Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Liwiusz o Tragedia Ukrainy
    revers o Wolne tematy (38 – …
    Adrian o Wolne tematy (38 – …
    Yagiel o Wolne tematy (38 – …
    Boydar o Wolne tematy (38 – …
    Boydar o Wolne tematy (38 – …
    Bogdan Goczyński o Andrzej Duda. Mąż stanu, czy z…
    Yagiel o Wolne tematy (38 – …
    Krzysztof M o Błogosławieństwo PRL-owskiego…
    Zbych o Czy III RP może napaść na…
    osoba prywatna o Andrzej Duda. Mąż stanu, czy z…
    Boydar o Trzaskowski zakazał zgromadzen…
    Boydar o Błogosławieństwo PRL-owskiego…
    Boydar o Błogosławieństwo PRL-owskiego…
    prostopopolsku o Trzaskowski zakazał zgromadzen…
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

Archive for 4 stycznia, 2011

Czy na Białorusi był przygotowany pucz?

Posted by Marucha w dniu 2011-01-04 (Wtorek)

Skoro jestem faworytem wszystkich sondaży to po co miałbym fałszować wybory? – pytał podczas spotkania z polskimi mediami Alaksandr Łukaszenka.

Idąc tą logiką można dzisiaj zapytać: skoro dotychczasowy prezydent Białorusi w wyborach otrzymał ok. 80 proc. głosów, a jego najsilniejszy konkurent niecałe 3 proc., to po co siły porządkowe rozpędziły demonstrantów w wieczór powyborczy w Mińsku? Dlaczego zrobiły to tak zdecydowanie? Dlaczego aresztowano wielu działaczy opozycyjnych w domach i przeprowadzono tam rewizje? Nawet jeśli demonstracja była nielegalna to zwycięzca w dniu swego tryumfu mógł wspaniałomyślnie przejść nad tym do porządku dziennego.

Przyjrzyjmy się tamtejszym wydarzeniom w oparciu o dostępne informacje. W gronie opozycyjnych kandydatów wyraźnie wybijał się jeden – Uładzimir Niaklajeu. Do tej pory niezbyt znany z działań politycznych literat. W kampanii wyborczej nie ukrywał, że jest finansowany przez kapitał z Rosji i do swojego programu wprowadził wiele elementów prorosyjskich. To on był odpowiedzialny za organizację demonstracji w imieniu wszystkich kandydatów.

Wieczorem w niedzielę wyborczą przed planowaną godziną rozpoczęcia wiecu gruchnęła wiadomość, że Niaklajeu został brutalnie pobity przez nieznanych sprawców. Razem z nim pobito dziennikarza jednej z rosyjskich telewizji, która jako pierwsza podała tę informację, alarmując świat. To podgrzało emocje. Zebrało się ok. 10 tysięcy ludzi i wysłuchało oficjalnych przemówień. Gdy zaczynali się już rozchodzić dwóch kandydatów Andrej Sannikau (jego żona jest rosyjską dziennikarką) i Mykoła Statkiewicz ogłosili, że zawiązali tymczasowy rząd narodowy i idą negocjować przejęcie władzy do budynku rządu. Wspólnie z grupą demonstrantów próbują się tam wedrzeć, ale okazuje się, że w środku są siły porządkowe i odpierają atak. Kończy się na rozbiciu kilku szyb. Ale obrazki z rzekomo brutalnej akcji milicji idą w świat. Znowu za pośrednictwem rosyjskich telewizji, których operatorzy jakimś dziwnym trafem są w centrum wydarzeń.

Nie była to więc pokojowa demonstracja, ale próba przejęcia władzy. Co by było, gdyby tej grupie udało się zająć budynek rządu? Była to klasyczna operacja mająca na celu doprowadzenie do przesilenia politycznego przy pomocy ulicy. Podobnie jak kilka lat wcześniej na Ukrainie. Ale wszystko wskazuje na to, że tym razem za plecami organizatorów stały jakieś czynniki rosyjskie. Wskazuje na to tez to, że wśród zatrzymanych było 11 Rosjan, którzy zostali skazani na od 10 do 15 dni aresztu. A więc nie byli tylko biernymi obserwatorami, ale musieli brać aktywny udział w „konfrontacji z władzą”.

W związku z tymi wydarzeniami może pozostawać aresztowanie białoruskiego generała Ihora Azarenoka, dowódcę sił lotniczych i wojsk obrony powietrznej. Jeszcze parę tygodni temu poważnego kandydata na ministra obrony Białorusi. Nie jest też przypadkiem, że po wyborach A.Łukaszenka zapowiedział, iż wymiana personalna na najwyższych szczeblach władzy obejmie aż 90 proc. dotychczasowej obsady.

Jest więc bardzo prawdopodobne, że była przygotowana poważna operacja o charakterze przewrotu pałacowego, do której wstępem miał być wiec i przejęcie budynku rządu w Mińsku przez demonstrantów. Prezydent Rosji D.Miedwiediew tuż przed wyborami wycofał się z wcześniejszej krytyki A.Łukaszenki i udzielił mu poparcia. Wiadomo bowiem było, że w procesie wyborczym nic się nie zmieni. A dodatkowo można było liczyć na uśpienie czujności prezydenta Białorusi.

Okazał się on jednak szczwanym lisem i zdusił przygotowywany pucz.

Dlaczego Moskwa mogłaby być zainteresowana usunięciem Łukaszenki? Powodów jest wiele. Najogólniej można stwierdzić, że stał się zbyt niezależny. Jego współpraca z Chinami musi niepokoić. A w próbach uniezależnienia się od dostaw ropy z Rosji okazał się bardziej wytrwały i skuteczny niż ś.p. prezydent Lech Kaczyński.

Władze rosyjskie zapewne poszukują właściwych metod pozbywania się niewygodnych prezydentów w państwach będących w ich strefie wpływów. Wiadomo, że nie można ich wymienić poprzez odpowiednią kampanię medialną i kartkę wyborczą. Bo w zdecydowanej większości tych krajów to nie działa. Pozostaje droga puczu wewnętrznego. Przeprowadzono już taką operację w Kirgistanie na początku tego roku doprowadzając do obalenia prezydenta Kurmanbeka Bakijewa, który za bardzo postawił na współpracę z USA i udostępnił dla operacji w Afganistanie bazę w Manas bez zgody Rosji. Zresztą wygnany Bakijew otrzymał schronienie przez pewien czas na Białorusi, a prezydent Łukaszenka głośno protestował przeciw temu co się stało w Kirgistanie. Być może już wtedy coś przeczuwał.

Odrębnym zagadnieniem jest to, czy o tym wszystkim wiedział polski rząd. Fakt wycofania z udziału w wyborach A. Milinkiewicza może na to wskazywać. A rozmowy ministrów Sikorskiego i Westerwelle na temat demokratyzacji procesu wyborczego w Białorusi miały tylko pomóc stronie rosyjskiej przygotować i przeprowadzić akcję puczu. Świadczyłoby to nie tylko o biernym obserwowaniu, ale też o świadomym współdziałaniu. Stąd te nerwowe reakcje, gdy okazało się, że cała operacja wzięła w łeb.

Teraz wszystko będzie zależało od tego czy Łukaszenka po opanowaniu sytuacji u siebie będzie w stanie realnie, a nie na niby, dogadać się z Moskwą. Bo jeśli nie to za jakiś czas będzie kolejna tego typu próba.

To wszystko oczywiście tylko hipotezy. Ale dość prawdopodobne hipotezy.

Jan Siewierski
http://mercurius.myslpolska.pl/2010/12/czy-na-bialorusi-byl-przygotowany-pucz/

I komentarz redaktora Myśli Polskiej, ośmieszający rusofobów:
W tym kontekście polscy rusofobi popadli w schizofrenię. Atakując Łukaszenkę summa summarum znaleźli się w “obozie moskiewskim”. Tymczasem z punktu widzenia swojej “ideologii” (zawsze przeciwko Rosji) powinni popierać baćkę rękami i nogami, wszak to on z zadziwiająca skutecznością broni suwerenności Białorusi, a tymczasem “demokratyczni” kandydaci oddali by ją ta tacy Moskwie.
A tu nic – widocznie w tym obozie nie myśli się już w ogóle.

Posted in Polityka | 21 Komentarzy »

CIA, MI6 i BND a Stepan Bandera

Posted by Marucha w dniu 2011-01-04 (Wtorek)

Od redakcji:

Amerykańscy autorzy, Richard Breitman and Norman J.W. Goda, opublikowali książkę pt. „Cień Hitlera. Nazistowscy zbrodniarze wojenni, wywiad amerykański i Zimna Wojna”. Jak piszą we wstępie: „Świeżo ujawnione dokumenty Armii Amerykańskiej i CIA zawierają wiele tysięcy stron informacji o ich nazistowskich współpracownikach podczas i po drugiej wojnie światowej. Są szczególnie bogate w materiały dotyczące związków Sprzymierzonych z ukraińskimi organizacjami nacjonalistycznymi po 1945”.

Dokumenty te potwierdzają to, co było wiadome od dawna – ukraińscy zbrodniarze spod znaku OUN-UPA zostali po wojnie przejęci przez zachodnie wywiady i dzięki temu uniknęli sprawiedliwości. Co więcej, z czasem stali się szanowanymi „demokratami”. W omawianej książce ujawniono skalę i zakres tej współpracy, która jest haniebnym przykładem tzw. podwójnych standardów stosowanych przez Zachód. Książka ta jest także dowodem, że tzw. propaganda komunistyczna w PRL w stosunku do UPA, którą jakże ochoczo piętnują obecni w Polsce postupowcy i ich sojusznicy, wcale nie była propagandą.

Poniżej prezentujemy pierwszy fragment książki (rozdział V) poświęcony związkom Stepana Bandery (1909-1959) z zachodnimi wywiadami, w tym z wywiadem zachodnioniemieckim. Uwaga – zachowaliśmy numerację przypisów, pomijając fragmenty rozdziału poświęcone historii OUN-UPA.

Czytaj resztę wpisu »

Posted in Historia | 6 Komentarzy »

Państwa rozwijające się przeciwne zapisowi o ”orientacji seksualnej” w traktacie z UE

Posted by Marucha w dniu 2011-01-04 (Wtorek)

79 państw z Afryki, Karaibów i regionu Pacyfiku wysłało list do przedstawicieli Parlamentu Europejskiego, domagając się, aby kraje Unii Europejskiej zaprzestały agresywnej promocji ruchu homoseksualnego w krajach rozwijających się. Państwa te nie chciały podpisać zmienionego traktatu o współpracy z UE.
Traktat o współpracy gospodarczej pomiędzy krajami rozwijającymi się z grupy AKP (Afryka, Karaiby i region Pacyfiku) a UE pozwala stronom na rewizję porozumienia co pięć lat. Na początku ub. roku, w trakcie negocjacji w sprawie zmiany traktatu, przedstawiciele UE próbowali wprowadzić do niego zakaz dyskryminacji ze względu na „orientację seksualną”. Państwa rozwijające się zdecydowanie odrzuciły tę propozycję. Skandaliczny zapis nie znalazł się w ostatecznej wersji porozumienia.

W październiku Sekretarz Generalny Zgromadzenia Parlamentarnego AKP przekazał przedstawicielom Parlamentu Europejskiego list, w którym napisano: „Pilnie wzywamy kraje Unii Europejskiej, aby powstrzymały się od wszelkich prób narzucenia swoich wartości, które nie są powszechnie podzielane w ramach partnerstwa AKP-UE, zwłaszcza, jeśli chodzi o odniesienie do niedyskryminacji ze względu na „orientacje seksualną”. Napisano także, że „partnerstwo może być urzeczywistniane tylko z poszanowaniem różnic społecznych i kulturowych obu stron porozumienia”.

W grudniu 2010 r. członkowie Parlamentu Europejskiego odpowiedzieli na list AKP, w którym podkreślili swoje poparcie dla niedyskryminacji ze względu na „orientację seksualną.” Jednocześnie naciskali, by zasada ta była respektowana także przez drugą stronę traktatu. Również w tym samym miesiącu Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której przypomniano państwom afrykańskim, że UE zapewnia im największą pomoc i pozostaje ich najważniejszym partnerem handlowym.

Portal C-fam.org zauważa, że UE poniosła kolejną klęskę. Nie powiodła się strategia państw europejskich zakładająca, by do 2007 r. wprowadzić we wszelkich traktach międzynarodowych zapis o niedyskryminacji ze względu na „orientację seksualną.

Źródło: C-fam.org., AS.

Nie udało się dziś, to uda się jutro. Postępu nic nie zahamuje.  – admin

 

Posted in Kultura, Polityka | 6 Komentarzy »

Przełom w procesie beatyfikacji: uznano cud Jana Pawła II

Posted by Marucha w dniu 2011-01-04 (Wtorek)

Komisje lekarzy i teologów uznały cud za wstawiennictwem Jana Pawła II – ujawniło „Il Giornale”. Jeszcze w styczniu w watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych ma odbyć się ostateczne głosowanie w procesie beatyfikacyjnym – dodała włoska gazeta.

Według watykanisty Andrei Torniellego beatyfikacja Jana Pawła II mogłaby zatem nastąpić nawet w kwietniu.

Włoski dziennik podał, że tuż przed końcem roku przy zachowaniu całkowitej dyskrecji komisja lekarzy przy watykańskiej kongregacji pozytywnie wypowiedziała się na temat wybranego do beatyfikacji niewytłumaczalnego z medycznego punktu widzenia przypadku nagłego wyzdrowienia francuskiej zakonnicy Marie Simon-Pierre z zaawansowanej choroby Parkinsona. Następnie dokumentacja medyczna tego cudu została przekazana teologom do oceny. Oni również ją zaakceptowali.

Obecnie wymagana jest jeszcze aprobata ze strony kardynałów i biskupów z kongregacji, którzy właśnie otrzymali całą dokumentację. Należy przewidywać, że i ich ocena będzie pozytywna – zaznaczył Tornielli. Poinformował, że mogą się oni zebrać już w połowie stycznia.

Jeśli i to ostatnie gremium zaakceptuje cud, materiały trafią na biurko Benedykta XVI. Wtedy papież podejmie decyzję w sprawie promulgacji, czyli ogłoszenia dekretu o uznaniu cudu kandydata na ołtarze. Pozostanie wtedy już tylko wyznaczenie daty beatyfikacji papieża Polaka.

Teoretycznie – zauważa Tornielli – wciąż możliwa jest data 2 kwietnia 2011 roku, czyli szósta rocznica śmierci Jana Pawła II. Prawdopodobna jest też jego zdaniem beatyfikacja w maju albo w październiku, gdy przypadnie 33. rocznica wyboru Karola Wojtyły. Włoski publicysta zwrócił uwagę, że wydarzenie to przysporzy znacznych problemów organizacyjnych z powodu liczby wiernych, którzy będą chcieli w nim uczestniczyć w Watykanie.

Za http://wiadomosci.onet.pl

Posted in Kościół/religia | 53 Komentarze »

Nibiru – zagrożenie dla Ziemi czy tylko fikcja…

Posted by Marucha w dniu 2011-01-04 (Wtorek)

Zamieszczamy artykuł Poliszynela na tematy, jakie poruszane są tutaj niezwykle rzadko – a to z powodu, iż gajowy stoi nogami na ziemi i nie wierzy w żadne kontakty, dawne czy obecne, z obcymi cywilizacjami. Tym niemniej warto się zastanowić, czy lucyferianie nie planują (albo już wykorzystują) legendy UFO, rzekomych porwań ludzi przez kosmitów, ich rzekomej obecności wśród nas itd. do swych satanistycznych celów. Naszym zdaniem odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. – admin

Czy istnieje rozumne życie w kosmosie? Albo sformułuję to pytanie bardziej bezpośrednio – czy istnieją obce, pozaziemskie cywilizacje?

Rozpatrzmy to pytanie na podstawie dwóch konkurujących ze sobą poglądów – ewolucjonizmu i kreacjonizmu. Albo mówiąc inaczej – poglądu zwanego naukowym i poglądu religijnego o stworzeniu wszystkiego, w tym i życia, no i człowieka, przez Stwórcę.

Nauka twierdzi, że życie powstało poprzez przypadkowe połączenia atomów w coraz to bardziej skomplikowane związki, aż do osiągnięcia przez nie formy materii ożywionej. A potem ewolucyjnie powstawały coraz wyższe formy życia, zwieńczone homo sapiensem.

Ale w tym przypadku podobne procesy mogły, a wręcz musiały zachodzić na innych planetach, jeśli tylko warunki jako tako sprzyjały tam powstaniu życia.

Wiemy, że nasza galaktyka zbudowana jest z setek miliardów gwiazd/słońc. Większość z nich jest podobna do naszego słońca. Wiemy, że w obserwowanej części kosmosu istnieją dziesiątki, być może nawet setki miliardów galaktyk. Wiemy też, że większość rodzących się gwiazd posiada dyski protoplanetarne. Z miesiąca na miesiąc rośnie też ilość odkrywanych egzoplanet, czyli planet spoza naszego układu słonecznego. Obecnie astronomia zna ich ok. 500.

Zwykły rachunek prawdopodobieństwa mówi tak – jeśli prawa fizyki na innych planetach, gwiazdach i galaktykach są identyczne jak w naszym układzie słonecznym, to takich układów słonecznych w naszej tylko galaktyce musi być miliardy. Niech tylko co setny z nich wytworzy planetę w „strefie życia” (nie za zimno, nie za gorąco) to musi tam dojść na podstawie tych samych praw fizycznych do powstania życia. Niech tylko co setne życie przetrwa kataklizmy podobne do tych, jakie miały miejsca na Ziemi w przeszłości, to i tak w naszej galaktyce muszą istnieć setki milionów planet, na których istnieje życie. Niech tylko na co setnej z nich życie ewoluje podobnie do życia ziemskiego i mamy miliony cywilizacji w naszej galaktyce. Jedne z nich, powstałe później od cywilizacji ziemskiej, mogą być prymitywniejsze. Inne, powstałe wcześniej niż nasza, powinne być bardziej zaawansowane.

A co z kreacjonizmem. Czyli z przekonaniem, że to Stwórca stworzył świadome życie – czyli że stworzył także i człowieka aktem własnej woli.

Nie będą używał słowa Bóg, gdyż kojarzy się ono wielu ludziom nieuchronnie z biblijnym osobowym Bogiem Jahwe. Wolę nazywać Go Demiurgiem, Duchem Wszechświata, Praprzyczyną, lub po prostu Stwórcą.

Nie uważam Stwórcy za istotę postępującą nielogicznie. Gdyby zamierzał On stworzyć życie tylko na Ziemi, nie potrzebował stwarzać miliardów galaktyk liczących setki miliardów gwiazd. Nam, do życie na Ziemi taka rozrzutność Stwórcy nie była niepotrzebna. Ale On jednak stworzył miliardy miliardów życiodajnych słońc. A ponieważ cechuje Go radość tworzenia życia (my jesteśmy tego najlepszym dowodem) to dlaczego nie chciałby On napełnić życiem milionów, miliardów innych Ziem, innych planet?

Tak więc jest obojętne, czy wyjdziemy od „naukowego” ewolucjonizmu, czy od kreacjonizmu – wszechświat musi tętnić życiem. Jeśli tego nie dostrzegamy, to tylko dlatego, że oazy życia w pustyni kosmosu są tak bardzo, bardzo odległe od siebie.

Kolejnym pytaniem jest – czy obce cywilizacje naszą planetę w przeszłości odwiedzały.

Zwolennicy paleoastronautyki twierdzą, że tak. Jako dowody na takie stwierdznia pokazują oni rzeźby, płaskorzeźby i rysunki sprzed tysięcy lat pokazujące bogów-astronautów, w kombinezonach astronautów, w rakietach i innych pojazdach latających. Prastare kroniki hinduskie, chińskie czy zapiski Sumerów opisują wojny bogów. W wojnach tych bogowie używali potężnych broni, które łatwo jest zidentyfikować jako broń atomową, laserową i inne podobne im zaawansowane technologie militarne. Ale istniejące już tysiące lat temu. Istnieją też prastare płaskorzeźby pokazujące czołgi, samoloty, helikoptery, okręty podwodne, a nawet karabiny.

Czyżby był to tylko wytwór ludzkiej fantazji lub halucynacji?

Ja osobiście uważam, że istnieje Stwórca, choć nie ma on nic wspólnego z judaistycznym Jahwe. Stwórca dał materii takie, a nie inne własności fizyczne, pozwalające jej na spontaniczne powstawanie coraz bardziej skomplikowanych „kodów” życia. Niemniej od czasu do czasu metodą zwaną w parapsychologii telekinezą świadomie Stwórca wpływał (i wpływa nadal w sposób dyskretny) na „kwantowe” skoki w powolnej ewolucji. Jesteśmy więc w sumie dziełem i Boskiej kreacji i powolnej ewolucji.

Jestem także dogłębnie przekonany, że istnieją miliony innych cywilizacji, a także, że Ziemia w przeszłości była przez przybyszów z kosmosu odwiedzana.

Ale jak jest w takim razie z tą NIBIRU?

W moim przekonaniu jest to tylko fikcja i mająca wątpiwą podbudowę legenda. Kosmici przybywali na Ziemię, ale nie z Nibiru.

Życie w formie inteligentnych istot na Nibiru, a nawet jej egzystencja są wątpliwe zarówno z przyczyn astronomicznych, jak i z przyczyn egzystencjalnych i kreacjonistycznych.

Zacznę od przyczyn astronomicznych.

Każdy, kto choć pobieżnie liznął problematykę kosmologii, astronomii i wpływu grawitacji w kosmosie od razu ma pewność, że taka planeta, z taką orbitą, w takim systemie słonecznym, nie jest w stanie przetrwać ponad 4 miliardy lat.

Zgodnie z teorią Nibiru co 3 600 lat przechodzi przez system słoneczny pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza. Ale znajdując się w peryhelium jej orbity i w jego pobliżu za każdym razem byłaby Nibiru poddawana silnym wpływom planet zewnętrznych układu słonecznego, a zwłaszcza Jowisza. W konsekwencji tego orbita Nibiru podlegałaby powolnym, ale ciągłym zmianom jej kształtu. Zmieniałaby się powoli, ale stale prędkość orbitalna Nibiru, i czas jej obiegu dookoła słońca. Różnice kształtu orbity, prędkości orbitalnej i okresu obiegu pomiędzy kolejnymi przejściami przez peryhelium byłyby bardzo małe, ale pomiędzy pierwszym a tysięcznym obiegiem byłyby już istotne i zauważalne. W międzyczasie Nibiru musiałaby już ponad milion razy przeciąć system słoneczny. Jest jednak nieprawdopodobne, aby przez tyle przejść jej orbita nadal była taka, jak jest opisywana. Nibiru albo zostałaby wykatapultowana w kosmos, albo jej orbita przybrałaby kształt podobny do orbit pozostałych planet. Ewentualnie zderzyłaby się z którąś z innych planet naszego systemu słonecznego stając się jej częścią, lub rozsypałaby się na kawałki.

Dodatkową trudnością dla Nibiru jest pas Kuipera, który musiałaby ona przemierzyć w jedną i drugą stronę na jej mocno ekscentrycznej orbicie. Tam musiałoby z konieczności dochodzić do wielu kolizji z krążącymi w tym rejonie układu słonecznego obiektami. Kolizje te także wywierałyby powolny ale stały wpływ na zmianę masę, szybkości orbitalnej i na kształt orbity Nibiru.

Ponadto Nibiru wywierałaby wpływ na wszystkie obiekty w naszym systemie słonecznym. Po kilkukrotnym jej przejściu przez pas planetoid Nibiru musiałaby je wszystkie albo wyłapać, albo wykatapultować z ich orbit. Nibiru musiałaby także wywoływać zaburzenia orbitalne Marsa, obok którego co 3 600 lat rzekomo przechodzi. Zaburzałaby także orbity księżyców wszystkich planet zewnętrznych – a więc Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna. Po ponad milionie jej przejść większość księżyców wszystkich tych gazowych gigantów byłyby strącone na rodzime planety, lub wyrzucone w przestrzeń. Pozostałe miałyby niestabilne orbity coraz bardziej destabilizowane kolejnymi przejściami Nibiru. Także i nasz ziemski Księżyc mógłby mieć kłopoty z jego okołoziemską orbitą pod wpływem okresowego zakłócania przez Nibiru równowagi grawitacyjnej, w jakiej się nasz Księżyc znajduje.

No dobrze, ale załóżmy, że Stwórca aktem woli zadbał o to, aby wpływy grawitacyjne nie zakłócały ruchu Nibiru. Czy może tam istnieć wysoka cywilizacja. A jeśli tak, to czy tam ona powstała, czy tylko się tam osiedliła, przylatując do naszego układu słonecznego z głębin kosmosu.

Zbadajmy na na początek możliwość powstania życia na Nibiru z punktu widzenia tezy ewolucyjnej, „naukowej”. Przez krótki okres w peryhelium orbity na oświeconej słońcem stronie Nibiru panowałyby „znośne” arktyczne warunki. Przez pozostałe ponad 3,5 tysiąca lat Nibiru znajdowałaby się w „lodowni” kosmosu w temperaturze ok -270°C.

Powstanie życia pod grubą powłoką lodu było tam naturalnie możliwe. Jednak z konieczności byłoby to inne życie, niż nasze, ludzkie, na powierzchni Ziemi. Ale przecież Anunnaki potrafiły rzekomo żyć na Ziemi. Znosiły słońce jak my, oddychały powietrzem jak my. Tyle, że na ich planecie w panujących tam warunkach nie było możliwe powstanie takich właśnie ciepło- i światłolubych istot.

A jeśli zostali oni stworzeni przez Stwórcę? Przecież dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.

Zgadza się, On może wiele. Ale w takim przypadku w ich biblii nie mogło być raju przypominającego nasz raj ziemski, biblijny. Jeśli zostali oni bowiem stworzeni przez Stwórcę, to od razu musiał im Stwórca zapewnić przetrwanie w ekstremalnych warunkach. Musiał im stworzyć „raj” głęboko pod powierznią ich ziemi. W ogromnych pieczarach ogrzewali się ciepłem z jądra ich planety. Podziemne pieczary były dodatkowo dla nich konieczne jako ochrona przed bombardowaniem ich przez komety w pasie Kuipera.

Tylko, że potrzebowali w takich pieczarach technologii do wytwarzania światła, do produkcji żywności, do oczyszczania powietrza z wydychanego dwutlenku węgla.

Tak więc Stwórca, jeśliby zdecydował się na stwożenie życia na Nibiru, to musiał jej mieszkańcom dać od razu wysoką technologię. A nam tego nie dał. Do wszystkiego powoli dochodzić musieliśmy sami.

Nie mógł też Stwórca w razie potrzeby (np. za złamanie przez nich jakiegokolwiek zakazu) wygnać ich z podziemnego „raju”. Na zewnątrz umarliby z zimna w ciągu sekundy.

Ponadto, żyjąc w chroniących ich przez zamarznięciem i kometami pieczarach nie mieli mieszkańcy Nibiru potrzeby budowania statków międzyplanetarnych. Nawet nie za bardzo gdzie mieli możliwość, aby je wypróbować.

Naturalnie, że mogło jednak tak być, iż Stwórca wbrew trudnościom i wyzwaniom stworzył rozumne życie na Nibiru. Jednak Stwórca, w jakiego ja wierzę, nie utrudnia sam sobie dzieła stworzenia. Skoro miał pod ręką taką Ziemię, dlaczego inteligentne życie stworzył przed milionami lat na nieprzychylnej życiu Nibiru. A na Ziemi zadziałał dopiero ok. 6 tysięcy lat temu, stwarzając (zgodnie z biblią) człowieka.

Pozostaje jeszcze możliwość, że Nibiru została skolonizowana przez przybyszów z głębi kosmosu. Ale nie podejrzewam ich o brak rozsądku. Jeśli znaleźli oni w naszym układzie słonecznym tak przyjemną planetę jak Ziemia, na której przecież rzekomo przez setki tysięcy lat przebywali, to dlaczego ich głównej bazy nie zrobili właśnie na Ziemi, a wybrali sobie tak trudną i nieprzychylną do życia planetę, jak Nibiru?

Udzielenie sobie odpowiedzi na powyższe pytania i wątpliwości pozostawiam czytelnikom.

Jeszcze kilka uwag na zakończenie.

Przez dziesięciolecia badaczy UFO i samo zjawisko UFO media albo ignorowały, albo ośmieszały. Ludzi zajmujących się tą problematyką przedstawiano jako niepoważnych oszołomów i naiwniaków, stukając się palcem w czoło pod ich adresem.

A tutaj nagle jesienią 2010 roku ONZ ogłosiło, że szuka AMBASADORA do kontaktów z UFO i z kosmitami. Skąd taka nagła zmiana taktyki (bo to tylko taka ich taktyka)?

Ideolodzy NWO chcą światu narzucić jednolity, dyktatorski rząd. Wszystkie dotyczczasowe ich zabiegi nie przyniosły spodziewanego efektu.

Klika Globalnych Banksterów straszy ludzi nieistniejącymi zagrożeniami:
– globalną katastrofą klimatyczną,
– wyssanymi z palca pandemiami.

Dodatkowo celowo wytwarza ona rzeczywiste zagrożenia:
– klęski „naturalne” i ekologiczne,
– lokalne wojny,
– celowo wywoływane nowe źródła zapalne (Korea, Iran)
– celowo wywpływane kryzysy finansowe i gospodarcze,
– celowo wywoływane epidemie (AIDS) i klęski głodu,
– celowo skłócane są ze sobą religie, narody, grupy etniczne,
– straszą ludzi globalnym terroryzmem – który sami inscenizują.

A wszystko po to, aby panował na Ziemi chaos i strach, aby w pewnym momencie ludzie, społeczeństwa, narody same zaczęły domagać się wprowadzenia porządku i ładu. Nawet za cenę wprowadzenia rządów „silnej ręki”. A oni tylko na to właśnie czekają. I wtedy natychmiast wprowadzą ichni ład i porządek.

Jednak plany ich nie powiodły się do tego stopnia, jak tego oczekiwali. W tej sytuacji planują oni obecnie urządzenie przerażającej mistyfikacji. Do niej potrzebują „zagrożenia” dla Ziemi i dla życia ludzkości jako całości. Dlatego odkurzono wyśmiewane wcześniej UFO i ogłoszono poszukiwania ambasadora do kontaktów z kosmitami.

Pomagają też oni sami w nagłaśnianiu sprawy Nibiru. Setki portali żyje obecnie tym domniemanym kosmicznym zagrożeniem. Wystarczy więc obecnie zainscenizować masowe pojawianie się UFO, a jeszcze lepiej – zainscenizować ataki kosmitów na Ziemian (przy okazji przyspieszy się depopulację), aby stworzyć w ten sposób pozory globalnego i śmiertelnego zagrożenia całej ludzkości.

Jeśli zrobią to zręczniej, niż zainscenizowali WTC, istnieje szansa, że przerażone miliony odmóżdżonych Gojów z chęcią, wręcz z radością zgodzi się na utworzenie światowego rządu. Bo tylko taki rząd będzie w ich przekonaniu w stanie koordynować globalną ochronę Ziemian przed globalnym zagrożeniem z kosmosu.

I stąd ta cała historia z Nibiru…

Poliszynel.
http://krasnoludkizpejsami.wordpress.com

Ze względu na sympatię, jaką mam dla działalności dziennikarskiej Poliszynela, nie będę wdawał się w krytykę jego punktu widzenia na Boga. Zgodzę się z jednym: nasz Bóg nie jest biblijnym Jahwe, którego Żydzi stworzyli na obraz i podobieństwo swoje. – admin

Posted in Różne | 87 Komentarzy »

 
%d blogerów lubi to: