Wybory w Rosji nie wzbudziły jakiegoś wielkiego zainteresowania w Polsce, bo – jak przekonywano – wynik był do przewidzenia [Gajówka jest tu pewnym wyjątkiem, ale gajówka to nie cała Polska – admin]. Jak się okazało, nie do końca, bo Jedna Rosja Putina i Miedwiediewa nie osiągnęła 60 proc., jak cztery lata temu, ale „tylko” 49 proc.
Nie to jest jednak najważniejsze. Ton polskich komentarzy był, w większości przypadków, odzwierciedleniem nastrojów i poglądów naszej „klasy politycznej” i tzw. komentatorów. A jest to ton, który można określić jednym terminem: „Schadenfreude po polsku”.
Najpierw więc niezwykle „intelektualne” i „głębokie” opinie przedstawicieli obu „prawic” – PiS i Sprawiedliwej Polski.
Pierwszy z nich, Zbigniew Girzyński, z szyderczym uśmieszkiem na ustach, mówi mniej więcej tak: ha, ha, wiadomo, że w Rosji, tak jak za towarzysza Stalina, nie jest ważne kto jak głosuje, ale kto liczy głosy.
A zaraz potem Jacek Kurski – wyniki są znane, bo Kreml podyktował jakie mają być. Ha, ha, ha…
Do tego chórku dołącza „Gazeta Wyborcza” – oznajmiając triumfalnie: „Wielka porażka Putina”.
Inne „komentarze” w tym samym stylu.
„Wyborczej” trudno się dziwić, od lat usiłuje przekonać opinię w Polsce, że tzw. demokraci, uważani w Rosji za złodziei i agentów Zachodu – mogą coś jeszcze ugrać. Czyni to z uporem, wbrew rzeczywistości i zdrowemu rozsądkowi. Od lat nasłuchuje echa z Moskwy i podnieca się, kiedy na ulice wyjdzie kilkuset zwolenników „demokratycznej opozycji”, do której zalicza (czy zaliczała) także narodowych bolszewików z Limonowem na czele. Nie przekonuje jej to, że nawet przychylni „demokratom” obserwatorzy powtarzają, że są oni w Rosji bez szans.
W Polsce zdaje się panować przekonanie, że należy „przeczekać Putina”, nie wchodzić w dialog z Rosją przez niego rządzoną, bo to jest „niepatriotyczne” i „nieestetyczne”. Czekać należy na kogoś innego, lepszego, bardziej demokratycznego. W oficjalnym programie PiS zawarto nawet takie sformułowanie: „W interesie Polski leży rzeczywista poprawa stosunków z Rosją. Byłaby ona bardzo pozytywnym faktem i należy do niej cierpliwie dążyć. Wydarzenia ostatnich lat i miesięcy umacniają nas jednak w wyrobionym już przedtem realistycznym przekonaniu, że istotna poprawa stosunków polsko-rosyjskich możliwa jest tylko w dłuższej perspektywie. Szanse tego procesu zależą od postępów w demokratyzacji Rosji, choć te nie będą samoistną gwarancją pożądanej zmiany w stosunkach polsko-rosyjskich”.
A więc, nie teraz, później, kiedy Rosja będzie „demokratyczna”. Oczywiście „demokratyczna” wedle naszej oceny. Takie stawianie sprawy jest przejawem kompletnego niezrozumienia na czym polega polityka zagraniczna, jest przejawem skrajnej ideologizacji tejże polityki. W tym stanowisku, rzekomo prawicowym, nie ma żadnych różnic ze środowiskiem „Gazety Wyborczej”. Jest to – trzeba jasno stwierdzić – stanowisko ze szkoły Komitetu Obrony Robotników (KOR). W dodatku, jest to stanowisko szkodliwe.
Czytaj resztę wpisu »
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…