Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Mietek o Nierozwiązana tajemnica kamien…
    Crestone o Kobiety zachowują się tak gówn…
    Krzysztof M o Kobiety zachowują się tak gówn…
    Krzysztof M o Kobiety zachowują się tak gówn…
    Krzysztof M o Puste hasła
    bez loginu o Kobiety zachowują się tak gówn…
    revers o Kto zniszczył tamę w Nowej…
    revers o Kto zniszczył tamę w Nowej…
    Marucha o Kobiety zachowują się tak gówn…
    Jaber o Kobiety zachowują się tak gówn…
    AndreAndre o Kobiety zachowują się tak gówn…
    Carlos o Wolne tematy (39 – …
    biordal o Kobiety zachowują się tak gówn…
    Boydar o Galicja
    Ramirez o Kobiety zachowują się tak gówn…
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

Archive for 15 stycznia, 2011

Świat usłyszał o słabości polskiego państwa

Posted by Marucha w dniu 2011-01-15 (Sobota)

Z dr Sergiuszem Trzeciakiem, ekspertem ds. marketingu politycznego z Collegium Civitas rozmawia Łukasz Zalesiński dla „Rzeczpospolitej”.

Pijany generał rozbił samolot, tak nas będą widzieć na świecie?
Raport MAK był poważnym ciosem w nasz wizerunek. Szkoda, że nie spotkał się z natychmiastową reakcją. Premier i prezydent zabrali głos dopiero nazajutrz. A każda godzina miała kolosalne znaczenie. Raport to dla świata mocny, ale jedno, najwyżej dwudniowy news. Rosjanie, którym zależało, by obarczyć odpowiedzialnością tylko stronę polską, przygotowali się do tego perfekcyjnie. Przecież informacja o alkoholu we krwi gen. Andrzeja Błasika z punktu widzenia przyczyn katastrofy miała znaczenie drugorzędne. Ale to właśnie takie “smaczki” wychwytują tabloidy.

Czy można było tego uniknąć?
Rosjanie ogłosili raport niejako z zaskoczenia. W dodatku akurat nasz prezydent był chory, a premier przebywał na urlopie. Nie rozstrzygam, czy MAK celowo wybrał taki moment. Niemniej okoliczności okazały się dla Rosjan idealne. Nie znaczy to jednak, że Polacy nie mogli się do tego przygotować. Gdy zostawialiśmy śledztwo w rękach Rosjan, powinniśmy byli wziąć pod uwagę ewentualność, że jego wyniki będą dla nas trudne do przyjęcia i już wówczas szykować kontrargumenty.

Jesteśmy w stanie choćby częściowo to naprawić?
Każda reakcja, nawet spóźniona, ma sens. Polska powinna zdecydować się na ofensywę dyplomatyczną. Docierać do zachodnich polityków, ekspertów i tłumaczyć im nasz punkt widzenia. Sytuacja jest bardzo delikatna. Jeśli zareagujemy zbyt ostro, łatwo będzie nam przypiąć łatkę awanturników, którzy od zawsze mają Rosji coś do zarzucenia. Mimo to tutaj możemy jeszcze choćby częściowo odrobić straty. Gorzej z dotarciem do świadomości przeciętnych odbiorców mediów. W ich głowach został przekaz rosyjski. Większość zapewne nie ma ochoty zagłębiać się dalej w tę sprawę.

Czy wizerunkowa porażka może przynieść wymierne straty?
W świat poszedł sygnał o słabości polskiego państwa. Przeciętny odbiorca mediów usłyszał, że administracja działa u nas na tyle fatalnie, że nie potrafi przygotować zagranicznej wizyty najważniejszej osoby w państwie, a w wojsku brakuje dyscypliny. Eksperci mogą uznać, że przedstawiając raport, Rosja po raz kolejny w pełni zrealizowała swój scenariusz, a Polska okazała się wobec niego bezradna. To na pewno nie wzmocni naszego prestiżu, może spowodować spadek zaufania do Polski. Nie sądzę jednak, by przełożyło się np. na rynek finansowy. Niemniej trzeba działać. Jest 1:0 dla Rosji, ale mam nadzieję, że straty choć po części uda się odrobić.

Za: rp.pl

http://mercurius.myslpolska.pl/2011/01/swiat-uslyszal-o-slabosci-polskiego-panstwa/

O prestiż Polski (czy raczej tego, co z niej zostało) raczej się nie martwimy. Poniżej dna zejść nie można, co zawdzięczamy premierowi Tuskowi i jego gabinetowi, a zwłaszcza  ministrowi obrony narodowej, Klichowi. – admin

Posted in Polityka | 20 Komentarzy »

Dzień Judaizmu w gdańskim seminarium duchownym

Posted by Marucha w dniu 2011-01-15 (Sobota)

Z redakcyjnej poczty:

Laudetur Iesus Christus

Wszedłem przed chwilą na stronę KNO, przeczytałem „kazanie ojca Kolbego na dzień judaizmu” i stwierdziłem, że muszę się z Panem czymś podzielić. Jutro w naszym seminarium dzień judaizmu. Wieczorem w kaplicy seminaryjnej „nabożeństwo”, wraz z zaproszonym rabinem i profesorem z Uniwersytetu Gdańskiego. Otóż najbardziej „interesujące” jest to jak wg naszego rektora ma wyglądać to nabożeństwo:
– nie rozpocznie się, ani się nie zakończy znakiem krzyża, wszak to obraza dla żydów
– nie będzie w nim wymienienia drugiej i trzeciej Osoby Trójcy Świętej, przecież to obraza dla żydów
– na końcu błogosławieństwo Aaronowe, oczywiście bez znaku krzyża i formuły Trynitarnej
a najlepsze jest to, że… rektor chciał by ZAKRYĆ KRZYŻ Z WIZERUNKIEM CHRYSTUSA UKRZYŻOWANEGO!!!!!!!!!!!!!!!!! (wersję z odkręceniem krzyża ze ściany zarzucił na początku…) bo to oczywiście obraża żydów. Klerycy zapowiedzieli, że nie mają odpowiedniego materiału by to zrobić, ale rektor zaraz uspokoił, że w przyszłym roku już na pewno takowy się znajdzie.

Bardzo proszę Pana o modlitwę w intencji wynagrodzenia Najświętszemu Sercu Jezusowemu, za zniewagi, które jutro podczas tej „para (pożal się Boże) liturgii” będą miały miejsce. (…) Jak katolicki kapłan, dr habilitowany biblistyki, może w ogóle pomyśleć, by zakryć krzyż, w obawie „by nie urazić żydów” krzyż , za który tysiące wyznawców Chrystusa przelewało i przelewa dalej swoją krew. Ręce opadają, płakać się chce…pozdrawiam, In Christo

(imię i nazwisko do wiadomości redakcji)

Najświętsze Serce Jezusa – zmiłuj się za nami!
Najświętsze Serce Jezusa – zmiłuj się za nami!
Najświętsze Serce Jezusa – zmiłuj się za nami!
błogosławiony Jerzy Popiełuszko – módl się za nami!
święty Janie Mario Vianney – módl się za nami!
święty Maksymilianie Mario Kolbe – módl się za nami!
wszyscy święci kapłani i lewici – módlcie się za nami!

Nie jestem klerykiem, ale gdybym był, to bym szacownemu gościowi zaproponował wspólne odmówienie różańca. A na zakończenie podpuścił kumpli i zaintonował Salve Regina. Klerycy – pokażcie, że macie wszystko na swoim miejscu! Nie dajcie się! Bóg z Wami! To nie Francja – u nas nie wylatuje się z seminarium za odmawianie różańca (a przynajmniej mam taką nadzieję).

Napisał Dextimus, Kronika Novus Ordo 15.1.11

Admin nie słyszał NIGDY o ŻADNYM przypadku, by nasi „Starsi i Mądrzejsi Bracia” kiedykolwiek zrezygnowali z czegokolwiek, co obraża katolików. Przeciwnie. Starają się nas obrażać na każdym kroku. Jak długo jeszcze będziemy pozwalać kryptożydom przebranym w biskupie szaty poniewierać naszą wiarą?

Posted in Kościół/religia | 52 Komentarze »

Nadchodzi triumf katolicyzmu kremówkowego

Posted by Marucha w dniu 2011-01-15 (Sobota)

Niestety, nie ma się co czarować, znowu zacznie się emocjonalne uniesienie wokół postaci papieża – Polaka, które do niczego dobrego nie doprowadzi. W emocjach bowiem nie można poważnie dyskutować o rzeczywistych problemach dzisiejszego Kościoła, a tym bardziej zbliżyć się do Boga. Znowu zacznie się medialny jazgot i ta smutna rzeczywistość płytkości polskiego katolicyzmu dnia dzisiejszego utożsamianego z gitarami, kajakami i kremówkami, a rzeczową dyskusję będzie trzeba niestety odłożyć na później.

Wiemy już na pewno co stanie się 1 maja br., a co było od dawna do przewidzenia – papież Jan Paweł II zostanie ogłoszony beatyfikowanym. Media trąbią o tym w niebogłosy podkręcając atmosferę wśród i tak już mocno rozentuzjazmowanych wiernych. Niestety, jak to zwykle bywa w posoborowej rzeczywistości, nikt nawet nie próbuje zachować zdrowego rozsądku i zdrowego krytycyzmu, który w tym przypadku byłby swego rodzaju naruszeniem religijno-politycznej poprawności.

Bez wątpienia beatyfikacja nie jest aktem nieomylności papieskiej (z którego swoją drogą ostatni papieże korzystać nie chcieli), tak więc jako katolicy mamy prawo stawiać pytania i tym samym mieć wątpliwości, które w tym przypadku nasuwają się same, i to bardzo intensywnie. I nie chodzi tutaj o wszelkie nadużycia w kulcie, które przy cichej aprobacie hierarchii od kilku lat mają miejsce, a są po prostu wynikiem niewyobrażalnej wręcz uczuciowości zbudowanej wokół osoby Jana Pawła II. Pierwszą wątpliwością jest proces beatyfikacyjny, a nawet posoborowe procesy kanonizacyjne w ogóle. Drugą zaś nauczenia samego papieża. Przyjrzyjmy się zatem tym zagadnieniom.

Kodeks Prawa Kanonicznego wprowadzony nota bene przez Jana Pawła II w 1983 w niebywały sposób zmienił tok procesu kanonizacyjnego. Zniknęła stara dokładność i precyzja, kiedy to skrupulatnie zbierano dowody, przesłuchiwano świadków i ważono argumenty. Ponadto proces uległ swoistej demokratyzacji, bowiem włącza się do niego opinię świętości kandydata w oczach Ludu Bożego, który raczej biegły w teologii nie jest. I rzecz najważniejsza – usunięto stary urząd „adwokata diabła” niezwykle ważny przy procesach kanonizacyjnych, bowiem ów adwokat przedstawiał wszystkie argumenty sprzeciwiające się wyniesieniu kandydata na ołtarze. I tym sposobem mieliśmy w Watykanie „fabrykę świętych” w nowym posoborowym rozumieniu tzw. „powszechnego powołania do świętości”. W trakcie swojego pontyfikatu Jana Paweł II kanonizował około 500 kandydatów. Ta liczba jest większa niż liczba kanonizowanych przez wszystkich papieży od czasów „reformacji” razem wziętych (sic!).

Beatyfikacja Jana Pawła II przebiegała podobnie. Zrezygnowano z wymaganego minimum pięcioletniego okresu przejściowego między śmiercią, a wszczęciem procesu. Proces bowiem rozpoczął się w kilka miesięcy po śmierci papieża, przy naciskach i aplauzie episkopatu, kleru, mediów, a nawet świata laickiego i niekatolickiego. Kolejni biskupi prześcigali się w typowaniu terminów i miejsca uroczystości beatyfikacyjnych, a naciskom nie było końca. Nikt jednak nie pytał o dobro Kościoła i wiernych w świetle ewentualnej beatyfikacji. Dlatego właśnie wcielmy się na chwilę w rolę „adwokata diabła” i przyjrzyjmy się temu co jeszcze 60 lat temu nie pozwoliłoby nawet rozpocząć procesu takiego kandydata jak śp. Jan Paweł II.

Jeszcze jako arcybiskup Karol Wojtyła głosił poglądy, które zaczynały odbiegać od katolickiej ortodoksji. Pomijam tutaj rzeczy oczywiste w przypadku entuzjastów soborowych, jak wolność religijna czy akceptacja ekumenizmu. Abp Wojtyła poszedł dalej. Opierając się na tezach Karla Rahnera SI o „anonimowych chrześcijanach” wygłosił rekolekcje dla biskupów w Rzymie, gdzie stwierdził, że modlitwa muzułmanina czy „kontemplacja” buddysty są w rzeczywistości modlitwami skierowanymi do Boga Trójjedynego, mimo że modlący się muzułmanin czy buddysta nigdy o nim nie słyszeli, tym samym nie znając Go. Jednak w pełni swą teologię rozwija już jako papież.

W encyklice Redemptor Hominis z 1979 roku Jan Paweł II wyraża pogląd rodem wprost z koncepcji potępionego za czasów Piusa XII Piotra Teilharda de Chardina o zjednoczeniu się Chrystusa Pana z całym kosmosem. W kolejnych dokumentach papież zupełnie odbiega od tradycyjnej doktryny. Głosi teorię „kościołów siostrzanych”, czyli równa Kościół Chrystusowy ze schizmatyckimi cerkwiami „prawosławnymi”. Postrzega sekty protestanckie jako część Kościoła Chrystusowego, którego jedność ma być dopiero osiągnięta w przyszłości (Ut unum sint) zaprzeczając tym samym artykułowi Wiary wyrażonemu w Credo (Et UNAM, sanctam, catholicam et apostolicam ecclesiam), który mówi o stałości jedności Kościoła. Tego typu przykładów można by wymienić wiele, jednakże są to zagadnienia bardzo szczegółowe, które nie każdy czytelnik może zrozumieć.

Tym co budzi największe kontrowersje są działania i gesty uczynione przez Jana Pawła II oraz jego przemówienia czy wypowiedzi.

Najważniejszym wydarzeniem jest tu bez wątpienia spotkanie w Asyżu, które stało się nieprawdopodobnym i nie mającym miejsca w historii zgorszeniem dokonanym przez Wikariusza Chrystusowego. Papież sam siebie postawił na równi z wszelkimi heretykami, schizmatykami, poganami wyznawcami najdziwaczniejszych kultów i zabobonów wprowadzając wiernych w niesamowite zakłopotanie. Doprowadzając pośrednio do profanacji świątyń katolickich, w których m.in. składano ofiary z kurczaków demonom (bo czymże są fałszywi bogowie?). Należy w tym miejscu pamiętać o starym nauczaniu św. Agatona, mówiącym o to, że ten kto modli się z heretykami sam staje się heretykiem. Co gorsza, papież w późniejszych latach swojego pontyfikatu wielce się szczycił tymże wydarzeniem, które niestety przeniosło się ostatnio także na grunt polski.

Kolejnymi sprawami budzącymi zgorszenie jest ucałowanie Koranu, który to jest księgą pełną bluźnierstw przeciwko Chrystusowi Panu i samym chrześcijanom; pielgrzymka do grobu herezjarchy Lutra; kazanie wygłoszone wobec młodych muzułmanów, w którym Jan Paweł II mówi wprost o tym, że wiara chrześcijańska i muzułmańska jest wyznawaniem tego samego Boga, co jest jawnym atakiem i grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu, gdyż nawet średnio rozgarnięty gimnazjalista wie, że bóg w ujęciu islamu jest jedną osobą, co jest dalece sprzeczne z podstawową prawdą Wiary mówiącej o trzech Osobach Boskich. Seksualne wybryki papieży doby renesansu są przy tym grzechem zdecydowanie mniejszego kalibru, gdyż grzechy przeciwko wierze są nieporównywalnie cięższe niż grzech cudzołóstwa, bowiem wprost obrażają majestat Stwórcy. Za czasów rządów Jana Pawła podpisano także antymisyjną deklarację w Balamand, która – mówiąc wprost – jest rezygnacją z działalności misyjnej wśród schizmatyków i zarzuceniem idei unii kościelnych, dla których nasi przodkowie zrobili tak wiele, a nie raz ponieśli śmierć męczeńską.

Okres pontyfikatu Jana Pawła II to także masowa apostazja społeczeństw Zachodu, galopująca laicyzacja i kompletne zamieszenie w szeregach duchowieństwa, jak i w teologii.

Czy więc rzeczywiście jest to osoba, której cnoty winniśmy praktykować celem osiągnięcia zbawienia i życia wiecznego? Ja śmiem wątpić. Jednak rozumiem doskonale zamiary modernistów, dla których beatyfikacja Jana Pawła II jest po prostu zakonserwowaniem i kanonizowaniem zasad soborowych, których poprzedni papież był skutecznym egzekutorem. Beatyfikacja ta wpisuje się w ciąg beatyfikacji i kanonizacji ludzi soboru takich jak Jan XXIII i czy założyciel Opus Dei – Josemaria Escriva, których poglądy i nauczanie również znacznie odbiegały od katolickiej ortodoksji, a które są tchnięte „duchem Soboru”, którego tak bardzo adorują moderniści.

Niestety, nie ma się co czarować, znowu zacznie się emocjonalne uniesienie wokół postaci papieża – Polaka, które do niczego dobrego nie doprowadzi. W emocjach bowiem nie można poważnie dyskutować o rzeczywistych problemach dzisiejszego Kościoła, a tym bardziej zbliżyć się do Boga. Znowu zacznie się medialny jazgot i ta smutna rzeczywistość płytkości polskiego katolicyzmu dnia dzisiejszego utożsamianego z gitarami, kajakami i kremówkami, a rzeczową dyskusję będzie trzeba niestety odłożyć na później.

Bartłomiej R. Gajos
http://www.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/7567/

Posted in Kościół/religia | 26 Komentarzy »

Zabij dziecko w domowym zaciszu!

Posted by Marucha w dniu 2011-01-15 (Sobota)

Brytyjska organizacja promująca zabijanie nienarodzonych dzieci chce, by kobiety, które chcą zamordować swoje dziecko, nie musiały trudzić się spacerem do kliniki aborcyjnej czy lekarza.

Jedna z czołowych organizacji promujących aborcję – British Pregnancy Advisory Service (BPAS) – wystąpiła do wysokiego trybunału o pozwolenie kobietom na usuwanie ciąży w domu, przy pomocy tabletki RU-486. Obecnie, by zabić swoje dziecko, kobiety muszą się udać do przychodni, albo do kliniki aborcyjnej.

Obrońcy życia alarmują, że zgoda na postulat BPAS zwiększy liczbę zabijanych dzieci. Organizacja chroniąca życie poczęte – Protection of Unborn Children (SPUC) – ostrzega, że zgoda na „samoaborcję” nie tylko skutkuje śmiercią dziecka, ale również oznacza zagrożenie dla kobiety.

Szefowa BPAS Ann Furedi mówi, że „zmiany mają pomóc kobietom, które są do tego uprawnione, dokonać aborcji”. – To nie ułatwia przeprowadzania aborcji w ogóle – uważa Furedi.

Jednak Paul Tully ze SPUC nie zgadza się z jej argumentami. Jego zdaniem ten krok na pewno ułatwi zabijanie dzieci, ponieważ więcej lekarzy będzie rekomendowało ich zabicie. – Aborcja to przerażające doświadczenie dla kobiety. BPAS przemilcza kwestie wpływu aborcji na stan zdrowia kobiet – zaznacza Tully.

żar/Lifesitenews.com

Posted in Kultura | 5 Komentarzy »

To Warszawa i Berlin wywołały zamieszki?

Posted by Marucha w dniu 2011-01-15 (Sobota)

Władze Białorusi oznajmiły, iż podejrzewają Polskę i Niemcy o bezpośrednie przyczynienie się do wydarzeń w Mińsku z 19 grudnia, kiedy to po zakończeniu wyborów prezydenckich odbyły się masowe demonstracje opozycji, rozpędzone przez siły bezpieczeństwa. Główna gazeta białoruska „SB. Biełaruś Siegodnia” napisała, że to polskie i niemieckie służby specjalne „przyłożyły rękę” do powstania zamieszek.

Na prawie sześciu stronach, w artykule pod tytułem „Za kulisami pewnej zmowy”, gazeta publikuje i omawia „niektóre odtajnione dokumenty o wydarzeniach 19 grudnia”.

„Nie ma żadnych wątpliwości, że do wydarzeń 19 grudnia (w Mińsku) przyłożyły rękę przede wszystkim służby specjalne Polski i Niemiec, które zaplanowały i ukształtowały organizacyjnie kampanię obywatelską ‚Mów Prawdę’. Według zamysłu miała się ona stać nową opozycyjną siłą, zdolną do zmiany władzy w kraju” – twierdzi „SB. Biełaruś Siegodnia”.

Ten tekst można traktować jako nieoficjalne stanowisko władz kraju i prezydenta Alaksandra Łukaszenki w sprawie grudniowych zamieszek. Zresztą Łukaszenka od początku twierdził, że za protestami organizacji opozycyjnych stały „siły zewnętrzne” i nie był to spontaniczny wiec Białorusinów. Dowodem na to miała być rzekoma rozmowa białoruskiego działacza praw człowieka Alesia Bialackiego z polską fundacją Wolność i Demokracja na tematy finansowe, jaką ujawniła gazeta. Bialacki zaprzeczył, aby taka rozmowa miała miejsce.

Jak twierdzą dziennikarze gazety, to w naszym kraju urządzono specjalne obozy, w tym szkoleniowe, dla aktywistów opozycji, oraz przygotowywano przyszłą klasę rządzącą, w tym uzgadniano główne decyzje w sferze polityki zagranicznej z udziałem korpusu dyplomatycznego. Białoruska rządowa gazeta tłumaczy, że liderzy opozycji nie zostali zatrzymani za swoje poglądy polityczne, ale za konkretne działania. Wśród nich wymienia m.in. „próbę zajęcia budynku rządu i wtrącenia kraju w chaos”, „stworzenie nielegalnego rządu”. Zamieszcza też zdjęcie listy pod nazwą „Rząd ocalenia narodowego”, na której figurują działacze opozycji z przypisanymi im ministerstwami.

Gazeta twierdzi, że „zachodni prowokatorzy”, doprowadzając do zamieszek, w ogóle nie przejmowali się losem Białorusinów. „Najważniejsze było, by usunąć Łukaszenkę, postawić na czele kraju posłuszną marionetkę i spokojnie patrzeć na męki narodu sztucznie wtrąconego w chaos. Oto krótkie przedstawienie zamysłu, jaki przywieźli do kraju organizatorzy i inspiratorzy kolejnej nieudanej kolorowej rewolucji” – konkluduje „SB. Biełaruś Siegodnia”.

ŁS, PAP
Nasz Dziennik, 15.11.2011

Mieszanie się polskojęzycznych władz w wewnętrzne sprawy Białorusi jest bardziej, niż oczywiste, wliczając w to (nieudane) próby wywołania „kolorowej rewolucji”, popieranie znanej chazarskiej awanturnicy, antyrządowe programy radiowe i telewizyjne nadawane dla Białorusi itd. Wypowiedź białoruskiej gazety nosi wszelkie znamiona prawdy. – admin

Posted in Polityka | 11 Komentarzy »

Shoah niewypał

Posted by Marucha w dniu 2011-01-15 (Sobota)

Gilad Atzmon – Shoah backfires
http://www.gilad.co.uk/writings/gilad-atzmon-shoah-backfires.html
Tłumaczenie: Ola Gordon

Od lat Izraelczycy i syjoniści pompują nam w żyły „szoah”, wykorzystując każdą możliwą metodę: media, edukację, Hollywood, muzykę, literaturę, billboardy itd.

Pozornie im się to udało: jesteśmy odpowiednio ‘sholokaustowani’. Akceptujemy cierpienia narodu żydowskiego – i udało nam się wyciągnąć z tego wszystkiego uniwersalny przekaz.

Zgadzamy się z tym, że szoah ma miejsce na naszych oczach w Palestynie, gdzie państwo żydowskie zamyka za kratami miliony Palestyńczyków: głodzi ich, zatrzymuje dostawy leków, żywności, cementu i materiałów szkolnych. Ale to nie koniec – kiedy państwo żydowskie chce, również zabija Palestyńczyków bez różnic.  Albo ich wypala fosforem, albo wysyła swoje bataliony czołgów do rozjechania Gazy.

Przygotowując się do Dnia Pamięci Holokaustu*, londyńska syjonistyczna tuba The Jewish Chronicle jest bardzo zaniepokojona brytyjską witryną palestyńską zwaną shoah.org.uk. Strona ta jest oczywiście poświęcona holokaustowi palestyńskiemu.

Żydowska gazeta upiera się, że szoah – jak Izrael – to ‘klub wyłącznie dla Żydów’. Oni nie chcą tu ‘wpuścić nikogo’.

Karen Pollock, szefowa Holocaust Educational Trust, powiedziała żydowskiej gazecie: „Wykorzystanie wyrazu ‘szoah’ w tym kontekście ma jedynie zamiar ubliżać ocalałym z holokaustu, ich rodzinom i szerszej społeczności żydowskiej, oraz pokazuje największy możliwy brak szacunku wobec tragedii holokaustu.”

Będę ostro twierdził, że Pollock nie ma racji. Wykorzystanie wyrazu ‘szoah’ w tym kontekście ma na celu obudzenie świata, Żydów, oraz ofiar holokaustu w szczególności, do faktu, że największym wykonawcą zbrodni przeciwko ludzkości – faktycznie jest żydowskie państwo.

Mark Gardner z Community Security Trust, powiedział: „Ta witryna to następny chory przykład wypaczania holokaustu przez anty-syjonistów, w celu ataku na Izrael i syjonizm”.

Mark Gardner prawie ma rację, anty-syjoniści rzeczywiście wykorzystują szoah jako środek do odzwierciedlania faktów. I teraz akceptuje się fakt, że Palestyńczycy są ostatnimi ofiarami Hitlera. Akceptuje się również to, że Izraelczycy są nazistami naszych czasów. I tragicznie na tyle, że zbrodnie w Palestynie dokonane przez żydowskie państwo są dokonywane w imię żydowskiego narodu. A jeśli to nie wystarcza, to żydowscy piloci zrzucają biały fosfor z samolotów ozdobionych żydowskimi symbolami.

Te fakty są niepokojące i wymagają natychmiastowej uwagi światowego żydostwa.

Jon Benjamin, szef Board of Deputies (Rada Deputowanych – następny patologiczny instytut, który rości sobie przedstawicielstwo brytyjskich Żydów), powiedział Jewish Chronicle, że „Nawet bez dociekania co jest wyraźnie jednostronną i przekrzywioną narracją, ze względu na swoją nazwę, ta strona jest bardzo prowokacyjna i każda trywializacja holokaustu, w którym systematycznie wymordowano ponad 6 mln żydowskich mężczyzn, kobiet i dzieci, jest całkowicie odrażająca”.

Benjamin jest prawdopodobnie zbyt słaby by zrozumieć, że to, co tutaj widzimy, to całkowite przeciwieństwo – jesteśmy rzeczywiście świadkami przyjęcia przebiegłej uniwersalizacji holokaustu, jako nosiciela humanitarnego przekazu dla nas wszystkich. Widzimy głębsze zrozumienie prawdziwego znaczenia moralnego tego historycznego wydarzenia.

Z pewnością musimy sprzeciwić się wszelkim formom etnocentrycznej morderczej polityki. Wydaje się oczywiste, że pod tym względem Izrael nie różni się od hitlerowskich Niemiec. W rzeczywistości Izrael jest o wiele gorszy, ponieważ Izrael działa pod pozorem demokracji, a jego bezlitosna polityka jest odzwierciedleniem tęsknoty większości ludności Izraela za życiem w państwie ‘tylko dla Żydów’.

Jednak wciąż pozostaje bez odpowiedzi kilka pytań – Dlaczego właśnie ci wyżej wymienieni Żydzi z Jewish Chronicle i Rady Deputowanych chcą utrzymać pojęcie i rzeczywistość historyczną cierpienia wyłącznie jako własność żydowską? Dlaczego nie chcą, aby ktoś inny używał słowa ‘szoah’? Dlaczego żądają całkowitej kontroli nad używaniem słów i nadawaniem znaczeń?

Czy można sobie wyobrazić Ukraińców protestujących przeciwko używaniu wyrazu ‘głód’ w przypadku Etiopii?

Naprawdę zastanawiam się, dlaczego tak wielu Żydów upiera się przy opieraniu swojej polityki tożsamości na cierpieniu i byciu przedmiotem nienawiści ze strony innych?

Jest jasnym, trzeba przyznać, że bycie nienawidzonym nie jest dokładnie czymś, czym warto się chwalić.
Nie mogę się w tym połapać.

* Interesująca definicja Dnia Pamięci Holokaustu z ich witryny:

„DPH to pamiętanie ofiar i tych, których życie nie do poznania zmienił holokaust, nazistowskie prześladowania i późniejsze ludobójstwa w Kambodży, Ruandzie, Bośni i trwających okropnościach w Darfurze”.

W zasadzie wszędzie z wyjątkiem Palestyny.

Gilad Atzmon
http://palestyna.wordpress.com/2011/01/11/szoah-niewypal/

Posted in Polityka | 24 Komentarze »

Premier zaszkodził stosunkom polsko-rosyjskim

Posted by Marucha w dniu 2011-01-15 (Sobota)

Premier Donald Tusk w reakcji na ogłoszony końcowy raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) na temat katastrofy smoleńskiej ogłosił, że zwrócił się do władz rosyjskich aby powstał jeden wspólny raport. Jest to zaskakujące, bo przecież taką propozycję otrzymał od premiera Władimira Putina już w dniu katastrofy. Wtedy nie przyjął oferty utworzenia jednej mieszanej komisji na czele z oboma szefami rządów. Wyjście teraz po opublikowaniu raportu MAK-u z tą ideą jest przyznaniem się do błędu, ale też reakcją bardzo spóźnioną. Mleko się rozlało i nic już go nie pozbiera.

-

Zaczęło się od obecności prezydenta Dmitrija Miedwiediewa na pogrzebie ś.p. Lecha Kaczyńskiego w Krakowie. W sytuacji, gdy zdecydowana większość liderów zachodnich, oficjalnie naszych sojuszników, nie potrafiła tam przybyć. Potem po raz pierwszy w historii doszło do spotkania komisji spraw zagranicznych Sejmu i Dumy oraz całej serii różnych ważnych gestów. To było odbicie ówczesnych nastrojów.

Odruch solidarności po katastrofie ze strony elit, ale też zwykłych ludzi w Rosji, był wyjątkową okazją, aby dokonać psychologicznego i politycznego przełomu w naszych relacjach. I pierwsze miesiące po 10 kwietnia na to wskazywały. Ale nie minął rok, a wszystko się zacięło. Dlaczego? Co się stało?

Otwierając nowy rozdział w stosunkach z Rosją premier Donald Tusk popełnił dwa poważne błędy.

Pierwszy to uczynienie z tej sprawy kwestii wewnętrznego, polskiego konfliktu. Tocząc spór z Lechem Kaczyńskim przyjął strategię pokazania siebie jako nowoczesnego, otwartego na dialog i współpracę polityka, który okazuje swoją jeszcze większą atrakcyjność na tle ponurego, agresywnego, zacietrzewionego prezydenta. Budując ten wizerunek, swój i przeciwnika, nie zawahał się podporządkować mu także kluczowych dla polskiej racji stanu spraw, jak polityka zagraniczna, a stosunki z Niemcami i Rosją w szczególności. Konsekwencją tego była organizacja podwójnych obchodów rocznicy katyńskiej. A przecież strona rosyjska zrozumiałaby stanowisko polskie, że w tak delikatnej i czułej dla Polaków sprawie jak Katyń, polscy politycy muszą być razem.

Nawet, gdyby zabrakło tam Putina lub Miedwiediewa, cóż by się stało? Przecież nie chodziło o pojednanie Platformy Obywatelskiej z Rosją, ale Polski. Premier Tusk zapomniał, że pojednanie będzie prawdziwe tylko wtedy, gdy będzie ogólnonarodowe. Tym bardziej, że była na to szansa. Bo Lech Kaczyński też był gotowy na dialog z Rosją. Świadczą o tym zarówno treść nie wygłoszonego przemówienia przygotowanego na obchody w Katyniu, jak i zdecydowana już wtedy obecność prezydenta na Placu Czerwonym podczas majowych obchodów zwycięstwa nad Niemcami w II wojnie światowej. Zamiast wciągać w ten proces opozycję z PiS-em na czele, dla swoich partykularnych celów robił wszystko, aby ją od tego odepchnąć. Naiwnie sądził, że blask tych sukcesów będzie tylko jego oświetlał. Ot, typowa dla PO mieszanka pychy i arogancji. Konsekwencje takiego podejścia zemściły się w ciągu ostatniego roku parokrotnie. Jako członek komisji spraw zagranicznych miałem okazję z bliska przyglądać się jak wygląda ten proces. Rząd nie miał żadnego pomysłu na treść jaką miałyby być wypełnione nowe relacje. Rosjanie składali wiele konkretnych pomysłów na różnych płaszczyznach od kultury po gospodarkę. Spotkało się to z milczeniem z naszej strony. Polskim liderom chodziło tylko o gesty, o dobre wrażenie i nic więcej. Nic dziwnego, że rosyjscy politycy zorientowali się w czym rzecz i machnęli na to ręką.

Drugim wielkim błędem Donalda Tuska były działania związane z wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej. Doprowadzenie do sytuacji, że będą dwa raporty, to najgorsze co mogło się w relacjach między naszymi krajami w tej sprawie wydarzyć. To tylko otworzyło drogę do wzajemnych oskarżeń, podejrzliwości i pretensji. Wróciliśmy do punktu wyjścia. Premier obudził się dopiero w ostatniej chwili, publicznie oświadczając, że w Rosji może być wielu ludzi, którzy nie będą chcieli rzetelnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Ale zrobił to, gdy poznał wstępną wersję raportu MAK. Taki komentarz odebrano jako afront. I odpowiedziano pięknym za nadobne.

Dodajmy, że w Polsce też mogą być ludzie nie zainteresowani rzetelnym wyjaśnieniem przyczyn katastrofy i to w najbliższym otoczeniu premiera. O tym, że odpowiedzialni mogą być po obu stronach i to na wysokich stanowiskach, zapewne wiedział W. Putin i dlatego zaproponował wspólną komisję. Zresztą powołał ją po rosyjskiej stronie i sam stanął na jej czele. Po polskiej stronie też powstała taka komisja, tylko z przewodniczącym w osobie ministra spraw wewnętrznych. Rosjanie są czuli na względy prestiżowe i niewątpliwie premier Putin odebrał to jako osobisty afront. A przecież, gdyby była wspólna płaszczyzna wyjaśniania katastrofy pod okiem obu szefów rządów można było na bieżąco rozwiewać wszystkie wątpliwości i konsekwentnie prowadzić do wspólnego stanowiska. Jeśli byłyby jakieś przeszkody po stronie rosyjskiej któż inny mógł je skutecznie przełamać, jak nie W.Putin? Poza tym dlaczego polski premier nie rozmawia ze swoim rosyjskim odpowiednikiem bezpośrednio, tylko zasłania się dyplomatami i notami?

Postulowanie dzisiaj, po tym wszystkim co się wydarzyło, aby powstał wspólny raport jest bardzo spóźnione. Tym bardziej, że jad między obu narodami już rozlał się szerokim strumieniem.

Premier Tusk zmarnował wielką szansę. I zamiast pomóc, zaszkodził stosunkom polsko-rosyjskim. Ale życie się toczy i trzeba się starać, aby to co można jak najszybciej naprawić.

Bogusław Kowalski

http://sol.myslpolska.pl/2011/01/premier-zaszkodzil-stosunkom-polsko-rosyjskim/

Admin pozostawia czytelnikom ocenę, czy Tusk zmarnował wielką szansę – czy też wykonał na zamówienie rolę teatralną w sztuce reżyserowanej przez kogoś zupełnie innego.

Posted in Polityka, Różne | 19 Komentarzy »

 
%d blogerów lubi to: