[Artykuł jest kijem z premedytacją wetkniętym w mrowisko przez gajowego Maruchę.]
„Jeśli minister spraw zagranicznych nie rozumie celów politycznych Powstania, to nie powinien być ministrem po 1989 r. Nie dość, że ma w ministerstwie ponad 200 współpracowników tajnych służb PRL, to jeszcze nauczył się od nich komunistycznej propagandy” (Adam Hoffman); „Mamy nadzieję, że słowa ministra Sikorskiego zostaną napiętnowane i potępione”.
To tylko niektóre z wypowiedzi przedstawicieli PiS-u, będące reakcją na internetowy wpis ministra Sikorskiego na temat Powstania Warszawskiego, który uznał je za narodową katastrofę, z której należy wyciągnąć wnioski. Do głosów dołączyli liderzy PJN oraz, co nie powinno dziwić, przedstawiciele PO (m.in. obecna Prezydent Warszawy, Małgorzata Kidawa-Błońska, Antoni Mężydło).
Z powszechnym zdziwieniem przyjęto fakt, że Sikorski, dochodząc do podobnego wniosku, posiłkował się ustaleniami i materiałami zebranymi przez dr. Jana Sidorowicza (Montreal) opublikowanymi w pracy „Kulisy katastrofy Powstania Warszawskiego 1944. Wybrane publikacje i dokumenty” (książkę polecam, jest dostępna w internecie pod adresem: http://www.powstanie.pl; znajdują się w niej m.in. wywiady i artykuły Wiesława Chrzanowskiego, Jana Ciechanowskiego, Jana Matłachowskiego, Lecha Mażewskiego Pawła Wieczorkiewicza), w której, łagodnie mówiąc, o sprawcach wybuchu Powstania pisze się dość cierpko: „Uprawianie kultu przywódców Powstania zaczęło się już w dniu kapitulacji. Awans Komorowskiego «za wybitne zasługi» na Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych, a Chruściela na generała, to była grubymi nićmi szyta próba zatarcia wrażenia kompromitującej katastrofy”.
Rzeczywiście, biorąc pod uwagę wydźwięk tegorocznych uroczystości, akademii oraz towarzyszących im wypowiedzi, cytowane słowa brzmią jak odgłos gwoździa rysującego po szkle.
Poza Sikorskim, który wzbudził w tym roku niemal równe oburzenie co dwa lata temu Prezydent miasta Stalowa Wola – Andrzej Szlęzak, przysłowiową „łyżkę dziegciu” dodał także lewicowy „Przegląd”, który chyba jako jedyne medium swoją uwagę poświęcił nieco innemu obrazowi Powstania niż ten powszechnie dominujący. Miast roześmianych chłopców w panterkach na okładce pisma widnieje ludność cywilna, zdjęcie opatrzone jest, dla wielu zapewne niemal obrazoburczym, tytułem „Masakra Woli” (nr 31/2011).
W samym numerze opublikowany został wstrząsający tekst przypominający wydarzenia pierwszych dni Powstania na warszawskiej Woli, gdzie podczas niespełna 10 dni (2-12. 08.) Niemcy i kolaborujące z nimi jednostki złożone z Azerów, Czeczenów, Czerkiesów, Rosjan, Turkmenów i Ukraińców dokonały masowej rzezi ludności cywilnej. Szacuje się, że ofiarą padło wówczas od 50 do 65 tys. mieszkańców (tylko 5 sierpnia zginęło od 25 do prawie 40 tys. osób).