Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Homolka o Soros i Biden kontra Neta…
    Lily o Soros i Biden kontra Neta…
    kot policyjny o Psy policyjne w Kalifornii oka…
    Maverick o Wolne tematy (25 – …
    Gość o W Konfederacji każdy ma r…
    MatkaPolka o Wolne tematy (25 – …
    MatkaPolka o Wolne tematy (25 – …
    MatkaPolka o Wolne tematy (25 – …
    MatkaPolka o Wolne tematy (25 – …
    MatkaPolka o Wolne tematy (25 – …
    Dziennik 1925 Andre… o Będziemy drugą Japonią?
    JW o Będziemy drugą Japonią?
    Maverick o Wolne tematy (25 – …
    Krzysztof M o Kłamstwo założycielskie czyli…
    Katon o Wolne tematy (25 – …
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

Parada zwycięstwa i demonstracje zdrady

Posted by Marucha w dniu 2011-05-12 (Czwartek)

Dzień 9 maja jest tradycyjnym dniem hucznego obchodzenia w Moskwie zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. Także w innych rosyjskich miastach na ulicach spotkać można udekorowanych licznymi medalami weteranów w swych historycznych mundurach.

Podczas gdy w Rosji Dzień Zwycięstwa nadal odgrywa dużą rolę w historycznej i narodowej świadomości społeczeństwa, to w byłych republikach radzieckich rocznica podpisania kapitulacji przez III Rzeszą nie jest już tak jednoznaczna. Na Ukrainie skrajne środowiska neonazistowskie, nawiązujące do tradycji OUN-UPA i kolaboracji z Niemcami podczas II wojny światowej, brutalnie zademonstrowały przeciwko obchodom rocznicowym.

Tradycyjną paradę wojskową na Placu Czerwonym odebrali premier Władimir Putin i prezydent Dmitrij Miedwiediew. Przed najwyższymi władzami Rosji przemaszerowało 20 tysięcy żołnierzy. W drugiej, technicznej części obok znanych od lat 70-tych czy 80-tych transporterów opancerzonych i bojowych wozów piechoty, można było zobaczyć także sprzęt nowszej generacji: czołgi T-90 A (najnowocześniejszy rosyjski czołg bojowy, którego cała armia Federacji Rosyjskiej ma zaledwie 500 sztuk) oraz nowoczesne samochody opancerzone zwiadu GAZ-233014 „Tygrys”. Następnie na Plac czerwony wjechały samobieżne haubicoarmaty 2S19 „Msta-M”, zdolne do wystrzeliwania między innymi granatów jądrowych na odległość prawie 25 kilometrów. Na koniec Rosjanie pokazali swoje systemy rakiet przeciwlotniczych „Buk M2”, systemy artylerii rakietowej RS30 „Smiercz”, najnowsze baterie przeciwrakietowe i przeciwlotnicze S-400 „Triumf” (o zasięgu nawet do 400 kilometrów, podczas gdy słynne amerykańskie „Patrioty” osiągają maksymalnie 160 km), samobieżne przeciwlotnicze zestawy artyleryjsko-rakietowe „Pancir-S”, oraz znane nam dobrze rakiety operacyjno-taktyczne „Iskander-M” (które Rosja rozmieściła w Kaliningradzie jako odpowiedź na planowana amerykańska tarczę w Polsce i Czechach) czy RS12M1 „Topol-M” (najbardziej precyzyjny rosyjski międzykontynentalny pocisk balistyczny dalekiego zasięgu, zdolny do pokonania 10 tysięcy km z precyzyjnością trafiania do celu 200 do 350 m). W sumie pod murami Kremla przetoczyła się 106 pojazdów wojskowych, a nad w części lotniczej nad głowami licznych jak co roku widzów przeleciało 5 śmigłowców wielozadaniowych MI-8. [Jak na państwo, które podobno wcale się nie rozwija, to raczej nieźle – admin]

Choć w porównaniu z zeszłoroczną, „okrągłą” rocznicą (w obchodach brali także udział żołnierze polscy), tegoroczna parada wypadła skromnie, była i tak demonstracją siły, mocarstwowości rosyjskiej armii i rosyjskiego państwa.

Dlaczego Rosja tak dużą wagę przywiązuje do takich symboli? Mimo łopoczących obok trójkolorowych rosyjskich czerwonych sztandarów, mimo czerwonych gwiazd na helikopterach czy czołgach, dla większości Rosjan Dzień Zwycięstwa nie jest żadnym świętem radzieckim czy pozostałością po minionym ustroju.
„Obecne pokolenia mają obowiązek bronić pokoju, wywalczonego w wyniku zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami” – oznajmił na Placu Czerwonym prezydent Miedwiediew, dodając: „Rozgromiliśmy nazistów, nie pozwoliliśmy im rządzić światem, przesądziliśmy o wyniku II wojny światowej”. Miedwiediew podkreślił i przypomniał, że to rosyjscy żołnierze rozstrzygnęli losy II wojny światowej.

Rosjanie są po prostu dumni z tego, że większa część ciężaru pokonania niemieckiej III Rzeszy, pokonania Hitlera, który podbił prawie całą Europę, spadła na ich barki. To nie jest świętowanie komunistycznego imperializmu, narzucania i utrwalania obcej ideologii podbitym narodom Europy. To jest świętowanie zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami – to nie manifestacja polityczna, a święto patriotyczne i historyczne. Rosjanie pamiętają o od 11 do 15 milionach zabitych, pamiętają cały swój wysiłek walki z najeźdźcą podczas „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej“, pamiętają wreszcie zdobycie Berlina i czerwoną flagę nad Reichstagiem. I trudno im tej pamięci zabronić.

Tymczasem na zachodniej Ukrainie, przede wszystkim we Lwowie, doszło do neonazistowskich kontrdemonstracji, próbujących zakłócić rocznicowe obchody. Znów na ulice wyszły skrajne, proniemieckie i antypolskie organizacje i partie, dumne z kolaboracji ukraińskich nacjonalistów podczas II wojny światowej z hitlerowskimi Niemcami i z współpracy z nimi ramię w ramię w mordowaniu Polaków, Żydów i Rosjan. We Lwowie nacjonaliści ukraińscy przerwali bariery policyjne, zaatakowali obchody pod radzieckim pomnikiem zwycięstwa, poturbowali i lekko zranili kilka osób. Jeden z uczestników obchodów prorosyjskich wyciągnął pistolet, i postrzelił w nogę członka nacjonalistycznej ukraińskiej partii „Swoboda”.

Rocznicowe obchody organizowała na Ukrainie przede wszystkim mniejszość rosyjska (która na Ukrainie prawobrzeżnej, wschodniej, stanowi raczej większość obywateli) – zrzeszona w partiach „Jedność Rosjan” i „Ojczyzna”. Rosjan atakowała w pierwszym rzędzie znana także z antypolskich wystąpień „Swoboda”, której bojówkarze nie tylko grozili weteranom Armii Czerwonej, ale nawet próbowali… przewrócić autobus, którym ci ostatni dojeżdżali na uroczystości. Podobnie było w Iwano-Frankiwsku, gdzie wznoszono hasła antyrosyjskie i skandowano nazwisko przywódcy ukraińskich nazistów, Stepana Bandery.

Oficjalnie na rządzącej przez prorosyjską Partię Regionów dozwolone jest w dniu 9 maja używanie tzw. „sztandarów zwycięstwa”, czyli dawnych flag i symboli radzieckich (choć prezydent Janukowycz jeszcze ustawy nie podpisał). Niemniej jednak na zachodzie kraju zdecydowana większość (ukraińskich) mieszkańców nie uznaje tego dnia za święto, a za początek nowej okupacji. Z punktu widzenia Ukraińców jest to jak najbardziej zrozumiałe.

Nie jest jednak zrozumiałe całkowite zawładnięcie sprzeciwem wobec „rosyjsko-radzieckich” świąt przez skrajnych nacjonalistów, czy wręcz neonazistów, jawnie odwołujących się do ludobójców i kolaborantów spod znaku OUN i UPA, stawiających im pomniki i nazywając ich narodowymi bohaterami.

Niestety, łysi bojówkarze „Swobody” i innych, mniejszych organizacji, posiadają na zachodniej Ukrainie, a już zwłaszcza we Lwowie, bardzo duże wpływy. Są co najmniej w równym stopniu antypolscy, co antyrosyjscy i antysemiccy. A i tak niektóre rosyjskie media nie ominęły sposobności, by podkopywać wizerunek naszego kraju i przedstawiać go jako paranoicznie, odwiecznie antyrosyjskiego. Wykorzystały do tego właśnie „Swobodę” i fakt, że jest ona silna właśnie na Ukrainie zachodniej, „od wieków historycznie związanej z Polską”, podczas gdy na wschodzie kraju, „związanym z Rosją”, do żadnych ekscesów nie doszło i weterani „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej” mogli spokojnie świętować rocznicę swego zwycięstwo nad Hitlerem i jego III Rzeszą.

Michał Soska

http://mercurius.myslpolska.pl/

Komentarzy 40 do “Parada zwycięstwa i demonstracje zdrady”

  1. Inkwizytor said

    Byłem we Lwowie jak co roku na początku maja. Na Wałach Hetmańskich ( obecnie prospekt Svobody ) niedaleko miejsca gdzie stał przed wojną pomnik króla Jana III Sobieskiego swój namiocik rozstawili działacze Swobody. Oczywiście podszedłem zainteresowany wyłożoną tam literaturą. Były broszury o Banderze, Szuchewyczu, Ściborskim itp. Na pytanie czy coś mnie interesuje odpowiedziałem po polsku, że interesuje mnie słynna ideologia ukraińskiego nacjonalizmu. Rezun nie podjął tematu tylko zaprosił mnie na 9 maja kiedy to będa „bić mordy komunistom”. Zapytałem jeszcz czy oprócz komunistów komuś jeszcze chcą bić mordy ale nie uzyskałem odpowiedzi.

    Lwów jest obecnie opanowany przez banderowców. W pojazdach komunikacji miejskiej ( tzw marszrutkach ) widoczne sa małe proporczyki Swobody i całkiem spore plakaty z bohaterami U-krainy. W Niemczach podobnych z Hessem czy Goebbelsem nie zauważyłem. Mury lwowskich kamienic oszpecone są grafiti z napisami „SS Galizien”, „Banderstadt” itp. Na Rynku obok banderowskiej knajpy „Kryjówka” można zakupić czerwono-czarne szmaty i odpowiednią literaturę.

    W sobotę 7 maja był mecz Karpat z Dynamem. Centrum miasta zamknięte a kibice Karpat Lwów szli dumnie Wałami Hetmańskimi obok hotelu George z wielkimi transparentami swego ulubieńca Stjopy B. Jestem bardzo ciekawy meczu we Lwowie np Polska – Ukraina czy jakiegoś klubowego )))

  2. Ptasznik z Trotylu said

    Łyżka dziegciu do beczki miodu Pana Admina – nie od dziś wiadomo że w Rosji zawsze i nawet za cenę głodu obywateli starano się utrzymywać maksymalne uzbrojenie sił zbrojnych. „Bosy, głodny ale uzbrojony po zęby”. Feliks Koneczny powiedziałby że jest to jedna z cech charakterystycznych dla cywilizacji turańskiej – obozowej.

    Należy żałować, że Polska choć po części nie poszła tą drogą, charakterystyczną zresztą nie tylko dla cywilizacji turańskiej, ale i dla krajów poza jej wpływami, np. Szwajcarii. Poza tym, wszystkie inne aspekty pomijając, kraj który rzekomo się „nie rozwija”, nie byłby w stanie wyprodukować tak nowoczesnego uzbrojenia, ani pojazdów kosmicznych. – admin

  3. Weronika said

    Ciekawa jestem, czy Niemcy zapłacili Rosjanom za zniszczenia wojenne oraz zabitych ludzi.

  4. desperado said

    Trochę odbiegając od tematu,obejrzyjcie na You Tube”Stadionowa wersja upadku”.Jest to satyra na koniec rządu PO.Oby tylko tak to się skończyło,nie gorzej.

  5. tom said

    Ad. 3

    Ostatni jeńcy niemieccy wrócili z łagrów w połowie lat 50 XX w. Pracowali w fabrykach, kopalniach. Mieli swój udział w radzieckim programie kosmicznym.

  6. Ptasznik z Trotylu said

    Panie Adminie, Szwajcaria to akurat zły przykład w tym kontekście.
    W Szwajcarii uzbrojeni są wszyscy obywatele natomiast w turańszczyźnie tylko ci którzy mają stanowić silę ucisku.
    Dyskutowaliśmy tu już na tym forum o prawie do posiadania i noszenia broni. Prawo to jest moim zdaniem podstawą wolności obywatelskich i warunkiem niepodległości kraju. Zupełnie co innego jest gdy broń jest tylko w rękach władzy a obywatele są dla tejże władzy jedynie bydłem hodowanym na podatki.
    Ja akurat jestem wolnym człowiekiem bo jestem dobrze uzbrojony i dobrze wyszkolony a wolność ma dla mnie dużo większe znaczenie niż życie moje lub cudze.

  7. TZJ said

    Chciałbym tylko zaznaczyć większą wstrzemięźliwość odnośnie możliwości rosyjskiego uzbrojenia, dla przykładu choćby S-400 co z tego że rakieta doleci na 400km skoro nie korzystając z innych źródeł wiadomości poza swoim własnym radarem „zobaczy” cel z ok 100km, z patriotami jest tak samo. Co do reszty od czasu pojawienia się na arenie rasiu trzeba by działania postupowców zestawiać razem z działaniami rasiu i dojczy za ich plecami.

  8. Weronika said

    ad/ Tom
    To niczego nie usprawiedliwia. Mogli nie leżć.

  9. Marucha said

    Re 5:
    Czy sądzi Pan, że aż do chwili obecnej osiągnięcia rosyjskiego przemysłu kosmicznego i wojskowego są oparte głównie na pracy jeńców niemieckich?

  10. revers said

    Szkoda ze do zachodnich ukraincow nie dochodzi ostatni wyrok na Demianiuku, skazanego na 5 lat wiezienia, mimo 91 lat wieku skazanego.

    Coraz wiecej dziwnych predensow, historycznego rewizjonizmu, polaczonego z relatywizmem.

  11. Bloew said

    odp: 9

    Program kosmiczny i wpółpracę w tym obszarze rozpoczął duet Regan – Breżniew, misją Apollo Sojuz. Był rok 1975 !! Znów widać wyraźnie, że ktoś trzyma czape ponad podziałanymi w tym obszarze. Zresztą genezą był podział łupów inżynieryjnych od niemców tuż po wojnie. Wydaje mi się, że można by odpowiedzieć na to pytanie skąd ta kooperacje lotów kosmicznych, jeśli poznać by źródła fiansowania tych wspólnych eskapad. Usa nie mają już tyle pieniędzy na podbój przestrzeni kosmicznej, wszystko idzie na opłacanie podboju ziem roponośnych. Dla mnie każdy kraj który posiada broń jądrową nie będzie atakowany lądowo, ponieważ grozi to wojną totalną, a tego nawet uni nie chcą. Jako ciekawostkę dodam, że obecnie więce służy najeników w armii usraela niż regularnych żołnierzy … Wojsko w Stanach jest sprywatyzowane, stąd takie cierpkie głosy wobec Avatara, ten film był o tym, o najemnikach w służbie mamony ..

  12. abc said

    @1 (Inkwizytor)

    W sobotę 7 maja był mecz Karpat z Dynamem. Centrum miasta zamknięte a kibice Karpat Lwów szli dumnie Wałami Hetmańskimi obok hotelu George z wielkimi transparentami swego ulubieńca Stjopy B. Jestem bardzo ciekawy meczu we Lwowie np Polska – Ukraina czy jakiegoś klubowego )))

    Był mecz Ukraina-Polska we Lwowie w 2008 r. i żadnych incydentów nie było (a kibiców z Polski na trybunach było widać sporo).

  13. abc said

    Niedawno reaktywowano przedwojenny polski klub piłkarski Pogoń Lwów, wokół którego skupia się teraz cała Polonia lwowska, zwłaszcza młodzież. Klub ledwo zipie finansowo, więc jakby ktoś chciał coś wpłacić, to informacji niech szuka poniżej:
    http://pogonlwow.pl/
    http://www.facebook.com/media/set/?set=pu.174130272598509

  14. Brat Dioskur said

    Re9@
    Jezeli pamiec mnie nie myli to w 75’prezydentem USA byl chyba Ford,ciamajda reformacka bo pozwolil zagarnac komunie z Hanoi Wietnam Pol.Natomiast Reagan oglosil w kosmosie owszem ,ale wyscig zbrojen , nie zadna wspolprace,czym rozlozyl Sowiety na obie lopatki.Co wcale nie oznacza ,ze oba „kosmiczne mocarstwa ” nie bazowaly swoich osiagniec na potencjale i ludziach z bazy w Peenemuende.Ten niemiecki rakietowy osrodek badawczy zostal odkryty przez wywiad AK co pozwolilo RAF-owi na czas go zbombardowac i znacznie odsunac zaatakowanie przez Niemcow Londynu przy pomocy broni rakietowej .Dzisiejsi historycy o tej wspanialej akcji wywiadowczej polskiego wywiadu nie wspominaja ani slowa,a na samym poczatku jednego z angielskich filmow wojennych agenci bryjskiego wywiadu przejmuja Enigme na granicy czesko-austriackiej od …Czechow!

  15. Brat Dioskur said

    Pardon ,moj komentarz odnosil sie do wpisu 11 !

  16. Bloew said

    odp: 14

    Nixon podpisał z Breżniewem w Moskwie plan wspólnych lotów w 1972, wspólny lot miał miejsce 1975 czyli za kadencji Forda. Mój kardylany błąd, dziękuje za poprawienia mnie i przepraszam za głupie błędy. W ośrodku Pandemende pracowano nad V1 i V2, do prac przymusowych w tych zakładach przywożono w większości Polaków. Polacy uszkadzali żyroskopy montowane w tych rakietach, tym samym uniemożlwiając stabilny kierunek lotu rakiety. Na historii w szkole średniej uzyskałem taką informację jako ciekawostkę od mojego nauczyciela. Z okupowanej Europy przez Niemców 44% informacji przekazywanych na Zachód pochodziło od POLSKIEGO WYWIADU, tak nam się te PSY odwdzięczyły po wojnie, oddaniem w ręce bestii Stalina. Znów jakaś niewidzialna CZAPA ponad tym wszystkim odegrała swoję role. Przepraszam jeszcze raz za błędy wyżej.

  17. 166 bojkot TVN said

    O ekonomii wg ptasiorów można sobie poczytać ciekawostki niesamowite tu:
    http://forum.ojczyzna.pl/read.php?f=3&i=5011&t=5011

    Tu fragment jednego wpisu:

    ===========================Wypowiedź pewnego Żyda skierowana szczególnie do elektoratu UW i PO….

    Biala ges, ktora Polaczki nazywaja „orlem”, zostanie zarznieta, a wasza
    flaga wdeptana w gnoj.

    Kiedys szydziliscie, ze niby nasze zydowskie wojsko musiala polska
    policja
    chronic przed warszawskimi ulicznikami. Dzis jeden nasz oddzial
    rozchrzanilby cala wasza zasrana armie, ktora „dziwnym zrzadzeniem
    losu”
    robi sie coraz mniejsza i coraz slabsza. Zupelnie jak w XVIII wieku.

    Ale wy i tak nie dostrzezecie podobienstw sytuacji, ani w ogole nie
    wiecie, co sie stalo w XVIII wieku – bo opanowane przez nas polskie
    szkolnictwo ksztalci wam polglowkow i polanalfabetow, ktorzy nie znaja
    wlasnej historii i ktorymi latwiej rzadzic, niz stadem baranow. Co tam
    baranow: barany przy was to tytany inteligencji i rozumu. Barany
    wiedza,
    ze ktos musi ich chronic. Wam kazano wierzyc, ze obronia was Niemcy.
    Powiedziec o was, ze wam nasrano w mozgi – to obelga dla gowna.

    Smiac sie nam chce, gdy widzimy, jak wasz polski, podobno „dumny i
    honorowy narod” coraz bardziej przypomina gowno rzadkie: wiecznie
    upokarzane, wciaz za cos przepraszajace, wstydzace sie swej historii
    i swej kultury.
    Niedlugo nadejdzie czas, aby wywiezc to gowno do szamba, gdzie jego
    miejsce. Zas na waszych ziemiach zapanuje bez reszty narod wybrany,
    ktoremu sie one bezsprzecznie naleza.

    Juz rzadzimy wami, jak chcemy. Nasz prezydent, nasz marszalek sejmu,
    nasi
    ministrowie, nasi „negocjatorzy” dzialaja jawnie na wasza szkode – a wy

    nie tylko, ze tego nie widzicie, to jeszcze stajecie w ich obronie, gdy

    ktos wam na to zwraca uwage.

    Nasz marszalek nie pozwala waszym poslom dojsc do glosu, albo nakazuje
    ochroniarzom ich pobic, w dupie majac wasze zasrane wyobrazenia o
    „immunitecie” – a wy bronicie… marszalka! Zas tych poslow, co jeszcze

    ujmuja sie za waszymi interesami, nazywacie „warcholami”. I jak my mamy

    szanowac taki zasrany narod, co to nawet nie wie, gdzie ma interes?

    Nasz prezydent szkaluje was przed calym swiatem, przepraszajac za nie
    wasze przewinienia – a wy okazujecie mu zaufanie w 80%. Tego by nawet
    najwiekszy rabin nie wymyslil. Do tego trzeba bezmiernej durnoty
    polskich gojow.

    Nasza prasa, powstala za pieniadze ukradzione calej opozycji, urabia
    wam mozgownice tak, jak sami tego chcemy. Nasza telewizja i radio
    sacza wam w mozgi to, co my zaplanujemy. A Radio Maryja, przyjdzie
    czas,
    zakmnie sie. Juz o to zadbaja nasi ludzie w Episkopacie. Rydzyka odda
    sie do Trybunalu Haskiego.

    Bo w waszym Kosciele tez mamy swoich ludzi. Tych, co stale pisuja
    do naszej koszernej gazety, co wystepuja w Radio Zet, co ich pokazuje
    nasza Tel-Awizja, co „walcza z antysemityzmem”.

    Nasz prezes Instytutu Pamieci Narodowej juz dawno przerobil go na
    Instytut Szkalowania Narodu Polskiego, a polki wszystkich ksiegarn
    na calym swiecie zawalaja ksiazki, ktore robia z was megamordercow
    narodu zydowskiego, tworcow obozow koncentracyjnych i zoologicznych
    antysemitow. O Niemcach juz nikt nie mowi. Polacy byli gorsi.

    O waszym zasranym Powstaniu Warszawskim nie wie nikt. O naszym
    Powstaniu
    w Getto wie caly swiat. Bo 200 tysiecy glupich gojow liczy sie mniej,
    niz 2000 ludzi z narodu wybranego. A „polski” rzad was nie bedzie
    bronil, bo to sami nasi ludzie. Moze, co najwyzej, podczas zydowskich
    modlow klatwe na was rzucic – jak to zrobil Stoltzman.

    Jesli chodzi o pieniadze, to wyruchalismy was lepiej, niz sami zesmy
    przypuszczali.

    Najpierw – po tzw. „przewrocie” – okradlismy was z waszych
    oszczednosci,
    nazywajac to „rewaloryzacja” – a potem rozdalismy wasz majatek narodowy
    za poldarmo obcym. Bo wolimy, zeby wpadl on w czyjekolwiek rece, niz
    w wasze. Nienawidzimy bowiem was bardziej, niz Niemcow. Niemcy to
    powazny narod, dbajacy o wlasne interesy – a nie takie rzewne pizdulce,

    jak rozmamlane Polaczki. My pizdulcow nie lubimy. Nam imponuje sila
    i zdecydowanie, a nie wasza zafajdana „tolerancja”… My bysmy was
    nauczyli „tolerancji”, gdybyscie sprobowali sie tak panoszyc w Izraelu,
    jak my w Polsce.

    Nie macie pieniedzy, nie macie fabryk, niedlugo nie bedziecie miec
    ziemi,
    a potem przyjdzie czas na odbieranie wam domow: dopieprzymy wam takie
    podatki od nieruchomosci, ze sami bedziecie je nam za darmo oddawac.
    A nasza prasa, piorami redaktorow o bardzo pieknych, polskich
    nazwiskach,
    bedzie pisac, ze tak wlasnie jest dla Polakow najlepiej. Ze jedyna
    droga
    do kapitalizmu jest wyzbycie sie kapitalu.

    Tych sposrod was, ktorzy jeszcze samodzielnie mysla, nazywacie
    antysemitami. Bosmy w was wmowili, ze „antysemityzm” jest zbrodnia
    gorsza
    niz gwalt, morderstwo, rabunek i bluznierstwo. I teraz ze strachu o
    posadzenie o „antysemityzm” gotowiscie nam lizac odbytnice, obciagac
    druta
    i oddawac wasze zony i corki do naszych burdeli. Za doplata.

    Co tu duzo gadac?

    Sramy wam prosto w talerze, z ktorych jecie obiad – a wy to przelykacie

    bez zmruzenia oka i jeszcze jeden przez drugiego wykrzykujecie, jakie
    to
    smaczne i zdrowe. I sami denuncjujecie przed nami tych, ktorzy sie na
    takie potrawy krzywia.

    Mozemy gwalcic i skurwiac wasze kobiety, mozemy szczac na nie,
    upokarzac,
    a wy bedziecie odwracali wzrok ze strachu.

    My juz was nawet nie nienawidzimy. My wami pogardzamy, jak smierdzacym
    gownem.

    Baron dr Srul Radziwill
    Antyfaszysta, pederasta, filosemita, filantrop

    I inny fragment z wpisu http://forum.ojczyzna.pl/read.php?f=3&i=5260&t=5011

    PRZYPADEK POLSKI

    Pięć lat po upadku reżimów komunistycznych, bilans zmian w uwolnionych państwach ujawnił niespodziewany zamęt. Mamy już dostateczny dystans, żeby wyprowadzić pierwsze konkretne wnioski. Gdy tylko ogloszono wybór terapii szokowej Jeffreya Sachsa, rozwiniętej przez Balcerowicza, usiłowałem poinformować Cie pisemnie, i to kilkakrotnie, o mojej pewności popełnienia wielkiej pomyłki i fatalnych skutkach, które niezawodnie z tego wynikną.24 lutego 1990 r. pozwoliłem sobie przedstawić Ci opinie dalekowzrocznego analityka Webstera Tapleya, który miał już okazję przestudiować system Sachsa o metodycznej destrukcji ekonomii w Boliwii. Wsród tematów poruszanych tego dnia, Webster Tarpley akcentował potrzebę pilnego wzięcia pod uwagę nie tylko rozpadu ZSRR, ale także upudku ekonomicznego USA. Te analizy, rozśmieszyły aroganckich polityków będących u władzy, a cały świat im przeczył, w okresie dobrej koniunktury. On także zapowiedział krach finansowy na kwiecień (patrz p. 197). Uprzedził o przygotowaniach do wojny w Meksyku albo w rejonie Iran–Irak–Izrael. Miejsce nie było jeszcze dokładnie określone. Wkrótce były groźby wobec Iraku, a operacja Pustynna Burza byla przeprowadzona 11 miesięcy później…

    GOSPODARKA RABUNKOWA TRWAŁA NADAL Z CZASÓW MAZOWIECKIEGO

    Dzięki publikacji ze stycznia 1990 r. „RWPG — czarna dziura w ekonomii Polskiej” mojego przyjaciela Edmunda Krassowskiego, byłego posła z Elbląga i z Olsztyna, udowodnione jest, że ta instytucja miała za główny cel utrzymać Polskę i inne kraje członkowskie w stanie uzależnienia finansowego i ekonomicznego. Było to przedłużenie polityki Kaisera, cesarza i cara. Ci ostatni oceniali na zasadzie obowiązującej geopolityki, że rozwój ekonomiczny Polski groził im osłabieniem i stanowił dla nich niebezpieczeństwo…

    Na koniec planu sześcioletniego (1955) wielkość transakcji pomiędzy Polską, ZSRR i innymi krajami RWPG wynosiła już 68% całości produktu narodowego brutto Polski. Od tej chwili sytuacja się jeszcze bardziej zaostrzała z roku na rok, aby osiągnąć w 1987 r. niewyobrażalny wskaźnik 80%. Podczas spotkania Busha z Gorbaczowem na Malcie, Bush odmówił pomocy w wys. 20 milionów dolarów, o które ubiegał się ZSRR. To jasne, że kraj który przeznaczał 35% swego budżetu na wydatki wojskowe nie był godny takiej manny. Ależ po co ten wysiłek? Można się było spodziewać, że sprawy będą się zmieniały po powołaniu nowego rządu pochodzącego z Solidarności. Twego ruchu. Wręcz przeciwnie! Niemcy ofiarowali Rosji 8 miliardów dolarów i opuszczenie byłej NRD przez wojska rosyjskie, a Polska zajmuje się pozostałym uzupełnieniem, jak za dobrych czasów RWPG. Solidarność, jako ruch społeczny, dokonała niesamowitego dzieła wobec historii i nie ponosi odpowiedzialności za sytuację gospodarczą Polski. Komunistyczny rząd premiera Rakowskiego przygotował wspólnie z „amerykańskimi przyjaciółmi” wprowadzenie systemu ekonomii liberalnej opartej na lichwie. Solidarność została oszukana przez Zachodnią centralę związkową AFL-CIO, która radziła wprowadzenie w Polsce wariackiej polityki monetarnej, narzuconej przez MFW w osobie Jeffreya Sachsa a opłaconej przez Georgesa Sorosa.
    ROLA RUBLA TRANSFEROWEGO

    Na rok 1990 umowa rządowa przewidywała eksport maszyn do ZSRR za ogólną sumę 1,4 miliarda rubli po kursie preferencyjnym 2100 zł za rubla, czyli z dotacją od państwa 1100 zł do każdego rubla. Oficjalny, maksymalny kurs handlowy wynosił 1000 zł za rubla.

    Firmy polskie, kierowane przez starą nomenklaturę, znacznie przekroczyły zawartą umowę (patrz książka Mariana Rajskiego „W rękawicach”), Doszły do 6,8 miliarda rubli „transferowych”, po arbitralnym kursie, narzuconym przez Moskwę, 1,56 dolara za l rubla. Sprzeniewierzenie wobec budżetu państwa wynosiło 10 miliardów 608 milionów dolarów!!! Dotyczyło to tylko „tej małej sprawy”.

    Tu praktyki nie były niewinne. „Pomyłki” ekonomiczne tego rodzaju kumulowały się. Sumując je, dochodzimy do niewiarygodnych sum 10–12 miliardów dolarów rocznie, niewykorzystanych okazji do zysku z powodu ułomnych reguł handlu z RWPG!!! Te kolosalne sumy trafiły przecież do czyjejś kieszeni. Naród ma przecież prawo wiedzieć, komu to przyniosło zysk. Z 12 miliardów dolarów sprzeniewierzonych

    w 1990 r., nie mniej niż 9 miliardów zostało przejętych jako zysk bezpośredni przez ZSRR.

    Dlaczego premier Mazowiecki chciał zataić te liczby za wszelką cenę? W dniu utworzenia Unii Demokratycznej w Teatrze Operetki w Warszawie odmawiał mi publicznej debaty… Pytałem go, dlaczego? Poczuł się osobiście zaatakowany, wpadł we wściekły gniew. W tym dniu ujrzałem w jego spojrzeniu coś, o czym filozof Valery jeden z najulubieńszych autorów Twojego Przyjaciela Francois Mitterranda pisał: „Jeśli spojrzenie mogłoby zabijać i płodzić, to ulice byłyby pełne trupów i grubych kobiet.” Odmówił mi prawa do publicznego wystąpienia. Widocznie nie chciał o tym publicznie dyskutować. Można by negocjować system wymiany kompensacyjnej lub barterowej, ale nie zrobiono tego, Polska więc eksportowała swoje produkty, a w statystyce ujmowano to jako działalność ekonomiczną. Ale Polska robiła to „za nic”, jakby chodziło o dar dla ZSRR … Oprócz tego Związek Radziecki, który miał niewiele do sprzedania, odmawiał sprzedaży nawet tego za swoje ruble transferowe!!! Pan Eysymont, były prezes GUS, potwierdził, że polskie firmy kupowały towary: komputery, wideo, telewizory, tkaniny luksusowe w Europie Zachodniej, w Korei Południowej, Tajlandii i w wielu innych krajach. Płaciły w dolarach, a sprzedawały bezpośrednio do ZSRR za ruble, aby odnieść „korzyści” wynikające z wyjątkowego kursu rubla. Najczęściej te produkty nawet nie przechodziły tranzytem przez Polskę. A Bank Handlowy wymieniał rubla po 2100 zł, kiedy kurs oficjalny był 320–340 zł za rubla! W takim obłędnym systemie wystarczyło wystawiać fałszywe rachunki i jeden rubel rodził 6 rubli. KGB skwapliwie korzystało z takiej możliwości, jak twierdzi płk Rajski. W ten sposób Polska była rabowana i pozbawiona środków żywności, stawała się z dnia na dzień coraz biedniejsza, wzbogacając swoich upadających panów na zewnątrz i wewnątrz kraju. Ogołociła się z pożyczonych dewiz, aby mogła wzbogacić się nomenklatura, była zmuszona obniżyć wydatki społeczne do poziomu zagrażającego funkcjonowaniu własnej ekonomii, oszczędzając na sektorach tak istotnych, jak edukacja i lecznictwo publiczne. Niektórym szpitalom zabrakło lekarstw i chorzy musieli przynosić je ze sobą, również środki znieczulające, a czasem nawet żywności. A tymczasem nowi kierownicy przedsiębiorstw, „socjaldemokraci”, dawni komuniści czekali spokojnie, aby kryzys pogłębił się jeszcze bardziej i wykorzystując sprzyjający system wyborczy oraz cierpienia narodu, mogli się spodziewać, że sytuacja ta przywróci im władzę!!!

    A więc, jak mogło do tego dojść? Kto pozwolił na ten autentyczny sabotaż? 13 lutego 1991 roku komisja Senatu zgromadziła reprezentantów komisji: Stosunków Gospodarczych z Zagranicą, Gospodarki Morskiej, Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów, Spraw Zagranicznych oraz Międzykomisyjnego Zespołu ds. Zadłużenia Gospodarczego. Poseł Krassowski poprosił wicepremiera Leszka Balcerowicza o wyjaśnienia zwłaszcza podstawowej kwestii, co będzie znaczyła dla budżetu ta suma 6,5 miliarda rubli transferowych. W swojej wspaniałej, konkretnej i udokumentowanej książce pt.: Afery, UOP, Mafia Elżbieta Isakiewicz opowiada, jak Balcerowicz zgodził się odpowiedzieć przy zamkniętych drzwiach. Kiedy dziennikarze wyszli z sali, powstało zamieszanie i wszystko skończyło się na gadulstwie: ani Balcerowicz, ani Janusz Sawicki, wiceminister finansów, ani Andrzej Budzyński wiceminister współpracy z zagranicą, nie byli w stanie odpowiedzieć na tak bardzo istotne dla Polski pytanie!!! Sawicki przyznał, że NBP musiało dodrukować 10 bilionów zł, bez żadnego zezwolenia i bez pokrycia, aby uregulować te fikcyjne długi… No i w tym momencie przewodniczący posiedzenia profesor Geremek zdecydował się zakończyć debatę !!! Te 10 bilionów zł kosztowało Polaków ponad l miliard dolarów, to znaczy ponad dwa razy tyle, co „pomoc” międzynarodowa otrzymana w tym czasie, aby nagrodzić psy polskie za ich wytrwałość i ich troskę o powrót demokracji w Europie.

    W latach 1991-1995 ZSRR wymagał od Polski zaopatrzenia równowartości 7,8 miliarda rubli w produktach konsumpcyjnych w zamian za surowce. Negocjatorzy polscy podpisali umowę wartości 6 milionów rubli transferowych po cenach ustalonych przez ZSRR. Wiedzieli dokładnie, że nie będą w stanie tego wykonać. Ale pod szlachetnym pretekstem utrzymania poziomu zatrudnienia, rząd Mazowieckiego ponownie pozwolił na przedłużenie rabunku, „dekapitalizację” ekonomii, utrzymanie Polski pod batem sowieckim i pod władzą rubli transferowych. Za każdym razem, gdy poseł Krassowski chciał to udowodnić w parlamencie, odbierano mu głos, a w Komisji Współpracy z Zagranicą, kierowanej przez Bieleckiego, po prostu nie dopuszczano do dyskusji; szło się na obiad, a temat zasadniczy nie wracał już do porządku dziennego… Nie można uwierzyć w taki stopień niekompetencji negocjatorów polskich. Tylko współwinni w najwyższych sferach decyzyjnych rządu mogli pozwolić na takie zbrodnie przeciwko narodowi polskiemu (patrz s. 142). Bo przecież, jakież to firmy mogły spisać owoce pracy Polaków na straty, sprzedając wyroby po cenach tak dalekich od ich realnej wartości. Kim są odpowiedzialni za to? Kto pozwolił na wywóz np. obrabiarek za 10% ich rzeczywistej wartości, czyli z 90% stratą?
    SMUTNA RZECZYWISTOŚĆ

    Decyzje i dekrety nie zawierają naturalnych dróg wyjścia z danego systemu, mimo że dają Polakom możliwości rozwoju, paraliżowanego od 45 lat przez system dyktatu państwowego. Żadne głębsze reformy nie były przeprowadzone. Na odwrót, usuwało się i te dobre resztki, które pozostały po komunizmie: protekcję dla produkcji wewnętrznej. Odtąd kryzys ogólny, ekonomiczny i społeczny, mógł się tylko pogłębić. Bezrobocie stawało się masowe, siła nabywcza pieniądza obniżała się, inflacja galopowała, a ceny wzrastały ku rozpaczy polskich bojowników o wolność, którzy nie rozumieli już sensu ich walki, jaką prowadzili w przeszłości. Plan Balcerowicza, ten plan — który chciałeś zwalczać ubiegając się o prezydenturę, doprowadził społeczeństwo do takiej biedy, że ryzyko wojny domowej nie jest wykluczone. Poza prawem do pracy, co pozostało z tych 21 postulatów, które podpisałeś w Gdańsku w sierpniu 1970 r.? Zimna krew Polaków była i jest nadzwyczajna aż do dziś. Pan Balcerowicz, uparł się, że nie opuści niczego ze swojego planu, chwalił się tym, którzy chcieli go słuchać, że chce zniszczyć 50% firm polskich, „aby je uzdrowić”. Jego postawę można dokładnie przyrównać do postawy lekarza, który zabija 50% swoich pacjentów, aby ich wyleczyć. nikt się temu nie sprzeciwiał! Tu dogonił filozofię „niszczycielskiego tworzenia Europy” dawniej tak drogą Jacquesowi Delorsowi i klasie współczesnych burzycieli, których koncepcja była inspirowana przez poganina Fryderyka Nietzsche wg którego z chaosu ma się wyłonić światło. Rezultaty do 1989 r. są nam dobrze znane:

    — Inwestycje przemysłowe były robione na korzyść czy na rachunek firm zagranicznych, które przebiegle legalnie wywoziły większość zysków,

    — Inwestycje rolne spadły o ponad 70%,

    — Produkcja krajowa spadla o 70%, oświadczyłeś w kwietniu 1992 roku byłbym chętnie poznał dokładne dane na ten temat na dzień dzisiejszy. Ale nawet jakby była niższą, czy jest tak wielki powód na pocieszenie po ogłoszeniu o 3,8% wzroście w roku 1993 lub nawet 6% na rok 1994. Oczywiście lepsze to niż nic,

    — Budżet na badania i rozwój spadł,

    — Zyski przedsiębiorstw obniżyły się o 50–90%,

    — Wskaźnik obowiązkowej składki ubezpieczeniowej (ZUS) płaconej przez przedsiębiorstwa osiągnął 48,5% plac brutto,

    — Wskaźnik rentowności banków polskich, który osiągnął zdaje się 73% w roku 1990, obniżył się do 31% w roku 1991, 25% w roku 1992 i do 21% w roku 1993. A bankructwo, w którym roku? Dziesiątki tysięcy Polaków naiwnych, ale w dobrej wierze, brało pożyczki lichwiarskie, wierząc, że uda im się zrealizować swoje przedsięwzięcia. Dzisiaj są zrujnowani lub wywłaszczeni… Niektórzy z nich popełnili samobójstwo. Tylko bankowcy i adwokaci zarobili na tym…

    — Budownictwo mieszkaniowe, które było już bardzo deficytowe w czasach komunistycznych, teraz stało się niedostępne dla młodych małżeństw, 20–50% lokatorów ma problemy z regulacją czynszu,

    — Poziom życia, większości pracujących obniżył się ogólnie o 50% i to nawet jeśli oficjalnie statystyki mówią o obniżeniu plac realnych o 33%… A na dodatek 22–23% wynagrodzeń płaconych jest na podstawie umowy zlecenia. W Łodzi wskaźnik ten doszedł do 34% rynku pracy. Bezrobocie, które miało mieć charakter przejściowy wg „profesora” Balcerowicza, przekracza liczbę 15% ludności zawodowo czynnej, a 30% w tak bogatym regionie jak Śląsk, czyli oficjalnie liczbę 2.840.000 osób do której należy dodać ponad 2.000.000 ludzi, którzy przeszli na wcześniejszą emeryturę. Liczba ta jeszcze będzie rosnąć.

    Pani Suchocka utrzymując tradycje komunistycznego kłamstwa oświadczyła, że oddaje Polskę swoim następcom w dobrym stanie, stanie w pełnym rozwoju i mającą dobrą opinię za granicą, co nie jest poważne. Rywalizując z taką ilością bezrobotnych jak we Francji, kraju 56 milionów ludzi, lepiej „oszczędziłaby tych stów”!!! Jest to proporcja nie do przyjęcia, jest to sygnał bardzo ciężkiej porażki.

    — Raport UNICEF — z listopada 1994, stwierdza wzrost beneficjentów pomocy społecznej o 60%, podczas gdy prawdopodobnie ponad 60% bezrobotnych nie ma już prawa do zasiłku,

    — Spożycie mięsa gwałtownie spada,

    — 72% (38,5 miliona) czynnej zawodowo ludności nie może znaleźć pracy,

    — Według innych źródeł, które zgubiłem, liczba inwalidów, którzy stanowili 9,7% ludności wg ostatniego spisu powszechnego z 1984 roku, znacznie się zwiększyła. Liczba rencistów i emerytów osiągnęła stan 45% w roku 1990 i 53% w roku 1993! Fiskus zabiera z nich 21% świadczeń, suma ta pobierana jest od emerytury wynoszącej śmiesznych 1.5 miliona zł miesięcznie,

    — 2/3 polskich rolników utrzymuje się z renty, zaledwie polowa może wykazać zyski,

    — Przyrost naturalny spadł do 12,5%,

    — Życie staje się coraz bardziej cięższe,

    — Liczba alkoholików podwoiła się. Polska ma 300 tys. narkomanów i zbliża się do 100 tyś. nosicieli wirusa AIDS

    — Bezpieczeństwo publiczne staje się problemem numer jeden,

    — Starzy ludzie umierają z braku pomocy medycznej, niedożywienia, stresów lub zimna!

    Studia profesora Brunona Góreckiego z Instytutu Badań Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego mówią, („Polityka” z 8 października 1994) o dochodach niższych od 1,5 miliona zł dla 21% rencistów i emerytów, dla 45% rodzin z dwojgiem dzieci, 56% rodzin z trojgiem dzieci, 90% rodzin z czworgiem i więcej dzieci.

    Profesor Janusz Czapliński cytuje również w Rzeczypospolitej (nr 217/1944) raport UNICEFU: 33% emerytów i rencistów i 58% dzieci w Polsce żyło w roku 1992 poniżej progu ubóstwa; ten próg jest określony jako 45% dochodów realnych w 1989.

    PRYWATYZACJA

    Priorytetem absolutnym było „wyleczenie” polskiego potencjału produkcyjnego: fabryk małych i średnich przedsiębiorstw, małego i średniego przemysłu, gospodarki rolnej. Trzeba było je zmodernizować, wyposażyć, i użyć wszelkich środków będących w dyspozycji dla polepszenia produkcji krajowej, dla polepszenia technologii wykończeniowej. Trzeba to było pozostawić w rękach Polaków, chronić od nieopanowanej zagranicznej konkurencji odmawiając otwarcia swoich granic dla wolnego rynku (Free Trade), (patrz s. 50–54) i reagując ostro na akcje paskarzy. W roku 1989 wartość robocizny w cenie kosztów produkcji polskiej nie przekraczała 5% ogólnie, 3,7% w przemyśle motoryzacyjnym i 3% w Stoczni Gdańskiej. Gwiazda dał mi do zrozumienia, że nie mogła być nierentowna skoro w Europie Zachodniej sięgała 30%, a w Stanach Zjednoczonych 40% tego co w Stoczni Gdańskiej. W takim wypadku gdyby nawet wszystkie pensje w Polsce były dwa razy większe, wliczając w to także place nieproduktywne, różnica w cenach nie powinna przekraczać 11–15%. Więc, jak tłumaczyć podwyżki cen o pareset procent bez rekompensaty? Jest tu coś niewytłumaczalnego.

    Polscy ministrowie koalicji komunistycznej i postsolidarnościowej, jak ich nazywa prof. Balcerek, zgodzili się, aby im podawano bzdurną logikę instytucji międzynarodowych z MFW i Bankiem Światowym na czele, która polega na „uzdrowieniu ekonomii polskiej poprzez przyśpieszoną prywatyzację”. Jest rzeczą jasną, że większość Polaków, którzy rzadko zarabiali ponad 30 dolarów miesięcznie w roku 1989, nie była w stanie odkupić majątku narodowego. Polityka prywatyzacji skierowana była do kapitałów zagranicznych. Pewne dokumenty nie były nawet redagowane po polsku. W gruncie rzeczy chodziło o wyprzedaż, organizowaną na licytacji, w celu umożliwienia odkupienia krajowych sil produkcyjnych, najbardziej rentownych, przez kapitał międzynarodowy po niższych cenach.

    Sprzedaż dóbr produkcyjnych Polski kupcom zagranicznym zawiera w sobie autentyczne sprzeniewierzenie bogactw narodowych, a więc nowych źródeł finansowych, dla finansowania międzynarodowej polityki ekonomicznej. Jest to prawdziwe samobójstwo.

    Słabe rezultaty prywatyzacji powinny nam otworzyć oczy. Całość zachodnich inwestycji ledwo przekroczyła 4 miliardy dolarów. Komentarz polityczny w „Biuletynie Ekonomicznym” nr. 33 (111) z końca czerwca 1994 r. odkrywa, że do momentu, „gdy w roku 1990 zaczęło funkcjonować prawo o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, 2711 z nich zostało przekształconych lub znajduje się w trakcie przekształceń — czyli prawie 32% z 8400 przedsiębiorstw państwowych, zarejestrowanych przed końcem 1990 r. W tej liczbie 579 było przekształconych w jednoosobowe spółki Skarbu Państwa, 115 stanowi przedmiot sprzedaży akcyjnej, a 2132 były w stanie likwidacji lub oddane do bilansu.”

    Prywatyzacji dokonuje się czasem po cenach niezwykle niskich i ze skandalicznymi koncesjami. Np. firma Wedel, której właścicielem było państwo zapłaciła 153 miliardy zł podatków w 1991 r., czyli ponad 15 milionów dolarów. Za radą Bank of Boston (patrz s. 185) Ministerstwo Przekształceń Własnościowych zdecydowało sprywatyzować Wedla, wypuszczając 40% akcji dla Pepsico za drobną sumę 25 milionów dolarów. Trudno zrozumieć dlaczego, skoro Nestle dawało 40 milionów dolarów, ale mniejsza o to: Pepsico otrzymało jako premię zwolnienie z płacenia podatków na 3 lata!!! To znaczy, że fiskus daje

    możliwość amortyzacji zdobyczy w ciągu 4 lat, utrzymując produkcję na poziomie 1991 r. !!! Polityka prywatyzacji staje się często prostym i czystym oszustwem, mimo przejęcia większości akcjonariatu, nie ma on rzeczywistego wkładu kapitału. Zyski wynikające z produkcji tych prywatyzowanych firm, które są włączone z tytułu wkładu kapitałów po wyeksploatowaniu z Polski, wykorzystują wewnętrzną wymienialność złotówki. To pozwala rabować i rujnować jeszcze bardziej zdolności produkcyjne Polaków. Poseł Krassowski wymienia fabrykę w przemyśle cukrowniczym, gdzie pięciu mianowanych „ekspertów” zarabia więcej niż 700 robotników. Polityka „prywatyzacyjna” bez skrupułów umożliwia usunięcie ludzi z zajmowanych stanowisk, skazując w jednej chwili na „kuroniówkę”. Budowa Huty Warszawa „kosztowała” ponad 3 miliardy dolarów. Została ona odstąpiona za sumę 18,64 miliona dolarów, czyli za 0,061%, ale minister przemysłu i handlu w rządzie Hanny Suchockiej

    miał powód do zadowolenia, został bowiem przewodniczącym zgromadzenia wspólników. Ministerstwo prywatyzacji powierzyło londyńskiej firmie konsultingowej Rotschild & Sons zadanie opracowania planu prywatyzacji firmy Orbis, tak jakby polskie firmy nie były w stanie wykonać tej pracy same. Według „Gazety Wyborczej” z grudnia 1991 r., Rotschild & Son pobrał jeden milion dolarów za te czynności, to znaczy 9,5 biliona zł hojnie zapłaconych przez Fundusz PHARE, państwom w Europie Wschodniej. A jeśli ich plan zostałby przyjęty, otrzymałby jeszcze 2,5% od sumy prywatyzacji. Ostatni przykład. Otwarcie Polskiego Rynku Importowego i pospieszne zniesienie istniejącej sieci dystrybucyjnej, umożliwiło danie preferencji dla produktów importowanych. Firma Podhale, która zatrudniała około 10.000 osób, musiała zwolnić połowę swojego personelu i o tyle zmniejszyć produkcję butów. Dzięki temu spadkowi produkcji, firma znana z wysokiej jakości na całym świecie, dostawca dla wielkich firm zachodnich jak Puma, Adidas, Royce, będzie odkupiona za bezcen… wg tego, co wiem, cena butów nie obniżyła się. Po wykupieniu przez firmy amerykańskie zakładów papierniczych w Kwidzyniu, cena produkowanego tam papieru wzrosła trzykrotnie. Sytuacja ta zmusiła mnie do 50% obniżenia nakładu tej książki. Dowiedziałem się ostatnio o grupie „zaradnych bankowców z woj. Koszalińskiego, którzy to przypisali sobie 80% kredytów, przeznaczonych dla ich banków. Dzięki temu ci „biznesmeni” mogli wykupić okoliczne hotele i fabryczki, a dzięki powiązaniom z lokalnymi władzami (pochodzącymi jeszcze z nomenklatury), nie musieli spłacać odsetek od kredytów. W efekcie skarb państwa musiał wyłożyć około 100 miliardów zł, aby pokryć powstałe straty. Chciałbym zadać pytanie: czy aktualny v-ce prezes NBP nie był dyrektorem tego spółdzielczego banku? Oto jest właśnie prywatyzacja! Chyba to tłumaczy, co chce powiedzieć Ernst & Young oceniając w październiku 1992 r., że Polska jest najlepszym krajem dla inwestycji! Nigdy Polska nie była tak rabowana od odzyskania niepodległości w roku 1918.

    Budżet Polski liczy na zainkasowanie 1,17 miliarda dolarów w 1995 r. Odstąpi za bezcen w 1995 r. m.in. Orbis, LOT, a nawet sieć dystrybucji RUCH. Przypuszczam że, dlatego, aby Zachód mógł jeszcze łatwiej sprzedawać tu swoje produkty. To szaleństwo będzie twardo prowadzone przez wicepremiera Kołodkę. Znowu Polska jest w niebezpieczeństwie. Utrzymywanie prywatyzacji przez rządy liberalne, postsolidarnościowe i komunistyczne jest dowodem braku zdolności do sprawowania rządów w Polsce… Nawet komuniści nie prowadzili takiej aberacyjnej polityki ekonomicznej. Firmy międzynarodowe prowadzą do prostego i czystego kolonializmu ekonomii Polskiej. Prywatyzacja w Polsce jest to etap budowy wolnego rynku globalnego Getta (patrz s. 50–54) przed ostateczną delokalizacją firm polskich. W krajach jeszcze tańszych dla zysku koncernów ponadnarodowych. Sir James Goldsmith, który nie ma tych samych koncepcji ekonomicznych i filozoficznych, które rozwijam w swoim opracowaniu, mimo że mamy bardzo wiele wspólnego. 17 lipca 1995 r. dał on wspaniałą radę na TV SAT najwyższej wartości. „Odrzućcie koncepcję zachodu (…) Nasi politycy są słabi oni są raczej kontrolowani przez grupy biznesu niż grupy społeczne. Jest pomiędzy nimi korupcja jakiej historia nigdy nie znała.” !

    PRZYPOMNIENIE PARU SPRAW

    Tylko 3 lata potrzeba było (1945–48) polskim komunistom, aby podkopać zdrową bazę ekonomii narodowej. Ustawa z 27 września 1948 r. pozwoliła im przywłaszczyć sobie wszelkie mechanizmy produkcji i dystrybucji. Polska wpadła w mechanizm machlojek i niskiej produktywności ekonomii marksistowskiej. Przez trzy pierwsze lata liberalizmu Polska stadła chyba więcej swojej substancji produkcyjnej niż przez 44 lata rabunku komunistycznego. Nawet nie jest w stanie wykorzystać kredytów, oddanych do jej dyspozycji, ani nawet nadwyżek rezerw finansowych.

    Parę razy o tym przypominałeś, kochany Lechu, ale kto może płacić tak ogromne oprocentowanie jak 80%, 50%, a teraz 42% –38%! Fakt, że Polacy się na to oburzają oznacza, że zrozumieli, iż nigdy nie byliby w stanie tego zwrócić, że to był sposób na ich wywłaszczenie. Ostateczna to faza odkupienia terytorium Polski po pospiesznej polityce prywatyzacji. Aby dojść do takiego rezultatu, nie postępowałoby się inaczej. Najpierw komuniści uchylili prawo lichwy z XIX wieku, ustalone na 12% , maksymalnie, i oddali do dyspozycji nowe prawo dewizowe z 15 marca ! 1989 r. Pozwoliło to na sprzeniewierzenie dochodu narodowego przez ludzi wtajemniczonych, a następnie na zniszczenie siły roboczej przez inflację, spowodowaną przez narzucenie polityki MFW i Banku Światowego. A wprowadzenie funduszu stabilizacyjnego pozwoliło utrzymać i pogłębić tę sytuację. Owszem, w 1989 roku można było się spodziewać odbudowy Polski w ciągu paru lat na zdrowych podstawach. Dramatem jest to, że Polska nie wybrała drogi swoich interesów. Decyzje były powzięte przez stałych drapieżców, którzy ograbiają Trzeci Świat, podtrzymują ubóstwo i wykorzystują trudności innych państw. Odrzuciłeś te fakty, o których Ci pisałem w 1988 roku. Fakty teraz stoją przed Tobą. Parę osób mogło to wypowiedzieć w Telewizji Polskiej. Sam o tym mówiłeś, sam wymieniałeś jawnie odpowiedzialnych za to: MFW i Bank Światowy… Było to w kwietniu 1990 roku po II Zjeździe Solidarności. Jak to się stało, że zmieniłeś później zdanie?…

    (…)

    „AFERY” SĄ ODPOWIEDZIALNE ZA PUSTE KASY PAŃSTWA, A WIĘC ZA BIEDĘ SPOŁECZEŃSTWA POLSKIEGO

    W biednym sklepie w Polsce można znaleźć alkohole, papierosy, produkty wytwarzane po cenach dużo niższych od cen realnych, gdyby podatki i opłaty celne byłyby uregulowane. Kto mógłby ignorować fakt, że 90% papierosów sprzedawanych na polskim rynku pochodzi z przemytu? Kto mógł pozwolić sobie na to, żeby państwo straciło 80% wpływów podatkowych za każdą butelkę alkoholu wwiezionego do Polski i 50% na każdej paczce papierosów? Odpowiedź jest prosta. Ministrowie koalicji liberalnokomunistycznej popierali układy mafijne i kryli wszystko, aby przywłaszczyć sobie władzę ekonomiczną, jako etap przygotowawczy do odzyskania władzy politycznej. Minister finansów Leszek Balcerowicz, minister Jerzy Osiatyński, wiceminister finansów, minister Andrzej Milczanowski czy szef Urzędu Ochrony Państwa (UOP) Jerzy Konieczny — czy ci ludzie byli pozbawieni wiadomości na ten temat, a jeśli tak, to kto był za to odpowiedzialny? Trzeba przeczytać i jeszcze raz przeczytać opracowanie Elżbiety Isakiewicz: Afery? UOP? Mafia? Edmund Krasowski ujawnia. Wydawnictwo Antyk, Warszawa 1993. Można z niego się dowiedzieć, jak minister Balcerowicz, uczeń Jeffreya Sachsa wykonał rozporządzenia przygotowane przez Ireneusza Sekułę, byłego wiceministra komunistycznego rządu pod przewodnictwem M. F. Rakowskiego. To rozporządzenie miało kontrasygnatę premiera Mazowieckiego, wywodzącego się z „okrągłego stołu”, oraz komunistycznego ministra do spraw współpracy gospodarczej z zagranicą, wielkiego piewcy Wolnego Rynku, Marcina Święcickiego, obecnego prezydenta Warszawy.

    Aby wprowadzić mafię lub kartel alkoholowy do Polski, należy zwolnić obcokrajowców od podatków i opłat za te towary. A to właśnie „genialny” Balcerowicz ofiarował im na tacy. Nie przyszło mu ani na moment do głowy, że polscy rolnicy sami mogli dać surowce na wyprodukowanie tego alkoholu. Na pewno nie ,,wiedział”, że na początku naszego wieku przemysł spirytusowy zajmował 3 miejsce w świecie pod względem produkcji. Nie będę robił przeglądu wszystkich skandali finansowych, ukrywanych przez tych ,,niezdolnych inteligentów”, którzy kierują Polską. Znani są przez wszystkich Polaków w mieście i na wsi. Ograniczę się do cytowania ogromnych szkód, jak to ocenił poseł Edmund Krasowski

    ZESTAWIENIE SPRZENIEWIERZEŃ UDOWODNIONYCH MIĘDZY 1990-1991

    Afera Rublowa 15 bilionów zł

    Afera Rublowa, import z NRD

    Ruble wymienione w Polsce na bazie

    wymienialności wewnętrznej 14 bilionów zł

    Afera paliwowa 2 biliony zł

    Afera spirytusowa 10 bilionów zł

    Afera papierosowa 15 bilionów zł

    Afera składów celnych 3 biliony zł

    Afera „ART-B” 6 bilionów zł

    Afera FOZZ 10 bilionów zł

    Razem 75 bilionów zł

    Z powodu braku oficjalnych danych dotyczących zalegalizowanych oszustw nie można się dziwić, że w tych liczbach mogły się pojawić niedokładności, tak jak np. w aferze FOZZ, gdzie pewne sumy były zwrócone. Osobiście chwalę posła Edmunda Krasowskiego i pułkownika Mariana Rajskiego ze rekonstytuowanie tych danych, za wkład ogromnej pracy i pokonywanie przeszkód stawianych przez rządzących Polską.

    OSZUSTWO I NIEKOMPETENCJA SĄ OPŁACALNE

    Wszystkie te machlojki zrujnowały Skarb Państwa i nadziej milionów Polaków skazanych dzisiaj na nędzną wegetację. Te 75 bilionów zł, czyli 75 tysięcy miliardów zł, to była równowartość rocznego deficytu narodowego. Państwo już nie jest w stanie skutecznie interweniować. Oszustwa celne, za które winę ponosi korupcja administracji, wynoszą prawdopodobnie jeszcze kilka kolejnych dziesiątek bilionów zł. Liberalizm jest odpowiedzialny za rozhulaną spekulację finansową i odpływ kapitału narodowego, jakiego nie było nigdy w całej historii Polski. Ciekawą sprawą jest to, że te pieniądze, które cichcem „wymknęły” się za granicę, tylko w części były czysto polskie, reszta pochodziła z pożyczek zaciągniętych od MFW, Banku Światowego lub innych źródeł. Efektem jest deficyt finansowy, którego Polacy nigdy nie będą w stanie zwrócić. Nie będą nawet w stanie utrzymać dóbr nabytych w okresie komunizmu. Heroiczna rewolucja w Polsce, Twoja rewolucja Lechu rozpływa się !!!

    Kto to był, kto tak żarliwe bronił Balcerowicza na sesji parlamentu maja 1993 roku i przekonywał o niewielkich skutkach jego potknięć: To nic. on nam wyświadczył tyle przyslug. Przysługi? Jakie? Dla kogo? Dla ludzi? Czy dla spekulantów? Dla kumpli? Dla uczniów. „Doświadczenie i przyszłość” dla Okrągłego Stołu? Aha! To był Mazowiecki! Stopień demoralizacji Polski mierzy się częstością ataków ze wszystkich stron przeciwko odważnemu posłowi z Elbląga i Mazur.

    Za to tak ważne odkrycie, jak i wiele jeszcze innych, które nie mieszczą się w połowie, jak to określał p. Pańko, były prezes NIK, i za to, że chciał wyjaśnić, co się działo w Polsce, kampania oczerniania i kalumni padła na mojego przyjaciela Edmunda Krasowskiego, człowieka odważnego, wytrzymałego, człowieka prawdy. W efekcie tych działań stracił swój mandat poselski. Historia lubi się powtarzać, „nikt nie jest prorokiem w swoim kraju.”

    Owszem, jest to jednak lepsze niż być rozerwanym przez bombę jak Dimitri Kołodow, ankieter dziennika moskiewskiego „Komsomolec” 17 października 1994 r. w Rosji!!! Kołodow prowadził śledztwo w armii rosyjskiej na temat afer …

    Jest już udowodnione, ze niekompetencja opłaca się. Krzysztof Horodyński, wiceinspektor odpowiedzialny za błędy popełnione w związku z oplotami celnymi, został zwolniony z piastowanej funkcji w następstwie dochodzenia NIK. A zaraz potem otrzymal nominację na radcę handlowego w randze ministra w Ambasadzie R. P. w Brukseli.

    Inspektor generalny Urzędu Ceł Witold Marczuk, który tak skutecznie potrafił organizować represje przeciwko przemytowi papierosów, wartości paruset miliardów zł, został zwolniony z funkcji przez ministra Arendarskiego z Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Na jego miejsce został mianowany Maciej Lubik, były pracownik służb specjalnych (SB), z 32-letnim stażem w tej organizacji… Niekaralność odpowiedzialnych to przykład porażki, ponieważ przekonuje ludzi, że każdy może robić co chce. W rzeczywistości można się założyć, że mali przestępcy będą zajmować dość miejsca i czasu w sądach, aby „grube ryby” mogły ;

    spokojnie sprzeniewierzać ,,hurtowo” publiczne fundusze. I jest to niemożliwe, żeby KGB, GRU czy ministerstwo finansów i współpracy gospodarczej z zagranicą nie były zorientowane w tych operacjach.(…)

    Byli tacy, co na długo przed wejściem do uni „czuli pismo nosem”. Warto sprawdzic daty wpisów …..
    Dziwnym trafem „bohaterowie” afer są dziś medialnymi autorytetami. Wałęsa, Balcerowicz, Mazowiecki, Kwaśniewski, Bielecki zapraszani są do mediów w glorii sław, a nie ZDRAJCÓW. W tym zestawie różnych ludzi trzeba pamietać o roli dzisiejszego premiera i prezydenta. Ten owczesny „drugi garnitur” był ciągle obecny w życiu politycznym, do wyjaśnienia jest przez kogo sterowani, przez kogo przygotowywani do przejęcia władzy.

  18. 166 bojkot TVN said

    Warto poczytać:
    http://forum.ojczyzna.pl/read.php?f=3&i=5260&t=5011

  19. Rysio said

    re 5. Ostatni jeńcy niemieccy ktorzy wrócili z łagrów w połowie lat 50 XX w. powinni ruskich po nogach całowac’ że pozwolili im przeżyc’ i że puscili ich do domu.

  20. Ptasznik z Trotylu said

    I tu Panie Rysiu całkowicie się z Panem zgadzam. Swego czasu w Madrycie poznałem starego Hiszpana o twarzy i dłoniach czerwonych od odmrożeń. Zagadał do mnie po rosyjsku kiedy usłyszał polską mowę. Okazało się że był on weteranem Błękitnej Dywizji, wziętym do sowieckiej niewoli w kotle stalingradzkim. Rąbał lasy na Syberii a w 1953 roku dali mu „bumagę” i bochenek chleba, wyprowadzili za bramę łagru i powiedzieli „idi domoj”. Szedł chłopina z tej Syberii pieszo aż do Bugu bo bał się wskoczyć „na gapę” do jakiegoś pociągu bo mogliby to uznać za próbę sabotażu czy inną kontrrewolucję i zapakować go na kolejne 10 lat. Dzięki „bumadze” sowieccy pogranicznicy przepuścili go na polską stronę.
    Tu od razu PCK skierował go na pół roku do sanatorium bo -jak sam mówił – był żywym szkieletem. Dopiero kiedy się wykurował dostał od Polski ubranie, prowiant i bilet kolejowy do samego Madrytu.
    Ten staruszek autentycznie płakał z wdzięczności kiedy wspominał pobyt w Polsce po sowieckim piekle.

  21. Ja Go Bukłaczkiem A On Wilcze Doły said

    Oj panie Laskowik, z całego serca życzę żeby ten najnowszy ruski złom nie przeorał panu sielankowej gajówki.
    Historia lubi się powtarzać i ten …. (to i owo).

    Z ruskim ludem idzie się dogadać (te same co my czeławieki).
    Dylemat polega na tym że sami Rosjanie nie mają w Rosji nic do powiedzenia od niepamiętnych czasów (obce (głównie niemieckie) wpływy caratu, żydobolszewizmu)

    Jak się nie mylę, to wcale nie tak dawno temu niejaki Jelcyn korzystając z ówczesnych zdobyczy ruskiej techniki zgruzował swój własny parlament.

    Do czego się nie dotkniesz to same tylko „korzyści”
    ze wschodu, od niepamiętnych czasów!

    Poniżej taka sobie tam ciekawostka:

    „Złoża uranu występują w Polsce w Rudawach Janowickich (Miedzianka, Kowary), w okolicach Masywu Śnieżnika (Kletno) oraz w Górach Świętokrzyskich, zostały one wyeksploatowane przez ZSRR do lat 50. XX wieku. W latach 60. XX w. złoża uranu odkryto w okolicach wsi Rajsk opodal Bielska Podlaskiego.”

  22. Marucha said

    Re 21:
    Do czego się nie dotkniesz to same tylko „korzyści” ze wschodu, od niepamiętnych czasów!

    Więc niech Pan dla równowagi zapoda nam, jakie to korzyści odnosiliśmy z Zachodu, przez niemal całą naszą historię.

  23. tom said

    Re. 9

    Niech pan Marucha, jeszcze raz i ze zrozumieniem, przeczyta to co napisałem.

  24. tom said

    Re. 9

    A swoją drogą, coś w tym jest. Amerykański program kosmiczny, też tworzyli Niemcy – Werner von Braun i tysiące kolegów.

  25. Veritas. said

    Ad.17.Po tej wypowiedzi koczownika ze żmijowego plemienia wynika, że żydostwo to choroba umysłowa.

  26. Piotrx said

    Nieco o współpracy niemiecko-sowieckiej
    ***************************************

    P.Villemarest – „Źródła finansowe komunizmu i nazizmu” – Warszawa 1997 /fragmenty/.

    ZSRR terenem prób nowych zbrojeń niemieckich

    Hans von Seeckt szybko pocieszył się po inspekcjach Sprzymierzonych. Obejrzawszy 7000 fabryk, inspekcje te zażądały zniszczenia maszyn mogących produkować uzbrojenie. Otóż maszyny te poczęły „znikać”, potajemnie przewożone za granicę. W każdym razie zapasowy plan był przygotowany. Dzięki Rapallo mógł on rozwinąć się bardzo szybko. Von Seeckt i jego doradcy wychodzili z założenia, że trzeba obejść wymagania Traktatu Wersalskiego i zbroić Niemcy, ale bez gromadzenia zapasów materiałów, które szybko stawałyby się przestarzałe a w każdym razie prowokowały reakcje Londynu i Paryża. Wystarczyło więc, z jednej strony, produkować nowe bronie w jak największej tajemnicy, z drugiej, zorganizować taką współpracę między armią i przemysłem, aby było możliwe przejście z dnia na dzień na produkcję wojenną, wraz z produkcją wojenną seryjną. Stąd wielka liczba biur studiów, stowarzyszeń naukowych i technicznych, które pojawiły się w Niemczech w 1920 i 1921, a później wyroiły się za granicą pod różnymi nazwami. Do inżynierów wojskowych dołączyli inżynierowie „Kruppa”, „Junkersa”, „Dorniera”, „Heinkla”, „Fokkera” i innych firm, aby projektować działa, samoloty i czołgi. Inżynierowie „Badische Anilin”, „Bayera”, „Stolzenberga” i „IG Farben” pracowali przy produkcji prochu, gazów wybuchowych i zapalających oraz innych produktów. W wielu krajach Berlin znalazł licznych figurantów i dużo ułatwień. Tak, na przykład, eksperci od łodzi podwodnych, hydroplanów, torpedowców, korzystali z przyjaźni „kolegów”, wysokich osobistości, czasem rządów, w Holandii, Turcji, Finlandii i Hiszpanii. Kapitan marynarki Lohmann w Rotterdamie, kapitan Bartenback w Helsinkach, baron i wiceadmirał von Gaggern w Istambule i przyszły admirał Canaris w Kadyksie i Bilhao, nadzorowali te „operacje”. Ale na długą metę było to możliwe tylko przy współudziale kraju tak rozległego, tajemniczego i bogatego, jakim był ZSSR. Dowodem, że ten współudział „antyfaszystowskiego” ZSSR istniał, jest to, że prawie wszystkie agentury wywiadu sowieckiego w Europie, nieprzerwanie, od 1920 do 1933, na bieżąco informowały centralę moskiewską o tych tajnych zbrojeniach, przedsięwziętych poza ZSSR. To dlatego, że odkrycia i eksperymenty przeprowadzane, na ograniczoną skalę, w laboratoriach tych krajów kończyły się na poligonach usytuowanych w Związku Sowieckim.

    Arsenał dla obopólnej korzyści

    Już w 1921 dwa tysiące niemieckich specjalistów wojskowych znajdowało się w ZSSR. Po roku 1922, gdy tylko eksperci generała Bauera i admirała von Hintze wybrali najbardziej dogodne miejsca dla budowy baz marynarki wojennej i lotnictwa, poligonów ogniowych, terenów ćwiczeń lotniczych, tajnych laboratoriów, itd., było ich pięć tysięcy. Moskwa pozwalała na wszystko. Niemcy będą mogły przeprowadzać poszukiwania we wszystkich dziedzinach nauki i produkować każdą broń, jaką zechcą, pod warunkiem, że prototypy nie opuszczą terytorium sowieckiego i że pewien procent tej produkcji będzie zarezerwowany dla uzbrojenia Armii Czerwonej. I tak, na przykład, w dziedzinie lotnictwa, na 100 samolotów wykonanych i docieranych w ZSSR, 20 będzie zarezerwowanych dla Moskwy, reszta pozostanie w dyspozycji Berlina. Zanim doszło do tej fazy, wszystkie zapasy, które Niemcy chciały ukryć przed komisjami Sprzymierzonych, mogły zostać potajemnie przewiezione do Związku Sowieckiego, gdzie mieszana komisja miała za zadanie rozdzielenie ich pomiędzy obu partnerów. Wcześniej Moskwa dostarczyła Niemcom wszystkiego, czego potrzebowały dla swej małej armii, dozwolonej im przez Traktat Wersalski. Niemieckie ministerstwo obrony rozlokowało produkcję uzbrojenia w ZSSR pod kontrolą nieznaczącej „Geselschaft zur Forderung Gewerblicher Unternehmungen” (Stowarzyszenie dla Rozwoju Przedsiębiorstw Przemysłowych), czyli „GEFU”, z kapitałem 75 milionów marek, i pewnego stowarzyszenia, mającego charakter ekspozytury – „Bersol Aktien Gesellschaft”. Po 1926 będą one zastąpione przez „Wischaft-Kontor”, czyli przedstawicielstwo gospodarcze. A mimo wszystko historycy, jak na przykład Włoch Pietro Gerbore, powtarzają nadal, że traktat z Rapallo „nie przyniósł Niemcom żadnych korzyści”! Był tak niekorzystny, że w konsekwencji tajnych klauzul siły Reichswehry potroją się w ciągu kilku lat. Szkolone w Niemczech na poziomie teoretycznym, siły te odbywały ćwiczenia „terenowe” w ZSSR, natomiast budżet wojskowy Republiki Weimarskiej od 1924 do 1930 wzrósł (w markach stałych) z 459 do 788 milionów. Traktat ten był tak mało ważny, że przemysł niemiecki i Bank przyznawały sukcesywnie ZSSR: 150 milionów marek pożyczki w 1923, 100 milionów w 1925 i 300 milionów w 1926. Nie mówiąc o sumach bliskich miliarda marek, które tylko przemysłowiec Otto Wolf pożyczył osobiście ZSSR między rokiem 1925 i 1935.

    Sekcja „R” i „Zentrale Moskau”

    Aby zsynchronizować porozumienie przemysł-armia i współpracę tego tandemu z ZSSR, von Seeckt stworzył w 1918, w ministerstwie obrony, tajemniczą Sekcję „R”. Obciążył on kapitana Fritza Tschunke zadaniem stałego kontaktu z „Zentrale Moskau”, gdzie generał Hasse kierował Departamentem Zbrojeń (sowieckim) i Ponownych Zbrojeń (niemieckim). Pułkownik Kurt von Schleicher zapewniał kontakt z przemysłowcami, bankierami i politykami niemieckimi wtajemniczonymi w tę „wielką grę”, która funkcjonowała bez trudności do 1934. Z wyjątkiem incydentu z Scheidemannem, który w grudniu 1926 zmusił von Seeckta do ustąpienia swego stanowiska generałowi Heye, co nie przerwało zresztą ani na chwilę idylli z Moskwą, jak to jeszcze zobaczymy.

    Zatuszowane rewelacje

    Tajne służby francuskie i polskie, kolejno po 1922 i po 1929, sygnalizowały często, jak pisze o tym historyk Georges Castellan, przewóz materiałów i uzbrojenia, najpierw w kierunku Niemcy-ZSSR, później w kierunku ZSSR-Niemcy, który charakteryzował tamten okres. Ale w Europie panowała na temat tych rewelacji dziwna cisza, choć od czasu do czasu przenikały one do kilku gazet. Tak, na przykład, w końcu 1922 raport francuski sygnalizował, że „setka samolotów, od 300. do 400 tysięcy karabinów, materiały wybuchowe i ekwipunek wojenny zostały złapane na wodach Murmańska”. W 1924, na skutek awarii, frachtowiec „Alwin Rus” był zmuszony wyładować swój ładunek w Estonii: tony karabinów i amunicji wysłanych z Niemiec do Piotrogradu. W 1926 parowiec „Hochland” został zaskoczony, gdy na pełnym morzu przeładowywał na dwa lodołamacze sowieckie 170 skrzyń uzbrojenia, przywiezionych z Niemiec. I tak to trwało, od 1922 do 1926; sprowadzano również do ZSSR, do fabryk zbrojeniowych niemiecko-sowieckich, śmigła do samolotów, kwasy chemiczne, produkty takie jak piorunian rtęci lub części zamienne, produkowane w tych krajach, które przyjęły niemieckie laboratoria wojskowe. Ale w cztery lata po Rapallo rozpoczął się ruch w stronę przeciwną. Tak oto w grudniu 1926, socjalista Scheidemann ujawnia przed Reichstagiem, że „z końcem września i początkiem października amunicja rosyjska przybyła do Szczecina na statkach pochodzących z Leningradu: „Gotenburg”, „Rastenburg” i „Kolberg”, podczas gdy firma przyjmująca nakazała, swoim pracownikom milczenie na ten temat. Komórka komunistyczna w porcie – precyzował – była doskonale zorientowana w całej sprawie.” Ale „skandal” ten nie przekroczył wówczas granic Niemiec. Milczenie europejskie było równie dziwne jak później, 7 kwietnia 1937, gdy na dwa lata i cztery miesiące przed podpisaniem paktu Stalin-Hitler, „Le Petit Parisien” i „L’Ordre” w Paryżu i „Manchester Guardian” w Anglii podały informacje, które wskazywały na tajne zbliżenie między Moskwą i Berlinem, po dwóch latach widocznego ochłodzenia. Co za blagierzy ośmielają się wymyślać tego rodzaju pogłoski, powtarzali tu i ówdzie, w paryskich salonach, dyplomaci sowieccy i niemieccy. W ponad czterdzieści lat później istnieją jeszcze autorzy, którzy zapewniają, że porozumienie niemiecko-sowieckie zaczęło się dopiero w lecie 1939. W ten sposób jest podtrzymywany mit „antyfaszystowskiego” ZSSR.

    Sowiecka infrastruktura wojskowo-przemysłowa pod organizacją niemiecką

    Karl Sobelsohn, czyli Radek, mówił, śmiejąc się, do dziennikarza niemieckiego Karla Augusta Wittfogela, który w listopadzie 1932 wyraził przy nim zaniepokojenie tą współpracą niemiecko-sowiecką: „A więc nie róbcie tego! Mamy Reichswehrę w kieszeni!” W rzeczywistości, większość niemieckich uczestników i ich sowieckich kolegów grała i tę, i inne gry. Tak, na przykład, generałowie Swieczyn (wojsk lądowych) i Łazariew (lotnictwa) należeli do komisji mieszanej obok Hassego, Niedermayera, Schuberta i innych. Dzięki nim ich niemieccy koledzy zostali wprowadzeni do Chin, gdzie generał Bauer, generał Wetzell, a po nim Hans von Seckt, a następnie generał Falkenhausen formowali kadry armii Czang Kaj-szeka. „Sprawa”, której nie zapomnieli komuniści chińscy w swych ciężkich kłótniach z Moskwą… Jednakże rozwój samego ZSSR przybiera niewspółmierne rozmiary. Traktowanie go tylko pod kątem wojskowym byłoby równie mylące, co niewystarczające. Ta wielostronna współpraca, aby ocalić reżim sowiecki przez odbudowę jego gospodarki, była równa tylko współpracy setki firm amerykańskich, które po 1929, a zwłaszcza po 1933, zastąpią towarzystwa niemieckie, zmuszone mimo wszystko do większej dyskrecji w swej serdecznej współpracy z komunizmem, który Hitler, zgodnie z głoszonymi twierdzeniami, zamierzał zwyciężyć. Ale ta redukcja pomocy gospodarczo-naukowej Niemiec dla ZSSR – dającej się bardzo dobrze oszacować dzięki pracom opublikowanym w USA przez A.C.Suttona – nie przeszkadzała utrzymaniu powiązań pomiędzy tajnymi służbami obu stron. Nie służbami Abwehry, wrogiej komunizmowi, ale służbami MSZ-tu i służbami Reinharda Heydricha, dzięki niespożytemu Walterowi Nikolaiowi. Parę liczb ilustruje moje stwierdzenia: na 322 umowy przemysłowe, technologiczne i naukowe, zawarte przez ZSSR z firmami zagranicznymi w okresie lat 1917-1930, 114 zostało zawartych z towarzystwami amerykańskimi, zaś 94 z Niemcami. Co znaczy, że 71% (wraz z 9. towarzystwami „faszystowskich” Włoch, które również kolaborowały z ZSSR) potencjału przemysłowego ZSSR zostało reaktywowane, bądź stworzone i skadrowane, tylko przez towarzystwa amerykańskie, niemieckie i włoskie; w tym prawie 38% całości personelu organizacyjnego, dyrektorów technicznych, głównych inżynierów i kadr średnich przybyło z Niemiec, 30% z Ameryki, a reszta, zgodnie z postanowieniami podpisanych kontraktów, z firm angielskich (35), japońskich(14), francuskich (13) i tuzin z innych krajów.

    Zbrojenia Czeki i fabryki amunicji

    Paryski dwutygodnik „BEIPI” – Est et Ouest” (już cytowany) – doskonale zreasumował w 1955 następujące po sobie fazy tej współpracy, z których pierwsza, od 1920 do 1922, pozwoliła zalążkom przyszłej Armii Czerwonej, a przede wszystkim jednostkom Czeki, dysponować uzbrojeniem i amunicją niemiecką, aby narzucić się Rosji. Faza ta skończyła się nieograniczoną integracją wybitnych niemieckich specjalistów cywilnych i wojskowych z personelem najwyższego dowództwa sowieckiego. Do tego stopnia, że pewien dyplomata amerykański raportował na początku 1923 słowa jednej z pierwszoplanowych osobistości sowieckich: „Jesteśmy prawdziwymi beneficjantami Rapallo. Nasz przemysł wyjdzie odbudowany przy pomocy ekspertów niemieckich (…) Są oni przyjęci do wszystkich gałęzi państwowych i od tej chwili pracują w najważniejszych sektorach (…) Generała Bauera i jego komisję wtajemnicza się we wszystkie aspekty naszego sektora wojskowego, nawet jeżeli ich misja oficjalna polega przede wszystkim na udoskonaleniu naszego potencjału lotniczego…” W drugiej fazie tak Niemcy, jak Amerykanie modernizują fabryki już istniejące lub budują nowe. Przyłączają się do tego Anglicy i Francuzi. Fabryki amunicji zainstalowane przez Niemców, przede wszystkim w centralnej Azji między rokiem 1926 i 1933, pozwoliły ZSSR po 1941 doczekać nadejścia pomocy amerykańskiej. Dostarczyły one w 1939 środków do napaści na Polskę i zaatakowania Finlandii.

    Nękanie NKWD i stopniowa redukcja

    Trzecia faza tej współpracy, między 1928 i 1934, przejawiała się stopniową redukcją gałęzi wojskowej, która prawie zniknęła z końcem roku 1933, a następnie wsparcia przemysłowego i w postaci personelu. W 1929 nie ma praktycznie koncesji niemieckich ani towarzystw mieszanych po roku 1932. W obu przypadkach doszło w 1928 do „incydentów” wywołanych przez NKWD, które niepokoiło się coraz bardziej wpływem niemieckim w korpusie inżynierów i kadrach sowieckich. „Afera Shakti” stanowiła główną podporę nękań i „ostrzeżeń” dziesięciu inżynierów niemieckich zostało skazanych za „szpiegostwo”. Wszyscy oni należeli do „General Electric”-Niemcy („AEG”), który, mimo że realizował elektryfikację wszystkich republik ZSSR, postanowił wstrzymać wszelką pomoc. Potem, „ze względu na powagę kontraktu”, „AEG” zdecydował się puścić w niepamięć to wszystko i pozostał pięć lat dłużej. Dwie lub trzy inne firmy, których personel z trudem mógł wywozić swe zarobki do Niemiec, zerwały w międzyczasie kontrakty. Ale nie mielibyśmy racji wywodząc z tego, że idylla niemiecko-sowiecka była tylko wybuchem, i to z niewielkimi skutkami dla ZSSR.

    Rezultat: gospodarka ZSSR do połowy lat pięćdziesiątych

    Biorąc pod uwagę archiwa przechwycone przez Wehrmacht w 1941, szczególnie w Smoleńsku, na podstawie opinii uchodźców sowieckich, którzy przeszli na Zachód w latach 1930-1970, i dzięki zestawieniu wiadomości zebranych przez Antony Suttona w archiwach amerykańskiego Departamentu Stanu, można stwierdzić, że wsparcie niemieckie, a później niemiecko-amerykańskie w latach 1920-1930 pozwoliło na zaistnienie, a następnie rozwój wszystkich podstawowych sektorów gospodarki sowieckiej do połowy lat pięćdziesiątych. Trzeba wiedzieć, na przykład, że poza importem fabryk i wyposażenia do ZSSR, nic nie mogłoby ruszyć bez organizacji niemieckiej. Jeżeli prześledzimy przeszłość 770. dyrektorów sowieckich, dziesięciu głównych zjednoczeń państwowych i głównych fabryk przemysłu w latach 1920-1929, stwierdzimy, że tylko 193. posiadało konieczne kwalifikacje. 71,5% spomiędzy nich skończyło jedynie szkołę podstawową, a 3,5% było niepiśmiennych, Umieściły ich na stanowiskach Rewolucja i Partia. Trzeba było więc „zdublować” ten wysoki personel przez zagraniczne kadry wykwalifikowane. Na szczeblu niższym, na 10-15% niezbędnych kadr średnich, mniej niż 2% miało wymagane kwalifikacje. Tu również „dublowali” Niemcy, Amerykanie i wreszcie inni cudzoziemcy. Na szczycie plasowały się osobistości, jak na przykład wymieniony przeze mnie Albert Kahn, który, otoczony setką współrodaków, opracował plan pięcioletni 1934-1939, po „poprawieniu” planu poprzedniego, mającego dwa lata spóźnienia w stosunku do przewidywań. Co więcej, 50% wyposażenia fabryk sowieckich dostarczono do 1932 przez Niemcy, pod nadzorem Sekcji „R” von Seeckta.

    Nostalgiczne akcenty „Prawdy”

    Wszystko to tłumaczy, że w 1936, tylko w kadrach sowieckiego przemysłu ciężkiego można było naliczyć 6800. cudzoziemców, w tym 1700 Amerykanów i jeszcze prawie 300. Niemców, którzy pozostali na dziwnych warunkach, co do których nie mogłem odnaleźć zbyt wiele szczegółów, oprócz tego, że zarabiali siedem razy mniej niż Amerykanie. Rozumiemy teraz nostalgiczne akcenty „Prawdy” z 8 września 1955, gdy, przypominając Rapallo i jego wstrząs, podkreślała: „Jeżeli historia stosunków niemiecko-sowieckich zaznała ciemnych stron, to naród sowiecki nie zapomniał tych lat współpracy między naszymi dwoma krajami.” Rozumiemy równocześnie apele, redagowane w 1935 przez niemieckiego profesora komunistę Niekischa, który zapraszał Niemcy hitlerowskie do podjęcia „w zgodzie z Rosją azjatycką drogi przymierza, która pozwoliłaby tym dwóm państwom żyć w pokoju, a Niemcom zapewnić dominację w Europie przeciw Francji”. Trzeba będzie tylko przekonać Hitlera i pewną część jego otoczenia. Inna grupa, w MSZ-cie oraz w środowisku policyjnym SD i Gestapo, jest już gotowa do tego zbliżenia. To oni będą, w 1939, najbardziej chętni do współpracy z ich sowieckimi odpowiednikami w polowaniach na ludzi w Polsce, a często w całej Europie. A ci z nich, którzy przeżyją po 1945, przejdą łatwo na stronę Moskwy i stamtąd poszukają schronienia gdzieś w świecie, podczas gdy pewna ich część znajdzie natychmiast miejsce w aparacie wschodnioniemieckim. Zresztą atmosfera „Tygodnia przyjaźni niemiecko-sowieckiej” w 1929, o którym powiemy, pozwala zrozumieć pakt z 1939 (Mołotow-Ribbentrop – przyp. tłum.) i przyjęcie sowieckie od 1969 „Ost-Politik” Willy Brandta.

    Więcej niż połowa sowieckiego przewozu handlowego za granicę

    „Tydzień przyjaźni niemiecko-sowieckiej” od 8 do 15 stycznia 1929 był sukcesem. Osiem dni wymiany poglądów, seminariów specjalistycznych i konferencji technicznych, pod egidą dyrektorów „Telefunkena”, „AEG”, „Kruppa”, „Instytutu Węgla” z Mulheim, „Niemieckiego Instytutu Poszukiwań Chemicznych” itd. Oczywiście, wszystko pod oficjalnym hasłem „współpracy w ramach poszukiwań pokojowych”. Po stronie niemieckiej „zapomniano” aferę Shakti. I nie mówiono nigdy o 10 milionach ofiar, które tylko w ciągu sześciu lat od Rapallo wyznaczyły sukcesy rewolucji w ZSSR. Ani o polowaniach na kułaków, które rozpoczęły się kilka tygodni wcześniej. Co za pochlebny bilans dla całości zrealizowanej wymiany! Od 1921 (wg „Prawdy” z 26 stycznia 1922) niemiecki „Nord-Ost” otworzył kredyty w wysokości 500 milionów marek. Z miejsca firma ta zmonopolizowała na długi czas organizację wymiany niemieckich produktów przemysłowych za sowieckie surowce. Następnym z kolei był „Russgetorg” Ottona Wolfa, towarzystwo mieszane, którego część niemiecka składała się z firm: „Phoenix”, „Rheinische Stahlwerke”, „Rheinmetall” i „Zippen und Bissener”. Aż do 1928 „Russgetorg” zapewniał 20% całkowitej wymiany import-eksport państwa sowieckiego, w tym „potrzeby” niemiecko-sowieckiego sektora wojskowego. „Russgetorg” uzgadniał zapotrzebowanie sowieckie i odpowiednie czartery z przedsiębiorstwem państwowym „Wniesztorg”. Od 1925 zyski były tak duże, że niemieccy sprzedawcy urządzeń przemysłowych obchodzili się bez kapitału obrotowego „Russgetorgu”. W międzyczasie pojawiła się „Derutra”, która od tej chwili zmonopolizowała handlowy transport lądowy między dwoma krajami. Do tej pory ciągnęła z tego zyski sławna „Hamburg-Amerika Line” (eks-kanclerza Cuno i innych osobistości Weimaru). Jeżeli chodzi o „Wostwag”, firma ta specjalizowała się w eksporcie produktów sowieckich, takich jak futra, kawior, koszule, włosie na szczotki, płótno i potaż, mając sieć swoich zakładów w ZSSR. „Mołoga-Waldindustrie” i „Deruwa” podzieliły się z pięcioma innymi firmami zagranicznymi, handlem drzewem budulcowym. „Deruneft”, wraz z pewną firmą irańską, zajął się handlem produktami naftowymi. „Effexport”, z trzema firmami, handlem produktami mleczarskimi, natomiast „A.Roesch” i „Iwa” połączyły się z „Wostwagiem” w eksporcie zwierząt i produktów hodowlanych. „Derumetal” połączony z berlińską firmą „N.Levy” zajął się eksportem surowców metalowych do Niemiec, mając do dyspozycji 66 frachtowców. W sumie, pomiędzy firmami mieszanymi, monopolizującymi handel zagraniczny ZSSR, 11 firm na 31 było niemieckich i zapewniało ponad połowę potrzebnego transportu.

    Rozwój przemysłowy dzięki Berlinowi

    Do 1925 możliwości kredytowe Niemiec były ograniczone. Te ograniczenia kończą się po roku 1926, gdy odczuwalne stają się pierwsze efekty planu Dawesa. Oto dlaczego pierwszy okres współpracy sowiecko-niemieckiej charakteryzował się wymianą taką jak uruchomienie lub budowa rafinerii na Ukrainie w zamian za dostawy cukru. W portach sowieckich (opowiada o tym Sutton) można było nawet zobaczyć – w okresie głodu w ZSSR, gdy przysyłano mu na pomoc dostawy zboża – statki załadowujące zboże dla zagranicy obok statków wyładowujących zboże dla ZSSR. System kredytów nabiera rozmachu po 1926, wraz z gwarancjami w złocie (które znowu dzięki firmom zagranicznym jest wydobywane z bogatych złóż rosyjskich), w platynie i w ropie naftowej oraz rzadkich minerałach. W Batumi, w Tuapse, w Groznim, w Embie i w Baku urządzenia wydobywcze zostały założone i uruchomione przez inżynierów niemieckich. Eksport z Emby wzrósł dzięki temu z 430 tysięcy ton ropy w 1923 do 2 milionów 734 tysięcy ton w 1928. To Niemcy (wzmocnieni po 1928 przez ekspertów amerykańskich) uruchomili po 1922 ponowne wydobycie rudy żelaza w Krzywym Rogu i potroili jej produkcję w niespełna trzy lata. W 1931 było ich 1600. w dolinie Donu, aby nadzorować wydajność kopalń węgla. Zresztą, to właśnie komisja kierowana przez eksperta niemieckiego Reichlina w 1925 zbadała i wybrała nadające się do eksploatacji złoża Donbasu. Stało się to możliwe dzięki wyposażeniu dostarczonemu przez „Kruppa” i „Koppers A.G.” (firmę niemiecko-amerykańską). Ta ostatnia firma dostarczyła większość pieców koksowych w ZSSR i pozwoliła, wraz z innymi firmami niemieckimi, zwiększyć z 7 do 23 milionów ton rocznie produkcję koksu. Na Uralu wielkie piece i inne wyposażenia „Ugostalu”, „Demagu” i „Freyna” zapewniły produkcję stali, która od zera wzniosła się do 2 milionów 500 tysięcy ton w 1929. Takie same sukcesy odnotowano w dziedzinie budowy zakładów konstrukcji maszyn. Tak na przykład „Uralmasz”, uruchomiony w 1933 przez Niemców, będzie dostarczał ZSSR nie tylko urządzeń górniczych dla wydobywania rud, ale, od 1936, części do konstrukcji łodzi podwodnych. 12 tysięcy robotników, nadzorowanych przez 150. Niemców, budowało ten kompleks przez trzy lata Tę listę można rozszerzyć o produkcję łożysk kulkowych, wyposażenia do budowy elektrowni, produkcję rur stalowych, wydobycie metali nieżelaznych itd.

    I na koniec: koleje, produkty chemiczne i gazy toksyczne

    Wydaje mi się, że wystarczy zamknąć tę ocenę konsekwencji Rapallo kilkoma równie ważnymi danymi. Jeszcze w 1920, na ogólny park 16 tysięcy lokomotyw w Rosji mniej niż 6 tysięcy było zdatnych do użytku. I to właśnie Niemcy, z finansami „Kruppa”, „Deutsche Bank”, firmy „MAN” i „Henschel und Sohn”, w ciągu trzech i pół roku odbudowali i uruchomili kolejnictwo ZSSR. Tysiąc pięćset lokomotyw zostało zakupionych za granicą, sprowadzonych w częściach z Niemiec i ze Szwecji i złożonych w Piotrogradzie pod kontrolą głównego inżyniera Waldemara Sommermeyera. W 1932 olbrzymi kompleks Magnitogorska, fabryki Kramatorska i Stalingradu pracowały dzięki nadzorowi prawie 300 Niemców, do których dołączyło 780 Amerykanów. Wszystkie systemy chłodzenia, które funkcjonowały w Rosji w 1926 i później, były montowane przez „MAN” (Augsburg) oraz firmy A.Reidingera i A.Borsiga. Zaś „Deutz A.G.” zapewniała w tym samym okresie 80% produkcji silników dieslowskich, turbin, pomp itd., dla kraju Sierpa i Młota. Chociaż „IG Farben” odmówił sprzedaży swych patentów, niemniej jednak uczestniczył on, wraz z „Bergen und Wirth”, w dostawach dla ZSSR barwników, podczas gdy trzy firmy niemieckie z Frankfurtu i Berlina miały do 1929 wyłączność na dostawy kwasu siarkowego. Firma „Stolzenberg” z Hamburga, specjalizująca się w produkcji iperytu, zbudowała w Iwaszenkowie fabrykę, która istnieje jeszcze dzisiaj, pod inną nazwą. Doktor Speich, specjalista od gazów trujących, i kapitan Nolte, specjalista od broni chemicznej, byli tymi, którzy w 1928 uruchomili w ZSSR zakłady do produkcji tego typu, wraz z bazą doświadczalną w obozie specjalnym w rejonie Saratowa.

    Poważne implikacje polityczno-wojskowe

    Moje wyliczenie pozwala zrozumieć nostalgię ZSSR za Rapallo, powtarzaną okresowo po 1949. Personel sowiecki i niemiecki okresu lat 1922-1933 rozumiał się doskonale. Z wyjątkiem funkcjonariuszy NKWD, odpowiedzialnych za jego nadzorowanie, i kilku wysokich sowieckich oficerów sztabu generalnego lub służby wywiadu, zaszokowanych już po 1935, że w otoczeniu Stalina zdecydowano się, tak wyglądało, na ponowne podjęcie tego minionego porozumienia, wielu uczonych, specjalistów i dyplomatów sowieckich żałowało tych dwóch lub trzech lat ochłodzenia kontaktów z Berlinem i witało gorąco, w 1937, podejmowane na nowo próby pogłębienia stosunków z Hitlerem. Ale już u progu lat trzydziestych liczne konsekwencje wypływały z porozumienia niemiecko-sowieckiego. Ze strony ZSSR wspierało ono tendencję do swoistego nacjonal-sowietyzmu, całkowicie imperialistycznego, wśród tych, którzy widzieli niemożność komunizmu bez ojczyzny i granic, o którym marzono na początku wieku. Ze strony niemieckiej, szeroka symbioza sztabu generalnego, przemysłu i banków wiodła prosto do finansowania z „czarnych” kas Reichswehry i z zysków ze współpracy przemysłowej z ZSSR dwóch nurtów, już wtedy rywalizujących o sukcesję po ginącym liberal-socjalizmie: nurtu nacjonalistów monarchistycznych i centrowych i nurtu nacjonal-socjalistów, będących w stanie ciągłej licytacji politycznej z poprzednimi. Dzięki temu tajnemu finansowaniu, Kurt von Schleicher, wspierany przez „Stalowe Hełmy”, przedstawił w 1925 plan mobilizacji, który pozwalałby potroić za jednym zamachem siły dopuszczone Traktatem Wersalskim. Schleicher zwielokrotnił w tym samym czasie liczbę towarzystw szkolących oficerów. Dla przykładu: „Wojskowe Towarzystwo Studiów Naukowych i Politycznych”, którego dyrekcja skupiła wybitnych wyższych oficerów związanych ze „Stowarzyszeniem Schlieffena”, odpowiedzialnym za oficerów rezerwy; „Stowarzyszenie Scharnhorsta”, mające ten sam cel; „Wewia”, która, poczynając od 1931, będzie się skupiać na zagadnieniach wojen współczesnych; wreszcie „Towarzystwo Statystyczne”, finansowane przez przemysłowca Borsiga, odpowiedzialne za znajdywanie i dostarczanie surowców niezbędnych do fabrykacji broni, których produkcja została uruchomiona w ZSSR. Borsig był jednym z głównych finansistów Hitlera. Współpraca ta, na płaszczyźnie wojskowej, mogła skończyć się tylko poddaniem kontynentu przymierzu niemiecko-sowieckiemu, a więc wojną, albo sytuacją, w której dwaj wspólnicy zaczną się siebie obawiać i każdy będzie chciał wygrać słabości rozpoznane u drugiego. A to również oznaczało wojnę, i nie tylko miedzy nimi, ponieważ cały świat będzie żył wkrótce pod hasłami rzekomej wojny „faszyzmu” i „antyfaszyzmu”. To co Weimar poręczał,wówczas, pod pretekstem, że odprężenie polityczne i porozumienie handlowe Wschód-Zachód zapewni pokój, to samo poręczają dzisiaj Europa i Ameryka na skalę światową, od czasu, gdy na początku lat sześćdziesiątych pojawił się ten sam mit. Weimar wierzył, że ZSSR „będzie ewoluował” na dłuższą metę na skutek rozwoju przemysłowego. ZSSR grał na pozór w tę grę, ale ani na chwilę nie rezygnował ze swych okrucieństw (koniec okresu Rapallo jest okresem ludobójstwa „kułaków” i początkiem wielkich czystek). Ani nie zapomniał o swym celu: wszechświatowej rewolucji. Tak samo jest dzisiaj, gdy odprężeniu towarzyszy podtrzymywanie systemu obozów koncentracyjnych i „psychuszek” oraz ciągle rozwijające się wywrotowe i wojskowe osadzanie się Sowietów na wszystkich kontynentach.

    Przygotowania do wojny powietrznej

    Wracając do współpracy po Rapallo, niosła ona w sobie i wojnę, i jej implikacje militarne, które, co zaraz wyszczególnimy, były niezwykłej wagi, zarówno doraźnie, jak dla nadchodzącego dziesięciolecia. Zacznijmy, na przykład, od dziedziny lotnictwa. W Fili firma „Junkers” zbudowała fabrykę, która od 924 produkowała 300 samolotów rocznie; z nich, jak było przewidziane w pierwszym stadium, 60 szło dla ZSSR, zaś 240 pozostawało w dyspozycji Niemiec, którzy szkolili jednocześnie pilotów sowieckich i swoich własnych. „Fokker” budował zakłady w Moskwie, Leningradzie, Smoleńsku i Kijowie. Fabryka w rejonie Moskwy, „Chmeck”, wypuszczała, począwszy od 1925, 17 samolotów miesięcznie, w tym 4 bombowce. W ciągu trzech poprzednich lat ZSSR zakupił w Holandii 280 szturmowców Fokker D-7. Drugi zakład „Junkersa” powstał w Twerze w 1924. Finansował go, na 40 milionów marek kredytu, przemysłowiec, magnat Ruhry Hugo Stinnes, na prośbę von Schleichera. Dołożył on wkrótce potem 100 milionów marek, aby zwiększyć produkcję w Fili. Otóż Stinnes był jednym z tych, którzy witali inflację początku lat dwudziestych jako środek narzucenia w Niemczech dominacji pewnego kapitalizmu. W 1923 podtrzymywał on antyfrancuskie manifestacje w Ruhrze, w towarzystwie Emila Kirdorfa, Alberta Voeglera i Fritza Thyssena. Stinnes wycofał się, zrujnowany, w zimie 1926/1927, ale trzej ostatni połączyli się wówczas w łonie trustu stali „Vereinigte Stahlwerke” i byli w 1929 ofiarodawcami części funduszy, które uratowały nazizm w okresie, gdy od siedemnastu miesięcy wytracał on impet. Nie działali oni w ten sposób kierując się ukrytymi motywami, wygrywania w określonej chwili nazizmu przeciw komunizmowi, ale aby zapewnić sobie, że podtrzymywana przez nich partia porządku połączy się, za ich pośrednictwem, z partią porządku sowieckiego, w celu narzucenia Europie ich dwugłowego imperium, idei, która, jak widzieliśmy, była wiele razy wyrażana w tamtej epoce. Na razie materiały dla przemysłu lotniczego były dostarczane z Niemiec przez firmy mieszane „Derutra” i „Russgetorg” morzem, koleją i samochodami. Różnorodnych silników dostarczała „Deutz A.G.”. Skrzydła i kadłuby pewnych modeli importowano czasami z USA, ponieważ wiele z nich było kopiami modeli amerykańskich lub angielskich, na przykład De Havilland „Tiger Moth” (używany jeszcze w latach sześćdziesiątych). Materiały te były często importowane z wykorzystaniem oszustw. Tak na przykład, w latach 1925-1929, via sławna „Hamburg-Amerika Line” importowano do Leningradu od 150 do 200 silników najnowszych modeli Curtiss i 488 silników Liberty, zakupionych przez Maxa Rabinowa, który aż do tego czasu był w Stanach Zjednoczonych nauczycielem tańca… Zakupy te, w których ZSSR zaoferował dziesięciokrotną wartość ceny realnej, aby tylko otrzymać silniki, finansowała „Chase National Bank”. Gdy tylko zostały one dostarczone do ZSSR, inżynierowie niemieccy i ich sowieccy wspólnicy zaczęli je studiować, kopiować, ulepszać. Powiązania z lotnictwem cywilnym, zapewnione przez towarzystwo mieszane „Deruluft”, służyły szkoleniu pilotów, którzy byli odpowiedzialni tak samo za rozwój sieci sowieckiego lotnictwa cywilnego (która wzrosła w ten sposób z 6 tysięcy do 29 tysięcy kilometrów w latach 1922-1930), jak za sieć lotnictwa niemieckiego „Lufthansa”, kierowaną przez Eberharda Milcha, która po-troiła się między rokiem 1923 i 1931.

    W Lipecku „czwarta eskadra czerwonego lotnictwa” była wielką szkołą niemiecką

    Traktat Wersalski zezwalał Niemcom na szkolenie pięciu pilotów wojskowych rocznie. Dzięki ZSSR, od 1925 Berlin szkolił ich o czterdziestu więcej. Szkoły lotnictwa w ZSSR były najpierw finansowane w oparciu o „Fundusz Pomocy Robotnikom Ruhry”. Szkoła główna, dla samolotów ciężkich i lotnictwa, znajdowała się w Lipecku. Inna, dla oficerów, w Borisoglebsku niedaleko Saratowa. Szkoła w Lipecku liczyła nie mniej niż sześćdziesięciu pilotów instruktorów, w asyście około setki techników, wszystkich niemieckich, dla utrzymywania terenu i maszyn. Wszystko to pod szyldem „czwartej eskadry czerwonego lotnictwa”. Po 1926 utworzono inną szkołę na Krymie, na północ od Sewastopola. Stan osobowy, z 26 instruktorów w 1922 i 60 w 1925, wzrósł do 300. Wszyscy lotnicy niemieccy, którzy służyli na frontach drugiej wojny w latach 1939-1942, byli kształceni w tych warunkach. W tym piloci sił lotniczych marynarki wojennej, szkoleni w Kronsztadzie, gdzie baza była całkowicie wyposażona przez „Dorniera”. W sumie, już w 1929, na 1200 maszyn wojskowych, którymi dysponował ZSSR (wliczając w to 160 samootów lotniczych sił morskich), 440 było pochodzenia niemieckiego, 96 włoskiego faszystowskiego (przede wszystkim hydroplany Savoia i Moschi, a następnie helikoptery Isacco), i setka kopii z modeli amerykańskich, angielskich i francuskich.

    Pierwsze sowieckie łodzie podwodne są niemieckie i… faszystowskie włoskie

    Berlin powierzył admirałowi von Hintze, we wrześniu 1923, wprowadzenie w życie tajnych porozumień zawartych z ZSSR w dziedzinie marynarki wojennej. Firmy „Krupp” i „Blohm und Voss” (z Hamburga) zbudowały wówczas bazy i przygotowały do ponownego użytku porty, jak na przykład port w Leningradzie, niezdatny do użytku od 1921. Jeżeli chodzi o flotę handlową, to na przykład Sutton podaje, że 75% tonażu sowieckiego, będącego w służbie od 1930 do 1945, zostało dostarczone dzięki pomocy zagranicy, w tym 20% całego tonażu przez Niemcy. Telegram przechwycony w lecie 1923 przez tajne służby amerykańskiego wywiadu wojskowego potwierdzał od tego momentu istnienie tajnych klauzul, dotyczących dziedziny wojskowej, w traktacie z Rapallo. Sutton robi z niego użytek, cytując rozkaz przesłany wówczas attache wojskowemu ZSSR w Berlinie: „…zorganizować przerzut do ZSSR 1200. niemieckich instruktorów marynarki wojennej.” Oczywiście, po 1933 Stany Zjednoczone, za pośrednictwem około 20. firm, zastąpią Niemców, tak jak w innych dziedzinach. Francja była w tym wszystkim obecna od samego początku, między innymi z firmą „Nieuport”. W 1926 admirał niemiecki Spindler przybył zresztą do ZSSR, wizytował port w Leningradzie i omawiał sprawę budowy lodzi podwodnej typu B-III, która będzie w cztery lata później jedną z najlepszych w tamtych czasach. Niemcy wywiodą z tego modelu swój typ VII, a ZSSR, poczynając od 1937-1938, swoich szesnaście łodzi podwodnych „Szuka”. Naczelny inżynier niemieckiej marynarki wojennej, Ledeke, nadzorował w 1931, po okresie prób, budowę tych łodzi podwodnych i piętnastu innych jednostek morskich, w tym wielu kontrtorpedowców, które weszły do służby w Niemczech w 1939. Było mu o tyle łatwiej, że w tym czasie podjęto na nowo współpracę niemiecko-sowiecką. Nie można nie dodać, że faszystowskie Włochy dostarczyły ze swej strony Związkowi Sowieckiemu 25 łodzi podwodnych (model „Garibaldiec” i „Prawda”, od 1200 do 1800 ton) w latach 1933-1935, obok 76, które zbudowali dla Moskwy inżynierowie niemieccy.

    Niemieckie fabryki oraz szkoły artylerii i broni pancernej

    Produkcja armat i pojazdów opancerzonych zajmowała trzecie miejsce w produkcji wojskowej pod egidą „GEFU” i Sekcji „R”. Firma „Krupp” zbudowała w Tule, w Leningradzie, w Schlisselburgu oraz w centralnej Azji siedemnaście fabryk produkujących działa i amunicję. Te ostatnie dostarczały w 1927 300 tysięcy pocisków rocznie. Również „Krupp” zbudował w Moskwie fabrykę Nr 8 (dział piechoty) i zorganizował w Ludze koło Leningradu główny poligon, gdzie szkolili się Niemcy. Wszystkie czołgi i samochody pancerne używane i przez Niemców po 1937 zostały opracowane i zbudowane w ZSSR przez firmy „Rheinmetall”, „Krupp”, „Daimler” i ,.Gute Hoffnungshute”. Części zamienne szły przez Szczecin i Leningrad do kompleksów Kamy, usytuowanej na wschód od Kazania. Tam, gdzie od połowy lat sześćdziesiątych firmy „Renault” i „Fiat”, wraz ze swym : wyposażeniem, umożliwiają Moskwie produkcję j ciężarówek i aut na swych licencjach. W „Zentrale Moskau” major „Neumann” nadzorował kursy instruktażu przyszłych „Panzerdivisionen” niemieckich, w miarę jak kończono montaże. Na miejscu generał Lutz i pięciu czy sześciu wyższych oficerów organizowało dwuletnie kursy inżynierów i kierowców pojazdów opancerzonych. Trzeba było wkrótce otworzyć drugi obóz szkoleniowy w Katordze koło Moskwy.

    Liczne eksperymenty z gazami toksycznymi

    Dwustu pięćdziesięciu oficerów, specjalistów od wojny chemicznej, wysłanych do ZSSR przez doktora Speicha i kapitana Nolte, nie traciło czasu od 1922. Po przeprowadzeniu kontroli poszukiwań i fabrykacji chemicznej materiałów wybuchowych w Biersolu koło Trocka, wybrali oni obóz Tomka, koło Saratowa, w celu przeprowadzenia szerokich programów doświadczalnych. „IG Farben”, „Stolzenberg”, „Badische Anilin” tworzyły bazę dla tych prac, nawet jeżeli, jak to już wspomnieliśmy, pierwsza z tych firm robiła wszystko, aby nie przekazywać swoich tajemnic ZSSR. Wolała ona, jak się wydaje, strzec pewnych swych odkryć (jak na przykład Cyklon-B) w tajnych laboratoriach, które razem ze „Standard Oil” Rockefellerów i „General Motors” zbudowała w 1927 w Stanach Zjednoczonych. Te trzy firmy niemieckie zatrudniły swoich inżynierów-chemików w Samarze, w Twerze i w Mchecku. W 1928, generał-major von Blomberg (następca von Seeckta) przybył w celu inspekcji ich badań i wyników. Konferował on zresztą z marszałkiem Woroszyłowem i uzgodnił z nim eksperymenty wojny chemicznej, które przeprowadzono w roku następnym z udziałem trzydziestu specjalistów niemieckich.

    Angielski minister wojny „nie niepokoi się tym wcale”

    Brytyjski historyk Cookridge podaje w swej biografii generała Gehlena, że po powrocie z podróży do Londynu w 1930 pułkownik von Bredow, szef wywiadu niemieckiego, gratulował sobie postawy brytyjskiej wobec Niemiec. Wiceadmirał Domville, naówczas szef wywiadu angielskiej marynarki wojennej, przyjął go w Londynie serdecznie. Zaś minister wojny Jego Królewskiej Mości przytaknął konfidencjonalnie, że „nie niepokoi się wcale niemieckimi zbrojeniami”. Oczywiście, Anglicy śledzili z bliska rozwój niemieckiej armii, marynarki i przemysłu lotniczego, ale, według von Bredowa: „tajne służby Londynu powstrzymywały się generalnie od komunikowania Francuzom informacji, które otrzymywali o pogwałceniach Traktatu Wersalskiego”. Bredow dał jednak rozkaz uniemożliwienia, bardziej niż kiedykolwiek, przecieków na temat produkcji w ZSSR i wyposażania Reichswehry w artylerie, armaty D.A.C., działa przeciwczołgowe, pociski toksyczne i miotacze ognia.

    Przymierze drogie obu partnerom, szczególnie Sowietom

    Atmosfera niemiecko-sowiecka w 1930 była tak dobra, że dyplomata niemiecki Bergen, niegdyś odpowiedzialny za kontakty z Gelfondem w celu finansowania rewolucji 1917, otrzymał wówczas w Rzymie, gdzie znajdował się na placówce, charakterystyczny rozkaz. Nie powinien uczestniczyć pod żadnym pozorem w ceremonii zorganizowanej przez Piusa X, bowiem papież, mówiono mu, „ma wyraźnie przypomnieć oprymowaną ludność Rosji i Pańska obecność stwarzałaby ryzyko narażenia na niebezpieczeństwo stosunków handlowych niemiecko-sowieckich”. 28 grudnia 1933, dziesięć miesięcy po spaleniu Reichstagu i jedenaście po dojściu Hitlera do władzy, W.Mołotow deklarował: „Nasze stosunki z Niemcami zajmowały zawsze szczególne miejsce(…) ZSSR nie ma żadnej racji, aby zmieniać swą politykę pod tym względem.” 29 grudnia 1933, minister spraw zagranicznych ZSSR Litwinów podkreślił przed deputowanymi Rady Najwyższej, po dyskursie przewodniczącego Rady W. Mołotowa: „Jesteśmy złączeni z Niemcami od dziesięciu lat szerokimi więzami ekonomicznymi i politycznymi (…) I Niemcy, i my odnieśliśmy ogromne korzyści z tych dobrych stosunków (…) i możemy tylko wygrać, postępując tak dalej.” 26 stycznia 1934, przed XVIII Zjazdem sowieckiej kompartii, Stalin potwierdził: „Zapewne jesteśmy dalecy od entuzjazmowania się niemieckim reżimem faszystowskim. Ale ten faszyzm nie powinien być oskarżany z tej racji, że nie przeszkodził on, na przykład, w ustanowieniu znakomitych stosunków z Włochami.” „Ze strony sowieckiej – zauważało w lipcu 1955 paryskie pismo „Est et Ouest” – ubolewano mocno z powodu ochłodzenia stosunków z Niemcami (hitlerowskimi).” Generał Koestring, mianowany attache wojskowym w Moskwie, był przyjęty wyjątkowo ciepło. Pozostanie on zresztą, nawet po 1945, gorącym zwolennikiem przymierza niemiecko-sowieckiego. Zaś w listopadzie 1934, generał-major von Blomberg uczestniczył w bankiecie wydanym przez Sowietów z okazji rocznicy Rewolucji Październikowej i wznosił toasty za Armię Czerwoną. Litwinów oświadczył 9 grudnia 1934: „ZSSR nieprzerwanie życzył sobie zawsze dobrych stosunków, we wszystkich dziedzinach, z Niemcami.” W dwadzieścia dni później Berlin przyznał ZSSR poważne kredyty, które na wiosnę 1935 zostały skonkretyzowane w umowie, przyznającej na długi termin 200 milionów marek w złocie. W tym momencie Karol Radek mówił do W.G.Krywickiego, szefa wywiadu sowieckiego na Europę Zachodnią: „Trzeba być szalonym, aby wyobrażać sobie, że możemy zerwać z Niemcami. To, co piszę, to jedna rzecz, ale rzeczywistość to druga.”

  27. Piotrx said

    Skandal Lend-Lease

    William T. Still

    Fragment książki „Nowy Porządek świata”

    Prezydent Franklin D. Roosevelt pomógł ustanowić scenę dla przyszłej wojny, przebudowując Sowiety na „supermocarstwo”. W operacjach, które może zostaną kiedyś uznane za wielki skandal szpiegowski II wojny światowej, urzędnicy z administracji Roosevelta wydali Sowietom tajemnicę bomby atomowej, a chyba nawet i materiały do jej budowy. Nie do uwierzenia – moglibyście powiedzieć. Pozostaje jednak faktem, że to aktywny współudział najwyższych sztabowców Białego Domu prezydenta Franklina D. Roosevelta, jeżeli nie samego prezydenta, pozwolił Sowietom uzyskać bombę atomową na całe lata przedtem nim byliby oni w stanie wyprodukować ją samodzielnie według prognoz naukowców amerykańskich. Pewna mało znana książka rzuca nowe światło na tę niewiarygodną, ciągle praktycznie nieznaną sprawę szpiegostwa atomowego na wysokim szczeblu w administracji Roosevelta. Książka ta, zatytułowana Dziennik majora Jordana [Major Jordan’s Diaries], napisana została przez majora lotnictwa George’a Raceya Jordana i opublikowana w 1952 r. Jordan pracował od maja 1942 do czerwca 1944 r. jako spedytor zaopatrzenia i oficer łącznikowy na lotnisku Newark w New Jersey oraz w dużej bazie lotniczej w Great Falls w Montanie, będącej widownią początkowej fazy operacji masowych dostaw do Związku Sowieckiego, znanych jako Lend-Lease. Dzięki książce majora Jordana można stwierdzić autorytatywnie, że w czasie II wojny światowej Stany Zjednoczone zbudowały machinę wojenną Związku Sowieckiego. Tak wielka była skala owej „pomocy” dla kogoś, kto był w najlepszym razie tylko naszym czasowym sprzymierzeńcem, że nie sposób jest uwierzyć, by był to tylko rodzaj błędnej kalkulacji czy omyłki ze strony administracji Roosevelta. Patrząc podejrzliwie na ogrom wysyłanego Sowietom materiału, major Jordan jako oficer łącznikowy zaczął prowadzić dziennik odnotowujący co odprawiano do nich trasą Alaska-Syberia. Choć Jordan nie wiedział nic o bombach atomowych, wiedział on, że jego kontrapartner, pułkownik sowiecki nazwiskiem Kotikow, trzymał w jednym rogu swojego biurka w Great Falls w Montanie specjalny plik dokumentów, który określał jako swoją fabrykę „prochu bombowego”. Pułkownik Kotikow znany był jako „sowiecki Lindbergh”, ponieważ jako pierwszy przeleciał on samolotem do Seattle wzdłuż czapy polarnej. Jordan prowadził skrupulatnie notatki na temat materiałów dla fabryki prochu bombowego, tak jak czynił to dla wszystkich ekspediowanych materiałów.

    Następujące materiały, niezbędne do stworzenia stosu atomowego, wyruszyły do Rosji w 1942 r.: Grafit: naturalny, płatki, bryły, wióry… 812 143 dol…. Rury aluminiowe (używane w stosie atomowym do gotowania czyli przemiany uranu w pluton)… 13 041 152 dol. Wysłaliśmy 834 989 funtów kadmu metalicznego na pręty do kontroli natężenia w stosie atomowym; koszt wynosił 781 472 dol. W końcu pokazał się i zaczął natychmiast przepływać naprawdę tajny materiał, tor. Jego ilość w ciągu 1942 r. wynosiła 13 440 funtów przy koszcie 22 848 dol.

    Jordan doniósł, że 30 stycznia 1943 r. wysłano do Rosji z Filadelfii na pokładzie S.S. John C.Fremont 11 912 funtów azotanu toru. W rok później generał Groves, szef bezpieczeństwa projektu amerykańskiej bomby A, wykrył fakt dostaw toru i udało mu się zatrzymać wypływ tego materiału o żywotnym znaczeniu. Inną sprawą zrelacjonowaną przez majora Jordana w związku z „rurociągiem” Lend-Lease było wejście personelu sowieckiego do Stanów Zjednoczonych. Generał major lotnictwa USA w stanie spoczynku Follette Bradley, odznaczony Medalem za Wybitną Służbę, tak pisał o tym fakcie do New York Times’a, który opublikował jego list 31 sierpnia 1951 r.:

    Z mojego osobistego doświadczenia wiem, że od początku 1942 r. sowieccy agenci cywilni i wojskowi przebywali w naszym kraju w ogromnej liczbie. Wolno było im poruszać się bez ograniczeń i kontroli, a w celu zwiedzenia naszych arsenałów, magazynów, fabryk i poligonów próbnych musieli oni jedynie oznajmić swoje życzenia. Odwiedziny na jakie dozwalano im w naszych instytucjach wojskowych liczyły się w tysiące. Wiem osobiście, że w 1942 r., pozwolono wielkiej liczbie Rosjan wejść na terytorium amerykańskie bez wiz. Sądzę, że przez lata wojny liczba ta wzrosła przynajmniej do setek.

    Na początku 1943 r. podejrzenia majora Jordana wzbudziła wielka liczba walizek z wyprawnej czarnej skóry, związanych dookoła białym sznurkiem i opieczętowanych czerwonym woskiem, które odbywały drogę do Moskwy. Walizki te miały rzekomo charakter dyplomatyczny i dlatego nie przypuszczano, by Jordan otwarł je w jakichkolwiek okolicznościach. Pewnej nocy w marcu Rosjanie zabrali Jordana na kolację. Ta nagła manifestacja przyjaźni wzbudziła jego podejrzliwość, tak że zadzwonił on z powrotem na lotnisko, by sprawdzić, czy nie dzieje się tam coś niezwykłego. I faktycznie – przybyli właśnie dwaj rosyjscy kurierzy specjalni z Waszyngtonu, którzy zażądali samolotu do Rosji, ciągnąc ze sobą około pięćdziesięciu tajemniczych walizek z czarnej skóry. Jordan umknął swoim gospodarzom i z najwyższą szybkością pojechał na lotnisko, odległe o zaledwie cztery mile. Z uzbrojoną eskortą dla ochrony i wbrew woli wrzeszczących kurierów rosyjskich, Jordan otworzył około jednej trzeciej walizek, zapuszczając szybkie spojrzenie do środka. W słabym świetle pojedynczej żarówki pod kopułą kabiny zarekwirowanego C-47 Jordan zobaczył, że wybite na walizkach określenie adresata brzmi: „Dyrektor Instytutu Informacji Technicznej i Gospodarczej” w Moskwie. Walizki wypełniał szeroki asortyment przedmiotów, takich jak zwykłe mapy drogowe ze stacji obsługi z zaznaczonymi na nich obiektami przemysłowymi. Inne dokumenty odnosiły się do obiektów klasyfikowanych jako wojskowe, takich jak Poligon Próbny Aberdeen, jeden z najliczniejszych obszarów wysiłku wojennego. Inna walizka zawierała dokumentację inżynierską i naukową, najeżoną wzorami, obliczeniami i żargonem profesjonalnym. W walizce tej znajdowała się odręczna notatka na papierze Białego Domu, adresowana do „Mikojana”. Jordan pisał:

    Zapytawszy później pułkownika Kotikowa, dowiedziałem się, że A.I. Mikojan był wówczas człowiekiem nr 3 w Rosji, po premierze Stalinie i komisarzu spraw zagranicznych Mołotowie. Był on komisarzem handlu zagranicznego i sowieckim bossem od Lend-Lease”.

    Pierwszym słowem notatki było imię osoby, lecz było ono nieczytelne. Wiadomość natomiast brzmiała:

    „…………stracił piekielnie dużo czasu na wydostanie tego od Grovesa”.

    Wiadomość była podpisana „H.H.”, często używanymi inicjałami Harry’ego Hopkinsa, byłego sekretarza handlu, a wtedy szefa programu Lend-Lease prezydenta Roosevelta. Do tej notatki od Harry’ego Hopkinsa do Mołotowa przypięta była wielka mapa z legendą „Oak Ridge, Okręg Inżynieryjny Manhattan” oraz kopia raportu z Oak Ridge z wypisanym na niej na maszynie nazwiskiem „Harry Hopkins”, jak gdyby była to kopia przygotowana specjalnie dla Hopkinsa. Tekst raportu zawierał słowa, z którymi major Jordan nie był wówczas oswojony, lecz które znamy dziś wszyscy. Były wśród nich „uran”, „cyklotron”, „proton” i „deuteron”.

    Pułkownik Kotikow był oczywiście wściekły na majora Jordana i Jordan przypuszczał, że będzie on spalony. O dziwo jednak, pozwolono mu nadal zostać. Choć Jordan wszystko co zauważył przekazywał sekcji wywiadowczej Sił Powietrznych, nie usłyszał nic w zamian. W kwietniu 1943 r. pułkownik Kotikow zapytał, czy można byłoby przygotować pomieszczenie na ekstra specjalną dostawę czegoś co nazwał on „chemikaliami doświadczalnymi”. Major Jordan powiedział mu, że nie mógłby tego zrobić, ponieważ złożyli oni już ćwierć miliona funtów wagi. Jordan powiada, że Kotikow sięgnął po telefon i zadzwonił osobiście do Harry’ego Hopkinsa, by ten kazał majorowi Jordanowi ekspediować dostawy. „Była to nie lada chwila. Miałem mówić po raz pierwszy z legendarną postacią tamtej doby, najwyżej postawionym człowiekiem świata Lend-Lease, w którym żyłem”. Jordan w następujący sposób relacjonuje swoją rozmowę z Hopkinsem po paru pytaniach wstępnych:

    H.H. – „No Jordan, idzie pewna dostawa chemikaliów, którą chcę, żebyś wysłał. Jest to coś bardzo specjalnego”.

    Mjr Jordan – „Czy mam to uzgodnić z pułkownikiem dowodzącym?”

    H.H. – „Nie chcę, byś o tym z kimkolwiek dyskutował i nie jest to do zapisu. Nie rób z tym wielkich ceregieli, lecz po prostu prześlij to spokojnie i migiem”.

    Zakończywszy swą rozmowę z osławionym Harrym Hopkinsem, Jordan zapytał pułkownika Kotikowa o nazwę tego ważnego środka chemicznego. Pułkownik Kotikow podszedł do biurka i wyciągnął z teczki oznaczonej „Proch bombowy” kartkę papieru, pokazując majorowi Jordanowi słowo, które widział on w poprzednim miesiącu w czarnej skórzanej walizce: „uran”. Jordan pisał:

    Dostawa ta była jedną jedyną pozycją gotówkową jaka przechodziła przez moje ręce, nie licząc prywatnych rosyjskich zakupów ubrań i trunków. Była to jedyna ze strasznego mnóstwa dostaw, której kazano mi nie nanosić w moich kartotekach. Jedyna, o której zabroniono mi dyskutować z moimi zwierzchnikami i jedyna, którą polecono mi utrzymywać w tajemnicy przed wszystkimi.

    Mimo ponagleń ze strony pana Hopkinsa, dostawa uranu nie przybyła z Kanady przez pięć tygodni. Gdy to nastąpiło, przybyła ona pociągiem w piętnastu skrzyniach drewnianych. Skrzynie te zostały przewiezione ciężarówkami do bazy lotnicznej w Great Falls i wyruszyły bez zwłoki do Fairbanks. W Fairbanks jednak jeden z pojemników wypadł z samolotu, rozbijając róg i wysypując z siebie małą ilość brązowego jak czekolada proszku. Zaciekawiony żołnierz podniósł garść niezwykłych ziaren z zamiarem zapytania kogoś, co to jest. Oficer sowiecki strzepnął mu kryształy z dłoni, tłumacząc nerwowo: „Nie, nie – parzy w ręce!” Ogółem wysłano do Związku Sowieckiego trzy dostawy związków chemicznych uranu o wadze 1 465 funtów czyli blisko trzech czwartych tony. W dodatku wysłano kilogram czyli 2,2 funta uranu metalicznego w czasie, gdy łączne zapasy amerykańskie wynosiły 4,5 funta. Major Jordan w swoim drobiazgowym stylu udokumentował również, że w listopadzie 1943 r. sprzedano Sowietom nawet 1 000 gramów cennego tlenku deuteru czyli „wody ciężkiej”. „Gdyby konsultowano się z generałem Grovesem, to ciężka woda nigdy nie opuściłaby tego kraju. Gdyby wiedziano w owym czasie… że jest dostępnych 1 000 gramów, to niewątpliwie on sam nabyłby ów skarb.” Jordan powiada, że był zaszokowany dowiedziawszy się później, do czego służy uran. 23 września 1949 r. prezydent Truman oznajmił, że Związek Sowiecki dokonał eksplozji atomowej. Jordan ubolewał: „Wyglądało na to, że nie ma granic, do których pewni urzędnicy amerykańscy nie posunęliby się pomagając Rosji opanować tajemnicę rozszczepienia nuklearnego.” Po wojnie major Jordan opowiedział swoją historię kilku komisjom śledczym Kongresu, co ściągnęło na niego osobisty atak ze strony profesora Harolda C.Ureya, naukowca amerykańskiego zasiadającego w najbardziej wewnętrznym kręgu Projektu Manhattan. 14 grudnia 1949 r. w raporcie Komisji Unii Atlantyckiej prof. Urey powiedział, że major Jordan powinien być sądzony przez sąd wojenny, jeżeli usunął cokolwiek z samolotów należnych Rosji. Choć w 1951 r. skazano i stracono Juliusa i Ethel Rosenbergów za zbrodnię przekazania sowieckiemu kurierowi tajników bomby atomowej, istnieje namacalny dowód, że wyższego rzędu szpiegostwo prowadzone było przez współpracownika prezydenta Roosevelta, Harry’ego Hopkinsa. Jak gdyby nie dość było tego, że posyłaliśmy Sowietom uran i wszelkie inne materiały dla oderwania od ziemi ich raczkującej zdolności produkcji bomby, wysyłaliśmy do Rosji, jak ujawnił z najwyższym oburzeniem Jordan, nawet matryce do druku pieniędzy drukowanych przez Amerykanów dla powojennych Niemiec. W ostatnim tygodniu pracy pułkownik Kotikow powiedział Jordanowi, że „samolot z pieniędzmi” rozbił się na Syberii i został zastąpiony innym. Gdy Jordan zapytał, co ma na myśli mówiąc o „samolocie z pieniędzmi”, Kotikow powiedział mu, że wysłano do Rosji wygrawerowane matryce i inne materiały, tak by Sowieci mogli drukować ten sam, mający pokrycie w Skarbie USA, pieniądz co Amerykanie. Jordan nie dowierzał mu:

    Byłem pewien, że się myli. Byłem przekonany że nigdy w historii nie wypuściliśmy z kraju matryc pieniężnych. Jak można byłoby kontrolować ich wykorzystanie? „Musi pan mieć na myśli, pułkowniku, że drukowaliśmy dla Rosji niemiecki pieniądz okupacyjny i wysyłaliśmy samą walutę”. „Nie, nie” odparł on, upierając się, że matryce, farby, werniks, bloki podkładowe, próbki papieru i temu podobne materiały przeszły w maju przez Great Falls w dwóch dostawach po pięć C-47 każda. Dostawy te zorganizowano na najwyższym szczeblu w Waszyngtonie, a samoloty ładowano na Lotnisku Narodowym [pod Waszyngtonem, D.C.].

    Podatnicy w Stanach Zjednoczonych stracili, jak się wydaje w świetle najlepszych liczb jakie są osiągalne, około 250 mln. dolarów, dopóki Skarb USA nie wstrzymał we wrześniu 1946 r. skupu marek niemieckich pozbawionych jakiegokolwiek pokrycia. Niektóre inne artykuły wysłane Sowietom, a określone później przez oburzonego generała Grovesa jako „czysto powojenne dostawy rosyjskie”, to 121 statków handlowych o wartości 123 mln. dolarów, 1 285 lokomotyw o wartości 103 mln. dolarów, ciężarówki i autobusy o wartości 508 mln. dolarów, telefony o wartości 33 mln. dolarów, generatory o wartości 222 mln. dolarów i ponad 2,5 miliona dętek samochodowych o wartości 6 659 888 dolarów. Profesor Antony Sutton z Instytutu Hoovera Uniwersytetu Stanford zauważył w swojej autorytatywnej pracy Technika zachodnia a rozwój gospodarczy Sowietów, 1917-1930 [Western Technology and Soviet Economic Development, 1917-1930]:

    Stalin wyraził swoje uznanie dla wsparcia udzielonego przez Stany Zjednoczone przemysłowi sowieckiemu przed wojną i w czasie wojny. Powiedział on, że około dwóch trzecich wielkich przedsiębiorstw przemysłowych w Związku Sowieckim zbudowano z pomocą lub przy wsparciu technicznym Stanów Zjednoczonych.

    Ujawnienie przez majora Jordana owych dostaw do Rosji stało się w czerwcu 1947 r. przyczyną dochodzenia prowadzonego przez senatora Stylesa Bridge’a, przewodniczącego Komisji do spraw Kredytów. Na posiedzeniu przy drzwiach zamkniętych Zastępca Sekretarza Wojny, Howard C. Peterson, wyraził przypuszczenie, że o ile mu wiadomo, Rosja wciąż posiada matryce i nadal drukuje walutę:

    Społeczeństwo amerykańskie związane jest ze społeczeństwem Związku Sowieckiego wielkim sojuszem Narodów Zjednoczonych. Jesteśmy zdecydowani, że nic nie powinno wstrzymać nas przed dzieleniem się z wami wszystkim co mamy.

    Nader ciekawe i osobliwe są te wszystkie informacje, ale nie obejmują one jeszcze wszystkiego co prezydent Roosevelt „uczynił” dla Ameryki. W ciągu dwunastu lat gdy zajmował on Biały Dom, Franklin Delano Roosevelt prawdopodobnie uczynił więcej niż jakikolwiek inny konkretny polityk w historii, dla realizacji planów Nowego Porządku Świata.

  28. POLAK said

    A wiecie o tym,ze w USA ze wszystkich narodowosci najwiecej jest obywateli niemieckiego pochodzenia ?
    Oraz to ,ze amerykanscy obywatele zydowskiego pochodzenia najlepiej dogaduja sie z tymi od Niemcow !
    Podumajcie nad tym, a jak chcecie to podyskutujcie,moze wtedy wyloni sie wam obraz kto od wiekow rzadzi swiatem.

  29. Baron Srul Radziwiłł said

    Najuszanowaniejsze Proszepaństwo,
    Ja się odcinam od ta wypowiedź z numero 17 i to w ewogóle nie ja napisałem. Moja stylistyczność jest całkowicie inna a poza tym ja bym nigdy niczego nie napisał tak bezoględnościowo i wprost. Ja bowiem dysponuję pewnym kulturem nabytym po mych przodkach.

  30. revers said

    zamiast Norymbergi, utajnionej drugiej Norymbergii, Monachium z Demianiukiem

  31. Piotrx said

    P.Villemarest – „Źródła finansowe komunizmu i nazizmu” – Warszawa 1997 /fragmenty/.

    63 miliardy dolarów zainwestowane w ZSSR
    Przypomnijmy, że już w formie darów czysto huma-nitarnych, szczególnie w produktach żywnościowych, le-karstwach i pomocy społecznej, Stany Zjednoczone dały akurat tyle, aby złagodzić konsekwencje rewolucji.
    Sowiecka Wielka Encyklopedia wydana w 1928 przy-znawała jeszcze, w ocenzurowanym później passusie, że dzięki pomocy ARA (Amerykańskiej Organizacji Pomo-cy) zostało rozdzielonych prawie dwa miliardy racji żyw-nościowych, z których skorzystało blisko 10 mi-lionów osób w ciągu prawie dwóch lat. Równocześnie w ciągu kilku lat, legalnie bądź niele-galnie – bowiem firmy obchodziły przepisy amery-kańskie – zainwestowano w ZSSR ponad 63 miliardy do-larów, w formach, o których będzie mowa dalej.
    Gospodarka sowiecka mogła być zreorganizowana, mogła ponownie ruszyć z miejsca, mogła pozwolić sobie na pierwszą „pięciolatkę” tylko dlatego, że ten pierwszy plan, uważany za rozpoczęty w 1929, został puszczony w ruch przy decydującym udziale dwóch grup konku-rujących ze sobą protektorów: firm amerykańskich i banków socjalistycznych Niemiec weimarskich. I tak będzie aż do roku 1934.

    Stalin: „Dwie trzecie naszego podstawowego
    przemysłu zawdzięczamy pomocy
    amerykańskiej”
    Arcybogaty Averell Harriman, doradca Roosevelta i przez długi czas ambasador w ZSSR, donosił osobiście w czerwcu 1944, po spotkaniu z dyktatorem Kremla, że w przystępie szczerości Stalin przyznał, iż: „dwie trze-cie naszego podstawowego przemysłu zawdzięczamy wa-szej pomocy i waszej obecności technicznej”.
    Wypowiedzi tego rodzaju, na pewnym poziomie sto-sunków międzynarodowych, zatrzymuje się między sobą. Jeżeli Harriman je powtarza w 1944, to dla udowodnie-nia, że „Wuj Sam” to uczciwy człowiek, uznający, iż ZSSR ewoluował i że mamy wszelki interes w tym, ;iby kontynuować porozumienie i współpracę.
    Cytując te słowa w 1972, przed kierownictwem partii republikańskiej, Antony Sutton dorzucił tę oto prawdę: „Stalin mógł był uzupełnić: pozostała jedna trzecia tego podstawowego przemysłu została zbudowana przez firmy niemieckie, francuskie, angielskie i włoskie.”
    Od 1920 do 1945 prawie 1000 firm zagranicznych rzeczywiście bezpośrednio przyczyniło się do zbudowa-nia lub wzmocnienia gospodarki ZSSR; spośród nich około jedna trzecia w sposób nieprzerwany.
    W latach 1920-1930, na 322. wymienione przez Suttona umowy (wraz z obecnością w ZSSR tysięcy tech-ników z zainteresowanych krajów), na czoło wychodzą Stany Zjednoczone ze 114. kontraktami, Niemcy weimar-skie z 94. i Wielka Brytania z 34. Następnie Japonia, Francja itd. Kontrakty te były trojakiego typu: koncesje pozostające całkowicie pod kierownictwem i admini-stracją zagraniczną, przedsiębiorstwa mieszane, z współ-kierownictwem rosyjskim, wreszcie pomoc techniczna -doradcy, patenty, dwustronne staże itd.
    Na 315 kontraktów w okresie od 1930 do 1945, od-najdujemy 143 razy firmy amerykańskie, 32 razy firmy niemieckie (do 1934, po 1939 – zob. rozdział następny), 11 razy brytyjskie, 9 razy zarówno francuskie, jak włoskie. To wszystko, nie licząc pomocy anglo-amery-kańskiej począwszy od 1941, dla wsparcia sowieckiego wysiłku wojennego przeciw Niemcom.

    200 amerykańskich grup bankierskich finansuje ZSSR
    Podane powyżej liczby są tylko pewną wskazówką. Całkiem inną sprawą jest zbadanie, do jakiego stopnia ta po-moc zagraniczna utrzymywała, rozwijała i wzmacniała te co najmniej „dwie trzecie” potencjału przemysłowego ZSSR.
    Już w 1932 raport Departamentu Stanu USA sygnali-zuje, że wszystko, co dotyczy organizacji, wyposażenia i produkcji głównych gałęzi przemysłu wojskowego ZSSR, pochodzi z planów, wykonania i porad amery-kańskich. Między innymi jedna z najważniejszych stalowni znajdująca się w pobliżu Moskwy, która w tamtym okre-sie zatrudniała 17 tysięcy pracowników.
    W owym czasie ponad 200 grup bankierskich finan-sowało już ZSSR na krótkie lub długie terminy (wbrew zakazowi Departamentu Stanu). Już w 1925 „Internatio-nal Harvester” – której wraz z siedmioma innymi firma-mi Lenin wyrażał podziękowania za poprzednie wsparcie i która nie została upaństwowiona – wypłaciła Sowietom zaliczkę w wysokości 2 milionów 500 tysięcy dolarów. Ale „Chase National” zrobiła dużo więcej, dając 30 mi-lionów. „Eąuitable Trust” (który od Rockefellera prze-szedł w ręce Morgana) zakupywał w Boliwii cynę dla po-trzeb ZSSR.
    Zarazem wzrosła poważnie liczba kontraktów pomocy technicznej, z których Amerykanie odnoszą korzyści -tylko w samym roku 1929 z 15. do 40.

    Największa huta na świecie i fabryki Stalingradu
    Tak oto 90% elektryfikacji i środków komunikacji ra-diowej zostało zrealizowane przez amerykańską „RCA” (która w 1935 odnowi umowy z 1926, aby dokończyć swą pracę, a następnie przedłuży w 1939 te z 1935) oraz przez „General Electric”. Odnajdujemy nawet w latach dwudziestych amerykańskiego dyrektora na czele sowiec-kiego przedsiębiorstwa „Elektroeksploatsja”. „General Electric” zbudował ważną elektrownię w Charkowie i wszystkie urządzenia elektryczne na Uralu.
    Więcej nawet – „Albert Kahn Inc.” z Detroit, z wła-sną ekipą architektów i inżynierów, przedsięwziął w ZSSR, w ramach „Gosplanu”, czyli sowieckiego planu gospodarczego, rozwój przemysłu lekkiego i cięższego, wraz z obecnością na miejscu naczelnego inżyniera, który miał swą siedzibę w Państwowym Komitecie Budownic-twa, i kilkuset amerykańskich specjalistów dla koordyno-wania prac zainicjowanych przez „Forda”, „General Mo-tors”, „Packard” i inne firmy.
    Największa huta na świecie, w Magnitogorsku, zo-stała zbudowana przez „McKee Corporation”, na wzór huty w Gary w stanie Indiana.)
    Przedsiębiorstwa w mieście, które nazywało się wówczas Stalingrad, były budowane, począwszy od 1929, przez 80 firm amerykańskich, pod kierownictwem F.C.Chase’a, R.Smitha i Otto Kahna, przy obecności na miejscu 570. Amerykanów i 50. Niemców. To stamtąd wychodziły od tamtej chwili traktory („Caterpillar”), sa-mochody i ciężarówki („Ford”), jak również czołgi T-34 i inne pojazdy opancerzone używane w 1939 przez armie sowieckie rzucone przeciw Polsce, krajom bałtyckim i Finlandii. „Ford”, a w ślad za nim „General Motors” i „Studebacker” rozpoczęły swą działalność w 1925, dając kredyty w wysokości 30 milionów dolarów dla Niżnego Nowogrodu, przemianowanego następnie na Gorki, sprzedawszy już wcześniej do ZSSR 20 tysięcy traktorów.

    Inni kapitaliści, którzy stworzyli komunistyczny przemysł
    W 1932 i 1933 wyłącznie produkcja „Forda” w ZSSR wynosiła 80% wszystkich traktorów, ciężarówek i samo-chodów osobowych będących w użyciu w tym kraju. Jej załamanie się w latach 1937-1938 było konsekwencją trzech faktów: po pierwsze – amerykańscy nadzorcy wrócili w międzyczasie do siebie, po drugie – czystki zdziesiątkowały wyższe kadry sowieckie, które zo-stały zastąpione przez niekompetentnych enkawudzistów, po trzecie – nie były rozwijane serwisy naprawcze. Tak samo było z rozwojem przemysłu naftowego. W 1900 carska Rosja produkowała więcej ropy niż Sta-ny Zjednoczone. W 1915, w samym tylko Baku żyło z przemysłu naftowego 40 tysięcy robotników. W 1920 wszystko zostało zablokowane. Ale oto pojawia się „Bamsdall Corporation” (finansowana przez „Blair Company” z Nowego Jorku) oraz „Lucey Products”, „Metro-Vickers”, „Schlumberger” (Francja), i specjaliści niemieccy. Za sześć lat ZSSR zacznie eksportować. Już w latach 1928-1929 eksportowano 20% produkcji. Poza tym, dzięki „Delaware”, „Ingersol Rand”, „Lummus Cor-poration”, „Universal Oil”, „Kellog Company”, „Alco Products” i innym firmom oraz finansowaniu przez „Dil-lom Read and Company”, Moskwa dysponowała ultrano-woczesnymi rafineriami, szczególnie do produkcji benzy-ny lotniczej. Oto Amerykanin Serge Nemetz nadzoruje budowę su-pertajnych fabryk, we współpracy z szefami GPU. Zaś Zara Witkin, który pracował dla Bernarda Barucha, zosta-je obarczony przez Stalina zadaniem doścignięcia w pla-nie pięcioletnim 1934—1939 opóźnień planu poprzednie-go-
    To wyliczanie można by ciągnąć na wielu stronach. Wystarczy ono, by rzucić światło na wielki fragment hi-storii. Ujawnijmy mimochodem, że większość banków i firm, współudziałowców w ZSSR od 1919 do 1945, znalazło się, czasem pod zmienionymi nazwami, w łonie Komisji Trójstronnej. Komisji wymyślonej w latach 1971-1973 przez grupę Rockefellera dla zorganizowania „wielkiej całości” polityczno-gospodarczej obejmującej Stany Zjednoczone, Europę i Japonię. Całości, której ce-lem było rozmawiać jednym głosem z ZSSR i Chinami; będącej zapowiedzią Nowego Porządku światowego.

  32. Panie PiotrzeX, dziękuję za informacje. Niejaki „Toronto Kanada” nazwał mnie ca użycie fragmentu anty-masońskiej książki W.T.Stilla „Nowy Porządek Świata” siewcą żydowskiej propagandy. Ciekawe na czyje on działa zlecenie, skoro polecana na narodowych portalach książka anty-masońska jest dla niego zła?

  33. abc said

    http://macgregor.nowyekran.pl/post/10673,endrju-wraca-do-lask

  34. Marucha said

    Re 32:
    Gdybym zamieszczał rozliczne komentarze Toronto, jakie bezlitośnie od pewnego czasu wrzucam do kosza, dowiedział by się Pan jeszcze więcej o tym prowokatorze.
    „Siewca żydowskiej propagandy” to i tak dość łagodne określenie w porównaniu z tymi, jakich używa w stosunku do mnie.
    Toronto to albo wyjątkowy buc, który na wszystkim zna się lepiej i już w 1950 roku przewidział zdradę Wałęsy – albo, co bardziej możliwe – prowokator celowo mieszający informacje prawdziwe i totalnym bełkotem i kłamstwami.

  35. desperado said

    Mam pytanie do Piotrx:w jakim celu światowa finansjera od czasów Rewolucji Pażdziernikowej,albo jeszcze wcześniej,tak sowicie sponsorowała Rosję?Po co?

  36. Ragnar said

    Re 17: Ciekawe ilu osobom jeszcze podniósł ten wytłuszczony wpis ciśnienie. To nawet nieistotne czy jakiś żydek tak powiedział czy nie ale to prawda! Żydów albo co do nogi albo nie ruszać jak z tym zaschniętym gównem by znów nie śmierdziało. Ubabraliśmy się niepotrzebnie gównem a teraz gówno krzyczy żeśmy ufajdani.

  37. zetem said

    Panie Adminie,rozwijać się-tak,ale za jaką cenę.Przed wojną cenę zapłaciła ludność Ukrainy-liczy się ok 7 milionów zmarłych z głodu w przeciągu roku.Jeżeli dzisiaj Rosja posiada nowoczesne uzbrojenie,to również cenę płacą zwykli obywatele,chociaż nie śmiercią głodową.Ale ceną jest zacofanie reszty kraju w stosunku do Moskwy czy Petersburga.Więc to dobrze że Polska nie skorzystała z tej drogi,nawet częściowo.Patrząc co dzisiaj nam zgotowały nasze elyty w kraju,byłoby strasznie.

  38. radek b. said

    A to się nam Polska doczekała światłych i mądrych obywateli.
    Rosja kraj ciemnych i zacofanych komuchów czeka z utęsknieniem na takich jak wy doradców,ekonomistów i teologów.
    Nie czujecie potrzeby nawracania tych nieszczęśników. Bratni naród hamerykański z pewnością wam pomoże w tym jakże szlachetnym przedsięwzięciu.

  39. Veritas. said

    Ad.29. Nie ma co się ” odcinać”. Jak z tą „kulturą po przodkach” to jeszcze gorzej.

  40. Piotrx said

    Re 35:
    Scislej nie sponsorowali oni Rosji tylko własny biznes. Nikt niczego za darmo nie daje , jeśli wpompowano miliardy dolarow w ZSRR to nie dla dobra społeczeństwa Rosji ale żeby jeszcze wiecej odzyskać poprzez rabunkową ekspolatację bogactw naturalnych , rabunek kosztowności i majątku narodowego Rosji oraz przez zyski z niewolniczej siły roboczej gojów. Ponadto do utrzymania własnej machiny gospodarczej,wojennej i biurokratycznej.

    przykłady:
    Dzięki ścisłej współpracy z Kremlem, Hammerowie stali się posiadaczami bezcennych ikon, koron, bereł, w ogóle, biżuterii, czy dzieł sztuki skonfiskowanych, czy jak kto woli – zrabowanych, carskiej rodzinie Romanowych i rosyjskim bojarom. Było tych drogocenności tak dużo, iż Hammerowie mogli otworzyć popularną Galerię Hammera. Z czasem, poprzez tę galerię rząd Związku Sowieckiego pozbywał się wszystkiego, co „godziło w dobre imię komunizmu. Oczywiście Hammerowie nie byli jedynymi biorącymi udział w tej grabieży. Jak twierdzą niektórzy bezcenną kolekcję znaczków zabitego cara ukradł z pałacu osobiście sam Trocki. Ponoć spoczywa ona dotychczas w sejfach jednego z banków w Nowym Jorku. Z kolei najlepszą na świecie kolekcję rosyjskich monet zebraną przez Ks. Georgija Michajłowicza, zrabowano i przewieziono do USA, celem jej rozprzedania bogatym numizmatykom. Zrabowano również znajdujące się w bibliotece w Ermitażu tzw. Kodeks Synajtikus oraz Koran Omara zalany jego własną krwią, które były uważane najcenniejsze książki świata. Kodeks sprzedano oficjalnie Muzeum Brytyjskiemu za 100 000 funtów szterlingów, zaś Koran zniknął bez śladu. Znanym pośrednikiem w sprzedaży zrabowanych w cerkwiach i u osób prywatnych kosztowności był też żyd Sol Barnato. Ich ilość była tak duża, że jednostką pomiarową nie był karat, lecz drewniana skrzynka do cygar.

    Jednym z głównych środków płatniczych używanych przez bolszewików było carskie złoto i diamenty. Począwszy od 1920 r. carskie ruble i sztaby złota były przewożone do Norwegii, gdzie w imieniu bolszewików działał Michaił Gruzenberg-Gumberg oraz do Szwecji gdzie pomocą służył im Olof Aschberg. Ze Skandynawii złoto było przewożone statkami do Niemiec i USA. Dla przykładu można wymienić trzy transporty morskie, które na pokładzie wymienionych jednostek dostarczyły ten cenny kruszec do USA:

    S.S. Gauthod – 216 skrzyń (ponad 10 ton złota)

    S.S. Carl Line – 216 skrzyń (ponad 10 ton złota)

    S.S. Ruhlewa – 108 skrzyń (ponad 5 ton złota)

    Organizowaniem tych przewozów zajmował się między innymi Robert Dollar – magnat czarterów morskich z San Francisco, będący jednocześnie jednym z dyrektorów „AIC” , jak również firma „Guaranty Trust Co.” Morgana. W połowie lat 1920-tych każdy z transportów trafiających do „Guranty Trust Co.” zawierał przeciętnie 540 skrzyń , co dawało ponad 20 ton złota o wartości około 15 milionów dolarów. W przypadku zaś wysyłek organizowanych przez Roberta Dollara i Olofa Aschberga wartość przewożonego jednorazowo złota osiągała nawet 20 milionów dolarów . Należy pamiętać, że wartość dolara była wówczas o wiele większa niż obecnie. W przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze suma ówczesnych 20 milionów dolarów odpowiadałaby mniej więcej jednemu miliardowi dolarów w dniu dzisiejszym.
    Tak więc w aspekcie czysto handlowym, rewolucja bolszewicka w Rosji okazała się być dla interbankierów świetnym interesem. Z nawiązką odzyskali oni swoje pieniądze włożone w to przedsięwzięcie, a ogromne zasoby naturalne Rosji stwarzały dodatkowe możliwości wzbogacenia się. Według rosyjskiego generała A.Gulewicza :

    „Pan Bachmetiew, były ambasador Cesarstwa Rosyjskiego w Stanach Zjednoczonych mówi nam, że bolszewicy po zwycięstwie przelali pomiędzy rokiem 1918 a 1922 około 600 milionów rubli w złocie na rzecz Kuhn, Loeb & Co. [firmy J.Schiffa]”

    Oczywiście wszystko to działo się kosztem ogromnych wyrzeczeń i ofiar ponoszonych przez społeczeństwo rosyjskie. Brakowało odzieży i produktów żywnościowych, do roku 1920 produkcja przemysłowa spadła do 13% wielkości z roku 1913, a ówczesny wskaźnik cen w Rosji wzrósł ponad 16 000 razy pomiędzy latami 1917 i 1920. Plony zbóż spadły z 74 milionów ton w 1916 r. do 30 milionów ton w 1920 r . Wedle niektórych szacunków w latach 1920-21 tylko na skutek głodu zmarło 5 milionów ludzi. Jak pisze R.Gładkowski :

    „Międzynarodowi bankierzy przystąpili do intensywnej eksploatacji gigantycznych połaci Euroazji. Morgan z Rockefellerem poczęli organizować w Związku Sowieckim mordercze pięciolatki. Ideę humanizmu zrównano z powszechną kolektywizacją. J.P. Morgan, Rothschildowie, czy Rockefellerowie nie zrezygnowali z własnych fortun dla dobra bliźnich. Zmusili jednak setki milionów ludzi do niewolniczej pracy. (…) Bankierów i bolszewików łączyła wspólna cecha: internacjonalizm. Trocki mógł zaprzysiąc carskich generałów w celu zbudowania Armii Czerwonej i mógł wykończyć wielce patriotyczny i ściśle niepodległościowy ruch Armii Zielonej, która dysponując 700 000 żołnierzy desperacko walczyła zarówno z czerwonymi, jak i z białymi; jako, że biali zostali stworzeni po to, aby zdezorientować Rosjan, i tym samym, zwiększyć szansę bolszewików na końcowe zwycięstwo. Interbankierzy i interrewolucjoniści utopili we krwi wolnościowy zryw rosyjskich patriotów. Jednak bolszewizmu trącącego rusycyzmem nie można było sprzedać światu. Zatem, reżym bolszewicki przemianowano na partię komunistyczną, a Związkowi Sowieckiemu dano konstytucję bazującą na internacjonalistycznym „Manifeście komunistycznym” Karola Marksa. Na tego rodzaju bazie można już było przystąpić do budowy ogólnoświatowego rządu, z ogólnoświatową policją, armią, szkolnictwem i ogólnoświatowym ateizmem.”

Sorry, the comment form is closed at this time.

 
%d blogerów lubi to: