Dziennikarze śledczy niezależnych mediów amerykańskich ujawniają coraz więcej danych nt. tzw. afery Benghazigate. Media mainstreamowe – chociaż dysponują niekiedy istotnymi informacjami – powstrzymują się z ich publikacją do czasu, aż media niszowe ujawnią kolejne dowody na to, że administracja Obamy konsekwentnie kłamie w sprawie przyczyn i okoliczności zamordowania ambasadora Christopera Stevensa.
Według oficjalnej wersji rządowej – z której powoli wycofują się obecnie niektórzy urzędnicy administracji prezydenckiej – ambasador Stevens i trzech innych Amerykanów zostało zabitych podczas spontanicznego protestu w urzędzie konsulatu w Benghazi, dokonał tego oszalały tłum islamistów oburzonych anty-muzułmańskim filmem. Ostatnio jednak ujawniono „wrażliwe, ale nie sklasyfikowane e-maile” od Stevensa do Departamentu Stanu, które wyraźnie pokazują, że władze amerykańskie nie zapewniły odpowiedniego bezpieczeństwa amerykańskiemu dyplomacie.
Do świadomości społecznej nie przebiła się jednak istotna informacja. Administracja powstrzymywała się przed wysłaniem pomocy oblężonemu dyplomacie i byłym komandosom, broniącym się przez 9 godzin. Posiłki mogłyby pojawić się w ciągu zaledwie godziny, góra dwóch. Czy wynikało to z braku odpowiedniej wiedzy co do sytuacji, jaka miała miejsce w Benghazi – czym rzekomo tłumaczyli się szefowie jednostek specjalnych – czy też może był inny powód?