Szwecja jest krajem, który przy ponad 9-milionowej populacji przyjmuje rocznie około stu tysięcy imigrantów (głównie spoza Europy). Jest to poważne obciążenie dla budżetu i społeczeństwa i wszystko wskazuje na to, że nastroje nawet w tak hurraoptymistycznie nastawionym do imigrantów społeczeństwie mogą się zmienić.
Pojawiają się głosy o “konieczności optymalizacji polityki imigracyjnej” – nawet z ust takich postaci jak obecny minister ds. migracji, Tobias Billström. O tym, że te głosy pojawiają się jednak trochę za późno, kiedy atomizacja i rozpad tradycyjnego społeczeństwa posunęły się już zbyt daleko, może świadczyć chociażby fakt, że w niektórych rejonach dużych szwedzkich miast kolorowi imigranci stanowią w praktyce 100% populacji – a to w kraju, który jeszcze wcale nie tak dawno był etnicznie niemal homogeniczny.
Od lat 70-tych w Szwecji znacznie zmienił się profil etniczny imigracji. Dawniej do tego kraju przybywali głównie gastarbaiterzy europejskiego pochodzenia, stosunkowo łatwo asymilujący się ze społeczeństwem, mający już na krótko po przybyciu swój wkład w jego rozwój. Obecnie Szwecja (a właściwie szeregowi szwedzcy obywatele) na życzenie własnych “elit” boryka się z pozaeuropejskim, nieasymilującym się żywiołem afrykańskim, arabskim itd., charakteryzującym się przede wszystkim wysokim stopniem przestępczości (głównie “color on white”), szczególnie w kontekście morderstw, gwałtów i rozbojów) oraz postawą roszczeniową w sferze socjalnej.
Wskutek tego, poprzez rosnący odsetek takich utrzymanków, w sferze socjalnej i gospodarczej kraj jest obciążony w trojaki sposób: a) kolorowi imigranci z reguły nie pracują, wobec czego nie przykładają się do wzrostu gospodarczego; b) chętnie pobierają świadczenia społeczne nie tylko dla siebie, ale i dla całych swoich rodzin (osiedlający się z całymi rodzinami to duża część imigracji), będąc obciążeniem dla budżetu; i wreszcie c) w Szwecji wydaje się horrendalne kwoty na zapobieganie oraz “leczenie” skutków skrajnego nieprzystosowania przybyszy do egzystencji w ramach europejskiej cywilizacji – mowa o programach nakierowanych na integrację imigrantów, wspieraniu ich w starcie na rynku edukacji i pracy, czy po prostu “zamiataniu” bałaganu po kwitnącej imigranckiej przestępczości, której kulminacją są dość częste, a totalnie przemilczane w polskich mediach zamieszki na wzór tych, które znamy z francuskich przedmieść.
Czytaj resztę wpisu »
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…