Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Sarmatus Rex o Próby pisania historii Holokau…
    errorous o Próby pisania historii Holokau…
    revers o Wolne tematy (38 – …
    Boydar o Wolne tematy (38 – …
    Boydar o Próby pisania historii Holokau…
    Boydar o Wstydliwe zakątki niezwyciężon…
    Boydar o Pomoc, jaką PiS udzielił Ukrai…
    decentr o Masakra na Placu Tiananmen – f…
    Liwiusz o Próby pisania historii Holokau…
    revers o Wolne tematy (38 – …
    bez loginu o Nikt nie obalał rządu Ols…
    MatkaPolka o Próby pisania historii Holokau…
    tom o Nikt nie obalał rządu Ols…
    bez loginu o Czy sztuczne mięso jest nieeko…
    Krzysztof M o Wolne tematy (38 – …
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

Wygięty krzyż (2)

Posted by Marucha w dniu 2012-10-09 (Wtorek)

Tekst nadesłała p. Ola Gordon. Jest on bezpośrednią kontynuacją artykułu zamieszczonego wcześniej w gajówce, do którego polecam powrócić:
https://marucha.wordpress.com/2011/12/07/wygiety-krzyz/

Jeśli ktoś pozostanie obojętny wobec opisanych ekscesów – a właściwie bezczelnych, jawnych bluźnierstw i satanistycznych szyderstw – to istotnie, trzeba będzie strzepnąć pył z szaty swojej i odejść od niego.
Admin.

*                       *                        *

Fragment rozdziału 9 książki „Wygięty krzyż”, autor Pierre Compton.

(…)
“Antychrystem”, powiedział Hilaire Belloc w 1929 roku, “będzie człowiek”.

Ale chyba najbardziej absurdalne uzasadnienie zmian przedstawił jeden z naszych najbardziej “postępowych” biskupów, który powiedział do autora: “Nowa Msza ruszyła wczoraj pełną parą. Gitary słychać było w całej mojej diecezji”.

3. Doktrynalne i liturgiczne zmiany w Kościele wkrótce pokazały efekty, prognozowane przez konserwatystów, i choć wiele z nich było wstrząsających, wciąż pozostają mało znane nawet ludziom, którzy żyją w krajach, w których wystąpiły.

Kiedyś postrzegano to jako burzenie najbardziej ekstremalnego porządku; w czasie rewolucji francuskiej, nierządnicę wciągnięto na ołtarz katedry Notre Dame, gdzie ukoronowano ją i czczono jako Boginię Rozumu, albo kiedy z katedry w Chartres chciano zrobić Świątynię Rozumu.

Ale takie rzeczy bledną jako nieważne w porównaniu z profanacjami i sprośnościami, które miały miejsce, często za zgodą biskupów, w niektórych z najbardziej czczonych obiektach katolickich po obu stronach Atlantyku.

Nastąpiło widoczne oderwanie od ustanowionego rytuału, kiedy takie rzeczy jak wspólna wieczerza miała miejsce podczas uroczystej Mszy, kiedy kapłan, uzbrojony w nóż do chleba, miał przed sobą duży bochen, który zaczął kroić na kawałki, częstował innych i siebie, do czasu kiedy ogólne chrupanie pokazało swoje uznanie dla ciała Chrystusa. Takie wieczerze, serwowane w domu parafianina, stały się stałym elementem holenderskiego życia rodzinnego. Czasami to “pani domu”, a nie ksiądz, przewodniczy Mszy, celebrowanej w jej “najlepszym pokoju”.

Było kilka miejsc, gdzie tradycyjny urząd kapłana został przejęty przez kobietę, która szła wśród wiernych dając Sakrament każdemu, kto stał z otwartymi ustami i doprowadzającym do mdłości pokazywaniem języka i zębów. Czasami umieszczano go w spoconej dłoni dziecka, lub między drżącymi palcami i dłonią staruszków, którzy szybko upuszczali go na podłogę, gdzie mógł zostać podeptany; albo może podany samodzielnie.

Jedna mała dziewczynka wyszła z Mszy, w jednej z bardziej “postępowych” regionów Holandii, mówiąc, że dowiedziała się więcej niż kiedykolwiek patrząc na swojego brata w kąpieli. Bo ministrant, który, w Anglii, mógł być w czwartej klasie, był nagi.

Papież Paweł, zdecydowany nie pozostawać w tyle w biegu po postęp, podpisał specjalny dekret w ramach którego, każdy kto chciał poczęstować się Krwią Chrystusa, mógł zrobić to przez słomkę. W ten sposób niektóre kościoły zaczęły przypominać kawiarnie, zwłaszcza, gdy z sanktuarium wydobywały się odgłosy dyskoteki, z krzykami, brzdąkaniem i tupaniem, towarzyszącym celebrowaniu Mszy jazzowej, beatowej, i Mszy typu “yeah-yeah”.

Były Msze dla nastolatków, gdzie zamiast sakramentalnego Chleba i Wina, serwowano hot dogi, bułki i coca-colę. W innych, whisky i krakersy zajęły miejsce opłatków. Dla niektórych księży noszenie alby było niewygodne podczas odprawiania Mszy, więc ubierali się w koszule z krótkimi rękawami.

Nowa wolność dawała szansę politycznym ekstremistom do reklamowania swoich zazwyczaj lewicowych poglądów. Jedno z najważniejszych seminariów w Kanadzie sprzedano Czerwonym Chińczykom, którzy wyrwali tam tabernakulum, i w jego miejscu umieścili portret hurtowego mordercy, Mao Tse Tunga. Później stało się centrum szkoleniowym dla rewolucyjnych bojówkarzy ulicznych.

We wrześniu 1971 roku, szkoła katolicka w Vald’Or, Abitibi, Quebec, zainicjowała nową grę dla chłopców. Było nią plucie na figurę Chrystusa na krzyżu, a ten kto opluł twarz największą plwociną, był ogłoszony zwycięzcą. To odnotowano w gazecie francusko-kanadyjskiej, Demain Vers, we wrześniu 1971 roku.

W jednej z prowincji Ameryki Południowej, gdzie rzadko cichły niepokoje, miejscowy biskup Casaldaliga stanął po stronie zainspirowanych przez Rosjan powstańców. Przywdział ubiór partyzancki, wraz z pasem na pociski, i udał się nauczać i odprawiać Mszę pod nadanym sobie imieniem, Biskup Sierpa i Młota.

Ale prawdziwie straszną scenę odegrano w bazylice Santa Maria de Guadalupe w Meksyku, gdzie przed głównym ołtarzem złożono w ofierze kozę. To nie tylko fakt zabicia zwierzęcia w kościele wymaga komentarza. Wydaje się, że nie wyszedł on od żadnej z osób tam obecnych, którzy patrzyli, byli zdumieni, a potem odeszli, bez wątpienia uważając, że był on częścią nowego porządku w Kościele. I tak było. Ale abp Gomez, kustosz bazyliki, wiedział więcej, tak jak ten dziwny tłum ludzi, których faktycznie wynajął na tę okazję.

Koza, o której mówi się, że została stworzona przez diabła, występuje w tradycji satanistycznej tych, których tajnym planem zawsze było zniszczenie Kościoła. Wydarzenie, o którym mowa, przypomina część starego przed-chrześcijańskiego rytuału, kiedy ofiarę z kozy składano na ołtarzu podczas Dnia Pojednania. Grzechy arcykapłana, i ludzi, przechodziły na drugie zwierzę tego samego gatunku, które następnie stało się kozłem ofiarnym i było wyprowadzane na pustynię, lub, w demonologii, było zrzucane z urwiska w ogień piekielny, którym opiekował się Azazel, upadły anioł.

Dlatego nie była to zwykła, lecz czarna Msza, którą odprawiono w Mexico City, z wykorzystaniem odwróconego krzyża, wydarzenie, które sfilmowali i nagrali jego organizatorzy.

Ale takie rzeczy zaznaczyły tylko początek, podobnie jak coraz większa wrzawa, popierana przez księży, do aborcji, i seksualnych aberracji, by uznać je za całkowicie normalne. Byli księża, którzy niemal krzyczeli z dachów, że byli zadowoleni z faktu, że są homoseksualistami, jakby to było przywilejem, który uznawano za “psychologiczne spełnienie osobowości człowieka”. Zostało to przyjęte, w niektórych miejscach, by zboczeńcom tej samej płci, udzielano ślubu kościelnego.

W Paryżu, mężczyzna i kobieta, paradowali nago przed ołtarzem, gdzie ślubu udzielił im ksiądz, który przekazał im, co zostało nazwane “wysublimowanym” błogosławieństwem małżeńskim. Postępowa Holandia, aby nie pozostawać w tyle, zareagowała wiadomością, że para mężczyzn homoseksualistów wymieniła przysięgi i obrączki podczas ślubu kościelnego, podczas gdy amerykański ksiądz, który nadal pełnił obowiązki, mimo że był cytowany w sprawie rozwodowej, radośnie bił się w piersi i potwierdził, że on również był wyzwolonym zboczeńcem moralnym, co udowodnił udzielając ślubu parze lesbijek.

Był to owocny czas dla wszelkiego rodzaju szaleńców i oportunistów. Była zakonnica, Rita Mary, dołączyła do amerykańskiej wspólnoty świeckich, której członkowie chcieli wprowadzić “nowego ducha w życiu religijnym”. Tchnienie tego ducha nowości nagle objawiło jej, że “Bóg Ojciec jest kobietą”. Inni, którzy opowiadali się za sprawą wyzwolenia kobiet, przyjęli to samo hasło, i jako część ich kampanii, na ulicach pojawiły się samochody zdobione naklejkami “Módlcie się do Boga, ona wam da”.

Handlowcy szybko wykorzystali to jako dobry pomysł, i do aut Rita Mary wkrótce dołączyły inne, oferujące bardziej materialną poradę: “Z Jezusem po twojej stronie odniesiesz większe sukcesy w biznesie”.

Pozostając dalej w Ameryce, w lipcu 1976 roku, w Stubenville, Ohio, odbyło się spotkanie, na którym tysiące księży przyjęli nowy zamiar “deklerykalizacji posługi”, co oznaczało w rzeczywistości, rezygnację z pracy. Poradzono im, by przygotowali się do upadku porządku społecznego, a następnie, po modlitwie, niektórzy odkryli, że otrzymali dar uzdrawiania. Odbyło się ogólne nakładanie rąk, i potem w mieszanym zgromadzeniu, wśród krzyków, zapanowało przytulanie i całowanie siebie nawzajem.

Wybuchy spontanicznego uczucia, jak się przekonamy, szybko stały się cechą nowej Mszy, jak również rosła obsesja na punkcie seksu. “Badający dotyk”, odnoszący się do ciała, stał się nowym rodzajem kultu.

Na spotkaniu w Filadelfii, na którym obecni byli kard. Wright wraz z ośmioma jego biskupami, główny mówca, o. Gallagher, powiedział słuchaczom, że “dotyk ma kluczowe znaczenie”. I można przypuszczać, że tłumione instynkty wielu znalazły ulgę, że już od dawna domagali się w słowa, które powiedziano: “Nie trzymajmy się za ręce nieseksownie”.

Dziewięciu biskupów przekazywało uśmiechy i błogosławieństwa dla “miłości”, jak nazwano takie okazywanie emocji, które potem miało miejsce.

Wariacji na ten sam temat wysłuchano na Narodowym Kongresie Duszpasterstwa w Liverpoolu w 1980 roku, kiedy przekazano deklarację, która, ku zaskoczeniu przedstawiciela angielskiej publiczności, deifikowała najbardziej uważany za oczywisty akt małżeński: “W czasie stosunku płciowego mąż i żona kreują Chrystusa”: oświadczenie, które brzmi podejrzanie, jak słowa Aleistera Crowleya, że “organy płciowe są obrazem Boga”.

Najnowszy wypad w strefę kościelnej bzdury (styczeń 1982) został złożony przez bp Leo McCartie, katolickiego biskupa pomocniczego Birmingham. Niech rastafarianie, namawiał, głównie młodzi czarni, którzy noszą wełniane czapki i splatają włosy w sznurki, korzystają z pomieszczeń kościelnych. Oni oddają cześć nieżyjącemu cesarzowi Haile Selassie w Etiopii jako prawdziwemu Bogu, wierzą, że Chrystus był czarny, i palą marihuanę, element ich rytuału religijnego.

Biskup przyznaje, że Kościół nie mógł popierać palenia marihuany w swoich budynkach, ale tylko dlatego, że jest to niezgodne z prawem. Ale rastafarianizm, mówi dalej, to ważne doświadczenie religijne, a jego zwolennicy stosują konopie jako “sakrament, porównywalny z kielichem lub puszkami na komunikanty w kulcie chrześcijańskim”. Więc teraz już wiemy.

Weźmy kilka więcej przykładów tego, co tendencja modernistyczna osiągnęła w Ameryce, wszystkie, pamiętajmy o tym, bez wywołania więcej niż pojedynczego protestu, tu i tam, ze strony hierarchii. Ponadto, to wszystko było zatwierdzone przez papieża Pawła, o czym świadczy obecność jego oficjalnego przedstawiciela, który przekazał papieskie pozdrowienia tym, którzy wystrojeni, brykali, i robili z siebie antyreligijnych idiotów demonstrujących nową wolność.

Przez ostatnie dwa lata, 28 czerwca, Katedra św. Patryka w Nowym Jorku, była punktem końcowym, co jest znane, zarówno władzom kościelnym i świeckim jako Gay Parade. W 1981 r. tłum szacowany na 50.000 maszerował Fifth Avenue, prowadzony przez postać z wybieloną twarzą, ubraną w plisowaną i do kostek suknię i kapturek, która wirowała w górę i w dół ulicą i chodnikiem przed katedrą na łyżworolkach. Przynajmniej jeden z gapiów rozpoznał tę postać, jako renomowanego brokera z Wall Street.

Osoba, którą uważano za Wielkiego Marszałka Parady, wysiadła z czarnej limuzyny, dała błazeński popis na stopniach, delikatnie trzymając bukiet bratków, tak jakby chciała wejść frontowymi drzwiami. W tym czasie pan McCauley, adwokat z Nowego Jorku, mając dosyć tego co widział, chwycił te kwiatki i rzucił je w twarze tych, którzy zgromadzili się za marszałkiem. Zaczęła się bijatyka, i policja odprowadziła go za wyrażanie sprzeciwu.

Zabrało dwie godziny, żeby parada przeszła dany punkt i zebrała się wokół katedry. Niektórzy byli przebrani za księży, inni za zakonnice, niektórzy ubrani w czarne skóry i łańcuchy. Była jedna grupa zwana Godność, i druga znana jako Północno-Amerykańskie Stowarzyszenie Miłości Między Mężczyzną i Chłopcem.. Nieśli duży znak, zapowiadający, że “Miłość między mężczyzną i chłopcem jest piękna”, starsi członkowie szli ramię w ramię z chłopcami, których średni wiek wynosił około 13 lat, a niektórzy z nich mieli na sobie stroje kąpielowe.

Maszerujący geje-socjaliści nieśli czerwony banner i wykrzykiwali słowa nienawiści wobec Boga i Kościoła. Ale ich szaleństwo bardziej pasowało do gejowskich wojujących ateistów, którzy ryczeli jednym głosem: “Zniszczyć Kościół! Śmierć Kościołowi!” Inny krzyczał “Zniszczyć państwo!”, pokazując, że dała się słyszeć prawdziwa siła napędowa demonstracji.

Potem przyszło interludium, kiedy mężczyzna, w habicie mniszki, wlokąc odwrócony krzyż, wykonywał taniec, któremu towarzyszyły obsceniczne gesty, przez pełne pół godziny. Później pokazała się grupa, która zachowywała się tak, jakby zapalała świeczkę przed drzwiami katedry. I wtedy wrócił pan McCauley. Odnowił swój protest, zwrócił się do policji, by zatrzymała te skandaliczne występy, i natychmiast został aresztowany.

Następnie homoseksualiści wyłożyli duży banner na barykadach wzniesionych na schodach katedry. Wystąpił kapitan Straży Pożarnej i poprosił policjanta o interwencję. Policjant odwrócił się plecami, po czym szef Straży Pożarnej schwycił banner, zwinął go i rzucił na ziemię.

Otoczył go wrzeszczący tłum. Szarpano go, zdarto z niego marynarkę, spadł na niego grad ciosów, złapano go za palce i wykręcano je by je złamać, przewrócono go, rozstawiono mu nogi, i ręce schwyciły go za genitalia. Kiedy mógł mówić, powiedział oficerowi policji, że chciał oskarżyć tych, którzy go zaatakowali. Policjant uśmiechnął się ironicznie: “Przyjdź jutro o tej samej godzinie i zobacz, czy możesz ich rozpoznać”. Kiedy szef Straży upierał się, policjant chwycił rewolwer tak mocno i groźnie, że zbielały mu palce.

Aresztowano tylko dwie osoby, pana McCauleya i szefa Straży Pożarnej, obu za zakłócanie porządku. Później usłyszeli sformułowane przeciwko nim zarzuty. Jeden funkcjonariusz policji powiedział innym: “Powiedz, że widziałeś kiedy kogoś zaatakował”. Inny powiedział: “Napisz, że przełamał linię policji”.

Tymczasem parada trwała nadal, front katedry ozdobiony prowokacyjnymi znakami i bannerami, jeden z nich mówiący, że “Jezus był homoseksualistą”. Skandowano nieudolny wierszyk: “dwa, cztery, sześć, osiem, skąd wiesz, że twoje dzieci są normalne?” [two-four-six-eight, how do you know if your kids are straight] W końcu na drzwiach katedry zawisła flaga. Była zaprojektowana jak flaga amerykańska, z tym że zamiast gwiazd były symbole seksu i penisy.

Demonstranci, a za nimi wielki tłum, udali się do Central Parku, gdzie zaangażowali się w wolny dla wszystkich pokaz aktów seksualnych. Przerażeni ludzie, którzy przyszli do katedry w poszukiwaniu pocieszenia i spokoju, zbierali się razem przez całe południe w bocznych kaplicach i po kątach. Kiedy zwrócono się w tej sprawie do Kurii Diecezjalnej, jej członkowie powiedzieli, że nie było powodów do narzekania.

W Wirginii, ksiądz wjechał Volkswagenem pod ołtarz swojego kościoła, na znak wejścia Chrystusa do Jerozolimy. Później umieścił dźwig na placu kościelnym i wsiadł do jego koszyka, gdzie stał wymachując rękami, podczas gdy unosił się z okazji Wniebowstąpienia. W Boston, Massachusetts, kapłani ubrani jako klauni, z czerwonymi sercami zdobiącymi ich czoła, szamotali się i turbowali w kościele próbując łapać balony. Kapłan ubrany w podkoszulek i dżinsy, brykał po kościele z dziewczyną, której ciało opinał trykot.

W tym kraju, pewnego niedzielnego wieczoru, telewizja przeszła siebie, by pokazać biskupa pomocniczego dochodzącego do ołtarza jednego z naszych katolickich katedr. Do ołtarza prowadziła go młoda dziewczyna, która tańczyła i podskakiwała przed nim jak źrebak. Odprawianie Mszy św. w innym kościele zakończyło się odśpiewaniem “Bo on jest wesołym, poczciwym człowiekiem”. [3]

Podobne wybuchy miały miejsce nawet w krajach łacińskich, gdzie tajemnice Kościoła od dawna były częścią narodowej świadomości, jej krwią i kością. Odwiedzający kościół w pobliżu Grenoble, w departamencie Isere we Francji, pewnego dnia w 1970 roku, byli zaskoczeni, widząc usunięte z ołtarza ozdoby i świeczniki, i że przestrzeń przed nim została opróżniona. Następnie umieszczono liny w celu utworzenia ringu, gdzie, zgodnie z prawem, miał się odbyć międzynarodowy mecz bokserski.

O wyznaczonej godzinie, tłum, który był daleki od typowego jaki zwykle tam widziano, składający się w większości z mężczyzn, przemieszczał się, potykał, czy ludzie przedzierali się arogancko do budynku, w którym niektórych z nich ochrzczono, a innym udzielano ślubu. Kiedy już opanowało ich znane uczucie, były okrzyki i zakłady, ale nie określono szczegółów walki. Czy była wygrana na punkty, czy przez nokaut, kto był sędzią czy trzymał czas, kto dbał o gąbki; ile zyskały fundusze kościoła z portfeli lub biletów, nic z tego nie pojawiło się w księgach parafialnych. Ani żadnego protestu ze strony biskupa.

W piątek na początku grudnia 1974 roku, kościół koronacyjny Francji, Katedrę Reims, przekazano do dyspozycji hordzie hipisów i obiboków na jedną z ich całonocnych sesji. Arcybiskup i jego duchowni, którzy posłusznie zapełnili pomieszczenie, mogli zauważyć, z uczuciem zazdrości, jak przybywała przedwcześnie podstarzała młodzież z dzielnicy, w liczbie znacznie przekraczającej tę, którą widziało się na Mszy w niedziele i święta.

Kakofonii dostarczyła grupa Orange Tangerine, a gdy wymieszanemu zgromadzeniu znudziło się wymachiwanie rękami i nogami, postanowili oddać się orgii narkotyków i paleniu haszyszu.

Kiedy ta sprawa stała się znana, rozgniewani parafianie domagali się, by katedra, która zajmuje szczególne miejsce w historii, poddana została puryfikacji.

Ale ich protesty zlekceważył o. Bernard Goreau, zajmujący wątpliwe stanowisko ‘kulturowego attaché’ archidiecezji. Wyraził zgodę na to, żeby tancerzy i palaczy pozostawić samym sobie przez wiele godzin w gotyckiej ciemności. “Ale”, dodał, “mogło być gorzej”.

I faktycznie tak mogło być. Mówi się, że oni tylko sikali i kopulowali na kamiennej podłodze… po której królowie Francji szli po pomazanie, i gdzie Joanna d’Arc, trzymając herb, stała jak powracający z wojny żołnierz.

Również we Francji, widziano księdza odpalającego papierosa w czasie odprawiania Mszy.

Nawet Rzym nie uchronił się przed świętokradzkimi parodiami wynikającymi z nowej wolności religijnej, otwarcia okien Kościoła. Miejscem jednej, w 1975 roku, była sala klasowa rzymskiego klasztoru. Obecny był papież Paweł, ale główny punkt programu zorganizował Fred Ladenius, dżentelmen z Bliskiego Zachodu, który został celebrytą po występach w belgijskiej telewizji. Ponadto pewien entuzjasta mówił o nim jako o “odrodzonym duchu, którym Bóg zaktualizował Jezusa z 1974 roku, jako Boga 1975 r. [4]

Fred zabrał się do tego prawdziwie po męsku, zrzucając marynarkę i wypowiadając niemal niespójne brednie, za które, powiedział, w żaden sposób nie był odpowiedzialny. To co usłyszeli to niektóre z prawd, jakie otrzymał, tego ranka, z ust Pana. Bo Pan mówił i prorokował przez niego. Fred urozmaicał te objawienia rzucając w górę ręce tak mocno, że zalał się potem. Ale bynajmniej nie czuł się zmęczony. Podwinął rękawy koszuli i zaprosił wszystkich tych, którzy chcieli przyjąć Pana, by podeszli “rapido” [włoski = szybko, przyp. tłum.].

Fred, choć nadal w stanie niesłabnącego pocenia, gorączkowo machał rękami nad głowami tych, którzy przyjęli zaproszenie, a każdemu gestowi towarzyszył okrzyk “Alleluja!” Na zakończenie tej imprezy, szkolną tablicę przeniesiono by zrobić miejsce dla stołu, na którym umieszczono dwa kielichy, jeden wypełniony winem, a drugi opłatkami, w rodzaju stosowanych do celebrowania Mszy.

Następnie każdy wziął przykład z Freda, który opłatek zanurzał w winie przed podniesieniem go do ust. Spotkanie skończyło się pośród coraz głośniejszych okrzyków “Alleluja”, do czego dołączył papież, dalej manifestując to, że duch rzeczywiście poruszał się wśród nich.

Fred został nagrodzony zaproszeniem przez papieża, który serdecznie podziękował mu za całą pracę, jaką robił dla Kościoła. Fred pozostał w Rzymie, gdzie przez jakiś czas pracował jako sekretarz prasowy wikariusza Chrystusa.

W kalendarzu kościelnym, co 25 lat, jeden rok ogłaszany jest Rokiem Świętym. Jego celem jest otrzymanie czegoś, co nazywa się Wielkim Przebaczeniem.

W tym czasie Rzym odwiedza mnóstwo ludzi ze wszystkich stron świata, a przy ostatniej okazji Roku Świętego – 1975, papież Paweł wystosował powitanie, zredagowane zgodnie z warunkami wyzwolonej religii “nowego pokolenia, które przybyło w poszukiwaniu wyzwalającego i inspirującego wsparcia, w poszukiwaniu nowego słowa, nowego ideału”.

Ci, którzy uczestniczyli w Mszy w Bazylice Św. Piotra 19 maja, w połowie Roku Świętego, w oczekiwaniu na te korzyści duchowe, nie byli w żaden sposób rozczarowani. Było ich około dziesięć tysięcy. Kard. Suenens przy ołtarzu głównym. Obecny był papież Paweł. Było również pięciuset księży. Doświadczony katolicki dziennikarz tak opisał, co się stało, kiedy przyszedł czas przyjmowania Komunii Świętej [5]:

“Nie było rzadkością by zobaczyć, co można początkowo myśleć, że wśród wiernych rozrzucano białe płatki. Tylko wtedy, gdy mogłem przepchać się bliżej, zdałem sobie sprawę, że są to garści konsekrowanych opłatków, które kapłani kardynała rozrzucali pośród tłumu …. Upadały na ramiona mężczyzn, na farbowane i nie nakryte głowy kobiet, i jak to było nieuniknione, więcej niż kilka spadło na ziemię i zostało podeptanych przez tłum.

“Rozmawiałem z kobietą stojącą obok mnie, która łapczywie zjadła kilka z nich. Zapytałem skąd przyjechała i czy była katoliczką. Przybyła z Egiptu, odpowiedziała, i faktycznie nie miała przekonań religijnych, ale raczej była za islamem”.

Taśmy rejestrujące trzymano wysoko nad zgromadzeniem, co szybko zmieniło się w stan podniecenia. Nagle z mikrofonu umieszczonego w pobliżu ołtarza, odezwał się głos, że Bóg był nie tylko obecny, ale teraz, w rzeczywistości, faktycznie przemawiał, choć z mocnym i nosowym amerykańskim akcentem – można się zastanawiać, czy wszechobecny Fred był jeszcze raz w akcji?

Wtedy do pracy przystąpił papież Paweł. Zebrał garść opłatków, wciskał je ludziom, których usta były już pełne konsekrowanych opłatków, tak, że mogli mieć wolne ręce tylko wtedy, kiedy przekazali opłatki innym, którzy albo podrzucali je w górę, albo upuszczali na podłogę. Papież, zaczynając przemawiać, musiał podnieść głos, aby być słyszalnym w rosnącym zamieszaniu, które wzmagał, wykrzykując kolejne anachroniczne “Alleluja!”, i rzucając w górę ramiona.

Wtedy niektórzy już tańczyli. Inni przykucnęli lub kulili się na podłodze wśród zdeptanych fragmentów tego, co tych ludzi uczono, było ciałem Chrystusa. Kołysali się w rytm niskich jęków, wyrazu ekstazy zainspirowanej okazją, które stawały się coraz głośniejsze, aż wypełniły bazylikę.

Jeszcze w tym samym roku, odwiedzający kościół Św. Ignacego, przy ulicy noszącej nazwę założyciela jezuitów w Rzymie, zauważyłby, że ołtarz główny zasłaniały ciężkie kotary. Co więcej, krzesła zostały odwrócone, jakby miały wskazywać na to, że ci, którzy brali udział w nabożeństwie, nie chcieli pamiętać o wykonanej z lapis lazuli urnie zawierającej relikwie św. Alojzego Gonzagi.

Widoczna była bateria mikrofonów i głośników, i przez jeden z nich słyszano głos irlandzko-amerykańskiego jezuity, o. Francisa Sullivana, ogłaszającego, w zatwierdzonym stylu zwolenników gen. Bootha [założyciel Armii Zbawienia – przyp. tłum.], że się zeszli by wielbić Pana. Mówił, że religia była w trakcie ciągłych zmian, że wszystko się zmieniało, i że to strata czasu, by nostalgiczne patrzeć wstecz na rzeczy, w które kiedyś wierzono. Jego wypowiedź spotkała się z aprobatą uśmiechniętego kard. Suenensa, na którym zawsze można było polegać, że popiera efuzję “wyjścia”.

W tym czasie Rzymianie przyzwyczajali się już do tego, żeby ich wiarę nadzorowały wyrocznie państwa; i słuchali uważnie, gdy drugi głos, pochodzący z tego samego miejsca jak o. Sullivan, zachęcał ich do miłości bliźniego. Ludzie, którzy wypełniali kościół, w ten sposób zachęceni, zaczęli używać swoich oczu, wymieniać spojrzenia, i przesuwać się obok innej osoby w czasie specjalnych pielgrzymek, kiedy miliony odprawiają pokutę, by zaznaczyć swoje przywiązanie do wiary i ich wyboru. Czy wyobrażali sobie, mówił głos, by dar miłości był przywilejem przeznaczonym tylko dla wczesnego Kościoła? Oczywiście że nie!

Po tym, okrzyki aprobaty omal nie rozerwały dachu, i pary wpadały sobie w ramiona, rozwalając się na podłodze, wymachując rękami i nogami, palce i usta dając upust pasji, która nie była już ograniczona przez otoczenie, ale mogłaby teraz znaleźć wyraz w wolności podobnej do tej znanej kochankom w rowie. Ci, którzy nie mogli brać udziału w tym spektaklu, z powodu wieku lub niepełnosprawności, delektowali się pożądliwymi spojrzeniami, lub tańczyli kilka kroków, lub wychwalali Gospodarza, z którego domu zrobili dom wariatów. Alleluja! Bóg był dobry, i wszystko to pokazywało, że chodzenie do kościoła może być teraz radosnym wydarzeniem.

W tym całym zgiełku, zakonnikowi w brązowym stroju św. Franciszka z Asyżu udało się jakoś zostać usłyszanym. Był w poważnych fizycznych tarapatach, świadom dziwnego, mistycznego, i macierzyńskiego uczucia. Czuł się dokładnie tak, jak Maryja, gdy poczęła Syna. Pełna łaski … więcej oklasków … i znowu Alleluja.

To co pozostało po św. Alojzym w urnie, milczało, tak jak św. Ignacy, który, będąc żołnierzem, znał czysty dźwięk miecza wyciąganego z pochwy.

Przez wzgląd na zapewnienie jeszcze bardziej zaskakującego punktu kulminacyjnego, powróćmy do roku 1970, kiedy Progresywny Kongres Teologiczny odbywał się w kościele franciszkańskim w Brukseli. Głównym tematem dyskutowanym, w wyraźnej sprzeczności z programem Kongresu, jak wskazuje jego nazwa, był seks, i to wyłożono prawie wyłącznie młodzieżowemu zgromadzeniu. Słusznie przewidziano, ze względu na temat, że będzie obecny kard. Suenens; a poza tym, jako prymas Belgii, był na ojczystej ziemi.

Kongres rozpoczął się wejściem dziewcząt, ubranych w biel, skręcających się w jedną i drugą stronę, machających linami i kawałkami zerwanego łańcucha, by pokazać, że były wolne. W przerwie po tańcu, przekazywano sobie kawałki chleba i kieliszki wina, a następnie winogrona i papierosy. Następnie, kiedy młodzi członkowie konferencji myśleli, że wszystko się skończyło, ich oczy patrzyły w kierunku ołtarza, z którego zaczynało wychodzić coś, i przyjmować niewiarygodny kształt. [6]

Początkowo obecni wstrzymali oddech, a potem chichotali się, a wreszcie rozpętało się pandemonium, kiedy przejrzysty plastyk okazał się być olbrzymim penisem. Delegaci krzyczeli do ochrypnięcia, czując, że jest to wyzwanie – uznanie – ich męskości. Był to pewnego rodzaju punkt kulminacyjny, którego nikt nigdy sobie nie wyobrażał, i może występować tylko w najbardziej ekstrawaganckich ze sprośnych snów. Obecność kardynała dodała liberalnego uroku imprezie, do której nigdy już nie będą podchodzić z obawą.

W tym miejscu należy spojrzeć nieco bliżej na scenę, które miała miejsce w brukselskim kościele, i na słowo Alleluja, którego nigdy nie używano na co dzień, jako wyraz uwielbienia, na Siedmiu Wzgórzach. Jako ofiara uwielbienia dla Jehowy, zawsze był powszechnie używany przez religijnych uzdrowicieli, a nie przez łacinników. Ale teraz dowiadujemy się, że używa go papież Paweł.

Co skłoniło go do tego? I dlaczego kardynał Suenens, przed ołtarzem, przewodniczył niesamowitemu pokazowi cielesnych wygłupów, w które wielu, zwłaszcza związanym z kościołem, będzie trudno lub niemożliwe uwierzyć?

Na to jest jedno wyjaśnienie. Żaden z wymienionych powyżej, ubranych w szaty, ornaty, i wszystkie widoczne oznaki katolickiego biskupstwa, nie był chrześcijaninem. Oni przeszli przez etapy przygotowawcze, do najwyższych szczebli okultyzmu. Uczono ich, poręczono za nich, i gwarancji udzielili Mistrzowie Mądrości, w jednej z najgłówniejszych świątyń, gdzie obrzędy atawistyczne, wszystkie z podtekstami seksualnymi, zajęły miejsce religii.

Gdy nastolatki wykrzykiwały z radosnym wstydem kiedy przed nimi podnosił się duży plastykowy penis, kard. Suenens doskonale wiedział, że one, jak zamierzał, czciły w tej chwili pogańskiego boga Baala, którego imię, podzielone na sumeryjskie [7] słowa, ma kilka znaczeń. Wśród nich są pan, mistrz, posiadacz, lub mąż, podczas gdy inne odnoszą się do kontrolowania ruchów penisa.

Więc to co kardynał zorganizował dla młodzieży, głównie dziewcząt, w Brukseli, było pokazem fallicznego kultu, który symbolizuje generatywną moc zawartą w nasieniu, lub soku życia, które spływały na każde życie i charakter z potężnego penisa Baala .Przesadzony pod względem wielkości fallus był również symbolem Yesed, kuli księżyca, a także rogatego Boga Dionizjusza, lub Bachusa.

Śpiewana pochwała wyrażona przez papieża Pawła ma swoje źródło w tym samym pogańskim kulcie, jak jego znaczenie, znowu zgodnie z jego sumeryjską konstrukcją, i odnosi się do silnej wody płodności, lub nasienia. Podczas publicznego pokazywania masowych stosunków seksualnych, które znane są pod nazwą obrzędów płodności, to nasienie, gdy ejakulowało, znalazło się w rękach odprawiających kapłanów, którzy trzymali je do akceptacji przez Jahwe (Jehowa), a następnie rozmazywali je na swoich ciałach.

Tak dużo sugerował papież Paweł, kiedy podnosił ręce i prosto z serca wypowiadał Alleluja!

[1] o. Joseph Gelineau, The Liturgy Today and Tomorrow (Liturgia dziś i jutro, Darton, Longman and Todd, 1978.)
[2] przekład dr Werner Henzellek z Vatican II, Reform Council or constitution of a new Church? [DSobór II, sobór reform czy ustanawianie nowego Kościoła?] Anton Holzer
[3] The Sunday Telegraph. 21.02.1982.
[4] więcej informacji nt. tego i innych wydarzeń w Ezymie zob. From Rome, Urgently (Pilne z Rzymu, Stratimari, Rzym), Mary Martinez, książka za którą jestem bardzo wdzięczny. Zwróciłem również uwagę na relację innego naocznego świadka, Louise Marciana, dawniej zakonnicę zgromadzenia Drogocennej Krwi. To w tym klasztorze miały miejsce niektóre opisane tu wybryki.
[5] Simon Keegan. Biuletyn agencji International Priests Association, opublikowany przez St. George’s Presbytery, Polegate, East Sussex.
[6] Raport z Belgijskiej Agencji Informacyjnej, cytowany w Il Giornale d’Italia, 17.09.1970.
[7] Z Sumeru, który stanowił część Babilonu.

Komentarzy 15 do “Wygięty krzyż (2)”

  1. Sowa said

    „Ale chyba najbardziej absurdalne uzasadnienie zmian przedstawił jeden z naszych najbardziej “postępowych” biskupów”

    To nie biskup. To bieskup.

  2. 45 said

    Zastanawiam się nad wiarygodnością zamieszczonych w tej książce informacji. Czy ktoś zna inną „twórczość” tego autora?

  3. Wosiu said

    To wszystko jest straszne i smutne… Bardziej niż się z pozoru wydaje. Może mógłbym napisać więcej, ale rozbiłbym się o ścianę niezrozumienia… Napiszę w maksymalnym skrócie a każdy niech sam to osądzi:

    – są doniesienia o satanistycznych tzw. „czarnych mszach” w podziemiach Watykanu, z dziećmi jako żywymi ofiarami…

    – czy to nie Jezus powiedział w którejś z Ewangelii, że Szatan jest Panem tego świata (coś w tym rodzaju)…. Nawet jeśli mi się coś pomyliło, to jest ewangeliczna scena kuszenia Jezusa przez Szatana, kiedy to Szatan pokazuje Jezusowi wszystkie „ziemskie królestwa” i oferuje mu je za poddaństwo….

    Niemniej proszę się nie bać, nie ma podstaw do strachu ani obaw.

    Chodzi o to, że zawsze istnieją i zawsze pomagają te trzy rzeczy:

    Wiara, Nadzieja, Miłość

  4. Maria1 said

    Złamany krzyż

    Ukryta ręka w Watykanie

    (1983) – Piers Compton

    tłumaczenie Ola Gordon

    Część 2

    http://cierpisz.gazetawarszawska.com/2012/01/29/zlamany-krzyz-ukryta-reka-w-watykanie-2/

  5. Maria1 said

    Złamany krzyż

    Ukryta ręka w Watykanie (1983) – Piers Compton

    tłumaczenie Ola Gordon/ cz.1.
    http://cierpisz.gazetawarszawska.com/2012/01/29/zlamany-krzyz-ukryta-reka-w-watykanie/

  6. Jan said

    Współczesny człowiek nie tylko toleruje aberracje religijne, ale nie odbiera już ich jako truciznę dla ludzkiej duszy. Czcicielom JPII podaję że w Asyżu podczas „modłów o pokój” na ołtarzu zarzynano czarnego koguta lub kurę.
    No ale musimy być w łączności bo inaczej zostaniemy nazwani nieposłusznymi schizmatykami , heretykami a razem „lefebrystami”

  7. TS said

    Ta, papier wszystko przyjmie, szczególnie należący do prasy…
    Ja tam w Ameryce masonów nie byłem i nie będę się wypowiadał na temat ichniejszych „kościołów”, bo jest ich tam tysiące.
    Jest VIII – nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
    Gdzie są na te przykłady DOWODY ?
    A może w kościołach Bractwa Piusa X odprawiane są czarne msze i kapłani mamroczą coś po cichu ? I kto wie co mamroczą ?
    Plujcie, plujcie, a może coś przyschnie….
    Na tego typu wątkach chcecie budować Kościół Chrystusa? Tak chcecie go uzdrawiać?
    Zarzuty bez dowodów? To nazywa się – pomówienia!
    Radziłbym nie zamieszczać tego typu, nie udowodnionych, oskarżeń KK.

    Jasne. Własnoręcznie przez mnie wykonane zdjęcie kościoła w Nadarzynie, gdzie na pierwszym miejscu widnieje menora, to „nieudowodnione oskarżenie”… Murzyńskie bębenki i gitary na Mszach – to mi się pewnie tylko przyśniło…
    – admin

  8. RomanK said

    Wlasnie panie TS..napewno napisal to bez zezwolenia wladzy koscielnej..bez sprawdzenia nie ma…ozy nie widza, uszy nie slysza, usta nie mowia….
    A skoro robili to za zezwoleniem wladz to o co sie czepiac???
    Apage wrogowie Chrystusa won z naszego cyrku eucharystyczno mistyczno milosnego!

  9. TS said

    Panie RomanieK
    Tego typu newsy mają:
    – charakter sensacji
    – są niepotwierdzone
    – często mijają się z prawdą
    – mają wywołać odpowiedni efekt.
    Apage = won ? Czyli nie wchodźcie nam w drogę, bo mamy tu swoje interesa 🙂

    Czy Pan wierzy w to, co pisze? Mało jest świadectw, artykułów, zdjęć, nagrań filmowych – np. Msza odprawiana kukiełkami? Jakich jeszcze dowodów Pan chce? – admin

  10. oddalony said

    Re: TS

    Panie TS mamy wielkie szczęście, że Bóg jest tak niewiarygodnie miłosierny!
    Pozdrawiam
    *******************************************

    ‚It was a place of butterflies, joy and big puffy pink clouds’: The leading brain surgeon who is CONVINCED of heaven after 7-day out-of-body odyssey

    Harvard-educated Eben Alexander did not believe patients tales of out-of body experiences
    But now says he experienced a place filled with butterflies while in a coma
    Describes ‚a sound like a glorious chant came down from above’
    Says he was accompanied by a young woman

    Read more: http://www.dailymail.co.uk/news/article-2214836/It-place-clouds-big-puffy-pink-white-The-prominent-neurosurgeon-convinced-theres-heaven-body-experience.html#ixzz28qnqc2uu
    Follow us: @MailOnline on Twitter | DailyMail on Facebook

    http://www.dailymail.co.uk/news/article-2214836/It-place-clouds-big-puffy-pink-white-The-prominent-neurosurgeon-convinced-theres-heaven-body-experience.html

  11. TS said

    re.10
    Tylko z tym Miłosierdziem Boga to trzeba pojmować rozsądnie. Nawet jeżeli jest dla nas niewiarygodne. Są przypadki, że można popaść w grzech wołający o pomstę do Nieba:
    – gdy nie wierzymy w bezgraniczne Miłosierdzie Boże – że istnieje grzech, którego Bóg nie odpuści
    – gdy postępujemy grzesznie, z góry zakładając, że zostaniemy rozgrzeszeni w Miłosierdziu Bożym.
    A tak pytając, czy Bóg w swoim Miłosierdziu odpuszcza grzech wołający o pomstę do Nieba? (patrz 1 przypadek).

  12. Miet said

    Ad 8.
    Panie Romanie – a Pan oczywiscie wierzy w to co napisał ten Jan spod numeru 6?
    Panu nie musi nikt udowodnić, że tam w Asyżu zarzynano koguta na ołtarzu??? Ponieważ to jest przeciwko JPII, to niech to sie nazywa PRAWDA – czy tak???

    Nie jestem zwolennikiem Soboru Vat.II ale takich bredni to już nie potrafię znosić. Czy ten Jan mógłby udowodnić to co tutaj napisał???

  13. Polak said

    Po co i kto zlecil dawanie takich tematow do dyskusji ?

    Putin. – admin

  14. Marucha said

    Cyrk przyjechał:

    Po obejrzeniu relacji filmowej odczuwam pewien niedosyt. Nuda. To wszystko już było. Czekam na żonglerkę zapalonymi dieslami ołtarzowymi, utrzymanie na lichtarzu wprowadzonej w wirowanie pateny, natychmiastowe zmiany koloru ornatu, znikające cyborium albo przynajmniej przepiłowanie jakiejś ministrantki zamkniętej w pudle konfesjonału.
    Za http://breviarium.blogspot.se/2012/10/cyrk-przyjecha.html

    Pan TS pewnie powie, że to fotomontaż i że „brak dowodów”…

  15. TS said

    Panie Marucha
    Przecież ten film to nie jest Msza Św. Może jakieś rekolekcje, czy nauki, tłumaczące coś z Biblii. Kapłani są z nas, jedni mają talenty do połykania ognia, inni grają na gitarach, inni malują, inni jeszcze inne zdolności otrzymali. I głosząc Naukę Chrystusa posługują się tymi zdolnościami. A Pana przykład, z tego filmu, z Brazylii czemu miał służyć? Nie bardzo rozumiem intencje? I niby czego miał to być dowód?
    O moim zaufaniu do Internetu napisałem już w innym wątku. Przypuśćmy, że mam kupiony budynek po Kościele, zbieram ekipę, przebieram ją i nagrywam film z rzekomo odprawianej Mszy Trydenckiej, na której … i tutaj niech każdy wyobrazi sobie co chce. I co by Pan o takim materiale, umieszczonym na YT myślał? Że świat się kończy? A to przecież byłaby … propaganda. Zatem, albo jest Pan naiwny, albo działa z premedytacją, by zdyskredytować KK.
    Zatem co? Jest Pan święcie przekonany do informacji z Internetu?

Sorry, the comment form is closed at this time.

 
%d blogerów lubi to: