Tak trochę przy okazji niedawnego święta narodowego a trochę w kontekście antypolskiej aktywności separatystów na Śląsku zadałem sobie pytanie czy i do czego jest Polakom potrzebna Polska. W związku z tym, że słowo Polska ma charakter wielowymiarowy sprecyzuję, że tytułowe, nieco prowokacyjne pytanie dotyczy słowa Polska rozumianego jako aparat państwowy, jako pewien zespól funkcjonalności oraz połączonych z tymi funkcjonalnościami instytucji.
A zatem czy Polska jest jeszcze potrzebna Polakom? Jakie potrzeby Polaków zaspokaja? Zawarta w Art.1 Konstytucji RP odpowiedź dekretująca Rzeczpospolitą jako dobro wspólne wcale mnie nie zadowala, bo jest tylko odpowiedzią na oczywistą potrzebę każdego narodu posiadania własnego państwa, jako instrumentu realizowania własnej polityki. Tak na prawdę o tym czy polskie państwo jest dobrem wspólnym, czy złem koniecznym zależy od tego w jakim stopniu wypełnia postawione przed nią zadania zaciągnięte na nią obowiązki wobec swoich obywateli. Innymi słowy czy państwo polskie jest akceleratorem rozwoju narodu, czy też jest hamulcem spowalniającym jego rozwój.
Zaledwie pobieżna obserwacja stanu polskiego państwa pozwala stwierdzić, że nie ma dziedziny życia, w której sfera publiczna nie byłaby dysfunkcjonalna w co najmniej średnim stopniu. Oczywiście ten czy inny minister, w przypływie optymizmu złamanego cynizmem, może nas przekonywać, że obecna Polska jest najlepsza ze wszystkich jakie kiedykolwiek mieliśmy, jednakże nie wchodząc w polemiki z taką opinią, trzeba otwarcie powiedzieć, że ta Polska nigdy jeszcze w tak małym stopniu nie zaspokajała potrzeb swych obywateli. To dysproporcja między oczekiwaniami obywateli a pakietem usług publicznych jakie realnie dostają od państwa, zwłaszcza w kontekście ceny jakie płacą za nie w postaci podatków jest czynnikiem rujnującym zaufanie do państwa. Państwo oferuje Polakom usługi publiczne słabej jakości w dodatku za bardzo wysoką cenę, mało tego – najczęściej przeszkadza, kiedy obywatele chcą swoje potrzeby zaspokoić samodzielnie. Większość rzeczy, które oceniamy jako korzystne dokonuje się spontanicznie siłami społeczeństwa, a nie państwa ani nawet przy wsparciu państwa, a bardzo często przy jego oporze.
Na szczęście Polacy są przedstawicielami cywilizacji łacińskiej zatem poziom energii i aktywności społecznej oraz odpowiedzialności za sprawy publiczne jest dosyć wysoki. Strach pomyśleć, co byłoby, gdyby nie było w nas tego potencjału będącego efektem przynależności do kręgu cywilizacji Zachodu i zdani bylibyśmy wyłącznie na państwo i jego efektywność.
Przyglądając się działaniom państwa, obywatel dostrzega,że jego instytucje nie potrafią nawet zapanować nad ruchem pociągów w okresach wzmożonego ruchu. Państwo nie jest w stanie dostarczyć usług medycznych na poziomie jaki jest standardem w innych nawet nie odległych kulturowo i cywilizacyjnie, dostarczane przez instytucje publiczne usługi edukacyjne nie dają uczniom czy studentom wiedzy, która pozwoli im konkurować na rynkach pracy, nie możemy jeździć po drogach o standardzie nawet zbliżonym do naszych sąsiadów, nie czujemy się bezpiecznie na ulicy, mamy wrażenie, że armia nie byłaby nas w stanie obronić przed jakąkolwiek inwazją, sprawy w sądach trwają latami, komornicy są bezradni w ściąganiu długów, finanse państwa to katastrofa i tak dalej idąc przez kolejne dziedziny sfery publicznej mamy wrażenie, że to Państwo na każdym kroku nas zawodzi, nie daje nam żadnej satysfakcji z przynależności do społeczeństwa polskiego, ba wielu ma poczucie krzywdy.
Jednocześnie mamy świadomość, że instytucje państwowe, w tym także rząd pseudokibica z Gdańska, nie działają w kierunku, aby to wszystko naprawić, rozmywana jest odpowiedzialność za sprawy publiczne co sprawia wrażenie, że państwo dryfuje.
Jednocześnie ten obraz konfrontowany jest z innym, przeciwnym. W warunkach ostrej konkurencji rynkowej coraz częściej spotykamy się z firmami, które spełniają nasze oczekiwania jako klientów. Dzięki wspomnianej aktywności społecznej często dzieje się to w dziedzinach, w których państwo nie może sobie poradzić. Co więcej wielu Polaków poruszając się po Europie w celach zarobkowych czy turystycznych ma okazję obserwować jak realizacja usług publicznych dokonuje się w innych krajach. Kiedy to wszystko sobie porównujemy dochodzimy do wniosku że państwo – to oto państwo – a nie państwo w ogólności – funkcjonujące już jedynie na zasadzie jakiegoś rodzaju instytucjonalnej inercji i resztkach instynktu państwotwórczego nielicznych urzędników (na szczęście są jeszcze tacy) – najczęściej jest dla nas barierą a nie pomocą, że przeszkadza nam w rozwoju, tak w sensie prywatnym – jednostkowym, jak w sensie zbiorowym – publicznym.
Widząc te wszystkie niedomagania budzi się w nas wszystkich naturalny imperatyw do zmiany tego stanu rzeczy. Jakie są pomysły na realizację tej zmiany? Część osób planuje emigrację czasową lub stałą, część stawia żądania wobec klasy politycznej w ten lub inny sposób demonstrując swoje niezadowolenie. Niezależnie od faktycznych możliwości takiej opcji część pokłada nadzieje na rozwiązanie problemów na drodze afiliacji w podmiotach zewnętrznych np. postulując przekazanie jak największej liczby kompetencji do Unii, która za nas problemy rozwiąże. Na pewnym portalu o ambicjach konserwatywnych często padają propozycje, których nie można odebrać inaczej niż jako oznaki serwilizmu wobec Rosji.
Jest też część osób która postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i aktywnie zaistnieć w polityce.
Do tej grupy należą także separatyści śląscy, którzy budują swój polityczny kapitał na nastroju niezadowolenia części mieszkańców tego regionu – rozpieszczanych przez lata przez władze centralne, a obecnie w sensie subiektywnym głębiej dotkniętych kryzysem państwa, a także posiadających trochę odmienne doświadczenia historyczne regionu, choćby przez mniejszą mobilność w obrębie państwa i narodu.
Świadomość narodowa, patriotyzm i odpowiedzialność za sprawy państwa i narodu zawsze była cechą pewnych elit a w społeczeństwie stale istnieje grupa luźniej związana z życiem zbiorowym narodu. Zapewne gdyby przebadać statystyczne przywiązanie do polskości w innych regionach okazałoby się, że i tam są ludzie, dla których przywiązanie do polskości nie stanowi, aż tak ważnej motywacji w życiu, ale nie mają oni tak czytelnej alternatywnej tożsamości regionalnej jak na Śląsku. Stawianie na modny obecnie regionalizm i działania lokalne przy jednoczesnym odcinaniu się od spraw krajowych jest tego świadectwem chociaż moim zdaniem często spowodowane brakiem możliwości realizacji siebie w polityce ogólnopolskiej wynikającego z obowiązywania takiego a nie innego systemu politycznego. Trudno bowiem inaczej wytłumaczyć to, że ktoś czuły na sprawy społeczności lokalnej czy regionalnej deklaruje zupełną obojętność na sprawy społeczności połączonej więzią bardziej podstawową tj. narodową.
Największy jednak problem to sposób zarządzania Polską a właściwie problem braku zarządzania nią i nie chodzi mi nawet o to, że premier pracuje od wtorku do czwartku i wyjeżdża na weekend jak ustaliła to jedna z gazet. Obecnej władzy brak jest spójnego pomysłu na Polskę, na państwo, na administrację publiczną. Pomimo istnienia przepisów kompetencyjnych, nie jest przypisana jednoznaczna odpowiedzialność za pewne obszary życia konkretnym osobom – kompetencje urzędów dublują się, nakładają na siebie, mieszają ze sobą, powodując chaos co najlepiej było widoczne w czasie ubiegłorocznej powodzi, dodatkowo sytuacja jest komplikowana przez częste zmiany prawa przez co nie jest się w stanie wytworzyć pewien uzus prawny.
Polska nie jest zarządzana strategicznie, działania są podejmowane przypadkowo, bez koordynacji, porzucono planowanie, nie określono priorytetowych celów wspólnych dla całego rządu, co powinno być dokonane na poziomie premiera, nie ustalono map ani sposobów realizacji tych celów.
Skoro nie ustalono celów to siłą rzeczy nie ustalono jak mierzyć stan państwa i stopnia ich realizacji. Określanie celów odbywa się jedynie na poziomie ministerstw co musi zaowocować chaosem ponieważ po pierwsze tworzy się sytuacja jak powstawałaby w przedsiębiorstwie o celach nie decydował zarząd tylko każdy z działów osobno – osobno dział projektowy, osobno produkcji osobno handlowy itd.; po drugie resorty stawiają sobie takie zadanie jakie im odpowiadają a nie takie jakie są potrzebne państwu i jego obywatelem.
Administracja publiczna jest tak rozbudowana, że zamiast skupić się na sprawach obywatela bardziej skupia się na samej sobie, na niwelowaniu coraz liczniejszych niedoskonałościach w swym funkcjonowaniu i na działaniach maskujących niekompetencje urzędników, chociaż fakt zaistnienia katastrofy smoleńskiej oraz nieumiejętność ujawnienia jej przyczyn wskazują, że i na tym obszarze Polska poniosła klęskę.
Z drugiej strony rząd nie stawia na własnych obywateli, nie wspiera ich w stopniu wystarczającym, nie wykorzystuje ich potencjału, nie motywuje, nie daje wielu szans realizacji przez co zubaża swój kapitał ludzki, pozwalając na przykład na emigracje najwartościowszych jednostek. Efektem tego jest wzmacnianie potencjał obcych państw kosztem naszego. Analogiczny stosunek rząd ma do polskich firm, które nie odczuwają wsparcia zwłaszcza na polu współpracy międzynarodowej. Pamiętam kiedyś na jednej z dużych imprez targowych w Niemczech spotkałem mojego znajomego właściciela niedużej firmy z branży żywnościowej. Firma miała swoje stoisko w ramach części niemieckiej czy austriackiej zamiast w polskiej, bo tak było dla niego prościej i taniej.
Taki dysfunkcjonalny model państwa i sposób zarządzania nim nie może być stanem permanentnym. Państwo nie może być barierą rozwojową na narodu. Dalsze funkcjonowanie w tej formie będzie oznaczało powolną dekonstrukcję państwa, pojawienie się tendencji odśrodkowych bogatszych regionów już nawet nie na tle etnicznym, ale po prostu na tle ekonomicznym, bo nikt nie lubi patrzeć jak ktoś inny marnotrawi jego pieniądze.
Aby temu zapobiec konieczna jest nie tylko zmiana personalna i usunięcie nieudolnej i leniwej ekipy Tuska. W tej chwili niezbędny jest także zwrot w „filozofii” rządzenia państwem. Dzisiaj państwo nie może być traktowane w swym tradycyjnym rozumieniu jako ociężały aparat przymusu – oparty o resorty siłowe wraz z przyległościami – obdarzony tradycyjnymi atrybutami, formalnym autorytetem, podporządkowujące obywateli swym działaniom. Dzisiaj państwo służące narodowi, umożliwiające społeczeństwu rozwój musi być jak dostawca usług walczący o klienta identyfikujący i zaspokajający jego potrzeby, dlatego współczesnym państwem należy zarządzać w dużej mierze jak dużą firmą usługową.
Taka Polska będzie Polakom na pewno potrzebna, nie tylko z powodów patriotycznych i sentymentalnych.
Tomasz Miszczuk
http://blog.myslpolska.pl/
Autor wychodzi z uprzejmego założenia, iż ekipa Tuska tak fatalnie „rządzi” Polską z powodu swej nieudolności i lenistwa. My odnosimy całkiem inne wrażenie: ekipa ta precyzyjnie i efektywnie wykonuje plan demontażu Polski, który został opracowany zupełnie gdzie indziej. – admin.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…