Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

Archive for 16 grudnia, 2010

Odpowie za obelgi wobec Żydów, Sejmu i Senatu

Posted by Marucha w dniu 2010-12-16 (Czwartek)

Do 3 lat więzienia grozi mieszkańcowi jednej ze wsi w gminie Poddębice (Łódzkie) oskarżonemu o znieważenie Sejmu i Senatu oraz osób narodowości żydowskiej. Mężczyzna wywiesił na ogrodzeniu swojej posesji tablice zawierające obelżywe sformułowania pod ich adresem.

Prokuratura Rejonowa w Poddębicach oskarżyła Stanisława B. o znieważenie konstytucyjnych organów RP oraz znieważenie grupy ludności z powodu jej przynależności rasowej. Proces w tej sprawie będzie się toczyć przed miejscowym sądem. [Przynależności rasowej??? Nas przecież nauczono, że żadnych ras nie ma! – admin]

Jak poinformował w komunikacie rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sieradzu, Józef Mizerski, ustalono, że Stanisław B. przytwierdził do ogrodzenia swojej nieruchomości, znajdującej się przy drodze publicznej tablice, które zawierały obelżywe sformułowania pod adresem osób narodowości żydowskiej a także wobec Sejmu i Senatu.

Zdaniem śledczych, tablice wystawione na widok publiczny były dostępne dla wszystkich osób poruszających się drogą obok posesji Stanisława B.

Według Mizerskiego w prokuraturze oskarżony nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i utrzymuje, że ma prawo do wyrażania swoich opinii. – Poglądy rasistowskie, a taki charakter miały niektóre napisy, nie mogą być akceptowane w cywilizowanym społeczeństwie – zaznaczył prok. Mizerski.

http://wiadomosci.onet.pl

Natomiast, panie prokuratorze, w cywilizowanym społeczeństwie są w pełni akceptowane takie zachowania, jak wtykanie polskiej flagi w psie odchody (czy też ich imitację), jak ubliżanie narodowi poprzez zakłamane książki pseudohistoryków typu J.T. Grossa, jak napuszczanie żydofaszystowskich bojówek na ludzi pragnących uczcić Dzień Niepodległości, jak pełne bydlęcej nienawiści do szeroko wyznawanego w Polsce katolicyzmu wypowiedzi niejakiej Środy albo Senyszyn itd. Cieszy nas, że nareszcie mamy pełną jasność. – admin

Posted in Różne | 22 Komentarze »

Krach UE, Niemcy rosną w siłę

Posted by Marucha w dniu 2010-12-16 (Czwartek)

Pomimo wpompowania miliardów Euro, w Grecji dalszy ciąg poważnych rozruchów społecznych. Słowacja zastanawia się nad powrotem do korony. W Polsce nawet tzw. oficjalni ekonomiści widzą coraz mniej perspektyw dla wprowadzenia Euro (np. Krzysztof Rybiński, rektor Wyższej Szkoły Ekonomiczno-Informatycznej w Warszawie). Tymczasem, w środę 15.12, w Sygnałach dnia w PR1 był wywiad z politykiem PSL Januszem Piechocińskim, który nieco na marginesie swojej wypowiedzi stwierdził:

„Mamy tę wielką sprawę związaną z krajami PIIGS, a więc Portugalia, Irlandia, Włochy, Grecja i Hiszpania, które zadłużyły się znacząco, wystarczy powiedzieć, że choćby zadłużona Grecja to jest 150%, Włochy 120, Irlandia 107, Belgia 100. No i Grecja, Irlandia, Portugalia, Hiszpania winne są na przykład niemieckim bankom 417 miliardów euro.”

417 miliardów EURO!!! Unia Europejska upadnie, to nie ulega żadnej wątpliwości. System ekonomiczny ulegnie destrukcji, tak jak kiedyś pękł system w krajach RWPG, wymuszając również zmiany polityczne. Oczywiście nie chodzi tu o prorokowanie.

Ci, którym zależy na utrzymaniu UE, a są to w dużej części zupełnie zaślepieni fanatycy (w typie Daniela Cohn-Bendita), będą robić wszystko, aby upadek opóźnić. Może to potrwać 10-15 lat, ale upadek jest nieunikniony. Im większa będzie komasacja rozmaitych problemów, tym UE upadnie z większym hukiem. W każdym bądź razie, Niemcy (na razie owe niemieckie banki) przygotowują się na krach, budują, czy raczej wzmacniają swoją pozycję. Status wierzyciela Europy jest dla nich bardzo korzystny, bardzo wygodny i, przede wszystkim, daje ogromne możliwości wpływu.

Banałem byłoby stwierdzić „uczmy się od Niemców”. W naszej sytuacji, kraju, który wyzbył się prawie całej własności w systemie bankowym, i w którym dominuje mentalność oceniania Niemiec przez pryzmat uścisków w Krzyżowej, nie ma szans na taką naukę.

Adam Smiech, Jednodniówka Narodowa

Posted in Różne | 34 Komentarze »

Ostrzeżenie dla parchów w szatach biskupich?

Posted by Marucha w dniu 2010-12-16 (Czwartek)

“Odmowa celebracji Mszy św. w formie nadzwyczajnej może być traktowana jako zerwanie komunii z Ojcem Świętym” – nowa książka ks. Nicoli Buxa

Kilka dni temu nakładem wydawnictwa Piemme ukazała się nowa książka autorstwa Księdza Nicoli Buxa pod tytułem “Chodzić na Mszę i nie stracić wiary”. Na stronach swojej książki Bux przedstawia Mszę, najwyższy akt kultu katolickiego, w jej dwóch formach rytu rzymskiego, porównuje ją z liturgią wschodnią, opisuje jej teologię i duchowość, a czyni to ze znawstwem, doświadczeniem i zmysłem duszpasterskim.

Zaczynając od reformy soborowej i posoborowej autor wylicza liturgiczne „deformacje na granicy dopuszczalności” i powstający przeciw nim opór, odpierając jednocześnie słowa krytyki i oskarżenia o zdradę Soboru czy brak wiedzy liturgicznej skierowane do Benedykta XVI i jego współpracowników, dotykając tym samym „reformy reformy”. Książka ta jest przewodnikiem, który pomaga poruszać się po targowisku dzisiejszych Mszy bez utraty wiary.

Proszę Księdza, najnowsza książka jest jeszcze bardziej bezpośrednia niż pierwsza zatytułowana „Reforma Benedyka XVI. Liturgia między innowacją a tradycją”. Co się zmieniło?

Również obecnie, w czasie obfitującym w skandale, Papież kładzie nacisk na fakt, że zło pochodzi z wnętrza Kościoła. Trwamy wciąż w ciężkim kryzysie, który Kardynał Ratzinger obarczał odpowiedzialnością za upadek liturgii, za podejście na zasadzie „zrób-to-sam”, które sprawia, że liturgia przestaje być „święta” i może doprowadzić do utraty wiary. Niewiele się zmieniło. „Z punktu widzenia liturgii, dzisiejszy Kościół jest poważnie chory” ponieważ liturgia traci swój sens, swoje zasady, zapomina o Prawie Bożym.

Prawo Boże… proponuje Ksiądz, aby osią nowej reformy liturgicznej uczynić pewne wymagające ponownego odkrycia pojęcie, pełne mocy i fascynujące ius divinum. Cóż to takiego?

Jest to bardzo prosta koncepcja. Kardynał Ratzinger pisał w pierwszym rozdziale „Ducha Liturgii”, że nie ma liturgii jeśli Bóg się nie objawia, innymi słowy, jeśli nie odsłania On Swego Oblicza. Ponadto w „Jezusie z Nazaretu” w pewnym momencie Kardynał pisze, że liturgia jest kontynuacją Objawienia, a więc jeśli Bóg się ukazuje, pokazuje nam swoją twarz, mówi także, w jaki sposób chce być uwielbiony, jakiego kultu oczekuje.
Przeciwieństwem jest tu słynna opowieść o złotym cielcu, a więc o człowieku, który sam sobie stwarza Boga i sam wymyśla liturgię czyli pusty taniec wokół złotego cielca, którym jesteśmy my sami. Bóg przekazuje prawo w Starym Testamencie, kiedy mówi jak należy obchodzić Paschę i kiedy daje przykazania. Tak też jest w Nowym Testamencie. Mówiąc krótko, nie możemy dowolnie dysponować liturgią.

Liturgia zatem nie jest zatem do naszej dowolnej dyspozycji ale sztuka jest przecież dziełem człowieka. Co można zatem powiedzieć o sztuce sakralnej, która podobnie przeżywa czas strukturalnej dekadencji?

Ze sztuką jest tak samo! Wyobrażenie, przedstawienie Boga w Kościele Wschodnim, tak jak i w Kościele Zachodnim, zawsze musiało mieścić się w odpowiednich kanonach. To samo dotyczy dyscypliny w muzyce sakralnej. Zasada jest zawsze ta sama. To nie my na podstawie naszych zachcianek decydujemy jak namalować Pana lub jak skomponować pieśń, lub jaką pieśń wykonać podczas liturgii. Kościół ustalił kanony zgodne z kultem Bożym, aby tworzony obraz Boga nie był zniekształcany. Liturgia, sztuka i muzyka stanowią w głębi jedność, która nie pozwala rozpatrywać ich oddzielnie.

Ojciec Święty niedawno mianował Księdza Doradcą w Kogregacji Kultu Bożego, co świadczy o jego czujności i kompetencji. Proszę nam powiedzieć – jeśli trzy lata temu Summorum Pontificum zrewolucjonizowało „kwestię liturgii”, poddając dyskusji sprawy „niewygodne” ale i podstawowe takie jak liturgia gregoriańska, to czego możemy spodziewać się w najbliższym czasie po nowym ruchu liturgicznym, który właśnie się rodzi?

Przede wszystkim nowy ruch niekoniecznie oznacza inny ruch w porównaniu z tym znanym i owocnie działającym w XX w. Kościół jest semper reformanda. Komu nie podoba się określenie „reforma reformy” może mówić o „odrodzeniu” ruchu liturgicznego ale należy pamiętać, że chodzi zawsze o „odnowienie w ramach kontinuum jedynego podmiotu – Kościoła, który został nam dany przez Pana”, jak mówi Benedykt XVI. Motu Proprio stanowi podwaliny pod dalszą pracę. Miejmy nadzieję, że niebawem pojawią się kolejne impulsy. Obecny Papież, łagodny ale stanowczy, chce podążać naprzód, a my wraz z nim. Z tą samą łagodnością i stanowczością.

© 2010 Rinascimento Sacro, wszelkie prawa zastrzeżone.
Tłumaczenie: Marta Kurian, http://www.tlumacz-wloskiego.com.pl

http://www.bibula.com/?p=29321

Posted in Różne | 28 Komentarzy »

Europa na minowym polu

Posted by Marucha w dniu 2010-12-16 (Czwartek)

Pierwsze nieudane podejście do unijnego budżetu za nami. Konsekwencje gospodarczego spowolnienia i niepewność co do przyszłej sytuacji w europejskiej gospodarce zwiększają nie tylko społeczne ciśnienie. Kryzys gospodarczy nawet przy lekkiej odbudowie tempa wzrostu PKB w przestrzeni Unii Europejskiej przekłada się coraz bardziej na trudną sytuację budżetową i finansów publicznych .W 2010 państwa 4 największych gospodarek UE zgłosiły potrzeby pożyczkowe w wysokości 800-900 mld euro, na 2011 szacuje się potrzeby pożyczkowe Niemiec, Francji, W. Brytanii i Włoch na 1500 mld euro.

Większe kłopoty innych są też możliwością do wywierania niespotykanego dotąd wpływu na wewnętrzne polityki gospodarcze.

Irlandia otrzyma pomoc w ramach mechanizmu na który w 20 % złożyli się Niemcy (148 mld euro). W zamian Merkel dopominała się od Irlandii podniesienia niskiego (jak na warunki europejskie – 12,5 %) podatku od przedsiębiorstw. Równocześnie Niemcy dopominają się o stanowisko szefa EBC (Axel Weber jako człowiek od stóp procentowych i pilnowania inflacji w UE).

Przy okazji negocjacji o członkowstwo z Chorwacja Niemcy chcą zlikwidować zapis o wykupie długów członka UE (w zamian mechanizm kontrolowanego bankructwa i kontrolowanej spłaty długu). W końcu proponują dyskusję o zawieszaniu kraju łamiącego kryteria z Maastricht w prawach głosu w UE.

Niejako w odpowiedzi na działania rządu Merkel rząd w Londynie oczekuje zmniejszania budżetu Unii Europejskiej na lata 2013-2020 Brytyjczycy zasygnalizowali chęć redukcji budżetu podczas ostatniego szczytu UE. Mówi się o redukcji przyszłego budżetu do 0,85 proc. unijnego PKB (obecnie to 1,13 proc.), co oznacza cięcie 250 mld euro w ciągu siedmiu lat. Co szczególnie niepokojące dla Polski, Londyn ponoć nie domaga się już redukcji w dotacjach rolnych (nie miałoby to szans na poparcie Francji), co oznacza, że cięcia musiałyby dotyczyć głównie funduszy strukturalnych i spójności, których głównym beneficjentem jest Polska.

Kolejny rząd na Zachodzie Europy chce zadowolić swoich wyborców, a bicie w Unię Europejską staje się na Zachodzie coraz popularniejsze. Eurosceptycyzm już nie odstrasza, lecz napędza wyborców. Cameron popisywał się niedawno w Londynie swymi osiągnięciami w blokowaniu cząstkowego budżetu UE na 2011 r. Z hasłem obniżenia składki do UE o połowę szedł do wyborów holenderski premier Mark Rutte, a hasła obniżenia wpłat do Brukseli są bardzo popularne w Niemczech – choć nigdy dotąd nie zostały wsparte przez rząd.

Z kolei w Czechach jak nigdy dotąd dominuje pogląd, że nikt i nic nie zmusi ich do wejścia do strefy euro. Czeka więc nas ogrom napięć i niespotykane w ostatnich latach sprzeczności wokół politycznych i gospodarczych decyzji pomiędzy Parlamentem i Komisją Europejską a rządami krajów członkowskich.

Tegoroczny deficyt PKB ma wynieść w UE 6,8 proc. zaś w strefie euro – 6,3 proc.; w przyszłym roku odpowiednio: 5,1 i 4,6 proc. Dług publiczny natomiast wynosi w całej UE 79,1 proc., a w strefie euro 84,1 proc. W przyszłym roku ma to być odpowiednio: 81,8 i 86,5 proc. Rekordowo zadłużona będzie Grecja (150 proc.), Włochy (120 proc.), Irlandia (107 proc.) i Belgia (100 proc.). KE ponownie znacząco zrewidowała w górę prognozy tegorocznego rozwoju niemieckiej gospodarki, która jest największa w UE. Prognozy wzrostu dla strefy euro i całej UE w br. pozostają niezmienione: odpowiednio 1,7 proc. i 1,8 proc. PKB. W 2011 r. strefa euro ma się rozwijać w tempie 1,5 proc., zaś cała UE – 1,7 proc. KE podkreśla, że kraje członkowskie w nierównym tempie wychodzą z kryzysu.

W prognozie z końca III kwartału KE zakłada ,że Polskę prześcigną we wzroście PKB w tym roku Niemcy (3,7 proc.), Słowacja (4,1 proc.) i Szwecja (4,8 proc.). Jednak w tych trzech krajach tempo wzrostu w przyszłym roku spadnie, zaś w przypadku Polski KE mówi o “mocnym ożywieniu”, którego podstawą ma być popyt wewnętrzny wynikający ze stopniowej poprawy na rynku pracy, wzrostu zaufania konsumentów i przedsiębiorców i rosnącego napływu funduszy z zagranicy.

W ocenie Komisji Europejskiej sytuacja jest bardzo zróżnicowana. Niemcy i niektóre kraje Europy Środkowej i Północnej wychodzą z kryzysu spadku produkcji i zatrudnienia i mają w miarę stabilna choć trudną sytuację w finansach. Niektóre kraje Europy południowej i Irlandia są dopiero na początku bolesnej drogi stabilizowania sytuacji i dramatycznie trudnych wyborów. KE uważa np., że Hiszpania i Portugalia – kolejne po Grecji i Irlandii kraje zagrożone zarażeniem kryzysem finansów publicznych – są zbyt optymistyczne w planach redukcji swoich deficytów na przyszły rok. Zdaniem KE hiszpański deficyt spadnie tylko do 6,4 proc., zaś portugalski – do 4,9 proc.

Z powodu złej sytuacji, kraje te muszą więcej płacić za wykup swoich obligacji – podobnie jak wcześniej Irlandia, która ostatecznie zmuszona była do skorzystania z pakietu pomocy w wys. 85 mld euro. KE ostrzega, że sytuacja na rynkach finansowych pozostaje niepokojąca i są możliwe nowe napięcia. Potwierdziła to choćby sytuacja w wahaniach kursu walutowego w Polsce w ostatnich dniach.

Medialne widmo bankructwa Irlandii oraz rosnące problemy Portugalii i obawy, że to samo spotka drugi kraj Półwyspu Iberyjskiego – Hiszpanię – spowodowały, że inwestorzy zaczęli pozbywać się złotego. Wolą trzymać kapitał w dolarze, który mimo starań rządu USA wcale nie traci na wartości.

Kłopoty tzw. krajów PIIGS (Portugalia, Włochy, Irlandia, Grecja, Hiszpania) przekładają się na nastroje na rynkach. Inwestorzy boją się niekorzystnego rozwoju sytuacji i wzrostu ryzyka związanego z lokowaniem kapitału w papierach krajów rozwijających się, w tym także polskich.

W propozycji z 29 września KE zaproponowała, by dla krajów, które przeprowadziły reformy emerytalne, dozwolony pułap deficytu wzrósł z obecnych dozwolonych w Pakcie Stabilności i Wzrostu 3 do 4 proc. PKB. Ponadto KE zaproponowała pięcioletni okres przejściowy na odliczanie od długu w sposób degresywny kosztów reformy emerytalnej. 80 proc. kosztów reformy miałoby być odliczone w pierwszym roku, 60 proc. w drugim itd.

W Polsce

Polskie finanse publiczne pogorszyły się znacząco w kryzysie gospodarczym i finansowym, który uderzył w Polskę w 2008-09 r. Rządowy pakiet antykryzysowy pozwolił Polsce zachować wzrost gospodarczy, ale przyniosło to znaczący wzrost polskiego deficytu do 7,2 proc. w 2009 r. A w 2010 r. wzrośnie on po raz kolejny mimo wyższego od prognozowanego wzrostu i przyjmowanych działań konsolidacyjnych, takich jak podwyższenie VAT o 1 proc. czy zamrożenie płac w sektorze publicznym.

Wyższy deficyt wynika ze spadku wpływów do budżetu z podatku CIT, wzrostu wydatków i inwestycji samorządów oraz wydatków na obsługę zadłużenia.

KE prognozuje wzrost polskiego długu publicznego do 55,5 proc. PKB w br. i 57,2 proc. w 2011 r. W 2012 r. dług może sięgnąć 59,6 proc., czyli zbliży się do limitu 60 proc. dozwolonego w polskiej konstytucji i unijnym “Pakcie Stabilności i Wzrostu”. Według nowych, wzmocnionych zasad dyscypliny finansowej UE, w przyszłości przekroczenie progu 60 proc. ma skutkować otwarciem procedury dyscyplinującej, tak by kraje w określonym tempie obniżały dług.

Polski rząd zapowiedział, że jeśli dług przekroczy 55 proc. PKB, w 2012 r. stawki VAT wzrosną o 1 pkt proc., a w 2013 roku o kolejny 1 pkt proc.

Janusz Piechociński, PSL
Wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury
http://mercurius.myslpolska.pl/2010/12/europa-na-minowym-polu/

Posted in Różne | 2 Komentarze »

Jak Lech Kaczyński wpłynął na losy świata

Posted by Marucha w dniu 2010-12-16 (Czwartek)

Gdyby nie postawa prezydenta Polski w 2008 roku, Rosja zajęłaby całą Gruzję. To Lech Kaczyński wstrzymał ofensywę Moskwy.
Miliony rubli na operację przykrywania dowodów.

Pod taką to tezą podpisuje się „Nasz Dziennik” z dnia 16.12.2010. W Polsce, jako chyba jedynym kraju w Europie, wciąż żywotna jest wiara, iż to Rosja zaatakowała Gruzję, choć cała prasa zagraniczna pisała, że było całkiem odwrotnie.
Gdy media toruńskie startowały wiele lat temu, do głowy by nam nie przyszło, iż kiedyś będą popierać parchate interesy amerykańskich neokonserwatystów i Izraela, pragnących zrobić z i tak już zażydzonej Gruzji niezatapialny lotniskowiec na granicy z Rosją. – admin.

Z prof. Andriejem Iłłarionowem, byłym doradcą prezydenta Rosji Władimira Putina, pracownikiem waszyngtońskiego Instytutu Katona, rozmawia Piotr Falkowski.

[The Cato Institute, http://www.cato.org – admin]

Dlaczego zdecydował się Pan zostać współpracownikiem zespołu parlamentarnego utworzonego w polskim Sejmie w celu badania okoliczności katastrofy smoleńskiej?
– Polski rząd zrezygnował z przejęcia tego śledztwa. To – jak mówią Amerykanie – gorzej niż przestępstwo, to błąd. Ale prędzej czy później dowiemy się prawdy i o tej tragedii. Tak jak to się stało z masakrą w Katyniu. Myślę, że międzynarodowe śledztwo byłoby pomocne. Powiem więcej, w obecnej sytuacji jest ono wręcz niezbędne. Nie znam innych dochodzeń w sprawach katastrof lotniczych, przeprowadzanych przez MAK, ale to dotyczące tragedii smoleńskiej dzieli ocean od standardów Zachodu. Porównajmy je choćby z tym po zamachu bombowym nad Lockerbie, które Brytyjczycy prowadzili przy udziale Amerykanów.
Pozwolę sobie odwołać się do niedawnych przecieków z WikiLeaks. Jest tam bardzo wyraźnie opisana rola i znaczenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas wojny rosyjsko-gruzińskiej. Nie ma wątpliwości, że to jego determinacja, a szczególnie wizyta z grupą innych prezydentów w Tbilisi, zatrzymała rosyjską ofensywę. Niejako zmusiła Busha i Sarkozy´ego do działania. Gdyby nie Lech Kaczyński, Rosja zajęłaby całą Gruzję. O tym trzeba pamiętać.

Co w śledztwie smoleńskim budzi Pana największe wątpliwości?
– Chciałbym zaznaczyć bardzo jasno, że jest wiele pytań, mnóstwo sprzecznych świadectw, mnóstwo brakujących dowodów. Chcąc być uczciwym i w zgodzie z własnym sumieniem, nie możemy powiedzieć, że znamy odpowiedź na pytanie, co naprawdę stało się 10 kwietnia w pobliżu Smoleńska. Ale to, co wiemy już z całą pewnością, to fakt, że przynajmniej od 10 kwietnia do dziś trwa operacja „przykrywania” prowadzona przez rosyjskie władze. Niszczenie i ukrywanie dowodów, rozpowszechnianie fałszywych informacji, odwracanie uwagi obserwatorów i śledczych od rzeczywistych problemów i skupianie się na sprawach pomniejszych albo zupełnie fikcyjnych, próby ukrywania osób zaangażowanych w wydarzenie, a wprowadzanie w ich miejsce fałszywych świadków, jak na przykład liczne postacie o imieniu Wołodia, będące podobno autorami pewnego filmu krążącego w internecie – to zapewne niepełna lista działań, w które musiano zaangażować setki, jeśli nie tysiące ludzi, w tym najwyższych urzędników państwowych, władze lotnicze z MAK na czele. Wiedząc o tej niewiarygodnej, rozbudowanej i kosztownej operacji, każdy poważny i obiektywny obserwator musi zadać pytanie, w czyim interesie jest ona prowadzona i kto może za nią stać. Jedyna możliwa odpowiedź jest następująca: rosyjski rząd.

O czym to, Pana zdaniem, świadczy?
– To niewiarygodna tragedia i dla polskiego, i dla rosyjskiego narodu, coś, czego nie znajdziemy w całej historii. Żeby przywódca sąsiedniego kraju wraz z bardzo wysokimi urzędnikami zostali zabici razem i jednocześnie. Nawet w czasach wojen, gdy ginie wielu ludzi, nigdy nic podobnego się nie wydarzyło. Właśnie z powodu zupełnej wyjątkowości tego przypadku nikt nie powinien być bardziej zainteresowany w możliwie obiektywnym i wnikliwym dochodzeniu niż władze rosyjskie. Nawet bardziej niż władze polskie ze względu na możliwe podejrzenie, że po stronie rosyjskiej i rosyjskiego rządu coś było nie tak. Aby oczyścić swoje nazwiska i ich reputację, nikomu tak jak im nie powinno zależeć na tym, aby to śledztwo prowadzić tak dokładnie, rzetelnie, otwarcie i przejrzyście, jak to możliwe i z udziałem najlepszych specjalistów z całego świata. Tak by nikt nie miał nawet cienia wątpliwości. Ale jest zupełnie inaczej.

Czy jest w tym jakiś sygnał dla światowej opinii?
– To pewna demonstracja. Niemal jawnie odbywa się niszczenie dowodów, w tym wraku samolotu, produkowanie fałszywych dowodów, ukrywanie nagrań, fałszywe teorie w sprawie przebiegu lądowania, elementów technicznych, pracy kontrolerów lotu, warunków pogodowych, roli innych samolotów itd. Nie wiem, co myślą o tym światowi przywódcy, ale wystarczy popatrzeć na polski rząd. Niemal natychmiast po katastrofie doszło do zbliżenia polityków polskich i rosyjskich. Niezależnie od tego, czy ktoś to zaplanował, wygląda na to, że rządzący obecnie Polską są bardzo szczęśliwi z powodu tego, co się stało. I z powodu tego zbliżenia z Rosją. Pojawia się zatem pytanie. Czy żeby mieć dobre relacje z Rosją, potrzebna jest śmierć całej grupy przywódców, choćby w katastrofie lotniczej? To przesłanie, ta lekcja, nawet jeśli nie jest przedmiotem publicznej dyskusji, to jest bacznie obserwowana i brana pod uwagę przez wielu światowych liderów, szczególnie z tej części Europy. Może nie dotyczy to Baracka Obamy, którego bezpieczeństwo jest przedmiotem troski na nadzwyczajnym i zupełnie wyjątkowym poziomie, ale w państwach bałtyckich, w Polsce, Europie Środkowej, na południowym Kaukazie każdy polityk wiele razy pomyśli, jak się powinien zachować, aby mieć dobre relacje z nieprzewidywalnym sąsiadem. Nawet jeżeli żaden z nich nie będzie wierzył, że rząd Rosji ma coś wspólnego z katastrofą, a przynajmniej nie przyzna tego publicznie, to na pewno pomyśli sobie, że jeżeli te relacje się pogorszą, to nikt nie wie, co się może stać.

Znamy przypadki wielu tajemniczych zgonów w samej Rosji…
– Jest bardzo długa lista polityków rosyjskich, którzy myśleli o ubieganiu się o najwyższy urząd w państwie, a skończyli bardzo źle. Galina Starowojtowa, jedna z prominentnych działaczek opozycji demokratycznej, była brana pod uwagę jako kandydatka na urząd prezydenta. Została zastrzelona w listopadzie 1998 roku. Siergiej Juszenkow, polityk liberalno-demokratyczny, został zastrzelony w kwietniu 2003 roku. Aleksandr Lebiedź, popularny generał, kandydat na prezydenta, który w 1996 roku otrzymał prawie 15 proc. głosów, zginął w katastrofie śmigłowca w kwietniu 2002 roku. Inny generał, Lieb Rochlin, podobno został zastrzelony przez żonę w lipcu 1998 roku. Generał Giennadij Troszew, będący bardzo daleko od demokratycznego i liberalnego obozu, ale popularny wśród żołnierzy na północnym Kaukazie. Miał spór z ministrem obrony. Zginął w katastrofie lotniczej we wrześniu 2008 roku. Doliczmy do tego Wiktora Juszczenkę z sąsiedniej Ukrainy, który został otruty i tylko cudem przeżył. A Wjaczesław Czornowił, czołowy kandydat na prezydenta Ukrainy w 1999 roku, zginął w bardzo podejrzanym wypadku samochodowym w marcu 1999 roku. Śledztwo przeprowadzone za prezydentury Juszczenki wykazało, że to agenci rosyjskiego FSB „rozwiązali” problem Czornowiła. Są jeszcze prezydenci Czeczenii: Dżochar Dudajew, Zelimchan Jandarbijew i Asłan Maschadow – wszyscy zabici. Długa lista ludzi, którzy byli dość popularni, mieli wysokie ambicje polityczne i skończyli tak, jak skończyli. Każdy lider polityczny tej części Europy, patrząc na tę listę podejrzanych i niewyjaśnionych zgonów, zastanowi się nad swoją polityką i nad tym, jak uniknąć jej nieprzewidywalnych konsekwencji.

Fraza o pojednaniu polsko-rosyjskim zrobiła po katastrofie smoleńskiej zawrotną karierę. W jakich kategoriach powinniśmy oceniać relacje polsko-rosyjskie?
– Dobre i stabilne rosyjsko-polskie relacje należy budować na trwałej podstawie zaufania pomiędzy narodami. A zaufanie można osiągnąć tylko wtedy, gdy sprawy będące problemem we wzajemnych stosunkach zostaną jasno postawione, otwarcie przedyskutowane, przeanalizowane i rozpoznane przez obie strony. Podejrzenia albo brak dostępu do informacji tylko temu szkodzą. Konieczna jest otwarta i uczciwa dyskusja o wszystkich problemach z publicznym nazwaniem błędów, pomyłek i przestępstw popełnianych przez różnych ludzi z obu stron podczas długiej historii stosunków naszych państw i narodów.

Dziękuję za rozmowę.

Oprac. PF
Nasz Dziennik, 16.12.2010

Admin zrezygnuje z własnych komentarzy, o które powyższy tekst aż się prosi, zostawiając to swym gościom, którzy zrobią to co najmniej równie dobrze.

Posted in Różne | 23 Komentarze »

 
%d blogerów lubi to: