Zamieszczamy artykuł Poliszynela na tematy, jakie poruszane są tutaj niezwykle rzadko – a to z powodu, iż gajowy stoi nogami na ziemi i nie wierzy w żadne kontakty, dawne czy obecne, z obcymi cywilizacjami. Tym niemniej warto się zastanowić, czy lucyferianie nie planują (albo już wykorzystują) legendy UFO, rzekomych porwań ludzi przez kosmitów, ich rzekomej obecności wśród nas itd. do swych satanistycznych celów. Naszym zdaniem odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. – admin
Czy istnieje rozumne życie w kosmosie? Albo sformułuję to pytanie bardziej bezpośrednio – czy istnieją obce, pozaziemskie cywilizacje?
Rozpatrzmy to pytanie na podstawie dwóch konkurujących ze sobą poglądów – ewolucjonizmu i kreacjonizmu. Albo mówiąc inaczej – poglądu zwanego naukowym i poglądu religijnego o stworzeniu wszystkiego, w tym i życia, no i człowieka, przez Stwórcę.
Nauka twierdzi, że życie powstało poprzez przypadkowe połączenia atomów w coraz to bardziej skomplikowane związki, aż do osiągnięcia przez nie formy materii ożywionej. A potem ewolucyjnie powstawały coraz wyższe formy życia, zwieńczone homo sapiensem.
Ale w tym przypadku podobne procesy mogły, a wręcz musiały zachodzić na innych planetach, jeśli tylko warunki jako tako sprzyjały tam powstaniu życia.
Wiemy, że nasza galaktyka zbudowana jest z setek miliardów gwiazd/słońc. Większość z nich jest podobna do naszego słońca. Wiemy, że w obserwowanej części kosmosu istnieją dziesiątki, być może nawet setki miliardów galaktyk. Wiemy też, że większość rodzących się gwiazd posiada dyski protoplanetarne. Z miesiąca na miesiąc rośnie też ilość odkrywanych egzoplanet, czyli planet spoza naszego układu słonecznego. Obecnie astronomia zna ich ok. 500.
Zwykły rachunek prawdopodobieństwa mówi tak – jeśli prawa fizyki na innych planetach, gwiazdach i galaktykach są identyczne jak w naszym układzie słonecznym, to takich układów słonecznych w naszej tylko galaktyce musi być miliardy. Niech tylko co setny z nich wytworzy planetę w „strefie życia” (nie za zimno, nie za gorąco) to musi tam dojść na podstawie tych samych praw fizycznych do powstania życia. Niech tylko co setne życie przetrwa kataklizmy podobne do tych, jakie miały miejsca na Ziemi w przeszłości, to i tak w naszej galaktyce muszą istnieć setki milionów planet, na których istnieje życie. Niech tylko na co setnej z nich życie ewoluje podobnie do życia ziemskiego i mamy miliony cywilizacji w naszej galaktyce. Jedne z nich, powstałe później od cywilizacji ziemskiej, mogą być prymitywniejsze. Inne, powstałe wcześniej niż nasza, powinne być bardziej zaawansowane.
A co z kreacjonizmem. Czyli z przekonaniem, że to Stwórca stworzył świadome życie – czyli że stworzył także i człowieka aktem własnej woli.
Nie będą używał słowa Bóg, gdyż kojarzy się ono wielu ludziom nieuchronnie z biblijnym osobowym Bogiem Jahwe. Wolę nazywać Go Demiurgiem, Duchem Wszechświata, Praprzyczyną, lub po prostu Stwórcą.
Nie uważam Stwórcy za istotę postępującą nielogicznie. Gdyby zamierzał On stworzyć życie tylko na Ziemi, nie potrzebował stwarzać miliardów galaktyk liczących setki miliardów gwiazd. Nam, do życie na Ziemi taka rozrzutność Stwórcy nie była niepotrzebna. Ale On jednak stworzył miliardy miliardów życiodajnych słońc. A ponieważ cechuje Go radość tworzenia życia (my jesteśmy tego najlepszym dowodem) to dlaczego nie chciałby On napełnić życiem milionów, miliardów innych Ziem, innych planet?
Tak więc jest obojętne, czy wyjdziemy od „naukowego” ewolucjonizmu, czy od kreacjonizmu – wszechświat musi tętnić życiem. Jeśli tego nie dostrzegamy, to tylko dlatego, że oazy życia w pustyni kosmosu są tak bardzo, bardzo odległe od siebie.
Kolejnym pytaniem jest – czy obce cywilizacje naszą planetę w przeszłości odwiedzały.
Zwolennicy paleoastronautyki twierdzą, że tak. Jako dowody na takie stwierdznia pokazują oni rzeźby, płaskorzeźby i rysunki sprzed tysięcy lat pokazujące bogów-astronautów, w kombinezonach astronautów, w rakietach i innych pojazdach latających. Prastare kroniki hinduskie, chińskie czy zapiski Sumerów opisują wojny bogów. W wojnach tych bogowie używali potężnych broni, które łatwo jest zidentyfikować jako broń atomową, laserową i inne podobne im zaawansowane technologie militarne. Ale istniejące już tysiące lat temu. Istnieją też prastare płaskorzeźby pokazujące czołgi, samoloty, helikoptery, okręty podwodne, a nawet karabiny.
Czyżby był to tylko wytwór ludzkiej fantazji lub halucynacji?
Ja osobiście uważam, że istnieje Stwórca, choć nie ma on nic wspólnego z judaistycznym Jahwe. Stwórca dał materii takie, a nie inne własności fizyczne, pozwalające jej na spontaniczne powstawanie coraz bardziej skomplikowanych „kodów” życia. Niemniej od czasu do czasu metodą zwaną w parapsychologii telekinezą świadomie Stwórca wpływał (i wpływa nadal w sposób dyskretny) na „kwantowe” skoki w powolnej ewolucji. Jesteśmy więc w sumie dziełem i Boskiej kreacji i powolnej ewolucji.
Jestem także dogłębnie przekonany, że istnieją miliony innych cywilizacji, a także, że Ziemia w przeszłości była przez przybyszów z kosmosu odwiedzana.
Ale jak jest w takim razie z tą NIBIRU?
W moim przekonaniu jest to tylko fikcja i mająca wątpiwą podbudowę legenda. Kosmici przybywali na Ziemię, ale nie z Nibiru.
Życie w formie inteligentnych istot na Nibiru, a nawet jej egzystencja są wątpliwe zarówno z przyczyn astronomicznych, jak i z przyczyn egzystencjalnych i kreacjonistycznych.
Zacznę od przyczyn astronomicznych.
Każdy, kto choć pobieżnie liznął problematykę kosmologii, astronomii i wpływu grawitacji w kosmosie od razu ma pewność, że taka planeta, z taką orbitą, w takim systemie słonecznym, nie jest w stanie przetrwać ponad 4 miliardy lat.
Zgodnie z teorią Nibiru co 3 600 lat przechodzi przez system słoneczny pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza. Ale znajdując się w peryhelium jej orbity i w jego pobliżu za każdym razem byłaby Nibiru poddawana silnym wpływom planet zewnętrznych układu słonecznego, a zwłaszcza Jowisza. W konsekwencji tego orbita Nibiru podlegałaby powolnym, ale ciągłym zmianom jej kształtu. Zmieniałaby się powoli, ale stale prędkość orbitalna Nibiru, i czas jej obiegu dookoła słońca. Różnice kształtu orbity, prędkości orbitalnej i okresu obiegu pomiędzy kolejnymi przejściami przez peryhelium byłyby bardzo małe, ale pomiędzy pierwszym a tysięcznym obiegiem byłyby już istotne i zauważalne. W międzyczasie Nibiru musiałaby już ponad milion razy przeciąć system słoneczny. Jest jednak nieprawdopodobne, aby przez tyle przejść jej orbita nadal była taka, jak jest opisywana. Nibiru albo zostałaby wykatapultowana w kosmos, albo jej orbita przybrałaby kształt podobny do orbit pozostałych planet. Ewentualnie zderzyłaby się z którąś z innych planet naszego systemu słonecznego stając się jej częścią, lub rozsypałaby się na kawałki.
Dodatkową trudnością dla Nibiru jest pas Kuipera, który musiałaby ona przemierzyć w jedną i drugą stronę na jej mocno ekscentrycznej orbicie. Tam musiałoby z konieczności dochodzić do wielu kolizji z krążącymi w tym rejonie układu słonecznego obiektami. Kolizje te także wywierałyby powolny ale stały wpływ na zmianę masę, szybkości orbitalnej i na kształt orbity Nibiru.
Ponadto Nibiru wywierałaby wpływ na wszystkie obiekty w naszym systemie słonecznym. Po kilkukrotnym jej przejściu przez pas planetoid Nibiru musiałaby je wszystkie albo wyłapać, albo wykatapultować z ich orbit. Nibiru musiałaby także wywoływać zaburzenia orbitalne Marsa, obok którego co 3 600 lat rzekomo przechodzi. Zaburzałaby także orbity księżyców wszystkich planet zewnętrznych – a więc Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna. Po ponad milionie jej przejść większość księżyców wszystkich tych gazowych gigantów byłyby strącone na rodzime planety, lub wyrzucone w przestrzeń. Pozostałe miałyby niestabilne orbity coraz bardziej destabilizowane kolejnymi przejściami Nibiru. Także i nasz ziemski Księżyc mógłby mieć kłopoty z jego okołoziemską orbitą pod wpływem okresowego zakłócania przez Nibiru równowagi grawitacyjnej, w jakiej się nasz Księżyc znajduje.
No dobrze, ale załóżmy, że Stwórca aktem woli zadbał o to, aby wpływy grawitacyjne nie zakłócały ruchu Nibiru. Czy może tam istnieć wysoka cywilizacja. A jeśli tak, to czy tam ona powstała, czy tylko się tam osiedliła, przylatując do naszego układu słonecznego z głębin kosmosu.
Zbadajmy na na początek możliwość powstania życia na Nibiru z punktu widzenia tezy ewolucyjnej, „naukowej”. Przez krótki okres w peryhelium orbity na oświeconej słońcem stronie Nibiru panowałyby „znośne” arktyczne warunki. Przez pozostałe ponad 3,5 tysiąca lat Nibiru znajdowałaby się w „lodowni” kosmosu w temperaturze ok -270°C.
Powstanie życia pod grubą powłoką lodu było tam naturalnie możliwe. Jednak z konieczności byłoby to inne życie, niż nasze, ludzkie, na powierzchni Ziemi. Ale przecież Anunnaki potrafiły rzekomo żyć na Ziemi. Znosiły słońce jak my, oddychały powietrzem jak my. Tyle, że na ich planecie w panujących tam warunkach nie było możliwe powstanie takich właśnie ciepło- i światłolubych istot.
A jeśli zostali oni stworzeni przez Stwórcę? Przecież dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.
Zgadza się, On może wiele. Ale w takim przypadku w ich biblii nie mogło być raju przypominającego nasz raj ziemski, biblijny. Jeśli zostali oni bowiem stworzeni przez Stwórcę, to od razu musiał im Stwórca zapewnić przetrwanie w ekstremalnych warunkach. Musiał im stworzyć „raj” głęboko pod powierznią ich ziemi. W ogromnych pieczarach ogrzewali się ciepłem z jądra ich planety. Podziemne pieczary były dodatkowo dla nich konieczne jako ochrona przed bombardowaniem ich przez komety w pasie Kuipera.
Tylko, że potrzebowali w takich pieczarach technologii do wytwarzania światła, do produkcji żywności, do oczyszczania powietrza z wydychanego dwutlenku węgla.
Tak więc Stwórca, jeśliby zdecydował się na stwożenie życia na Nibiru, to musiał jej mieszkańcom dać od razu wysoką technologię. A nam tego nie dał. Do wszystkiego powoli dochodzić musieliśmy sami.
Nie mógł też Stwórca w razie potrzeby (np. za złamanie przez nich jakiegokolwiek zakazu) wygnać ich z podziemnego „raju”. Na zewnątrz umarliby z zimna w ciągu sekundy.
Ponadto, żyjąc w chroniących ich przez zamarznięciem i kometami pieczarach nie mieli mieszkańcy Nibiru potrzeby budowania statków międzyplanetarnych. Nawet nie za bardzo gdzie mieli możliwość, aby je wypróbować.
Naturalnie, że mogło jednak tak być, iż Stwórca wbrew trudnościom i wyzwaniom stworzył rozumne życie na Nibiru. Jednak Stwórca, w jakiego ja wierzę, nie utrudnia sam sobie dzieła stworzenia. Skoro miał pod ręką taką Ziemię, dlaczego inteligentne życie stworzył przed milionami lat na nieprzychylnej życiu Nibiru. A na Ziemi zadziałał dopiero ok. 6 tysięcy lat temu, stwarzając (zgodnie z biblią) człowieka.
Pozostaje jeszcze możliwość, że Nibiru została skolonizowana przez przybyszów z głębi kosmosu. Ale nie podejrzewam ich o brak rozsądku. Jeśli znaleźli oni w naszym układzie słonecznym tak przyjemną planetę jak Ziemia, na której przecież rzekomo przez setki tysięcy lat przebywali, to dlaczego ich głównej bazy nie zrobili właśnie na Ziemi, a wybrali sobie tak trudną i nieprzychylną do życia planetę, jak Nibiru?
Udzielenie sobie odpowiedzi na powyższe pytania i wątpliwości pozostawiam czytelnikom.
Jeszcze kilka uwag na zakończenie.
Przez dziesięciolecia badaczy UFO i samo zjawisko UFO media albo ignorowały, albo ośmieszały. Ludzi zajmujących się tą problematyką przedstawiano jako niepoważnych oszołomów i naiwniaków, stukając się palcem w czoło pod ich adresem.
A tutaj nagle jesienią 2010 roku ONZ ogłosiło, że szuka AMBASADORA do kontaktów z UFO i z kosmitami. Skąd taka nagła zmiana taktyki (bo to tylko taka ich taktyka)?
Ideolodzy NWO chcą światu narzucić jednolity, dyktatorski rząd. Wszystkie dotyczczasowe ich zabiegi nie przyniosły spodziewanego efektu.
Klika Globalnych Banksterów straszy ludzi nieistniejącymi zagrożeniami:
– globalną katastrofą klimatyczną,
– wyssanymi z palca pandemiami.
Dodatkowo celowo wytwarza ona rzeczywiste zagrożenia:
– klęski „naturalne” i ekologiczne,
– lokalne wojny,
– celowo wywoływane nowe źródła zapalne (Korea, Iran)
– celowo wywpływane kryzysy finansowe i gospodarcze,
– celowo wywoływane epidemie (AIDS) i klęski głodu,
– celowo skłócane są ze sobą religie, narody, grupy etniczne,
– straszą ludzi globalnym terroryzmem – który sami inscenizują.
A wszystko po to, aby panował na Ziemi chaos i strach, aby w pewnym momencie ludzie, społeczeństwa, narody same zaczęły domagać się wprowadzenia porządku i ładu. Nawet za cenę wprowadzenia rządów „silnej ręki”. A oni tylko na to właśnie czekają. I wtedy natychmiast wprowadzą ichni ład i porządek.
Jednak plany ich nie powiodły się do tego stopnia, jak tego oczekiwali. W tej sytuacji planują oni obecnie urządzenie przerażającej mistyfikacji. Do niej potrzebują „zagrożenia” dla Ziemi i dla życia ludzkości jako całości. Dlatego odkurzono wyśmiewane wcześniej UFO i ogłoszono poszukiwania ambasadora do kontaktów z kosmitami.
Pomagają też oni sami w nagłaśnianiu sprawy Nibiru. Setki portali żyje obecnie tym domniemanym kosmicznym zagrożeniem. Wystarczy więc obecnie zainscenizować masowe pojawianie się UFO, a jeszcze lepiej – zainscenizować ataki kosmitów na Ziemian (przy okazji przyspieszy się depopulację), aby stworzyć w ten sposób pozory globalnego i śmiertelnego zagrożenia całej ludzkości.
Jeśli zrobią to zręczniej, niż zainscenizowali WTC, istnieje szansa, że przerażone miliony odmóżdżonych Gojów z chęcią, wręcz z radością zgodzi się na utworzenie światowego rządu. Bo tylko taki rząd będzie w ich przekonaniu w stanie koordynować globalną ochronę Ziemian przed globalnym zagrożeniem z kosmosu.
I stąd ta cała historia z Nibiru…
Poliszynel.
http://krasnoludkizpejsami.wordpress.com
Ze względu na sympatię, jaką mam dla działalności dziennikarskiej Poliszynela, nie będę wdawał się w krytykę jego punktu widzenia na Boga. Zgodzę się z jednym: nasz Bóg nie jest biblijnym Jahwe, którego Żydzi stworzyli na obraz i podobieństwo swoje. – admin
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…