Polityka wobec Białorusi i marnowanie polskich pieniędzy
Posted by Marucha w dniu 2011-05-09 (Poniedziałek)
Po ostatnich wyborach na Białorusi rząd polski wyraził gotowość udzielenia dodatkowej pomocy opozycji w tym kraju. Pomoc ta koncentruje się wokół czterech głównych programów demokratyzacyjnych: telewizji Biełsat, Radia Racja, Programu Stypendialnego im. Kalinowskiego dla białoruskich studentów oraz programu finansowej pomocy dla ofiar represji politycznych. Poinformowano o wydaniu ok. 120 mln. dol., a więc o wiele więcej niż wydaje się na całą Polonię świata!
Na podstawie analiz Niezależnego Instytutu Badań Społeczno-Ekonomicznych i Politycznych (NISEPI), ośrodka białoruskiego powiązanego z opozycją, a zarejestrowanego na Litwie, w październiku 2008 r. TV Biełsat oglądało tylko 4,1 % Białorusinów, gdy w tym samym czasie państwowa telewizja białoruska miała oglądalność 90,1 %, a kanały państwowej telewizji rosyjskiej 84,0 %.
Co ciekawe Telewizja Polska nadawana wyłącznie w języku polskim ma ponad dwukrotnie większą oglądalność – 8,4 %. Wedlug własnych doświadczeń mogę stwierdzić, że na Grodzieńszczyźnie ten odsetek jest znacznie większy. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja Radia Racja. Według tego samego ośrodka rozgłośni tej w październiku 2008 r. słuchało zaledwie 1,4 % Białorusinów, w sytuacji gdy państwowe radio białoruskie miało słuchalność 53,6%, inne stacje białoruskie 51,8 %, a państwowe radio rosyjskie 21,1 %. Tu też przewagę ma Polskie Radio Polonia, którego słuchało 2,2%. Na Radio Racja wydano z budżetu państwa polskiego już ok. 9 mln zł.
Te dane mówią prawdę o poglądach i sympatiach Białorusinów. Nie są oni nastawieni antyrządowo i większość wierzy oficjalnej propagandzie. Szczególnie pokazał to minimalny ruch sprzeciwu w stosunku do rezultatów wyborów prezydenckich (co wymownie kontrastuje np. z masowymi wystąpieniami w krajach arabskich!).
W tej sytuacji taka postawa rządu polskiego tylko nasila antypolskie nastroje. W białoruskiej prasie i telewizji pojawiło się szereg oszczerczych antypolskich materiałów. Co ciekawe część z nich rosyskiego pochodzenia. Coraz częściej zwykłemu Białorusinowi wkłada się do głowy, jak to stwierdził niedawno redaktor naczelny „Białoruskiej Dumki” (magazyn wydawany przez administrację prezydenta) – Witalij Gigin, że obecne działania Polski są skierowane na to żeby odłączyć zachodnią część kraju od Mińska. A dla nas Polaków na Białorusi takie kroki rządu D. Tuska są czarną robotą dla dotychczas dobrego wizerunku Polaka w społeczeństwie białoruskim. Do naszego negatywnego wizerunku, jako polonizatora Białorusinów w ujęciu nacjonalistów (tych właśnie hołubionych i finansowanych z kieszeni polskiego podatnika!) dochodzi nowy negatywny wizerunek – jako piątej kolumny.
Najgorsze w tej sytuacji jest to, że mniejszość polska na Białorusi, jak niejednokrotnie słyszałem od naszych działaczy z różnych stron kraju, jest wyniszczana przez państwo polskie. To co nie udało się władzy carskiej przez stulecia czy sowieckiej przez dziesięciolecia rząd Polski za pośrednictwem grupy „zawodowych Polaków” załatwił w parę lat. W Polsce dobrze jest także wiadomo, że znaczna część tych „zawodowych Polaków” nie jest nawet polskiej narodowości ( Renata Diamianczuk, Igor Bancar, Iwan Raman i inni, którzy wcześniej nie działali w ruchu polskim). To postępowanie po wyniszczeniu polskości ideologicznie jest wspierane przez polskojęzyczne media, działające na terenie Rzeczypospolitej Polskiej.
Obecna polityka w stosunku do polskiej mniejszości narodowej na Wschodzie, jak się zdaje, nie zdała egzaminu jeszcze i z innych powodów: na zupełnie boczne tory zeszła sprawa odbudowy szkolnictwa i tworzenia polskiej inteligencji. Polska sama buduje szkoły, zamiast prowadzić rozmowy z rządem Białorusi o otwarciu takich szkół w regionach z przeważającą ludnością polską. Studia w Polsce, zamiast pomagać w tworzeniu polskiej inteligencji na Wschodzie, stały się dla części młodzieży możliwością wyjazdu do Polski na stałe, a dla rządu Białorusi możliwością wypuszczenia pary z kotła. Kościół katolicki, który na tych terenach zawsze był utożsamiany z polskością, a w czasach sowieckich stał się jedyną ostoją języka polskiego, teraz poprzez różne czynniki (oddziaływanie władz Białorusi i białoruskiego ruchu nacjonalistycznego, a także stanowisko części duchowieństwa) poddaje się białorutenizacji i traci swój dotychczasowy charakter polskiego Kościołu narodowego na tych terenach.
W tej sytuacji najbardziej aktywni, zdolni, ambitni, z poczuciem polskiej świadomości narodowej wyjeżdżają – i już tutaj o polskość walczyć nie będą. Przypomina to operację, skierowaną na osłabienie, a potem wyniszczenie polskiej mniejszości narodowej.
Na tym tle linia rządu Donalda Tuska, realizowana poprzez Ministerstwo Spraw Zagranicznych i jego szefa Radka Sikorskiego wygląda kompromitująco. Zgodnie z nią na Białorusi istnieje grupa Polaków, skupionych wokół A. Borys, a obecnie A. Orechwo. Jest to grupa licząca parę dziesiątków osób, a inni to po prostu tak zwani „pseudo-Polacy”. A przecież nawet oficjalnie mówi się, że na Białorusi zamieszkuje około 400 tysięcy Polaków, a według danych znawców tematu nawet do 1-2 milionów osób. A więc takie stanowisko MSZ jest wymarzone dla białoruskich nacjonalistów, uparcie twierdzących, że na Białorusi nie ma Polaków, a są tylko białoruscy katolicy, albo spolonizowani Białorusini.
Czyje interesy w takim razie przedstawia polskie MSZ? Na pewno nie są to nie tylko interesy Polaków na Białorusi, ale i Polski jako kraju. W tym kontekście w pełni uzasadnione jest pytanie o celowość wydatkowania tak znacznych sum na finansowanie projektów, które trafiają w próżnię. Jak wiadomo, historia, a także i współczesność Polaków na Białorusi są szczególnie skomplikowane i tragiczne. Zdawało się, po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, a także uzyskaniu niezależności przez Białoruś sytuacja powinna była zmienić się! Jednak stało się inaczej.
W swoim czasie w polskim Sejmie postawiono pytanie o racjonalność tych programów? Czy nie można tych środków wydać lepiej? Ile z tego trafi na przeznaczone cele i jaki w tym interes narodowy Polski? Czy za pieniądze polskiego podatnika będzie się nadal hojnie wspierać także antypolskich działaczy? I kto za to odpowie? Te pytania jeszcze nie raz wrócą. Trzeba w tym kontekście odnotować opublikowanie m.in. na łamach „Myśli Polskiej” listu otwartego podpisanego po raz pierwszy przez tak znaczną część narodowo nastawionych przedstawicili polskiej opinii publicznej. Postawiono tam bardzo dobitnie pytanie o sens i środki takiej wschodniej polityki obecnego rządu.
Popierając intencję tego listu otwartego podam parę dodatkowych przykładów: dobrze wiadome fakty «finansowego oswajania środków» z grodzieńskiego podwórka. Zbudowane wille i kupione w centrum miasta mieszkania przez od lat nigdzie nie pracujących działaczy społecznych, złośliwe nazywanych tutaj «zawodowymi Polakami». Oprócz tego dobrze wiadome fakty handlu Kartą Polaka (wśród miejscowych przemytników otrzymała ona już przydomek –«książeczka pracy») albo wizami (z tego powodu wymieniono swego czasu faktycznie cały skład personalny konsulatu w Grodnie). Ale mimo to nadal nie można zapisać się na stronie internetowej konsulatu na Kartę Polaka albo wizę. Ale w tym samym budynku, w którym mieści się polski konsulat (Budzionogo 48) działa prywatna firma, która za pewną kwotę świadczy skutecznie tę usługę. A właściciel tej firmy jest w dobrych relacjach z konsulem. Budzi to zgorszenie wśród tutejszych Polaków i szkodzi wizerunkowi Polski. Czy wiedzą o tym w Warszawie?
Przykłady tego typu działalności polskich konsulatów podawane są w wystąpieniach polskich opozycyjnych polityków. I tak prezes PIS Jarosław Kaczyński stwierdził w jednym z artykułów : «Obrazu paraliżu polskiej służby dyplomatycznej dopełnia sytuacja z wydawaniem przez polskie konsulaty naszym rodakom na Białorusi Karty Polaka uchwalonej – przypomnijmy – w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Obecnie zapisanie się na spotkanie z konsulem w sprawie Karty czy w ogóle dodzwonienie się do konsulatu graniczy niemal z cudem. Z powodu długich terminów oczekiwania wiele zniechęconych osób zrezygnowało z ubiegania się o Kartę, a niektórzy nasi rodacy, niestety, nie dożyli już tej chwili. To smutne świadectwo traktowania własnej mniejszości, które wystawiliśmy sobie jako kraj. Także na arenie międzynarodowej – bo państwo, które nie potrafi obronić praw swojej mniejszości, nigdy nie będzie szanowane». Czy MSZ wyciągnie z tego jakieś wnioski?
Do tego obrazu niszczenia polskiej mniejszości narodowej na Białorusi i marnotrawienia pieniędzy polskiego podatnika można dodać jeszcze wcześniejsze przykłady. Zaczynając od tego, jak na wniosek A. Borys polskie władze nie wpuściły polskich dzieci ze Szczuczyna i Lidy, bo tamte odziały ZPB wspierały T. Kruczkowskiego, a nie A. Borys. A kończąc na haniebnych zakazach wjazdu do Ojczyzny szeregu Polaków z Białorusi, w tym także kombatantów, dziennikarzy polskich, dyrektorów polskich szkół i.t.d. (zostali potraktowani niczym terroryści z Al Kaidy ! ); finansowanie byłych oficerów KGB; finansowanie białoruskich odłamów politycznych żywotnie antypolskich i t.d.
Jednym z ostatnich przykładów sposobów na marnotrawienie pieniędzy polskiego podatnika możne być pismo z Senatu RP, które dotarło do Polaków w Grodnie. Z jego treści wynika, że te same wnioski są składane do kilku fundacji. Przypomnijmy że ekipa A. Borys, a obecnie A. Orechwo nie może legalnie wydawać pieniędzy na cele statutowe bowiem oficjalnie jest to tylko firma komercyjna… Zresztą rząd polski już nie jeden raz spłacał długi tej firmy. Do tego oczywiście brak rozliczenia i zawsze można dopisać że reżym skonfiskował coś z tego, a coś innego poszło na łapówki itd.
Zresztą w tym stylu zawsze działali nasi «zawodowi Polacy». T. Gawin korzystał z komercyjnego (do 2000 roku na Białorusi istniało kilka kursów rubla wyższych od oficjalnego) kursu rubla wyższego trzykrotnie od oficjalnego, a ze Wspólnotą Polską rozliczał się według kursu oficjalnego. W Polsce dobrze o tym wiedzieli… A. Borys pracując jeszcze u prezesa T. Kruczkowskiego jako kierownik działu oświaty została przyłapana przez główną księgową Cz. Ostrowską na nieprawidłowych rozliczeniach, wśród których podane było wykorzystanie pieniędzy polskiego podatnika przeznaczonych na polską oświatę…., a w rzeczywistości były to kwitki z zakupu damskich butów…
Trzeba też odnotować ostatni przykład stosunku do polskości: jeden z najstarszych poskich zespołów artystycznych „Karolinka” z Brześcia pod kierownictwem Jana Treciaka na swoje 20-lecie był zaproszony na występy do Rzeszowa i Mrągowa. Każdy kto chociaż w jakimść stopniu stykał się z działalnością polskich zespołów artystycznych na obczyźnie wie jak ważne są dla nich wyjazdy do Macierzy. I co okazało się: R. Diamianczuk interweniowała w Polsce i te wyjazdy anulowano, bowiem J.Treciak nie poparł w swoim czasie A. Borys… W tym czasem z ich poparcia do Mrągowa jako polski artysta wyjeżdżał A. Zacharow, znany pieśniarz prawosławny. Trudno to nawet komentować! Polacy na Białorusi stali się znowu zakładnikami antypolskiej polityki.
Wiemy, jaki jest reżym na Białorusi, ale nawet on nie blokuje na tyle rozwoju polskiej kultury. Dobitnie to wszystko świadczy o tym, że niema w obecnej Polsce nie tylko wschodniej polityki zgodnej z polską racją stanu, ale i w ogóle niema polskiej polityki narodowościowej.
Antoni Kuczyński, Grodno
Nie bardzo wiemy, „jaki jest reżym na Białorusi”, ale poza tym artykuł jest ciekawy – admin.
Komentarze 32 do “Polityka wobec Białorusi i marnowanie polskich pieniędzy”
Sorry, the comment form is closed at this time.
JO said
To nie tylko jest marnowanie Polskich podatnikow pieniedzy ale antypolska polityka.
Bialorus to jedyne panstwo uznajace na wschodzie (z panstw po I Rzeczpospolitej) etnicznosc Polakow na ziemiach Bialorusi!!
Przeciwko takiemu Panstwu i Rzadowi na Bialorusi – Polski Antyrzad uzywa pieniedzy podatnikow – nas!
Wspiera rowniez ten antyPolski Rzad proUkrainski – UPO wskie organizacje, ktore nie uznaja Polakow jako etnicznych mieszkancow Ukrainy a najezccow, niszczac wszystko co przypomina o kulturze Rzeczpospolitej na terenach Ukrainy.
USUNMY TEN antyRZAD z Polski.
Nawiazujmy kontakty prywatne , organizacyjne z Bialoruskimi organizacjami prorzadowymi.
Wolnosc Bialorusi okazuje sie byc nasza wolnoscia.
Ireneusz Tadeusz said
To swiatowa zydowska mafia atakuje Słowanski kraj ! bo Białorus nie wpadła w brudne łapy żydów
i nie moga ten kraj kolonizowac i wyzyskiwać miejscowa ludnosc na chwałe Izraela !!!
Słowianie !! nie zaznamy dobrobytu jak nie pozbedziemy sie zydo-chazarskiej mafi w Polsce !!
do tego potrzeban jest JEDNA PARTIA ! NPS ! JEDEN BLOK WYBORCZY ! kartka wyborcza to straszliwa broń na żydo-chazarów ! pod warunkiem ze sie zjednoczymy my Słowianie 1
Franek said
Boją się też aby przykład Białorusi nie zmobilizował Polaków przeciw okupacji biurokracji brukselskiej.
Marucha said
Powinniśmy robić wszystko, żeby uświadomić Białorusinom, iż polskie społeczeństwo nie popiera antybiałoruskich działań swego rządu.
Tylko jak wytłumaczyć Białorusinom, dlaczego Polacy sobie właśnie takie rządy wybrali…
oO said
ad.4. Panie Gajowy. Pan wie, ze Polacy zostali zmanipulowani i to nie od razu a od czasu poczatku pontyfikatu JPII, ktory byl glownymi skrzypcami manipulacji. Nie tylko Polacy dali sie zmanipulowac ale caly tkz blok wschodni.
Pan wie co Kaczynski wygadywal na spotkaniu Masonskiej organizacji Zydowskiej.
Pan wie co to byla nocna zmiana.
Pan wie co to byl stan wojenny – odsuniecie Polakow od wladzy a zostawienie tam Korowcow.
Prosze wiec takich pytan nie stawiac, bo to moze mylic Polakow i sugerowac, ze to co do tej pory bylo to bylo zgodne z Prawe!
Prawo Polskie oparte na Prawach Bozych – dekalogu wyklucza kozysci z oszustwa, manipulacji. Na podstawie tego tylko prawa chociazby – cala ta ekipa Rzadowa, ktora mamy od 20 lat przeszlo – powinna siedziec w wiezieniu a kozysci firm ktore wzbogacily sie kradnac przeciez a nie robiac interes – powinny byc im zabrane.
Poza tym, Bialorus wie co sie stalo z Polska i o tym mowi glosno Lukaszenka. Tlumaczyc Bialorusinom nie ma tu czego.
Marucha said
Re 5:
Ja to wszystko wiem, ale Białorusini – już niekoniecznie.
Niech im Pan wyjaśni, dlaczego Polska nie wybrała sobie kogoś w rodzaju Łukaszenki.
Nie przeceniajmy ich wiedzy. Nie są aż tyle mądrzejsi od nas.
oO said
Nie mielismy kogos takiego jak Lukaszenka. Wszyscy zostali zlikwidowani lub odsunieci.
No niech Pan da przyklad?
Czy byl taki czlowiek, ktory byl u wladzy na tyle dlugo by mial szacunek, zaufanie i posluch wsrod nie tylko Narodu ale i Armii w tym i Policji a przede wszystkim sluzb spec?
W Polsce wszyscy Polacy zostali Usunieci a postawiono 1000 marionetek za ktorymi stali wlasciwi mocodawcy.
Przy takim oszustwie, gdzie nawet taki Sztolcman wygral tylko dlatego, ze zmienione mial nazwisko, czy Michnik, Czy nawet Walesa, ktorego historii pochodzenia Polacy nie znali – POLSKI NAROD nie mial szans. Polski Narod Katolicki – nie pomyslal , ze ktos moze miec dwie i wiecek twarzy!!
Nie mowiac o wiedzy – co piszczy w Globalnej polityce czy wewnatrz KKatolickiego – co skutecznie zaslonil JPII, ktory oklamal wszystkich Polakow wraz ze swoimi przydupasami.
Marucha said
Re 7:
Sugeruje Pan zatem, że polski naród na dobrą sprawę nie ponosi żadnej winy. Ani te rzesze, które – aby być wykształcone i znać języki obce – głosowały na PO; ani ci co zaufali SLD, PiS czy PSL. Oszukano nas, wyprowadzono w pole… i tak przez całe 20 lat.
oO said
Ja NIE sygeruje – ja to stwierdzam – sam jestem tego przykladem.
Od poczatku glosowalem na Solidarnosc, potem na Walese, potem na Kwasniewskiego jak „niby skompromotowano celowo prawice, ktora nie byla prawica…” potem na PiS…
I niby bylem czlowiekiem wykrztalconym.
Patrzylem na JPII. To On dal przyzwolenie na glosowanie na Lewice – czyli Byly PZPR i o zgrozo ja sie na to nabralem.
Nabralem sie na PiS…
Wyjechalem z kraju … i dopiero za granica zrozumialem jak mnie zrobiono i robiono w BALONA.
Przebudzenie – opadniecie klapek – nastapilo dopiero – az wstyd powiedziec – 3 lata temu.
A ile jest takich Polakow co wciaz nie widza?
Tyle co pokazuje ilosc klamstwa Unych. Oni wiedza, ze jezeli My zrozumiemy – to ich dni sa policzone.
jasiek z toronto said
Re: 9 OO
Doceniam osobista odwage napisania publicznie o prywatnym statusie nieswiadomosci, co jest swiadectwem poziomu zmanipulowania przez zydowskie osrodki masowego razenia…
Przypomne o tym, ze od 1996 roku nie ogladam, nie slucham, ani nie powtarzam zydowskich „szczekaczek” na publicznych forum’ach w jakimkolwiek stopniu, ani w jakichkolwiek znaczeniach medialnych…
====================
jasiek z toronto
http://polskawalczaca.com
oO said
Tak, to dramat! Pamietam 3-4 lata temu namawialem sasiada do glosowania na PiS.
W ostatnich wyborach – glosno namawialem wszystkich do bojkotu wyborow.
Nie ogladam TV i nie slucham Radioo od 2 lat.
Weronika said
Ja nie głosowałam na Wałęsę od początku. I wszystkich znajomych odwodziłam od tego. Nie mam wobec powyższego żadnych wyrzutów sumienia. Patrzę na ludzi, którzy Wałęsę promowali (choćby ostatnio w sklepie z butami) i spuszczają nosy.Wiem, że to grzech ale nie umiem się wyzbyć uczucia pogardy.
JO said
Pamietam czsy solidarnosci ale jako dziecko…nastolatek. Mama nalezala do Solidarnosci. Roslem w Swietle tego ruchu zdwojonym wielorazowymi pielgrzymkami JPII do Polski. Jak moglem nie dac sie nabrac na Walese, gdy uzyto najwyzszego autorytetu na ziemi wowczas – Papieza?
Pogarde bym czul do siebie, gdybym mimo wiedzy jako podaja portale typu – Gajowy Marucha i Bractwo Piusa X – wciaz chodzil do Judaistycznego antyKosciola i glosowal na ekipe Okraglego Stolu.
Nie ja nie moge pogardzac tymi co dali sie oszukac – ja zwalczam jako wrogow tych co mimo wiedzy uslyszanej wciaz chca tkwic w bledzie.
JO said
ad. 12. Rozumowanie Polakow w czasach Solidarnosci bylo jak najwlasciwsze. To przeciez Zwiazek Radziecki byl tym co zabijal , gnebil , zniewalal.
Nikt ale to nikt nawet ze Zwiazku Radzieckiego nie dal ani jednego znaku dla Polakow, ze to co sie dzieje to kolejna zdrada.
Czasem sie zastanawiam – czy w samym Zwiazku Radzieckim wiedziano o tym? Jezeli nie wiedziano na co sie szykuje – to jak zwykly zwyklusienki Polak mial wiedziec?
Polsce Komunisci – nie ostrzegali – Rosyjscy Komunisci – nie ostrzegali – JPII namawial wszelkimi silami….
Pani Weroniko – Pani musiala miec dobre Informacje. Pytanie skad Pani je miala?
Brat Dioskur said
Panie OO, moge juz wszystko zrozumiec ,ale wytlumacz mi Pan ,jak mozna bylo glosowac na Kwasa,komucha,ministra w rzadzie Jaruzela?Przeciez obowiazuja jakies kryteria,ktorych Pan, mimo rzekomego przebudzenia , zdaje sie jeszcze nie odnalazl ,nawet slowkiem nie wspominajac o alternatywie jaka jest LPR! Bojkot zas to woda na mlyn tych wszystkich ,ktorym Pan dotychczas zawierzyl,czlowiek to nie zwierze -musi umiec wybrac!
oO said
zeby to zrozumiec to trzeba byc nawroconym-uswiadomionym… z judeokatolicyzmu na tradycyjny Katolicyzm.
….Niech Pan zapyta trupa JPII dlaczego wozil Kwacha a potem spyta o to mnie i miliony oszukanych Polakow.
oO said
„nawet slowkiem nie wspominajac o alternatywie jaka jest LPR!”
LPR byla spalona od samego poczatku tym, ze kolaborowala z modernistycznym KKatolickim. Ten Katolicyzm na pokaz tak razil i zostal wyszydzony przez media… Radio Maryja w wielu audycjach dobre ale ogolnie cos w nim nie gralo jak i nie gra do tej pory. Tem przesadzony-Katolicyzm to nie byla gra i nie jest gra naturalna a po to by odstreczyc Polakow.
Coz Giertych zrobil – polasil sie na WLADZE. Decze! Coz z tego, ze niby chcial dobrze – na checiach jest pieklo wybrukowane a oparcie na falszywym katolicyzmie skonczyc sie musialo jak sie stalo.
POWIEM SZCARZE, ze wolalbym by ktos z niewiedzy glosowal na Lewice niz z przekonania na LPR.
LPR – JUDEOKATOLICYZM, jest wiekrzym wrogiem niz cokolwiek, gdyz to baranek w owczej skorze. Jezeli tam jakis Polak i Katolik sie znalazl to na 1 go takiego bylo judeokatolikow ARMIA-Pekowie itd a nie liczac zwyklych szarych przynaleznych co z Katolicyzmem mieli i maja tyle wspolnego co prostytutka z konfesjonalem.
Taka to ARMIA rozporzadal Giertych.
Brat Dioskur said
No dobrze Panie OO,skoro wszyscy pana oszukali a wybory chce Pan zbojkotowac ,czyli odwrocic sie plecami do tego wszystkiego co po nich nastapi ,to co Pan ryzykuje glosujac na LPR i namawiajac wszystkich dookola do tego kroku?Tak czy owak …”wsio ryba”.I nie jest to zaden persyflaz!
oO said
ostarnie wybory byly prezydenckie a nie parlamentarne i o nie mi chodzilo.
Co do wyborow przyszlych – jezeli bedzie alternatywa glosowac na LPR lub inne Po, PiS, … to zaglosuje na LPR. Modle sie jednak , by byla partia Tradycyjnie Katolicka a nie Mocherowego Polactwa, ktorym bylem.
oO said
ad.8. Tak, wiekrzosc oszukano, ta wiekrzosc, ktora jak ta choragiewka glosowala raz na prawo raz na lewo.
Zgadzam sie , ze jest mala grupa co zdaje sobie sprawe z tego co robi – ale to wlasnie ona kieruje cala masa Polakow.
Ta masa polaryzuje sie na tych co totalnie sa polactwem i ta , ktora zaczyna dostrzegac jak ja.
Ta masa co polactwem jest i poglebia swe polactwo – jest moim zdaniem niemalze niereformowalna – to zagubiona totalnie modziez jakiej na zachodzie b wiele, ktora z braku podstaw nie tylko juz wiary ale i tradycji – wierzy tylko w swoje sily i filozofie – kto mocniejszy ten leprzy – egoisci do kwadratu – lub sflustrowani i zbuntowani do kwadratu. Dam przyklad mlodej Polki z Wilna, ktora wyjechala do Londynu bo jej pracodawca nie dal podwyzki. Chce studiowac i pracuje jako pomoc pielegniarki. Ona by przezyc , zyje z Afrykanczykiem – muzeumaninem – ktorego nie ma zamiaru poslubic a zyje z nim bo jest jej poki co tak wygodnie. Nie mysli o malzenstwie ale o zdobyciu leprzej pozycji materialno – spoleczniej.
Taki czlowik jest stracony niemalze – resocjalizacje – niemelze niemozliwa. Na takich ludziach Uni opieraja swoj elektorat i to jest powodem destrukcji Edukacji w Polsce po to by wyprodukowac jak najwiecej polactwa.
Czy ta mloda Kobieta jest winna , ze komunizm wypral z jej rodzicow tradycje? Czy ona jest winna , ze teraz postawila na siebie – bo nie wie co to jest Prawda i Zycie?
Ja stwierdzam, ze ona jest niewinna.
oO said
Winni sa CI co mowia, ze widza i daja przyklady , ze widza i rozumieja a mimo to nic nie robia by to zmienic a przeciwnie popieraja „beton”. To tacy PZPR owcy, ktorzy dla kozysci doraznych sprzedali by matke i to robia….
Ale moim zdaniem – takich nie jest zbyt wielu Polakow.
Dobrze by bylo zrobic profil naszego spoleczenstwa – profil umyslowo-spoleczny polakow. Wowczas latwiej jest dokonywac czegokolwiek….
Lach said
Przecież I Solidarność została zdelegalizowana. Jej 10 mln stan na tyle przeraził władzę że potrzebowali ją rozwiązać. Powołanie drugiej Solidarności – która być może ilością oficjalnych zwolenników dorównywała PZPR tj około 2,5-3 mln a może i nie – powierzono właśnie Wałęsie.
To na wniosek tzw „komandosów” Geremka, Kuronia, Michnika no i jakże by inaczej, szefa KNP Moczulskiego, czołówka I Solidarności z paszportem w jedną stronę, bez prawa powrotu, musiała opuścić Kraj.
Tak było panie Jasiek?
Napisałem powyższe po to by nie utożsamiać I Solidarności z tą obecną solidarnością. Tylko i wyłącznie.
Przy okazji;
„Powinniśmy robić wszystko, żeby uświadomić Białorusinom, iż polskie społeczeństwo nie popiera antybiałoruskich działań swego rządu.
Tylko jak wytłumaczyć Białorusinom, dlaczego Polacy sobie właśnie takie rządy wybrali…”
Ja nie jestem przekonany co do słuszności podjęcia się tego ważnego zagadnienia przez tzw „endeków”. Obawiam się, że efekt jaki Ci tzw „endecy” osiągną może być inny od zamierzonego.
To już realizm polityczny kazał mi wtrącić się.
Wart przeczytania, zapodaje poręcznie:
Może jednak w następnym wpisie 😉
Lach said
bproszę;
Juliusz Mieroszewski, Rosyjski „kompleks Polski” i obszar ULB, „Kultura” 1974, nr 9 (324).
Ten tekst Juliusza Mieroszewskiego jest uznawany za kamień milowy polskiej myśli politycznej dotyczącej polityki wschodniej. Dziw bierze, że do tej pory nie jest ogólnodostępny w sieci – publicyści z kręgu paryskiej „Kultury” dążyli do upowszechniania ich myśli szerszemu ogółowi. Dziś argumenty Juliusza Mieroszewskiego znalazłyby wielu oponentów – docenić należy odwagę autora piszącego ten tekst w 1974 roku. Artykuł Mieroszewskiego pt. Rosyjski „kompleks Polski” i obszar ULB, pojawił się w numerze 9 (324) paryskiej „Kultury” w 1974 roku.
Juliusz Mieroszewski, Rosyjski „kompleks Polski” i obszar ULB, „Kultura” 1974, nr 9 (324).
Boimy się Rosjan. Boimy się Rosjan nie na polu bitwy, bo stosunkowo niedawno odnieśliśmy nad nimi poważne zwycięstwo. Jeszcze żyją wśród nas ludzie, którzy brali udział w bitwie pod Warszawą w 1920 roku.
Boimy się rosyjskiego imperializmu – rosyjskich planów politycznych. Dlaczego Rosjanie wolą mieć państwa satelickie – jak Polska, Czechosłowacja czy Węgry – zamiast życzliwych, względnie neutralnych sąsiadów. W ramach bieżącej sytuacji nie ma logicznej odpowiedzi na powyższe pytanie. Gdyby Niemcy zachodnie miały dziś potężną armię, bronie atomowe i hołdowały totalnej idei odwetu – wówczas rola państw satelickich jako wału ochronnego Rosji byłaby zrozumiała. Lecz – jak wiemy – współczesne Niemcy nie mają nic wspólnego z militaryzmem. W mojej książce niemieckiej, która ukazała się 10 lat temu – zaryzykowałem pogląd, że czołgi niemieckie nigdy więcej nie pojawią się na przedmieściach Moskwy. W historii powtarzają się pewne układy i schematy sytuacyjne. Lecz w większości wypadków historia jest katalogiem samych premier. Historia jest fascynująca, ponieważ „to samo” nigdy nie jest „to samo” i identyczne niemal sytuacje w nowych wydaniach produkują odmienne niemal rezultaty.
Niemniej uwarunkowanie historyczne powoduje, że zbyt wielką wagę -przywiązujemy do tak zwanych imponderabiliów, a zbyt małą wagę do przemian. Zwłaszcza ludzie starsi – jak piszący te słowa – skłonni są powtarzać, że w gruncie rzeczy nic się nie zmieniło. Rosja jest imperialistyczna, bo zawsze była imperialistyczna. Instynkt imponderabiliów podszeptuje nam, że i Niemcy w rzeczywistości nie zmienili się i gdy nadejdzie sprzyjająca koniunktura, uzbroją się po zęby i sięgną po nasze ziemie zachodnie.
Polityka w 70, a może nawet w 80% jest dyskusją na temat historii. Nikt z nas dokładnie nie wie, o czym mówią w czasie tajnych narad członkowie I biura politycznego na Kremlu. Nikt z nas nie wie, co na dnie duszy myśli i planuje Breżniew. Z historii jednak wiemy, co myśleli i planowali jego poprzednicy na przestrzeni ostatnich dwustu lat. Wnioskujemy więc, że Breżniew myśli podobnie jak jego poprzednicy, ponieważ „w gruncie rzeczy nic się nie zmienia”.
Oczywiście historyczne uwarunkowanie w danej sytuacji może stać w jawnej sprzeczności z rzeczywistością – lecz na ogół historia posiada większą siłę sugestii niż współczesność. Historia góruje nad współczesnością, tak jak ojciec góruje nad swym nieletnim synem.
Patrzymy na Rosję obciążeni balastem historycznym. Lecz czy Rosjanie, patrząc na Polskę, są również obciążeni balastem historycznym?
Edgar Snow w swojej książce pod tytułem Journey to the Beginning przytacza dłuższą rozmowę w cztery oczy z Maksimem Litwinowem w Moskwie. Rozmowa odbyła się bez świadków w dniu 6 października 1944 roku.
Może warto przypomnieć, że Litwinow był ożeniony z Angielką, znał dobrze Zachód i mówił płynnie po angielsku. W owym czasie jego kariera dobiegała kresu, z czego w pełni zdawał sobie sprawę.
Gdy Snow zapytał go o Polskę – Litwinow odpowiedział, że Rosjanie w żadnym wypadku nie mogą zgodzić się na powrót grupy „beckowskiej” (tak Litwinow określał polski rząd w Londynie).
Jest rzeczą interesującą, że Litwinow nie wysuwał żadnych zastrzeżeń natury ideologicznej. Nie mówił o polskich reakcjonistach, kapitalistach czy obszarnikach. Powiedział natomiast, że rząd polski w Londynie – a w szczególności Sosnkowski – reprezentuje koncepcję polskiego historycznego imperializmu i dąży do odbudowy polskiego imperium z XVI i XVII wieku. W opinii Litwinowa, Beck był gotowy sprzymierzyć się z Niemcami, by osiągnąć ów cel, a Polacy londyńscy w tym samym celu gotowi są sprzymierzyć się z Amerykanami.
Byliśmy u kresu sił biologicznych, wyniszczeni hitlerowską okupacją i walką podziemną – marzyliśmy o kawałku polskiego dachu nad głową, nie o imperium. Lecz dla Litwinowa byliśmy potencjalnym rywalem.
Osobiście byłem zdumiony czytając relację Edgara Snow – bo wydawało mi się tragikomiczne, że doświadczony polityk mógł nas w 1944 roku posądzić o imperializm. To tak jakby ktoś przymierającego z głodu żebraka przestrzegą! z całą powagą przed niebezpieczeństwami płynącymi z nadużywania jadła i napoju.
A jednak… przeczytawszy powtórnie wypowiedzi Litwinowa, doszedłem do wniosku, że nie ma w nich nic komicznego. Litwinow patrzył na Polskę tak, jak Polacy patrzą na Rosję – z pozycji historycznego uwarunkowania.
Dla Rosjan polski imperializm jest nurtem historycznym wiecznie żywym. Nie trzeba sięgać zbyt odległych czasów, by znaleźć świadków polskiej obecności w Kijowie.
Gdy Mikołajczyk powiedział Stalinowi, że Lwów nigdy nie wchodził w skład imperium rosyjskiego, Stalin odpowiedział: „Lwów nie należał do Rosji – lecz Warszawa należała”. Po chwili dodał: „pamiętamy, że Polacy byli kiedyś w Moskwie”.
Wielu z nas uważa, że Polacy wyleczyli się z imperializmu. Rosjanie jednak są odmiennego zdania. Uwarunkowanie historyczne sugeruje im obawę, że Polacy, gdyby odzyskali niepodległość – wkroczyliby na imperialny szlak, z którym zawsze się identyfikowali.
Czy ów imperialny nurt w nas zamarł – czy historyczny rosyjski „kompleks polski” jest bez podstaw?
Nie sądzę. Wielu współcześnie żyjących Polaków marzy nie tylko o polskim Lwowie i Wilnie, ale nawet o polskim Mińsku i Kijowie. Wielu uważa za ideał niepodległą Polskę sfederalizowaną z Litwą, Ukrainą i Białorusią. Innymi słowy, alternatywą rosyjskiego imperializmu może być tylko polski imperializm, i zawsze tak było.
Przy tej sposobności warto może przeanalizować pewien typowy emigracyjny fenomen. Po ukazaniu się na łamach „Kultury” mojego artykułu pt. Polska „Ostpolitik” – otrzymałem wiele listów od Polaków z wielu krajów, którzy wyrażali pełne poparcie dla programu wyłożonego w cytowanym artykule. Nie brakło również listów od ludzi pióra. Kilku z nich zauważyło, że i już dawno pogodzili się z myślą utraty Lwowa i Wilna, choć na ten temat nie h piszą, by nie drażnić opinii publicznej.
Doprowadziliśmy do paradoksalnej sytuacji. Poglądy emigracji ewoluują i ulegają przemianom – natomiast poglądy establishmentu i prasy przez nią kierowanej nie uległy zmianie od 30 lat. Mało tego – mam dowody, że nawet pewni ludzie, którzy należą do establishmentu podzielają nasze poglądy w sprawie Lwowa i Wilna, lecz nigdy nie oświadczyliby tego publicznie, by nie narazić się opinii. Czyjej opinii?
Są dwie grupy ludzi, które odrzucają wszelką argumentację i dyskusję w tej sprawie. Do pierwszej grupy należą przede wszystkim ludzie, którzy pochodzą z Małopolski Wschodniej lub z Wileńszczyzny. Polakom tym przywiązanie do ziemi – choć nie ojczystej, lecz rodzinnej – uniemożliwia zaakceptowanie argumentów rozumowych.
Do drugiej grupy należą ludzie, którzy, dla utrzymania tytułu legalizmu, redukują ideę niepodległościową do absurdalnej koncepcji restauracji Drugiej Rzeczpospolitej. Nie ma innej Polski, tylko Polska oparta na Konstytucji przed wrześniowej z prezydentem, sejmem i senatem. Tylko odrodzona i niepodległa Druga Rzeczpospolita mogłaby poprzez uchwały sejmu, zatwierdzone przez prezydenta, zrzec się Wilna czy Lwowa.
Wadą tej koncepcji jest fakt, że o ile można przyjąć za pewnik, że jeżeli nie my, to następne pokolenia doczekają się niepodległości Polski – to również należy przyjąć za pewnik, że konstytucja przedwrześniowa nie będzie obowiązywała na terytorium Polski ani jednego dnia. Wyzwolony naród wyłoni sejm, który uchwali nową konstytucję, odpowiadającą nowym warunkom politycznym, społecznym i gospodarczym. Znakomita większość społeczeństwa tak w kraju, jak i na emigracji nie żywi na ten temat żadnych wątpliwości.
W rezultacie, choć nikt nie wierzy w przyłączenie Lwowa i Wilna do Polski – podtrzymuje się oficjalnie ów mit ze względów legalistycznych. Poza tym panuje powszechne przekonanie, że ponieważ rząd emigracyjny oparty na legalizmie nie może prowadzić żadnej realnej polityki, jest również obojętne czy przyznaje się do Lwowa i Wilna, czy do Mińska i Kijowa.
Otóż w rzeczywistości to nie jest obojętne. Na emigracji nie możemy przeprowadzać żadnych zmian terytorialnych, lecz możemy i powinniśmy ustalić pewne zasady. Na Zachodzie powstaje nowa emigracja rosyjska. Z tymi ludźmi winniśmy nawiązać dialog i szukać porozumienia. Pierwsze pytanie w owym dialogu dotyczyć musi sprawy narodowościowej.
Nowi emigranci rosyjscy są antysowieccy. Wiemy jednak, że imperialistami rosyjskimi bywali ludzie jak najdalsi od komunizmu czy nawet socjalizmu. Dlatego sprawdzianem postawy politycznej każdego nowego rosyjskiego emigranta musi być jego stosunek do kwestii narodowościowej.
Oczywiście ten sam sprawdzian musimy stosować do nas samych. Nie możemy stać na stanowisku, że każdy program wielkorosyjski jest imperializmem – natomiast polski program wschodni nie jest żadnym imperializmem, tylko wzniosłą „ideą Jagiellońską”.
Innymi słowy, możemy domagać się od Rosjan wyrzeczenia się imperializmu pod warunkiem, że my sami raz i na zawsze wyrzeczemy się naszego tradycyjno-historycznego imperializmu we wszystkich jego formach i przejawach.
„Idea Jagiellońska” tylko dla nas nie ma nic wspólnego z imperializmem. Jednak dla Litwinów, Ukraińców i Białorusinów stanowi najczystszą formę polskiego tradycyjnego imperializmu. Rzeczpospolita obojga narodów zakończyła się całkowitym spolonizowaniem szlachty litewskiej i najgorętsze wyznanie miłości do Litwy („Litwo Ojczyzno moja Ty jesteś jak Zdrowie”) zostało napisane w języku polskim. Polak nie może sobie nawet wyobrazić podobnej sytuacji. Czy można sobie wyobrazić Słowackiego piszącego wyłącznie po rosyjsku? Rosjanie usiłowali nas pacyfikować, lecz nie zdołali odebrać nam ani jednego poety czy pisarza. Przeciwnie, nacisk rusyfikacyjny spowodował w XIX wieku niebywały rozkwit literatury i języka polskiego.
Przyjemnie jest sobie powiedzieć, że kultura polska jest atrakcyjna – dla wielu znacznie bardziej atrakcyjna niż kultura rosyjska. Lecz ten sam fakt oceniany z perspektywy litewskiej czy ukraińskiej oznacza, że Polacy są groźniejszymi asymilatorami niż Rosjanie. Trzeba tylko odpowiedniej koniunktury, by Polacy mogli w pełni rozwinąć swoje asymilatorskie skrzydła.
Rosjanie w swojej perfidnej polityce narodowościowej wygrywają atut atrakcyjności kultury polskiej. W Wilnie wychodzi codzienne pismo w języku polskim, przyjeżdżają teatry z PRL – itd., itp. Celem tej operacji nie są Polacy zamieszkali na Litwie i spragnieni słowa ojczystego. Celem tej operacji są Litwini i wyłącznie Litwini. Z punktu widzenia rosyjskiego wpływu kultury polskiej – nawet w wydaniu PRL – hamują proces wytwarzania się czysto litewskiego nacjonalizmu i rdzennie litewskiej kultury. Oczywiście wszystko, co hamuje proces krystalizacji litewskiej odrębności narodowej -jest mile widziane przez Moskwę.
W Europie Wschodniej – jeżeli na tych ziemiach ma kiedyś ustalić się nie tylko pokój, lecz wolność – nie ma miejsca na żaden imperializm – ani rosyjski, ani polski. Nie możemy gardłować, że Rosjanie winni oddać Ukraińcom Kijów i równocześnie głosić, że Lwów musi wrócić do Polski. To jest owa „podwójna buchalteria”, która w przeszłości uniemożliwiała nam prze- łamanie bariery historycznej nieufności pomiędzy Polską a Rosją. Rosjanie podejrzewali, że jesteśmy antyimperialistami, lecz tylko w stosunku do Rosjan – to znaczy, że imperializm rosyjski pragniemy zastąpić imperializmem polskim.
Jeżeli dla uproszczenia obszar obejmujący Ukrainę, Litwę i Białoruś określimy literami ULB – to należy stwierdzić, że w przeszłości – a poniekąd i dziś – obszar ULB był czymś więcej niż „kością niezgody” pomiędzy Polską a Rosją. Obszar ULB determinował formę stosunków polsko-rosyjskich, skazując nas albo na imperializm, albo na satelictwo.
Jest szaleństwem przypuszczać, że poprzez uznanie problemów ULB za wewnątrzpaństwową sprawę rosyjską – Polska może wyprostować swoje stosunki z Rosją. Rywalizacja pomiędzy Polską a Rosją na tych obszarach miała zawsze na celu ustalenie przewagi, a nie dobrosąsiedzkich stosunków polsko-rosyjskich.
Z punktu widzenia rosyjskiego, wcielenie obszarów ULB do imperium rosyjskiego jest niezbędnym warunkiem umożliwiającym zredukowanie Polski do statusu satelickiego. W perspektywie Moskwy Polska musi być satelicka w takiej czy innej formie. Historia uczy Rosjan, że Polska prawdziwie niepodległa sięgała zawsze po Wilno i Kijów i usiłowała ustalić swoją przewagę na obszarach ULB. Gdyby powyższe dążenia historyczne Polaków zostały uwieńczone powodzeniem – byłoby to równoznaczne z likwidacją pozycji imperialnej Rosji w Europie. Innymi słowy, Polska nie może być prawdziwie niepodległa, jeżeli Rosja ma zachować status imperialny w Europie.
Z polskiego punktu widzenia sprawa kształtuje się analogicznie. Szukaliśmy przewagi na obszarach ULB – czy to na drodze wojskowej, czy wysuwając plany federacyjne – ponieważ historia uczy nas, że Rosja dominująca na tych obszarach jest rywalem nie do pokonania. Z rąk zwycięskiego rywala nie można oczekiwać niczego innego prócz niewoli.
Chciałbym podkreślić dwa punkty. Po pierwsze – nie jest rzeczą możliwą dyskutowanie stosunków polsko-rosyjskich w oderwaniu od obszarów ULB, ponieważ stosunki polsko-rosyjskie były zawsze funkcją sytuacji, jaka w danym okresie historycznym panowała na tych obszarach.
Gdyby nie było Hitlera, gdyby nie było II wojny światowej, gdyby Niemcy byli pokojowo nastawionymi dobrymi Europejczykami – niepodległość Polski byłaby mimo to zagrożona ze strony Rosji, ponieważ w 20. roku odnieśliśmy zwycięstwo pod Warszawą, lecz nie pod Kijowem. Po śmierci Stalina skończyłyby się czystki i likwidowanie najlepszych oficerów sowieckiej armii, Rosja podjęłaby wyścig zbrojeniowy, który w konsekwencji Polska musiałaby przegrać. Wcześniej lub później militarna przewaga Rosji nad Polską byłaby tak znaczna, że Moskwa – z pomocą lub bez pomocy Niemiec – narzuciłaby nam swój protektorat. To po prostu leżało w kartach i nie brakowało w Polsce pisarzy politycznych, którzy z tego zdawali sobie sprawę. Adolf Bocheński , świetny publicysta, który poległ pod Anconą – zgodnie ze swą tezą, że „z tej wojny nie należy wracać” – w książce wydanej przez Jerzego Giedroycia w początkach ery „Nowych Niemiec” – kiedy jeszcze nikt w Europie nie zdawał sobie sprawy kim jest Hitler i jakie są jego plany – doradzał porozumienie z Niemcami. Celem owego porozumienia byłoby oderwanie od Rosji Ukrainy. Zawsze chodzi o Ukrainę, Litwę i Białoruś, ponieważ sytuacja na tych obszarach determinuje stosunki polsko-rosyjskie.
I punkt drugi. Wydaje mi się, że o ile Rosjanie Ukraińców nigdy nie doceniali i nie doceniają ich nadal – o tyle zawsze przeceniali i nadal przeceniają Polaków. Widzą nas zawsze jako rywali aktywnych lub tylko potencjalnych – niemniej zawsze jako rywali. Chruszczow zezwolił wprawdzie na wywiezienie Panoramy Racławickiej ze Lwowa, lecz równocześnie odradzał kategorycznie udostępnienie Panoramy polskiej publiczności. Uważał bowiem, że Panorama Racławicka przypominać będzie Polakom zbrojne powstanie przeciwko Rosji. Słynny epizod z wystawieniem Mickiewiczowskich Dziadów był na tym samym tle.
Oczywiście „wydarzenia grudniowe” na wielką skalę wydają mi się daleko bardzie prawdopodobne w Polsce niż wybuch zbrojnego powstania przeciwko Rosji. Na emigracji nie ma ani jednego polityka, który by nawoływał Polaków w Kraju do powstania. Natomiast Rosjanie boją się nie tyle społecznej rewolucji w Polsce, ile narodowego powstania. Wierzą również, że rewolucja robotnicza zmierzająca do obalenia partyjnego przywódcy i jego reżimu – zatraciłaby w przeciągu kilku dni cechy gospodarczo-społeczne i przekształciłaby się w ogólnonarodową rewoltę przeciw Rosji.
Musimy również pamiętać, że Polacy, a nie Rosjanie przeżyli szok Powstania Warszawskiego, szok porzucenia Polski przez sojuszników zachodnich, szok okupacji kraju przez wojska sowieckie. Wojnę przegraliśmy totalnie, ponieważ nie ostał się nawet skrawek niepodległej Rzeczpospolitej. Runęła w gruzy nasza tradycyjna koncepcja Polski jako bastionu cywilizacji zachodniej. Zostaliśmy zdradzeni przez naszą własną historię, której budowaliśmy ołtarze, w malarstwie, w muzyce. Dokonaliśmy najstraszniejszego odkrycia, jakie naród może dokonać, a mianowicie, że Historia jest brulionem zapisków z „martwego domu” a nie żywą przeszłością potwierdzającą się w teraźniejszości. W takich warunkach Polakowi trudno było nie stać się historycznym rewizjonistą. Nie dziwota, że nawet pisarze katoliccy i niekomuniści, odżegnujący się nawet od socjalizmu – na gruzach „egzotycznych sojuszów” – głosili pogląd, że sojusz ze Związkiem Sowieckim stanowić musi kamień węgielny polskiej polityki. Była to świadoma rezygnacja z postawy rywala i przyjęcie postawy wasala.
Natomiast musimy pamiętać, że owe traumatyczne doświadczenia były często jednostronne i dotyczyły tylko Polaków, a nie Rosjan.
Nie ma przedmiotu, który określa się optymistycznie mianem „historii powszechnej”. Nie tylko nie ma historii powszechnej, ale nie ma nawet historii europejskiej. Istnieją tylko historie polska, rosyjska, francuska, niemiecka itd. Bitwa pod Wiedniem z królem Sobieskim na pierwszym planie widziana przez historię polską mało przypomina bitwę pod Wiedniem w przekazie historii niemieckiej.
Historia jest w biegu zatrzymaną polityką. Dlatego pisarz polityczny musi umieć patrzeć na historię z lotu ptaka. W interesującym nas przedmiocie polityk musi umieć spojrzeć na ciąg wydarzeń zarówno oczami Polaka, jak i oczami Rosjanina. Polityka jest bowiem dalszym ciągiem historii i nie można zrozumieć polityki rosyjskiej, nie rozumiejąc, jak Rosjanie odczytują historię. Naród polski odgrywał zawsze poważną rolę w historii rosyjskiej i jest rzeczą niezbędną, byśmy dokładnie poznali perspektywy, poprzez które Rosjanie na nas patrzą.
Sytuacja w końcowym okresie drugiej wojny światowej przypominała sytuacje po bitwie pod Jeną. Napoleon panował nad całą Europą i nie pobite zostały tylko dwa państwa, to jest Rosja i Anglia. Napoleon był w Moskwie – Hitler był na przedmieściach Moskwy. W obu wypadkach głównymi sprzymierzeńcami Rosjan były klimat i przestrzeń. Na ludzi z zachodniej i środkowej Europy przestrzenie rosyjskie wywierają wpływ trudny do opisania. We Francji czy w Niemczech sto kilometrów to jest ogromna odległość -w Rosji sto kilometrów to jest nic. W pamiętniku jednego z niemieckich oficerów natknąłem się na określenie, że Rosja jest krajem bez horyzontu. Za widnokręgiem, jak się do niego dotrze, są nowe pola, wzgórza i rzeki – a za nowym widnokręgiem są znowu pola, wzgórza i rzeki i tak bez końca, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu. Cytowany oficer pisze, że nawet lecie, po wielu tygodniach marszu, owa nie kończąca się nigdy przestrzeń rosyjska w najtwardszym człowieku wywołuje w końcu poczucie bezsilności.
Rosjanie ponieśli ogromne straty. Lecz historia ich nie zdradziła – to znaczy współczesność potwierdziła przeszłość. Armie Hitlera podobnie jak armie Napoleona zmożone klimatem i przestrzenią rosyjską zostały pobite i odepchnięte daleko poza granice imperium rosyjskiego.
W Polsce przewrót technologiczny – lotnictwo i czołgi – wytrącił nam z ręki tradycyjną naszą broń, to jest kawalerię. Mieliśmy niewątpliwie najlepszą kawalerie w Europie, ale w naszym wypadku współczesność nie potwierdziła historii. Przeciwnie, tradycja okazała się bezzębną staruszką wobec zmotoryzowanych kolumn pancernych, które powaliły nas w przeciągu 17 dni.
Wszystko, co powyżej napisałem, ma na celu zilustrować fakt, że historia nie zdradziła Rosji, lecz przeciwnie, potwierdziła tradycyjne rosyjskie założenia. W rezultacie Rosjanie – w przeciwieństwie do Polaków – uważają, że od czasów bitwy pod Jeną nic się nie zmieniło. Rosja ma inny ustrój, lecz jak dawniej jest imperialna i niepokonana. Z naszego polskiego świata wypadło dno – jakby to obrazowo powiedziało się po angielsku. Lecz z rosyjskiego świata rewolucja nie wybiła dna, ponieważ Rosja jest i pozostała historycznie identyczna, to znaczy imperialistyczna i zaborcza.
Weźmy jeszcze inny przykład. Rewolucja i klęska, które nastąpiły w imperium otomańskim w rezultacie pierwszej wojny światowej – pozbawiły Turcję jej historycznej identyczności. Turcja przestała być mocarstwem imperialnym. W konsekwencji współcześni Turcy myślą zupełnie inaczej, niż myśleli ich dziadowie i pradziadowie jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Natomiast rewolucja październikowa nie odebrała Rosji jej imperium i nie zmieniła na jotę rosyjskiej historycznej dyspozycji. Stalin po drugiej wojnie światowej zachowywał się i działał jak car i samodzierżawca Wszechrosji – symbol i reprezentant imperialnej idei rosyjskiej.
Wszyscy o tym wiemy, natomiast niewielu z nas zdaje sobie sprawę z tego, że ów rosyjski historyczny konserwatyzm obejmuje również ocenę Polski i Polaków. Litwinow mówił o odbudowie polskiego imperium z XVI i XVII wieku, co nam wydaje się komiczne, lecz dla Litwinowa – w przeciwieństwie do nas – wiek dwudziesty był dalszym ciągiem XVI i XVII wieku z tą samą tradycyjną problematyką, nie wyłączając problematyki polskiej. Podobnie jak carowie, Stalin, Litwinow i Breżniew uważali i uważają, że na obszarach Ukrainy, Litwy i Białorusi mogą panować albo Polacy, albo Rosjanie. Nie ma historycznego trzeciego rozwiązania – istnieje tylko wybór pomiędzy imperializmem polskim a rosyjskim.
Rosjanie nas przeceniają, ponieważ patrzą na nas z rosyjskiej historycznej perspektywy. Polacy natomiast – choć są dumni, a częściej jeszcze sentymentalni, na temat swej przeszłości historycznej – uważają jednocześnie, że owa imperialna chwalą nie ma nic wspólnego z dzisiejszą rzeczywistością.
Zachowujemy się tak jak szlachcic, który stracił swój majątek. Niedołężna gospodarka, przeciwności losu, a przede wszystkim zły sąsiad – wszystko to sprawiło, że utraciliśmy „majątek”, który się nam należał zgodnie z prawem boskim i ludzkim. Pocieszamy się jednak, że „sprawiedliwość dziejowa” ukarała Ukraińców, Litwinów i Białorusinów, bo dobrych panów polskich zamienili na złych panów sowieckich.
Przez trzysta lat mieliśmy przewagę na Wschodzie. Jeżeli pokój Grzymułtowskiego uznać za punkt zwrotny w dziejach stosunków polsko-rosyjskich – należy stwierdzić, że obecnie Rosja od 300 lat ma przewagę na Wschodzie. Owa „alternatywność” – albo my, albo oni – uniemożliwia znormalizowanie stosunków pomiędzy Polską a Rosją. Owa „alternatywność” powoduje, że Polacy podobnie jak Rosjanie – nie wierzą w trzecie rozwiązanie i ponieważ tertium non datur – akceptujemy satelictwo jako ponury, lecz aktualny stan rzeczy. W systemie „albo my, albo oni” tym razem na wierzchu są oni.
Jest jednak różnica pomiędzy Polakami a Rosjanami. Przewagę Rosjan potwierdziła Historia. Natomiast nasze walki, powstania, nawet zwycięstwa – Historia obróciła wniwecz. Trzymamy się systemu „albo my, albo oni”, bo nie znamy i nie mamy innego systemu. Lecz większość Polaków nie wierzy już w ten system, nie wierzy, byśmy kiedykolwiek mogli zdobyć przewagę nad Rosją. Dzieckiem owej niewiary jest mentalność satelicka i serwilizm.
Ja również nie wierzę w system „albo my, albo oni” – nie wierzę, byśmy byli kiedykolwiek w możności odepchnąć Rosję z rogatek Przemyśla pod Smoleńsk. Uważam również, że system powyższy – choć głęboko historycznie zakorzeniony – jest dziś anachronizmem, barbarzyńskim anachronizmem. Ukraińcy, Litwini i Białorusini w dwudziestym wieku nie mogą być pionkami w historycznej grze polsko-rosyjskiej.
Pragnąłem wykazać, że system „my albo oni” – choć czerpie swą moc z wielowiekowej tradycji – jest w gruncie rzeczy zatrutym źródłem. Musimy szukać kontaktów i porozumienia z Rosjanami gotowymi przyznać pełne prawo do samostanowienia Ukraińcom, Litwinom i Białorusinom i, co również ważne, musimy sami zrezygnować raz i na zawsze z Wilna, Lwowa i z jakiejkolwiek polityki czy planów, które by zmierzały do ustanowienia w sprzyjającej koniunkturze naszej przewagi na Wschodzie kosztem cytowanych wyżej narodów. Tak Polacy, jak i Rosjanie muszą zrozumieć, że tylko nieimperialistyczna Rosja i nieimperialistyczna Polska miałyby szansę ułożenia i uporządkowania swych wzajemnych stosunków. Musimy zrozumieć, że każdy imperializm jest zły, zarówno polski, jak rosyjski – zarówno zrealizowany, jak i potencjalny, czekający na koniunkturę.
Ukraińcom, Litwinom i Białorusinom musi być w przyszłości przyznane pełne prawo do samostanowienia, bo tego wymaga polsko-rosyjska racja stanu. Tylko na tej drodze byłoby możliwe pogrzebanie katastrofalnego systemu „albo my, albo oni” – systemu, który dziś oferuje Rosji sojusz z satelicką Polską, lecz równocześnie sprawia, że gdyby jutro wybuchła wojna rosyjsko-chińska – znakomita większość Polaków życzyłaby zwycięstwa Chińczykom.
Z powyżej przeanalizowanych przyczyn tak zwana kwestia narodowościowa jest podstawowym problemem nie tylko rosyjskim, lecz rosyjsko–polskim. Tylko radykalne rozwiązanie tego problemu władne jest przekształcić stosunki polsko-rosyjskie.
Wydaje się, że rośnie procent Rosjan, którzy zdają sobie sprawę z powyższego zagadnienia. Jeszcze raz pragnę podkreślić z naciskiem, że mentalność „my albo oni” musi wygasnąć nie tylko wśród Rosjan, lecz również wśród Polaków. To jest proces dwustronny. Polacy czekają cierpliwie na chwilę odwetu i restaurację „przedmurza” – podsycają intensywnie imperializm rosyjski.
Na wstępie tego artykułu wspomniałem M. Litwinowa, dla którego historyczny system „my albo oni” był w roku 1944 równie żywy i aktualny jak w okresie ubiegłych 300 lat. Litwinow uważał, że trzeba finalnie dokończyć dzieła zapoczątkowanego rozejmem andruszowskim , kiedy to Polska oddała Moskwie Smoleńsk, Czernichowskie, Siewierszczyznę, Siewież i Kijów.
Dokładnie w trzydzieści lat po rozmowie Edgara Snow z Maksimem Litwinowem, wnuk tegoż Maksima Litwinowa – Paweł Litwinow nawiązał kontakt z paryską „Kulturą” i przybliżył się do naszego punktu widzenia.
Wreszcie ostatni punkt tych rozważań. Polacy odnoszą się dziś z niechęcią do wzniosłych haseł, do sloganów, do wszelkiego typu romantycznej frazeologii. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że w swoim antyromantyzmie Polacy wylewają dziecko wraz z kąpielą. Polityka narodu w niewoli musi łączyć ludzi o różnych przekonaniach i dlatego winna być oparta na ideale moralnym, który by oczyszczał nasz program niepodległościowy i nadawał mu etyczny wymiar. Owego moralnego, ponadnarodowego wymiaru brak jest wszystkim współczesnym programom niepodległościowym.
Nikogo nie można porwać ideą wzrostu ekonomicznego czy hasłem „kolorowa telewizja w każdym domu i samochód przed każdym domem”. Choć wszyscy pragną samochodów – nikt nie jest gotów umierać za samochody i kolorowe telewizje. W Wietnamie, na Cyprze, na Środkowym Wschodzie, w Północnej Irlandii, w Angoli czy w Mozambiku – ludzie umierają dla często mylnych, lecz żarliwie wyznawanych idei.
Wśród współcześnie żyjących Polaków – tak w Kraju jak i za granicą -nic, dosłownie nic nie jest żarliwie wyznawane. Ludzie bezideowi („śmierć frajerom”) są całkowicie bezbronni wobec przemocy i stanowią klasyczny materiał do masowej fabrykacji niewolników.
Czytając Archipelag GUŁ-ag, musi się dojść do wniosku, że owe gigantyczne, wielomilionowe łagry byłyby nie do pomyślenia bez współpracy łagierników. Filozofia „śmierć frajerom” wyznawana przez znakomitą większość łagierników w kombinacji z przemocą władz sowieckich – czynią z Archipelagu GUŁ-ag prosperujący buisness.
Oczywiście największymi frajerami są wyznawcy hasła „śmierć frajerom” i Archipelag GUŁ-ag stanowi monumentalne potwierdzenie powyższej tezy.
Idea samostanowienia i wolności dla pobratymczych narodów oddzielających nas od Rosji, z równoczesnym szczerym zrzeczeniem się jakichkolwiek planów imperialistycznych, do których to planów zaliczyć należy nadzieję ułożenia się z Moskwą ponad głowami i kosztem owych narodów – tak pojęty program mógłby przywrócić polskiej polityce niepodległościowej wysoki motyw moralny, którego dziś jej nie dostaje.
Co my mamy do przeciwstawienia Archipelagowi GUŁ-ag – jeżeli uznać go za symbol systemu? Nie mamy Sołżenicynów – ale mamy Iwaszkiewiczów, apostołów licencjonowanego sukcesu. Na emigracji mamy zaciekły antykomunizm, który nie produkuje niczego poza zwierzęcą nienawiścią do Rosji. Owemu antykomunizmowi brak jest wymiaru moralnego, ponieważ stopiony jest z egoizmem narodowym, a nawet z ciasnym nacjonalizmem. „Gułag” nas interesuje tylko o tyle, o ile w tej piramidzie umęczonych ciał i dusz dopatrzyć się można zapowiedzi rozkładu Rosji co z kolei umożliwiłoby nam przywrócić Polsce Wilno, Lwów, a może coś więcej.
Powinniśmy wrócić do Mickiewicza. On lepiej i prawdziwiej niż my rozumiał słowo „wolność” i moralny tego słowa wymiar.
[1974]
Juliusz Mieroszewski, Rosyjski kompleks Polski i obszar ULB, „Kultura” 1974, nr 9 (324). Tekst zawarty w: Nie jesteśmy ukrainofilami. Polska myśl polityczna wobec Ukraińców i Ukrainy. Antologia tekstów. Pod red. Pawła Kowala, Jana Ołdakowskiego, Moniki Duchniak. Kolegium Europy Wschodniej, Wrocław 2002,.s. 311-322.
JO said
ad.23. Ten tekst jest kamieniem milowym dla Michnika i jemu podobnych i dl anich suzyl. Dowodem na to nie tylko jest sama Rosja ale i sama Bialorus. To Lukaszenka stwierdzil, ze Bialorusini i Polacy do wlasciwie ten sam narod. To Lukaszenka uznaje odwiecznosc ziem Bialoruskich jako ziem gdzie od wiekow mieszkali Polacy Autochtoni.
Nikt Lukaszenki nie pchal do tej mowy i nikt nie pcha Bialorusinow do rozumowania tak historii. Trzeba zauwazyc, ze tak mysla i mowia ludzie raczej Wolnej Bialorusi a nie sterowanej odgornie Ukrainie czy Litwie
Poza tym, mamy wiadomosci, ze po rozpadzie ZsRR byly plany oddania ziem wschodnich Polsce…
Usunmy nazizm z Litwy i Ukrainy – wyobrazmy to sobie – to wowczas co zobaczymy – Rosje ? Czy Polske?
Zarowno Ukraina jak i Litwa to dwa sztuczne Narody niegdy nie beda one miec tozsamosci bo sa sztuczne. Te narody powstale i utrzymywane sa przez Masonerie Swiatowa a nie z wlasnej naturalnej sily, plynacych z Korzeni przeszlosci. Bo przeszlosc jest Polska przez duze P i to czy sie komus podoba czy nie nie ulega odwroceniu, tak jak nie mozna zrobic z Murzyna Anglika tak nie Mozna zrobic z Rusina – Ukraincem jakkolwik i ktokolwiek bedzie sie silil na takie dzialanie – bedzie to sztucznosc jak robienie ze Zmudzina – Litwina. Nigdy Litwin nie byl li tylko Zmudzinem a Zmudzin nigdy nie reprezentowal Litwina.
W tekscie rowniez sa takie gafi jak Plany Hitlera – dzis wiemy , ze Hitler byl Marionetka jaka by Walesa a nie postacie wybitna – przywodca. Hitler przyszedl i odszedl a mocodawcy pozostali. To mocodawcy byli dwa razy u steru niemiec i to oni sa sprawcami jej historii a nie Hitler. Tak jak w Polsce ani Mazowiecki, ani Geremek ani Walesa – to pionki – wlasciwymi graczami byl JPII i jego zaplecznicy – Banksterzy sponsorujacy Solidarnosciowa (solidarnosci II) rewolucje.
Bialorus i Litwa i Ukraina i polska dzis – nie musza jak pisze art wyzej – pogodzic sie z istnieniem tych panstw na rowni ale musza znalezc wspolny konsensus by istniec, gwarantowac bezpieczenstwo Europy a w tym bezpieczenstwo Rosji. 4 panstwa z dawnej Rzeczpospolitej zawsze beda latwym kaskiem i zacheta do wojen a co za czym idzie niebezpieczenstwa zachodu i wschodu – zachwiania chomeostazy kulturowej. Tylko Panstwo jedno Rxzeczpospolitej, moze gwarantowac pokoj w tej czesci globu i samej Rosji i to musza zrozumiec wszyscy a nie cos tam Rosja i Polska.
Przeclaw said
14.JO.
No, ale byli tacy co wiedzieli juz na samym poczatku, juz w sierpniu 1980, a nawet zanim to sie zaczelo. Byli, byli Panie JO. np.Gwiazda z otoczenia Walesy, ale nie tylko. Mysle, ze byly takich setki tysiecy w skali kraju. Ja sie do nich nie zaliczalem, ale zaczalem sie polapywac gdzies w 86/87 i potem.
JO said
No tak , ale jak pisalem – „wycieto ich”,,
Przeclaw said
26.
tj. naturalnie nie, ze wiedzialo sie wiele, ale zaufanie do Walesy to juz pryskalo. Ja na niego nigdy nie glosowalem.
Przeclaw said
24.JO.
Pewnie, ze to sztuczne narody. Przede wszystkim nie spelniaja kryteriow wg.Feliksa Konecznego.
Rzecz w tym, kto sie chce przylaczac do dziada, jakim jest Polska. Do Polakow, ktorzy maja chyba najglebszy kompleks nizszosci sposrod wszystkich narodow europejskich, /gdy dwoch Polakow rozmawia za granica po polsku, to szeptem, chyba ze pijani/, ktorzy pozwalaja soba pomiatac i wybieraja marionetki, z ktorych smieja sie nasi sasiedzi. ktorzy dali sobie odebrac przemysl, dlaczego Czesi nadal produkuja Skode, z ktorej sa dumni…
JO said
A ja g;osowalem i jest mi wstyd i przykro mi , ze nikt mi nie mogl wowczas otworzyc oczu.
JO said
ad.29. Skoda jest niemiecka a tylko nazwa jak przed wojna zostala, Niemcy odbudowuja nie tylko kapital i finansowa potege ale i odgrzebuja tradycje – przeszlosc, chcac wskrzesic ducha pruskiego, ktory nie pozwolil im na wykreslenie nazwy skoda z tej produkcji samochodow.
Polska zostala zdradzona przez alianow kolejny raz. Przez Anglie, Francje – Europe i przez USA oczywiscie. Dalismy sie znow oszukac. Nie majac elit i wlasnej wladzy – czego Pan sie spodziewa po Narodzie. To Elity reprezentuja a my elit nie mielismy. Mieli je Bialorusini, Rosjanie, ale nie Polacy a nawt nie Czesi czy Slowacy – gdzie Zydzi byli na szczytach jak i u nas lub zdrajcy-ignoranci.
Ja nie mam pretensji do polskiego Narodu – Zydzi piszac, ze Polska bez Glowy jest bo ja oni wczesniej ucieli – widzieli sytuacje b klarownie. Ba, widzi ja tak mlodziutkie Bractwo Piusa X zlozone przeciez z „Nowych Polakow” ks – Jan, Karol….To oni postawili na odbudowe Polskich Elit….
Jakie my mamy elity? Gdzie? Wydawaloby sie, ze potomkowie szlachty polskiej – Panowie Pszcolkowski, Grocholski, Malachowski etc, etc prezesostwo Zwiazku stoja na warcie Honorowej czlowieka Trumny, ktory podpisal Rozbior Naszego Kraju….
Z Ksiedza Jankowskiego zrobiono wariata w tym pomogl JPII… a na koncu ja podejrzewam , ze go poddano w szpitalu eutanazji….
Jaruzelski – kim on jest i jaki jest i w czym on jest – to widac
JPII – obwozil sie z Komuchami … szkoda slow…, ten to o malo nie wyswiecil Szeptyckiego w Rospedzie
Gwiazda – totalnie wpodziemiu
Jakotakich nielicznych polskich patriotow – wsadzono w samolot w jedna strone – Prezydent na uchodzctwie, etc, etc.
Poszcegolnym tym co cokolwiek wiedzieli – dano bilety w jedna strone podczas stanu wojennego – niektorzy z nich z daleka walacza – USPAL
KTO W POLSCE MIA: NAS reprezentowac – Pan Gajowy sam?
Do Polski wiedza o JP II i judekatolicyzmie dotarla b pozno – patrz poczatek Bractwa Piusa X a oni walczyli o przebicie sie a co mowic o Polske…
Nie ja nie mam pretensji do Narodu widzac jak narod skonfuzjowany walczyl – bo walczyl. Zmarnowano jego glos – sile , zmanipulowano jego potencjal – oszukano i za to Uni poniosa Smierc nie od reki mojej ale od Reko Boskiej bo takie jest Pana Boga Prawo , patrz: smierc Geremka, Kaczynskiego iinnych w samolocie, wczesniej – umieranbie w bolesci Kuronia. Na wszystkich przyjdzie czas i Kara Boska.
JO said
… smiers JPII – toc to tylko media ja wykreowaly a tak naprawde to ten czlowiek z diabelsko wykrzywona twarza , na dodatek – ostatek Pan Bog odebral mu glos, agonia umieranie i umieranie nie majaca konca….toc to byl znak a z boku az mdlilo jak zdjac zaslowne mediow – taki byl obraz…
JO said
… do Posli dzisiejsze nikt nie przylaczt sie – do Rzeczpospolitej – wszyscy. Prosze popatrzec – wolna Bialors – ja stac na to by powiedziec o wspolnocie kulturowej z Polska a Polska ustami Unych przy wladzy nie mowi o wspolnoscie kulturowej Bialorusinow – zachowuje sie jak Ukraina, Litwa – bo jest sterowana jak tamte z Gory Tak by na wzajem sie niszczyc, oslabiac, unicestwiac po to by w odpowiednim mimencie Uni weszli i na popiele naszym budowali cos nowego… Cale szczescie, ze jest Rosja i Bialorus. To One sa gwarantyami Litwy, Polski, Ukrainy bo bez Nas Rosji byt jest zagrozony. To dzieki nim powstajemu z popiolu – Popatrzcie Panowie – my odzyskujemy dume bo patrzymy na Rosje i Bialorus….
Tylko jednosc Rzeczpospolitej – Litwy – Ukrainy-Bialorusi-Polski daje gwarancje pokoju na tej czesci Globu. Nasze unicestwienie to poczatek Globalnej wojny.