentury PO.
Nienawiść Kalksteinów do Rosji była autentyczna. Na Rosję zwalali winę za zbrodnie żydobolszewii w czasach Stalina. Choć Rosja ucierpiała jeszcze więcej w tamtym czasie z żydowskich rąk. PO jest taką samą żydowską agenturą jak SLD czy PiS. Jedynie mniej ostentacyjnie okazuje jej antyrosyjskość. A gdy z Waszyngtonu przyszły rozkazy, aby w stosunku do Rosji prowadzić politykę wciągania jej w układy gospodarcze, PO posłusznie rozkazy wypełniała. Nie zmienia to w niczym sytuacji, że założycielami PO byli (wspomniany już) agent CIA – Czempiński i agent żydowskiej grupy Bilderberga na Polskę, dodatkowo agent rockefellerowskiej Komiski Trójstronnej – Olechowski. W Komisji Trójstronnej wspomagają Olechowskiego m.in. inny PO-wiec – pajac Palikot i postkomuch Belka.
Po tych przykładach widać, czyją agenturą są „nasze” partie polityczne. A mimo to namolnie w RM, TV Trwam, w PiS-ie, w Naszym Dzienniku i u p.Michalkiewicza ciągle dowiadujemy się, jak groźna i wpływowa w Polsce jest ruska agentura. Z podawanych przez nich informacji wynika, że zimny czekista Putin i jego siepacze władają Polską.
Ciekawe tylko, jaki miał interes ten Putin, aby nasze wojsko wysłać do haniebnej i zbrodniczej okupacji Afganistanu. Co na tym zyskała Rosja?
mirek said
jeśli okupują kraj to sondaże i wybory sami sobie piszą,
niezależnie od frekwencji
aga said
a może dla rownowagi i bezstronności dziennikarskiej,wspomniał by red.Jackowski o rozwodce Marcie Kaczyńskiej ,ktora w świetle fleshow też przystępowała do Komunii Sw.?
W pełni zgoda z Bojkotem POPISU.
Marian Barański said
Nie mamy wpływu na udzielanie Komunii św.Udziela jej duchowieństwo . A przy okazji , głos na temat „mniejszego zła” >Wszak duchowieństwo , nie dbając o wytworzenie jakiejś polskiej grupy politycznej, ciągle naucza ,że nie branie udziału wyborach jest grzechem.
krzysiek kn said
6 : Polak ,dobrze mówisz ,możemy się napić wódki.
zucker.f.arsch said
W Polsce dokonano w ciagu ostatnich tylko 5 lat 8.982.874 wpisow przeciwko zydom.Komu to na reke ? Jak nojszwabenland moze naprawic historie ? Kto to monitoruje ? Kto na Koniec wchlonie gugla ? Co ma biedny Izrael dzis ? wojne,strach,znienawidzenie przez rafinowanych sozio-technikow zza odry.Dlaczego korea musi uderzyc w koree ?Kto wchlonal ddr bez 1 strzalu ? a usa nie daly rady w wietnamie ? I.T.D. ,I.T.P.,cdn
aga said
Maciej Motas: „Smoleński kult”
Mesjanistyczny syndrom i powstańcza ideologia kwitną w Polsce w najlepsze. Z całą siłą (wręcz furią) odżyła na nowo choroba na Moskala, odżyła do tego stopnia, że momentami można odnieść wrażenie, iż żyjemy w przededniu kolejnego powstania, w jakimś 1862 czy 1863 roku. Irracjonalny kult polskich klęsk święci dziś swój triumf (albo zgon?). Niestety, obóz katolicki niemal w całości przyjął za dobrą monetę oficjalną wykładnię smoleńskiej katastrofy serwowaną przez PiS, Radio Maryja i „Gazetę Polską”. Ciekawe, że zwornikiem i najbardziej widocznym medialnie przedstawicielem tych środowisk jest osoba Antoniego Macierewicza.
Czym kierują się katolickie rzesze wyznaczając byłemu miłośnikowi Che Guevary i jednemu z liderów rodzimej odnogi trockistowskiej międzynarodówki, jaką był w Polsce KOR, rolę „rycerza na białym koniu”, obrońcy polskości i wiary? Dlaczego człowiek, który jeszcze na początku lat 90., bronił się przed określeniem „chrześcijańsko – narodowy” w nazwie stronnictwa, które wówczas współtworzył, jak przysłowiowy diabeł przed święconą wodą, dziś przywłaszczył sobie nazwę ruch „katolicko – narodowy” (wcześniej używanej dla określenia całego nurtu politycznego, a nie kanapowej efemerydy)? Co wreszcie łączy Macierewicza z roku 1976 z tym dzisiejszym? Na to ostatnie, odpowiedź wydaje się chyba prosta, tym czymś jest chorobliwa wręcz nienawiść do Rosji (każdej) oraz obsesyjne przeświadczenie o przemożnym wpływie na większość zagadnień polskiego życia politycznego, gospodarczego i ekonomicznego, postsowieckich i postpeerelowskich służb i agentur. Podobną miarę przewodniczący pisowskiej komisji ds. katastrofy smoleńskiej stosuje podczas posiedzeń owej komisji. Zawoalowane mniej lub bardziej sugestie „rosyjskiego sprawstwa”, autorytatywne sądy i opinie dotyczące każdego wątku śledztwa (przykładowo – jeszcze tego samego dnia, gdy do Polski przywiezionych zostało 11 tomów akt przekazanych przez stronę rosyjską, poseł Macierewicz na konferencji prasowej zdążył oznajmić, że w materiałach nic wartościowego nie ma, Rosjanie nie przekazali nam najważniejszych dokumentów i z pewnością nic już nie przekażą). Bardzo trafnie podobne postawy oraz ich ideowe podłoże podsumowują słowa R. Dmowskiego z pracy „Świat powojenny i Polska”: „Na tej, że tak powiem, nieprzytomności umysłowej żerowały rozmaite ambicyjki, a później, gdy socjalizm, pod wpływem nowego ruchu narodowego, zaczął ewolucję w kierunku polskich aspiracji, jego przywódcy rychło spostrzegli, że ta tradycyjna bezmyślność w stosunku do Rosji daje im podstawy wpływu. Stąd odżyły na nowo stare hasła, i znów głośno się zaczął wypowiadać stosunek do Rosji, pozbawiony wszelkiej podstawy myślowej, bezkrytyczny, operujący pustymi frazesami, broniący się zaciekle przeciw wszelkiej logice, który zaślubiał duchowo rewolucjonistów”.
Stopień kuriozalności niektórych wniosków formułowanych przez Macierewicza jest wręcz porażający. Podczas jednego ze spotkań otwartych wyraził on zdziwienie, w jaki sposób samolot („najmocniejszy na świecie”) mógł ulec uszkodzeniu po uderzeniu skrzydłem w drzewo (tu poseł zademonstrował dłońmi przypuszczalny obwód owego drzewa)? Argumentacja tego typu, podobnie jak „przyklejenie gęby” zapateryzmu Platformie i B. Komorowskiemu, trafiają niestety pod „katolickie strzechy” (pewien znajomy dzieląc się wrażeniami z tegorocznej warszawskiej pielgrzymki do Częstochowy stwierdził, że wśród jej uczestników, zarówno tych świeckich, jak i duchownych, „pisowska wykładnia dziejów” zdecydowanie dominuje). Kościół zaś, pomimo ostatnich oświadczeń, pozbawiony jest wyraźnie autorytetu i silnego przywództwa, na miarę abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, Prymasa Stefana Wyszyńskiego, czy jego następcy Józefa Glempa. Brak dziś kapłana, który w ważnych i przełomowych dla kraju momentach byłby w stanie zapanować nad wzrastającą falą emocji, także pośród wiernych.
Mesjanistyczno – insurekcyjno – rusofobiczny wirus zatacza tymczasem coraz szersze kręgi, siejąc spustoszenie w patriotycznych umysłach. Nad wszystkim unosi się duch konspiracji, antyrosyjskiej ruchawki, duch Mierosławskiego i „czerwonych”. Smoleńsk kreowany jest na nowy Katyń, na „największą tragedię w tysiącletniej historii Polski”, Stronnictwo Smoleńskie zdobywa nowe pułki (także wśród narodowców) i mnoży żądania co do sposobów upamiętnienia wydarzeń z 10. kwietnia. Wawel, Pałac Prezydencki, Powązki, tablica, pomnik (jeden w Warszawie, drugi w Krakowie). Kult zmarłego Prezydenta (szerzony także w ośrodkach jeszcze niedawno bardzo wstrzemięźliwych, by nie powiedzieć krytycznych, wobec jego osoby). Co jeszcze? Wydaje się, że w Polsce sposób upamiętnienia osób jest odwrotnie proporcjonalny do zasług, wniesionych przez nie dla kraju. Wawel i skromny, wręcz ubogi grobowiec na warszawskim Bródnie, stanowią nad wyraz wymowne potwierdzenie tej prawidłowości…
Maciej Motas
Tymoteusz said
jowramj said
Jerzy Przystawa
Konieczne jest nowe otwarcie
Jest historia „Panny S” fenomenem historycznym. Nie znam drugiego takiego przykładu, w którym tak wielki i powszechny ruch społeczny, który objął całą Polskę, wywołał gigantyczny przypływ entuzjazmu i uniesienia, a potem, przez długie lata przeciwstawiał się przemocy w podziemnym oporze, po jakoby tryumfalnie odniesionym zwycięstwie – rozpadł się proch i pył.
http://prawica.net/opinie/23082
Machaj said
Ad. 14
Ten wielki „Ruch”, ktory pociagnal miliony, byl tak samo „prowadzony” jak smolenski Tupolew, z podobnym koncem.
gosc po raz pierwszy said
Do 14 — Pan Jowramj — Jezeli ten powszechny , pelen entuzjazmu i uniesienia ruch spoleczny , na czele ktorego stala zgraja postalinowskich zydow , a jej celem bylo rozwalenie Polski , nazywa Pan fenomenem historycznym . I jeszcze pare och , ach , i zdan w temacie ich agenta , prowadzonego w tym celu od mlodu , by byl swieta ikona tego ruchu i Narodu , pozbawionego wyrznietego wczesniej przywodztwa , wyrznietego przywodztwa przez ojcow , wujkow , starszych braci tych co staneli na czele tego ruchu . To nic tylko usiasc i plakac .
Indianie nie znali obyczajow , metod i sensu celu ktory przyswiecal przybylym do ich Ojczyzny , zalozycielom najwiekszej demokracji Swiata , ktorzy mordowali ich do tzw. kolyski . Ale my Polacy , doswiadczeni wiele razy , zmadrzejmy jako Narod , mimo ze wymordowano nam elite ,przywodcow . Panie Jowramj , niech sie Pan nie zachwyca tym „fenomenem historycznym” .
Brat Dioskur said
W momencie kiedy bufetowa wysyla przeciwko obroncom Krzyza swoje bojowki nazwane dla niepoznaki…straza miejska to w zdawaloby sie juz kompletnie spacyfikowanej Holandii zdarzyl sie osobliwy przypadek .Mianowicie pewien rolnik wywalil sobie na cala szerokosc dachu , skopmponowany przez biale dachowki ,napis :”Jezus ratuje” ( w wolnym tlumaczeniu na j.polski)Niespodziewanie stanely okoniem miejscowe wladze ichniego powiatu ,ktore uznaly napis za …szpecacy krajobraz. Sprawa zawedrowala przed najwyzsza instacje ,ktora orzekla ,ze napis zbyt jest kontrastujacy z tlem i moze przykuwac wzrok kierowcow z pobliskiej autostrady. OCzywiscie rzecznik powiatu zapewnil,ze nie tresc jest powodem veta. Teraz rolnik przemalowuje napis na kolor..czerwony ,ktory juz tak nie kontrastuje i zobaczymy co teraz wymysla masony,zeby rzeczony napis zabronic.