Dyskretny urok dyplomacji
Posted by Marucha w dniu 2013-04-04 (Czwartek)
Kiedy papież Pius IX pisał do królowej Wiktorii Hanowerskiej, tytułował ją „Najjaśniejszą i Potężną Monarchinią, Przesławną Królową Anglii”. Wiktoria nie była tak łaskawa dla papieża i zwracała się do niego per „Dostojny Panie” – no, ale to nie królowa miała interes do papieża, lecz poniewierany przez Włochów papież do królowej.

„Arcybiskup” Canterbury, Justin Welby, w eleganckiej marynarce. Krzyżyk oznacza zapewne, iż jest wierzący.
Oczywiście Pius i Wiktoria korespondowali ze sobą jako głowy państw, a nie jako Wikariusz Chrystusowy z Najwyższym Rządcą Kościoła Anglii, bo w dziedzinie religii wzajemnie nie uznawali swej władzy, a wszelkie pretensje z godną podziwu konsekwencją traktowali jako uroszczenia.
Tak było jeszcze 1960 r., za pontyfikatu papieża Jana XXIII, który przyjmując na audiencji dr. Geoffereya Fishera, arcybiskupa Canterbury, starannie zadbał, żeby spotkanie miało charakter ściśle prywatny.
Ćwierć wieku później papieski sekretarz prałat Capovilla przypominał na łamach L’Osservatore Romano, że Janowi XXIII zależało, żeby nie tworzyć najmniejszych nawet pozorów uznania godności biskupiej Fishera i dlatego lista audiencyjna zawierała notkę o nader skromnej treści: „12:15 – dr Geoffrey Fisher”.
Kilka lat później Paweł VI już się tak nie przejmował orzeczeniem Leona XIII o nieważności święceń anglikańskich i z całym ceremoniałem przyjął na Watykanie kolejnego arcybiskupa kantuaryjskiego Michaela Ramseya. Co więcej, podarował mu swój pierścień z czasów, gdy był arcybiskupem Mediolanu. Szokujące, ale można przypuszczać, że chciał w ten sposób – co zresztą potwierdzałoby opinie o jego kobiecej wprost naiwności – zachęcić kojarzonego z anglokatolicyzmem Ramseya do zdecydowanych działań na rzecz powrotu anglikanów do jedności Kościoła.
Donald Coggan, następca Ramseya, zdecydowany protestant i zwolennik udzielania święceń kobietom, nie dał papieżom zbyt wielu okazji do podobnych gestów.
Jednak po tym, gdy w 1980 r. urząd arcybiskupa Canterbury objął Robert Runcie, i później, kiedy do Anglii przybył Jan Paweł II, nastroje „zjednoczeniowe” były tak silnie, że papież bez skrępowania modlił się z anglikańskim prymasem wystrojonym w jak najbardziej katolickie pontyfikalia.
W końcu jednak wszystkie te gesty zdały się na nic [Jak zawsze, na nic zdają się upokarzające ustępstwa – admin], bo anglikanie i tak podjęli decyzję o udzielaniu święceń kobietom torpedując wszelkie ekumeniczne wysiłki Rzymu. Mimo to – nie wiedzieć czemu – Jan Paweł II podarował dr Rowanowi Williamsowi, kolejnemu arcybiskupowi Canterbury, biskupi krzyż pektoralny.
Co więcej, uczynił tak również Benedykt XVI – autor deklaracji Dominus Jesus, która odmawia organizacji anglikańskiej miana „Kościoła”, bo nie zachowano tam prawomocnego episkopatu. Gest to o tyle zadziwiający, że papież Ratzinger zdecydował, że nawróceni anglikańscy księża będą otrzymywać święcenia kapłańskie tak, jak każda inna świecka osoba, a nie warunkowo (łac. sub conditione) – jak w przypadku kandydatów, co do których nie ma pewności, ale można domniemywać, że wcześniej otrzymali ważne święcenia. Tym samym Benedykt XVI bardzo zdecydowanie podkreślił, że nie ma cienia wątpliwości, że anglikański episkopat nie zachował Sukcesji Apostolskiej*.
Skąd ten przydługi wywód? Otóż zastanowiła mnie treść gratulacji przesyłanych przez papieży Jana Pawła, Benedykta i Franciszka kolejnym arcybiskupom kantuaryjskim – Rowanowi Williamsowi i Justinowi Welbiemu. W dobie ekumenizmu nie można oczywiście oczekiwać, by w nagłówkach nie operowano oficjalnymi tytułami, nawet tymi uznawanymi za uroszczone – tam Williams i Welby zawsze nazywani są arcybiskupami. Jednak, kiedy spojrzeć do treści gratulacji, to zarówno Jan Paweł II jak i Benedykt XVI nie unikali nazywania anglikańskich liderów arcybiskupami („z okazji Twojej intronizacji jako arcybiskupa Canterbury”, „zaczynasz swoją posługę arcybiskupa”, „z okazji Twojej arcybiskupiej instalacji”).
Tymczasem papież Franciszek w swoim liście do Justina Welbiego ani razu nie nazywa go arcybiskupem! Po prostu przesyła „najlepsze życzenia z okazji jego intronizacji w katedrze kantuaryjskiej”. Ponadto zdaje się czynić istotne rozróżnienie pomiędzy posługą własną, a posługą adresata gratulacji. Papież zapewnia, że będzie się modlić za Welbiego, który „podejmuje nowe obowiązki”, ale dalej prosi go, by ten modlił się w jego, Franciszka intencji, skoro Franciszek „odpowiedział na nowe wezwanie, które Pan do niego skierował”.
Być może przesadzam poszukując jakichś słów i wydarzeń, dzięki którym mógłbym nabrać choć odrobiny ciepłych uczuć do nowego papieża, ale wydaje mi się całkiem prawdopodobne, że Ojciec Święty nie ma złudzeń co do katolickości anglikańskiej organizacji religijnej w jej obecnym kształcie (podczas pierwszego spotkania z przedstawicielami innych wyznań chrześcijańskich wyraźnie przecież podtrzymał zastosowane w Dominus Jesus rozróżnienie na Kościoły i wspólnoty).
Oczywiście z tego powodu nie zerwie „dialogu ekumenicznego” i nie będzie zachęcał anglikanów do wstępowania do ordynariatów, ale może dzięki niemu strona katolicka da w końcu jasny sygnał, że nie zamierza trwonić więcej czasu na bezprzedmiotowe eklezjologiczne dyskusje na forum Międzynarodowej Komisji Anglikańsko-Rzymskokatolickiej (ARCIC), że Kościół Anglii nie jest żadnym Kościołem partykularnym, a zaledwie protestancką wspólnotą kościelną, w której nie zachowała się Sukcesja Apostolska. Byłby to ekumenizm w prawdzie a la Leon XIII, co może otworzyłoby oczy tym anglokatolikom, którzy wciąż karmią się złudzeniami i próbują wywalczyć dla siebie jakiś rodzaj „indiańskiego rezerwatu” w ramach Kościoła Anglii.
Może się mylę, gdy idzie o papieskie intencje, ale proszę Boga by Franciszek z tych złudzeń mnie nie leczył.
Jacques Blutoir
—————-
* Tymczasem Jan Paweł II zezwolił na udzielenie święceń kapłańskich sub conditione nawróconemu anglikańskiego biskupowi Londynu, dr. Grahamowi Leonardowi. W 1964 r. dr Leonard przyjął ordynację prezbiteracką z rąk anglikańskiego biskupa Harolda E. Wynna, którego konsekrował bp. Bertram Fitzgerald Simpson posiadający Sukcesję Apostolską od biskupów starokatolickich. I właśnie ze względu na ten fakt, w drodze wyjątku, Leonardowi konwertującemu na katolicyzm udzielono warunkowych święceń kapłańskich. Dodatkowo otrzymał on od Jana Pawła II osobistą dyspensę od obowiązku przyjęcia święceń diakonatu.
Komentarzy 26 do “Dyskretny urok dyplomacji”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Nemo said
No cóż,myślę,że w zaistniałej sytuacji Franciszkowi należy się mały plusik.A tak w ogóle cała ta konwersja protestanckich „kapłanów” na wiarę katolicką,
zakrawa na kpinę,bo wielu z nich ma rodziny.I jak się to ma do celibatu?
PS.Tymczasem w mojej parafii pojawiły się „ministrantki”. Nowe idzie.
Niech się Pan cieszy, że jeszcze nie ma księży-samiczek. – admin
AV said
Cyt.:”PS.Tymczasem w mojej parafii pojawiły się “ministrantki”. Nowe idzie.”
No właśnie… O co chodzi z tymi ministrantkami… Będąc w w drugi dzień Świąt Wielkanocnych na Mszy Św. w swojej parafii, widziałem dziewczynkę wśród ministrantów…
Marucha said
Re 2:
O co chodzi? No właśnie o to, żeby dziewczynki – wbrew całej Tradycji – mogły być ministrantkami.
Czas na księży-samiczki przyjdzie trochę później, jak się ludzie oswoją.
Marucha said
Re 1:
Takie sprawy, jak posiadanie rodzin, da się załatwić podobnie, jak u grekokatolików.
Można zresztą by wprowadzić okres przejściowy.
Nemo said
Ad.2.
„O co chodzi z tymi ministrantkami…”
Tak do końca,to nie wiem.Słyszałem oczywiście wcześniej o tym zjawisku,tłumaczono je niedoborem w parafiach chłopców chętnych do posługi przy ołtarzu.Ciekawa rzecz:w moim kościele ministrantka pojawiła się również na mszy w Poniedziałek Wielkanocny…Przypadek czy jakaś akcja zakrojona na szeroką skalę?
Ad1 Admin.
„Niech się Pan cieszy, że jeszcze nie ma księży-samiczek. – admin”
Cieszę się oczywiście a nawet śmieję baranim głosem Panie Gajowy;niestety coś mi mówi,że na ministrantkach się nie skończy
Nemo said
Ad 4 Marucha
Też mi to przemknęło przez głowę,zastanawiam się czy ludzie to łykną. Może przynajmniej części spadną łuski z oczu.
Marucha said
Taaaak…
Ministrantki są, bo brakuje chłopców do posługi.
A msza Bugniniego jest, bo tak sobie życzył lud boży.
Maciejaszu said
W jednej parafii do której ostatnio uczęszczam też są ministrantki, i to od kilku lat. No ale przynajmniej Tabernakulum jest na środku, a nie tak jak u mnie w parafii, z boku… Istny cyrk, muszę się w końcu odważyć i udać na Mszę Trydencką. Tylko w jednym miejscu w Olsztynie odprawianą, i do tego nie w kościele…
Maciejaszu said
Ministrantki, tak jak NOM, są narzucane wiernym. Tak samo „szafarze nadzwyczajni”.
Marucha said
I takiego Kościoła mamy bronić? Taki Kościół ma uratować Polskę?
To już chyba łatwiej będzie się zbawić na własną rękę, niż z takimi pasterzami.
Griszka said
@1
zakrawa na kpinę,bo wielu z nich ma rodziny.I jak się to ma do celibatu?”
–
Mi to zaczyna wyglądać na wprowadzanie kolejnej „reformy” tylnymi drzwiami.
Psiemislavius said
Pastorzy protestanccy, którzy nawrócili się na katolicyzm, mogą dostąpić święceń kapłańskich. Jeżeli jest żonaty, to może być tylko księdzem, nie może „awansować” na kanonika, prałata czy biskupa.
JO said
ad.12. To droga do zniesienia Celibatu
Tralala said
Myjacy nogi dziewczynom papiez jest preludium do znisienia clibatu, zobaczycie, ze odpowiednie sily wykorzystaja ten fakt. Mam nadzieje, ze mnie juz nie bedzie na tym swiecie.
Dictum said
ad. 1.
Plusik? Bo nie zatytułował kacerza arcybiskupem? Nie lubi tytułów, nawet tytułu papieża.
Psiemislavius said
Re 13:
Nie, to raczej danie ulgi dla byłych pastorów.
http://ekai.pl/wydarzenia/swiat/x21004/usa-byly-pastor-katolickim-ksiedzem-z-czworka-dzieci/
JO said
ad.16. To Policzek dla Sakrametu Kaplanstwa w KK, kolejne upokarzanie , wynaturzanie Katolickiej Wiary…
Marucha said
Re 17:
Nie. Takie sytuacje wyjątkowe zdarzały się i przed II Soborem. Żonaci mogą być też księża grekokatoliccy. Nie jest to zgodne z tradycją apostolską, ale dopuszczalne w pewnych sytuacjach.
JO said
ad.18. W pewnych sytuacjach. To nie byla „sytuacja pewna”….
agal said
ad.8
Nasza rodzina zaczęła chodzić na Mszę Św. w rycie Trydenckim ok. pół roku temu. Czara goryczy przelała się gdy na Mszy tej „zwyczajnej” czyli posoborowej było gwarniej niż zwykle oraz większy luz niż zwykle. Powiedzieliśmy „Dość tego!!!”
Przekonaliśmy się, że Msza Św. w rycie Trydenckim jest niezwykle piękna, a ponieważ jesteśmy z mężem w takim wieku, że wychowywano nas na tej posoborowej, odczuliśmy niezwykłą gorycz, że pozbawiano nas niemal przez całe życie takiego bogactwa. Na Mszy Trydenckiej czuje się obecność Boga. Po posoborowej wychodziliśmy często z uczuciem pustki. Nawet nasza 17 letnia córka twierdzi, że nie wyobraża już sobie chodzenia na Mszę posoborową.
marta15 said
bardzo wazne video. Francsizek/mowta mie Jorge masonem .
Kazek said
ad19. Nie ma co się o to czepiać, księża żonaci umrą i wszystko może byc po staremu. Było tak np. z unitami. Trudno „przejąć” całą wspólnotę bez księży albo co zmuszać ich do rozwodów albo do zmiany profesji.
MatkaPolka said
Jak mason z mason a czekista z czekista
Wszystkie koscioly anglikanskie sa lozami. masonnskimimi
Najlepiej znana katedra
Londyn – Wikipedia, wolna encyklopedia
pl.wikipedia.org/wiki/LondynPanorama Londynu. Widok z Katedry św. Pawła ….. We wnętrzu katedry znajduje się kilka galerii sztuki. … siedzibie masońskiej Zjednoczonej Wielkiej Loży Anglii działa bezpłatne muzeum masońskie i …
JO said
Ad.20. Skarb Mszy Swietej Prawdziwej powoduje, ze umierajac z Chrystusem na Mszy dla Grzechu I z Nim Zmartwychwstajac otrzymujemy Laski I Dary Ducha Swietego pozwalajace rozpoznac Grzech-Klamstwo-Szatana I z nim walczyc POTRAFIMY , umiemy Walczyc ze Swiatem-Zydami…. I Wlasnego Ciala Namietnosciami.
Po Kazdej Mszy Pragnienie Poznawania Prawdy jest wieksze I wieksze, Zyjac Nadprzyrodzonym Zyciem w Lasce Uswiecajacej pod Oslona Tarczy, ktora jest Chrystus.
To co Pan Robi jest Najwiekszym Darem dla Corki Pana Jaki jest Mozliwy do Dania Przez Rodzicow.
marta15 said
tu kapitalna wypowiedz arcybiskupa Sheen z jego ksiazeczki „the Cross and Beatitudes” , „Krzyz i Blogoslawienstwa.”.
—
Pokora/lagodność to NIE JEST tchórzostwo. Pokora/cichosc to nie jest charakter, ktory” wszystkim dogadza/ze wszystkim sie zgadza”, to nie leniwa, pasywna osoba , trudna do wzbudzenia emocji. Pokora/lagodnosc to NIE jest bezkrytyczna bierność, która pozwala na „chodzenie po nim/niej „. Nie!!!
Cichosc/pokora to samo- posiadanie, samo-kontrola. Dlatego pokorni i cisi otrzymaja , jako nagrode , ziemie w posadanie.
Słaby człowiek nigdy NIE może być pokorny /lagodny , bo on siebie „nie posiada” , nie kontroluje siebie. ( jest kontrolowany przez swoje slabosci) .
Pokora/lagodnosc jest cnotą, która KONTROLUJE wojownicze,, gwałtowne, agresywne cechy naszej natury/osobowosci
i dlatego jest najlepsza i najszlachetniejsza droga do samorealizacji.
Człowiek pokorny, TO NIE TEN , który ODMAWIA walki, ani ktos kto nigdy sie nie zdenerwuje/zagniewa, (become angry) .
Człowiek pokorny to ktoś, kto nigdy nie będzie robić jednego, on nigdy nie będzie walczyć, gdy JEGO zarozumiałość/pycha/ DUMA WLASNA jest atakowana.
ON bedzie walczyc , ale tylko wtedy, gdy ZASADY , w ktore wierzy, sa ZAGROZONE .
I TO jest podstawowa roznica pomiedzy gniewem osoby wojowniczej/agresywnej, ( violent), i gniewem osoby pokornej/lagodnej………”
akej said
@1
Ksieza – samice beda i malzenstwa jednoplciowe tez. Jak juz wspomnialem, jankeska TV twierdzaila ze Franek opowiadal sie w Argentynie za malzenstwami tej samej plci. Potem nastapila cisza… do dzis.