Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    lewawo o Niebezpieczny narkotyk z USA d…
    errorous o Kanada sfinansuje dewiantowi i…
    Listwa o Czekam na koniec „lewicy”
    Listwa o Czekam na koniec „lewicy”
    Piotr B o O krok od nowego Czarnoby…
    Listwa o Czekam na koniec „lewicy”
    Listwa o Czekam na koniec „lewicy”
    Boydar o UE to projekt amerykański
    Krzysztof M o Niemiecki minister grozi…
    Boydar o Wolne tematy (24 – …
    Voodoosch o Niemiecki minister grozi…
    Ats42 o Kanada sfinansuje dewiantowi i…
    Porucznik Colombo o Wolne tematy (24 – …
    Voodoosch o Kanada sfinansuje dewiantowi i…
    Krzysztof M o UE to projekt amerykański
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 707 subskrybenta

Testy w polskich szkołach zniechęcają do myślenia

Posted by Marucha w dniu 2013-04-24 (Środa)

Polska młodzież w testach sprawdzających wiedzę wypada dobrze. To jednak sukces tylko statystyczny, bo skalę trudności egzaminów dostosowuje się do poziomu gimnazjalistów.

Po wprowadzeniu w szkołach testów w 2002 r. samodzielne myślenie zeszło na dalszy plan. Rozpoczynające się dziś egzaminy gimnazjalne potwierdzą po prostu, że Polacy nauczyli się rozwiązywać testy. Jednak niekoniecznie zdobyli wiedzę.

Pytań otwartych – wymagających dowodu na własny sposób myślenia gimnazjalistów – jest zaledwie kilka na blisko setkę zadań. W reszcie zaznacza się tylko poprawną odpowiedź. Przy porównywaniu takich wyników kłopotów nie widać, bo teoretycznie są co roku takie same. Poziom egzaminu jest bowiem dostosowywany (dochodzi do standaryzacji) do wiedzy, którą prezentują uczniowie z danego rocznika. Jeśli jest on gorszy, obniża się wymagania, i odwrotnie.

Jak wynika z analiz prof. Henryka Szaleńca z Instytutu Badań Edukacyjnych, średni poziom umiejętności gimnazjalistów mierzony testem matematyczno-przyrodniczym spada. Wyniki testów z 2010 r. byłyby o wiele gorsze, gdyby bez standaryzacji zostawiono poziom z 2002 r.

By eliminować szablonowość z testów, zmieniono formę pytań na egzaminie gimnazjalnym. Pojawiło się więcej nastawionych na umiejętności wyciągania wniosków, przeprowadzania analiz, a nie popisania się wiedzą pamięciową. Jednak liczbę pytań otwartych zmniejszono, a to z nimi mają największy problem uczniowie. W 2012 r. diagnoza instytutu wykazała, że ponad 80 proc. uczniów otrzymało zero punktów za zadania otwarte z matematyki. Naukowcy z IBE konkludują, że „znaczna część uczniów nie jest przyzwyczajona do sprawdzania, czy podane przez nich rozwiązanie ma sens. Objawiało się to wskazywaniem odpowiedzi wyraźnie sprzecznych z warunkami zadania lub ze zdrowym rozsądkiem”.

Ministerstwo stara się udowadniać, że uczniowie są coraz lepiej uczeni. I na dowód pokazują wyniki z międzynarodowych testów PISA. W kategorii czytanie i interpretacja Polska awansowała z pozycji 25. w 2000 r. na 15. w 2009 r.

Jak twierdzą przeciwnicy testów, awans to tylko efekt tego, że dzieci otrzaskały się już z formą sprawdzianów. – Kłopot z testami polega na tym, że jest do nich dostosowany cały proces edukacyjny. Pod nie się uczą dzieci – mówi Jacek Strzemieczny z Centrum Edukacji Obywatelskiej.

Pytanie o sens testów zadaje się też za granicą. Amerykańscy naukowcy zaapelowali do Baracka Obamy, by odejść od testowości, bo ich zdaniem nie pokazuje ona realnej wiedzy uczniów. Podobne wnioski płyną z brytyjskiego raportu „Assessment and Teaching of 21st Century Skills”, w którym autorzy alarmują, że nauczyciele skupiają się na uczeniu pod testy i nie zachęcają uczniów do szukania samodzielnych odpowiedzi.

Testy to przeżytek cywilizacyjny, ale trudno z nich zrezygnować

Debata, czy testy ogłupiają, czy pomagają w ocenie wiedzy uczniów, trwa już dekadę, odkąd do systemu wprowadzono egzaminy zewnętrzne w tej postaci. Zwolennicy przekonują, że jest to jedyna możliwość obiektywnej oceny. Przeciwnicy są zdania, że w ten sposób zabito myślenie.

– Ocenia komputer, a nie człowiek. W tym ostatnim przypadku trudno było o bezstronność – tłumaczy prof. Krzysztof Konarzewski, były dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Sam jednocześnie przyznaje, że testy wyboru są złem koniecznym, nikt nie uważa ich za metodę idealnej kontroli. Są za to sposobem szybkim i tanim.

Cena być może odgrywa tu kluczową rolę. Pytania otwarte, czyli takie, które musi sprawdzać człowiek, są o wiele droższe niż te zamknięte, sprawdzane komputerowo. Profesor Konarzewski opowiada, że kiedy przyszedł pracować do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, przygotowywano pierwsze testy pilotażowe z języków obcych. W teście pojawiły się dwa zadania otwarte, które polegały na tym, że uczeń miał wpisać samodzielnie jedno zdanie, a w drugim kilka słów. – Zapytałem, ile będzie to nas kosztowało. Kiedy usłyszałem, że 2 mln zł, kazałem je zmienić w zamkniętą formę. Tym bardziej że chodziło o wpisanie kilku słów, czyli sprawdzały naprawdę niewiele umiejętności – przyznaje prof. Konarzewski.

Pieniędzy na sprawdzanie jest coraz mniej. W ubiegłym roku liczba pytań otwartych znacząco się zmniejszyła i w związku z tym Ministerstwo Edukacji Narodowej także zmniejszyło wycenę za sprawdzenie arkusza egzaminacyjnego z 27,15 do 21,45 zł.

Sami nauczyciele nie są w ocenie testów jednoznaczni. Wskazują, że mają swoje dobre strony – rzeczywiście można łatwo zdiagnozować stan wiedzy uczniów i porównać wiedzę w grupie. Jednak przyznają, że w związku z tym przestają na lekcjach rozwiązywać zadania z treścią. Jedna z nauczycielek opowiada, że kiedy zrobiła swoim uczniom klasówkę z zadaniami z fizyki, które musieli sami rozwiązać, większość dostała dwóje lub tróje. Kiedy zaś z tego samego działu zrobiła już test, w którym trzeba było zakreślić jedynie A, B, C, okazało się, że wiedza uczniów cudownie wzrosła i posypały się piątki.

Testy rządzą w szkołach. A o problemach z samodzielnym rozwiązywaniem zadań możemy się dowiedzieć na podstawie wyników egzaminów, i to na różnym poziomie, nie tylko w gimnazjum. Jak się okazuje, także już na poziomie III klasy podstawówki, co pokazał sprawdzian wiedzy trzecioklasistów. – Jest deficyt umiejętność pracy zespołowej, szukania niestandardowych rozwiązań, a tego testy nie sprawdzą – podsumowuje Jacek Strzemieczny z Centrum Edukacji Obywatelskiej. Profesor Łukasz Turski, fizyk z PAN, jest bardziej dosadny w ocenie. Jego zdaniem testy to cywilizacyjny przeżytek.

Jakub Kapiszewski: Niedoskonałe, ale powszechne

Testy w światowej edukacji są normą. Z krajów należących do OECD ogólnokrajowe egzaminy nie są organizowane tylko w Czechach i Grecji. Thomas Kellaghan w raporcie przygotowanym na zlecenie Banku Światowego twierdzi, że popularność tej metody wzięła się z przekonania, że dostępność wiedzy i umiejętności jest kluczowa do rozwoju gospodarczego i konkurencyjności danego rynku na świecie. Powszechność testów nie oznacza jednak braku głosów krytycznych.

Najpoważniejszym zarzutem, jaki stawia się testom w edukacji, jest ich negatywny wpływ na ogólny poziom nauczania i rozmiar wiedzy wymaganej do przyswojenia. Badanie z 2009 roku przeprowadzone w Wielkiej Brytanii konkludowało, że „nie da się rozdzielić problemu podstawy programowej od problemu testów”. Znaczy to tyle, że oparcie edukacji na testach powoduje zubożenie programu nauczania. Najbardziej poszkodowane nad Tamizą przedmioty to sztuka, muzyka, teatr, historia i geografia. Do podobnych wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetu Maryland, którzy badali wpływ na edukację inicjatywy „No Child Left Behind” (NCLB), programu zainicjowanego przez prezydenta George’a W. Busha, mającego na celu wyeliminowanie różnic w edukacji. Integralną częścią programu są oczywiście egzaminy w formie testów.

Badacze stwierdzili, że nauczyciele, zamiast przekazywać wiedzę, „uczą testów”, co powoduje zmniejszenie liczby zadań, które zmuszają do wysiłku. Programu NCLB dotyczyła także sprawa Beverly Hall – kobiety, która razem z innymi nauczycielami pomagała uczniom oszukiwać na testach (ich wyniki są również podstawą do oceny nauczycieli). Przed sądem będzie ona odpowiadać wraz z innymi nauczycielami za zmowę, czyli z przepisów, z których sądzi się członków mafii. Amerykanie z testów jednak raczej nie zrezygnują. To intratny biznes, który ma swoich lobbystów: w USA inicjatywa „No Child Left Behind” wymaga rocznie 45 mln arkuszy testów. W 2002 r. Stany Zjednoczone wydały na egzaminy 423 mln dol., w 2008 roku – już 1,1 mld dol.

http://forsal.pl/

Komentarze 23 to “Testy w polskich szkołach zniechęcają do myślenia”

  1. Nemo said

    „Debata, czy testy ogłupiają, czy pomagają w ocenie wiedzy uczniów, trwa już dekadę,(…)

    A nad czym tu jeszcze deliberować? Poziom wykształcenia,a raczej jego brak,widać na każdym kroku.Przykład: w czasie wyboru ostatniego papieża,zadzwoniła do mnie pewna młoda osoba z pytaniem czy Watykan leży we Włoszech.Oczywiście mam maturę a teraz studiuje.I nie jest to osoba głupia lecz wręcz przeciwnie-błyskotliwa i inteligentna.To nie jej wina,że urodziła się po transformacji ustrojowej a w szkole nie wymagali od niej wiedzy,tylko zaliczania testów…

  2. Jacek said

    Odkąd pamiętam szkolnictwo unych zawsze było nastawione na produkcję matołów, i jak widać robi to z coraz większą skutecznością. Testy zawsze były sprawdzianem dla debilów, i tak jest do dziś. Prawdziwą wiedzę zawsze zdobywało się samodzielnie, katastrofą dla dziecka był (jest) rodzic matoł lub brak odpowiedniej monografii. Fakt, dziś jest to totalna katastrofa, poczynając od plecaków z podręcznikami (tylko dla „ciężarowców”), a na kilkunastu sprawdzianach tygodniowo kończąc (by odfajkować kolejne oceny) – a gdzie do jasnej cho..ry nauka, rozwijanie zainteresowań, talentów, ciekawości światem. Współczujmy dziatwie, i jak będzie miała jeszcze nieco sił, zainteresujmy ją czymś, uczmy ich samodzielnie.

  3. Marucha said

    Re 2:
    A w PRL-u czegoś uczono.
    Historię zakłamywano, ale reszta?
    Były normalne zadania z matematyki, fizyki, chemii. Były klasówki z polskiego.
    Nie było testów.

  4. Griszka said

    Ministerstwo Edukacji Narodowej także zmniejszyło wycenę za sprawdzenie arkusza egzaminacyjnego z 27,15 do 21,45 zł.

    Szkolnictwie zagościł kapitalizm.

    Mogliby przynajmniej robic testy wielokrotnego wyboru, ze zwiększoną ilością odpowiedzi (6-7). Wtedy uczniowie muszą się gruntownie przygotowac do takiego egzaminu.

  5. Fran SA said

    Chodzi glownie o to, ze ktos zaczal zarabiac krocie na reformie szkolnictwa. Nie bede powtarzac, komu to bylo na reke, ale napewno napelnily sie kieszenie szarlatanow – cos tak jak ‚ocieplajacym sie klimatem – w Polsce i gdzie indziej’.

    Zaczelo sie od tego, ze jakis duren wymyslil ‚bezstresowe nauczanie’. Nauka nie moze byc bezstresowa, bo zdobywanie wiedzy niekoniecznie jest bezbolesne. Wiem to z wlasnych utarczek z fizyka i matematyka. Inni mieli za to klopoty z pisaniem wypracowan i ortografia.
    Natomiast obecny system oswiaty nie przygotowuje ucznia do pokonywania stresu.
    A tu nagle na wszystkich rozmowach kwalifikacyjnych rozne glupole zadaja kandydatom do pracy pierwsze pytanie: Czy potrafi pan/pani pracowac w warunkach stresowych?.
    Czy trzeba bylo zatem wyeliminowac te przedmioty, ktore sprawialy uczniom trudnosc i powoduja stres?
    Zostalibysmy bez przedmiotow.
    I to , co wlasciwie sie stalo. Na Zachodzie, w szkolach srednich istnieje 6 przedmiotow w programie nauczania! Zgroza.

    Drugim wielkim przestepstwem reformy szkolnictwa bylo zniesienie z programow szkolnych cwiczen zachowania pamieci (memory retention exercises)
    No wiec kazde pamieciowe cwiczenie bylo ‚sredniowieczne’ zapazdale’, i w ogole nie-nowoczesne.
    Nie uczymy wierszykow ani piosenek, ani dat historycznych, ani tabliczki mnozenia, ani wzorow chemicznych czy mat-fiz.
    Nikt juz nie uczy korzystania klucza biologicznego.

    Oplacane przez podatnika przedszkola, kolonie i obozy zatrudnialy wykwalifikowanych nauczycieli, gdzie w czasie wakacji dzieci i mlodziez kontynuowala niejako szkolne umiejetnosci: akademie, piosenki, grupowe spiewanie, gry i zabawy przygotowywane specjalnie do rozwijania roznych umietnosci i cwiczena pamieci; wieczorynki, watry, i podchody, zdobywanie odznak i gimnastyka na swiezym powietrzu itd, itp.
    Mielismy do wychowawcow ogromne zaufanie. (Co nie znaczy, ze kochalismy wszystkich)
    Ale nasi rodzice nie martwili sie, ze nas ktos bedzie gwalcil, molestowal, czy okradal, albo namawial do palenia ‚marychy’.
    Niektorzy moga to nazywac nawet i ‚komuszym wychowaniem’.

    Wielkim bledem reformatorow programow nauczania bylo odebranie mlodym ludziom prawa do samodzielnej analizy.
    W skrocie: mozg czlowieka reaguje na bodzce zewnetrzne. Taki bodziec (stymulus) wlazi nam uszami, przez skore, wech, dotyk, itp. do mozgu, gdzie nastepuje wstepna analiza bodzca (przyjazny, gwaltowny, bolesny) i przechodzi w synteze przygotowujaca do reakcji na bodziec; reakcja na bodziec jest wynikiem i analizy i syntezy. (krzyk, wrzask, trzepniecie w ucho kolegi, albo radosc, usmiech czy ekstaza)
    W nowych programach nauczania CALKOWICIE wyeliminowano plat mozgu, ktory zajmuje sie analiza.
    Przyklad:
    Nie ma juz ‚podprowadzania do wzorow’ bo to strata czasu. Nie ma nacisku na gramatyke i ortografie. Nauka stala sie bardzo autorytatywna: ‚watch my lips’ principle.

    Wciska sie uczniom ogromna propagande, ktorej nie mozna podwazyc.
    Przykladem jest holokaust i tzw. zachodni system wartosciowania, (pedalstwo,) nauki seksualne prowadzone przez … amatorow seksu.

    Nota bene, falszowanie historii Katynia czy ‚wyzwolenia’ Polski przez Armie Czerwona, z perspektywy czasu byla wlasciwie mniej szkodliwa dla mlodych umyslow niz przeklamania seksualne czy namawianie do palenia narkotykow.( Prawdy o Katyniu dowiadywalismy sie i tak w domu.)
    Dlaczego?
    Bo wielu nauczycieli bylo w niejakiej zmowie z uczniami; czesto Katyn byl po prostu omijany, a ja pamietam, ze nauczyciele historii odmowili nauczac o Dzierzynskim w czasie jakiejs rocznicy ‚wielkiego bohatera rewolucji’. Czesto i dyrekcja szkoly byla w zmowie z rodzicami. Naturalnie, ze byla ubecja, ktora pilnowala ‚prawomyslnosci’. ‚Szeptanka’ czesto ostrzegala przed nimi. Prawda jest, ze nauczyciele mieli ‚zderzenia’ z organizacja partyjna czy ubecja.

    Tymczasem, obecnie, odebrano rodzicom jakiekolwiek prawa ingerowania w programy nauczania i ‚sprawy szkolne’. Miliony rodzicow nie sa w stanie spowodowac zmian programowych (np. wywalic sex education) czy zmusic szkole, policje do kontrolowania narkotykow na terenie szkoly i tuz poza nia.

    Wbrew wszelkim pozorom, uczen mial prawo krytykowac nauczyciela. Posrednikiem byl rodzic i komitet rodzicielski. Rodzice mieli obowiazek przychodzic na wywiadowki, gdzie czesto ‚wrzalo’ od roznych pretensji i wymiany zdan. Mysmy sie dyrektora tak nie bali jak rodzicow. Ale byl staly kontakt rodzicow ze szkola.

    Programowo, byla zachowana tzw. korelacja przedmiotow. ( bylo ich 13!)
    Tzn. przedmioty sie zazebialy. Jesli na lekcji matematyki brano ulamki, czy rownania – na fizyce, czy chemii, w tym samym tygodniu demonstrowano praktyczne zastosowanie wzorow, czy ulamkow.
    Wyprowadzanie wzorow matematycznych bardzo pomagalo na lekcjach biologii przy wzorach na cukier, itp. A i chemia pmagala ‚wzmocnic’ wiedze o wzorach.

    Sprawdziany i tzw. kartkowki byly ocena NAUCZYCIELA – a nie ucznia. Dawaly sygnal nauczycielowi, gdzie sa dziury w wiedzy uczniow i dlaczego. Dlatego byly robione regularnie, zeby obserwowac postepy i wyniki programu nauczania.
    Podstawa nauki byly regularne powtorki materialu celem utrwalenia wiedzy.

    Jednym z najwazniejszym chyba czynnikow nauczania byly kwalifikacje nauczycielskie. Nauczyciel musial miec stopien naukowy z wykladanego przemiotu.
    I skonczony kurs psychologii rozwojowej.
    Na wszystkich uczelniach nie-inzynieryjnych ( uniwersytety) psychologia byla przedmiotem obowiazkowym na studiach. Tak, na wszelki wypadek, gdyby ktos obral karieire w szkole.
    Dlaczego?
    Bo kazdy uczacy musial zdawac sobie sprawe z psychologii i mozliwosci pojmowania przez indywidualnych uczniow. A takze nauczyciele byli przygotowani do ‚kontrolowania zachowan’.
    Przyklad:
    Od uczniow zdolnych wymagania byly wieksze- czesto z awantura o ‚niesprawiedliwosci spolecznej’. Wtedy trzeba bylo rozmawiac z rodzicami, pt. ze uczen ‚zdolny ale len’.
    Uczniow, ktorzy za bardzo rozrabiali albo sie wiercili nalezalo zajac czym ‚nader waznym’. Czesto ‚rozrabiaka’ byl dyzurnym, albo odpowiadal za porzadek w klasie. Byli to przewaznie uczniowie, ktorzy czuli sie ‚niedostrzegani’. Sprawa nauczyciela bylo ocenic jego stan psychiczny i… w miare mozliwosci pomoc, czyms wyroznic i ‚dowartosciowac’. . Niepotrzebne byly zadne konsultacje ani ‚biuro porad’ na terenie szkoly. Od tego byli nauczyciele, bo wychowanie bylo czescia programu.

    Jeszcze jedna wazna roznica: Na terenie szkoly, nauczyciele byli in ‚loco parentes’ w zastepstwie rodzicow. ALe nie wolno bylo uczniow karac i w calej mojej karierze nauczyciela nigdy nie stawialismy uczniow ani w kacie ani nie zostawiali ‚ w kozie’, ani nie kazalismy pisac sto razy, ze ‚bede grzeczny na lekcjach …’

    Szkola podstawowa przygotowywala do liceum, a liceum do studiow wyzszych.
    Naturalnie, ze przy duzym postepie technologicznym i wielkich zmianach socjo-ekonomicznych, programy szkolne nie zawsze nadazaly z ‚postepem’.
    Ale chyba nie o to chodzi w powszechnej edukacji.

    I jesli jakis JO czy inny artysta powiatowy opowiada o nauczaniu ‚komuszym’, to niech sie zastanowi dlaczego prasa amerykanska wlasnie podala, ze domniemani zamachowcy z Bostonu byli… Czechami. Bo dla dziennikarza amerykanskiego Chech i Chechen to dokladnie to samo. I dlaczego w szkolach na Zachodzie palic mozna marijuane, i dzieci szkolne w USA strzelaja do dzieci szkolnych..
    Cos mi sie zdaje, ze nie przeszli przez ‚komusza edukacje’.

  6. JO said

    Panie Fran Pan mnie zle odbiera.

  7. @ + @ = @@ said

    Dla „wyedukowanych” ludzi wybranych do urzędowania w zacisznych gabinetach ministerstwa edukacji i koedukacji szkolnictwa niskiego, średniego i wysokiego TESTY są wygodnym sposobem sprawdzenia wiedzy uczniów.

    Żeby taka Krystyna „Szumi las i płoną knieje” mogła wypowiedzieć się na temat wiedzy losowo wybranego dziecka, to sama powinna opanować wymagane wiadomości.

    Niestety, ale ona jest tak samo głupiutka, jak jej poprzedniczka Krystyna Hall.

    Dla takich głupich bab wygodnie jest zatem na wypełnione testy nałożyć szablon z prawidłowo oznaczonymi kwadracikami i porównać.

    Gdy taką „Szumi las i płoną knieje” zapytać jakie miasto jest stolicą Polski, to w odpowiedzi pani minister bierze szablon, nakłada go na arkusz testowy i wnet już wie, że kwadracik szablonu nachodzi na kwadracik stojący np. przy pozycji 3 „Warszawa”.

    Gdyby zapytać się Krystyny „Szumi las i płoną knieje” w jakim roku była bitwa pod Grunwaldem, to ona zawsze odpowie, że nie wie, bo nikt w jej ministerstwie nie przygotował arkusza z takim pytaniem, a w związku z tym nie ma szablonu adekwatnego do hipotetycznego arkusza, stąd też nie może znać odpowiedzi.

    Różnica między ministrem edukacji i jego urzędnikami, a uczniami jest więc taka, że minister nie musi znać programu nauczania w szkołach, a zatem prawidłowych odpowiedzi na testy w przeciwieństwie do uczniów, którzy na tej podstawie są oceniani.

    A co począć, gdy szablony zawierają błędy merytoryczne? Takie przypadki są realne, bo szablony przygotowują przecież imbecyle z ministerstwa. Wystarczy, że na szablonie z odpowiedzią „jaka jest stolica Polski?” eksperci ministerstwa oznaczą Brukselę. Chociaż… kto wie(?) A może to jest prawidłowa odpowiedź, tylko że my jeszcze tej wiedzy nie wiemy?

  8. Zachęcony tym jutro dodam coś o edukacji u siebie. Tymczasem podrzucę link:
    http://polskawalczaca.com/viewtopic.php?f=21&t=4494

    Pozdrawiam

  9. Rysio said

    re 3.

    „……A w PRL-u czegoś uczono.
    Historię zakłamywano, ale reszta?
    Były normalne zadania z matematyki, fizyki, chemii. Były klasówki z polskiego.
    Nie było testów………..”

    W PRLu tak „uczono” że: większość społeczeństwa nie zna ani historii, ani matematyki, ani fizyki, ani chemii ani j. polskiego a czytelność książek jest prawie, że zerowa.

    O ekonomii przez grzeczność nie wspomnę..

    Zresztą co się dziwić wszystkie systemy socjalistyczne są zainteresowane tym aby „wykształcić” idiotę, którym jest łatwo manipulować i rządzić.

    I jak widać – udaje im się to znakomicie.

    To koniec, Panie Rysiu. Naprawdę koniec. Gajówka to nie klub da pojebów umysłowych.
    ADMIN

  10. Rysio said

  11. Rysio said

    Coś mi nie wyszło z tym linkim powyżej.

    😦

    Obejrzyjcie na YouTube – jesus was shot by lee harvey oswald in the 1300’s

  12. Maciej said

    @ 9

    Panie Rysio, Pana chyba kiedyś zgwałcił jakiś socjalista, stąd taka trauma …

  13. Fran SA said

    Ad.9
    Rysio -analfabeta

    Dlatego tez w krajach zachodnich polskie dyplomy sa uznawane, a do Hameryki wyjechalo bardzo duzo Polakow- programistow i pracownikow wyzszych uczelni, ktorzy pracuja zgodnie ze swoimi kwalifikacjami.

    Widac Rysio w Hameryce myje gary i chodzi kanalami, zeby go nikt nie widzial.
    Bo np. pan Rysio nigdy nie slyszal o ‚polskiej szkole matematycznej’, o ktorej amerykanscy naukowcy dobrze wiedza, ani o prof. Banachu, bo Rysio ‚nie z tych sfer’.

    Juz mnie tak wkurzylo, ze to tez napisze:
    Moj byly uczen wyklada fizyke jadrowa na uniwersytecie w Londynie. Konczyl krakowskie liceum w latach 70-tych, i fizyke jadrowa na UJ w 1984 roku!

    Pan Rysio moze sprawdzic liste Polakow na londynskim uniwersytecie. Oraz ich wiek i ukonczone studia. Sa dostepne na liscie pracownikow.
    Listy pracownikow naukowych roznych wyzszych uczelni sa na Internecie. Razem ze zdjeciami.

    Wiec o czym Rysio tak namietnie zmysla??

    Wierze, ze Rysiowi sie nie podoba socjalizm. Bo zyje w komunizmie amerykanskim.

  14. Griszka said

    Ciekawe czy Rysio nalezy do tej czesci spoleczenstwa slabo wyedukowanej za komuny, o ktorej wspominal ? A moze on jedyny madry, bo Misesa czyta do poduszki ? 🙂

  15. Jacek said

    re 3.

    Chodziło mi o testy, jako metodę sprawdzania umiejętności, czy wiedzy. Jest to procedura tak samo „mądra”, jak i jej dydaktyczne uzasadnienia w podręcznikach akademickich (nie zazdroszczę tych lektur). Natomiast w PRL-u, w schyłkowym okresie były i można powiedzieć, że często. Co do efektów tej edukacji dawniej i teraz (z testami, czy bez testów), to należy przyznać rację Rysiowi (9).

    Uczmy dzieci samodzielnie, a jeśli tego nie możemy, to chociaż samodzielności.

  16. Kibic said

    R-3
    Kochany Gospodarzu,

    Czas leci…
    Wszystko sie zmienia…
    Metody, wiedza, „nowinki”, potrzeby…
    Piekne sa wspomnienia!
    Nie przeszkadzajmy jednak naszym dzieciom i wnukom w budowaniu
    rzeczywistosci na miare ich potrzeb i marzen…
    Nie przeszkadzajmy!

    R-9
    Pan Rysio napisal (cytat):
    „W PRLu tak “uczono” że: większość społeczeństwa nie zna ani historii, ani matematyki, ani fizyki, ani chemii ani j. polskiego a czytelność książek jest prawie, że zerowa.”
    A Pan p.Rysiu swa wiedze gdzie zdobywal…nie w PRLu…???
    Do tego blad rzeczowy!
    To dzis, w porownaniu z PRLem, dostep do ksiazek (mozliwosc zakupu, dostep do publicznych czytelni, itd)spadl w sposob KATASROFALNY!!!
    Z sacunkiem,
    Krzysztof Pytel
    Reims,
    24.04.2013

    PS:
    „Testy”…
    Temat przerastajacy mozliwosci pojmowania wielu „profesorow uniwersyteckich”, nie mowiac o „Internetowych Anonimach”…
    Kazdy „test” moze sluzyc do innego celu.
    Zas o ich wartosci, nie swiadczy procent „trafnych” odpowiedzi, tylko…satysfakcja tych, ktorzy…stawiali pytania (!).

  17. Boryna said

    Ministerstwo ociemnienia narodowego nie tylko ogłupia dzieci ,ale także nauczycieli. Muszą oni postępować według instrukcji a nie według inteligencji i wiedzy. Tak jak w przypadku brukselskiej instrukcji wchodznia na drzewo.

  18. Nie wiem, kto jest autorem:

    —————-
    REFORMA EDUKACJI W POLSCE na przykładzie zadania z matematyki:

    1950 r.
    Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drwal?

    1980 r.
    Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty – czyli 80 zł. Ile zarobił drwal?

    2000 r.
    Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty, czyli 80 zł. Drwal zarobił 20 zł. Zakreśl liczbę 20.

    2010 r. (tylko dla zainteresowanych)
    Drwal sprzedał drewno za 100 zł. W tym celu musiał wyciąć kilka starych drzew. Podzielcie się na grupy i odegrajcie krótkie przedstawienie, w którym postarajcie się przedstawić, jak w tej sytuacji czuły się biedne zwierzątka leśne i rośliny. Przekonajcie widza, jak bardzo niekorzystne dla środowiska jest wycinanie starych drzew.

    2013 r.
    Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Pokoloruj drwala.
    —————
    http://www.wykop.pl/wpis/949443/reforma-edukacji-w-polsce-na-przykladzie-zadania-z/

  19. Ad. 16

    „Nie przeszkadzajmy jednak naszym dzieciom i wnukom w budowaniu
    rzeczywistosci na miare ich potrzeb i marzen…
    Nie przeszkadzajmy!”

    – W pewnej szkole, w pewnej klasie rodzice uczniów zaczęli swoje dzieci posyłać na ponadobowiązkowe zajęcia z matematyki. Poziom znacznie przerasta to, co przerabiali na lekcjach. I nauczycielka jest zdumiona energią, poświęceniem, z jakim dzieci uczą się po godzinach tej matematyki! I nie są to dzieci ludzi jakichś specjalnie wykształconych, czy super-inteligentnych.

    Nie przeszkadzajmy…

  20. Ad. 5

    🙂 To video… I ten śmiech idiotki przewijający się tu i ówdzie… 🙂

    W Niemczech, technik wezwany do uszkodzonego telewizora, przyjechał, a jakże, i naprawił wizję. Bo fonii, to „on nie robi, on jest od wizji”. Nazajutrz przyjechał technik od fonii. I naprawił fonię. Widząc, że gospodarz jest z elektroniką otrzaskany, poprosił go o diagnozę komórki, która mu szwankowała. Gospodarz mówi:”może bateria siadła?”. A on na to (uwaga! technik elektronik!), żeby mu gospodarz zmierzył tę baterię (pomiar napięcia – wystarczy miernik ze stacji benzynowej za 20zł), bo on tego nigdy nie robił, więc nie umie. 🙂
    ———-
    Jak naród tak inteligentny, jak POLACY, może być jednocześnie tak głupi?

  21. Griszka said

    Czyzby Rysio w koncu wyczerpal limit anielskiej cierpliwosci Gajowego ?
    Oj Rysiek, Rysiek. Na wlasne zyczenie to wszystko.

    Tak się właśnie stało. Po prostu miałem już dość odwalania z gajówki śmieci, jakie wrzucał tu Rysio.
    Admin

  22. Ad. 21

    Przeniesie się na onet. Dobrze mu to zrobi, bo będzie wśród swoich.

  23. Boydar said

    Ależ Wy jesteście, bakterie w organizmie są NIEZBĘDNE.

Sorry, the comment form is closed at this time.