Przegląd książki Min Hameitzar rabina Weissmandla, opisującej brutalną rolę syjonistów w niechęci do uratowania swoich braci
Autor I. Domb, tłumaczyła Ola Gordon

Dziś stan Obamy z totalitarnym prawem i aparatem przemocy, wtedy stan Hitlera. Produkty kompleksu jot. Strzeżcie się, masy gojowskie i żydowskie...
Jest wiele książek, które napisano, przeczytano i zapomniano. Ale nie wolno dopuścić by tę spotkał ten sam los. Jest to kronika napisana przez rabina Michaela Ber Weissmandla w latach 1942 – 1945, zatytułowana Min Hameitzar (Z głębin) i opublikowana w języku hebrajskim.
Niewiele osób ją przeczytało. Stąd opisane w niej porażające fakty nie są wystarczająco znane.
Kto może sobie wyobrazić hitlerowski holokaust? W jakim języku powinien on być opisany? Wszystkie słowa znane ludzkiej mowie używane są do opisywania standardowych wydarzeń; nabyły one codziennie używanych znaczeń i zostały uformowane z brakiem możliwości oddania okropności Auschwitz lub Treblinki. Co można powiedzieć, by ktoś zrozumiał dzikie krzyki nocne, kiedy nasi bracia i siostry prowadzeni byli na rzeż? I w jaki sposób można przekazać przemianę szlachetnych żydów na zwierzęta przygotowane na rzeż?
Ściany wysokości drapaczy chmur zapobiegły usłyszeniu ich krzyków i wśród tej okropnej, przez człowieka stworzonej ciszy, najbardziej wartościowa część żydowskiego ludu została stłoczona w murach getta, głodna i spragniona, w epidemiach i torturach, gorzko płacząca, tylko wśród swoich, do samego końca ich udręki, kiedy byli ładowani do zatłoczonych bydlęcych wagonów na tydzień trwające podróże, kiedy sami jeszcze żywi jak również ciała niektórych z nich dojechały do rzeżni i komór gazowych. Gdzie spośród znanych wyrazów można znaleźć odpowiednie do opisania tych wydarzeń, i kto może wymyślić nowe wyrażenia by je w należyty sposób opowiedziały?
A wszystko to działo się na skutek rozkazów niewinnie wyglądającego biura, gdzie mordercy z SS, wydawali rozkazy metodami nowoczesnej cywilizacji, które, poprzez reakcję łańcuszkową, wprawiały w ruch całą maszynerię śmierci i zniszczenia, których końca nie można było przewidzieć. Jeden ruch pióra kończył życie setek tysięcy ludzi. Kilka słów wartych miliona. I tych kilku oficerów wprawiały w ruch koła w Auschwitz, Treblince, Einzatzkomados; głębokie doły opuszczonych równin Europy przepełnione ludzką krwią. Za tym wszystkim stała taka siła, taka potęga militarna, że jedynie zwycięzcy wojny światowej zdolni byli jej w tym przeszkodzić.
Jakże zdziwiony był rabin Weissmandl, kiedy odkrył, że te ruchy piórem łatwo mogłyby być usunięte, że tragedia żydów mogłaby w znacznym stopniu być złagodzona prostymi ‘staromodnymi’ metodami. Ile setek tysięcy żydów można by uratować – a może nawet ile milionów.
Wisliceny był niemieckim oprawcą żydów na Słowacji, przedstawicielem Reichmanna odpowiedzialnym za zakładanie gett, niszczenie w nich życia i w końcu za wysyłkę na rzeż setek tysięcy żydów ze Słowacji i sąsiednich krajów. Spełnił swoją misję tak jak to zaplanował Reichmann i tak jak dyktowały mu własne zachcianki. Jego kraj był pierwszym w Europie zobowiązanym do dostarczania żydów na rzeż, gdyż właśnie Słowacja jako pierwsza była okupowana przez Hitlera – nawet wcześniej niż Polska. Marionetkowy rząd kardynała Tisso poprosił Hitlera, by „oczyścił” jego kraj z żydów. Oficjalnie nawet zapłacił Niemcom za transport i Wisliceny był najwyższym przywódcą i organizatorem. Zawsze pijany, pijany od alkoholu i pijany od krwi – i pozornie nie do usunięcia.
W końcu 1943, kiedy dwie trzecie słowackich żydów zostało wywiezionych „do pracy” w tym odległym miejscu, Rabin Weissmandl dowiedział się od pewnego Hochberga – intryganta SS, zastępcy Wisliceny, że jego szef był również chciwy na pieniądze, oraz zdarzało się, że niejednokrotnie pieniądze kupowały niektórym pomoc w formie odroczenia ich wywozu. Zadowolony z tego odkrycia, skonsultował się z teściem, znanym i szanowanym rabinem z Nitry, który zgodził się, że jeżeli ta staromodna odnosiła skutki, nie było zastrzeżeń dlaczego jej nie spróbować w celu ratowania wielu ludzi.
Rabin Weissmandl napisał o Hochbergu: ‘Pierwszy raz byłem u niego w piątek latem 1942. Stałem na korytarzu koło jego biura. Wszystkie poczekalnie wypełnione były ludżmi zamierzającymi błagać Hochberga o odroczenie tego najważniejszego wyjazdu do ‘pracy na wschodzie’, jak wielu jeszcze wierzyło. Słyszałem Hochberga rozmawiającego przez telefon z Wislicenym, swoim szefem: „melduję, że pociąg odjechał z 727 mężczyznami, 637 kobietami i 1667 dziećmi, razem 3028. Rozkaz!”. Ta suma nigdy nie wyjdzie mi z pamięci, 1.600 dzieci! Żadne krzyki I żadne łzy. Nikogo to nie obchodzi. Cały świat pogrążony w ciszy. Rozkaz, Herr Hauptsturmbanfuehrer.’
Jednej ze słynnych osób z Pressbergu, Reb Aharon Gruenhutowi udało się spowodować by Hochberg nabrał zaufania do rabina Weissmandl’a i zorganizował ich potajemne spotkanie. Rabin przedstawił się Hochbergowi jako reprezentant światowego rabinatu. Pokazał mu nawet paszport z brytyjską wizą wydaną zanim wybuchła wojna i powiedział mu o wyjazdach do Londynu oraz o różnych konferencjach, by wywrzeć na nim jak najlepsze wrażenie. Następnie powiedział mu, że jest na tajnej misji największego znaczenia jako przedstawiciel światowego żydostwa, które skontaktowało go przez amerykański Joint w Szwajcarii. Wiadomość którą otrzymał od nich mówiła, że byli przygotowani na zapłatę w gotówce za zaniechanie następnych transportów słowackich żydów na wschód. ‘Joint’ zapłaciłby każdą sumę wskazaną przez jego szefa Wisliceny’ego. Podkreślił, że ta misja nie jest organizowana przez lokalnych żydów.
W trakcie tej rozmowy, kiedy losy wojny zaczęły przechylać się na stronę nieprzychylną Hitlerowi na skutek ciężkich strat na wschodzie, zadanych przez aliantów przy wsparciu Amerykanów, rabin mógł, z amerykańską siłą, taktownie, wsunąć w umysł Hochberga cień wątpliwości w odniesieniu do niemieckiego podboju świata, a bardziej specyficznie o sytuacji Hochberga po zakończeniu wojny. Przekazał mu, że byłoby korzystne zapewnienie bezpieczeństwa zarówno jemu jak i jego szefowi. Dodał, że ma pełnomocnictwo światowego żydostwa, że jeśli się zgodzą na zaniechanie dalszych transportów, on i Wisliceny będą bezpieczni.
Hochberg zdenerwował się tymi sugestiami, ale w miarę trwania rozmowy stał się spokojniejszy i uważnie wysłuchał propozycji, po czym powiedział: „muszę porozmawiać z Wisliceny’m”’.
Wyszedł natychmiast i rabin Weissmandl czekał. Każda minuta wydawała się godziną, każda godzina wydawała się trwać wiecznie. Zmęczony siedział oczekując na odpowiedź, wierząc, że życie wielu pozostałych słowackich żydów wisi na włosku.
Siedział przez wiele godzin, kiedy nagle otworzyły się drzwi i Hochberg wybiegł z pokoju. Podekscytowany mówił szybko, i w końcu powiedział: „Sprawa załatwiona. Mój szef wyznaczył sumę 50.000 dolarów i nie będzie dalszych transportów, ale jego warunki są następujące: pokaże swoją dobrą wolę – pierwsze trzy transporty: wtorek, czwartek i przyszły wtorek – każdy około 3 tys. dusz, będą wstrzymane, ale w następny piątek musi otrzymać pierwszą ratę 25.000 dolarów. Póżniej nie będzie żadnych transportów przez siedem tygodni, by umożliwić zgromadzenie i dostarczenie drugiej raty 25.000 dolarów, po czym nastąpi całkowite wstrzymanie dalszych transportów. I jeden więcej warunek – musisz udowodnić, że pieniądze pochodzą z zagranicy, a nie od słowackich żydów”.
Drugi z wymienionych warunków był niezmiernie ważny dla tego oprawcy, gdyż jeśli światowe żydostwo stało za tym porozumieniem, stanowił gwarancję bezpieczeństwa. Rabin nawet nie myślał, że słowaccy żydzi mogliby zebrać taką sumę, ponieważ do tej pory zabrano im wszystko, co mieli. Ale z drugiej strony, nie mógł sobie wyobrazić by bogaty Joint mógł nie dostarczyć stosunkowo niewielkiej sumy, by ocalić dziesiątki żydów od unicestwienia w niemieckich rzeżniach.
Rabin Weissmandl opuścił biuro Hochberga z nadzieją i radością. Spieszył się do domu w Nitrze, by poinformować teścia, i rozpocząć starania o realizację zawartego porozumienia. Pomimo poczucia szczęścia z możliwości uratowania tak wielu żydów, odczuwał również pewną rezerwację. Czuł, że Joint będąc daleko, nie widzi jak wielka jest ta tragedia, i że syjonistyczni przywódcy współpracujący z Joint mogą kalkulować inaczej. Ale zaproponował, by w wykonanie tego zadania włączyć przedstawicieli spoza Kanzelei (Rada Ortodoksyjnych Społeczności Żydowskich), a nawet grupy syjonistów i nie-ortodoksów.
Wysunięto wtedy nazwisko pani Gisi Fleischman, która pochodziła z kół syjonistycznych i przed wojną była reprezentantką Joint’u na Słowacji. Poza tym, że była dobrze znana, była odważną kobietą o dobrym sercu, i jej opinia miałaby duże znaczenie w Joint. Właściwą była również rozmowa z panem Fuerst’em – znanym z uczciwości i możliwości finansowych.
Pośród różnych rodzajów broni, w które wyposażyli się syjoniści w celu przebijania ścian oporu na ich wpływy, jest jeden najważniejszy. Jest nim „ahavas Yisroel” – miłość wobec braci żydów. Ten slogan jest bardzo ważny dla religijnych żydów. Syjoniści wyjaśniali, że ich celem jest nabycie państwowości i zapewnienie schronienia dla cierpiącego żydostwa.
Nasza długa i zakrwawiona ścieżka do chwili obecnej, trwające 2.000 lat wygnanie, z jego inkwizycjami, prześladowaniami, pogromami, zabijaniem i torturami, zawsze istniała w umyśle każdego żyda. Rzadko gdzie było miejsce na świecie zamieszkałe przez żydów, albo okres, w którym nie było krwi i łez na rękach licznych prześladowców wszystkich narodów.

Nieusłyszany płacz
Być może sami syjoniści początkowo wierzyli w takie rozwiązanie, i to było ziarenkiem współczucia dającego im siłę wywierania wpływu na innych. Syjonizm wierzył, że rozwiązanie sprawy narodowościowej, odnoszącej się do każdego innego narodu, odnosi się także do żydów, jako że syjoniści nie widzieli różnicy między żydami i innymi narodami na świecie. Dla syjonizmu nie istniały ani wiara w wygnanie na skutek „niebiańskiego dekretu” jako kara za nasze grzechy, ani wiara w „niebiańskie odkupienie” z woli Stwórcy. Ludzie nie myśleli o podstawowej, powszechnej herezji, na której powstał syjonizm, ale łapali tylko te atrakcyjne składane im obietnice, ponieważ, niestety, syjonizm pokazał się w czasie najsłabszego i najmniejszego liczebnie pokolenia, i razem z nieszczęsnymi wydarzeniami, które przyczyniły się do zablokowania ludzkich umysłów na prawdę, i do pozwolenia na zejście na złą ścieżkę syjonistycznej ideologii.
Nieusłyszany płacz
Jak bardzo uradowani byli rabin Weissmandl i jego przyjaciele, kiedy udało im się zebrać odpowiednią grupę ludzi! Jak wielką mieli nadzieję! Ale też jak bardzo byli zasmuceni kiedy próbowali działać, i jak wielkie było ich rozczarowanie kiedy dowiedzieli się, że syjoniści wspólnie z Jointem zadbali o to, by nie dotarła do nich żadna pomoc z zewnątrz. Było to nie tylko w przypadku możliwości uratowania resztki słowackich żydów – około 40 tys. dusz – ale również kiedy zaistniała możliwość uratowania resztki żydów z Polski i Węgier, gdzie chodziło o miliony dusz. Syjoniści umyślnie zapobiegli jakiejkolwiek pomocy pod różnymi pretekstami, które nawet dziecko mogłoby zauważyć. To nigdy nie będzie wybaczone, ani nie będzie zapomniane. Tak więc mówienie o ahavas Yisroel ze strony syjonistów, musi być pokazywane wyrażnie i poza wszelkimi wątpliwościami.
Piątek – dzień w którym trzeba było zapłacić pierwszą ratę 25.000 dolarów zbliżał się nieubłaganie, i nie było sposobu zgromadzenia jej dla Wisliceny’ego. Słowo pani Fleischman, przedstawicielki Światowego Kongresu Żydów, znanej Żydowskiej Agencji, powinno się liczyć.
Napięcie wzrastało. Pierwszy transport został wstrzymany. Ale jak można nawiązać kontakt z Zurychem, Nowym Jorkiem i Jerozolimą, siedzibami Żydowskiej Agencji, które mogłyby koordynować prace pozostałych dwóch organizacji? Słowacja była wtedy małym państwem odciętym od sąsiednich niemiecką okupacją. Nie było granicy z żadnym wolnym państwem, więc jak można było przekazać wiadomość światu na zewnątrz?
Shloimo Stern okazał się niezastąpiony w znalezieniu chwilowego rozwiązania. Znalazł kuriera dyplomatycznego przygotowanego do dostarczenia ważnych wiadomości do Joint’u w Zurychu. Mógł również pożyczyć pieniądze, na krótki okres, z różnych źródeł na terenie Słowacji, więc zebrał równowartość tej olbrzymiej sumy i wymienił ją na czarnym rynku na 25.000 dolarów i wręczono ją Hochbergowi dla Wisliceny’ego. Hochberg je przyjął i przekazał nam wiadomość, że nie będzie dalszych transportów przez następnych siedem tygodni, po czym trzeba będzie sfinalizować nasze porozumienie wpłacając drugą ratę.
Wszyscy byli przekonani, że kiedy kurier dyplomatyczny przekaże wiadomość do Jointu i Agencji Żydowskiej, to nie 50 tys. dolarów, ale dziesięć razy 50.000 dolarów będzie oddane do ich dyspozycji dla tej i podobnych „transakcji”. Przecież żydzi z całego świata będą tańczyć z radości, kiedy usłyszą, że w końcu otwarto drzwi do wewnętrznych kręgów SS, i znaleziono sposób na ratowanie braci żydów.
Pani Fleischman usiadła by napisać memorandum do Salli Mayera, przedstawiciela Jointu w Szwajcarii. Ostrożnie pisała każdy wyraz, wyjaśniając sytuację, i pisała o iskierce nadziei. Joint powinien przyspieszyć pomoc w ostatnim momencie. Memorandum zostało wysłane do Jointu, do Żydowskiej Agencji, oraz do jej osobistego przyjaciela pana N Schwalbe w Zurychu. Póżniej usiedli i czekali.
Mijały dni, potem tygodnie, i niewiele pozostało z siedmiu tygodni. Zbliżał się termin drugiej i ostatniej raty i potrzebna była ogromna suma pieniędzy. Wiele osób zdołało uciec piekłu z Polski do Słowacji w drodze na Węgry i do Rumunii, państw, które nie były jeszcze tak przetrzebione przez hitlerowskie hordy. Oni nie stanowili jednej tysięcznej procenta tych, którzy już zostali zamordowani, ale powinni być wspierani. Pieniądze były konieczne do przekupienia słowackiej żandarmerii i policji, w celu zmniejszenia ich naporu na kontynuację deportacji. Pieniądze były konieczne dla obozów pracy na terenie Słowacji w Sered, Novaki i Wiener.
Antysemicki rząd Słowacji wybudował te obozy pracy niewolniczej przed rozpoczęciem deportacji, i powiedziano pozostałym żydom, że gdyby sami rozbudowali te obozy i zwiększyli ich pojemność, mogłyby one przyjąć więcej żydów i zmniejszyć parcie na deportacje, a przede wszystkim, pieniądze były konieczne do spłacenia długów zaciągniętych u wielu osób, oraz zapewnienia zapłaty drugiej raty, kończącej ten krwawy układ.
Te pieniądze były sprawą życia i śmierci dla dziesiątków tysięcy żydów na Słowacji i, ostatecznie, dla milionów jeszcze żywych na terenie Europy. Kto mógłby je zapewnić i kto powinien je zapewnić, jeśli nie Joint i Agencja Żydowska, w posiadaniu których były ogromne sumy pieniędzy ofiarowane przez żydów z całego świata na udzielanie pomocy braciom w potrzebie? Czy była kiedykolwiek większa i ważniejsza potrzeba?
Kurier dyplomatyczny wyjechał do Zurychu, trzymając w rękach rozpacz resztki żydów. Musiał spędzić kilka dni w Zurychu zanim wrócił. Czekaliśmy na niego z niepokojem, ponieważ jego przyjazd wiązał się z nadzieją wszystkich nad którymi wisiał wyrok.
I wrócił. Ale nie miał nawet listu od tych „służących pomocą” organizacji, tylko słowną wiadomość, że nie mieli czasu napisać, nie wspomnieli nawet o pomocy.
Rabin Weissmandl pisze, że po usłyszeniu tej wiadomości ‘”poczuli się tak, jakby zawalił się na nich cały świat”. Tylko pani Fleischman chciała sprawę wyjaśniać. Powiedziała, że „wuj” Salli Mayer był bardzo ostrożnym człowiekiem, i trzeba napisać jeszcze raz. Trzeba również napisać do pana Silberstena, przedstawiciela Kongresu Żydów. „I kto wie, może zrobią coś wspaniałego” – dodała. „Może w takiej ważnej sprawie musieli zwracać się do Nowego Jorku i Jerozolimy – kto wie?”
Rabin Weissmandl sam napisał listy do Agencji i Jointu w imieniu pozostałych słowackich rabinów – listy pełne łez i błagania – ale nie otrzymał odpowiedzi. Minęło siedem tygodni, i w końcu wysłali wiadomość do Hochberga, prosząc go o przekazanie wyjaśnienia Wisliceny’emu, że kurier z pieniędzmi ze Szwajcarii miał wypadek i spóźniał się, gdyż przebywał w szpitalu. Z pewnością przywiezie pieniądze za dwa lub trzy tygodnie. Wisliceny zgodził się zaczekać.
W końcu przyszedł list od Joint’u, list napisany przez Salli Mayera, mówiący, że 50 tys. dolarów to duża suma na taki mały kraj, i że w budżecie na ubiegły rok zagwarantowanych mieli tylko kilka tysięcy dolarów. Joint musi być administrowany zgodnie z przepisami. Wyjaśnienia podane w memorandum – dlaczego potrzebna jest tak duża suma, i dane odnośnie sytuacji w Polsce, do której trwały deportacje, były przesadzone. To była metoda żydów ze wschodniej Europy, którzy zawsze proszą o pieniądze. Ogólnie, dodał, niemożliwe jest wysłanie jakichkolwiek pieniędzy, ponieważ przychodzą one z Ameryki, ta z kolei zakazała wysyłki pieniędzy do wrogich krajów. Ale możliwe było udzielanie pomocy finansowej co miesiąc, jeśli węgierski Joint zgodzi się na wypłaty z funduszy na ich koncie, zablokowanych od początku wojny.
Rabin Weissmandl przeczytał list razem z przyjaciółmi; nie mogli uwierzyć, że był napisany przez braci żydów. Kiedy go zrozumieli, stanęły im serca. Ale to nie był koniec. Był jeszcze jeden list, wyjaśniający pierwszy. Ten był nawet gorszy i bardziej druzgocący. Otworzył bezdenną przepaść, w której mogą utopić się żydzi – za których odpowiedzialny jest syjonizm.
http://www.jewsagainstzionism.com/rabbi_quotes/weissmandl.cfm
Tłumaczyła Ola Gordon
* * *
Dziesięć pytań do syjonistów
1. Czy to prawda, że w 1941, jak również w 1942, niemieckie gestapo oferowało wszystkim europejskim żydom tranzyt do Hiszpanii, gdyby zrzekli się wszelkiej własności na terenie Niemiec i okupowanej Francji; pod warunkiem, że:
a. nikt z deportowanych nie wyjedzie z Hiszpanii do Palestyny,
b. wszyscy deportowani wyjadą z Hiszpanii do USA lub kolonii brytyjskich, i tam pozostaną,
c. wpłacą wymaganą opłatę 10.000 dolarów za rodzinę na konto Agencji, płatną w chwili przybycia rodziny na granicę z Hiszpanią, partiami 1.000 rodzin dziennie .
2. Czy to prawda, że przywódcy syjonistów w Szwajcarii i Turcji otrzymali tę ofertę w pełnym zrozumieniu, że Palestyna jest wyłączona jako miejsce docelowe deportowanych, jak uzgodniono między gestapo i mufti.
3. Czy to prawda, że odpowiedź przywódców syjonistycznych była negatywna i zawierała następujące uwagi:
a. JEDYNIE Palestyna może być miejscem docelowym dla deportowanych,
b. europejscy żydzi muszą poddać się większemu cierpieniu i śmierci w porównaniu z innymi narodami po to, by zwycięzcy alianci zgodzili się na powstanie „żydowskiego państwa” po
zakończeniu wojny,
c. żaden okup nie będzie zapłacony.
4. Czy to prawda, że ta odpowiedź na ofertę gestapo udzielona została z pełną świadomością, że jej alternatywą będzie komora gazowa.
5. Czy to prawda, że w 1944, w czasie deportacji węgierskich, złożono podobną ofertę, która uratowałaby wszystkich węgierskich żydów.
6. Czy to prawda, że ta sama organizacja syjonistyczna ponownie odpowiedziała na tę ofertę (po tym jak komory gazowe pochłonęły miliony żydów).
7. Czy to prawda, że w czasie najbardziej wzmożonych mordów, 270 członków brytyjskiego parlamentu zaproponowało ewakuację 500.000 żydów z Europy, by osiedlić ich w brytyjskich koloniach, co wynegocjowali dyplomaci z Niemcami.
8. Czy to prawda, że ta oferta została odrzucona przez syjonistów z uwagą „tylko do Palestyny”.
9. Czy to prawda, że brytyjski rząd przyznał wizy dla 300 rabinów i ich rodzin umożliwiające im wyjazd do Mauritius przez Turcję. Przywódcy Żydowskiej Agencji nakazali sabotaż tego planu, dodając uwagę, że plan był nielojalny wobec Palestyny, a 300 rabinów razem z rodzinami powinno być zagazowanych.
10. Czy to prawda, że w trakcie wspomnianych wyżej negocjacji, Chaim Weitzman, pierwszy „żydowski mąż stanu” oświadczył: „najbardziej wartościowa część narodu żydowskiego już jest w Palestynie, a żydzi mieszkający poza jej granicami nie są tak ważni”. Kohorta Weitzmana – Greenbaum, nawet wzmocnił to oświadczenie mówiąc: „jedna krowa w Palestynie jest warta więcej niż wszyscy żydzi w Europie”.

Są jeszcze dalsze podobne pytania do tych ateistycznych degeneratów znanych jako „żydowscy mężowie stanu”, ale niech odpowiedzą na tych dziesięć pierwszych.
Ci syjonistyczni „mężowie stanu” z wielką zdolnością przewidywania, chcieli użyć wszelkich sposobów by skończyć 2,000 lat boskiego nakazu, by żydzi żyli w niewoli i politycznej ustępliwości. Poprzez ich agresywną politykę rozpalili ogień antysemityzmu w Europie, i udało im się zafałszować więzy nienawiści do żydów między nazistowskimi Niemcami i ich sąsiadami.
To są „mężowie stanu”, którzy zorganizowali nieodpowiedzialny bojkot Niemiec w 1933, który tak zaszkodził Niemcom jak atak muchy na słonia – ale za to przyniósł nieszczęście europejskim żydom. Kiedy Ameryka i Anglia żyły w pokoju z wściekłym psem Hitlerem, syjonistyczni „mężowie stanu” zaniedbali jedyną wiarygodną metodę odpowiedzialności politycznej; i poprzez bojkot doprowadzili przywódcę Niemiec do wściekłości. I wtedy, po najsmutniejszym okresie w dziejach żydów, ci syjonistyczni „mężowie stanu” zdołali omamić biednych uchodźców, by żyli w głodzie i demoralizacji, oraz by odmawiali wyjazdu do wszystkich innych miejsc z wyjątkiem Palestyny, z jedynego powodu – by budować ich państwo.
Żydowscy ‘mężowie stanu’ podżegali i nadal podżegają rozgoryczoną młodzież żydowską do niepotrzebnych wojen przeciwko światowym potęgom jak Anglia, oraz przeciwko setkom milionów Arabów.
I CI SAMI SYJONISTYCZNI „MĘŻOWIE STANU” BEZTROSKO PCHAJĄ ŚWIAT DO NOWEJ WOJNY ŚWIATOWEJ – OBRACAJĄCEJ SIĘ CAŁKOWICIE WOKÓŁ ZIEMI ŚWIĘTEJ.
Syjonistycznych przywódców nie obchodzi to, co może przytrafić się żydowskim mieszkańcom Palestyny, Półwyspu Arabskiego, Europy czy USA. Wzmagający się antysemityzm w zachodnim świecie jest produktem ich „umiejętności kierowania państwem”.
Pod pozorem „miłości do Izraela”, syjonistyczni „mężowie stanu” zbałamucili wielu żydów, by dewocję do Tory zastąpić dewocją do nikczemnika, który stworzył syjonizm. Warto tu powiedzieć, że Herzl rozwiązanie problemu żydowskiego upatrywał w konwersji. Kiedy dowiedział się, że nie jest akceptowana przez żydów, wykombinował syjonizm jako zadowalającą alternatywę!
* * *
Ilustracje wybrał P. Bein z youtube i http://www.infobomber.org/2009/05/07/citizens-guide-to-fema-camps/
za wyjątkiem tej na górze z: http://de-construct.net/?p=7699 (artykuł pomija temat kompleksu jot);
* * *

„Galile vicisti?”
Holocaust stał się punktem centralnym w momencie, kiedy we współczesnej społeczności żydowskiej ludzie z jakichś powodów porzucali swoją wiarę i potrzebowali substytutu religii. Żydzi, którzy cały czas zachowywali wiarę, nie mieli powodu, aby czynić z Holocaustu centrum wszystkiego. Natomiast zsekularyzowani Żydzi potrzebowali substytutu religii, powiedzieli więc: „Oto Holocaust, a oto odpowiedź nań – Izrael”. Stał się on więc, mitem założycielskim. Ironia owego mitu założycielskiego polega na dwu sprawach. Po pierwsze, dla Żydów ów mit stał się substytutem wiary. Po drugie, w swej istocie jest to chrześcijański mit założycielski, ponieważ opiera się on na idei śmierci i zmartwychwstania. Jest to dokładnie opowieść o Wielkim Piątku i o Wielkiej Nocy, tyle że Ukrzyżowaniem jest Holocaust, Wielkanocą jest Państwo Izrael. Mamy tu więc do czynienia z Żydami, którzy porzucili swoja tradycję religijną i szukali dla niej sekularnej alternatywy, przyjmując ściśle chrześcijański paradygmat jako substytut swej odrzuconej wiary. Uważam że to bardzo ironiczne. — rabin Byron L. Sherwin http://netureikartapl.republika.pl/
Syjonizm a religia
Nacjonalizm bywał w historii Europy motorem najwspanialszych osiągnięć i jednocześnie straszliwych zbrodni. W dzisiejszych czasach nie jest on jedynym, powszechnie występującym czynnikiem destrukcyjnym.
Historia żydowskiego nacjonalizmu /syjonizmu/ wykazuje te same ułomności i podlega tym samym zależnością co stare europejskie nacjonalizmy.
Syjonizm zaczynał karierę, tworząc sojusze z innymi siłami: z demokracją, liberalizmem, socjalizmem. Jednak wszędzie tam, gdzie dochodziło do konfliktu miedzy nimi, nacjonalizm nieodmiennie odnosił zwycięstwo, zniewalał rywali i znacznie ograniczał ich rolę polityczną.
Lewicowy i sekularny syjonizm w dzisiejszych czasach wydaje się już reliktem. „Lewicowość” z tego układu wyszła pokonana i skompromitowana. Obecnie obserwujemy sojusz syjonistów z ideami ‘narodowo-religijnymi’, często o zabarwieniu mesjańsko – mistycznym.
Zaślepienie tych żydów, którzy /często nieświadomie/ łączą nacjonalizm z religią – poraża. Szczególnie my żydzi powinniśmy wiedzieć czym kończy się mariaż nacjonalizmu i religii – i jakiego może wydać na świat bękarta.
Historia uczy, że ci którzy twierdzili, że potrafią zaprzęgnąć nacjonalizm w służbę religii, nie zdołali przewidzieć przyszłych zdarzeń, a ich zwolennicy słono za to zapłacili. — Adam Wahl http://netureikartapl.republika.pl/
Czytaj resztę wpisu »
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…