Gdy idziemy na zakupy to jak często patrzymy na producenta tego, co wkładamy do koszyka? Rzadko kiedy. Najczęściej kierujemy się reklamą, promocją lub faktem, że dany produkt polecił nam ktoś, kogo znamy. Albo od lat kupujemy to samo i wrzucamy do koszyka odruchowo.
A gdy już nawet dowiemy się kto wyprodukował towar, to jak często mamy pojęcie o tym czyje interesy tak naprawdę to przedsiębiorstwo reprezentuje i do kogo należą udziały? Niemal nigdy! Tymczasem warto wiedzieć kto nam chce sprzedać swój towar – dla własnego dobra. Przyjrzyjmy się dzisiaj bliżej kto nas usiłuje żywić (jedzenie) i pielęgnować (kosmetyki, środki czystości).
Zanim przejdziemy do analizy powiązań biznesowych warto uprzytomnić sobie jedną rzecz: biznes nie znosi próżni. Gdy pojawia się na rynku zapotrzebowanie, zaraz znajduje się jakieś przedsiębiorstwo, które ową niszę zagospodaruje i robi na tym pieniądze. To nic zdrożnego. Codziennie miliony ludzi potrzebują miliona różnych towarów. Czasem zapotrzebowanie jest kreowane sztucznie, jako „moda” na coś. Moda jest pojęciem szerokim i nie dotyczy tylko ubrań. Po upadku socjalizmu w Polsce wybuchła moda na wszystko co było zagraniczne, kolorowe i oczywiście nowoczesne. Społeczeństwo zmęczone szaroburą dotąd rzeczywistością rzuciło się na znane dotychczas jedynie z Pewexu towary (jeśli nie wiecie co to Pewex zapytajcie rodziców): zagraniczne napoje gazowane, gumy do żucia, słodycze czy kosmetyki – wszystko to nagle można było kupić w pobliskim kiosku za złotówki, a nie jak dawniej w Pewexie za twardą walutę.