Język polski jest obecnie obiektem obróbki na gorąco. Kiedy słucha się rozgłośni radiowych, redaktorów i redaktorki telewizyjne, to odnosi się wrażenie, że jest się na jakiejś młodzieżowej „imprze”, gdzie gada się byle jak i byle krócej. Moda na upraszczanie języka polskiego pod dyktando mód i trendów sprawia, że niektórych audycji nie da się słuchać.
Zanim zajmę się plagą zdrobnień, zwrócę uwagę na ogromną popularność zwrotu „tak sobie myślę” (tak jak parę lat temu „dokładnie”). „Tak sobie myśli” prawie każdy dziennikarz radiowy i telewizyjny, a także ich interlokutorzy. Gość nie powie „uważam, że”, albo „moim zdaniem”, co jest zwrotem poprawnym, lecz nonszalancko „tak sobie myślę”. Szczególnie denerwujące jest owo „tak sobie”, no bo co to w ogóle ma znaczyć?
Swego czasu Zenon Laskowik w jednym z kabaretów, na odzywkę Smolenia „tak sobie myślę”, przerwał mu ostro – „trochę o Wiśle, trochę o przemyśle”. No i to jest puenta – nie róbmy z mediów kabaretu. Przestańcie do diaska „tak sobie myśleć”, zacznijcie po prostu myśleć.