
„Radosław” w hełmie w rozmowie z gen. Borem-Komorowskim (pierwsze dni sierpnia 1944 r.)
Kto z wyższych oficerów AK jest prawdziwym bohaterem powstania? Czy na pewno ci, którym od 1989 roku stawia się pomniki, nadaje nazwy ulic, daje jako przykład do naśladowania dla młodzieży? Bór-Komorowski, Okulicki, Chruściel? Pełczyński? Bynajmniej nie.
Żaden z oficerów Komendy Głównej AK nie narażał życia, żaden nie zginął, a zachowanie niektórych z nich (Okulicki) było bulwersujące.
Kto w takim razie? Odpowiedzieć jest jednoznaczna – płk Jan Mazurkiewicz „Radosław” (1896-1988). W powstaniu warszawskim dowodził zgrupowaniem (nazwanym od jego pseudonimu Radosław), w skład którego wchodziły oddziały: Broda 53, Zośka, Parasol, Miotła, Pięść i Czata 49. Przeszedł szlak bojowy od Woli, poprzez Stare Miasto, ewakuację kanałami, Czerniaków i ponownie przejście kanałami na Mokotów. Był ciężko ranny 11 sierpnia, ale już po dwóch tygodniach znowu dowodził. Jego oddziały poniosły najcięższe straty (niektóre do 90 proc. stanu), i to one trzymały front przez dwa miesiące.
Dlaczego „Radosław” jest obecnie prawie w ogóle nie zauważany. On, członek „Zarzewia”, legionista, żołnierz II Brygady Legionów, Oficer Kedywu KG AK, wreszcie bohater powstania, więzień stalinowski? Przyczyna jest jedna – nie wpisuje się w lansowaną przez obecnych polityków i IPN wizji historii Polski.
W 1945 roku wezwał do zaprzestania walki z mową władzą, w wyniku czego ujawniło się 50 tys. akowców, po 1956 był wieloletnim wiceprzewodniczącym ZBoWiD-u, w latach 80, członkiem Prezydium Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu. Tysiące akowców zawdzięczało mu w latach PRL godne życie, uznanie zasług i zadośćuczynienie za doznane krzywdy. Nic więc dziwnego, że do ZBoWiD-u zapisały się dziesiątki tysięcy.
Jak się jednak okazuje, dla dzisiejszych dyktatorów „polityki historycznej” to obciążenie. Dlatego „Radosław” skazany został na zapomnienie. Tak jednak się nie stanie – bo wojskowa historia powstania, to nie Okulicki i Pełczyński – to Jan Mazurkiewicz „Radosław”. Cześć Jego Pamięci!
Jan Engelgard