Bruksela kupuje czas
Posted by Marucha w dniu 2011-12-09 (Piątek)
Im było bliżej rozpoczęcia szczytu Rady Europejskiej w Brukseli, tym mniej było konkretów. Unijni przywódcy odsuwają radykalne działania i łagodzą nastroje, chcąc odbudować zaufanie rynków.
Od wspólnej kolacji rozpoczął się wczoraj wieczorem szczyt Rady Europejskiej w Brukseli. Nie bez przyczyny – wszak obfity stół sprzyja zgodzie, głód zaś prowokuje spory. Tymczasem na tym szczycie o spory nietrudno.
– Jeszcze nigdy groźba rozpadu Europy nie była tak wielka – wyznał przed spotkaniem prezydent Francji Nicolas Sarkozy.
Nie ma ani jednej koncepcji ratowania strefy euro, która mogłaby liczyć na zgodę ogółu. Zmiany w traktacie z Lizbony zmierzające do narzucenia państwom eurostrefy surowej dyscypliny i kontroli budżetowej nie mają szans na przyjęcie przez wszystkich 27 członków Unii. Przeciwne im są m.in. Szwecja i Wielka Brytania. David Cameron zagroził wręcz wetem, jeśli brytyjskie interesy nie zostaną dostatecznie zabezpieczone. Ponadto zmiana traktatu wymaga wielu miesięcy na ratyfikację przez wszystkie kraje, a w części z nich przeprowadzenia referendów. Tymczasem rynki cisną. Wczoraj Agencja Standard & Poor´s zagroziła obniżeniem ratingu Unii Europejskiej, wcześniej zagroziła obniżeniem wiarygodności kredytowej wszystkich krajów euro i europejskiego funduszu ratunkowego.
Ze sprzeciwem Niemiec spotkały się z kolei propozycje szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, który chce zmienić traktat „kosmetycznie”, według uproszczonych procedur i bez referendów.
– Rząd federalny nie zgodzi się na kulawe kompromisy – skomentował raport Van Rompuya przedstawiciel ekipy niemieckiej.
Raport przyjęto jako kolejny trick Komisji Europejskiej, która udaje, że coś robi, aby nie zrobić nic.
Niemcom zależy na odgórnym ograniczeniu wskaźnika długu i deficytu budżetowego, ale przede wszystkim na uzyskaniu prawa do egzekwowania tych ustaleń w formie ingerencji w budżety narodowe i automatyczne nakładanie kar.
Propozycja „paktu międzyrządowego” wysunięta przez kanclerz Angelę Merkel i prezydenta Nicolasa Sarkozy´ego napotkała sprzeciw Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Biurokracja brukselska walczy o utrzymanie w swoich rękach końca cugli, które przeszłyby faktycznie w ręce francusko-niemieckie.
– Rozwiązania międzyrządowe, pozatraktatowe są groźne dla przyszłości Unii Europejskiej i krajów, które do nich przystąpią – ocenił szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek.
Tuż przed szczytem szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi sprawił zawód europejskim rządom, stwierdzając, że EBC nie zaangażuje się na szerszą skalę w wykup obligacji upadających krajów. Interwencję na rynku obligacji od początku odrzucali Niemcy. Co więcej, Draghi wykluczył możliwość pomocy dla eurostrefy w sposób pośredni przez pożyczki udzielane Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu.
Małgorzata Goss
http://naszdziennik.pl
Zob. także:
Niemcy konta Goldman-Sachs
Problemem jest kryzys
Komentarze 4 do “Bruksela kupuje czas”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Kronikarz said
Cos mi sie tak zdaje, ze osuszaja rynek z waluty, przyciskaja kogo sie da, robia komedie fonferencyjne, zeby uskutecznic zamordyzm.
LoKo said
Z uwagi na pewne czeste klimaty na tej stronie, pozwole sobie na nutke zdrowego optymizmu, a to z uwagi na modlitwe antykryzysowa samego Papieza. Nasz premier chyba sie tez budowal na modlitwie przed wyjazdem, bo jego slowa wydawaly sie wrecz natchnione („Kryzys to nasza wielka szansa…”). Z kolei, postawa, a juz tym bardziej slowa Camerona musialy byc dla premiera Tuska zupelnie niezrozumiale, tak jak byly przedtem dla pani Hibner. Nie tylko zreszta ze wzgledu na wrodzone „incommunicado” w mowieniu na jezykach.
Interes narodowy?… A co to w ogole jest? A moze komus myla sie tu narody? Jakis w koncu narod trzeba wybrac, a najlepiej ten ktorego podobno nie ma…
Brat Dioskur said
Tak wiec zasadniczo 17 krajow eurozony zostanie poddanym nowym surowym restrykcjom umozliwiajacym karanie landow przekraczjacych granice 3% deficytu budzetowego .Pisze w zasadzie bo obroze zalozy sie takze pozostalym guberniom ,posiadajacym wlasna walute ,ale za wyjatkiem Anglii i …Wegier.Bratanki potrafia sie jednak stawiac.
Palipies said
Używanie na tym forum w stosunku do niejakiego Tuska, dla którego jak niektórym wiadomo „polskość to nienormalność” sformułowania „nasz premier” świadczy o tym że LoKo przez pomyłkę umieścił ten wpis tutaj zamiast na łonecie. Dla szumowin zrozumiałe są polecenia jakie otrzymują od tych którzy naprawdę rządzą Polską.