Zamknijmy polskie szkoły, bo ich reforma jest niemożliwa – zawyrokował ostatnio Jan Hartmann, jedna z twarzy lewicowych środowisk, które od 1989 roku ochoczo wspierały sukcesywne podkładanie dynamitu pod polski system oświaty. Szalony pęd reformowania wszystkiego i wszystkich w polskiej szkole zamiast spodziewanego sukcesu zrodził Hartmanna z petycją w ręku o wysłanie młodzieży na zieloną trawkę. Nie wyszło, a może miało nie wyjść?

W III RP wokół prof. Marii Janion skupiła się przede wszystkim grupa jej uczennic, radykalnych lewicowych feministek na czele z Kazimierą Szczuką. Na zdjęciu od lewej: Agnieszka Zawadowska, Maria Janion i Kazimiera Szczuka (FOT. REPORTER A. BOHDZIEWICZ)
To dość luźne skojarzenie nasuwa się, gdy myślę o Marii Janion z początku lat 90. XX wieku ogłaszającej koniec romantycznego paradygmatu w polskiej kulturze. Z casusem Hartmanna łączy ją przede wszystkim owo uprzednie podkładanie dynamitu pod finalnie uśmiercane idee.
Marksistowska interpretacja
Działalność intelektualna Janion od lat 50. XX wieku była nieustannym wdzieraniem się w strukturę romantycznej myśli samookreślającej Polaków i demontowaniem jej podwalin. Zdaniem naszych rozmówców, była to aktywność świadoma i przemyślana.
Tę inwazję na teren etosu otoczonego szańcem narodowej zgody należy odczytywać w perspektywie zadań, jakie przed swoją polityką kulturalną, historyczną i edukacyjną stawiali po II wojnie światowej w Polsce marksiści.
Romantyzm odegrał wyjątkową rolę w polskiej kulturze. Nie ograniczył się do wydania palety dzieł naszych największych twórców: Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Cypriana Kamila Norwida i Fryderyka Chopina, ale powszechnie zakorzenił swą myśl w intelektualnym profilu Polaków. Afirmował patriotyzm, wolnościowy zryw, poświęcenie i ofiarność na rzecz wspólnoty. Wywyższając pierwiastek duchowy, podkreślał szczególny wielowiekowy splot naszej narodowej historii z chrześcijaństwem. Nie uchronił się od błędów, np. w postaci gnostyckich afiliacji swych twórców. Te jednak spotkały się szybko z wewnętrzną krytyką z pozycji konserwatywnych (Norwid), która nie demontowała jednak tego, co dla polskiego romantyzmu sytuującego się na pozycjach dojrzalszych niż romantyzm europejski było konstytutywne.
Czytaj resztę wpisu »
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…