Marian Sołtysiak ps. „Barabasz”, dowódca legendarnego oddziału Armii Krajowej „Wybranieccy”, to zbrodniarz, który razem ze swoimi żołnierzami mordował ludzi na tle rasowym, „od miłości to są piękne dziewczyny, a nie jakieś tam ojczyzny, ojczyzna bywała macochą, zwłaszcza dla Żydów” – to nie tezy z „Trybuny Ludu” z okresu stalinowskiego, lecz fragmenty tekstu, jaki 3 lipca ukazał się w „Tygodniku Powszechnym”. Przeciwko skandalicznej publikacji zaprotestowała rodzina oficera i środowiska kombatanckie.
Marian Sołtysiak ps. „Barabasz” (1918-1995)
Materiał Zuzanny Radzik traktować miał o chmielnickich spotkaniach z kulturą żydowską. Autorka postanowiła jednak rozprawić się z legendą jednego z najważniejszych dowódców partyzanckich na Kielecczyźnie, Mariana Sołtysiaka „Barabasza”.
„Czy można w jednym miasteczku pielęgnować pamięć o zabitych Żydach i o odpowiedzialnym za ich śmierć partyzancie? Czy w przyszłym roku klezmerska muzyka rozbrzmiewać będzie przed poświęconą mu tablicą pamiątkową? Stojący przed tymi pytaniami Chmielnik to Polska w pigułce” – pyta na wstępie.
W materiale dziennikarka powołuje się na… wyrok stalinowskiego sądu. Wyrok, po którym Marian Sołtysiak został zrehabilitowany dwukrotnie – w roku 1956 i 1990.
Zdecydowanie „mocniejszym” dowodem mają być wypowiedzi byłego żołnierza „Wybranieckich”, Henryka Pawelca ps. „Andrzej”, który już na początku rozmowy oznajmia: „Od miłości są piękne dziewczyny, a nie jakieś ojczyzny. Ojczyzna bywała macochą, zwłaszcza dla Żydów”. Osobliwy kombatant, który od miłości ojczyzny woli piękne dziewczyny, stwierdza bez ogródek, że tablica ku czci „Barabasza” „to byłaby zbrodnia, bo to był zbrodniarz”.