Gajowy stawia dolary przeciw orzechom, że w poniższym artykule co poniektórzy dopatrzą się sympatii dla Platformy Obywatelskiej.
Całymi miesiącami gauleiter Tusk atakowany był z powodu jego postawy wobec śledztwa smoleńskiego przez nawiedzonych PiS-owców, a zwłaszcza przez Kaczyńskiego/Kalksteina, Macierewicza/Singera i przez media rebe Rydzyka.
Pomniejszą drobnicę PiSowską pomijam.
W sprawie katastrofy w Smoleńsku widać było wyraźną różnicę w podejściu do niej i do prowadzonego przez Rosjan śledztwa pomiędzy PiS-em a PO. PiS bił cały czas na alarm, podniecał i onanizował się wszystkimi „informacjami” i „doniesieniami”, nawet tymi, które krótko później okazywały się dziennikarskimi dezinformacjami. Celowo rozpuszczanymi przez żydowską agenturę wpływu po to, aby Smoleńsk był tematem nr 1. Można było dzięki temu spokojnie szabrować polski unijny baraczek.
PO natomiast cały ten czas stała na stanowisku, że nie ma podstaw do posądzania Rosjan o przewlekanie czy mataczenie śledztwa.
No cóż, jeśli się pamięta, że śledztwa w sprawie katastrof samolotowych trwają latami, a ustalenie winnych jeszcze dłużej, czasem ponad 10 lat (katastrofa Concorda), stanowisko PO można określić jako rozsądne i zdroworozsądkowe.
Rapor MAK trafił do Polski w październiku. Na początku listopada był już przetłumaczony na język polski. Zapewne jedną z pierwszych osób, które miały do niego dostęp był i gauleiter Tusk. Raport najwidoczniej nie wzbudził u niego żadnych podejrzeń, gdyż brzydzący się polskością ryży Kaszub nadal w sprawie śledztwa zachowywał się spokojnie. Podczas spotkania z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem poinformował Tusk dostojnego gościa, iż Polska przygotowała już uwagi do raportu MAK, że on sam je właśnie czyta, i że ma nadzieję na zapoznanie się z nimi w ciągu tygodnia.
Wciąż w tym czasie zachowywał się Tusk dyplomatycznie i nienagannie.
A tu nagle, jakby jakiś czort, albo inny lucyfer w niego wstąpił. I to akurat w w stolicy lucyferiańskiej, bilderbergowskiej Unii – w Brukseli. Jakby za dotknięciem czarodziejskiej (szatańskiej) różdżki Tusk w sposób kompletnie obcy dla tego umizgującego się zawsze płazeńca, wystąpił nagle jako mąż stanu potrząsający buńczucznie pięścią w stronę Kremla:
Raport MAK jest bezdyskusyjnie nie do przyjęcia.
Ciekawe, ile pieprzu nasypali jemu uni w Brukseli pod ogon? Wszak raport MAK-u znał gauleiter już wcześniej i mógł tak samo ostro wypowiedzieć jego zdanie prezydentowi Rosji już w Warszawie podczas ich spotkania. Ale z Miedwiediewem gadał Tusk w Warszawie jeszcze układnie. Z tego wynika w sposób oczywisty, że jego nowe stanowisko w sprawie raportu MAK wręczono mu w Brukseli.
Wszystko wygląda więc na to, że zaostrza się kurs żydowskiej Unii pod adresem Rosji. Dlatego nakazano Tuskowi zmianę taktyki. Wcześniej w uzgodnionej taktyce PiS szczuł na Rosję, a PO zachowywała się wobec Rosji poprawnie, udając (na polecenie Zbiga Brzezińskiego), że dąży do polepszenia wzajemnych stosunków.
A tutaj nagle Tusk zajął z dnia na dzień tak ostre stanowisko, że nie powstydziłby się tego nawet sam naczelny PiS-owski naganiacz polactfa na Rosję – Macierewicz/Singer.
Ciekawi mnie, co takiego absolutnie nie do przyjęcia nagle odkryto w raporcie MAK-u w Brukseli?
Bo dla mnie absolutnie nie do przyjęcia jest to, że polska strona nadal nie ustaliła:
– kto ponosi odpowiedzialność za wpuszczenie na pokład samolotu tylu dygnitarzy, a zwłaszcza tylu najważniejszych generałów, i to zaledwie dwa lata po Mirosławcu? Nawet, jeśli katastrofa była nieunikniona, to nie musiało zginąć w niej tylu dygnitarzy i najważniejszych dowódców wojskowych!
– Kto ponosi odpowiedzialność za takie ustalenie „harmonogramu” uroczystości, że Tupolew leciał do Smoleńska na ostatnią sekundę i lądował na łeb na szyję?
– Kto wywierał naciski na pilotów, aby pomimo ostrzeżeń o złej pogodzie otrzymanych z wieży kontrolnej w Smoleńsku i od pilotów Jaka-40 mimo wszystko lecieli do Smoleńska i podjęli próbę lądowania zakończoną katastrofą, zamiast zawrócić lub lecieć na inne lotnisko?
Bo jak narazie całe śledztwo prowadzone przez polską stronę zapomina o tych kilku istotnych sprawach. Gdyby wylot był zorganizowany porządnie i odpowiedzialnie, gdyby niepowołane osoby nie zaglądały do kabiny pilotów, to do katastrofy wcale by nie doszło.
Obecna wolta w zachowaniu gauleitera Tuska wobec Rosji łączy się z sytuacją międzynarodową, a zwłaszcza z napięciami w dalekiej Azji. Tak ostry atak na Rosję, po prawie przyjacielskich rozmowach z prezydentem Rosji niespełna dwa tygodnie temu, ma na celu medialne przyparcie Rosji do muru. Będąc poddaną ostrym atakom medialnym nawet przez jej domniemanych PO-wskich sympatyków (a według co niektórych – nawet jej agentów) trudniej będzie Rosji swobodnie reagować na ewentualny konflikt koreański.
Bo jakoś tak dziwnie się składa, że atak Tuska na rosyjski MAK i kolejna prowokacja Korei południowej zbiegły się razem. A w polityce światowej, będącej realizacją scenariusza ideologów NWO niewiele ważnych spraw dzieje się przypadkowo.
Poliszynel
PS. A Kongres USraela akurat wprowadził nowe przepisy, pozwalające homoseksualistom na wstępowanie do wojska. Przywódca „wolnego świata” – USA – pedalstwo wysyłać będzie do napadania na kraje niepokornych Gojów. Stoczyliśmy się jako żydolandia nr 3 do poziomu „sprzymierzeńca” (czytaj – wasala) sodomitów.
http://krasnoludkizpejsami.wordpress.com