PiS wywodzi się z lewicowej opozycji (z KOR-u). Obydwaj Kaczyńscy zaczynani swoją karierę z Michnikiem i Kuroniem. Byli też razem z nim przy okrągłym stole.
Zbliżają się wybory parlamentarne. O nasze głosy będą walczyć najróżniejsze listy. Nie da się ukryć, że wśród elektoratu tzw. prawicy prym wiedzie PiS. I mam tu na myśli nie tylko pseudoprawicę (chadecję, neofaszystów, teologie wyzwolenia czy narodowych bolszewików), ale również konserwatywnych liberałów. Ja jednak na ten PiS głosować na pewno nie będę. Dlaczego, zaraz wyjaśnię. Oczywiście nie łudzę się, że kogoś przekonam. Znam już dobrze pisiaków i wiem, że oni są niereformowalni. Jednak dla czystego sumienia wolę być szczery i wyjaśnić, co mi w tym PiS-ie nie gra.
Sekta Smoleńska
Wszyscy pamiętają tragiczne wydarzania z zeszłego roku. Miały one jednak pozytywny aspekt – mogły doprowadzić do zakończenia wojny polsko-polskiej. Jednak skało się inaczej, a to za sprawą Jarosława Kaczyńskiego, który oskarżył Donalda Tuska i Janusza Palikota o celowe spowodowanie katastrofy. Wprawdzie bezpośrednio tego nie powiedział (przynajmniej ja takiej wypowiedzi nie słyszałem), jednak jego sposób wypowiadanie się o Smoleńsku wskazuje na ukrytą wiarę w zamach. A co najważniejsze, nie zaprotestował on przeciwko notorycznemu oskarżaniu rządów PO, które ma miejsce w jego środowisku. Te milczenie oznacza zgodę. [Nie wiemy, o jakiej „wojnie polsko-polskiej” mówi autor, który czerpie najwyraźniej z zasobu słownikowego „Polaków z korzeniami” – admin]
Pisowskie fantazje o zbrodni Smoleńskiej sięgnęły już poziomu paranoi. Słyszeliśmy już o bombie próżniowej, sztucznej mgle, celowo źle podanych danych, wielkim laserze, zepsutej nawigacji i dobijaniu rannych (przepraszam, jeśli coś ominąłem). Co ciekawe, te wszystkie teorie są wprawdzie ze sobą sprzeczne, jednak ich twórcy nie próbują się nawzajem zwalczać. Przykładowo, promujący teorię bomby Szymowski nie zwalcza innych teorii (po prostu o nich nie mówi). Gdyby prowadził rzetelne śledztwo, postąpiłby inaczej.
Oczywiście wtajemniczeni mieli być wszyscy spoza PiS-u (a nawet ta cześć PiS-u, która teraz tworzy PJN). Spotkałem nawet wyborczynię PiS-u, która twierdzi, że w spisku Palikota brał udział NOP! Ciekawe, czy ci politycy z innych partii (np. Jaruga-Nowacka), którzy zginęli pod Smoleńskiem, też byli o wszystkim poinformowani. Nazywajmy sprawy po imieniu, to są absurdy, które wyprodukować mogły tylko chore łby. Niestety, naszemu społeczeństwu zrobiono istną burzę mózgu. Pospieszalski stworzył film „Solidarni 2010”, którego przesłanie sprowadzało się do stwierdzenia, że każdy wierzy w zamach. Następnie powstały inne filmy. Antoni Macierewicz (bez wątpienia niekwestionowany ekspert od wypadków lotniczych) powołał cały zespół parlamentarny, mający „wyjaśnić” sprawę. O zamachu mówią wciąż media księdza Rydzyka. Natomiast „Gazeta Polska” nie zajmuje się już prawie niczym innym. A przecież powtarzane kłamstwo robi się prawdą. Strach pomyśleć, co by było, gdyby tyle samo wysiłku włożono we wmawianie ludziom, że w zamachu zginęli Bruce Lee, Elvis Presley i Michael Jackson.
Oczywiście baśnie o zamachu to nie wszystko. Oprócz tego utworzono istny kult Lecha Kaczyńskiego. Bałwochwalczy pochówek na Wawelu był jedynie przystawką, teraz podano nam danie główne. Pojawił się chory pomysł, żeby zabrać spod pałacu prezydenckiego pomnik Poniatowskiego i podstawić tam pomnik Kaczyńskiego. Wprawdzie niektórzy dla niepoznaki chcą, żeby był to pomnik nie Kaczyńskiego, lecz wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku. Dobrze jednak wiemy, iż i tak będzie to pomnik Kaczyńskiego, gdyż będzie o nim przypominał. Wszak nikt nie wierzy, że ten pomnik będzie pamiątką po stewardesie Justynie. Ustawiono nawet substytut tego pomnika w postaci krzyża. Jakkolwiek nie popieram samej idei budowy pomnika, to dla mnie ten krzyż mógł tam sobie postać. Niemniej jednak skoro prezydent Komorowski nakazał przeniesienie krzyża do kościoła, to należało jego decyzję uszanować.
Przypominam, prezydent nie podjął decyzji o tym, żeby krzyż zniszczyć, a jedynie żeby go przenieś do kościoła, czyli miejsca naprawdę godnego. Gdy jednak przyszli księża mający zabrać krzyż, grupa szaleńców (trzeba nazywać sprawy po imieniu) uniemożliwiła im to poprzez rzucanie w nich kamieniami i wyzwiskami. Mamy więc do czynienia ze zorganizowaną, grupową napaścią fizyczną, której celem jest powstrzymanie decyzji legalnej władzy. Czegoś takiego nie można pochwalić. Nie mamy tutaj przykładu z chwilowym gniewem, gdyż ci ludzie po akcji zostali na miejscu i nadal bronili substytutu. Co więcej, gdy krzyż zabrano, oni nadal tam stali i bronili krzyża, którego nie było (istna schizofrenia). Po półrocznej zimowej przerwie wrócili w łagodniejszej formie jako „Stowarzyszenie Solidarni 2010”. Ci ludzie czują się spadkobiercami wszystkich: Jezusa, ks. Popiełuszki, Kościuszki, Piłsudskiego, Sikorskiego, Dmowskiego, Andersa, a nawet Buddy. [Przypominamy, iż miały miejsce również – a może przede wszystkim – brutalne, chamskie, huligańskie akcje najwyraźniej zdalnie sterowanych dresiarzy i innych szumowin; nie tylko starano się splugawić sam krzyż, ale jeden człowiek zginął skutkiem napaści fizycznej ze strony oczywiście nieznanego sprawcy – admin]
Czytaj resztę wpisu »
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…