Niedługo do układów klimatyzacji w samochodach trafi nowe chlodziwo o symbolu HFO-1234yf, 2,3,3,3-tetrafluoropropan czyli fluorowany węglowodór. Ma ono zastąpić wycofywany z rynku R 134a, jako że ten ostatni został uznany za gaz cieplarniany, a jak wiadomo gazy cieplarniane powodują ocieplenie klimatu, co stanowi nowy dogmat wiary NWO.
Nowe chłodziwo ma 300-krotnie mniejsze możliwości tworzenia efektu cieplarnianego i to jest jego jedyna, wątpliwa zaleta.
Jednoczesnie jednak ma dwie spore wady: po pierwsze, pod wpływem wysokiej temperatury przekształca się w śmietelną truciznę, fluorowodór, a po drugie jest horrendalnie drogie.
Fluorowodór wydzielający się przy silnym podgrzaniu HFO-1234yf bezbolesnie przenika przez skórę, a nawet przez strój ochronny. Zresztą fluorowodór swobodnie trawi szkło, więc cóż to dla niego skóra . W niewielkim stężeniu jest rakotwórczy, w większym powoduje niegojące się rany, a poza tym obniża poziom wapnia w organizmie zakłócając pracę serca. W dodatku pierwsze objawy zatrucia pojawiają się z opóźnieniem, kiedy na ratunek jest już za późno.
Przy kolizji samochodu, jeżeli dochodzi do rozszczelnienia klimatyzacji i chłodziwo wypływa na gorące podzespoły pod maską auta, które rozgrzewają się nawet do 700 stopni C., chłodziwo się zapala i zacznie wydzielać fluorowodór.
Przeprowadzono w Niemczech próby laboratoryjne, do których użyto świńskich łów z ubojni. Łby poddano działaniu gazu trzykrotnie co 5 minut przez 10 sekund. Łącznie na ten cel użyto 10 gram fluorowodoru. Po 30 minutach od eksperymentu skóra zrobiła się ciemniszara, co oznacza,że trucizna przeniknęła przez grubą świńską skórę i zareagowała z tkankami znajdującymi się pod nią.
Natomiast w układzie klimatyzacyjnym jest około 600 gram fluorowodoru.