Z banderowcami do „zjednoczonej Europy”
Posted by Marucha w dniu 2013-06-20 (Czwartek)
Polityka ma to do siebie, że w zależności od sytuacji, tym samym słowom daje różne znaczenie i nagina fakty do potrzeb czasu. Oto przykłady. Pozwolę sobie napisać prawdę ale według nazewnictwa i eufemizmów stosowanych przez władców: Nie tak dawno, w Jedwabnem, gdzie spalono sto osiemdziesiąt jego mieszkańców, prezydent Rzeczypospolitej Polskiej wziął udział w obchodach rocznicy spalenia stodoły wraz z ludźmi. Oddając hołd spalonym, złożył kwiatek i zapalił znicz.
Nie tak dawno w Pawłokomie prezydenci Ukrainy i Polski oddali hołd pomordowanym, podkreślam pomordowanym, mieszkańcom Pawłokomy, ale tylko pomordowanym jednej nacji, chociaż były tam także groby jeszcze jednej nacji. Kwiatek i świeczka zostały zapalone. Jeden z prezydentów ukląkł i głośno pomodlił się akcentując… i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.
W Ostrówkach na Wołyniu, na cmentarzu wiejskim jest pomnik z napisem: „Pamięci mieszkańców wsi Ostrówki i Woli Ostrowieckiej, którzy zginęli 30 sierpnia 1943 roku. Wieczna im pamięć. Rząd RP i rodziny”. O tym zawiadamia organ polityczny mniejszości ukraińskiej w „Naszym Słowie” dodając: „W byłej wsi Ostrówki, w pobliżu ukraińsko-polskiej granicy, na wykonanym na cześć poległych w czasie wojny pomniku…”. Dalej treść jak wyżej.
Dla, jakby, ukoronowania napisów, podam już w mojej interpretacji napis na pomniku Bohaterów Getta Warszawskiego: „Pamięci mieszkańców Warszawy, którzy zginęli w czasie Powstania w Getcie Warszawskim. Rząd RP i rodziny”.
Nie tak dawno prezydent Rzeczypospolitej na audiencji przyjął przedstawicieli ukraińskiej mniejszości ukraińskiej w Polsce i odbył z nimi przyjacielską rozmowę, przyobiecał udział w uroczystości 70-lecia apogeum ludobójstwa dokonanego na ludności polskiej przez tak zwaną Ukraińską Powstańczą Armię, organizowanej przez mniejszość ukraińską. Gest prezydenta RP byłby godnym pochwały, gdyby nie pewne ale… W kilka dni później ten sam prezydent przyjął delegację polską, która w imieniu społeczności kresowej prosiła prezydenta o objęcie patronatem honorowym uroczystości uczczenia 70. rocznicy zbrodni dokonanej na ludności polskiej przez nacjonalistów ukraińskich. A trzeba dodać, że przez cały okres ludobójstwa w latach 1939-1947 zostało zamordowanych ponad 200 tysięcy niewinnych ludzi. Niestety prezydent odmówił jakiegokolwiek udziału w uroczystościach organizowanych przez Polaków.
Prezydent „wszystkich Polaków” miał prawo odmówić, bo co mogliby powiedzieć ci, którzy byli sprawcami rzezi bezbronnych, wszak obowiązuje równość. Ofiary i mordercy powinni sobie podać ręce i poprosić o wzajemne wybaczenie, bowiem i mordercom należy się szacunek za tak wielki wysiłek przy pacyfikacji polskich wsi. Wszak z wojny „bratobójczej” zrobiono sprawę polityczną. A wiadomo, polityka jest sprawą świętą. Bowiem każda osoba prowadzi jakąś politykę, gospodyni, żebrak, rolnik. Żebrak prowadzi też jakąś politykę w żebraniu, potrzebnej do życia jakiejś kwoty. Jak nie będzie umiał, nigdy nic nie uzbiera. To jest właśnie polityka, dla której można poświęcić, nawet żebraczy kapelusz.
A teraz tak całkiem „bez polityki”. Sprawy wychodzą poza politykę. Na przykład wiadomo doskonale, że Ukraina jest podzielona na dwie, wcale nie polityczne części. Ukraina Zachodnia nastawiona jest na podtrzymanie tradycji banderowskich. Szuchewycz, Bandera, Doncow i wielu innych podobnych do wymienionych, są ich patronami, którzy bez polityki wymordowali ponad 200 tys. niewinnych ludzi.
Druga część Ukrainy jest to też zespół ludzi, którzy jak Polacy, tylko w mniejszym stopniu zaznali dobroci nie politycznej, tych samych, którzy mordowali Polaków. Jak się można domyślić, polskie władze podały ręce bandytom i huzia na Ukrainę wschodnią. Przecież zachodnia jest zaprawiona w tragicznym bojach i bez porównania ma większe przebicie niż wschodnia. Wobec tego idźmy razem z banderowcami, nawet wtedy, gdy w czasie głosowania prezydenckiego, Juszczenko jako szef banderowców, otrzymał zaledwie sześć procent głosów i w przedbiegach odpadł. Mimo tego nasze władze ukochały mniejszość.
Idźmy więc z banderowcami. Będzie nam raźniej. Tylko co może się stać z naszym krajem – pojawia się zasadnicze pytanie? Jak to co? Będzie istniał. Nie ma przecież znaczenia, czy będzie rządzony przez innych. Już przecież były lata rozbiorów. Po 123 latach Polska powstała i dobrze sobie nawet radziła. Poza tym co się dzisiaj martwić, co może być, gdy nas już nie będzie? Zginęło 200 tys. ludzi może zginąć i więcej. Dla żyjących świat jest duży. A nie żyjący? Na pewno martwić się nie będą.
Ponadto warto się zastanowić nad skutkami takich decyzji. Przyjęcie w ramiona nacjonalistów ukraińskich, oraz przyjęcie części odpowiedzialności za nie swoje grzechy, to pierwszy krok ku zwalaniu winy za ludobójstwo na własne państwo, to jest na Polskę. Wyraźną próbkę pobieramy z Niemiec, których aż tak hołubimy. Serial „Nasze matki, nasi ojcowie” jest tego dowodem. Zastanówmy się co robimy, oby moje przewidywania nie stały się rzeczywistością.
Wrócę jeszcze na chwilę do początku moich zapisków. Jak mocno można, powiem na wprost, historię zafałszować pisząc nie pełną prawdę. O prawdę „walczą” wszyscy politycy, mówiąc, że tylko w prawdzie można budować różne przyjaźnie. Ale… tej prawdy żądają tylko od innych. Swojej prawdy za grosz nie chcą ujawniać. Na pomnikach napisana jest prawda. Wszędzie tam zginęli mieszkańcy określonej miejscowości. Niestety. Taką prawdę może zrozumieć tylko ten, kto przeżył to wydarzenie, na którego pamiątkę ten pomnik wybudowano. Dla następnych pokoleń taki napis nie ma najmniejszego znaczenia. I pomyśleć, że autorami takowych karykaturalnych pomysłów są wielcy dygnitarze. Zapominają o tym, że ludzie się z tego śmieją i kiwają głowami. Takie głupoty mogą czynić tylko władze, które najczęściej nie wiedzą co czynią. Twierdzenie tego i podobnych rzeczy, na co dzień doświadczamy na posiedzeniach sejmowych.
Dzisiaj toczy się wielka dyskusja, czy przyjąć do Unii Europejskiej Turcję, czy nie przyjąć? Bowiem na przeszkodzie stoi „grzech” popełniony przez Turcję. „Grzech” wymordowania nacji Ormian. Dzisiejsi władcy UE żądają od Turcji zadośćuczynienia za popełnione przez nią ludobójstwo.
A co się dzieje u nas? Koniecznie chcielibyśmy zobaczyć Ukrainę w objęciach Unii Europejskiej, ale na przeszkodzie stoi nie zmazany „grzech” ludobójstwa popełniony przez Organizację Nacjonalistów Ukraińskich na narodzie polskim. Nasze władze gotowe są zapłacić za wejście Ukrainy do Unii ceną powtórnego wymordowania 200 tys. ofiar, przyjmując połowę winy na siebie, przepraszam – złożenia winy na ofiary, jako że było to według nich wojna „bratobójcza” nie ludobójstwo. Ponadto skądinąd wiadomo, że nacjonaliści ukraińscy to bardzo delikatny i subtelny naród, nie można więc obciążać ich nawet tak okrutnym słowem jak „ludobójstwo”.
A jak wygląda prawda, ta codzienna, dzisiejsza? Nacjonaliści ukraińscy już żądają od nas przekazywania im do weryfikacji wszystkich opracowań dotyczących ludobójstwa dokonanego na narodzie polskim. Dopiero oni – nacjonaliści – mogą nadać takim opracowaniom rangę dokumentu. Ot po prostu nauczyciel w szkole dzieciom zadał napisanie wypracowania, teraz je sprawdza i wystawia oceny. Czy nie za duże wymagania? Czy nie za duża nasza uległość?
Antoni Mariański
http://sol.myslpolska.pl
Komentarze 2 do “Z banderowcami do „zjednoczonej Europy””
Sorry, the comment form is closed at this time.
olagordon said
warto przeczytać http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=9675&Itemid=47
Tekla said
Wszytko w ramach pojednania jak twierdzi Jan Barmiński,przewodniczący rady miejskiej w Przemyślu..a jakze..by inaczej..
Imieniem Józefata Kocyłowskiego nazwano jedna z ulic w Przemyślu..
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jozafat_Kocy%C5%82owski