Cnoty kardynalne: męstwo
Posted by Marucha w dniu 2013-10-22 (Wtorek)
W niektórych momentach życia musimy zmierzyć się z sytuacjami, które wzbudzają w nas strach. Może to być nagłe bezrobocie, podjęcie trudnej życiowej decyzji, niespodziewana choroba lub perspektywa fizycznego bólu – w świecie skażonym grzechem pierworodnym strach jest zjawiskiem powszechnym.
Jak sprostać takim chwilom i nie stracić ducha? Odpowiedź brzmi: ćwicząc cnotę męstwa.
Aby lepiej zrozumieć, czym jest hart ducha, sięgnijmy po Katechizm, który go określa w następujący sposób:
„Męstwo jest cnotą moralną, która zapewnia wytrwałość w trudnościach i stałość w dążeniu do dobra. Umacnia decyzję opierania się pokusom i przezwyciężania przeszkód w życiu moralnym. Cnota męstwa uzdalnia do przezwyciężania strachu, nawet strachu przed śmiercią, do stawienia czoła próbom i prześladowaniom. Uzdalnia nawet do wyrzeczenia i do ofiary z życia w obronie słusznej sprawy, za którą stoi wieczna szczęśliwość. „Pan siłą mą, Pan pieśnią mego życia.” „Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat!”
Krótko mówiąc; męstwem jest zdolność do wyboru prawdziwego dobra, nawet wtedy, kiedy wszystko w nas i poza nami chce uciekać ze strachu. Męstwo to niezłomność w poszukiwaniu dobra, nawet w obliczu niebezpieczeństwa czy potencjalnego cierpienia.
Męstwo jest, rzecz jasna, owocem wiary, nadziei i miłości. Kiedy wierzymy w obietnice Boga, mamy pełne zaufanie w siłę Bożą, a nie naszą. Kiedy miłość jest naszym napędem i naszą motywacją, wtedy męstwo wypełni nas w sposób naturalny.
Jak zilustrować męstwo?
„Władca Pierścieni” należy do moich ulubionych filmów. Filmy nie są do końca wierne książkom, to żadna tajemnica. Mimo to uważam, że udało się uchwycić w nich kilka kluczowych elementów, które Tolkien chciał przekazać – jednym z nich jest męstwo i wytrwałość skromnych hobbitów.
Jeden z moich ulubionych momentów w serii to epizod z „Dwóch Wież”. Po długiej podróży Sam i Frodo docierają w końcu do Mordoru. Są zmęczeni, zniechęceni i boją się tego, co ich czeka. Grozi im wielkie niebezpieczeństwo – Nazgule bezustannie polują na małych hobbitów. Podróżnikom grozi niewola lub śmierć.
Frodo, umęczony ciężarem pierścienia, jest na skraju rezygnacji. Ma ochotę wrócić do domu. Sam natomiast, choć jest równie przestraszony i wyczerpany jak Frodo, w przeciwieństwie do niego, posiada wielką siłę wewnętrzną. Męstwo jest jego siłą napędową, pozwalającą mu dalej walczyć. Sam w porywającym przemówieniu przypomina Frodowi, dlaczego nie mogą wyrzucić pierścienia (pozbywając się w ten sposób ciężaru odpowiedzialności) i wrócić do domu.
Większość ludzi mieszkających na Zachodzie nie styka się na co dzień z realnym niebezpieczeństwem. Mimo to, istnieją szerokie możliwości pozwalające wykazać się męstwem. Przekraczanie swojego poczucia wstydu – na przykład publiczna modlitwa – wymaga od większości z nas sporego samozaparcia.
Najbardziej naturalna okazja do wyrażenia męstwa pojawia się, kiedy obserwujemy moralny i społeczny upadek całego świata zachodniego. Na naszych oczach, wielka niegdyś cywilizacja, zbudowana na fundamentach wspólnej wiary katolickiej, popada w ruinę. Nowomodna tyrania relatywizmu atakuje wszystko, co dobre, piękne i prawdziwe – wszystko to w imię „tolerancji”.
Łamanie wolności słowa jest powszechne; gospodarka balansuje niebezpiecznie na krawędzi; przemoc staje się plagą w szkołach i kinach, forsuje się projekt seksualizacji dzieci, idea rodziny tradycyjnej się rozpada, rosną wpływy radykalnego islamu; podejmuje się próby redefinicji małżeństwa. Mógłbym tak wymieniać bez końca – lista jest długa. To wszystko jest, szczerze mówiąc, przerażające. Zastanawiam się, co myśleć o świecie, w którym będą dorastać moje dzieci.
Nie boję się jednak. W obliczu ataków musimy być odważni. Teraz, bardziej niż kiedykolwiek, potrzeba ludziom męstwa. W sposób szczególny potrzeba go katolickim mężczyznom. Jesteśmy powołani. Nie możemy ustąpić – nawet wtedy, kiedy wydaje nam się, że przegrywamy. Musimy pamiętać, że „jest dobro na tym świecie i warto o nie walczyć”.
Komentarze 23 do “Cnoty kardynalne: męstwo”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Sowa said
Męstwo zaczyna się m.in. od postu. Kto jest zahartowany postami, ten łatwo nie ulega. Nie ulega pokusom, nie ulega zniechęceniu, nie ulega wielu rzeczom z tego świata.
A na marginesie – Władca Pierścieni, wbrew pozorom i propagandzie (także wielu „chrzścijańskich” publicystów), jest książką naszpikowaną antychrześcijańską symboliką:
http://www.christianitytoday.com/ct/2002/decemberweb-only/12-16-31.0.html
Aguirre said
ad1) Atakowanie Tolkiena i jego dzieła za symbole antychrześcijańskie jest skrajną głupotą. Tolkien był katolickim tradycjonalistą a książkę wystarczy przeczytać żeby dowiedzieć się jakim wartością hołduje i jak za pomocą metafor dokonuje się w niej apoteozy chrześcijaństwa jego tradycji i kultury. To jest tak oczywiste, że aż głupio pisać obronę tego dzieła. Paranoik znajdzie diabła nawet w wizerunku krowy bo widzi, że ma rogi…
Juliusz Prawdzic-Tell said
Nie wiedziałem, że Tolkien był katolikiem, gdyż jego twórczość uchodzi za Antychrześcijańską. Ja tłumaczyłem fenomen Tolkiena intencją Keynesa zbudowania angielskiego kapitału ludowego, którego zazdrościł Skandynawom, którzy zbudowali go na wikingologii i Kalewali. Tolkien miał więc być POWTÓRZENIEM eksperymentu skandynawskiego.
Ponieważ nazwisko Tolkiena pochodzi od Tolkmicka a spisywał on opowiadane mu przez babkę baśnie mazurskie to wnosiłem zorganizowanie festiwalu tolkienowskiego w Malborku, gdzie jest Najstarszy Ceglany Zamek w Europie, którego Parter zamku Średniego był powtórzeniem I pietra pałacu aMAZON w Płocku a ten Bliźniakiem Najwspanialszego Pałacu Cesarskiego w Kolonii.
Mówiło się, że REN STWORZYŁ GERMANIĘ A KOLONIA NIEMCY, ale mieszczenie kolońscy byli wredni, bo gdy cesarz Henryk IV odpowiedział im, CO CESARSKIEGO CESARZOWI – co znaczyło Murzyn Zrobił Swoje – to ci sprzedali go niesfornemu synowi a zamek ROZEBRALI, wobec czego Henryk V musiał budować Heidelberg. Za karę kolonianie muszą teraz odbudować ten Najwspanialszy Pałac Cesarski.
Władysław Herman zbudował pałac Hermanowski (Więzienie), gdyż bał się mieszkać NAD PRZEPAŚCIĄ, wobec czego akcja Hamleta rozgrywała się w Hermanionie, a w Amazonie – gdzie rozgrywały się opowieści Tolkiena – kazał mieszkać biskupowi. Do zbudowania Hermaniona król mieszkał w pałacu Popielidów (Małachowiance), który, gdy się wyprowadził, dał Ottonowi z Bambergu na SZKOŁĘ, żeby pognębić biskupa.
Psiemislavius said
Tolkien zapewne przewracał się w grobie, gdy ekranizowali jego książki. Za ekranizację wziął się żydowski Hollywood. W obsadzie filmu znajdziemy Iana McKellena, który jest pedałem, Orlanda Blooma, który jest buddystą, Christophera Lee, który jest kryptosatanistą, Viggo Mortensena i Seana Beana, dla których religia nie jest zbytnio ważna, etc. Słowem: ekranizacja powieści z motywami chrześcijańskimi, gdzie postacie w życiu rzeczywistym są zwykłymi bezbożnikami z punktu widzenia Kościoła Świętego. Wg mnie J.R.R. Tolkien nie zgodziłby się z taką obsadą, gdyby żył.
Krzysztof M said
„Pan siłą mą, Pan pieśnią mego życia.”
– A co to za jakiś „Pan”? Co to k…wa jest?!
Jarek Kefir said
To wszystko bzdury totalne.
A teraz FAKTY:
1. Ludzie w większości żyją i myślą stadnie. Co robią inni – oni uznają za dobre. Jak napisał Łysiak, jedz guano, miliony much nie mogą się mylić. Nieważne co oni czują – ważne że stado uważa coś za normę, coś co trzeba koniecznie zrobić i przeżyć; idealny baran jeśli nie chce zostać wypędzony bądź wręcz uszkodzony, musi działać jak inni. Promowana i wysławiana jest zasada nie wychylania się.
Stado baranów
Stado działa w prosty sposób – od dziecka wbija się człowiekowi do głowy pewne pojęcia, ponieważ dziecko nie ma możliwości zaprotestować. Powiesz dziecku o latającym dywanie? uwierzy. O miłych Panach z platformy obywatelskiej, co amber gold reklamowali? już wyciąga do nich ufne rączki. Dziecko z powodu braku umiejętności rozróżnienia (co kit a co prawda) jest idealne do nauczania, które nazwać trzeba celniej – pranie mózgu. Co w dziecku zasiejesz za młodu, to w nim zostanie całe życie. Stąd taki bój wszystkich (religie, państwo, organizacje) o możliwość „nauczania” dziecka, czyli umieszczenia w nich odpowiednich przekonań, korzystnych dla danej grupy społecznej. Gdy powiesz dorosłemu o latających dywanach i gadających wężach – uruchomi się Boski dar, rozum – i nie uwierzy. Tylko dziecko może to uznać za prawdę, a gdy wykształci mu się rozum, gdzieś w środku zawsze będzie czuć że to prawda.
Nauka niewolnictwa
Pierwsze co się wbija w nasze biedne, małe główki – to zależność od opinii innych. Ktoś Cię pochwali, uruchamiają Ci się hormony szczęścia, czujesz się wspaniale – ktoś skrytykuje, uruchamiają się hormony stresu – czujesz się strasznie, nie chce Ci się żyć. Zostaliśmy wytresowani tak, by opinia grupy miała na nas wpływ. Jest to robione po to, by grupa mogła Cię utrzymać w swoich szeregach samymi słowami, jednym spojrzeniem pełnym podziwu bądź niechęci… gdy cierpisz z powodu krytyki swojego stada, chcesz naprawić błąd. Gdy uciekniesz ze swojego stada do innego (np. jednej partii do innej) gdzie królują inne przekonania (bierzemy w łapę od innych) dla macierzystego stada będziesz zdrajcą którym się gardzi, a dla obcego bohaterem który przejrzał na oczy i poznał najprawdziwszą prawdę.
Stado rośnie w siłę na dwa sposoby. Jeden to wzrost liczby członków – im więcej ludzi ma dana organizacja, tym stado jest silniejsze. Może wtedy wpływać na wyniki wyborów, więc politycy przekupują w różny sposób lidera tego stada – by mieć głosy. Drugi sposób to niezwykła lojalność niewielkiego stada. By tak zrobić, tworzy się w dzieciach z tego stada wrażenie wyjątkowości, że są wybrani przez Boga, lepsi od innych – jednocześnie strasząc wszystkimi spoza stada. Poczucie bycia kimś lepszym i strach przed obcymi, w niezwykły sposób cementują więzi w stadzie. Ten rodzaj siły prezentują żydzi – są bezustannie straszeni holocaustem i nienawiścią innych nacji wobec nich – oraz utrzymywani w poczuciu wyższości. To sprawia że chociaż kłócą się między sobą, wobec osób obcych rasowo zawsze się zjednoczą, by te zagrożenie zniszczyć. Pierwszy styl to siła – brutalny osiłek bije kolegów w gimnazjum i zabiera im kanapki. Drugi styl to jakość – czyli mały, przebiegły, złośliwy chłopiec który rządzi osiłkiem, i zabiera większość jego zdobyczy. Siłacz i pasożyt – oboje żyją z konsumpcji słabszych form życia.
Dzieci priorytetem
Ludzie od tysięcy lat mieli jeden priorytet – więcej dzieci. Większość niemowląt umierała przy porodzie, były wojny, głód i choroby. Dzieci stanowiły o sile danej grupy, plemienia, później państwa. Stąd nakaz rozmnażania się (więcej ludzi dla grupy, więcej siły), zakaz homoseksualizmu (masz mieć wytrysk w kobiecie i płodzić dzieci, a nie tyłku kolegi z igloo). By wzmocnić ten nakaz, kapłani mówili że tego chce Bóg – i jeśli ktoś chce iść do nieba (rajskiej krainy, mieć lepszą inkarnację itd.) musi mieć dużo dzieci. Kapłanowi zależało – gdy jego nieliczna grupa zostanie wyrżnięta przez liczniejszą, jego pierwszego nabiją na pal; w końcu tamta grupa ma także swojego kapłana, zazdrośnie chroniącego swego stanowiska. Poza tym więcej ludzi oznacza więcej dóbr, a kapłani zawsze lubili dziesięciny. Więcej ludzi, więcej błyskotek, więcej władzy. Społeczność rodziny wielodzietne honorowała, bezdzietne były pośmiewiskiem, obrazem hańby i przykładem na Boską niechęć. Bóg zdaniem kapłanów kocha dzieci, więc jeśli ich nie mają – są być może grzesznikami. Zasada życia w stadzie była prosta – masz dzieci, jesteś kimś. Nie masz dzieci – jesteś nikim, pośmiewiskiem. Tak to trwało tysiące lat, i zapewniło przetrwanie ludzkości – która w dobie dzisiejszej technologii nie potrzebuje już tych nakazów i praw. One były dobre wtedy, jak na szóstkę dzieci pięć umierało zanim osiągnęło osiemnaście lat. Teraz żyją niemal wszyscy – a ziemia zaczyna się powoli dusić z nadmiaru żołądków do wykarmienia. Teraz jeszcze daje radę, ale gdy siedem miliardów zmieni się w siedemdziesiąt? a siedemset?
Robienie dobrej miny do złej gry
Jeśli więc część ludzi czuje że nie chce mieć ślubu, dzieci, danej pracy (bo chcieliby zajmować się czymś innym, co nie daje tyle pieniędzy potrzebnych na utrzymanie rodziny) to bojąc się krytyki, ośmieszenia przez stado, robią to „co trzeba”. Żenią się z niekochanymi partnerami, mają z nimi dzieci, a w weekendy zapijają się w trupa, by jakoś znieść swoje rodzinne „szczęście”. Ci ludzie (jeśli mieli inne cele, z których zrezygnowali ze strachu przed presją grupy) wewnętrznie czują że przegrali życie. Ale nigdy Ci tego nie powiedzą, nie mogą Ci wyznać że dali się oszukać. Kto lubi wyjść na oszukanego? udają więc sukces, a gdy widzą kogoś kto poszedł swoją drogą w życiu – zalewa ich krew. Oni mogą tego intelektualnie nie rozumieć, ale czują gniew, nienawiść. Tych uczuć nie można ujawnić otwarcie, więc stosuje się wybieg – mówi się upadlające rzeczy, takie jak:
Nikt Ci nie poda szklanki wody na starość (jakby dzieci były od opieki na starość)
Jesteś egoistą zapatrzonym we własne JA (płodzenie dzieci dla opieki egoizmem już nie jest…)
Jesteś niedojrzałym emocjonalnie małym chłopcem (bo nie dajesz się orżnąć jak poważny, dorosły dureń)
Dojrzej wreszcie, nałóż spodnie (i zacznij żyć jak wszyscy inni, bez względu na to co Ty chcesz i jakie masz cele)
Kiedy wreszcie będziesz mieć dzieci? (jesteś gorszy od nas, bo nie rozmnożyłeś się co potrafią nawet bakterie)
Nikt Cię nie chciał? (och jak cudownie, mnie ktoś chciał więc jestem lepsza. A że bije, pije i zdradza, to nic wielkiego)
Kultowe – żal mi Ciebie (ach, jakie to cudowne uczucie pokazać że jestem wyżej, dalej…)
Równie kultowe – chyba skrzywdziła Cię jakaś kobieta (każdy komu coś nie pasuje w Paniach, jest oskarżany że został skrzywdzony, i bredzi w nienawistnym amoku).
Szkoda że Twoi rodzice tak nie myśleli… (moi rodzice zrobili co chcieli, a ja jestem wolnym człowiekiem i podejmuję sam decyzje życiowe)
Jesteś jakiś nienormalny, dziwny… (Ty też jesteś dziwny dla miliardów wyznawców świętych krów, małp, jedzenia żywych robaków i innych)
Myślisz tylko o sobie (ano tak się składa, że to ja zdam relację ze swojego życia, ja za nie odpowiem, i ja przebywam ze sobą cały czas kiedy inni przychodzą i odchodzą)
Kiedyś zechcesz, ale będzie za późno (możliwe, ale lepiej nie mieć dziecka i tego żałować, niż mieć dziecko i wychować je „bo tak trzeba” bez miłości).
Drugie dno
Musisz to zrozumieć – ci ludzie mówiąc że jest im Ciebie żal, tak naprawdę czują się sami ze sobą fatalnie. Chcą Ci trochę tego nieszczęścia oddać – od Ciebie zależy czy je przyjmiesz, zaczniesz się przejmować ich słowami. Jeśli zaczniesz – oni na chwilę przestaną cierpieć. Wszystko się wyrównało – obie strony cierpią. Oni cierpią bo zostali oszukani, dodatkowo frustruje ich fakt że masz odwagę żyć po swojemu a nie jak chce stado (czyli masz jaja których oni nie mieli), Ty cierpisz bo uraziły Cię ich słowa o szklance wody na starość, egoiźmie i zapatrzeniu we własne JA. Każdy daje Ci to co ma – człowiek pełen miłości da Ci miłość, bo ma jej w sobie wiele. A co Ci daje rzekomo szczęśliwy szwagier, syczący złośliwie że może masz coś z jajami, albo że jesteś mały chłopiec i pora dojrzeć emocjonalnie? daje Ci co ma – frustrację, stres, ból, poczucie bycia orżniętym, uległość wobec presji grupy.
Jesteś lepszy – rozumiesz? syczą bo jesteś odważniejszy i lepszy. Oto cała prawda i tylko prawda, której pijany szwagier nigdy Ci nie powie.
By być wolnym od takiego rodzaju presji, musisz mieszkać oddzielnie od rodziny. To bezwzględny warunek. Nie zniesiesz wspólnego mieszkania – oni Ci nigdy nie wybaczą pójścia inną drogą niż oni, nie wybaczą Ci że nie dałeś się oszukać. Swoje mieszkanie to konieczność, daleko od rodziny. Druga sprawa, niezwykle ważna – musisz być niezależny finansowo. Nie możesz korzystać z żadnej pomocy rodziny, ponieważ w efekcie kłótni nie jesteś niczym uwiązany – źle Cię traktują? zwijasz się. Mając jakiekolwiek zobowiązania wobec tych osób, nie możesz odejść gdy Cię lżą. Musisz zostać, często udawać przyjaźń kiedy w środku się gotujesz. Żadnych wspólnych biznesików, żyrowania kredytów – nawet nic nie pożyczaj, auta, większych sprzętów a już nie daj Boże pieniędzy. Nie zobaczysz ich z powrotem, a będziesz miał wroga na całe życie. „Taki bogaty a chce jeszcze kasy” – znasz to? jeśli nie to z całą pewnością poznasz.
Tylko raz
Kiedy nic Cię nie wiąże z rodziną, przeważnie jesteś szanowany. Oni doskonale wiedzą że mogą Cię wtedy obrazić tylko raz – drugiej szansy nie będzie. Możesz dać w mordę, wylać wino na twarz pijanego wujka, wszystko możesz – ponieważ nie musisz do nich wracać. Droga niezależności to krolewska ścieżka. Kto po niej stąpa, ten wiele bólu nie zazna.
Więcej: http://www.samczeruno.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=290:singiel,-i-co-dalej&Itemid=101
Marucha said
Re 6:
Panie Jarku, nie jestem pewien, czy pisząc „to wszystko bzdury” nie miał Pan na myśli własnego wpisu, który miejscami wypełnia kryteria bzdurności ze sporym marginesem,
znanichrzescijanie said
Tolkien gdy miał cztery lata zmarł jego ojciec, zaś osiem lat później zmarła jego matka. Po śmierci matki wraz z bratem Hilarym wychowywany był przez o. Francisa Morgana.
Jego wiara była silna i grała dużą rolę w jego życiu. Przejawiało się to choćby w tym, że chcąc ożenić się z Edith Bratt wymógł na niej zmianę wyznania (wcześniej była anglikanką) na długo przed ślubem – zamiast tuż przed nim, jak chciała ona. Swoje dzieci wychowywali po katolicku, pierwszy z ich synów – John – został księdzem.
Warto również zauważyć, że autor Hobbita był bardzo przywiązany do tradycyjnego obrazu i tradycyjnych praktyk Kościoła. Toteż obserwując decyzje podejmowane na Soborze Watykańskim II był bardzo zaniepokojony i dawał swemu zaniepokojeniu wyraz m.in. w listach.
“Władca Pierścieni” jest zasadniczo dziełem religijnym i katolickim; początkowo niezamierzenie, lecz w poprawkach świadomie. Dlatego nie umieściłem w nim czy też wyciąłem z niego niemal wszystkie wzmianki o czymkolwiek, co mogłoby być religią, kultem czy obrzędami w tym wymyślonym świecie. Element religijny został bowiem wchłonięty przez opowieść i jej symbolikę. ” — J.R.R. Tolkien, List 141 (do Roberta Murraya).
http://znanichrzescijanie.wordpress.com/2013/07/14/j-r-r-tolkien/
To że są gdzieś czarodzieje, krasnoludy itp. nie znaczy że jest się okultysta czy satanistą.
Jarek Kefir said
Jarek Kefir powiedział/a
To wszystko bzdury totalne.
A teraz FAKTY:
_________________________________________________________________
A katolicy mają największe zasługi w praniu mózgu dzieciom.
Cyt. „Pierwsze co się wbija w nasze biedne, małe główki – to zależność od opinii innych. Ktoś Cię pochwali, uruchamiają Ci się hormony szczęścia, czujesz się wspaniale – ktoś skrytykuje, uruchamiają się hormony stresu – czujesz się strasznie, nie chce Ci się żyć. Zostaliśmy wytresowani tak, by opinia grupy miała na nas wpływ”
-to jest bzdurą? Przecież to podstawa w wyzwoleniu człowieka.
A katolickie widzenie mężczyzny odchodzi w niebyt, głównie przez to, że jest dla samych mężczyzn bardzo destrukcyjne.
Marucha said
Re 9:
A katolickie widzenie mężczyzny odchodzi w niebyt, głównie przez to, że jest dla samych mężczyzn bardzo destrukcyjne.
I ja mam o czymś takim dyskutować? Mam przypominać rzesze ludzi wybitnych, bohaterów, twórcow, którzy właśnie dzięki katolicyzmowi stali się tym, kim się stali?
Bardzo proszę o zaprzestanie robienia takich wpisów na katolickim portalu.
Boydar said
Zaiste, 70 miliardów „Jarków Kefirów” nawet cierpliwa Matka Ziemia nie zdzierży. Z jednym nawet trudno wytrzymać.
Jarek Kefir said
Cyt. „I ja mam o czymś takim dyskutować? Mam przypominać rzesze ludzi wybitnych, bohaterów, twórcow, którzy właśnie dzięki katolicyzmowi stali się tym, kim się stali?”
-Stali się tym dzięki sobie: pracy, talentowi, hartowi ducha, wiedzy.
Boydar said
Pan Jarek zapomniał dodać do zestawu „przewodnią rolę partii”.
Maciejasz said
Myślę, że każdy wątpiący w „katolickość” Tolkiena, powinni to przeczytać:
http://krucjatawroclaw.blogspot.com/2010/01/tolkien-anglik-katolik.html
Maciejasz said
nie „powinni” tylko powinien. Pomyłka 😉
Krzysztotof P said
do p. Jarka Kefira.
napisz Pan o MESTWIE, bo o tym jest ten watek ! Daruj sobie uswiadamianie ” gajówkowiczow „, bo kazdy z nas swoje przeszed i przemielil Zyciowym doswiadczeniem !
Innymi słowy, – to nie POLSZMAT czy inny parszywy Onet.pl…poniał?
GM said
Panie Jarku, o ile Pańskie działania na rzecz zdemaskowania brudnych interesów koncernów farmaceutycznych są godne pochwał, to promocja aspołecznych i antykatolickich postaw budzi zrozumiały sprzeciw na tym portalu. „Nie można dwóm panom służyć”. Pozdrawiam.
Boydar said
Tak, tak, niejaki Jakub Frank też „piętnował” i „nagłaśniał”.
inka said
ad 6 i reszta tym podobnych – co więc alternatywą być ma? Ja, mnie, moje ? Oddaj matce i ojcu coś od nich dostał, bo nie myśleli jak ty, a potem – proszę bardzo – do pierwszej złamanej nogi zapewne… stado nie pasuje? Stworzony mrówką jak żółw z Galapagos żyć nie będzie…czy jego wina jest, że mrówka? Wyzywać go za to? Od czci odsądzać? Cały dorobek ludzkiej myśli cywilizacyjnej i socjalizacyjnej jednym wyrażeniem pranie mózgu podsumować i hajda – usprawiedliwienie jest dla róbta co chceta… a tak naprawdę to niektórzy mężczyźni maja jedno marzenie jak na tej wysepce co ja gdzieś w necie opisali: bzykać co się zechce i jak się zechce i jeszcze poznęcać się bezkarnie gdy najdzie ochota… i to najlepiej tak perwersyjnie jak się zechce do zabicia ofiary włącznie… O TYM MARZĄ A TO NIEDOBRE SPOŁECZEŃSTWO OGRANICZA I NIE POZWALA… ILU WAS TAKICH JEST MIĘDZY LUDŹMI? trudno wyczuć ale sami się demaskujecie: reżyserzy chorych filmów, teledysków, autorzy chorych książek, komiksów…marzą o „wolności” a to niedobre „stado” ich trzyma w ryzach… Unikać silnych, a tłamsić słabszych…oto marzenie „wolności”… A jak któryś z takich jednak swoją „wolność” zrealizuje to w zależności z jakich kręgów jest : albo idzie siedzieć z medialna otoczka krokodylich łez i oburzenia dla maluczkich albo sprawa ciągnie się latami a otoczenie przymyka oczy jak długo się da gdy jest to ktoś bogaty, wpływowy z arystokracji czy finansjery…i moralność idzie w diabły… redaktor BBC, arcybiskup, jakiś Stros- kahn, jakas Tzipi Livni… nadal im rękę świat podaje i czerwone dywany rozkłada gdy powinien ukamienować i splunąć… Mam gdzieś taką wolność i nie dlatego że bycie kobieta w tej wolności redukuje mnie do narzędzia do zaspokajania pragnienia wolności jakiegoś mężczyzny – takie rozumienie wolności jest po prostu ohydne.
Boydar said
Pani Inko, a gdyby pokusiła się Pani o jakieś resume ? To jak by ono miało wyglądać ?
Gość said
ad 20
Dokładnie to samo przyszło mi do głowy po przeczytaniu tego wpisu!
Jarek Kefir said
Męstwo, honor, lojalność są dla dwóch grup: dla mafiozów i dla głupców, których wysyła się na wojny w celu szerzenia demokracji.
Już prosiłem, aby tu nie szerzyć poglądów, których nie mogę nazwać inaczej, niż nikczemnymi.
Admin
Boydar said
Zen ma racje, Tobie się „porobiło”.