Do tej pory tylko raz wspomniałem o Wielkim Rabinie Francji, kiedy Gilles Bernheim, duchowy przywódca półmilionowej francuskiej społeczności żydowskiej, głośno zbeształ ówczesnego premiera za jego nieprzychylne opinie wobec praktyki uboju rytualnego.
Dziś czytam we francuskich gazetach, jak to rabin upiększał wojenną przeszłość swego ojca, pochodzącego zresztą z naszych stron. W listopadzie zeszłego roku wygłosił przemówienie w miasteczku Dieulefit na południu Francji, w którym w czasach rządów Vichy mieszkało 2 tysiące Żydów. Owo przemówienie, które prasa określiła jako wyjątkowo piękne, pochodziło w całości z pracy Bernheima Słowa o nienazwanym. Refleksje o Holokauście opublikowanej w 2006 r. Dieulefit nie miało nic wspólnego z Holokaustem – żaden Żyd nie został aresztowany ani deportowany, ale przemieszkał tam ojciec przyszłego Wielkiego Rabina, stąd szczególny sentyment.