Non Serviam (3)
Posted by Marucha w dniu 2012-08-10 (Piątek)
Romuald Gładkowski – Non Serviam
Toronto 1987
Nadesłał p. PiotrX
Poprzednie fragmenty:
- https://marucha.wordpress.com/2012/08/08/non-serviam-1
- https://marucha.wordpress.com/2012/08/09/non-serviam-2
WIELKI ARCHITEKT WSZECHŚWIATA.
Obrońcy ruchu wolnomularskiego twierdzą, że istnieje masoneria “lepsza” i “gorsza”, zależnie od czasu i miejsca. Jako argument podają, iż symbole masońskie posiadają wielorakie znaczenie, a krytykujący masonerię nie są w pełni kompetentni, by to czynić, ponieważ nie znają tajemnic przekazywanych ustnie. Według nich, każda krytyka wolnomularstwa jest krytyką powierzchowną. Może być w tym i nieco prawdy; jednak, jak długo masoneria jest konspiracją, jak długo posiada stopnie wtajemniczenia spowite zmową milczenia, tak długo powinna być traktowana jako obce ciało w organizmie narodowym, jako twór, który w każdej chwili może wywołać wywrotową epidemię .
Dla tych, którzy wierzą w dobroczynne wnętrze masonerii, warto przytoczyć fragment listu-instrukcji, napisanego, w 1818 roku, przez aszkenazim, członka iluminatów, Piccolo Tigre, do organizacji Haute Vente:
”Bezcelowość zabiegów obywatela, czy też ‘bourgeois’, aby być wciągniętym do wolnomularstwa, jest czymś tak banalnym i tak nagminnym, iż zawsze jestem pełen podziwu dla ludzkiej głupoty. Nie byłbym zaskoczony widząc cały świat kołaczący do drzwi wszystkich Czcigodnych i proszący tych panów o zaszczyt bycia jednym z robotników wybranych do odbudowy świątyni Salomona. Stać się członkiem loży, czuć się oddzielonym od żony i dzieci, być powołanym do strzeżenia tajemnicy, która nigdy nie będzie mu powierzona, dla niektórych istot jest rozkoszą i ambicją”
Wolnomularstwo jest tajną organizacją międzynarodową, która działa na arenie międzynarodowej polityki. Swoje utajnienie traktuje jako podstawowy warunek aby utrzymać siłę i wigor w działaniu. Poszczególne loże raczej wolą dać się rozwiązać, aniżeli pozwolić władzom państwowym na ingerencję w ich działalność. Co więcej, o ile doszło do konfliktu pomiędzy interesami państwa, a interesami masonerii, przywódcy państwowi, którzy byli masonami, zawsze opowiadali się po stronie masonerii. Tu tkwi główne niebezpieczeństwo powierzania stanowisk władzy państwowej w ręce członków wolnomularstwa. Są oni pewnymi kandydatami na zdrajców i kolaborantów. Masoneria opiera się na systemie sekciarskiej pomocy wzajemnej. Chrześcijańskie “miłuj bliźniego” zostało tam zamienione na “miłuj masona”. Jest ona wygodnym narzędziem dla ludzi bez skrupułów, o wygórowanych ambicjach politycznych. Masoneria, jak żydowski kanał, tworzy państwo w państwie.
Dla katolika masoński deizm jest rzeczą nie do przyjęcia. Nie bez powodów Papież Klemens XII wydał, w 1738 roku, bullę “In Eminenti”, w której nakłada ekskomunikę na katolików należących do masonerii. Masoni są wolnomyślicielami, a katolicy wierzącymi w Jezusa Chrystusa i Jego Kościół. Masoneria dąży do wywyższenia człowieka, a Kościół św. pragnie wywyższyć Boga. Między tymi leżącymi naprzeciw brzegami nie może być mostu.
W encyklice “Humanum Genus” Papież Leon XIII wyraźnie podkreśla, że esencją masonerii jest naturalizm. Wskazuje też na jej charakter polityczny, że przygotowuje drogę dla komunizmu. Rok 1917 w pełni to potwierdził, a wydarzenia w świecie po drugiej wojnie światowej dodały kropkę nad “l”.
Dążność masonów do ziemskiego uniwersalizmu jest natury kabalistycznej i nie może być przyjęta przez katolika. To masoński uniwersalizm zrodził międzynarodówki: socjalistyczną, komunistyczną i trockistowską. Utopijny socjalizm stał się widoczną formą ideologii Wielkiego Wschodu. Prawie wszyscy wojujący socjaliści z XIX wieku należeli do tajnych stowarzyszeń wolnomularskich. W wieku XX jest podobnie. W okresie terroru Beli Kuhna na Węgrzech, socjaliści deklarowali otwarcie, że religia masonów będzie religią socjalistów. Lansowana obecnie wielokulturowość, szczególnie w Ameryce Północnej, jest niczym innym jak kontynuacją masońskiego socjalizmu utopijnego z XIX wieku. Dąży się do zjednoczenia świata w aspekcie prawa żydowskiego. Usiłuje się budować imperializm polityczny, społeczny i religijny, któremu nadano niewinną nazwę “powszechnego braterstwa”.
Ideą internacjonalizmu, czy ogólnoświatowego braterstwa, usiłuje się zabić w człowieku uczucia narodowe. Zwodzi się ludzkość wizją tysiącletniego pokoju, który ma zapanować z chwilą utworzenia ogólnoświatowego państwa. Zarówno słowo “pokój”, jak i “braterstwo”, jest w użyciu wolnomularzy czczym frazesem. Pokój na świecie może być utrzymany jedynie przy zachowaniu narodowości i jednoczesnym rozumieniu i szanowaniu patriotyzmu sąsiadów. To właśnie idealiści i pacyfiści są inspiratorami wszelkich wojen. Jakiekolwiek próby miażdżenia uczuć patriotycznych walcem internacjonalizmu przyczyniają się jedynie do wzrostu międzynarodowych animozji. Podobnie ma się sprawa z “ogólnoświatowym braterstwem”.
“Słownik języka polskiego”, Warszawa 1978, definiuje słowo “brat” jako: “2. Człowiek, z którym jest się związanym przyjaźnią, bliskimi stosunkami ze względu na przeżycia, przekonania, zainteresowania, pochodzenie społeczne, narodowe itp.”
Jak, zatem, może wyglądać braterstwo Polaka, powiedzmy, z Hindusem, który nie jest ani przyjacielem, ani nie posiada wspólnych z nami przeżyć, ani podobnych przekonań, zainteresowań, czy też tego samego pochodzenia społecznego i narodowego? Tu nie może być mowy o braterstwie. Z definicji. W wyjątkowych wypadkach, można go obdarzyć co najwyżej przyjaźnią. Takich przykładów można przytoczyć mnóstwo. Na podobną modłę Saint Simon (1760-1825) usiłował połączyć ideę socjalizmu z chrześcijaństwem. Finał tego rodzaju przedsięwzięć jest zawsze ten sam: trzeba wybierać, albo socjalizm, albo chrześcijaństwo. Slogany nawołujące do powszechnego braterstwa są czystą hipokryzją. Jakikolwiek wysiłek, który zamierza doprowadzić ludzkość do perfekcji, sam w sobie prowadzi do wynaturzeń i kończy się deifikacją człowieka, istoty grzesznej, ułomnej, niedoskonałej.
To nie istnienie narodów jest powodem zła na ziemi, jak to często głoszą zwolennicy idei internacjonalizmu, to zepsucie człowieka sprowadza nieszczęścia. Homo homini lupus est . Starożytny Rzym upadł nie dlatego, iż posiadał zły system rządzenia, ale dlatego, że ugrzązł w grzechu, w rozpuście, która wyludniła imperium. Gdyby człowiek był bez grzechu, każdy system rządzenia byłby dobry. Nawet socjalizm, czy komunizm, można byłoby przyjąć; z tym, że wówczas również nie byłoby potrzeby aby te systemy wprowadzać.
Dzięki rewolucyjnym rzeziom na terenie całej katolickiej Europy mogło powstać protestanckie imperium, którego ukoronowaniem było opanowanie przez protestantów Ameryki Północnej. Dla protestantyzmu masoneria stała się narzędziem politycznym. Być może, z tego powodu, niektórzy protestanci, jak cytowana w broszurze Nesta H. Webster, podają Wielką Lożę Anglii, założoną w 1717 roku, jako przykład masonerii lepszej i nie związanej z działalnością rewolucyjną innych stowarzyszeń. Taki pogląd jest błędny u podstaw. Angielska masoneria z końca XVIII wieku była racjonalistyczna, nieoficjalnie deistyczna i potajemnie gnostyczna. Była nawrotem do kultu pogańskich bożków Egiptu, Grecji i Indii. Stała się sektą, której nadano znamiona boskości.
Wielka Loża Anglii powstała w wyniku zabiegów różokrzyżowców i inspiracji amsterdamskich żydów, W związku z tym, musiała być przesycona duchem manichejskim i gnostycznym. Jako dziecię różokrzyżowców, zawsze była ezoteryczna i parła w kierunku internacjonalizmu. Z czasem, spenetrowała wszystkie organizacje i stowarzyszenia, czyli robiła to samo, co iluminaci Adama Weishaupta. Uległa skabalizowaniu, wprowadzając najwymyślniejsze tajemnice dotyczące Boga, aniołów i diabłów, zaklęć i symboli. Masońską pelerynę zaprojektował Żyd z Amsterdamu Jakub Jehuda Leon Templo, przyjaźniący się z faworytem Cromwella, kabalistą Manasseh ben Israel. Każdy mason, niezależnie od chęci i zamiarów, ugrzęźnie po uszy w kabale. Inaczej być nie może. Z ziarna kąkolu zawsze wyrasta kąkol.
Wprawdzie masonom nie udało się utworzyć Stanów Zjednoczonych Europy, to powiodło się ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej, które miały być zalążkiem Republiki Powszechnej. Upojeni sukcesem, ufundowali posąg pogańskiej bożycy, Statuę Wolności, który zaprojektowano i odlano we Francji, a ustawiono w Nowym Jorku. Prezydenci USA honorowo otrzymują 33° masoński w Obrządku Szkockim. Obrządek Szkocki współpracuje ze służbami wywiadowczymi i popularyzuje ideę internacjonalizmu.
Trudno jest mówić o masonerii z XIX wieku bez wzmianki o Albercie Pike (1809-91), który karierę masońską rozpoczął w Stowarzyszeniu Oddfellow (Dziwni Towarzysze). Powstało ono w Londynie, w 1788 roku. Wkrótce je rozwiązano za działalność wywrotową. W roku 1819 powstała loża Stowarzyszenia Oddfellow w Washingtonie. Wprowadzono do niej satanistyczny obrządek z czarną magią włącznie. W międzyczasie, Izrael Lang przywiózł do USA Baphometa, kozła z Mendes, wraz z czaszką rzekomo należącą do straconego templariusza Jacąues Bourigignon de Molay.
Obrządek Szkocki w Ameryce otrzymał tym samym tak szatana, jak i antykatolicki kierunek działania. Lucyferyzm zadomowił się w Obrządku Szkockim na dobre. Dzięki Albertowi Pike. Od roku 1854, Hamilton, Ontario, stał się centrum neoiluminizmu. W wyniku rozgrywek personalnych, stolicą kultu Lucyfera zostało miasto Charleston, Południowa Karolina, w którym rezydował Albert Pike. Mieściła się też tam świątynia Baphometa. Albert Pike był prezydentem Rady Najwyższej Obrządku Szkockiego (Czy to nie kojarzy się ze zwrotem “Rada najwyższa ZSRR”?) w Charleston, które uważano za święte miasto Palladium. Albert Pike, jako najwyższy kapłan Lucyfera, stał się prezydentem Najwyższego Dyrektoriatu do Spraw Dogmatyki. Wprowadził wiedzę, tajemną o nazwie palladyzm, która dotyczyła kultu Lucyfera.
W tym samym czasie, kiedy Albert Pike poświęcił się kultowi Lucyfera, jego towarzysz po wyznaniu, Giuseppe Mazzini (1805-72), zajął się ciałem wykonawczym ich boga, a więc, socjalizmem. Pragnął zniszczyć Stolicę Piotrową. W wyniku intryg prowadzonych przez angielskiego Lorda Palmerstona (1784-1865), historia Włoch z XIX wieku jest praktycznym przykładem politycznego działania międzynarodowego spisku antykatolickiego. Wszystkie włoskie zrywy zbrojne, rebelie i zabójstwa były dziełem masonerii i służyły jej celom. Przysięga członków organizacji Młode Włochy, którą założył Mazzini, zawierała formułkę:
“Kiedy stanę przed obywatelami innych krajów, muszę pamiętać, że nie posiadam obywatelstwa, nie mam ojczyzny, nie posiadam narodowej flagi” [9].

Giuseppe Mazzini
Organizacji Młode Włochy przewodziła idea internacjonalizmu. Podobnie rzecz się miała z Młodą Polską, założoną przez Szymona Konarskiego, lecz ściśle podporządkowaną Mazziniemu.
Przebiegle rozegrana wojna francusko-pruska umożliwiła obalić władzę papieską w Rzymie. Mason, generał Cardona, wmaszerował z oddziałami do Stolicy Piotrowej w dniu 20 września 1870 roku. Dzień ten stał się świętem całej masonerii. W tymże dniu wprowadzono do masonerii Wielkiego Architekta Wszechświata, jako ogniwo wiążące wszystkie obrządki. Utworzono również radę najwyższą masonerii całego świata, z ideą internacjonalizmu jako ideą wiodącą. Albert Pike obrał tytuł Papieża Masonerii Powszechnej, a Giuseppe Mazzini został mianowany Naczelnym Wodzem Akcji Politycznej.
Pike i Mazzini założyli cztery Wielkie Dyrektoriaty Centralne: na Północną Amerykę w Washingtonie, na Południową Amerykę w Montevideo, na Europę w Neapolu i na Azję z Oceanią w Kalkucie. Nieco później, centrum na Afrykę założono w Port Louis na wyspie Mauritius. Wyspa ta po dzień dzisiejszy jest bazą synkretycznego ruchu antychrześcijańskiego, pragnącego utworzyć jedną religię powszechną. Ruchowi temu przewodzi Światowa Rada Kościołów [10].
Po śmierci Mazziniego założono w Berlinie Najwyższy Powszechny Dyrektoriat Administracyjny. Sukces Alberta Pike w walce z katolicyzmem, jego mocna pozycja w Ameryce Północnej, zachęciły kabalistów z Paryża do podjęcia prób założenia w USA organizacji spirytystycznej, której zadaniem byłoby podważyć boskość Jezusa Chrystusa. W tym celu, wysłano do Stanów Zjednoczonych Helenę Pietrowną Bławatski (1831-1891), córkę pułkownika Piotra Hahn. “Polskie” nazwisko Bławatski (Blawatsky) uzyskała po pierwszym mężu, którego porzuciła w trzy miesiące po ślubie. Podróżując po Azji, zetknęła się z czarną magią. W 1856 roku Mazzini wciągnął ją do loży karbonariuszy. Od 1866 roku towarzyszy Garibaldiemu w jego rewolucyjnych bojach. Będąc w Paryżu, uzupełnia swoje wiadomości spirytystyczne, a szczególnie te, które dotyczyły reinkarnacji. W 1875 roku udaje się do Nowego Jorku i zostaje wybrana sekretarką stowarzyszenia spirytystycznego. Należał do niego także Albert Pike. Posiadało ono dziewięć stopni wtajemniczenia. W 1878 roku, wraz ze swoim szefem Henry Steel Olcott, wyjeżdża do Indii, dla dokształcenia się. Niedaleko Madras, zakłada centrum teozoficzne. Celem jego było utworzyć ogólnoświatową religię, założyć ogólnoświatowy uniwersytet okultystyczny, dążyć do utworzenia ogólnoświatowego rządu, który uznałby teozofów jako swoich przewodników duchowych. Zatem, byłyby to rządy Lucyfera – a może Antychrysta? Po przyjeździe do Londynu, w 1887 roku, Bławatski zaczęła wydawać magazyn zatytułowany “Lucyfer źródłem światła” (Lucifer the light-bringer).
Zasady teozofów są gnostyczne o silnych akcentach lucyferycznych. Jest to grupa propagandowa o ostrzu wyraźnie wymierzonym w chrześcijaństwo, a w szczególności w Kościół katolicki. Sekta teozofów, podobnie jak Wielki Wschód, oficjalnie odcina się od działalności politycznej; jednak… aby uzyskać idealne warunki do uprawiania spirytyzmu, dąży do zmiany istniejącej formy zorganizowania narodów. Dąży więc do Powszechnego Braterstwa w sojuszu z Lucyferem. Deklarowana przez nią apolityczność jest wyłącznie fasadą.

Adrian Lemmi
Na kongresie masońskim w Mediolanie , w 1881 roku, uchwalono program działania w kierunku odchrześcijanienia Włoch. Temu przedsięwzięciu patronował Albert Pike. Wykonawcą jego instrukcji był satanista Adrian Lemmi, następca Mazziniego. Adrian Lemmi, modląc się do Lucyfera, zwalczał religię w imię ateizmu (!). Hipokryzja nie odstępuje od rewolucjonistów na krok. Po śmierci Alberta Pike, 2 kwietnia 1891 roku, masońskim papieżem został Adrian Lemmi. Zmarł w 1896 roku, a zastąpił go Żyd z Anglii Ernesto Nathan – prawdopodobnie syn Sary Nathan i Giuseppe Mazziniego. Międzynarodowe żydostwo święciło kolejny tryumf, a jego finansjera przygotowywała się do pierwszej wojny światowej.
W wojnie z “religijnym fanatyzmem” masoni stali się fanatykami niszczenia katolicyzmu. Każda loża jest synagogą szatana, niezależnie od tego, czy zasłania się wersetami z Pisma Św., czy też nie. Szatana poczęto nazywać Wielkim Architektem Wszechświata. Mieszanka świętości ze świętokradztwem pogrążyła masonerię w wielkiej profanacji :”Zwodzi mieszkańców ziemi znakami, które jej dano czynić przed Bestią, mówiąc mieszkańcom ziemi, by wykonali obraz Bestii” (Ap 13; 14). W 1885 roku Wielki Wschód oświadczył zdecydowanie, że dąży do ostatecznego zniszczenia katolicyzmu.
Sukces masonów był w głównej mierze wynikiem ich zorganizowania. Jedynie oni byli zorganizowani. Co więcej, od stuleci bacznie czuwają, aby nikt inny nie był w stanie zorganizować się poza ich bacznym okiem. Swoją drogą, znacznie dopmaga im w tym naiwność polityczne obozu katolickiego. Tak było dawniej i tak jest dzisiaj.
To, że katolicyzm jeszcze istnieje, jest głównie wynikiem działania woli Bożej. Niestety, człowiek coraz mniej Panu Bogu pomaga. To boli, a jednocześnie przeraża, gdyż z gniewem Bożym nie ma żartów.
Nie bez powodów, w dniu 23 maja 1958 roku, Papież Pius XII z dużym naciskiem podkreślił, że korzenie współczesnego odszczepieństwa są utwierdzone w naukowym ateiźmie, dialektycznym materializmie, racjonalizmie, iluminiźmie, laicyźmie oraz masonerii, która jest matką tego wszystkiego. Kościół katolicki nagląco potrzebuje kolejnego Piusa.
Od stuleci, wolnomularska konspiracja zaprzecza istnieniu sekt okultystycznych, określając wszelkie wypowiedzi na ten temat jako histeryczną fantazję katolickich pisarzy.
W obecnej epoce podboju mikro i makrokosmosu , przeciętny człowiek nie chce wierzyć w istnienie sił nadprzyrodzonych, nawet gdy zetknie się z dowodami na ich istnienie. Jest to swoisty sceptycyzm, który zaprzecza wszystkiemu co nadprzyrodzone. Jest ignorowany niezaprzeczalny fakt, że magia, czy to czarna, czy też biała, posiada w obecnych czasach tak wielu zwolenników jak nigdy przedtem. Nauczanie i praktykowanie okultyzmu doprowadziło do rozwoju religii sekretów, które z kolei dopomogły zatuszować całą działalność wywrotową. Okultyzm kwitnie tak w Azji, jak i w Europie, a także w Ameryce. Czarne msze są odprawiane i w Londynie, i w Paryżu, i w Los Angeles [11].
Religia satanizmu posiada więcej wyznawców niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Istnieją okultyści, których nikczemne praktyki są pogrążone w głębokiej tajemnicy. Ludzie o całkowicie zdegenerowanej moralności wierzą w Lucyfera, wierzą, że jest równie potężny jak Pan Bóg i w tajemnicy oddają mu cześć. Nowoczesny okultyzm jest mieszanką żydowskiej kabały z jogizmem. Jego adepci nigdy nie nazywają swojego piekielnego pana “złym duchem”, czy też „ojcem grzechu”. Czczony w czarnoksięstwie Lucyfer jest uznawany za boga dobrego, natomiast Bóg chrześcijan, Adonaj, dobroczyńca ludzkości, jest uznawany tam jako bóg zły. Zarzuca się Panu Bogu, że zdradził ludzkość i przez to sprowadził zło na ziemię. Czasami czci się Szatana. Niezależnie od tego, kto jest czczony, Lucyfer czy Szatan, zawsze prowadzi to do wyparcia się Jezusa Chrystusa.
Kult złych duchów jest główną przyczyną wystąpień przeciwko Chrystusowi, naszemu Zbawcy, i Jego Kościołowi. Niezależnie od kraju, w którym okultyści działają, niezależnie od nazwy ich organizacji, wszyscy posiadają jedną, zakonspirowaną religie, której fanatyczni wyznawcy, nawiedzeni przez złego ducha, są gotowi poświęcić siebie dla potrzeb sekty.
Kult Lucyfera nie jest czymś nowym. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa zadomowił się w gnozie. Gnostycy tworzyli sektę antychrześcijańską. Podjęli jedną z pierwszych prób dokonania schizmy w rodzinie chrześcijan. Istotną zasadą w gnozie było głoszenie podwójnej boskości, co jest podstawą teologii we współczesnym okultyzmie, jak np. w teozofii. Ponadto, gnostyczna migracja dusz prowadzi do doktryny reinkarnacji. Gnostycy głosili, że boskość przejawia się we wszelkich religiach, a więc, usiłowali tworzyć religię uniwersalną. Ruch ten istniał na długo przed powstaniem chrześcijaństwa. Szczególnie upodobali go sobie Żydzi; zgodnie z ich utartym zwyczajem, by wybierać u innych ludów to, co może służyć ich samolubnym celom. Tym sposobem kabała stała się siłą napędową gnozy, a poprzez gnozę usiłowano skabalizować chrześcijaństwo. Starano się wprowadzić do niego pierwiastki teozofii i czarnej magii.
O czarnoksięstwie Żydów mamy wzmiankę w Dziejach Apostolskich (19;19). Trend ten poszedł w kierunku gloryfikacji szatana, która poczęła odgrywać dominującą rolę we wszystkich ruchach rewolucyjnych. W drugim wieku po narodzeniu Chrystusa, pojawiła się gnostyczna sekta karprokratianów, która wprowadziła deifikację człowieka, co poprzez wieki dotarło do humanistów naszych czasów. Gnostycy, pod pretekstem uduchowienia materii, zmaterializowali ducha. Gnostycyzm, jako matka wolnomularstwa, pozostawił swój ślad na najważniejszym znaku masonerii: litera “G”, czy to w objęciach węgielnicy i cyrkla, czy też opisana trójkątem równobocznym. Gnozę, czyli ruch antychrześcijański, Albert Pike, następca Adama Weishaupta, określił jako “duszę i kręgosłup masonerii”.
Mówiąc o zwolennikach dualizmu: światło i ciemność, warto wspomnieć o sekcie manichejczyków. Doktryna manichejska zakłada, że istnieją dwaj sobie równoważni bogowie, z których jeden reprezentuje dobro, a drugi zło; że człowiek jest mieszaniną dwóch natur: duchowej, będącej dziełem Boga, i cielesnej, w szczególności seks, będącej dziełem szatana. Według nich, cała ludzkość ma pochodzić od szatana. Ich demonologia dała początek paulicynianom, bogumiłom i lucyferianom. Bogumili rozwinęli manichejski dualizm. Głosili, że szatan jest księciem tego świata i powinien być adorowany. Twierdzili, że Chrystus był bezradny w walce z szatanem, czego dowodem była Jego śmierć na Krzyżu. O ile bogumili czcili zarówno Chrystusa, jak i szatana, to lucyferianie poszli dalej. Poczęli czcić wyłącznie Lucyfera. Szatana symbolizował u nich czarny kot.
W wieku XIV lucyferyzm był obecny w Niemczech, Francji i we Włoszech. Zatem, manicheizm doprowadził do rozwoju czarnej magii, której ukoronowaniem stały się czarne msze, będące profanacją liturgii katolickiej. Rytuały i dogmaty manichejczyków są tak bardzo podobne do rytuałów i dogmatów współczesnej masonerii, że zachodzi podejrzenie, iż stanowią jedno Powszechne Bractwo. Swego czasu głoszono pogląd, że jedynie czarnoksiężnik może być prawdziwym masonem. Rej w popularyzowaniu demonologii wodzili Żydzi. Do najaktywniejszych należy zaliczyć Schroepfera, syn żydowskiego lekarza ze Strasburga i polskiej księżniczki (?), który nazwał siebie hrabią Saint-Germain, a także Józefa Balsamo.
W dobie obecnej modli się do Saint-Germain synkretyczna sekta Braterstwa Białego. Zajmujący się czarną magią żydowscy lekarze, którzy konkurowali w lecznictwie z zakonnikami, byli uważani na dworach książęcych i królewskich jako “lepsi”, gdyż posiadali wiedzę wyższego rzędu (!). Nic dziwnego, że na dworskich lekarzach opierało się szpiegostwo i rozgrywanie intryg politycznych, włącznie z truciem głów koronowanych. Czarnoksięstwo uprawiano zawodowo. Powstały nawet szkoły czarownic. W wieku XVII czarna magia i alchemia tak SIĘ rozpowszechniły, że Paryż został owładnięty terrorem trucicieli. Sprzedaż trucizny i odtrutek dawała podobny dochód jaki obecnie daje handel narkotykami i pornografią. – Któż mógł się tyra trudnić? Nie zapominajmy, że to kabaliści przygotowali Francje do wielkich dni rewolucji.
Zatem, średniowieczna walka Kościoła z czarownicami, tak koloryzowana przez wolnomyślicieli XX wieku, była walką skierowaną nie przeciwko poszczególnym wiedźmom, ale przeciwko zorganizowanemu systemowi demonologicznemu, który usiłował wstrząsnąć posadami świata chrześcijańskiego. Co więcej, rytualne mordy na dzieciach, których krew używano w czasie odprawiania czarnych mszy, stały się nagminne. W wyniku śledztwa, winnych zabójstwa skazywano na śmierć – jak to miało miejsce w przypadku herszta Gilles de Rais [12]. Jego wierną kopią był osiemnastowieczny Markiz de Sade.
Próba dezorganizacji życia społecznego w krajach katolickich ciągnie się przez wieki. Masoneria została zdominowana przez elementy spirytystyczne do tego stopnia, że już w 1889 roku można było zorganizować sympozjum masonów-spirytystów, w którym wzięło udział około pięciuset delegatów. Zjazd odbył się w hotelu Wielkiego Wschodu Francji, rue Cadet, w Paryżu. Warto nadmienić, że nawet prezydent Rady Najwyższej Obrządku Szkockiego nie zostanie dopuszczony do udziału w lucyferycznych obrzędach, o ile nie posiada dyplomu kabalistycznych wtajemniczeń. Co więcej, oddfellow z Kanady, czy członek chińskiego Sanho-hui, a także fakir z Indii, mają dostęp do wszystkich lóż masonerii, we wszystkich krajach świata, jako członkowie satanistycznych sekt. To mówi samo za siebie.
Komentarzy 6 do “Non Serviam (3)”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Piotrx said
Dla zainteresowanych
NON SERVIAM cz 4 .- wpis 28.
Romuald Gładkowski
O ŚWIADKACH JEHOWY I SYNACH PRZYMIERZA.
https://marucha.wordpress.com/2012/07/10/romuald-gladkowski-credo-in-unum-deum-2/#comment-187602
Kapsel said
…….a także fakir z Indii, mają dostęp do wszystkich lóż masonerii…..
Bogowie New Age
Świadectwo s. Michaeli Pawlik, dominikanki,, która 14 lat pracowała w Indach. Poznawszy kulturę, religie i sekty tego kraju, przestrzega przed dalekowschodnimi hinduistycznymi sektami, omawia techniki duchowej i psychicznej manipulacji
O wschodnich źródłach magii s. Michaela Pawlik
Kapsel said
Sai Baba – niebezpieczny guru i szarlatan.
Sai Baba, najbardziej znany i wpływowy guru Indii . Niski, uśmiechnięty mężczyzna w szafranowych szatach, z charakterystyczna fryzurą afro, sprawia miłe wrażenie. Ma miliony wyznawców na całym świecie.
Oficjalnie Sai Baba jest „dobrotliwym” duchowym przywódcą, którego szkoły, szpitale i inne instytucje pracują na rzecz poprawy losu biednych. Takie wrażenie szerzą jego czciciele i organizacje, którym przewodzi. Także i w Polsce. Międzynarodowa elita jest również pod wpływem tego szarlatana. Jak podaje Times z sierpnia 2001 „Księżna Jorku miała okazję, podczas wizyty w jego aśramie w Indiach, na własne oczy zobaczyć, jak guru wyczarował złoty zegarek i krzyż. Doradca księcia Walii do spraw architektury Keith Critchow zaprojektował dla Sai Baby zdumiewający swym ogromem szpital, porównywany przez niektórych z bazyliką św. Piotra i pałacem maharadży. Ten powszechnie szanowany architekt brytyjski określił Sai Babę, jako „najbardziej wpływowego świętego męża w dzisiejszych Indiach”.
Prześledźmy „karierę” tego guru i hochsztaplera. Sai Baba urodził się 23 listopada 1926 roku jako Sathyarardyana Rayu w niewielkiej wiosce Puttaparthi w stanie Andhra Pradesh. Kiedy miał 14 lat zadziwił rodziców oświadczeniem, że jest wcieleniem Sai Baby z Shidri, starego indyjskiego mędrca i cudotwórcy, który zmarł w 1918, roku. Umiał już wtedy wyczarowywać dla swoich kolegów szkolnych świeczki i ołówki. Z biegiem lat i ze wzrostem zainteresowania swoją osobą ( a co za tym idzie i finansowym awansem) zaczął wyczarowywać także biżuterie, złote pierścionki, bransoletki itp. Zresztą później wyszło na jaw, że podobne rzeczy można kupić na indyjskich straganach i nie jest to żaden szlachetny metal.
Baba i jego wielbiciele twierdzą, ze tworzy on te błyskotki z niczego – po prostu materializuje je. Jest to jednak zwykłe dość zresztą prymitywne oszustwo. Dowodzą tego filmy przedstawiające te „cuda” i zawodowi prestydigitatorzy, którzy je oglądali; są to zwykłe sztuczki kuglarza, sztuczki na dość niskim poziomie umiejętności. Jednak prawdy tej nie chcą przyjąć wielbiciele Sai Baby. On sam zresztą nigdy się nie poddał specjalistycznym badaniom odnośnie swoich rzekomo nadprzyrodzonych umiejętności.
Jego kariera w Europie i Stanach zaczęła się pod koniec lat 60 na fali mody na „duchowość wschodu”, wtedy to bogaci amerykanie i europejczycy, znudzeni konsumpcjonizmem, szukając duchowego odrodzenia zaczęli jeździć do Indii. Tam czekał na nich guru podający się za wcielenie Boga, wyższego od Buddy, czy Jezusa.
Na fali głodu wyższych wartości Baba zbudował swoje imperium. Dzisiaj w rodzinnej wiosce Sai Baby znajduje się aśram, który może pomieścić 10 tysięcy pielgrzymów, a liczba jego wyznawców liczy ponad 10 mln osób na całym świecie. Należą do niej niektóre z najbardziej wpływowych osobistości Indii. O audiencję u Sai Baby ubiegają się sędziowie i najwyżsi rangą funkcjonariusze służby cywilnej. Nowy szpital guru w Bangalore otworzył premier Indii A.B. Vajpayee, również gorący wielbiciel Sai Baby. Bogacze zapisują mu swoje fortuny jak np. 13 mln funtów nieżyjącego brytyjskiego aktora filmowego Jamesa Masona, którego żona stała się gorącą wielbicielką guru.
Pierwsze rysy na fundamentach wiary w nadprzyrodzone moce Sai Baby pojawiły się po audiencji, udzielonej byłemu premierowi Narashimie Rao. Podczas spotkania Sai Baba wyczarował złoty zegarek. Kiedy jednak pracownicy indyjskiej telewizji państwowej przegrali w zwolnionym tempie film z tego wydarzenia, okazało się, że guru niespostrzeżenie wyciągnął zegarek z rękawa. Ten fragment filmu nigdy nie został w Indiach pokazany.
Znacznie gorsze są zarzuty moralne pod adresem Sai Baby. Okazuje się bowiem, że jest on oskarżany o wykorzystywanie seksualne młodych mężczyzn i chłopców, zwłaszcza uczniów jego szkoły. Dzieje się to na tzw. audiencjach prywatnych, gdzie głównie są zapraszani chłopcy. Jednakże nigdy nie postawiono go w stan oskarżenia. Wprawdzie w 2001 r. do Centralnego Biura Śledczego Indii trafiła skarga, ale nic z niej nie wynikło. Nic to zresztą dziwnego, skoro kult Sai Baby jest tak powszechny w Indiach, a jego wielbiciele to wysocy policyjni urzędnicy.
Także jest oskarżany o samobójstwa swoich czcicieli. Jak podaje Times „W 1999 r. w Bangalore, po daremnych próbach uzyskania audiencji u guru, śmiertelne dawki trujących substancji zażyli pewien ojciec z córką.(…) Na początku lat osiemdziesiątych rozgłosu nabrała sprawa pewnego Niemca, którego znaleziono wiszącego na krokwi w Puttaparthi.(…) Od roku 2000 już trzech Brytyjczyków odebrało sobie życie, najwyraźniej po tym, jak stało się wielbicielami tego cudotwórcy. Dwu z nich dało się przekonać, że guru wyleczy ich z choroby. Jeden z nich powiedział także, że Sai Baba dotykał jego genitaliów”
Guru zagraża także pod względem duchowym. Kanadyjka polskiego pochodzenia, Barbara Szandorowska swoje przeżycia ze spotkania z nim opisała w książce Spotkanie z guru (Toruń 1994).
Oto fragmenty: „Co do tej pory było przypuszczeniem, teraz stało się oczywistością. Rozważałam powiązania mojego odkrycia z przerażeniem: Bóg zstąpił na ziemię jako Budda i Jezus przed nim, a ja miałam przywilej być tego świadkiem. (…) Ogarnęło mnie niesamowite uczucie czci. Schyliłam głowę w uwielbieniu. O, Sai Babo – modliłam się żarliwie – uwielbiam cię jako Boga. Panie, nie jestem godna, by cię przyjąć – modliłam się – ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja. O, Sai Babo! Spraw, by moje intencje były czyste – modliłam się. – Zabierz ode mnie wszelkie pragnienia, które mogą przeszkodzić mi w szukaniu Boga. Sai Babo, ofiaruję ci moje serce ze wszystkimi jego niedoskonałościami. Przyjmij je i zrób z nim, co chcesz.
Nastąpił jednak kryzys i Barbarze ukazało się prawdziwe oblicze guru… „Nagle pojawiła się przede mną twarz Sai Baby. Nie przypominała ona jednak kochającego Sai Babę, jakiego znałam. Była ponura i straszna, świeciła niby żarzące się węgle.
– Ha, ha, ha – śmiał się ohydnie. – Oddałaś się diabłu! – Byłam zdumiona, gdyż jego głos nie pochodził z jego obrazu, ale z mojego wnętrza. Duch Sai Baby zamieszkał we mnie, wypełnił moją istotę i pragnął mnie zniszczyć. Wtedy wszystko stało się dla mnie jasne. Zrozumiałam, skąd Sai Baba czerpie swoją niesamowitą moc – od siły zła.
Wyobraziłam sobie Aśram jako siedzibę piekła, z aśramitami jako namiestnikami wypełniającymi swoje diabelskie obowiązki. Podobieństwo to przeraziło mnie. Czy przywódcy wiedzieli o prawdzie? Z pewnością kilku z nich musiało o niej wiedzieć. Zadrżałam na myśl o tym, że ktoś mógłby świadomie wybrać służbę diabłu.
Co ja zrobiłam? Biblia jednak miała rację wskazując na odrębność dobra od zła. Byłam głupia, nie dostrzegając realności zła, w które nieświadomie weszłam. Teraz musiałam walczyć z nim twarzą w twarz. Wzięłam swój Nowy Testament do rąk i padłam na kolana gorzko płacząc.
– O, Boże, wybacz mi – szlochałam. – Zostałam oszukana. Nie wiedziałam, co robię. Nie wiedziałam.
Przypomniały mi się słowa misjonarki o tym, że Jezus jest jedyną drogę do Boga. By to potwierdzić, używała tylko Biblii. Po raz pierwszy od rozpoczęcia swej duchowej wędrówki, chciałam uwierzyć w Jezusa, jako mego Zbawiciela. Ze wstrętem rzuciłam książkami Sai Baby o ścianę, spakowałam swoje rzeczy pozostawiając jedzenie, które dopiero co kupiłam, i moczące się ubrania. Wybiegłam z pokoju. Musiałam opuścić aśram.”
To co pisze Barbara potwierdza ks. Amort w książce „Śledztwo w sprawie szatana” opisując przypadek opętania. W trakcie modlitw pewnej kobiecie towarzyszyło aż kilku księży różnych narodowości, była pytana w językach: koreańskim, hebrajskim, arabskim, niemieckim , angielskim i po łacinie i zawsze odpowiadała na stawiane jej pytania. Rozumiała te języki, choć sama była kobieta mówiącą tylko po włosku. Była to opętana wielbicielka Sai Baby, wielokrotnie bywł w Indiach u niego, jadła tzw. święty popiół „stwarzany” przez guru. Została uwolniona przez egzorcyzmy, ale jeszcze kilka lat później pluła krwią, aby uwolnić się od tego proszku. Ksiądz egzorcysta Amorth ostrzega wszystkich przed Sai Babą, że jest on odpowiedzialny za wiele opętań. Wiara w niego równa się prędzej czy później poważnym duchowym problemom o charakterze demonicznym.
polecamy strone: http://www.exbaba.com
A oto niektóre wypowiedzi Sai Baby:
Moja łaska zawsze jest dla wielbicieli, którzy przejawiają wytrwałą miłość i wiarę. Ponieważ poruszam się swobodnie pomiędzy nimi, rozmawiając z nimi i śpiewając, nawet intelektualiści nie są w stanie uchwycić mojej prawdy, mojej mocy, mojej chwały, ani mojego rzeczywistego zadania, które wypełniam jako awatar. Mogę rozwiązać każdy problem, nawet najbardziej zawiły. Jestem poza zasięgiem najbardziej intensywnych dociekań i najbardziej drobiazgowych pomiarów. Tylko ci, którzy rozpoznali moją miłość i doświadczyli tej miłości mogą powiedzieć, że przelotnie uchwycili moją rzeczywistość, ponieważ ścieżka miłości jest królewską drogą, która przyprowadzi do mnie całą ludzkość.
W istocie, ludzkość nie zrozumie mojej natury ani dzisiaj, ani po tysiącu latach najsurowszych wyrzeczeń lub żarliwego dociekania, nawet gdyby połączyła w tym celu wszystkie swoje wysiłki. Jednak niebawem doświadczycie błogości, jaką zaleje was boskie źródło, które wcieliło się w to święte ciało i przybrało to święte imię. Macie wyjątkowe szczęście, otrzymując tę szansę – większe niż to, które dane było pustelnikom, mnichom, mędrcom, świętym, a nawet i ucieleśnieniom pewnych aspektów boskiej chwały!
Ponieważ poruszam się razem z wami, jem tak jak wy i mówię do was, ulegacie błędnemu przekonaniu, że jestem zwykłym człowiekiem. Uważajcie na ten błąd. Zwodzi was to, że śpiewam i rozmawiam z wami, a także angażuję się we wspólne działania. Jednak moja boskość może objawić się wam w każdym momencie.
Boskość, każdy jej aspekt, wszystkie imiona i formy przypisane Bogu przez człowieka zamanifestowały się w tej oto ludzkiej postaci. Nie pozwólcie, by targały wami wątpliwości. Jeśli tylko na ołtarzu swojego serca na stałe umieścicie niezachwianą wiarę w moją boskość, będziecie mogli rozpoznać mą prawdę.
Dla ochrony cnót, dla rozproszenia czyniących zło oraz dla przywrócenia odwiecznych zasad prawości Ja, Najwyższy Pan, zstępuję na ziemię. Gdy świat pogrąża się w chaosie, Bóg inkarnuje w ludzkiej formie, aby ukazać, jak osiągnąć wewnętrzny spokój i aby nauczyć społeczeństwa kroczenia ścieżkami pokoju. Dziś walka i niezgoda wyparły pokój i jedność z rodziny, szkoły, społeczności, społeczeństw, z wiosek, miast i państw. Przybycia Boga z utęsknieniem wyczekiwali także święci, mędrcy i asceci. Wznosili modły, więc przyszedłem.
Bądźcie pewni, że wszyscy zostaniecie wyzwoleni. Wiedzcie, że jesteście święci. Idźcie i mówcie innym, że byliście w Puttaparthi i że poznaliście tu sekret wyzwolenia. Wielu z was nie wierzy, że cokolwiek się poprawi, że życie będzie dla wszystkich szczęśliwe i radosne i że wkrótce zaświta złota era ludzkości. Oto zapewniam was, że to boskie ciało nie przyszło na próżno. Odwróci ono kryzys, w którym znalazła się ludzkość. Błogosławię was.
Nie odczuwam bólu, gdyż w ogóle nie mam świadomości cielesnej. Tamtego dnia w Brindawanie pewien chłopiec stojąc na żelaznym stołku przymocowywał toranam [feston] nad drzwiami. Otworzyłem drzwi, a zaskoczony chłopiec spadł na mnie wraz z żelaznym stołkiem. Kość pękła na trzy części. Lekarze powiedzieli ‚Kość Boga jest bardzo mocna. Trudno ją zastąpić.’ Dlatego w jej miejsce wstawili żelazny pręt. To przez ten żelazny pręt kuleję. Nie boli mnie. Również to powoli odejdzie. Patrzcie, nawet w tym wieku jestem bardzo piękny i zdrowy. Czy ktokolwiek inny może takim być?
http://www.egzorcyzmy.katolik.pl/zagrozenia/new-age-homeopatia/514-sai-baba-niebezpieczny-guru-i-szarlatan
Kapsel said
a tutaj przykład jak propaguje sie takich szarlatanów jak powyżej
Elżbieta Ditter – „Ostatnie Dni Spędzone z Sai Babą” Lipiec 2011
Piotrx said
Dla zainteresowanych
jeszcze o “Ciemnej stronie Rocka..”
NON SERVIAM cz 5 .
Romuald Gładkowski
WYOBRAŹ SOBIE…
O budującym, bądź niszczycielskim, oddziaływaniu muzyki wiedziano już dobre dwa tysiące pięćset lat przed narodze-niem Chrystusa. Poganie wykorzystywali zwulgaryzowaną formę muzyki w czasie orgiastycznych festiwali. Nic więc dziwnego, że o muzyce nie zapomnieli współcześni apologeci nieustan-nej rewolucji. I tak, zgodnie z wytycznymi Międzynarodowego Biura Muzycznego w Moskwie, z 1933 roku, przedstawiciel amerykańskich komunistów, Sidney Finkelstein, tuż po zakoń-czeniu II wojny światowej począł nawoływać do przełamania barier pomiędzy muzyką klasyczną – dziełem cywilizacji ła-cińskiej – a “popularną”. Pomawiając zwolenników muzyki z prawdziwego zdarzenia o szowinizm, ulubiony wybieg żydow-skiego świata, nawoływał do szerokiego otwarcia wrót dla mu-rzyńskiego ducha, a w istocie, dla hałasu z buszu, który po latach nazwano rockiem, czy też beatem. Miała to być muzyka rewolucyjnego proletariatu (patrz: Sidney Finkelstein, How Music Express Ideas – International Publishers Co., Nowy Jork, 1952), dająca swój wkład do ogólnoświatowej kultury. Nie zapominajmy przy tym, że w przeszłości rytmiczna muzyka afrykańska była akompaniamentem w kabalistycznych orgiach.
Muzyka rytmiczna zawsze miała na celu oddziaływać podnieca-jąco na system nerwowy człowieka, szczególnie w świecie ma-gii i okultyzmu. Poprzez rytmiczne zawodzenie wprowadzano tłum w stan zbiorowej histerii, kończącej się orgiastyczny-mi wybrykami. Zbiorowa histeria i utrata samokontroli mogą posunąć się bardzo daleko, zamieniając ludzi w trudno roz-poznawalne bestie. Można to nazwać opętaniem przez demony.
Tak usilnie lansowany ostatnio harmider rockowy, z zakłóco-ną harmonią tonów i rytmu, jest jedną z prób zachwiania po-rządkiem świata stworzonego przez Boga. Nic dziwnego, że biorący udział w tego rodzaju orgiach muzycznych kończą his-terycznym wrzaskiem w konwulsyjnych drgawkach. Ponadto, po-przez orgiastyczną muzykę rockową wyzwala się w młodzieży obsesję na punkcie seksu. Prowadzi to do rozwydrzenia, do pozamałżeńskiej ciąży, sztucznych poronień, będących w istocie dzieciobójstwem. Pozbawia się młodzież osobowego charak-teru, usiłuje się ją rzucić w objęcia pogaństwa. Tym samym, tworzy się chorych rodziców produkujących chore dzieci. Atak na młodzież jest atakiem na zdrowie rodziny, jest atakiem na naród, jest atakiem na ład i harmonię w życiu państwa. Doszliśmy więc do sedna sprawy. Przecież o to chodzi rewolu-cjonistom, którzy dążą do zniszczenia narodów i państw, by na ich zgliszczach stworzyć jedno państwo ogólnoświatowe, którym rządzić będzie “elita”.
Współczesna muzyka rockowa jest przede wszystkim antychrześcijańska i rewolucyjna. Niszczy odporność psychiczną słucha-czy. Stała się środkiem do uprawiania zbiorowego nierządu i narkomanii, do wywoływania zbiorowej neurozy, która zosta-wia trwałe ślady w psychice ludzkiej.
Gwałtowna, o orgiastycznym charakterze muzyka jest tanim sposobem wprowadzania się w stan histerii i odurzenia. Rozsadzając system nerwowy młodych słuchaczy, wprowadza ich w stan irytacji, co w przy-padku nadmiernej stymulacji prowadzi do stałych zaburzeń psychicznych, które psychologowie nazywają neurastenią, czy też histerią.
Każdy, kto bez opamiętania pogrąży się w muzyce rockowej, tak jak w zażywaniu narkotyków, zaczyna mieć problemy ze zdrowiem psychicznym. Nieświadomy powodów swojego niesz-częścia, szuka w muzyce, która go gubi, możliwości ucieczki przed rzeczywistością – podobnie jak czyni to pijak, szuka-jąc odprężenia w ciągłym byciu na rauszu. W rezultacie, do-chodzi do problemów z koncentracją, z pamięcią, a nawet do zaburzeń w mowie. Jest się w stanie chronicznej depresji, apatii, pasywności, co prowadzi do wrogiego nastawienia do otoczenia. Zaczyna się liczyć wyłącznie: TUTAJ I TERAZ ! . Jak w świecie okultyzmu.
I to ma być to obiecywane “wyzwolenie” człowieka? Naród, składający się z tak “wyzwolonych” ludzi, może być podbity bez jednego wystrzału. Potwierdzili to Japończycy, podbojem znarkotyzowanej Mandżurii, w wieku XIX, a Żydzi w sześcio-dniowej wojnie z Arabami, w 1967 roku. Tak Chińczycy, jak i żołnierze arabscy, pogrążeni byli w świecie “Yellow Submarine” (Żółta kapsułka zawierająca narkotyk), tak uporczy-wie lansowanym przez The Beatles, w latach sześćdziesiątych naszego stulecia.
Rockowo-beatowy hałas jest rozwiniętą forma politycznej indoktrynacji. Poprzez swój wulgaryzm i orgiastyczność nisz-czy w człowieku zdolność do wypoczynku, skupienia, systema-tyczności, rozmyślań i modlitwy. Wyzwala za to odruchy buntu, brak pokory, i w rezultacie, postawę rewolucyjna, nisz-czycielską, usiłującą odtworzyć przedkreacyjny chaos. Nic dziwnego, że tak wielu młodych ludzi nosi na kurtkach i ko-szulach wizerunek ojca buntu przeciwko Panu Bogu, Baphometa, czyli szatana, wiodący symbol grupy rockowej Czarny Szabas, i nie tylko tej… W zaślepionej nienawiści do Boga, za ustanowienie Przykazań, uciekają się o pomoc do szatana, od dając mu w zamian cześć. Wbrew ateistycznym deklaracjom, są prawdziwymi manichejczykami. Są ambasadorami piekła
Muzyka rockowa stała się narzędziem w rękach mocy Ciemności. Trudno jest nabrać przekonania do wypowiedzi, że jest to forma ekspresji artystycznej w muzyce. Nic z tych rzeczy. Jest to tylko i wyłącznie oręż w wojnie z Panem Bogiem, w wojnie trwającej od chwili, kiedy zbuntowany Lucyfer wypowiedział szaleńcze: “NON SERVIAM” (Nie będę Ci służył!).
Niebezpieczeństwo wyłaniające się z muzyki rockowej jest na-tury psychologicznej, emocjonalnej, duchowej, moralnej, a przede wszystkim narodowej. Próby wykorzystania muzyki, jako środka do stosowania przemocy i szerzenia rewolucji, nie mogą być bagatelizowane. Bunt społeczny, chaos i zbioro-we wariowanie stanowią doskonałą pożywkę dla permanentnej rewolucji.
Nic dziwnego, że pod płaszczykiem działalności artystycznej poczęto ośmieszać moralność chrześcijańską, a sławić perwersję seksualną, pomocną w tym narkomanię, i rewolucję w ca-łym tego słowa znaczeniu. Przy pomocy muzyki beatowej usi-łuje się zabić w ludziach miłość tak do Pana Boga, jak i do Ojczyzny. Dla przykładu, najbardziej rewolucyjny z całej czwórki zespołu The Beatles John Lennon, zastrzelony za deprawowanie społeczności żydowskiej, w lirycznej piosence “Imagine” (Wyobraź sobie) otwarcie głosił ogólnoświatowe zbratanie w buncie przeciwko Panu Bogu:
“Wyobraź sobie, że nie ma nieba,
takie to łatwe, tytko spróbuj,
że nie ma piekła pod nami,
a ponad nami tylko firmament.
Wyobraź sobie, że wszyscy ludzie
żyją dniem dzisiejszym…
Wyobraź sobie, że nie ma państw,
nie jest trudno to uczynić,
że nie ma niczego za co można by walczyć lub oddawać życie,
i nie ma religii także.
Wyobraź sobie, że wszyscy ludzie wiodą życie w pokoju…
Wyobraź sobie, że nie ma własności prywatnej,
zastanawiam się, czy jesteś w stanie to uczynić,
że nie ma potrzeby by być zachłannym, czy głodnym,
że panuje ogólnoludzkie braterstwo.
Wyobraź sobie, że wszyscy ludzie
dzielą się całym światem…
Możesz rzec, że jestem marzycielem,
lecz nie jestem osamotniony.
Mam nadzieję, że pewnego dnia przyłączysz się do nas,
a wówczas świat będzie stanowił jedno”.
Zatem, jest tu zapowiedź zniszczenia w umyśle ludzkim kon-cepcji nieba, piekła, religii, narodu i własności prywatnej. Piosenka ta jest umuzycznioną forma Manifestu humanistycz-nego, a ten, z kolei, wywodzi się z Manifestu komunistycz-nego Karola Marksa. Żydowska działalność wywrotowa jest wszechobecna.
Inspirowana przez humanistów antykulturalna rewolucja rockowo-beatowa uderzyła cała ława na zdobycze cywilizacji chrześcijańskiej, atakując zajadle wszystko co święte, włącznie z twórca Kościoła św., Jezusem Chrystusem. Jest to otwarta forma walki z Kościołem, walki prowadzonej przez Synagogę od czasów Apostołów.
W ramach rewolucyjnej muzyki rockowej pojawiły się anty-chrześcijańskie musicale, jak “Jesus Christ Superstar”, czy też “Hair”. Trudno jest mi powiedzieć, co zrobił z mu-sicalu “Jesus Christ Superstar reżyser Jerzy Gruza, wysta-wiając, wraz z polskimi satanistami, ten utwór w Teatrze Muzycznym w Gdyni, ale jego wersja filmowa jest otwarcie szydercza profanacją świętości, gdzie Jezus Chrystus i apostołowie zostali przedstawieni groteskowo, a Judasz jako bierne narzędzie w rękach Boga Ojca. Judasz-zdrajca wydaje się być główną postacią filmu, a nie Jezus Chrystus, mimo, iż tytuł sugeruje co innego. Judasza przedstawiono w formie budzącej u widza wyrozumiałość i współczucie. To Judasz oskarża Pana Boga za śmierć Chrystusa. Nawet nazywa Go mordercą (!). Tym sposobem, pragnie się podkreślić, że wolna wola człowieka jest bez znaczenia i jednocześnie usiłuje się wymigać przed konsekwencjami grzechu. Co więcej, jest to wyświechtana już próba oczyszczenia Żydów z ewidentnego GRZECHU BOGOBÓJSTWA. Podobne próby czyniła również Światowa Rada Kościołów. W jednym z zalecanych przez nią hymnów są słowa: “Możesz winić za to Piłata, możesz winić Żydów. Możesz zwalić winę na diabła, a ja oskarżam Pana Bo-ga. To Pana Boga powinni ukrzyżować, a nie ciebie i mnie”. W kontekście niniejszej broszury, komentarz jest zbyteczny.
Mówiąc o ogólnoświatowej rewolucji, jest trudno nie wspom-nieć o filozofie brytyjskim, Bertrandzie Russellu, który już w 1922 roku chwalił się, że jest komunistą, a po II woj-nie światowej, gdy świat poznał komunizm z bliska, taktycz-nie przeobraził się w socjalistę (krok wstecz?). W książce pt. “The Impact of Science on Society”, Simon & Schuster, Nowy Jork, 1953, Russell pisał na temat wychowywania dzieci. Uważał, że wpływ domu rodzinnego jest szkodliwy, a zaradzić temu może bardzo wczesna indoktrynacja, rozpoczęta przed dziesiątym rokiem życia. Zalecał stosowanie powtarzalnych wersetów muzycznych, opracowanych przez psychologów. Od psychologii oczekiwał, że da państwu większą możliwość kon-troli nad ludźmi. Nic zatem dziwnego, że pojawiły się wy-dawnictwa muzyczne, jak powiedzmy Young People’s Records Inc. , wypuszczające nagrania operujące efektami hipnozy, które są w stanie wywołać u młodego słuchacza pozytywne nastawienie do ogólnoświatowego obywatelstwa, a wrogie do patriotyzmu, narodu i wszystkiego co wiąże się z cywiliza-cją łacińską. Poprzez “usypiające piosenki” można pacholę-ciu włożyć do głowy co tylko się zapragnie. Hipnotyzująca monotonia wprowadza ludzi w świat ułudy, gdzie wszystko wy-daje się być zrównane, w rytm beatu, a więc staje się nie-ważne. Słuchacz pogrąża się w stan apatii, stan paraliżują-cej niemocy. Można też odwrotnie, poprzez sztuczne podnie-cenie, wprowadzić odbiorcę muzyki spreparowanej w stan neu-rozy, i skłonić go do wykonania każdego polecenia. Tym spo-sobem, można tysiące odurzonych młodzieniaszków wypuścić na ulice, każąc im demolować wszystko, co nawinie się pod ręce, czyli wszcząć rewolucję. Na razie, przeprowadza się próby na mniejszą skalę, powiedzmy profanując i niszcząc cmentarze…
W rewolucyjnym manifeście, który miał być cocktailem Mołotowa dla młodzieży, zatytułowanym: “DO IT !” (Simon & Schuster, Nowy Jork, 1970 r.), Jerry Rubin przyznał wprost, że rock and roll naznaczał początek rewolucji, gdyż udało się po-wiązać młodzież, muzykę, seks, narkotyki i buntowniczość ze zdrada – a taka mieszanka, zdaniem Rubina, jest wyjątko-wo trudna do pokonania. W “DO IT !” Jerry Rubin nawołuje młodzież do porzucania domów rodzinnych, palenia i równa-nia z ziemią szkół, i tworzenia nowego społeczeństwa na zgliszczach Tradycji. Ba, tenże Rubin wzywa młodzież do zabijania własnych rodziców, w ramach protestu przeciwko istniejącemu porządkowi społecznemu. Wmawia młodemu czytel-nikowi, że rodzice są jego głównym ciemiężcą. – Kolejny Nieczajew?
Nie zapominajmy, że antykulturalna rewolucja z lat sześć-dziesiątych rozpoczęła się od: “I Can’t Get No Satisfaction” McLendona.
Zezwierzęcenie moralności człowieka zawsze prowadziło do je-go zagłady. Stary Testament daje nam, jako przykład, Kananitów, którzy uprawiali kult phalliczny, kończąc na całkowitej rozwiązłości. Przestali istnieć. Starożytny Izrael również upadł, ponieważ przejął od sąsiadów pogański kult seksu. Egipt, Grecję i Rzym rozpasanie seksualne także doprowadzi-ło do unicestwienia. Wszyscy wyżej wymienieni mieli jedną cechę wspólną: “Każdy czynił to, co było słuszne w jego oczach” (Ks. Sędziów 21;25). Czyli, dokładnie to samo, co radzą nam robić humaniści naszych czasów (!).
Proponowana nam rewolucja seksualna niszczy rodzinę, na któ-rej przecież opiera się organizacja narodu. Dotknięte ową rewolucją matki liczą głównie na zapomogi społeczne, a ojco-wie tracą zainteresowanie by zabiegać o dostatek dla rozbi-tej rodziny. Ruch seksualnej liberalizacji z kobiecości i męskości usiłu-je uczynić relikt przeszłości, a monogamicznemu pożyciu od-mawia miana wyłączności narzuconej przez normy moralne. Ro-dzinne perypetie, spowodowane rewolucją seksualną, rywaliza-cja pomiędzy kobietą i mężczyzną, pomieszanie pojęć i miejs-ca w pożyciu płciowym, zachwiały strukturą tradycyjnej ro-dziny, niszcząc w niej współpracę, harmonię i solidarność, cechy, które przez pokolenia budowały podstawę chrześcijań-skiego świata, jego rozwój i dostatek, na którym żeruje obecnie cały świat.
Tak wiele sił i środków poświęca się na obalenie “mitu męs-kości”. W imię “wyzwolenia” kobiet, usiłuje się ignorować rolę mężczyzny. W rezultacie, mężczyzna schodzi do podziemi? z musu staje się wrogiem rodziny i tak zorganizowanego spo-łeczeństwa. Zaczyna być dziko agresywny, rzuca się w objęcia pornografii, alkoholizmu, narkomanii i orgiastycznej muzyki rockowej, a w najlepszym przypadku szuka rekompensaty w kompulsywnym oglądaniu pełnych przemocy filmów i brutalnych za-wodów sportowych, ciesząc się widokiem zmagań wyselekcjono-wanych, i nielicznych, bohaterów męskiego świata. Z kolei, “wyzwolone” kobiety, przerażone licznymi napadami i gwałtem, całymi godzinami ćwiczą karate i kulturystykę (!), czy też szkolą się, na niezliczonych kursach, jak nie dać się zgwał-cić, a jeśli już, to co z tym uczynić.
Jednym słowem, do marksowskiej walki klas dołączono walkę płci. Dla podtrzy-mania przy życiu rewolucji. Poprzez ruch “wyzwolenia”, humaniści obiecują wolność sek-sualną tak dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Nie na tym pole-ga zorganizowanie narodowego organizmu. Mechanizacja norm postępowania powoduje, iż w rzeczywistości nikt nie jest wolny. Bezcelowa kopulacja, gdzie każdy z każdym, a nawet tej samej płci, oparta na hedonistycznej dewizie: “TUTAJ I TERAZ.”, nie ma nic wspólnego z miłością bliźniego, nie posiada przed sobą CELU NA PRZYSZŁOŚĆ, który jest nieodzow-ny dla wszelkiego rozwoju.
Różnica płci jest najistotniejszym czynnikiem w naturze. Wysiłki zmierzające do jej zniwelowania, poprzez ruch wyz-wolenia kobiet, otwarte małżeństwa, homoseksualizm itp., są bardzo niebezpieczną donkiszoterią, za którą przyszłe poko-lenia będą musiały odpokutować. To jest próba korekty Bo-żego świata. To jest próba zrównania się z Bogiem, usiłując być panem kreacji. To jest bunt przeciwko Panu Bogu. Jaki-kolwiek bunt przeciwko Bożym Przykazaniom nie może ujść bez-karnie: “We czci niech będzie małżeństwo pod każdym wzglę-dem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg” (Hbr 13;4).
Radzimir Grzmiwój
Piotrx said
Bardzo dobry film dokumentalny ukazujący „Ciemną stronę rocka” z polskim lektorem
„Dzwony piekieł”