Nawoływania do bojkotu wyborczej farsy okazały się niewypałem. Wprawdzie frekwencja była o ok. 5 % niższa niż 4 lata temu, ale była o 7 % wyższa niż w roku 2005. [Hmmm… więcej, niż połowa Polaków wybory jednak zbojkotowała – admin]
Mimo wszystko do urn nie poszła ponad połowa uprawnionych do głosowania. Co rządzącą agenturę stawia w mało zręcznej sytuacji. Nie mogą publicznie chwalić się, że „większość” uprawnionych do głosowania w farsie wyborczej udział wzięła, czyli że wybrany nowy knessejm ma poparcie większości społeczeństwa.
Uparty upór połowy dorosłych Polaków, aby w farsie wyborczej nie uczestniczyć osobiście uważam za zjawisko raczej pozytywne. Nawet jeśli większość z nich nie do końca naprawdę wie, co jest w naszym kraju grane, to przynajmniej uświadamiają sobie oni, że wybory są fikcją, farsą, i że niczego „kartkowaniem” przy urnach nie zmienią. Jeśli kiedyś ich niechęć do udziału w farsie przerodzi się w gniew przeciwko inscenizatorom takich fars – będzie gorąco. Zwłaszcza dla inscenizatorów tychże fars.
Wszystkie „przetasowania” w nowym knessejmie to tylko inscenizacja i zasłona dymna dla panującej w Polsce finansowo, medialnie i politycznie żydo-dyktatury. Kabaret sejmowy został jedynie dodatkowo urozmaicony dokoptowaniem do knessejmu piątej agenturalnej „partii” Palikota.
Tajemnica „niespodziewanego” sukcesu i tak wysokiego poparcia dla byłego PO-wca ma zapewnie przynajmniej dwie przyczyny:
– jako członek rockefellerowskiej Komisji Trójstronnej był Palikot ogromnie wspierany medialnie (zapewne i agenturalnie) jak „swój”, banksterski człowiek.
– W grupie wiekowej uczestników wyborów od 18 do 25 lat poparło go aż 23 %. Jak widać jego obietnice, że zalegalizuje marihuanę przyniosły mu poparcie wśród ćpającej gówniarzerii.
Wyborcza farsa przyniosła tę jedynie zmianę dla niezależnych publicystów, że knessejmu już nie mogą określać oni mianem „bandy czworga”. Mamy więc obecnie, w zmienionej sytuacji do wyboru inne nazwy, jak np. „pentagram”, „knessejmowy pentagon” albo po prostu „banksterska V kolumna”.
Martwi mnie przedwyborcze hasło Palikota domagające się opodatkowania kleru. Postulat ten w normalnych warunkach byłby jak najbardziej słuszny. Gdyby bez emocji przeanalizować rolę i funkcję społeczną rozbudowanego naziemnego personelu boga Jahwe, okazałoby się, że jest on pasożytem żerującym na naiwności zastraszanych potępieniem wiecznym owieczek. [No, no, autor odsłania maskę antyklerykała… „wiernego Polsce” – admin]
Agresywny ton znienawidzonego przez katolików Palikota wywoła zamierzoną przez okupantów katolicką reakcję – a więc obronę „świętej wiary ojców naszych”. Palikot po prostu będzie zaciągał katolików na ustawiane przez niego nowe i odwracające uwagę od tego, co w Polsce (i na świecie) się dzieje, barykady.
Zwycięstwo PO było zaplanowane. PO od czterech lat szabruje i zadłuża Polskę. Gdy załamie się gospodarka i finanse i PO zostanie przepędzona za wpędzenie Polski w bankructwo, PiS będzie mogła udawać niewinną, cnotliwą i patriotyczną panienkę, która do tego by nie doprowadziła i która jako jedyna jest w stanie Polskę jeszcze uratować.
Prezes Kalkstein już zapowiedział, że urządzi w Polsce drugi Budapeszt. Nie wróży to nic dobrego Węgrom. Kiedyś jego koleś z fundacji filantropa Sorosa – Tusk – obiecywał drugą Irlandię. Krótko później Irlandia okazała się bankrutem.
http://wiernipolsce.wordpress.com
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…