Zagęszcza się sytuacja wokół Syrii i Iranu. Na naszych oczach toczy się rozgrywka pomiędzy Zachodem i jego dalece autonomicznym pupilem Izraelem, a Rosją. Wynik tej rozgrywki ma ogromne znaczenie dla układu światowego. Jest to pierwszy przypadek w ostatnich z górą 20 latach, w którym Rosja skutecznie, jak do tej pory, blokuje działania pragnących ustanowić New World Order.
Klęską i ośmieszeniem Rosji było zniszczenie Jugosławii a później upokarzanie Serbii. Rosja, będąc traktowaną jak przedmiot, bezsilnie obserwowała bandyckie operacje Zachodu w Iraku, Afganistanie, a nawet ostatnio w północnej Afryce, gdzie mieliśmy do czynienia ze swego rodzaju wykiwaniem Rosji, mającej już status podmiotu na scenie międzynarodowej. Ale z Syrią trafiła kosa na kamień. Powtórzę – jak do tej pory. Podobnie jest z Iranem.
Jakie są perspektywy rozwoju sytuacji? Jak długo wytrwa Rosja, a jak długo Zachód będzie napierał i nie odpuszczał? Tego nie wiemy. Zachód dysponuje wciąż daleko szerszym arsenałem środków niż Rosja. Obecnie (4.10.12) dochodzą wieści o ataku tureckim na Syrię, Iran mówi o nasilających się cyberatakach na jego system informatyczny, w Teheranie wybuchają zamieszki (których wybuch niedawno – zapewne zupełnie przypadkowo – zapowiadał minister SZ Izraela Avigdor Lieberman).
O co tu w ogóle chodzi? Generalnie – siły judeookcydentu próbują zniszczyć niewygodne im rządy krajów arabskich, ustanowić państwa/rządy marionetkowe, zapewnić hegemonię Izraela w skali mikro oraz hegemonię USA w skali makro – basenu Morza Śródziemnego, Afryki Północnej, Bliskiego Wschodu, Półwyspu Arabskiego, Morza Czerwonego oraz wyjścia na Kaukaz. Wszystkie te elementy układanki rozbijają się o program jądrowy Iranu, który stanowi clou problemu.