Biorą się na serio za Internet?
Posted by Marucha w dniu 2011-05-19 (Czwartek)
Donald Tusk dostał zielone światło do powołania kolejnego pełnomocnika w rządzie. Miałby się on zajmować kwestiami rozwoju internetu i społeczeństwa informacyjnego. Premier, szykując być może kolejny widowiskowy transfer do PO z innej partii, będzie mógł skusić nowego gracza wysokim stanowiskiem z nawet 10-tysięczną pensją.
Będzie nowy pełnomocnik
Im bliżej końca kadencji i nowych wyborów, tym premier Donald Tusk coraz bardziej aktywizuje się w składaniu obietnic. Zapowiedział, że chciałby do końca kadencji rozwiązać sprawę umieszczania w internecie dokumentów wytworzonych przez rząd, które nie są objęte klauzulą tajności. Szanse, że w ciągu kilku miesięcy zostanie zrealizowane to, na co szefowi rządu nie starczyło czasu przez ostanie cztery lata, są praktycznie żadne. Zainteresowanie Donalda Tuska internetem może natomiast szybko poskutkować powołaniem kolejnego w kancelarii premiera, po ministrze Bartoszu Arłukowiczu, „pełnomocnika do spraw koordynacji”, który tym razem zajmie się „problemami internetu”.
Premier Donald Tusk zaprosił wczoraj do swojej kancelarii przedstawicieli organizacji pozarządowych, przedsiębiorców branży internetowej i blogerów internetowych, z którymi rozmawiał na temat barier rozwoju internetu oraz społeczeństwa informacyjnego.
Tak jak Sojusz Lewicy Demokratycznej na kilka miesięcy przed wyborami postanowił zmobilizować swój żelazny elektorat, przypominając, iż jest za afirmacją związków osób tej samej płci, tak też Platforma próbuje przypominać, iż troszczy się o rozwój internetu.
Przez cztery lata albo żadnych problemów dla rządu w tej dziedzinie nie było, albo rządzący przypomnieli sobie o problemach na potrzeby nabierającej tempa kampanii wyborczej. Przez kilka ostatnich miesięcy przed wyborami wiele zrobić już się bowiem nie da, naobiecywać można jednak bardzo dużo. Szef rządu zaproponował m.in., aby obywatele otrzymali dostęp za pośrednictwem internetu do dokumentów wytworzonych przez administrację publiczną, takich, które nie zostały opatrzone klauzulą „tajne”.
– Coś, co powstaje za publiczne pieniądze, jest własnością publiczną, a więc także tych, którzy chcą z tego korzystać na swój, przez siebie wybrany sposób. Jeśli wytwarzamy coś, co jest kategorią informacji publicznej, to jest także własnością wszystkich zainteresowanych – tłumaczył premier. [Aj waj, no dobrze że nam Panpremier wszystko to dokumentnie wytłumaczył, bo bez tego byśmy nigdy nie wpadli na to, że to co się robi za nasze pieniądze jest naszą własnością i mamy prawo dostępu do niej – admin]
Zaznaczył, iż chciałby, żeby sprawa dostępu do tego typu dokumentów została rozwiązana jeszcze w tej kadencji. Podczas wtorkowego posiedzenia Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o dostępie do informacji publicznej. Szef rządu wyjaśniał, że to, co będzie zakwalifikowane jako informacja publiczna, zostanie w pełni udostępnione. Choć jak się okazuje, nie do końca. Zapowiedział, iż należy określić, jakiego typu informacja wytworzona bądź pozyskana przez instytucje publiczne nie powinna być dostępna, gdyż jej ujawnienie nie byłoby wskazane ze względu na – jak wyjaśniał – interes państwa. Miałoby chodzić na przykład o ekspertyzy dotyczące negocjacji finansowych prowadzonych przez Skarb Państwa. – Jeśli tego typu kategorię wyróżnimy, to ten katalog będzie bardzo precyzyjny. Natomiast wszystko to, co będzie stricte informacją publiczną, powinno być łatwo dostępne i łatwe w przetwarzaniu – tłumaczył Tusk.
W kancelarii premiera rozmawiano jednak przede wszystkim o barierach związanych z rozwojem internetu, a także o zapobieganiu przestępczości w internecie – m.in. o blokowaniu szkodliwych treści w sieci dotyczących chociażby pornografii dziecięcej. [I o to właśnie chodzi, drodzy Państwo – o blokowanie treści: nie tylko pedofilskich, ale przede wszystkim antyrządowych, antyunijnych, antysemickich, „fanatycznie religijnych” itd. – admin]
– Musicie nam pomóc, bo uważam, że my ciągle nie umiemy zdefiniować, co naprawdę jest większym problemem: zagrożenie przestępczością pedofilską w internecie czy sama ingerencja państwa w internecie – mówił premier. Zaznaczył, iż nie jest przekonany, czy w ogóle istnieje możliwość stworzenia prawa, które skutecznie eliminowałoby szkodliwe zjawiska w internecie bez ograniczania wolności i swobód obywatelskich. Szef rządu dostawał jednak od współdyskutantów zapewnienia, iż wprowadzenie takiego prawa jest możliwe. [Ależ tak! Wprowadzenie KAŻDEGO prawa jest możliwe. Nawet takiego, które zakazuje np. śnić o ciepłych krajach, albo źle myśleć o Ukochanych Przywódcach Unijnych. – admin]
Na koniec czerwca zapowiedziano już kolejne – z udziałem szefa rządu – spotkanie w sprawach internetu z organizacjami pozarządowymi. Od swoich rozmówców Donald Tusk dostał wczoraj zielone światło do powołania kolejnego pełnomocnika w rządzie, który tym razem miałby się zająć kwestiami rozwoju internetu i społeczeństwa informacyjnego. Premier, szykując być może kolejny widowiskowy transfer do Platformy z innej partii, nowego gracza będzie mógł skusić wysokim stanowiskiem z nawet 10-tysięczną pensją.
Artur Kowalski, http://www.naszdziennik.pl/
Komentarzy 12 do “Biorą się na serio za Internet?”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Z sieci said
Jesli zaczeli brac sie za internet to moze chociaz zdazymy obejrzec te filmy. Przyjemnego ogladania 🙂
Zniesławienie – part 1/8 – czyli prawda o Antysemityzmie
poczytalny said
Jeszcze sie taki nie narodzil aby wszystkim ludziom zatkal usta lub zabronil pisac i malowac .
Panie Tusk i tobie podobni marna twoja przyszlosc !
To nie wyrocznia,to fatum.
tutaj said
„to co się robi za nasze pieniądze jest naszą własnością i mamy prawo dostępu do niej – admin”. Tu się nie zgodzę ze stanowiskiem Admina. Obecnie nawet niby własność taka jak np. mieszkanie i dom, nawet te nie są prawdziwa własnością, bowiem obarczone są ogromnymi ograniczeniami w jej wykorzystaniu. Niech admin spróbuje np. wybudować coś na własnej działce to pozna, że nie zarządza swoją własnością. O majątku „wspólnym” i pieniądzach przenaczonych na pensje urzędników nawet nie wspomnę.
I tak być nie powinno. – admin
Kuku na muniu said
Jesli jeszcze mozna to ja podrzucam konsekwentnie kawalek o …. 🙂
The Physics
arXiv Blog
Atmosphere Above Japan Heated Rapidly Before M9 Earthquake
http://www.technologyreview.com/blog/arxiv/26773/
antynwopw said
ad.3
O jakiej własności mowa? co najwyżej o dzierżawie gruntu, toż się płaci cykliczny złodziejski podatek
Franek said
Do tajnych wiadomości będzie z pewnością należał fakt służby w Wermachcie dziadka Tuska.
Brat Dioskur said
Komunizm,pozegnany pamietnym komunikatem odczytanym w TVP przez Joanne Szczepkowska wrocil stalinizmem przyodzianym w szate udrapowana na liberalizm i to liberalizm o takim specyficznym charakterze jaki za komuny miala …”demokracja socjalistyczna”!Dlatego prosze sie nie dziwuc zmianami w kursie p.Pajaka i innych mu podobnych.
jasiek z toronto said
Mysle, ze najwyzszy czas wziac (paly do reki) sie za ta kne-Sejmowa zlodziejska mafie przyodziana w szaty „wladzy”…samozwanczej…
===================
jasiek z toronto
http://polskawalczaca.com
ziarnko prawdy said
Polacy najbardziej inwigilowani w Europie.
Jestesmy najbardziej przeswietlanym narodem w UE.Zyja pod czujnym okiem policji i sluzb specjalnych -przestrzega w swoim raporcie Komisja Europejska.
http://sfora.pl/Polacy-najbardziej-inwigilowani-w-Europie-a32305
Jurand said
za obrazę majestatu wizyta smutnych panów o 6 rano
http://kontakt24.tvn.pl/temat,antykomorpl-zamkniety-po-wizycie-abw,106942.html?grupa=polska
Zum said
Her Tusek obiecuje powołanie nowego Pełnonocnika mimo że i tak śmierdzi wystarczająco.
intervojager said
W tej chwili na przeszkodzie rozwoju społeczeństwa informatycznego w Polsce stoją retencja danych i próby filtrowania tresci. Wprowadzenie uwieżytelniania przy wejściu do internetu forsowana przez PiS w sejmie to będzie poczatek końca społeczeństwa informatycznego w Polsce.