Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Bezpartyjna o Wolne tematy (24 – …
    Boydar o Wolne tematy (24 – …
    Rick o Chiny, Rosja, świat. Rok …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (24 – …
    Boydar o Rcchiladze: Dla Gruzinów Kaczy…
    Bezpartyjna o Wolne tematy (24 – …
    Boydar o Wolne tematy (24 – …
    minka o Być sprytnym jak Kaczyńsk…
    Boydar o Wolne tematy (24 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (24 – …
    minka o Zanim padną salwy
    Bezpartyjna o Wolne tematy (24 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (24 – …
    Krzysztof M o Rcchiladze: Dla Gruzinów Kaczy…
    minka o Wolne tematy (24 – …
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

Obama podnosi militarną stawkę – konfrontacja na granicach z Rosją i Chinami

Posted by Marucha w dniu 2011-12-27 (Wtorek)

Wprowadzenie

Po doznaniu znaczących porażek militarnych i politycznych w krwawych wojnach w Afganistanie i Iraku, niepowodzeniu utrzymania u władzy długoletnich rządów państw-satelickich w Jemenie, Egipcie i Tunezji i obserwowaniu rozpadu systemów marionetkowych reżimów Somalii i Sudanu Południowego, reżim Obamy niczego się nie nauczył i zwrócił się w kierunku konfrontacji militarnej ze światowymi potęgami – Rosją i Chinami. Obama przyjął prowokacyjną ofensywną strategię militarną na granicach Chin i Rosji.

Po przejściu od klęski do klęski na peryferiach światowego mocarstwa i nie usatysfakcjonowany doprowadzeniem do gigantycznego deficytu finansów państwa w dążeniu do zbudowania imperium przeciwko słabym ekonomicznie krajom, Obama przyjął politykę okrążania i prowokacji wobec Chin, drugiej największej gospodarki świata i najważniejszego wierzyciela USA, oraz Rosji, głównego dostawcy ropy i gazu do Unii Europejskiej i drugiej na świecie potęgi nuklearnej.

Niniejsza praca poświęcona jest wysoce irracjonalnej i zagrażającej światu eskalacji imperialnego militaryzmu reżimu Obamy. Opisujemy globalny wojskowy, ekonomiczny i polityczny kontekst, który skutkuje powstaniem tej polityki. Następnie badamy wiele miejsc konfliktów i interwencji, w które jest zaangażowany Waszyngton – od Pakistanu, Iranu i Libii po Wenezuelę, Kubę i daleko dalej. Przeanalizujemy następnie uzasadnienie eskalacji militarnej przeciwko Rosji i Chinom jako część nowej ofensywy wykraczającej poza świat arabski (Syria, Libia) w obliczu pogarszającej się pozycji gospodarczej UE i USA w gospodarce światowej. Opiszemy strategię upadającego imperium, uwikłanego w wieczne wojny i stojącego w obliczu globalnej depresji gospodarczej, zdyskredytowanego w oczach własnych obywateli, miotających się w warunkach długoterminowego demontażu swych podstawowych programów społecznych na dużą skalę.

Zwrot od militaryzmu na peryferiach do globalnej konfrontacji wojskowej

Listopad 2011 jest momentem o wielkim znaczeniu historycznym: Obama ogłosił dwie ważne polityki, mające olbrzymie strategiczne konsekwencje dla konkurujących ze sobą potęg światowych.

Obama ogłosił politykę militarnego okrążenia Chin opartą o stacjonowaniu morskiej i lotniczej armady wzdłuż chińskiego wybrzeża – otwartą politykę mającą na celu osłabienie i zakłócenie dostępu Chin do surowców naturalnych oraz powiązań handlowych i finansowych z Azją. Deklaracja Obamy, że Azja jest priorytetowym regionem dla amerykańskiej ekspansji militarnej, budowy baz wojskowych i sojuszy gospodarczych jest skierowana przeciwko Chinom i stanowi rzucenie wyzwania Pekinowi na jego własnym podwórku. Deklaracja polityki żelaznej pięści, wygłoszona w australijskim parlamencie, była zupełnie jasna w zdefiniowaniu imperialnych celów USA.

„Nasze trwałe interesy w regionie [Azji i Pacyfiku] wymagają naszej trwałej obecności w tym regionie (…) Stany Zjednoczone są potęgą Pacyfiku i jesteśmy tutaj, aby zostać (…) po tym jak zakończymy obecne wojny [tj. porażki i wycofania wojsk z Iraku i Afganistanu] (…) Rozkazałem mojemu zespołowi ds. bezpieczeństwa narodowego uczynienie priorytetu z obecności i misji w regionie Azji i Pacyfiku (…) W efekcie, zmniejszenie wydatków na obronę w USA nie odbędzie się (…) kosztem regionu Azji i Pacyfiku”(CNN.com, 16 listopada, 2011).

Dokładna natura tego, co Obama nazwał naszą „obecnością i misją” została podkreślona przez nowe porozumienie wojskowe z Australią dotyczące wysłania okrętów wojennych, samolotów bojowych i 2500 żołnierzy piechoty morskiej do najbardziej na północ wysuniętego miasta Australii (Darwin) – posunięcia skierowanego przeciwko Chinom. Sekretarz Stanu Clinton spędziła większą część 2011 roku na wygłaszaniu wysoce prowokacyjnych uwertur do krajów azjatyckich, które mają graniczne konflikty morskie z Chinami. Clinton siłą zaangażowała USA w te spory, wspierając i zaostrzając żądania Wietnamu, Filipin, Brunei na Morzu Południowochińskim. Jeszcze bardziej poważnie Waszyngton wzmacnia więzi wojskowe i sprzedaż broni do Japonii, Tajwanu, Singapuru i Korei Południowej, a także zwiększa obecność okrętów wojennych, nuklearnych łodzi podwodnych i lotów samolotów wojskowych nad chińskimi wodami przybrzeżnymi. Zgodnie z polityką wojskowego okrążenia i prowokacji, reżim Obamy-Clinton promuje azjatyckie wielostronne porozumienia handlowe, które wykluczają Chiny i uprzywilejowują amerykańskie korporacje międzynarodowe, bankierów i eksporterów – porozumienia zwane „Trans-Pacific Partnership” (Trans-Pacyficzne Partnerstwo). Obejmują one obecnie przede wszystkim mniejsze państwa, ale Obama ma nadzieję na skuszenie Japonii i Kanady.

Obecność Obamy na spotkaniu APEC liderów Azji Wschodniej i jego wizyta w Indonezji w listopadzie 2011 roku, wszystkie koncentrują się wokół starań o zabezpieczenie hegemonii USA. Obama-Clinton mają nadzieję na skontrowanie upadku amerykańskich powiązań gospodarczych w obliczu geometrycznego wzrostu handlu i więzi pomiędzy Azją Wschodnią i Chinami.

Najnowszy przykład urojonych i destrukcyjnych wysiłków Obamy-Clinton w celowym zakłócaniu więzi gospodarczych Chin w Azji ma miejsce w Myanmar (Birmie). Wizyta Clinton w grudniu 2011 w Birmie została poprzedzona decyzją reżimu Sein Thein o zawieszeniu projektu budowy zapory wodnej na północy kraju, finansowanego przez China Power Investment. Według oficjalnych „poufnych” dokumentów ujawnionych przez WilkiLeaks „Birmańskie organizacje pozarządowe, które organizowały i prowadziły kampanię przeciw budowie zapory, są w dużym stopniu finansowane przez rząd USA” (Financial Times, 02 grudnia 2011, str. 2). Te i inne prowokacyjne działania oraz przemówienia Clinton potępiające chińską „pomoc wiązaną” bledną w porównaniu z długoterminowymi interesami na wielką skalę, które łączą Birmę z Chinami. Chiny są największym inwestorem i partnerem handlowym Birmy, wliczając w to sześć dalszych projektów zapór wodnych. Chińskie przedsiębiorstwa budują nowe autostrady i linie kolejowe w całym kraju, otwierając południowo-zachodnie Chiny dla produktów z Birmy. Dodatkowo Chiny budują ropociągi i porty. Istnieje potężna dynamika wzajemnych interesów gospodarczych, która nie zostanie zakłócona przez pojedynczy spór (FT, 2 grudnia, 2011, s. 2). Krytyka przez Clinton wartych miliardy dolarów inwestycji chińskich w infrastrukturę Birmy jest jedną z najdziwaczniejszych w historii świata, przychodzącą po brutalnych ośmiu latach obecności wojskowej USA w Iraku, które zniszczyły wartą 500 miliardów dolarów infrastrukturę tego kraju, zgodnie z oficjalnymi szacunkami Bagdadu. Tylko tkwiąca w urojeniach administracja USA może sądzić, że kwiecista retoryka, trzy dniowa wizyta i finansowanie organizacji pozarządowych jest adekwatną przeciwwagą dla głębokich więzi gospodarczych łączących Birmę i Chiny. Te same urojenia leżą u podstaw całego repertuaru wysiłków reżimu Obamy zmierzających do wyparcia Chin z dominującej pozycji w Azji.

Podczas gdy żadna z pojedynczych polityk przyjętych przez reżim Obamy sama w sobie nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla pokoju, łączny wpływ wszystkich tych deklaracji i planów rozszerzania potęgi militarnej sumuje się w kompleksowy wysiłek izolowania, zastraszania i powstrzymania wzrostu Chin jako regionalnej i globalnej potęgi. Militarne okrążenie, sojusze, wykluczanie Chin z proponowanych regionalnych stowarzyszeń gospodarczych, stronnicze interwencje w regionalne spory morskie i rozmieszczanie zaawansowanych technologicznie samolotów bojowych, skierowane są na osłabienie konkurencyjności Chin i zrekompensowanie niższości amerykańskiej gospodarki poprzez zamknięte sieci polityczne i gospodarcze.

Wojskowe i gospodarcze ruchy Białego Domu i anty-chińska demagogia Kongresu USA mają jawnie na celu osłabienie pozycji handlowej Chin i zmuszenie przywódców chińskich do uprzywilejowania sektora bankowego USA i amerykańskich interesów gospodarczych ponad swymi własnymi. Popchnięte do granic wytrzymałości prioretyzowanie przez Obamę wielkiego nacisku militarnego może doprowadzić do katastrofalnego pęknięcia w amerykańsko-chińskich stosunkach gospodarczych. Doprowadziłoby to do poważnych konsekwencji, w szczególności, ale nie wyłącznie, dla gospodarki USA, a zwłaszcza jej systemu finansowego. Chiny posiadają ponad 1,5 biliona dolarów długu amerykańskiego, głównie bony skarbowe i każdego roku kupują od 200 do 300 miliardów dolarów nowych emisji, ważnego źródła finansowania deficytu USA. Jeśli Obama wywoła poważne zagrożenie dla chińskich interesów bezpieczeństwa i Pekin zostanie zmuszony do odpowiedzi, nie będzie to odwet wojskowy, lecz ekonomiczny: wyprzedaż kilkuset miliardów dolarów obligacji skarbowych i ograniczenie nowych zakupów długu USA. Deficyt USA wystrzeli w górę, rating kredytowy USA spadnie do „śmieciowego”, a system finansowy „zatrzęsie się na krawędzi upadku”. Oprocentowanie, aby przyciągnąć nowych nabywców długu USA, osiągnie dwucyfrową wartość. Chiński eksport do Stanów Zjednoczonych dozna uszczerbku i nastąpią straty spowodowane dewaluacją obligacji skarbowych znajdujących się w chińskich rękach. Chiny zdywersyfikowały swoje rynki na całym świecie, a ich ogromny rynek krajowy prawdopodobnie mógłby wchłonąć większość tego, co Chiny stracą za granicą w trakcie wycofywania się z rynku amerykańskiego.

Podczas gdy Obama błąka się po Oceanie Spokojnym rozgłaszając swoje groźby militarne względem Chin i próbuje gospodarczo izolować Chiny od reszty Azji, amerykańska obecność gospodarcza szybko blaknie na obszarze, który niegdyś był amerykańskim „podwórkiem”: Cytując jednego z dziennikarzy Financial Times, „Chiny to jedyny show [w mieście] dla Ameryki Łacińskiej”(Financial Times, 23 listopada 2011 r., str. 6). Chiny wyparły USA i UE jako główny partner handlowy w Ameryce Łacińskiej; Pekin wtłoczył miliardy dolarów w nowe inwestycje w tym obszarze i zapewnia nisko oprocentowane pożyczki.

Handel Chin z Indiami, Indonezją, Japonią, Pakistanem i Wietnamem rośnie w znacznie szybszym tempie niż handel USA. Wysiłek USA zbudowania imperialnego sojuszu bezpieczeństwa w Azji opiera się na kruchych podstawach ekonomicznych. Nawet Australia, kotwica i filar parcia wojskowego USA w Azji, jest silnie uzależniona od eksportu surowców mineralnych do Chin. Jakiekolwiek zakłócenia spowodowane działaniami wojennymi poślą australijską gospodarkę w korkociąg.

Gospodarka USA nie jest w stanie zastąpić chińskiej jako rynku zbytu dla eksportu przemysłowego Azji i Australii. Kraje azjatyckie muszą doskonale zdawać sobie sprawę, że nie ma dla nich żadnych korzyści w wiązaniu się z upadającym, wysoce zmilitaryzowanym imperium. Obama i Clinton oszukują samych siebie, jeśli sądzą, że uda im się zachęcić Azję do długoterminowego sojuszu. Azjatyckie kraje zwyczajnie używają przyjaznych uwertur reżimu Obamy jako „taktycznego narzędzia”, negocjacyjnej taktyki uzyskania lepszych warunków zabezpieczenia morskich i terytorialnych granic z Chinami.

Waszyngton ma urojenia, jeżeli wierzy, że może przekonać Azję do zerwania długoterminowych lukratywnych powiązań gospodarczych na dużą skalę z Chinami w celu przyłączenia się do ekskluzywnego gospodarczego stowarzyszenia [ze Stanami Zjednoczonymi] o tak wątpliwych perspektywach. Jakakolwiek „reorientacja” Azji, z Chin na USA, wymagałaby więcej niż tylko obecności amerykańskiej marynarki wojennej i armady sił powietrznych wymierzonych w Chiny. Wymagałoby to całkowitej restrukturyzacji gospodarek krajów azjatyckich, struktury klasowej oraz elit politycznych i wojskowych. Najpotężniejsze grupy gospodarcze w Azji mają głębokie i rosnące więzi z Chinami/Hong Kongiem, zwłaszcza wśród dynamicznych ponadnarodowych chińskich elit biznesowych w regionie. Zwrot w kierunku Waszyngtonu musiałby pociągnąć za sobą ogromną kontrrewolucję, która postawiłaby kolonialnych „handlarzy” (kompradorów) w miejsce istniejących przedsiębiorców. Zwrot w kierunku USA wymagałby dyktatorskich elit skłonnych do odcięcia strategicznych powiązań handlowych i inwestycyjnych i przemieszczenia milionów robotników i profesjonalistów. O ile niektórzy przeszkoleni w USA azjatyccy oficerowie wojskowi, ekonomiści i byli finansiści z Wall Street i miliarderzy mogą dążyć do „zrównoważenia” chińskiej potęgi gospodarczej obecnością wojskową USA, muszą uświadomić sobie, że ostatecznie przewaga leży w sprawdzającym się rozwiązaniu azjatyckim.

Wiek azjatyckich „kapitalistów kompradorskich”, pragnących sprzedać krajowy przemysł i suwerenność w zamian za uprzywilejowany dostęp do rynków amerykańskich, należy już do starożytnej historii. Niezależnie od bezgranicznego entuzjazmu dla widocznej konsumpcji i zachodniego stylu życia, który nowobogaccy z Azji i Chin bezmyślnie celebrują, niezależnie od przejęcia nierówności i dzikiego kapitalistycznego wyzysku pracy, istnieje uznanie, że przeszła dominacja Stanów Zjednoczonych i Europy wykluczyła wzrost i wzbogacenie się rdzennej burżuazji i klasy średniej. Przemówienia i wypowiedzi Obamy i Clinton zalatują nostalgią za przeszłością neokolonialnych nadzorców i kompradorskich kolaborantów, co jest bezmyślnym urojeniem. Ich próby nabrania politycznego realizmu, w uznaniu wreszcie Azji za gospodarczą oś obecnego porządku świata, przybierają kuriozalną formę w wyobrażaniu sobie, że wojskowe prężenie muskułów i manifestacje sił zbrojnych zredukują Chiny do marginalnej roli w regionie.

Prof. James Petras
Tłumaczenie: davidoski

http://www.globalresearch.ca

Prof. James Petras (ur. 1937) – emerytowany profesor socjologii na Binghamton University w stanie Nowy Jork. Autor kilkudziesięciu książek i artykułów poświęconych m.in. amerykańskiej polityce imperialnej. W roku 2001 opublikował pracę „Globalization Unmasked: Imperialism in the 21st Century”.

http://en.wikipedia.org/wiki/James_Petras

http://bankowaokupacja.blogspot.com

Komentarzy 27 do “Obama podnosi militarną stawkę – konfrontacja na granicach z Rosją i Chinami”

  1. Boryna said

    Od czsów wojny wietnamskiej klęska za klęską żandarma swiata.

  2. desperado said

    Obama jest taką samą marionetką,w rękach starszych i mądrzejszych,jak Tusk w Polsce.
    Zdziwiło mnie tylko,że tak łatwo odpuścili Polskę Rosji i Niemcom,mając przecież wielkie poparcie społeczne wśród polaków.
    Takim widocznym gestem wskazującym na całkowite odpuszczenie Polski mogą być brednie wypowiadane ostatnio przez Sikorskich,Palikotów,Tusków nt. niepodległości i jej zrzeczeniu się.Ciekawym faktem jest także aresztowanie Czempińskiego,mające pokazać niedawnym rezydentalnym siłom specjalnym Obamy w Polsce,że już w tym domu nie ma nic do gadania.I co ciekawe USA nie zareagowały,więc jasno wynika,że nastąpiło przeorientowanie „miłości”tubylczych namiestników z kierunku amerykańskiego na kierunek niemiecki,co jest bardzo złym znakiem.Wszak doskonale wiemy z historii,że germańcy zawsze chcieli Nas wykończyć,czyżby zmienili zdanie?Nie sądzę,to tylko kwestia czasu i naiwność teraźniejszych polityków z Wiejskiej,którzy po sprzedaniu Polski staną się niepotrzebni i będą pierwsi do likwidacji.Od czasu hymnu śpiewanego przez brunatnych potworów z „SS”niewiele się zmieniło,tylko kto to rozumie.Dla zainteresowanych słowa tej pieśni:

    „Poraź, o panie, bezwładem ręce i nogi Polaków;
    Zrób z nich kaleki, poraź ich oczy ślepotą.
    Tak męża jak kobietę ukarz głupotą i głuchotą.
    Spraw, żeby lud polski gromadami całymi zmieniał się w popiół
    Ażeby z kobietą i z dzieckiem został zniszczony, sprzedany w niewolę
    Niech nasza noga rozdepcze ich pola zasiane!
    Użycz nam nadmiernej rozkoszy mordowania dorosłych, jak też i dzieci.
    Pozwól zanurzyć nasz miecz w ich ciało,
    I spraw, że kraj polski w morzu krwi i zgliszczach zniszczeje
    Niemieckie serce nie da się zmiękczyć,
    Zamiast pokoju, niech wojna zapanuje między oboma państwami,
    A jeśli kiedyś będę się zbroił do walki na śmierć i życie,
    To będę wołał, umierając: Zmień, o panie, Polskę w pustynię.”

  3. navajo88 said

    Ad 1 masz rację vietnam to była klęska dla usa ,a wiem co piszę !!!! hahahahahahahaha i pamiętam jak się ewakuowaliśmy przez tereny Kambpdży ,ponieważ na połodnie vietnamu niemogliśmy się już przedostać i nasza tak zwana ucieczka trwała 1,5 miesiąca do Phnom pen ,,,, ech to były czasy
    J.M.H

  4. revers said

    Chinskie GPS w uzytkowaniu

    http://www.reuters.com/article/2011/12/27/us-china-satellite-idUSTRE7BQ07520111227

    Brazylia wyprzedza Anglie, europejscy sojusznicy poza G6, z czym i kim amis do ludzi?

    http://www.bbc.co.uk/news/business-16332115

  5. Rom said

    „Zdziwiło mnie tylko,że tak łatwo odpuścili Polskę Rosji i Niemcom,mając przecież wielkie poparcie społeczne wśród polaków.”

    To zdziwienie jest tylko wyrazem slepej nadzei nadwislanskich baranow w zajemna milosc umilowanej Hameryki jak i falszywe przekonanie ze oni, bo Polski juz nie ma czego wiekszosc tez nie zauwazyla, licza sie na swiecie i w polityce miedzynarodowej.
    Jak zwykle slepota, glupota i oszukiwanie sie trwa.

  6. RomanK said

    Panowie..celem amerykanskiej strategii nie jest >>WYGRAC::>>>>> ale zdestabilizowac…sklocic…zmieszac…wprowadzic chaos….podzielic….
    Divide et Impera… wtedy wpusic swoich ekomicznych doradcow, corporacje i skupic wl uksusowych gettach miejscowych najemnikow. namiestnikow .wiernych , miernych i do konca poslusznych…gdzyz innego wyjscia nie maja.
    Slepi jestescie nie widzicie tego u siebie w domu????

    Dlaczego ustapil Obama w Polsce.,,nic nie ustapil,,,nalezy odrozniac mowienie zeby mowic i( talk to talk od walk to walk)…dlatego- ze obowiazuje pakt Linconl- Alexander………
    .

  7. wi42 said

    Re: 1,5
    Boryna; To co wyglada na kleske dla nas, dla nich jest celem.
    Chaos w poszczegolnych krajach i na swiecie jest celem – zgadzam sie z RomanemK.

  8. Jędrek said

    Ten tekst panie Marucha coś mi za bardzo zalatuje prorosyjskością i antyamerykanizmem. Obama przyjął konfrontacyjną strategię na granicy Rosji? A może by tak coś napisać o ciągłych prowokacjach rosyjskich wobec sasiadów? Albo o rosyjskim mieszaniu się gdziekolwiek tylko mogą zaszkodzidzić Ameryce? Albo o ponad dwustu morderstwach na koncie zbrodniarza Putina? Oczywiście zamachu smoleńskiego w to nie wliczając…

  9. La Reine said

    Chiny stwierdzily ze beda bronic Iranu w razie agresji, to z ostatniej chwili.

  10. revers said

    Z czym ma sklocic? gdy dollar na pysk leci, kitaje w listopadzie nie doszli do porozumienia z amerykanami w sprawie walut. Iran pozbywa sie dollarow, kontakty handlowe ogranicza do Rosji i Chin.

    Za poczatkiem wojen jak i upadkow imperiow stoi nierownowaga ekonomiczna, slaba waluta jak to mialo miejsce w u schylku imperium rzymskiego.

  11. Halina said

    Ad 7 @ Jędrek Zamach smoleński to była robota USraela, Obamy i CIA. Putin nie był za ten dramat w żaden sposób odpowiedzialny. Pisałam wiele razy w internecie – amer. żydo-masoneria zapowiedziała w piątek późnym wieczorem – co planowali na sobotni poranek 10.04.2010r. W tytułowej stronie Agencji Reuters – na dużych malowidłach – po szybach okien płynęła ogromna ilość żywoczerwonej krwi. Za ok. 9 godzin – spadł samolot nad Smoleńskiem.
    Czy to tak trudno zrozumieć???
    Czy aż tak ciężko pojąć prawdę o tamtym wydarzeniu???

  12. Halina said

    Ad 10 @ Revers
    „Za poczatkiem wojen jak i upadków imperiów” – stoją ŻYDZI, ŻYDZI i jeszcze raz ŻYDZI !!!!!!!!!!! Zawsze zbrodniami na tej planecie – trudnili się ŻYDZI.

  13. revers said

    zydzi, gdy u schylku trzymali kase imperium i ekonomie imperium z rozlegla lichwa wylacznie, znaczaco oszukiwali na podatkach.

  14. Marucha said

    Re 8:
    Swojej antyamerykańskości nie ukrywam. Mam ku temu dobre powody. USA jest krajem bandyckim, napadającym bez wypowiadania wojny na innych – Serbię, Irak, Afganistan, a napaść na Irak wisi w powietrzu. Na kogo napadła Rosja? Ile baz wojskowych ma Rosja poza granicami kraju, a ile USA?

    Na temat rzekomych ofiar Putina odsyłam na strony bardziej zainteresowane uprawianiem science fiction – a co do antyamerykańskich prowokacji ze strony rosyjskiej, to, o ile mnie pamięć nie myli, to właśnie USA nieustannie wpieprza swój zażydzony pysk w wybory w Rosji, a nie odwrotnie.

  15. Maverick said

    Celem globalistow, ktorych reprezentuje OBama a dokladniej Lehman Sachs ktory finansowal jego kompanie zobowiazuje, czca gadka i obiecanki to tylko obiecanki.

    Ludzie sie budza, ale Obama ma podpisac lub juz podpisal bo media glownego nurtu milcza prawo nakazujace porywanie obywateli i zatrzumywanie ich w nieskoczonosc lub nawet mordowanie obywateli USA.

    Zaczelo sie juz szukanie pracownikow do obozow Fema pierwszenstwo beda miec weterani wojny w Iraku i obezni straznicy wiezienni,

    Witajcie w USA pod korporacyjnym faszyzmem.

    Oder out of chaos to motto globalistow, Ich marionetkowe media jak FOX bija o glowe propagande Gebelsa,

    CNN to sami agenci mosadu,

    Tyrania nadchodzi.

  16. Maverick said

    Ameryka jest w agpni upadku ekonomicznego, Unia sie tez wali, banksterzy kontrolujace oba rynki nie mysla folgowac i popuszczac amyczy zniewolonym dlygami suwerennym, krajom. Dla Polakow byloby lepiej gdy pomysleli i UNI Slowianskiej,

  17. Cyryliczka said

    Dla Polaków byłoby lepiej (najlepiej) gdyby złożyli śluby Matce Rosji, wrócili na łono Carów, słowiańszczyzny i zaczęli dumkać podmoskownyje wieczera, kalinka-kalinka i ej-uchniem.
    Co prawda żydowska propaganda usraelska jest wyjątkowo tępa, ale trzeba przyznać ,że prorosyjska jest po stokroć bardziej tępa.

    Jak Bóg na niebie – za takie brednie będę chyba wywalał z gajówki. – admin

  18. Maciej said

    http://www.psz.pl/tekst-40434/Hillary-Clinton-wzywa-premiera-Wegier-do-respektowania-praw-czlowieka

    Solidaryzujmy się z panią Clinton w obronie ciemiężonych Węgrów … Środek Europy … XXI wiek … Kto do tego dopuścił do takich bestialstw ??

  19. wet3 said

    @ Boryna (1)
    Nie od czasow wojny wietnamskiej, a od czasow wojny koreanskiej, ktora powinna zakonczyc sie wyzwoleniem calej Korei. Nie skonczylo sie tak, bo Waszyngton po prostu nie chcial wyzwolic calej Korei! Przy okazji oberwalo sie gen. Douglas’owi MacArthur’owi i zostal odwolany, bo jego zdrowa inicjatywa nie spodobala sie prezydentowi USA!

  20. Jak wygrać bez rozlewu krwi? said

    Jak wygrać bez rozlewu krwi?
    ********************************************************************

    Zwycięstwo modlitwy różańcowej na Filipinach

    W Alei Objawienia się Świętych trwało potężne nabożeństwo różańcowe z udziałem przeszło dwóch milionów Filipińczyków. Zebrani nieustannie odmawiali różaniec, błagali Najświętszą Matkę o pomoc, kapłani odprawiali niepoliczone Msze św., a wszystkiemu towarzyszyły pieśni maryjne. Trwali tak przez cztery dni i cztery noce, wspomagani ustawiczną modlitwą leżących krzyżem zakonnic z kontemplacyjnych klasztorów.

    Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, jak wiele ludzkość ma do zawdzięczenia modlitwie różańcowej. Owszem, zdecydowana większość podręczników opisujących historię stara się interpretować ludzkie dzieje kompetentnie i obiektywnie. Mimo to jednak czegoś w nich brakuje. Nie znajdziemy tam mianowicie żadnej wzmianki na temat tego, jak istotną rolę w bardzo wielu ważnych wydarzeniach, które składają się na losy świata, odegrała ta modlitwa. Widać to między innymi w zatrzymaniu muzułmańskiej inwazji podczas XVI-wiecznej bitwy pod Lepanto czy nieco późniejszej chocimskiej wiktorii Polaków nad wielokrotnie liczniejszą armią turecką.

    Podobnie bywało w czasach bardziej nam współczesnych, dlatego warto by przypomnieć czytelnikowi jedno z takich pamiętnych wydarzeń, kiedy to modlitwa różańcowa pozwoliła Bogu tak zadziałać przez bezbronnych ludzi, że została pokonana potężna armia uzbrojona w samoloty, artylerię i czołgi.

    Przenieśmy się zatem na kontynent azjatycki – na Filipiny, w którym to państwie większość mieszkańców stanowią katolicy, co jest niespotykane w żadnym innym kraju z tej części ziemskiego globu. Jest początek lat 70. XX wieku; Filipiny stały się państwem totalitarnym, rządzonym przez bezwzględnego prezydenta Ferdinanda Marcosa. Wciąż niesyty władzy despota, któremu konstytucja zabrania piastowania urzędu prezydenta w kolejnej – trzeciej już – 4-letniej kadencji, postanawia rozwiązać parlament. Jednocześnie likwiduje wolną prasę, a zaraz potem wydaje rozkaz uwięzienia wszystkich przywódców opozycji oraz kilku tysięcy „niepoprawnie myślących” żołnierzy i oficerów. Jest też bardzo bliski zaatakowania Kościoła, ale dzięki nieugiętej postawie abpa Manili – kard. Jaime’a Sina – dyktator wycofuje się ze swych zamiarów. Kardynał Sin zaś zaczyna głosić ostre w tonie kazania oskarżające i piętnujące reżim Marcosa, występując zarazem w obronie więźniów politycznych i nawołując wiernych do pokojowych działań na rzecz poprawy sytuacji w kraju.

    A ta z każdym rokiem – wskutek ekonomicznego zastoju i rosnącej przepaści między bogatymi i biednymi obywatelami oraz nasilającej się korupcji organów państwowych, głównie policji – stawała się coraz bardziej nieznośna. Dodatkowe napięcie stwarzało uaktywnienie się komunistycznej partyzantki na terenach wiejskich.

    Kroplą przepełniającą czarę goryczy stała się latem 1983 r. śmierć, z rąk zbirów nasłanych przez prezydenta, znanego działacza opozycji Benigna Aquina, członka parlamentu filipińskiego przed jego rozwiązaniem przez Marcosa. To popełnione z zimną krwią morderstwo obudziło Filipińczyków z trwającej około dziesięciu lat apatii. Wtedy to znów przypomniał o sobie nieoceniony duchowy przywódca narodu, kard. Sin, który skłonił wdowę po zamordowanym opozycjoniście, panią Corazon Aąuino, do zaangażowania się w politykę. Pozostająca dotychczas całkowicie w cieniu swego męża kobieta zdecydowała się – wprawdzie nie bez oporów wynikających z braku politycznych doświadczeń – na start w wyborach prezydenckich, które po kilkunastu latach dyktatury, w lutym 1986 r., ogłosił Marcos.

    Zupełnie niedoświadczona w sprawach państwa pani Aquino teoretycznie stała na straconej pozycji w starciu ze starym politycznym wygą. Tak opisał ówczesną sytuację na politycznej arenie Filipin znany amerykański komentator James Reston: Panu Marcosowi wydawało się, że opracował idealny scenariusz polityczno-telewizyjny. Miał komunistów pod bokiem, dysponował posłusznym mu parlamentem i elitą wojskowych, jego przeciwniczką zaś w zmaskułinizowanym społeczeństwie była kobieta. Wszystko szło po jego myśli. Wszystko oprócz faktów. Dyktator nie wziął mianowicie pod uwagę tego, iż z osobą pani Aąuino, która mówiła swym rodakom o sprawiedliwości i uczciwości, podkreślając przy tym swą głęboką wiarę, a ponadto nie wywodziła się z darzonego powszechną niechęcią politycznego establishmentu, utożsamiały się miliony Filipińczyków. I kiedy filipińskie Zgromadzenie Narodowe po obliczeniu głosów ogłosiło, że większość obywateli poparła urzędującego prezydenta, Corazon Aąuino – wobec jawnego fałszerstwa ze strony tej sterowanej przez Marcosa instytucji – dała sygnał do zbojkotowania wyniku wyborów.

    Wówczas to także minister obrony Ponce Enrile oraz zastępca szefa sztabu generalnego gen. Fidel Ramos wraz z kilkuset innymi wojskowymi, mając dość wieloletniego nadużywania władzy przez despotycznego prezydenta, otwarcie wypowiedzieli posłuszeństwo Marcosowi i zamknęli się w forcie Aguinaldo przy Epiphanio de Los Santos Avenue (Aleja Objawienia się Świętych), gdzie mieściło się filipińskie Ministerstwo Obrony. Otrzymawszy od dyktatora 24-godzinne ultimatum: bezwarunkowa kapitulacja albo śmierć przez rozstrzelanie, zatelefonowali po radę do kard. Sina; wiedzieli aż nadto dobrze, że wystarczyłoby kilka czołgów bądź eskadra śmigłowców, aby ich unicestwić.

    Widząc, że krwawa konfrontacja wisi na włosku, kardynał zamknął się na 1,5-godzinną modlitwę w kaplicy, potem zaś z właściwą sobie energią przystąpił do działania. Zadzwonił najpierw do kilku zakonów kontemplacyjnych w Manili, wzywając mniszki do postu i modlitwy, a potem – za pośrednictwem katolickiego Radia Veritas, jedynego w tamtym czasie niezależnego medium na całych Filipinach – zwrócił się do mieszkańców stolicy z apelem: Proszę, wyjdźcie z waszych domów, bo musimy chronić życie tych żołnierzy. Odzew manilczyków był natychmiastowy i w ciągu kilku godzin na ulice wyległo ponad dwa miliony ludzi, którzy przyszli całymi rodzinami i otoczyli kryjówkę – już niemal całkowicie zdesperowanych – zbuntowanych wobec reżimu żołnierzy. Przyszli z różańcami w rękach oraz z modlitwą na ustach.

    Wtedy to Marcos zadecydował o wysłaniu pięciu helikopterów, które miały zrzucić bomby na zebrany tłum. Kiedy jednak śmigłowce ze śmiercionośnym ładunkiem dotarły na miejsce, piloci zobaczyli przez chmury ogromny żywy krzyż, który utworzyła ponaddwumilionowa rzesza modlących się na różańcu ludzi. Ten widok tak ich zaszokował, że odmówili wykonania rozkazu i wylądowali. W Alei Objawienia się Świętych nadal więc trwało potężne nabożeństwo różańcowe z udziałem przeszło dwóch milionów Filipińczyków. Zebrani nieustannie odmawiali różaniec, błagali Najświętszą Matkę o pomoc, kapłani odprawiali niepoliczone Msze św., a wszystkiemu towarzyszyły pieśni maryjne. Trwali tak na posterunku przez cztery dni i cztery noce, wspomagani ustawiczną modlitwą leżących krzyżem zakonnic z kontemplacyjnych klasztorów.

    Prezydent Marcos, dowiedziawszy się o niepowodzeniu misji lotników, zdecydował w końcu o wysłaniu czołgów przeciwko demonstrantom. Maszyn było 25, a towarzyszyła im kilkutysięczna armia. Krwawa jatka wydawała się nieunikniona. Kiedy jednak żołnierze dochodzili już do Alei Objawienia, nagle ich oczom ukazała się piękna kobieta, która rzekła do nich: Stop, kochani żołnierze! Nie posuwajcie się dalej! Nie krzywdźcie moich dzieci! Jestem królową ich serc. Dokładnie w tym samym czasie zebrani nieopodal ludzie – na klęczkach i ze wzniesionymi rękoma – głośno odmawiali różaniec; tak oto po raz kolejny moc różańcowej modlitwy pokonała wysłanników śmierci. Zaraz też wśród wojska pojawiły się dzieci z kwiatami; wciskały je w lufy żołnierskich karabinów, na których też wiązały żółte opaski – wyborczy znak pani Aquino, klerycy wychodzili naprzeciw żołnierzom i obejmowali ich w braterskim uścisku, kobiety zaś częstowały niedawnych agresorów naprędce przygotowywanymi kanapkami.

    Niebawem jednak padł kolejny rozkaz dyktatora – tym razem tyran postanowił rozpędzić demonstrantów gazem. Do akcji tej Marcos skierował najlepszych fachowców, wielokrotnie wcześniej sprawdzonych w podobnych zadaniach. Jednakże i ta – powtórzona dwukrotnie – próba spełzła na niczym: nagle odwrócił się wiatr i to napastnicy zaczęli kaszleć i uciekać!

    Despotyczny prezydent mimo wszystko nie chciał dać za wygraną i nakazał ostrzelać zamkniętych w budynku ministerstwa buntowników ogniem z moździerzy. Co z tego, skoro po dwóch godzinach od wydania tego rozkazu nie usłyszano ani jednego wystrzału, a fakt ten dowodzący oddziałem oficer tłumaczył Marcosowi słowami: Wciąż poszukujemy celu dla naszych baterii. Nie chcemy zabijać cywilów. I nawet kiedy już odpowiednio ustawiono działa, niczego to nie zmieniło – okazało się, że wszystkie znajdujące się w nich naboje to niewypały!

    Prezydent Marcos próbuje w tej sytuacji ogłosić stan wyjątkowy w kontrolowanym przez rząd kanale telewizji, ale jest to już jego łabędzi śpiew: w trakcie przemówienia rebelianci przejmują stację, a następnego dnia Corazon Aąnino zostaje zaprzysiężona na prezydenta Filipin. I mimo że godzinę później podobną ceremonię urządza w swej rezydencji dotychczasowy przywódca Filipin Ferdinand Marcos, to nikt nie ma wątpliwości, że nie jest on już wystarczająco silny do dalszego sprawowania rządów. Do przejęcia władzy szykują się również komuniści. Filipiny stają w obliczu wojny domowej.

    Wówczas to po raz kolejny niepospolitą odwagą i nadzwyczajną jasnością umysłu wykazuje się kard. Sin który powstrzymuje komunistyczne bojówki przed zabiciem Marcosa i skłania amerykańskiego prezydenta Reagana do udzielenia dyktatorowi azylu w USA. W ciągu trzydziestu minut amerykańskie helikoptery przetransportowały Marcosa i jego otoczenie do bazy Clark, a stamtąd samolot zawiózł go na Hawaje – jak wspominał po latach hierarcha. Władzę w kraju ostatecznie objęła pani Aąuino wraz ze swymi zwolennikami.

    Kardynał Sin pytany o to, jak w ogóle była możliwa ta bezkrwawa rewolucja, niezmiennie odpowiadał: Nie ma odpowiedzi. To był cud. Kiedy zaś odbierał doktorat honoris causa Boston College, publicznie wyraził swoje przekonanie w następujących słowach: Myślę, że cały scenariusz tamtych wydarzeń był pisany przez samego Boga. Myślę, ze całością akcji kierowała Najświętsza Maryja Panna. Byliśmy tylko aktorami Ale nasza moc pochodziła od Boga. A w innym miejscu dodał: Jestem przekonany, że cała cześć, cale uznanie i cała wdzięczność powinny być oddane Najświętszej Maryi Pannie, a przez Nią Jej Synowi i z Nim Ojcu w niebie, bo Bóg naprawdę patrzył na nas łaskawym okiem, naprawdę błogosławił Filipiny i wszystkich nas dotknął swoją łaską.

    Pan Bóg dokonał tego cudu, za pośrednictwem Matki Najświętszej, gdyż miliony Filipińczyków nieustannie modliło się na różańcu, otwierając swoje serca na działanie Jego wszechmocnej miłości. Podobne zwycięstwa w walce z siłami zła, grzechem, nałogami oraz wszelkimi słabościami będą się dokonywać również w naszym osobistym życiu, w rodzinach, w zakładach pracy, w naszej Ojczyźnie, gdy będziemy wierni modlitwie różańcowej, tak jak nas o to nieustannie prosi nasza Matka Przenajświętsza.

    Kościół zawsze uznawał szczególną skuteczność tej modlitwy – pisze Jan Paweł II – powierzając jej wspólnemu odmawianiu, stałemu jej praktykowaniu, najtrudniejsze sprawy. W chwilach, gdy samo chrześcijaństwo było zagrożone, mocy tej właśnie modlitwy przypisywano ocalenie przed niebezpieczeństwem, a Matkę Bożą Różańcową czczono jako Tę, która wyjednywała wybawienie (RVM 39).

    Robert Bil

    Źródła: „Godzina różańca”, Sekretariat Fatimski
    w Zakopanem, 2003, oraz Paweł Zuchniewicz:
    „Szukałem Was. Jan Paweł II i Światowe Dni Młodzieży”,
    Radom 2005

    http://adonai.pl/cuda/?id=28

  21. Maverick said

    Hilarzyca to agentka NWO, wrog Polski numer jeden. Glowna podszczucicielka roszczeniowcow.

    Najlepszy okres w histori Polski byl wtedy gdy sami kontrolowalismy nasze losy zyjac w zgodzie z Rusinami, bo tak byli zwani wtedy Ukraincy, Kozacy byli naszymi platnymi bojarami, a nawet liwtwini uzywali bialorusinskiego jezyka jako narodowego do komunikowania sie z korona.

    Polacy naogladali sie filnow amerykanskich i mysla ze stany lub zachod jest dla nich jakims bozyszczem, gdy oni naprawde maja nas w nosie, moga jedynie wykorzystac ekonomicznie i militarnie oraz uzaleznic od banksterow zadluzajac po dziurki w nosie ze staniemy sie niewolnikami lub stracic jako pionka. Bo oni widza swiat jak szachownice i nie maja senstymentow. Na szachownicy w pierwszej lini stoja pionki.

  22. Maverick said

    Ameryka jest de facto banktrupem.kupuje walsny dlug i tworzy fiat money. Utrzymuje pozycje tylko swojemu militaryzmowi i ciaglym wojnom.

    Zdzi praktycznie zamienili amerykanow w niewolnikow.

  23. Tomek-Kolejarz said

    To nie jest chyba do końca tak, że w Polsce nie ma zwolenników współpracy z USA. To raczej stany zdominowane przez wrogie nam lobby żydowskie robią wszystko, żeby tylko do poważnej współpracy nie doszło, gdyż wiele razy traktowano Polskę jako kraj wasalny lub podbity. Nie należy zapomnieć także o tym, że kreatury typu Miller i Kwaśniewski miały okazję załatwić dużo od Amerykanów dla Polski, a nie dokonały niczego. Przypomnę, że w 2003 roku Turcja tylko udostępniła z łaski lotniska dla amerykańskich samolotów a w zamian dostała mnóstwo cennego uzbrojenia. A Polska co dostała za udział w awanturze o Irak?

  24. Jurand said

    Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka… Rosja krytykuje USA za nieprzestrzeganie praw człowieka

    http://rt.com/politics/russia-us-human-rights-nato-libya-829/

    Jest i o Guantanamo, i o wadliwych sądach, o pełzającej cenzurze…

    Przy okazji chciałbym czytelnikom Gajówki złożyć spóźnione życzenia bożonarodzeniowo – noworoczne, nie było mnie przy komputerze. Niech Syn Boży zagości w naszych sercach i umysłach, umacniając Wiarę i dając siły do dalszej walki. Życzę również wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, obudzenia jak najszerszych rzesz Polaków, oby uzyskali świadomość, że ten system jest nieludzki, że TRZEBA go zmienić.

  25. Maverick said

    Kwas nie myslal o Polsce ten zydowski komunista i sekretarz PZPR wchodzil do dupy Amerykanom tylko dla osobistych korzysci marzylo mu sie przywodzctwo w NATO lub Semretariat ONZ w zamian za swoje slugalstwo, w Polakach tylko myslal jak ich wyrolowac, i sprzedajac Huty w Polsce za grosze niezle sie oblowil, Mittel do dzisiaj jest mu wdzieczny, zaraz po sprzedazy hut cenny stali poszly 300% w gore.

  26. Maverick said

    Od czasu gdy trockisci jako refusniki przeprowadzili sie do USA, wlasnie USA corazbardziej przypomina USSR.

    Porywanie ludzi, planowane otwarcie obozow FEMA dla kontrole TSA nie tylko na lotniskach ale na stadionach, w mallach i highwajach.

    Polityka neoconow przypomina polityke Hitlera. Wieczne wojny a powody sie dorobi.

  27. RD said

    # Maveric
    Wszystko co piszesz to prawda, ale polactfo jest zaczadzone, od pokolen, mitem Hameryki. Do nich nie doszlo jeszcze to ze ZSRR-em rzadzili Zydzi i ze to byla zydo-komuna, a nie Rosjanie czy Rosja.
    Stan zaczadzenia podtrzymuja oczywiscie zydowskie merdia i „czolowy publicysta” bredzacy stale o razwiedce.

Sorry, the comment form is closed at this time.

 
%d blogerów lubi to: