W obronie garnituru – stroju współczesnego dżentelmena
Posted by Marucha w dniu 2012-10-05 (Piątek)
Na naszych oczach w przeszłość odchodzi sympatyczny element codzienności jakim jest garnitur. Widać to na przykładzie coraz częstszych spotkań, nawet na najwyższym szczeblu polityków, czy biznesmenów. Coraz częściej rezygnują z garnituru przedstawiciele wysokiej arystokracji. Trend ten widać także na ulicach oraz niestety podczas uroczystych nabożeństw w kościołach. Może ktoś powie że to nic, że jak nie garnitur, to będzie coś innego.

Luis Segura Vilchi, waleczny Cristero w garniturze. Zdjęcie wykonane na kilka minut przed męczeńską śmiercią z rąk komunistów.
A jednak czy dla mężczyzny z naszego kręgu cywilizacyjnego istnieje jeszcze prócz garnituru jakiś inny strój godny i reprezentacyjny? Czy mamy jakieś inne odzienie, który odzwierciedlałby choć trochę to, czego Zachód dokonał w dziedzinie udoskonalenia i uwznioślenia kultury codziennej, przepajając zwyczajne życie porządkiem, umiarem, schludnością, elegancją a zarazem praktycznością a ostatecznie duchem zakorzenionym w Ewangelii? Oczywiście istnieje tylko garnitur! Jest on bowiem dla dżentelmena tym, czym habit dla mnicha, sutanna dla księdza, czy mundur dla żołnierza!
Dziś coraz częściej widać, że strój ten jest atakowany, że próbuje się od niego odejść. To, iż być może jego dni są policzone napawa wielkim smutkiem, bowiem na horyzoncie świata mody nie pojawia się nic, co mogłoby ten strój – relikt wspaniałej Belle Ėpoque zastąpić! Nie ma niczego równie godnego, co tak dobrze nawiązywałoby do zachodniej dobrej tradycji eleganckiego stroju dżentelmena. Gdybyśmy mieli do czynienia z próbą powrotu do zwyczajów i mód jeszcze dawniejszych jak np. surdut, czy frak nie mówiąc już o np. kontuszu, można by tylko przyklasnąć, ale w dzisiejszym tak przesiąkniętych egalitarnym nieporządkiem czasach pomysł powrotu do owych strojów najpewniej wzbudza w czytelnikach sarkastyczny uśmiech. I słusznie, bowiem cały kontekst kultury i współczesnego obyczaju pasuje do owych dawniejszych form jak przysłowiowy kwiatek do kufajki. Niestety nie widać tu niczego godnego uwagi.
Lansowane zaś są stroje wywodzące się raczej ze świata sportu lub z ulicznych – często amerykańskich subkultur – a nierzadko z amerykańskiego marginesu społecznego. Tragizm tego stanu rzeczy ukazują doprawdy żenujące i niezwykle smutne wypadki, kiedy to umiera mężczyzna, który w swoim życiu w garniturze nigdy nie chodził i nawet takiego nie posiadał. Niestety łatwo to sobie wyobrazić, bowiem jeśli mężczyzna np. nie zdawał matury, nie poszedł na studia wyższe, gdzie (przynamniej tak było jeszcze do niedawna) na egzaminie należało pojawić się w garniturze), jeśli wreszcie nie miał ślubu a tylko rozpoczął (bez „zbędnych ceregieli”) życie z konkubiną zwaną dziś dla niepoznaki partnerką, to niestety może się zdarzyć, że i na pogrzeb w jego szafie garnituru się nie znajdzie. Bardzo to wymowne i smutne.
W cywilizacji chrześcijańskiej bowiem każdy stan społeczny wypracował dla siebie jakiś rodzaj stroju odświętnego, eleganckiego. Nawet ubodzy chłopi jeszcze 100 lat temu pięknem swych strojów mogli zachwycać nawet koronowane głowy! Wystarczy wspomnieć o chłopskich strojach regionalnych. To samo tyczyło się mieszczan, duchownych nie mówiąc już o szlachcie i arystokracji.
Ubóstwiająca równość kultura współczesna, której ideałem jest egalitarne społeczeństwo bezklasowe, coraz bardziej zaciera te piękne i dobre różnice pomiędzy ludźmi. Ich efektem jest świat bezbarwny i monotonny. W tej monotonii jednak mamy jeszcze pewne elementy będące bladym odbiciem wielobarwnej rzeczywistości, która odeszła zasadniczo wraz z końcem Belle Epoque. Tym właśnie bladym odbiciem w przypadku stroju męskiego jest garnitur. Dlatego właśnie warto go bronić i napisać o nim parę ciepłych słów.
Charakterystyczne jest że niechęć czy nawet otwartą wrogość do garnituru charakteryzuje nieomal wszystkich rewolucjonistów: tak tych spod znaku liberalno-demokratycznego jak i tych spod znaku socjalno-zamordystycznego. Pierwsi hołdują bylejakości i chaosowi, którego najskrajniejszym przejawem jest brudny i śmierdzący styl punk, drudzy zaś na ogół tworzą wariacje na temat mrocznego, faszystowskiego munduru i skórzanego płaszcza.
Garnitur to marynarka z klapami oraz spodnie, czasami także kamizelka. Do tego oczywiście koszula oraz krawat, na nogach zaś buty ze skóry (nie ekologicznej) a na głowie czapka a najlepiej kapelusz. Oto strój, w którym jeszcze na szczęście może spokojnie wyjść na ulicę każdy przyzwoity mężczyzna. Z pozoru moglibyśmy powiedzieć, że to rodzaj uniformu dla mężczyzn i z tego powodu odrzucić go jako ograniczający męską wolność i kreatywność. To jednak tylko po części prawda, bowiem jak już to wspomniano, obecnie nie ma wobec garnituru lepszej alternatywy, a on sam daje wbrew pozorom całkiem dużo możliwości ekspresji typowych każdemu z nas cech.
Świetnie pokazuje to podejście do szycia garnituru pewnej brytyjskiej niezwykle elitarnej firmy krawieckiej. Otóż kiedy mężczyzna zgłasza się do niej, by zamówić dla siebie garnitur, specjaliści najpierw ustalają rozmaite szczegóły. Pytają o wiek, zajmowane stanowisko, przeznaczenie szytego stroju (do pracy w biurze, do chodzenia w wolnym czasie), pytają na jaką porę roku ma być on przeznaczony, oraz porę dnia. Biorą też pod uwagę charakterystyczne cechy urody klienta a także co ważne mankamenty sylwetki, po to aby przyszły garnitur mógł je skorygować. Jeśli weźmiemy jeszcze pod uwagę najbarwniejszy i wykwintny element stroju męskiego, jakim jest krawat oraz współgrającą z całością koszulę (nie mówiąc już o dodatkach jak spinki, zegarek, pasek do spodni) to okaże się że skomponowanie całości jest nie lada wyzwaniem. Z całą pewnością uczynienie tego ze znawstwem i starannością da w efekcie małe dzieło sztuki w postaci eleganckiego i uwzględniającego typowość i niepowtarzalność właściciela stroju, którego kontrrewolucyjny charakter jawi się wtedy jako zupełnie oczywisty.
Arkadiusz Stelmach
http://www.pch24.pl
Komentarzy 10 do “W obronie garnituru – stroju współczesnego dżentelmena”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Dzięcioł said
No i dodajmy, że garnitur dobrze leży dopiero w trzecim pokoleniu – tę zasadę faktycznie często można stwierdzić gołym okiem. P.S. Może warto zajrzeć tu: http://www.savoir-vivre.com.pl/?3.-ubior-i-wyglad,11
RR said
Moda obecnie jest naprawdę ciężka do strawienia. Nazywają to metrosex, później unisex itp. Ja to nazywam, mężczyźni jak kobiety, kobiety jak fleje.
I taka prawda. Mężczyzna przestał być męski, kobieta przestała być kobieca i estetyczna. Drogie ubrania znanych marek przypominają ubrania menelstwa z lat 60-80… Bo gdyby je pobrudzić to niczym by się nie odóżniały od stylu biedniejszej części proletariatu zeszłych dekad. Jakieś waciaki, jakieś kufajki. Dziś te ubrania kosztują małą fortunę. A co tu dopiero pisać o modzie dżentelmenów, garniturach itp. Sam nie mam pochodzenia z klas wyższych ale jako że ciężko mi znaleźć obecnie dobrze spasowane i uszyte ubrania muszę sięgać po klasyczny garnitur. Tylko i tu pojawia się problem, bo i garnitury obecnie szyte są z badziewnych plastikowych materiałów a ich krój jest mówiąc bez ogródek damski.
Pozostaje krawiec, albo naprawdę długie poszukiwania czegoś sensownego.
Rysio said
Garnitury są różne w różnych stronach świata.
http://mudgeediveandtravel.com/images/PNG22_HuliWarriorandWaterfall.jpg?540
166 bojkot TVN said
Fakt, szkoda byłoby garnituru, ale wieści o jego śmierci są mocno przesadzone. Szczególnie w naszych warunkach klimatycznych to bardzo praktyczny strój.
Ale bez przesady!
Skrajną formą doskonałości garnituru są mundury. Nie ma bardziej przystojnego mężczyzny niż w dobrze skrojonym mundurze na atletycznej (bez przesady) sylwetce. Niech się schowają wszystkie garnitury, fraki i smokingi, a nawet seksowne bokserki czy męskie stringi.
Poza tym ocena człowieka po garniturze w obecnej Polsce może być niestety jedna. Posiadacz drogiego i świetnie skrojonego garnituru to albo agent Tomek w pracy pt: polowanie na idiotkę Sawicką, czy inną Weronikę Ukrainkę-Pazurę; albo wyższy urzędnik „państwowy”, który pasożytuje na naszych podatkach i może sobie pozwolić na garnitur, bo nie musi na niego ciężko pracować; albo mafiozo, czy inny bandyta lub złodziej, który musi się w ten sposób kamuflować i udawać dobrze prosperującego biznesmena, którego jednego stać na drogie garnitury. Może to jest powód mniejszej popularności garniturów wśród uczciwych ludzi?
Kar said
..Świetnie pokazuje to podejście do szycia garnituru pewnej brytyjskiej niezwykle elitarnej firmy krawieckiej…
hmmm..ja dzisiaj patrze na swietnosc garnituru brytyjskiego z innego punktu widzenia..ja widze ten koszmarnie niechlujnie dyndajacy krok gaci (czyt. spodnie) kolebiacy sie blisko kolan..moj znajomy mowi, ze to jest super wynalazek XXI w. Petent nie musi gonic do WC z pilna potrzeba, bo rznie besposrednio w te sprytnie skonstruowane gacie, i lazi, az do wysuszenia..co sie wysuszy to sie wykruszy-moj dobry znajomy rzecze
Kar said
i jeszcze.. moda spelnia swoje dzisiaj zadanie, ma swoj specyficzny „urok” akcent/trend jak zdzira/alfons wyglad …(slut/bitch/whore/fuggy look)
Rysio said
re 4. „………Skrajną formą doskonałości garnituru są mundury. Nie ma bardziej przystojnego mężczyzny niż w dobrze skrojonym mundurze na atletycznej (bez przesady) sylwetce. Niech się schowają wszystkie garnitury, fraki i smokingi, a nawet seksowne bokserki czy męskie string……”
Tak PISiura – takie folksdojczki jak ty zawsze „szły (panny) za mundurem sznurem”.
Ech ty durna babo!
Czy naprawdę nigdy nie słyszałaś powiedzenia, że to nie strój zdobi człowieka?
Poniżej masz moje zdjęcie, co prawda nie w mundurze.

PS. Mundurowi zawsze są przystojni – masz tu jeszcze jednego na deser.

Panie Rysiu, że się zapytam nieśmiało… i po ch… taki komentarz? – admin
Zerohero said
A ja przyznam, że się obśmiałem klikając na tego mundurowego z czachą 😀
..i choć mundury niemieckie zakodowały mi się traumatycznie, to muszę przyznać, że Bojkot166 ma bezapelacyjną rację. Dobry mundur nie jest zły. III Rzesza wg. mnie miała całkiem dobrze zaprojektowane mundury, dobre autostrady i kilka innych rzeczy. Niestety 🙂
Rysio said
Tak Zerohero – chyba masz rację, że zawsze to przyjemniej gdy rodzinę ci wymorduje przystojny SS-man w dobrze skorojnym mundurze niż jakiś tam czerownoarmista w dziurawych i brudnych łachach.
😦
Rysio said
Bo żołnierze Panie Gajowy to niewolnicy, którym ich Pan i Władca tymczasowo dał broń i pokazał w którym kierunku mają strzelać i kogo zabijać.
PS. Chociaż są wyjątki – np. żołnierze Szwajcarii.