Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Harakiri Sepuku o Czekam na koniec „lewicy”
    Harakiri Sepuku o UE to projekt amerykański
    Krzysztof M o UE to projekt amerykański
    Voodoosch o Zwyzywały dyrektorkę szkoły od…
    Harakiri Sepuku o Cywilizacja śmierci III
    Boydar o Wolne tematy (24 – …
    revers o Wolne tematy (24 – …
    lewawo o Niebezpieczny narkotyk z USA d…
    Boydar o Niemiecki minister grozi…
    Kar o Kanada sfinansuje dewiantowi i…
    Józef Bizoń o Niemiecki minister grozi…
    Józef Bizoń o Niemiecki minister grozi…
    matirani o Niemiecki minister grozi…
    Harakiri Sepuku o Jozef Tiso – początki kariery…
    Odonata o Dlaczego Europa nie słucha już…
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 707 subskrybenta

O potrzebie nieograniczonej nieufności

Posted by Marucha w dniu 2012-02-12 (Niedziela)

* Mniej chleba – więcej igrzysk * Ironia losu * (Pim)po(l)etka i pijar * ACTA ad acta, czyli kpin ciąg dalszy * Spisek niejedno ma imię

(„Najwyższy Czas”, 7 lutego 2012) Z przytupem większym chyba, niż obchody święta Niepodległości – otwarto stadion „narodowy” w Warszawie, którego budowa pochłonęła ciężkie miliardy podatkowych pieniędzy. Na tej bizantyńskiej budowli obłowili się urzędnicy państwowi „od sportu” i bliscy rządowi przedsiębiorcy budowlani, podczas gdy aspekt ekonomiczny (zwrot kosztów inwestycji, ewentualne zyski…) jest tak dobrze, jak całkiem niejasny.

Już sama nazwa – „stadion narodowy” – wzbudza wątpliwości: czy dworzec w Warszawie też nazwiemy „narodowym”? A metro?…Na czym właściwie polega „narodowość” tego stadionu?… Jeśli ten stadion cokolwiek symbolizuje, to chyba tylko śmieszność naszego demokratycznego państwa prawa, członka Unii Europejskiej i sygnatariusza Traktatu Lizbońskiego pod rządami PO i PSL. W państwach poważnych branżą sportową show-businessu, podobnie jak i całym show-businessem, zajmują się prywatni przedsiębiorcy, bo państwo to zbyt poważna instytucja, żeby zajmowała się rozrywką; inaczej w państwach niepoważnych: tam państwo organizuje rozrywkę obywatelom, bo z tej „organizacji” żyją hordy biurokratów i kompradorii biznesowej, a wszyscy na koszt podatnika.

Toteż bizantyńska budowlę w stolicy nazwałbym raczej nie „stadionem narodowym”, ale Amfiteatrem Siuchty i Sitwy. Cóż, im mniej chleba, tym więcej igrzysk – jak to w kryzysie, a przecież ów kryzys zapowiada się jako stan już odtąd trwały gospodarczej kondycji Unii Europejskiej.

A tu „otwarty stadion narodowy” zaśmierdł gierkowszczyzną: zaplanowany mecz nie odbędzie się! Co nagle, to po diable – boją się, żeby nie zawaliły się trybuny?…Skąd ta ostrożność?

Tymczasem dowiadujemy się, że Instytut Pamięci Narodowej może stracić swą siedzibę dzierżawioną od „Ruchu” i zostać „sparaliżowany na długi czas” bo w budżecie państwa nie ma pieniędzy na IPN… Czyż to nie kwintesencja państwa pod rządami PO i PSL: jest forsa na stadion, nie ma na IPN?

Medialną atmosferę „sportowego święta całego narodu” zakłócił tragiczny incydent: oto generał Henryk Szumski, pupil i Jaruzelskiego, i Kwaśniewskiego, absolwent „woroszyłówki”… – został zadźgany nożem przez własnego syna. Jakaż ironia losu: gen. Szumski uczestniczył w wojnie komunistów przeciw własnemu narodowi tłumiąc „Solidarność” w szczecińskich fabrykach i był to bodaj największy jego wyczyn bojowy (zapisany nawet w Księdze Czynów Bojowych „gienierała”!) – a skończył przebity nożem przez własnego syna.

Media, na ogół szanujące „prywatność” nie omieszkały poinformować, że „syn leczył się psychiatrycznie”, a nawet, że „chorował na schizofrenię”, ale… czyżby była to „schizofrenia bezobjawowa”, dobrze znana medycynie sowieckiej, jeśli zabójca „podróżował ostatnio po całej Europie”? Nawiasem mówiąc: na liście Wildsteina naliczyłem coś z dziesięć nazwisk „Szumski”. Hm.

Zmarło się też sędziwej noblistce, Wisławie Szymborskiej. Jak znam rząd Tuska, nada uroczystościom pogrzebowym rangę pochówku jakby jakiegoś geniusza poezji i bohatera narodowego, podczas gdy do twórczości Szymborskiej pasuje akurat jak ulał fraszka Tuwima, skierowana kiedyś pod adresem Różewicza: „Róziu pisze pimpoletki”…

Jak to mawiał pewien amerykański aktor komediowy: „Lilipuci mi nie imponują – widywałem większych”.

Ale nawet pochówku „pimpoletessy” Szymborskiej Tusk i Komorowski nie zawahają się wykorzystać dla poprawienia sobie pijaru ( „wybitni politycy na pogrzebie wybitnej poetki”…) – już nawet zapowiedzieli swą obecność na pogrzebie (!), chociaż wątpię, czy którykolwiek z tych filutów zna choćby jeden jej wiersz na pamięć…

Ale popularność jest w demokracji na wagę tego złota, wypłukiwanego z powietrza przez rządy politycznych grandziarzy wespół ze zblatowanymi bankierami. Toteż, pod presją manifestacji internautow, Tusk w krótkich abcugach wycofał się z ratyfikacji umowy ACTA – chociaż, jak zauważył w odruchu szczerości minister Zdrojewski – umowa ta będzie obowiązywać bez względu na to, czy Polska ją ratyfikuje, czy nie... To już i ratyfikacja umowy międzynarodowej stała się w UE fikcją? Proszę, proszę – jak ta euro-sowietyzacja idzie szybko, jak postępowo postępuje! Czy internauci zadowolą się „wycofaniem ratyfikacji” przez Tuska, czy też pojęli wreszcie, z kim mają do czynienia? Czas pokaże. „Czas wszystko zmienia” – śpiewał kiedyś po więzieniach Bob Dylan osadzonym|; czy w oczach młodych internautów, „osadzonych” w kleszczach platformerskich rządów, upływ czasu zmienił „image” PO jako formacji „liberałów”?… Czy może jeszcze raz dadzą się nabrać, tym razem na Ruch Palikota?…

Na razie poważna część opinii publicznej dała się nabrać na sosnowieckie „porwanie małej Magdy”. Tymczasem wszystko na dziś wskazuje, że zamiast porwania miał miejsce spisek, a detektyw Rutkowski skompromitował policję. Jeśli bywają spiski w takiej sprawie (pozbycie się dziecka, może jego sprzedaż?) – co dopiero wątpić w ich istnienie w sprawach państwowych, gdzie w grę wchodzi władza i wielkie pieniądze? Ale nie brak idiotów, którzy „nie wierzą w spiskową historię dziejów”, chociaż nie byłoby tej historii bez tych spisków…

Jeśli więc sosnowiecka historia podważy u wielu „wiarę w człowieka” – to odegra rolę ważniejszą od wszelkiej postępowej edukacji: wiara w człowieka, jak najbardziej, ale tylko mocno ograniczona. Ba! W dzisiejszych czasach wręcz pożądana jest nieograniczona nieufność.

Marian Miszalski
http://marianmiszalski.pl/

Komentarzy 30 to “O potrzebie nieograniczonej nieufności”

  1. Krzysztof M said

    „Już sama nazwa – „stadion narodowy” – wzbudza wątpliwości:”

    – Eee… Dlaczego? Przecież to naród zbudował. Rękami swoich przedstawicieli. Naród dał pieniądze (albo naród przyjmie dług do spłacenia), a rząd zbudował. Naród był ślepy jak cena szybowała coraz szybciej w kosmos – więc naród ma stadion w cenie z kosmosu.

  2. Zbyszko said

    Krzysztof M @1 a czy Ty wyrażałeś zgodę na budowę tego i innych, nie wiadomo komu potrzebnych stadionów. Kiedy ten naród sie ocknie że wiekszośc inwestycji (albo wszystkie) służą tylko i wyłącznie wyprowadzaniu kasy z budżetu w prywatne kieszenie. A ludzie daja się nabrac że UEFA wybrała Polskę!:-). Wybrała Polskę bo tu da się wyczesac kasę z budowy całego tego nikomu niepotrzebnego szmecu. Gdyby UEFA zrobiła igrzyska w takich Niemczech albo Włoszech to tam juz niczego nie wyczesze, bo tam juz nie będzie przetargów na budowę, bo tam już taka cała igrzyskowa megastruktura istnieje. A Polacy się cieszą bo ich.. „WYRÓŻNIONO”

  3. Krzysztof M said

    Ad. 2

    „a czy Ty wyrażałeś zgodę na budowę tego i innych”

    – Ja zgody nie wyrażałem. Gdyby to zależało od sił, które popieram, to nie byłoby stadionu. Byłyby zasiłki dla bezrobotnych. Stadion byłby potem. I dużo tańszy. A sporą część prac wykonaliby kibice. Bezpłatnie.

    Wszystko jest konsekwencją wyboru polityki, która ma być w kraju realizowana.

    No ale weź powiedz lemingowi, że od wyborów politycznych leminga zależy przyszły los leminga i los jego dzieci! Do leminga to nie dociera! On sam sobie wszystko załatwi! 🙂 No i właśnie widzimy, jak „załatwia”. Jedyne, co może załatwić, to „się załatwić”.

  4. Baron Srul Radziwiłł said

    Najszanowańsze Proszepaństwo.

    Nasza diaspora bardzo się cieszy z taki nowy piękny stadion. Po pierwsze wiele nasze ludzi zarobiło przy jego budowa przyzwoity pieniądz. Po drugie ten stadion bardzo się nam przyda do trzymania na nim antysemitów i rasistów, kiedy nadejdzie na to czas.

  5. Zbyszko said

    Pani Baronie Srul Radziwile, jak sama nazwa wskazuje jest to stadion narodowy a nie mniejszości narodowych

  6. Guła said

    #3
    Uważasz pan ze trzeba było głosować. I to na PiS?

  7. Zbyszko said

    @2 stadiony- produkty piewszej potrzeby w tej walącej sie Polsce. Wmówili nam że przy okazji będą budowac autostrady, hotele (na te dwa czy trzy tygodnie) tak jakby tych autostrad i hoteli nie można było wybudowac bez tych całych igrzysk i stadionów. Otóż chyba nie odkryję ameryki że można wybudowac i to o wiele więcej, bez pośpiechu i lepszej jakości, budowanych nie przez Chnczyków a Polaków, którzy budowali kiedyś elektrownie, zakłady przemysłowe, właśnie autostrady i wiele in. np na Bliskim Wschodzie (m.in własnie w Libii)

  8. Ola Gordon said

    St. Michalkiewicz: Premier Tusk z fiutem w garści
    Lajf is brutal, plugaws and full of zasadzkas – pewnie przepowiada sobie w ramach ćwiczeń w jezyku angielskim premier Donald Tusk, plując sobie ukradkiem w brodę…
    http://dziennikarze.nowyekran.pl/post/52190,st-michalkiewicz-premier-tusk-z-fiutem-w-garsci
    … i rozpamiętując nagłą utratę umiejętności podobania się wszystkim, która dziwnym trafem nastąpiła zaraz po lekkomyślnym zatrzymaniu generała Gromosława Czempińskiego i nadal się nasila. Ach, jest nawet coraz gorzej, bo już pal sześć to, że się tam jednemu z drugim cymbałowi nie będzie podobał. Dziury w niebie nie będzie, a jakby nawet, dajmy na to, przyszły wybory, to i tak wszystko zależy od tego, jaki rozkaz dostaną konfidenci, autorytety moralne, no i przede wszystkim – niezależne media głównego nurtu – a nie od tego, co tam, jeden z drugim cymbał sobie myśli. On sobie myśli zawsze to, co mu zasufluje redaktor Michnik, a znowu redaktor Michnik – no, mniejsza z tym; jeden proces z TVN na razie mi wystarczy. Cymbały będą głosować jak się należy, bo od tego właśnie są cymbałami, że jeśli nawet coś tam kiedyś i myślały, to pod wpływem telewizji szybko to zapominają. Więc o to mniejsza – bo najgorsze jest to, że wyrzynające się i denuncjujące nawzajem bezpieczniackie watahy, w ramach dalekiej dywersji co i rusz podkładają mu pod tyłek jakieś bomby z opóźnionym zapłonem – ostatnio na przykład – reformę emerytalną.
    Ta reforma tylko tak się nazywa przez grzeczność, bo tak naprawdę chodzi tylko o zredukowanie zobowiązań państwa wobec emerytów. Jak się wszystkim przedłuży wiek emerytalny chociaż o dwa lata i przy okazji za jednym zamachem zrówna kobiety z mężczyznami, to w przypadku kobiet będzie to aż całych siedem lat oszczędności. W przypadku mężczyzn – wprawdzie tylko dwa – ale przecież i przez dwa lata też niejedno można jeszcze wykombinować. Do tego dochodzi przecież jeszcze Narodowy Program Eutanazji, ukryty zarówno w ustawie o refundacji leków, jak i przedsięwzięciach organizacyjnych państwowej służby zdrowia – dodatkowo wsparty przez Narodowy Program Depopulacji – Narodowy, bo dotyczący mniej wartościowego narodu tubylczego. Świadczy o tym na przykład umieszczenie środków antykoncepcyjnych na liście medykamentów refundowanych i to na wysokim poziomie refundacji. Od razu widać, że chodzi nie tylko o poprawę rentowności mniej wartościowego społeczeństwa tubylczego – bo jak schorowani starcy poumierają z braku leków, to dla budżetu korzyść podwójna: nie tylko nie trzeba będzie ich leczyć, ale również nie trzeba będzie wypłacać im emerytur. Trochę wprawdzie szkoda wpływów z podatku dochodowego od tych emerytów, ale temu ubytkowi można zaradzić poprzez uruchomienie masowej utylizacji zwłok, co w poemacie „Towarzysz Szmaciak” przewidział Janusz Szpotański pisząc, że „trzeba doić, strzyc to bydło, a kiedy padnie – zrobić mydło”. Ileż nowych i oryginalnych miejsc pracy dla „młodych, wykształconych” można by przy tej okazji stworzyć! Więc chodzi nie tylko o poprawę rentowności tubylczego społeczeństwa – ale i zredukowanie jego liczebności w stopniu umożliwiającym wygodne zasiedlenie nieszczęśliwego tubylczego kraju przez starszych i mądrzejszych – zwłaszcza gdyby na Środkowym Wschodzie z jakichś powodów coś poszło nie tak, to znaczy – gdyby nie powiodła się demokratyzacja złowrogiego Iranu, który nie tylko, że jest złowrogi, to jeszcze ośmiela się dysponować 11 procentami światowych zasobów ropy (Arabia Saudyjska – 262 mld baryłek, Iran – 132 mld baryłek, Irak – 115 mld, Kuwejt – 99 mld, Zjednoczone Emiraty Arabskie – 97 mld, Wenezuela – 77 mld, Rosja – 72 mld, Libia – 39 mld, Kazachstan – 39 mld, Nigeria 35 mld, USA – 21 mld i Chiny – 17 mld baryłek).
    Więc niby wszyscy wiedzą, że na „godne życie” dla wszystkich już nie starczy i teraz trzeba przystąpić do selekcji – ale jak przychodzi co do czego, to każdy udaje, że jest przeciw i okazuje się, że na placu boju z przysłowiowym fiutem w garści zostaje premier Tusk. Ale to było przecież przewidziane od samego początku – a warto przypomnieć, że kiedy starożytni Rzymianie wybierali ofiarnego byka dla Jowisza Największego i Najlepszego, to na początek złocili mu rogi. Taki byk mógł sobie wtedy myśleć o sobie bógwico – jaki to jest, dajmy na to, ważny i pełnomocny – a ostatnia rzecz, jaka by mu wtedy przyszła do głowy, to myśl, że w ten sposób jest tylko wyznaczony do zaszlachtowania. Okazuje się, że tamten starożytny trick znakomicie działa również w III Rzeczypospolitej. Ciekawe, czy Jarosław Kaczyński zorientował się w sytuacji i na wszelki wypadek zgłosił w 2007 roku dymisję swego rządu, czy też zwyczajnie potknął się o własne nogi. Jeśli się zorientował, to przynosi to zaszczyt jego spostrzegawczości, no bo jeśli nie, to oczywiście nie ma o czym mówić. Wygląda jednak na to, że bezpieczniackie watahy, zagryzające się teraz i denuncjujące nawzajem pod kątem przewerbowania (minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki „nakazał” służbom „sprawdzenie”, czy p. Edmund Klich nie jest aby rosyjskim agentem) – w nadziei, że po rosyjskich wyborach, które wygra Włodzimierz Putin, a następnie, razem z Naszą Złotą Panią Anielą, przystąpi do selekcji kadrowej w naszym nieszczęśliwym kraju na następne 20 lat – wyznaczyły premiera Tuska i Platformę Obywatelską im. generała Gromosława Czempińskiego do czarnej roboty przy poprawianiu rentowności mniej wartościowego społeczeństwa tubylczego i redukcji jego liczebności, by potem, kiedy już czarna robota zostanie wykonana, w imieniu strategicznych partnerów powierzyć zewnętrzne znamiona władzy lewicy, jaka wyłoni się z politycznej sodomii Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera z Januszem Palikotem i jego trzódką dziwnie osobliwą.
    Teoretycznie powszechne i przymusowe ubezpieczenia emerytalne miały być dowodem hojności socjalistycznego państwa wobec jego niewolników – ale to oczywiście tylko teoria, a właściwie pozór – bo już pozbawiony złudzeń Mikołaj Machiavelli zauważył, że „nie ma rzeczy, która by w takim stopniu sama siebie pożerała, jak właśnie hojność; uprawiając hojność sam niweczysz jej źródła i albo popadając w nędzę stajesz się przedmiotem pogardy, albo popadając w zdzierstwo stajesz się przedmiotem nienawiści.” Sprawdza się to właśnie w przypadku powszechnych i przymusowych ubezpieczeń emerytalnych, bo rozsadzają one naturalną funkcję ekonomiczną rodziny sprawiając, że posiadanie dzieci przestaje być inwestycją, a staje się obciążeniem. Toteż po stu latach funkcjonowania tego systemu, wspieranego w międzyczasie przez postępackich durniów i kobiety „z rozdziwaczoną płcią” proaborcyjną propagandą, społeczeństwa obdarzone tym dobrodziejstwem zaczynają się starzeć, a rosnąca rzesza starców-wampirów z rosnącym przerażeniem spogląda na nasilającą się propagandę eutanazji. Najgorszy jest w tym wszystkim przymus – i to nawet nie tyle ze wzgledów ekonomicznych, co moralnych – a ten przykład pokazuje, że to, co nie jest moralne, nie jest również, zwłaszcza na dłuższą metą, korzystne ekonomicznie. Ubezpieczenia bowiem są rodzajem hazardu; ja zakładam się z ZUS-em, że będę żył długo, a ZUS – że będę żył krótko. Jeśli żyję długo, to wygrałem, jeśli krótko – to wygrał ZUS. Taki zakład, to nic złego, jednak pod warunkiem, że nikt nie jest do niego przymuszany. Ale jakże nie przymuszać, kiedy, gdyby ubezpieczenia społeczne były umową cywilno-prawną, nikt przytomny by takiej umowy dobrowolnie nie podpisał? Bo w takiej umowie obowiązki ubezpieczonego byłyby od razu skonkretyzowane, podczas gdy obowiązki ubezpieczalni można by streścić w formule: coś kiedyś ci damy. „Coś” – bo Sejm zawsze może zmienić zasady naliczania emerytury – i „kiedyś” – bo Sejm – właśnie premier Tusk próbuje to przeforsować – zawsze może wydłużyć wiek emerytalny.
    Zresztą te wszystkie obowiązki, jakie państwo ma realizować wobec ubezpiecznonego za lat, dajmy na to, 40, czy 50, są już z tego powodu iluzoryczne. Świętej pamięci Krzysztof Dzierżawski, mający rzadką umiejętność prostego wyjaśniania skomplikowanych problemów, opowiadał kiedyś o swoim dziadku – ongiś poddanym Najjaśniejszego Pana w Galicji. Rozpoczął pracę jeszcze w okresie rozbiorowym i z tego tytułu został przez C-K Austrię objęty ubezpieczeniem emerytalnym. Cesarstwo, w zamian za jego składki, miało wypłacać mu emeryturę bodajże w 1950 roku. Ale w roku 1918 Cesarstwo trafił szlag. Dziadek Krzysztofa Dzierżawskiego, nie ruszając się z domu, został obywatelem innego państwa: Rzeczypospolitej Polskiej, która też pobierała od niego składki ubezpieczeniowe, obiecując, że w zamian… i tak dalej. Ale w 1939 roku Adolf Hitler utworzył na tym obszarze Generalne Gubernatorstwo, które też pobierało składki, obiecując, że w zamian… i tak dalej. W 1945 roku nastała Polska Ludowa, która też… i tak dalej – aż wreszcie, gdzieś w okolicy 1950 roku dziadek pana Dzierżawskiego dostał emeryturę – ale od zupełnie innego państwa i w wysokości zupełnie innej, niż pierwotnie mu obiecywano.
    „Nie pomoże puder-róż, kiedy pani stara już” – głosi porzekadło, a inne dodaje, że herbata nie stanie się słodsza od samego mieszania. Toteż prawdziwa reforma systemu emerytalnego powinna polegać na jego likwidacji, a przynajmniej – na likwidacji przymusu ubezpieczeń. U progu tak zwanej transformacji ustrojowej, kiedy państwo było jeszcze właścicielem prawie wszystkiego, możliwe było utworzenie Funduszu Emerytalnego, który stanowiłby zabezpieczenie roszczeń emerytalnych na wypadek prywatyzacji. Takie właśnie rozwiązanie proponowała Unia Polityki Realnej, ale oczywiście wszyscy namaszczeni idioci byli mądrzejsi, żadnego funduszu nie utworzono – no i dzisiaj mamy Narodowy Program Eutanazji, Narodowy Program Depopulacji i próby forsowania „reformy” emerytalnej przez premiera Donalda Tuska z fiutem w garści. Ale i w tej sytuacji trzeba podjąć próbę – tylko oczywiście nie żadnego „dalszego doskonalenia” – ale likwidacji systemu. Powinna się ona rozpocząć od zniesienia od dnia – dajmy na to – 1 stycznia 2013 roku – przymusu ubezpieczeń emerytalnych. Jestem prawie pewien, że mało kto zapłaciłby składkę ZUS. No i bardzo dobrze – tylko, żeby uzyskać środki na realizację już wymagalnych zobowiązań wobec emerytów, trzeba by tego samego dnia wprowadzić podatek celowy na emerytów i rencistów – w pierwszym roku – w wysokości składki emerytalnej. W następnych latach jednak podatek ten byłby malejący, zwłaszcza gdyby rząd podtrzymał Narodowy Program Eutanazji – aż wreszcie, po 45 latach, można by go ostatecznie zlikwidować. Gdyby zgodnie z postulatem UPR utworzony został w 1990 roku Fundusz Emerytalny – można by ten cel osiągnąć bez pomocy Narodowego Programu Eutanazji – ale w aktualnej sytuacji takiej pewności już nie ma. Dlatego ta propozycja jest oczywiście zła – ale ma tę zaletę, że jest lepsza od wszystkich innych – jeszcze gorszych. Wada tej propozycji polega na tym, że dwa pokolenia zostałyby obciążone bezekwiwalentnym świadczeniem w formie wspomnianego podatku celowego. Ale alternatywa jest jeszcze gorsza – ponieważ nie tylko dwa, ale wszystkie następne pokolenia będą obciążone nie malejącym, ale z roku na rok rosnącym opodatkowaniem na emerytury i renty – i nie będzie temu końca, podobnie jak cierpieniom piekielnym. I wszystko wskazuje na to, iż znowu nikt nie poprze radykalnego przecięcia pępowiny łączącej nas z tym niemoralnym i – co tu ukrywać – głęboko szkodliwym wynalazkiem, jakim są przymusowe ubezpieczenia spoleczne. W takim razie trudno – najwyraźniej zasłużyliśmy na nieskończone cierpienia w piekle – ale oczywiście – socjalistycznym.

  9. Infonurt2 ( na domenie http://www.infonurt3.com)
    – 1.Z uporem maniaka przypominam: Polacy, polactwo, polaczki w kraju szczególnie i agentura kiszczaka za granica nie ma cech narodowych a tym samym nie stanowi Narodu. Bo jaki by Naród pozwolił pól analfabetom (Polek Wałęsa, Komorowski, Tusk) i ich poprzednikom rządzić krajem poprzez niszczenie tgospodarki, szkolnictwa , likwidacje armii wymordowanie „parlamentarnej”opozycji i nie tylko w „wolnym demokratycznym kraju”.
    2.Małpując Zyda Michniak / Szechtera poraz kolejny wzywam : odpieprzcie się od Gierka. Według badan opinii publicznej był samotnym najlepszym liderem Polski. Sprowadził finanse i technologie z Zachodu dla gospodarki . Zrobił wiele inwestycji zanim Żydzi nie podburzyli robotników , poprzez zablokowanie żywności przed ludnością .

  10. efka said

    Te świątynie ku czci Molocha z arenami do składania hołdów będą utrzymywane z naszych pieniędzy zabieranych nam pod przymusem. Jednak można zrobić im wielkiego psikusa. Omijać te przybytki szerokim łukiem, nie podniecać się sprzedajną bandą zawodników, ustawianymi imprezami i tłustym brzuszyskiem kolejnego prezesa, dyrektora, prezesa.
    Kochasz sport? Idź z rodziną na spacer do lasu, pobiegaj, wyprowadź psa.

  11. Re.9
    No i mamy tutaj zbitkę uogólniającą „Polacy, polactwo, polaczki”.
    Panie Szewczyk – propagatorze i obrońco PiS-u – przyjedź Pan do Polski i nie pozwalaj.
    Robił Pan też swego czasu internetową listę osób do PE, które Pana zdaniem powinny w imieniu RP zasiąść w Brukseli.
    =======
    No i mamy też przerzucanie się argumentem kto leming a kto nie.

  12. Zbigniew Kozioł said

    @11 (Pan JB)

    Byłem związany z Infonurt. Pisujący wiele w internecie Piotr Bein – też. Wiem, że to jakaś maligna to co było. Oryginalny Infonurt (potem Wir) był wyśmienitym pismem. Mógłbym wiele powiedzieć, ale nie chcę. Bo i nie wiem wszystkiego. Jednak Szewczyka – strzeżcie się. Tego akurat nie boję się powiedzieć. A w d*pę mnie on.. pocałuje.

  13. maran said

    ad 8
    Super artykul Michalkiewcza.
    Dzieki OLa. Wesolo to sie po nim nie robi, ale przynajmniej wiadomo co jest i co nas czeka,
    zgodnie z zaplanowana i relizowana ideologia globalno-lokalnych rzadow:„trzeba doić, strzyc to bydło, a kiedy padnie – zrobić mydło”.

  14. Nie musi nas to czekać jeśli m.in. upowszechnimy to tak bardzo nielubiane i niechciane przez niektórych [a jest ich bardzo wielu]:

    MOTTO

  15. maran said

    ad 13 A tu dyskusja pod wpisem Michalkiewicza, ktora obnaza mialkosc, prostactwo , hipokryzje i glupote polactfa.. Jednemu przeszkadza forma w jakiej Michalkiewicz pisze i uczepil sie jej jak pijany plotu.
    A jest to niby wielki katulik (niejaki Nathaniel), ktory niedawno temu zyczyl JKM, aby ten „szczezl w piekle”. Trzeba przyznac ,ze ten swintojebliwy hipokryta przechodzi samego siebie.
    Potem odzywa sie niejaka circ, ktora najchetniej by swintojebliwie zbanowala wszystkich, ktorzy sie osmielaja miec inne zdanie niz ona, a juz zwlaszcza tych, ktorzy maja czelnosc krytykowac neo-Kosciol czy Watykan. I tak ta naprzanka,nie na temat, na zasadzie kto komu mocniej dowali, , tam sie odbywa, a jest tylko taka micro-reprezentacja calego spoleczenstwa.
    http://dziennikarze.nowyekran.pl/post/52190,st-michalkiewicz-premier-tusk-z-fiutem-w-garsci

  16. Krzysztof M said

    Ad. 6

    „Uważasz pan ze trzeba było głosować. I to na PiS?”

    – Uważam, że głosować trzeba. Ale nie na PIS.

  17. Zbigniew Kozioł said

    „Uważam, że głosować trzeba. Ale nie na PIS.”

    Oh… Cóż za mondrość.

  18. Krzysztof M said

    Ad. 17

    Mondrość to żadna nie jest. Ale jak mi tę mondrość przypisują, to odpowiadam.

    Należało głosować na LPR. Dopóki był na scenie. Polacy mieli jedyną partię, która chciała bronić ich interesów. No, ale jak się słucha JKM-ów różnych, to potem nie wiadomo, co robić.

    Bardzo wielu Polaków nie ma reprezentacji w Sejmie. Dopóki nie powstanie coś, co wypełni lukę po LPR – będzie źle.

  19. Sam miód.
    „Kontrrewolucja 2010 w wydaniu kandydata Korwina Mikke”

    Kontrrewolucja 2010 w wydaniu kandydata Korwina Mikke

  20. Rysio said

    re 16. Krzysztofie M. to uważasz prawie tak samo jak Bojkotka która mówiła „Uważam, że głosować trzeba”.

    Tyle że do tej pory nam nie powiedziała na kogo Haaaaaaaaaaaaa!

    PS. Przyznała się już nam, że nie głosowała na PIS i PO tak, że pozstaje SLD, Palikot i świniopas Pawlak.

  21. Zbigniew Kozioł said

    No dobrze, a co powiecie na to, prowokatorzy?

    Ja od razu zastrzegam się, że ja powtarzam opinie innych, nie swoje. Te informacje nie są informacjami w sensie prawnym. To jest powtarzanie tego, co słyszałem, acz są to też moje domysły, aczkolwiek oparte na słowach które być może pamiętam, słowach usłyszanych od innych:

    Szewczyk roz*ierdolił kafejkę gdzieś tam w Toronto czy okolicy. Za to, że sprzedawała Infonurt.

    Szewczyk ponoć też rozp*erdolił sam Infonurt.

    Sam naczelny Infonurt ponoć zwiał do USA (tak słyszałem), i tam zajął się ponoć brudnymi sprawami, po czym policja siadła mu na kark. Ale to też nie musi być prawda. Może być, a może i nie być.

    Bardzo mi tu śmierdzi. A gdy Szewczykiem zajejżdża, to już wogóle taki smród, że nawet chusteczki do nosa nie wystarcza.

  22. z sieci said

    Do redaktorów “Gazety Wyborczej” w odpowiedzi na zadane mi publicznie pytanie, jak naprawdę nazywał się mój ojciec

    Do Redaktorów „Gazety Wyborczej” w odpowiedzi na zadane mi publicznie pytanie, jak naprawdę nazywał się mój ojciec

    Kazimierz Wierzyński, wielki poeta, autor „Wolności tragicznej”, „Czarnego poloneza”, „Tkanki ziemi”, nazywał się naprawdę Wirstlein. W czasie I wojny światowej walczył w armii austriackiej. Był dobrym Polakiem.

    Joachim Lelewel, twórca polskiej historiografii romantycznej, był potomkiem niemieckiej rodziny pochodzącej z Prus Wschodnich. Był dobrym Polakiem.

    Szymon i Bartłomiej bracia Zimorowicowie, pierwszy autor „Roksolanek”, drugi autor „Sielanek nowych ruskich”, nazywali się naprawdę Ozimek i byli z rodziny ormiańskiej. Obaj byli dobrymi Polakami.

    Leopold Staff, świetny poeta, był synem czeskiego cukiernika, który osiedlił się we Lwowie. Jego matka była z domu Fuhrherr. Był dobrym Polakiem.

    Samuel Bogumił Linde był Niemcem z rodziny szwedzkiej, która przybyła do nas ze Szwecji i u nas się zniemczyła. W roku 1794 wziął udział w insurekcyjnym wieszaniu w Warszawie, dwadzieścia lat później ukazał się ostatni z sześciu tomów jego „Słownika języka polskiego”. Był dobrym Polakiem.

    Wincenty Pol, autor „Pieśni o ziemi naszej”, był synem Niemca. Za udział w Powstaniu Listopadowym odznaczony orderem Virtuti Militari. Był dobrym Polakiem.

    Władysław Syrokomla, autor licznych gawęd, mających za temat życie ludu ruskiego i polskiego, był synem ubogiego białoruskiego szlachcica i nazywał się naprawdę Kondratowicz. Był dobrym Polakiem.

    Mieczysław Grydzewski, wydawca i redaktor „Wiadomości Literackich”, pochodził z rodziny żydowskiej, jego ojciec nazywał się Grycendler. Całe swoje życie służył literaturze polskiej, w wydawanych na emigracji „Wiadomościach” londyńskich występował w obronie polskiego interesu narodowego. Był dobrym Polakiem.

    Marian Hemar, współpracownik Grydzewskiego w Londynie, był z rodziny żydowskiej, jego ojciec nazywał się Hescheles. Znakomity satyryk, wyśmiewał w swoich wierszach sowieckich kolaborantów oraz innych pożytecznych idiotów. Był dobrym Polakiem.

    Jan Lechoń, a z ojca Serafinowicz, herbu Pobóg, wielki poeta, był z rodziny tatarskiej. Kochał Polskę.

    Bolesław Leśmian, z ojca Lesman, największy poeta polski XX wieku, pochodził z rodziny żydowskiej. Był dobrym Polakiem.

    Szymon Askenazy, największy polski historyk XX wieku, był z rodziny żydowskiej. Był dobrym Polakiem.

    Aleksander Wat, z ojca Chwat, wybitny poeta, autor „Wierszy śródziemnomorskich”, był z rodziny żydowskich rabinów. W młodości komunista, porzucił komunizm i potępił go. Był dobrym Polakiem.

    Adam Mickiewicz, z rodu żmudzkiego księcia Giedrusa herbu Poraj, największy poeta polski. Był dobrym Polakiem.

    Fryderyk Chopin, z matki Polki i z ojca Francuza. Był dobrym Polakiem.

    Jarosław Marek Rymkiewicz
    http://www.bibula.com/?p=40740

  23. Ad. 20

    „Na kogo?”

    – :Idiotyzm. „Na kogo…”Głosuje się nie na KOGO, tylko NA CO. Nie głosuje się na Kowalskiego, bo ten może albo umrzeć, albo zachorować, albo zdradzić, lub być szantażowany. Głosuje się NA COŚ. Jak Kowalskiego zabraknie, to na jego miejsce wchodzi Malinowski. Osoba inna, ale nasze kryteria wciąż te same, te same cele, które mają być realizowane.

  24. Ad. 20

    Posłuchaj głupi Rysiu… Głosowanie na Pawlaka nie oznacza popierania Pawlaka, ale oznacza, że w obecnej sytuacji lepszy będzie Pawlak niż SLD. A jeśli na Pawlaka teraz się nie zagłosuje, to na bank wejdzie SLD. Nie ma to z miłością nic wspólnego. Jak się sytuacja zmieni, to tego Pawlaka & Co z Sejmu się wykopie.

    Czy Rysio rozumi, czy Rysio to taki krypto-leming i nic nie rozumi?

  25. Re. 23 i 22
    Jest to z zakresu psychologicznych pułapek.
    Rzecz w tym, że się nie wykopie, bo tak głosując niczego się nie zmieni – głosując wzmacnia się tylko to co już jest.

    Proszę przeczytać to w kontekście ad. 22:
    „Czas na Chanukę z PSL-em”

    Czas na Chanukę z PSL-em


    i to nim polecą dalsze epitety.

  26. dumnyPolak said

    A kiedyś Stadion Narodowy był na Śląsku, w Chorzowie. Wiadomo po co, żeby przyciągać Ślązaków do Polski, polskości. Stadion niedawno wyremontowano i zaczęto używać w mediach nazwy Stadion Śląski. A teraz nagle mamy Stadion Narodowy w Warszawie, na miejscu wyburzonego stadionu 10-lecia PRL. Czyżbyśmy już nie potrzebowali Ślązaków, a może RAŚ nie potrzebuje już Polski.

  27. Ad. 24

    Jeżeli ktoś woli w Sejmie w roli rozgrywającego SLD, a nie PSL, to cóż. Z dwojga złego lepsze mniejsze. A jak przyjdzie pora, możliwość, to się pozbędziemy z Sejmu obu złów. Niegłosowanie na PSL było jednoczesnym przyzwoleniem na wzrost SLD.

  28. Guła said

    Ja wiem że LPR chciała bronić polskich interesów co się ewidentnie niezadługo okazało.
    Ale, mniejsza z tym, jak to mówią kaziorne; co było a nie jest nie pisze się w rejestr.

    W ostatnich wyborach nie brali udziału, więc: Uważasz pan ze trzeba było głosować. I to na PiS? Może na PSL?

  29. Ad. 28

    Wierzę, że nie rozmawiam teraz z prymitywem, który widzi świat i wybory na czarno-biało.

    Należało głosować na PSL. Potrzebował wsparcia, żeby stać się rozgrywającym. Jeśli tej roli nie dostałby PSL, to ani chybi przypadłoby to SLD. A z dwojga złego: PSL i SLD już mniejszym złem jest PSL. Ta logika dotyczy sytuacji, która była bezpośrednio przed wyborami. Wezwanie do głosowania na PSL (które wystosowała LPR na swojej stronie www) dotrzeć miało do niezbyt dużej liczby wyborców. Bo w większej skali nie miało to najmniejszych szans. Ta niezbyt duża liczba powinna była wystarczyć do przepchnięcia PSL przez SLD. Stało się inaczej. Wyborcy nie posłuchali głosu rozsądku. Trudno.

  30. Guła said

    Elektorat wyborczy z tego wynika, do pięt koncepcją, zapewne nie tylko wyborczym, nie sięga.

    Znaczy nie ma co sobie Wami d, o przepraszam, głowy zawracać.

Sorry, the comment form is closed at this time.