Abp Józef Bilczewski, Metropolita Lwowski
Eucharystia jako Ofiara
Konferencja wygłoszona na XXIII Międzynarodowym Kongresie Eucharystycznym we Wiedniu dnia 13 września 1912 r.
Imprimatur
Poznań, 24 stycznia 1913 r.
Oficjał i Wikariusz Generalny ks. Dalbor
W narodzie żydowskim istniało piękne podanie, które przekazał nam Philo. Bóg, stworzywszy świat, zapytał aniołów co sądzą o dziele Jego rąk. Jeden z nich odpowiedział, że dzieło jest wielkie i doskonałe, ale brakuje mu jednej rzeczy, mianowicie głosu donośnego, harmonijnego, który by rozbrzmiewał po całym świata przestworzu i dniem i nocą składał Stwórcy godne Jego dziękczynienie melodią pełną rozkoszy.
Gdyby Pan Bóg takie pytanie do nas skierował, odpowiedź nasza byłaby inna. Powiedzielibyśmy, że światu nie brakuje żadnej istotnej doskonałości, bo częścią składową, a raczej Głową i Sercem stworzenia jest sam Syn Boży, którego głos najczystszy, najwspanialszy, najmilszy napełnia dniem i nocą ziemię i niebo nieskończonym uwielbieniem, podzięką, prośbą. Co więcej! On zanosi do Trójcy Przenajświętszej w imieniu całego stworzenia nieustanne: Przed oczy Twoje Panie winy nasze składamy… miserere!
Bóg przewidział bowiem, że człowiek śmiertelnie Go obrazi. Postanowił równocześnie od winowajcy zażądać pełnego, doskonałego zadośćuczynienia. Takiego doskonałego zadośćuczynienia stworzenie Stwórcy nie było w stanie dać. Wtedy Syn Boży pospieszył z pomocą, zamienił z człowiekiem rolę, niewinny podstawił się za winnego.
W swojej Boskiej naturze Syn Boży zadość czynić nie może. Dlatego, gdy nadeszła chwila zamierzona w wieczności, wziął krew z krwi naszej, uczynił ją przez połączenie z Boską Osobą krwią Bożą i tę krew i całą swoją ludzką naturę złożył Trójcy świętej jako ofiarę na przebłaganie.
Nie ma wątpliwości, że śmierć Syna Bożego na krzyżu nie jest śmiercią zwyczajną, ale ofiarną. Schodzą się w niej wszystkie warunki i składniki prawdziwej ofiary. Podstawił się Człowiek-Bóg za człowieka. Podstawienie zostało przyjęte. Podstawiony zginął, starty jak robak. Podstawiony sam, jako człowiek, był swojej ofiary kapłanem. Umarł, bo chciał. Nikt z ludzi wbrew jego woli nie mógł Mu odjąć życia. Zabiła Go Miłość ku Bogu i ludziom.
Ponieważ cierpienia Chrystusa były cierpieniami Boga w ludzkim ciele, więc już jedną jedyną śmiercią krzyżową przeobficie Zbawiciel dokonał odkupienia, „pojednał wszystko z sobą: i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach” (Kol 1, 20), „udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani” (Hbr 10, 14), czyli innymi słowy: nad miarę uczynił zadość Bogu, a ludziom odzyskał utracone łaski nadprzyrodzone, niebo.
Za tym idzie dalej, że obok tej ofiary krzyżowej żadna już inna, nowa, istotą odmienna nie jest potrzebna, nie może do końca świata mieć na ziemi miejsca, gdyż zaprzeczałaby nieskończonej wartości, doskonałości ofiary kalwaryjskiej.
Jak to? Czy my, chrześcijanie, nie posiadamy dzisiaj żadnej ofiary spełniającej się na naszych oczach, prócz owej dokonanej w jednym momencie czasu i w jednym punkcie ziemi? Przecież gdzie jest religia, czyli wiara i prawo i nauka o Bogu, tam i musi być ofiara; odstąpić od siebie nie mogą. Ofiara jest szczytem religii, najwyższym objawem zewnętrznym i wewnętrznym, więc każde pokolenie uczniów Chrystusowych winno, musi ją Panu Bogu składać za siebie własnymi rękami, a nie tylko żyć jej historycznym wspomnieniem.
Taką ofiarę powszechną, stałą i najdoskonalszą posiada nasza religia chrześcijańska. Jest nią Msza święta.
Msza święta jest prawdziwą ofiarą, jeśli liturgia, którą Chrystus w przededniu swojej śmierci odprawił w wieczerniku, jest rzeczywistą, w ścisłym słowa znaczeniu ofiarą. Msza święta nasza jest bowiem przypomnieniem owej wielkoczwartkowej, jej wznowieniem.
Otwórzmy Pismo święte. Zobaczmy, co naoczny świadek apostoł Mateusz, co św. Marek, św. Łukasz i św. Paweł, uczniowie i towarzysze apostołów piszą o eucharystycznej liturgii wieczernikowej. Otóż, skoro zestawimy teksty tych czterech sprawozdawców, widzimy, że tło jest u wszystkich wspólne, że się uzupełniają w swoich opisach i dochodzą razem do doskonałej jedności. Mianowicie powiadają wedle tekstu greckiego, co następuje:
Po spożyciu rytualnej Paschy żydowskiej Zbawiciel ukląkł przed apostołami i umył im nogi. Jakże bardzo nas ukochał – zauważył ktoś pięknie, komentując to zdarzenie – jakże bardzo Chrystus nas ukochał, kiedy tak nieskończenie jest pokorny. Jakże bardzo jest pokorny, kiedy tak nieskończenie kocha! Ale miłość i pokora Jezusowa pójdą jeszcze dalej do granic ostatecznych. Po umyciu nóg Zbawiciel spoczął znowu przy stole, wziął do ręki chleb i powiedział: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje, które za was będzie wydane (Mt 26, 26; Łk 22, 19). Następnie wziął kielich i powiedział: Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów (Mt 26, 26).
Czytaj resztę wpisu »
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…