Gdański prezent dla Eriki Steinbach
Posted by Marucha w dniu 2013-10-22 (Wtorek)
Student ASP w Gdańsku chciał z siebie wyrzucić to co go „dręczy”. A dręczą go, jeśli mu wierzyć, obrazy gwałtów, jakich dokonali żołnierze Armii Czerwonej w Gdańsku w 1945 roku.

Adolf Hitler witany entuzjastycznie przez mieszkańców Gdańska w 1939 roku. To miasto miało być już „na zawsze” niemieckie.
Prowokacyjna rzeźba pokazuje takiego żołnierza gwałcącego kobietę. Jest jasne, że ta kobieta to Niemka, mieszkanka Gdańska albo Prus Wschodnich. Rzeźbę wykonał mieszkaniec (czy tu tylko studiujący) obecnego, polskiego Gdańska, który stał się polskim miastem właśnie dzięki zwycięstwu tych żołnierzy „gwałcicieli”.
Ten kontekst historyczny jest ważny dla właściwej oceny tego wybryku, bo innego określenia nie znajduję. Próby usprawiedliwienia tego aktu przesłankami ogólnohumanitarnymi (pokazanie okrucieństw wojny, itp.) są chybione. Zresztą nie wierzę w nie. Autorowi chodziło bowiem o konkretny przypadek wymierzony przeciwko konkretnemu adresatowi, czyli, mówiąc językiem potocznym, „Ruskim” czy „Sowietom”.
Artysta ma 26 lat i wychował się na propagandzie historycznej lansowanej przez media w Polsce i IPN. Ma więc zaburzone widzenie wydarzeń II wojny światowej. Dla niego pojawienie się Armii Czerwonej w Polsce w 1945 roku to nie wynik zmagań wojennych między antyhitlerowską koalicją a III Rzeszą, w których to zmaganiach Polska i Polacy byli po tej pierwszej stronie, ale dalszy ciąg 17 września 1939 roku, to dla niego druga „sowiecka agresja”. Niemożność rozróżnienia tych dwóch jakże odmiennych sytuacji – 1939 roku i 1944/1945 – jest jednym z największych „osiągnięć” polityki historycznej III RP.
Drugim takim wielkim „osiągnięciem” jest traktowanie przez młode pokolenie niemieckich ziem wschodnich, które po 1945 przypadły Polsce jako już wówczas ziem polskich. Dlatego od ładnych paru lat rocznice zdobycia niemieckich miast, typu Gdańsk, Słupsk, Kołobrzeg czy Szczecin – są traktowane przez sporą część „prawicowych antykomunistów” jako „sowiecki najazd” połączony z gigantyczną falą mordów i gwałtów na ludności cywilnej (nigdy nie mówią, co ciekawe, jakiej narodowości). Traktuje się te wydarzenia tak, jakby ludność polska mieszkała sobie spokojnie w Danzig, Stolp, Allenstein czy Breslau, aż do czasu, kiedy „hordy bolszewickie” najechały te spokojne tereny przynosząc zniszczenie i śmierć.
W tej wypreparowanej z kontekstu historycznego wizji nie ma miejsca na opis wojny ze strony niemieckiej, nie ma miejsca na zbrodnie SS na Wschodzie, na tysiące spalonych wsi i miast Białorusi, Ukrainy i Rosji, miliony zabitych cywilów, nie ma miejsca na obozy zagłady, nie ma miejsca na powiedzenie, że himmlerowski Generalplan Ost zakładał całkowite wyniszczenie narodu polskiego i jego przetransportowanie na Sybir, nie ma miejsca na stwierdzenie, że Niemcy do końca wojny zabili 2,5 mln Polaków, i że po zakończeniu zagłady Żydów, kolej przyszłaby na nas, i że tylko klęska Niemców na Wschodzie zapobiegła tej Apokalipsie.
Jest za to miejsce na pogardliwe traktowanie idei powrotu Polski na Ziemie Zachodnie, małostkowe wymazywanie z pamięci czynu zbrojnego 1. i 2. Armii Wojska Polskiego, wreszcie sprowadzanie tego wielkiego wydarzenia w historii Polski do gwałtów Armii Czerwonej na ludności niemieckiej, w tym na biednych Niemkach w szczególności. Ci sami ludzie, którzy wrzeszczą przeciwko filmowi „Unsere Mutter, unsere Vater”, dają jego twórcom dodatkowe argumenty usprawiedliwiające ich tok narracji. Jest to postawa mająca swe źródło w ideologicznym zaślepieniu, niewiedzy historycznej i zwyczajnej głupocie ubranej w piórka patriotyzmu.
Na tle tego, co wyczyniają u nas niektórzy pseudohistorycy i „młoda prawica”, film „Unsere Mutter, Unsere Vater” to bułka z masłem. To tak, jakby działali oni zaprogramowani przez wydział propagandy Pruskiego Powiernictwa czy Związku Wypędzonych Eriki Steinbach, by nie wspomnieć o Ministerstwie Propagandy Rzeszy Josepha Goebbelsa, który na widok tej gdańskiej rzeźby piałby pewnie z zachwytu. Czytając wieści z Gdańska, pani Erika uśmiechnęła się zapewne pod nosem konstatując – „dobra robota”. Teraz może mówić: „Przecież nie tylko my mówimy o krzywdach narodu niemieckiego, przecież to czynią także Polacy”. Tak, i miałaby rację, bo niektórzy Polacy robią to bardziej gorliwie niż sami Niemcy, którym nadal jeszcze pewnych rzeczy nie wypada mówić. Ale pożyteczni idioci z Danzig i Polen mogą, nawet mają na to przyzwolenie mediów i (po cichu) wielu polityków.
Powiedzmy sobie jasno – temat gwałtów na ludności niemieckiej w 1945 roku to jest problem historyczny, którym zajmować powinni się Niemcy, a nie my. My powinniśmy zachować neutralność a nie wybiegać przed szereg, żeby dać tylko upust chorobliwej rusofobii. Jest faktem, że po przekroczeniu granicy Niemiec doszło do gwałtów i mordów na niemieckiej ludności cywilnej. Często „antykomuniści” próbują zrównać to co działo się na ziemiach polskich, z tym co zaszło na ziemi (wówczas) niemieckiej. To zwyczajny fałsz. Polskę traktowano wówczas jako kraj sojuszniczy, a incydenty, jakie miały miejsce były traktowane jak przestępstwo. Na forach internetowych pojawiają się często „rodzinne opowieści”, jak to czyjaś babcia o mało nie została zgwałcona czy dziadek chował córki w piwnicy. Są też inne, mówiące jak to dobrzy niemieccy żołnierze dawali polskim dzieciom czekoladę i głaskali po główkach.
Nie przeczę, że były takie przypadki, ale nabierają one w tej poetyce charakteru wielkiego uogólnienia. Ja też mam tradycję rodzinną. Spytałem dwie moje ciotki, które w 1945 miały po 20 lat i mieszkały w podkieleckiej wsi, jak to było po wejściu Armii Czerwonej. Jedna, a była wtedy bardzo atrakcyjna, przechodziła po wsi, w której stały duże jednostki sowieckie, przez kilka dni, i nigdy nie była zaczepiana. Żołnierze dali jej kaszy i mówili: „Nie bojties, Giermańcy nie wierniutsa”. Inni mieszkańcy wsi też nie mają żadnych przykrych wspomnień. Rozmawiałem też ze znanym varsawianistą, który przeżył 1945 roku pod Warszawą. Powiedział mi: „To, co się teraz wygaduje to są bzdury. Ja sam, w styczniu, pod Sochaczewem, stałem na drodze, na mrozie, cały dzień i machałem przejeżdżającym żołnierzom sowieckim. Traktowaliśmy ich przyjście jako ocalenie przed niemiecką zagładą”.
Sprawa jest jasna – doświadczenia Polaków i Niemców w zetknięciu z Armią Czerwoną były całkowicie odmienne, choć mogły zdarzać się przypadki, że były tożsame. Ma rację prof. Bronisław Łagowski mówiąc o tym czasie: „Być może to prawda, że w 1945 roku nie było wyzwolenia, ale na pewno było ocalenie”. Tego, jak się zdaje, nie uświadamiają sobie nasi „rycerze prawdy” łącznie z tym „artystą” z Gdańska.
O dziwo, po tym pomnikowym incydencie, nawet historyk z gdańskiego IPN uznał, że przekroczono pewne granice. Jak pisze „Gazeta Wyborcza”: „Jan Daniluk, historyk z gdańskiego oddziału IPN, przyznaje, że przez długi czas o rabunkach i gwałtach żołnierzy Armii Czerwonej, które miały miejsce w marcu i kwietniu 1945, oficjalnie się nie mówiło: – Od lat 90. dyskurs na ten temat istnieje, mam nawet wrażenie, że w pewnym momencie wysunął się na pierwszy plan. Była to forma pewnego odreagowania, ale w tej chwili powinniśmy patrzeć na te wydarzenia w szerszym kontekście. Bestialstwa i wynaturzenia miały miejsce, nie zapominajmy jednak, że Armia Czerwona wyparła z Gdańska niemieckiego okupanta. Jedna narracja nie powinna przesłaniać drugiej”.
Los niemieckich kobiet pod koniec wojny był często tragiczny, ale nie popadajmy w przesadę. W kontekście całej wojny, wobec milionów ofiar na frontach i w obozach zagłady, zabitych w bombardowanych miastach i egzekucjach – był to jednak dosyć mało znaczący epizod. Epizod, który miał – o czym się nie pisze – ciąg dalszy. Już po wojnie niemieckie kobiety, które zostały na ziemiach przyznanych już Polsce, wykorzystywały swoje relacje z oficerami Armii Czerwonej i nastawiały ich wrogo do Polaków i polskiej administracji. Tak było prawie wszędzie – od Olsztyna po Wrocław. Świadczą o tym liczne raporty polskiej administracji z tych ziem z lat 1945-1946. Pamiętajmy także, że na tych ziemiach NSDAP miała przed wybuchem największe poparcie. Joseph Goebbels krzyczał na wiecu pod koniec wojny: „Czy chcecie wojny totalnej?!!”. „Jaaa!!!!” – padła odpowiedź. I ta wojna totalna przyszła do Niemiec bardzo szybko. Trudno mieć o to pretensję do kogo innego, jak do czołówki III Rzeszy.
Na koniec zacytuje fragment pracy brytyjskiego historyka Michaela Jonesa, który pisze:
„Czerwony sztandar zatknięty przez Kowalowa na dachu Reichstagu symbolizuje z pewnością dokonanie, z którego honorowaniem ludzie Zachodu nie mają większego problemu — dzielność i waleczność sowieckich sojuszników, którzy wyrwali trzewia niemieckiej machinie wojennej. Ludziom Zachodu o wiele trudniej natomiast jest się pogodzić z okrucieństwem, bezwzględnością i nierzadko nieludzką obojętnością Armii Czerwonej. Najzupełniej słusznie krytykują oni brutalność części rosyjskich żołnierzy, dokonywane przez nich rabunki, morderstwa i gwałty. W pewnym stopniu przesłoniły one triumf Związku Sowieckiego. Nawet jednak taka słuszna krytyka powinna być miarkowana i wygłaszana z poszanowaniem dla ówczesnych realiów. Ludziom Zachodu nie przyszło doświadczyć tego, czego doświadczył Związek Sowiecki. Nie musieli oni wycierpieć tego, co wycierpieli Rosjanie. I nie musieli patrzeć na okrucieństwa, których świadkami byli żołnierze Armii Czerwonej. Dopóki nie zdamy sobie z tego wszystkiego sprawy, rany pozostałe po tej straszliwej wojnie nigdy się w pełni nie zabliźnią” („Wojna totalna. Armia Czerwona od klęski do zwycięstwa”, Warszawa 2013, s. 404).
A autorowi gdańskiej rzeźby trzeba zadać pytanie, czy byłby taki odważny, żeby stworzyć inne dzieła symbolizujące okrucieństwa wojny. Poddaję pomysły: pomnik SS-mana z puszką cyklonu B w ręku pod bramą wjazdową do KL Auschwitz, pomnik łotewskiego policjanta rozbijającego główkę żydowskiego dziecka o mur getta w Warszawie, pomnik spalonego niemieckiego dziecka wydobytego spod gruzów Drezna, postawiony w Londynie pod pomnikiem Artura Harrisa, autora strategii bombardowania miast niemieckich, podczas których zginęło 600 tys. cywilów, pomnik łotewskiego watażki z 15. Dywizji SS „Lettland” z pochodnią w ręku podpalającego polskich jeńców z 1. Armii WP w Podgajach na Wale Pomorskim, pomnik polskiego mieszkańca Wołynia przepiłowywanego piłą przez banderowców we Lwowie pod pomnikiem Stepana Bandery.
Jestem przekonany, że pana „artystę” takie projekty by nie kręciły.
Jan Engelgard
http://sol.myslpolska.pl
Komentarzy 30 do “Gdański prezent dla Eriki Steinbach”
Sorry, the comment form is closed at this time.
AlexSailor said
Pierwej kilka uwag do cytatów.
„temat gwałtów na ludności niemieckiej w 1945 roku to jest problem historyczny, którym zajmować powinni się Niemcy, a nie my”
Typowy polski sposób myślenia, tych mądrzejszych z naszego narodu, bo tych głupszych reprezentują obrońcy „artysty” i jego „dzieła”.
Polska i Polacy powinni się zajmować powyższym tematem ale w kontekście tylko i wyłącznie polskiego inetersu, polskiej polityki.
Ponadto, Polacy powinni przeanalizować, dlaczego władze ZSRR dopuściły do takiego zachowania karnych, a przede wszystkim bardzo karanych, swoich żołnierzy.
Jakie były i są tego cele oraz skutki.
Niestety, polskie elitki przywódcze i opiniotwórcze mają to w dupie.
„Być może to prawda, że w 1945 roku nie było wyzwolenia, ale na pewno było ocalenie”.
Temat całkowicie pomijany i zapominany w rozważaniach.
Nawet przez ludzi świadomych, tak jakby to ocalenie było oczywiste.
To dziś jest oczywiste.
Przypomnijmy sobie, że do ostatnich godzin przed przyjściem amerykanów czy Rosjan, Niemcy mordowali w obozach koncentracyjnych, mordowali na ulicach, nawet swoich żołnierzy i ludność cywilną mordowali.
Do ostatnich godzin.
Byłem kiedyś w południowych Niemczech na spacerze w lesie.
Przy drodze stał pomnij rozstrzelanych przez jakiegoś sierżanta 9 niemieckich żołnierzy z okolicznych wsi, którzy w kwietniu 1945 roku proponowali rozważyć poddanie się amerykanom.
Nie całe 24 godziny później cały oddział został pojmany przez amerykanów.
A co działoby się w Polsce?
„„Czy chcecie wojny totalnej?!!”. „Jaaa!!!!” – padła odpowiedź. I ta wojna totalna przyszła do Niemiec bardzo szybko. Trudno mieć o to pretensję do kogo innego, jak do czołówki III Rzeszy.”
Chcącemu nie dzieje się krzywda.
Ten argument GASI wszelkie niemieckie biadolenia o ich cierpieniach.
Co zasiali, zebrali, czego pragnęli, otrzymali.
I tak im się niesamowicie upiekło.
Zgodnie z pierwotnymi planami Anglików, mieli zostać skoszarowani w gettach w celu wyniszczenia głodem i ciężką pracą.
Cały ich majątek miał zostać zabrany, a mężczyźni mieli zostać wykastrowani.
To nie żart. Takie były plany kulturalnych (i mądrych) Anglików.
I te plany po wojnie zaczęto realizować między innymi przez ograniczenie dostaw żywności poniżej biologicznych potrzeb.
„A autorowi gdańskiej rzeźby trzeba zadać pytanie, czy byłby taki odważny”
Autor nie jest odważny, a jedynie wie, z której strony chleb jest posmarowany.
Jest albo wprost prowadzony przez odpowiednie SS (oczywiście panowie i panie z polskich SS mają to w dupie) albo liczy na kasę z Niemiec w przyszłości.
To jest nie „albo” lecz „lub”.
Stolnik said
To jest kontynuacja Nieznalskiej. Inteligentni Polacy domyślaja się jakiej narodowości jest ów „student”!
Skierujmy rozważania na właściwe tory!
Zyga Gdeczyk said
Reblogged this on ZYGFRYD GDECZYK.
pocztowiec said
Cała spraw od początku do końca nie była żadną „spontaniczną akcją”. Po prostu woda na młyn propagandowych trybików ośrodka judeo – amerykańsko – niemieckiego. Od 20 lat wyciszenie odpowiedzialności Niemiec za wojnę a przeniesienie jej na Rosję (co ciekawe, zawsze mówi się w kontekście Rosji mimo że wojnę toczył ZSRR), ciągłe dążenie do skłócenia Polaków z Rosjanami. Po prostu Niemcom będzie łatwiej rewindykować i zabierać słabiutkiej osamotnionej Polsce niż Polsce silnej i mającej wspólny front interesów z Rosją. A właśnie taki front można stworzyć na gruncie oporu przeciw niemieckiemu zakłamywaniu historii.
Końcowe zdanie artykułu, o pomnikach, bardzo celne.
XYZ said
Ten student jest zadatkiem na SS – mana!
Słowianie poza wyjątkami (wojna) byli i tak dla szkopów – barbarzyńców za dobrzy.
Za te napady na kraje słowiańskie powinny ponieść daleko idące konsekwencje, łącznie z całkowitym rozbiorem i likwidacją germańskiego potwora!
Zbigniew nowak said
Mało kto wie, ze Armia Czerwona juz po zakończeniu II wojny potraktowała śródmieście Gdańska motaczami ognia. Dlaczego? O toż pozostali w Gdańsku „Niemcy” domagali się utworzenia Danizg. Kim byli ci Niemcy… Tuski, Dawidowiczowie, Jenczowie (rodzina Merkel), Cymańscy ? Mimo to jak pokazują dokumenty w AP Gdańsku Zarząd Miasta Gdańska gwarantował Volksdeutschom daleko idąca ochronę. W czasie II wojny około 7 tys gdańskich Polaków zmieniło nazwiska na niemieckie. Najciekawsze z nich to:
Cymański Aleksander – Nowe nazwisko niemieckie: Ziemann
Quiczinski Paul u. Familie; Quiczinski Martha – Nowe nazwisko niemieckie: Zemke
Kalaczynski Ludwig und Familie, und Josef – Nowe nazwisko niemieckie: Kalde
Ceynowa Joseph Nowe nazwisko niemieckie: Zeidler
Ceynowa Meinrat u. Familie Nowe nazwisko niemieckie : Zeidler
Ceyrowski Ida; Kaete; Joachim Nowe nazwisko niemieckie: Zeyer
Labudda Viktor und Familie oraz Wilchelm Nowe nazwisko niemieckie: Labert
Mielewczik Fritz oraz inni – Nowe nazwisko niemieckie: Mirau, Mielert, Muehlbrecht
***
A tu całość lista 7 tys.. http://www.raportnowaka.pl/doc/Volksdeustche%20Gdansk.inter..pdf
Fran SA said
W tym artykule pana Engelgarda sa pewne niescislosci historyczne.
A i z tego artykulu widac, ze rzezba studenta nie wzbudzila zachwytow artystycznych, natomiast wywolala polityczna dyskusje.
Tematycznie zas, dzielo pana studenta nie pobudza wyobrazni i tworca zrezygnowal z symboliki artystycznej.
Nie wiem jakim trzeba byc artysta, zeby realistycznie rzezbic gwalt na kobiecie ciezarnej.
Prawda jest taka, a wiem od naocznych swiadkow, ze zolnierze armii sowieckiej gwalcili polskie kobiety i zachowywali sie paskudnie.
Podobnie zachowuja sie tereaz zolnierze angielscy i amerykanscy w podbitych krajach.
I tak naprawde, to nie bardzo rozumiem, o co chodzi w tym artykule.
Chyba nie o to, ze Sowieci wyzwolili nas spod jednej okupacji i przy pomocy aliantow – wpakowali w druga?
A moze ta ciezarna kobieta przedstawia Ziemie Odzyskane razem z Gdanskiem?
Ciekawe, co tez to autor mial takiego na mysli?
bo.bola said
Osobiscie uwazam, ze nigdy nie jest za duzo okazji do tego aby potepic zbrodnie dokonywane na ludnosci niemieckiej ale i polskiej na terenach okupowanych przez ZSRR w czasie drugiej wojny swiatowej i tuz po jej zakonczeniu. Sowiecka dzicz nie zasluguje na zadna taryfe ulgowa!
Jakże pięknie na tle sowieckiej dziczy wyróżniają się kulturalni Niemcy… – admin
Przecław said
ad.1.
Wg naocznych świadków zdobycia Gdańska, w marcu 45, powszechnym widokiem na ulicach były drzewa i latarnie na których SS wieszało żołnierzy wehrmachtu posądzonych o próbę dezercji. SS miało na wyposażeniu specjalne samochody z platformami do wieszania, inne do zdejmowania, jeszcze inne do przewożenia skazańców i trupów.
Gdańszczanie polskiego pochodzenia na drzwiach mieszkań umieszczali tabliczki, że tu mieszkają Polacy, co chroniło przed próbami gwałtów na młodych kobietach.
A dlaczego ten „student” nie wyrzeźbił niemca mordującego polskie dzieci podczas powstania warszawskiego, lub też gwałcącego i mordującego polskie kobiety, co było powszechnym zjawiskiem w sierpniu 44, albo zmuszone do marszu jako żywe tarcze przed pojazdami niemieckimi na ulicach Warszawy ?
Czy ktoś wie jak nazywa się autor tej rzeźby ?
Marucha said
Re 7:
Co autor „rzeźby” miał na myśli?
NIC, oprócz ustawienia się w jednym szeregu z tymi, którzy wykazują odwagę w dokopywaniu Rosji celem poprawy dobrosąsiedzkich stosunkow. Bo Rosji – w odróżnieniu od USRAELA, Niemiec itd. – dokopywać wolno. Jest na to przyzwolenie żydomediów.
Przecław said
Ta sprawa gwałtów, to nic innego jak bezczelne przedłużenie propagandy Goebbelsa, mające odwrócić uwagę od zbrodni niemieckich.
Brat Dioskur said
Zastanawiam sie czy ten duren juz dostal ,czy tez dopiero spodziewa sie nalezytego grantu za ten idiotyczna kompozycje? Bo chyba chodzi tu tylko kase.Gdansk po czystkach etnicznych ,ktore rowniez dotknely Gdynie, byl miastem wylacznie zamieszkalym przez Niemcow.Co nas Polakow obchodza porachunki b.sojusznikow ,ktore mialy nie tylko miejsce w Gdansku ale rowniez w innych niemieckich miastach?”‚Wot praklataja Germanja”,takie tablice kazal Stalin postawic na granicach Niemiec i nic nam do tego!Od lat nie mozna sie doprosic pomnika dla 250 tys. barbarzynsko pomordowanych przez UPA Polakow ,ale dla zaspokojenia zachcianek „biednych” Niemiaszkow fantazji jak widac „artystom” nie brakuje.Rzeczonego „pomnika” nie nalezy niszczyc.Przekuc helm na barmyce z tryzubem ,w miejsce pistoletu wstawic noz a reke z nim przylozyc do brzucha lezacej kobiety i….. pomnik Ofiar Wolynia mamy gotowy!
Nie sposob tez nie wrocic do kwestii kontroweryjnej tablicy na jednym z kosciolow w Gdynii ,ktora to tablica przypomina o ofiarach storpedowaniu parowca „Wilhem Gustloff „. Statek ten wyplynal nie z Gdyni tylko z Gottenhaven i przewozil nie tylko gestapowcow czy roznej masci niemieckich mordercow ,ale takze kompletna szkole podwodniakow ,zatem byl obiektem wojskowym!Byc moze wiekszosc tlumu ,ktory widzimy na zalaczone powyzej j fotce byla obecna na jego pokladzie…..jezeli tak to spotkala ich zasluzona kara!
Luxeuro said
„Zgodnie z pierwotnymi planami Anglików, mieli zostać skoszarowani w gettach w celu wyniszczenia głodem i ciężką pracą.
Cały ich majątek miał zostać zabrany, a mężczyźni mieli zostać wykastrowani.
To nie żart. Takie były plany kulturalnych (i mądrych) Anglików.
I te plany po wojnie zaczęto realizować między innymi przez ograniczenie dostaw żywności poniżej biologicznych potrzeb.”
Tak, Eisenhower miał plan i go rozpoczął realizować,
http://www.whale.to/b/starvation_of_germans.html
A o tym Pani Steinbach nie wspomina. Temat nie wygodny.
wi42 said
Re:2 Stolnik
„Inteligentni Polacy domyślaja się jakiej narodowości jest ów “student”!”
Trafna uwaga!
Dlatego tez sugestia autora (J. E.) aby ow student wykonal:
„pomnik polskiego mieszkańca Wołynia przepiłowywanego piłą przez banderowców we Lwowie pod pomnikiem Stepana Bandery.”
jest strzalem w 10-ke.
Domyslam sie, ze ow student szybciej zjawi sie na wiecu UPA.
wi42 said
Re;10 Marucha
O „autorze” rzezby: „NIC, oprócz ustawienia się w jednym szeregu z tymi, którzy wykazują odwagę w dokopywaniu Rosji celem poprawy dobrosąsiedzkich stosunkow.”
To nie on sie ustawia (chyba jakis wyjatek?), to go ustawiono.
Ciekawe byloby znac jakie ow „autor” mial granty, stypendia, itd.
Marucha said
Re 15:
Nie każdy zasłużył na zaufanie, aby go ustawiano. Do tego trzeba mieć predyspozycje k^^^wy oraz chęci do uprawiania k***stwa.
swo said
” z 15. Dywizji SS „Lettland” z pochodnią w ręku podpalającego polskich jeńców z 1. Armii WP w Podgajach na Wale Pomorskim, pomnik polskiego mieszkańca Wołynia przepiłowywanego piłą przez banderowców we Lwowie pod pomnikiem Stepana Bandery.”
„W wielu polskich i rosyjskich źródłach internetowych można znaleźć informacje, że „Kampfgruppe Elster”, czyli rzekomo 400 Łotyszy z 15 dywizji utworzyło garnizon w dn. 31 stycznia 1945 r., który pojmał, a następnie dokonał spalenia żywcem polskich jeńców. Ciekawe jest to, że wyniki poszukiwań takiej grupy bojowej za pomocą Google na stronach łotewskich dały wynik zerowy i pojedynczy wynik na stronach niemieckich.
Rzeczywiście istniała „Kampfgruppe Elster”, która została nazwana tak od nazwiska ich dowódcy generała dywizji Botho Henninga Elstera (47). Ale grupa ta działała w południowej Francji, a nie na Pomorzu; w sierpniu-wrześniu 1944 r., a nie w styczniu 45 r.; składała się z 25 000 ludzi, a nie 400; byli to Niemcy, nie Łotysze.
Bardzo nieprawdopodobne wydaje się przypuszczenie, że Łotysze byli zamieszani w zabicie jeńców.
Łotysze również nie mieli uzasadnionych historycznie podstaw, aby nienawidzić Polaków. Wręcz przeciwnie, przez dziesięciolecia pozostawali w przyjaźni. Polskie oddziały nawet wspierały Łotyszy w ich Wojnie o Niepodległość w latach 1918 – 1920. Rzeczywiście, Ķīlītis pisze w następujący sposób o pierwszej grupie polskich żołnierzy pojmanych w wieczornej bitwie dnia 31 stycznia: „Zrugałem ich, ponieważ jako Polacy powinni się wstydzić walki z Łotyszami. Polacy bardzo się zdziwili [nie wiedząc, że ich przeciwnikami byli Łotysze].”
Większość łotewskich żołnierzy, nawet służąc w mundurach SS nie podzielała rasistowskiej ideologii nazistów. Nie walczyli dla Hitlera, ale przeciwko Stalinowi. Jednakże w kilku postach znalezionych na polskich stronach internetowych zasugerowano, że łotewscy żołnierze być może szukali zemsty za popełnione przez Armię Czerwoną mordy na nieuzbrojonych siedemnastoletnich Łotyszach z obozów RAD (Reichsarbeitsdienst).
Podczas kontrataku, który przeprowadzono w dn. 23 stycznia 1945 r. w miejscowości Immenheim, w pobliżu Bydgoszczy znaleziono setki ciał. We wsi Ogardy (Wugarten) jeńcy amerykańscy byli świadkami gwałtu popełnionego przez sowieckich bandytów na wszystkich dziewczętach z łotewskiego obozu RAD, podczas gdy chłopcy zostali zabici strzałem w tył głowy, czyli za pomocą typowej metody stosowanej przez NKWD.
Około 600 chłopców zamordowano w ten sam sposób na obozie RAD w miejscowości Lędyczek (Landeck), oddalonej zaledwie o 9 km od Podgajów. Łotewskie jednostki, które dowiedziały się o tych potwornych zbrodniach z pewnością zapałały żądzą zemsty. Ale Ķīlītis w swoim pamiętniku nie wspomina o tym w ogóle, dlatego też można przypuszczać, że Łotysze przebywający w Podgajach o tym nie wiedzieli.
Ponad 200 polskich jeńców zostało wymordowanych w Podgajach w 1945 roku. Dopuścili się tego najprawdopodobniej Niemcy lub służący w SS Holendrzy, a nie Łotysze.
Łotewski dowódca: „Niemiecki 48 pułk SS (składający się z Niemców i Holendrów) rozstrzelał wszystkich jeńców, wraz z pojmanymi przez nas, po ich przeszukaniu.”
marlog said
„…..na publikacjach zgodnych miedzy soba historycznych instytutow naukowych, a te instytuty twierdza, ze Niemcy mogli zgwalcic 10 mln kobiet z obszaru Barbarossy, natomiast Rosjanie zgwalcili 2 mln Niemek, w tym 240 tys. ze skutkiem smiertelnym.
Na konferencji Himmlera z wyzszymi dowodcami SS w Zytomierzu we wrzesniu 1942(!), powiedzial on, ze spodziewamy sie 1.5 mln dzieci, bedacymi dziecmi niemieckiego zolnierza w Rosji i Ukrainie. Prosze zauwazyc: w 1942 roku.”
„Hitler jednak w swoim dekrecie z 13 maja 1941 o „Jurysdykcji Barbarossa” ustanowil wyjecie ludności ZSRR spod prawa oraz bezkarnosc niemieckiego zolnierza.”
„Stad narodziny okolo jednego miliona dzieci w ZSRR, ktorych ojcem byl niemiecki zolnierz (na podstawie badan i informacji radzieckich i niemieckich historykow).”
„Nazwy wehrmachtowskich jednostek, ktore dopuscily sie masowych gwaltow, mozna wyczytac w ksiazce niemieckiej pani historyk dr Reginy Mühlhäuser: Sexuelle Gewalttaten und intime Beziehungen deutscher Soldaten in der Sowjetunion 1941–1945. Na stronie 74 i na stronie 144.”
kilka cytatow z internetu..
wi42 said
Re: 17 swo
„Nie walczyli dla Hitlera, ale przeciwko Stalinowi. ”
A to ciekawe – to ci mistrzowie ekwilibrystyki.
Tacy sa tylko w fantazjach „historykow”.
Brat Dioskur said
Zajmijmy sie teraz …Breslau.Wlasnie w zachodnich telewizjach pokazywane sa odbywajace sie wlasnie we Wroclawiu mistrzostwa swiata w podnoszeniu ciezarow.Przy tym tajemnice ,ze miejscem mistrzostw jest Wroclaw, rozszyfruja jedynie Polacy ,bo na scianie okalajacej podium ,widac tylko napisy „Dolny Slask „(ze slaskim orlem) , „Ministrerstwo Sportu …bla,bla” ,bez logo i reklamy m.i KGHM !Przynajmiej tyle znajduje sie w zasiegi kamer! Po jakiejs polskiej fladze ,czy Polskim Orle nie ma nawet sladu !Nie dziwota wiec ,ze w hol. programie TV na caly tydzien , w rubryce Eurosportu czytamy zapowiedz transmisji sportowej z mistrzostw w…. Antalya,Turcja! Owszem w Turcji rozgrywano owe mistrzostwa ,ale w ub. roku!Tymczasem zapewne rezyserka sie raz zagapila ,bo jedna z kamer niespodziewanie ujawnila ,ze na inkrymowanej scianie stanowiacej tlo zawodow owszem jest umieszczony napis WROCLAW 2013 ,ale znajduje sie on na samym jej szczycie,gdzie kamery juz nie siegaja!Naturalnie nawet tam miejsca na napis POLAND zabraklo!!!!Nie jest to wszystko przypadkowe i widac w tym jakas troskliwa reke,ktora stara sie ukryc polozenie Wroclawia w Polsce!.Nie bedzie wiec zadna sztuka w poczynieniu domyslu ,ze „reka” ta ma konotacje z … wroclawskim konsulatem Reichu ,ktory juz niejednokrotnie wslawil sie we wtykaniu nosa w polskie sprawy na terenie Dolnego Slaska.Chyba marzy im sie napis „Breslau” ,ale pomny pamietnego ostrzezenia Schroedera o ” nieploszeniu ptaszka” ,jeszcze sie z tym wstrzymuja ….,ale jak dlugo jeszcze?
MatkaPolka said
Wielkie dzięki dla Gajowego i dla p. Engelgarda za ten artykuł
Stosunki polsko niemieckie podlegają kompletnemu zakłamaniu
Mamy do czynienia z aktem agresji Niemiec na Polskę w nowym wykonaniu
W tym artykule nie ważne jest że był to czeronoarmiejec który gwałcił Niemkę. Ważne, że Niemka była mieszkanka Gdańska i że Gdańsk był i jest niemiecki.
Tak samo Breslau bracie Dioskur ma być niemiecki
Propaganda niemiecka sączy się cicho i nieustannie.
Akt współczesnej Agresji Niemiec na Polskę jest faktem. Obserwujemy to na każdym kroku. Jest to zatrważające
Poniżej zacytuje kilka bardzo obszernych artykułów i linków
Agresja Niemiec na Polskę w XXI wieku – Umowa Poczdamska omówiona z detalami
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/agresja-niemiec-przeciwko-polsce-w-xx-xxi-wieku-2013-10
O Polskości ziem zachodnich i ekspansji Krzyżackiego/ Prusackiego / Niemieckiego Militaryzmu
DRANG NACH OSTEN
I o tym jak to Niemcy na Rozkaz Hitlera zostawali usuwani z Prus wschodnich przez Gestapo i SS Manów
KRYPTONIM “NERO” Hasło: „REGEN UND HAGEL” – DESZCZ I GRAD:
O tym jak zbrodnicza, nazistowska Trzecia Rzesza Niemiecka wypędzała Niemców z Ziem położonych na wschód od rzek Odra i Nysa wykonując zbrodniczy i rozkaz Hitlera wdrażany przez Gestapo i SS o „Spalonej Ziemi”. Ziomkostwa powinny mieć roszczenia do sprawców wypędzenia – Hitlera i Gestapo.
Tymczasem trzeba powiedzieć, że Gdańsk jest rdzennie polskim miastem i że Wrocław jest rdzennie Polskim miastem – Wrocław to słowiańskie Wrota Sławy, ale nawet to niemieckie Breslau to nic innego jak słowiańskie Brama Sławy. Berlin to polska Barlina, a Hanower to polski Hanów.
O zasięgu zachodniej słowiańszczyzny niech sobie Niemcy i Polacy poczytają na obszernej stronie
http://halat.pl/drang_nach_osten.html DRANG NACH OSTEN
Dodać należy i podkreślić bardzo mocno, że to nie była to nagroda dla Polski za jej wkład zbrojny w zwycięstwo w II wojnie światowej. Górny Śląsk, Dolny Śląsk, Pomorze Wschodnie i Zachodnie, Wielkopolska i Mazury dolny bieg Wisły i Odry to obok Małopolski, Mazowsza to ZIEMIE RDZENNIE POLSKIE . To właśnie te ziemie stanowią o polskości Polski; Ziemie wschodnie Rzeczypospolitej Obojga Narodów tj. Kresy to wynik wielowiekowej Unii Polski z Litwą. Polska sięgała aż po Kamieniec Podolski.
Tzw. Ziemie Odzyskane, Ziemie Zachodnie zostały przez Polskę utracone w wyniku ekspansjonizmu Militaryzmu Pruskiego, tajnej dyplomacji i spisków pruskich zarówno przed i w czasie rozbiorów, jak i później w wyniku skomplikowanego procesu historycznego, którego wyrazem był miedzy innymi Kulturkampf Bismarcka. Dziś na naszych oczach obserwujemy powtórkę tego procesu – ekspansji Niemiec na ziemie rdzennie polskie.
MatkaPolka said
Opracowanie Stowarzyszenia Ofiar Wojny
KRYPTONIM “NERO” Hasło: „REGEN UND HAGEL” – DESZCZ I GRAD:
O tym jak zbrodnicza, nazistowska Trzecia Rzesza Niemiecka wypędzała Niemców z Ziem położonych na wschód od rzek Odra i Nysa wykonując zbrodniczy i rozkaz Hitlera wdrażany przez Gestapo i SS o „Spalonej Ziemi”. Ziomkostwa powinny mieć roszczenia do sprawców wypędzenia – Hitlera i Gestapo.
Pod koniec 1943 roku, władze nazistowskiej, zbrodniczej Trzeciej Rzeszy niemieckiej miały przygotowane ustawy i generalne plany ewakuacyjne dla obszarów położonych na wschód od rzek Odry i Nysy, w tym dla obszarów Trzeciej Rzeszy niemieckiej w granicach z 1937 roku, czyli tak zwanych wschodnich prowincji. Dwustopniowe tajne hasło „Regen und Hagel” ( „Deszcz i Grad”) stanowiło znak do rozpoczęcia ewakuacji, do natychmiastowego opuszczenia siedzib.
Ewakuacja zaczęła się w sposób uporządkowany już w 1943 roku, a następnie przerodziła się w żywiołową ucieczkę niemieckiej ludności, rozhisteryzowanej przez niemiecką propagandę i poganianej terrorem niemieckich służb mundurowych. Pierwszy okres niemieckiej ewakuacji i ucieczki Niemców zamyka dzień styczniowej ofensywy wojsk radzieckich w 1945 roku. Do tego czasu z Prus Wschodnich uciekło ponad 3, 000, 000 ludzi. Podpisany przez Hitlera niemiecki „rozkaz o spalonej ziemi”, nakazujący władzom niemieckim i Niemcom zamienienie w pustynie okupowanych przez zbrodniczą, nazistowską Trzecią Rzeszę niemiecką obszarów Polski i Związku Radzieckiego, Niemcy zastosowali następnie na obszarach Trzeciej Rzeszy niemieckiej, które miały zostać zajęte przez wojska polskie i radzieckie.
W wyniku alianckich nalotów na Szczecin i okolice, Niemcy ewakuowali z tego miasta urzędy i szkoły.
W latach 1939-1944 ludność Szczecina zmniejszyła się o około 40 procent. Już w tamtym okresie czasu, dość liczne grupy ludzi samorzutnie uciekały w głąb Niemiec.
W 1944 roku po czerwcowej ofensywie wojsk radzieckich, niemieckie generalne plany ewakuacyjne zostały zastosowane przez władze niemieckie w jeszcze szerszym wymiarze. Dnia 1 sierpnia 1944 roku, wojska radzieckie 1 Frontu Bałtyckiego dotarły nad Zatokę Ryską, a oddziały 2 i 3 Frontu Białoruskiego osiągnęły rzekę Niemen i zatrzymały się na granicy Prus Wschodnich. Jesienią tego roku wojska radzieckie wkroczyły do Prus Wschodnich i lądowe działania zbrojne drugiej wojny światowej (1939-1945) dotknęły obszaru zbrodniczej, nazistowskiej Trzeciej Rzeszy niemieckiej. Właśnie wtedy Erich Koch, niemiecki nazistowski, gauleiter Prus, polecił rozpoczęcie ewakuacji. W wyniku tego, zaludnienie Prus Wschodnich, które w marcu 1044 roku wynosiło około 2, 346, 000 osób spadło do około 1,754,000.
Początkowo ewakuacja przebiegała w sposób uporządkowany była podzielona na etapy. Uwzględniała nawet przydział samochodów dla poszczególnych rodzin według numerów rejestracyjnych, obejmowała nie tylko ludzi, ale także żywy dobytek i urządzenia. Plan ewakuacji Malborka zawierał 36 stron załączników i instrukcji. Ewakuację przeprowadzały komórki partyjne nazistowskiej NSDAP”
(Nazistowsko-Socjalistycznej Partii Robotników Niemieckich) – do nich należało między innymi uszkadzanie maszyn i urządzeń (maschinenlahmung), których nie dało się całkowicie ewakuować. Były to początki wprowadzania w czyn niemieckiego „rozkazu o Spalonej ziemi”, rozkazu oznaczonego kryptonimem ”Nero”, rozkazu, który nakazywał całkowitą l ewakuację i wyniszczenie ziem wschodnich. Już w tym początkowym okresie, nadzwyczajna gorliwość ludności niemieckiej w wykonywaniu rozporządzeń ewakuacyjnych nazistowskich władz niemieckich, przyczyniła się do powstawania i powiększenia szkód i cierpień powodowanych wykonywaniem tego zbrodniczego niemieckiego rozkazu.
Oto opis ewakuacji ludności z Darłowa 1 pochodzący z wydawanych w Republice Federalnej Niemiec tak zwanych „Pamiętników Wygnańców”:
Środek ulicy wypełniony był podwójnym rzędem rożnego rodzaju pojazdów ciągnących się całymi kilometrami. Na furach siedziały kobiety, dzieci i chorzy z dobytkiem takim udało się’ pochwycić w ostatniej chwili Szpitale I szkoły wypełniły się chorymi i rannymi. Wojna zaczęła się szerzyć coraz bezwzględniej. Wśród stałego zamieszania, krzyków i nawoływania, ryku bydła i rżenia koni – nieprawdopodobieństwem było utrzymać czystość ulic i rynku. Ledwie, jaka kolumna wozów ciągnąca się kilometrami została wchłonięta przez okalające Darłowo wsie, już od Koszalina czy Kołobrzegu zbliżała się nowa fala uciekinierów. „Uciekinierów” – właśnie to określenie jest właściwe, a jeżeli używa się określenia „wypędzonych” to zgodnie z prawdą należy dodać; przez nazistowską, zbrodniczą Trzecią Rzeszę niemiecką”
Oto wypowiedź podofice3ra niemieckiego H. Stobbe z 1141 pułku 8 kompanii 561 dywizji piechoty:
„Byłem świadkiem jak Gestapo rozstrzeliwało wszystkie osoby, które wzbraniały się opuścić Prusy Wschodnie. Dotyczyło to przede wszystkim obywateli radzieckich z okolic Leningradu, z Estonii, Litwy i Łotwy. Zwłokom pomordowanych kobiet i starców robiono zdjęcia. Te zdjęcia robiono do znanego w Prusach Wschodnich niemieckiego filmu propagandowego o nazwie „ Okrucieństwo oddziałów sowieckich w Prusach Wschodnich.” ( Greueltaten der russischen Truppen in Ostpreussen). Według świadectwa P. Fonberg’a, nazistowskiego podoficera niemieckiego z 43 pułku wschodniopruskiej dywizji piechoty, sceny z tego filmu odgrywane były przez Niemców przebranych w sowieckie mundury – niszczyli zabudowania, podpalali domy, zabijali bydło.
Tak więc, już na rok przed zakończeniem działań zbrojnych drugiej wojny światowej w Europie (1939 – 1945), jeżeli niemiecki mieszkaniec Prus Wschodnich nie uciekał samorzutnie, to zmuszał go do ucieczki odpowiedzialny za przeprowadzenie ewakuacji niemiecki SS-man, przy pomocy twórczości filmowej nazistowskiego, niemieckiego ministra propagandy Goebbelsa, a jeżeli to nie pomagało, niemiecki gestapowiec rozwiązywał sprawę z broni palnej. Takie były początki nakazanej i przeprowadzonej przez nazistowskie władze Trzeciej Rzeszy niemieckiej, ucieczki i ewakuacji Niemców w 1944 roku z obszarów położonych na wschód od rzek Odry i Nysy.
Pomimo tych zbrodniczych okoliczności, niemiecki, nazistowski, gauleiter Pomorza, Schwede-Coburg, pisał w nowoczesnej( na rok 1945) depeszy do Hitlera, zbrodniczego, nazistowskiego, niemieckiego wodza (Fuhrera) zbrodniczej, nazistowskiej Trzeciej Rzeszy niemieckiej:
„Pomorze pozdrawia Fuehrer’a. Jakakolwiek ofiara nie będzie zbyt wielka, jakikolwiek wysiłek nie będzie zbyt uciążliwy. Na wierności Pomorza może pan Mein Feuhrer, dalej budować swe plany”.
Niemiecki, gauleiter Pomorza, Schwede-Coburg nie zawiadamiał swego Fuehrer’a o tym, że w zeszłym roku (1944) zwaliło mu się na głowę około 3,500,000 uchodźców z Prus Wschodnich oraz bardziej na wschód wysuniętych okolic Pomorza. Wspomnienia dobrego noworocznego nastroju, miała zepsuć zbrodniczemu, nazistowskiemu wodzowi niemieckiemu, dopiero ofensywa wojsk radzieckich, rozpoczęta dnia 12 stycznia 1945 roku (…)
Dnia 12 stycznia 1944 roku niemiecki, gauleiter Pomorza, Schwede-Coburg ogłosił hasło „Regen” ( Deszcz – co oznaczało osiągnięcie pełnej gotowości do ewakuacji) dla południowo-wschodnich powiatów Pomorza. Następnie dnia 22 stycznia 1945 roku, na odprawie w Złocieńcu Schwede-Coburg nakazał wykonanie hasła „Hegel” ( „Grad” – co oznaczało całkowitą ewakuację). W wyniku tego, Niemcy ewakuowali całkowicie „niemieckie” wtedy powiaty, które obecnie znajdują się w granicach Rzeczpospolitej Polskiej i w języku polskim nazywają się Choszczno, Strzelce Krajeńskie, Trzcianka, Piła, Wałcz, Szczecinek i Zlotów, a do końca 1945 ewakuowano następne powiaty: Gryfino, Pyrzyce, Szczecin, Stargard, Drawsko i Miasteczko. Niemiecka „Pommersche Zeitung” pisała o tej ewakuacji następująco:
Wielkość transportów jest rożna. Od kilku wozów w jednej kolumnie do wielokolumnowych ciągów złożonych z niesamowitej wprost ilości środków przewozu, ciągnących się przez 30, 40, a nawet 50 i 60 kilometrów, przewyższających wszelkie dotychczasowe pojęcia wielkości. Określające te wielkości liczby wskazują, że jest to zadanie naprawdę godne sztabu generalnego…. Nie jest łatwo przemierzać setki kilometrów przestrzeni opiekując się kobietami, starcami i dziećmi, podczas gdy wicher pędzi po oblodzonych drogach tumany śniegu, a zmęczeni ludzie mogą tylko nieco odpocząć i tylko nocą… od granicy okręgu poczynając, konwoje przekazywane są przez kierowników politycznych, przez ludzi SA (niemieckie, nazistowskie Sturms Abteilungs) i żandarmów z miejsca do miejsca, od skrzyżowania do skrzyżowania, od mostu do mostu.
Sławiony w tym urywku „sztab generalny”, dość dokładnie policzył niemiecką ludność, pędzoną przez urzędników władz niemieckich, niejednokrotnie pod groźbą użycia broni palnej. Według danych nazistowskiego, niemieckiego Wehrmachtu (lądowe siły zbrojne zbrodniczej, nazistowskiej Trzeciej Rzeszy niemieckiej), liczba ewakuowanej ludności niemieckiej wzrosła w okresie czasu od 28 stycznia 1945 roku do 28 lutego 1945 roku, z 3, 500, 000 do 8, 350, 000 osób. Krigsmarine (marynarka wojenna zbrodniczej, nazistowskiej Trzeciej Rzeszy niemieckiej) podawała w sprawozdaniach, ze pomiędzy 23 stycznia 1945 roku, a zakończeniem działań zbrojnych drugiej wojny światowej w Europie (8 maj 1945),
Droga morska władze niemieckie wywiozły z Prus Wschodnich i Pomorza dokładnie 2, 206, 407 osób.
Niemiecka „Pommersche Zeitung” miała swoje własne zasługi w dokonywanej przez władze niemieckie ewakuacji Niemców z tak zwanych wschodnich prowincji zbrodniczej, nazistowskiej Trzeciej Rzeszy niemieckiej – ogłaszała na swoich lamach, ze każdy kto będzie wzbraniał się opuścić ewakuowany obszar, zostanie rozstrzelany. Taka wiadomość ukazała się w ostatnim, sobotni-niedzielnym 17/18 marca 1945 roku) wydaniu „Pommersche Zeitung”, nr, 254/255 – po czym, redakcja tego niemieckiego dziennika, wykonując niemiecki „rozkaz o spalonej ziemi”, a wiec spełniając swój niemiecki obowiązek, uciekła w kierunku zachodnim.
O wiele gorszy był los ewakuowanych przez władze niemieckie, głównie polskich i innych robotników przymusowych oraz jeńców wojennych. Przez Szczecin przeciągały konwoje jeńców i robotników przymusowych, pędzonych przez Niemców uderzeniami kolb karabinowych. Polaków, Rosjan, Francuzów, Belgów i innych narodowości. W miejscowości Gross-Born/ Borne Sulinowo (powiat Szczecinek) znajdował się Oflag II d ( niemiecki obóz jeńców wojennych w stopniach oficerskich), – czyli w tej samej miejscowości, w której po wyparciu Niemców przez wojska sowieckie płk. Sowieckiego NKWD , Izaak Stolzman vel Zdzisław Kwaśniewski ( ojciec osoby, która zajmowała stanowisko Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej) mordował krociami patriotów polskich, żołnierzy podziemia, którzy walczyli o niepodległą Polskę.
Z niemieckiego Oflagu, dnia 31 stycznia 1945, Niemcy „ewakuowali” pieszo ponad 5, 000 jeńców. Część z nich przeszła do innego niemieckiego obozu pod miastem Brema, po przemierzeniu pieszo ponad 800 km. Władze niemieckie „ewakuowały” w podobny sposób setki takich niemieckich obozów z obszaru Prus Wschodnich i Pomorza.. W samym Szczecinie, było takich obozów ponad 100.
Tak przedstawiał się drugi etap „ewakuacji” ludności niemieckiej, „ ewakuacji” przeprowadzonej przez niemieckie władze nazistowskiej, zbrodniczej Trzeciej Rzeszy niemieckiej w styczniu i lutym 1945 roku, – jako wykonanie zarządzenia Hitlera, które nakazywało, aby opuszczane obszary Trzeciej Rzeszy niemieckiej pozostawić „ZIEMIĄ MARTWĄ I SPALONĄ” (tote oder verbramte Erde)
Przecław said
ad.21.
Link do Drang Nach Osten Zb.Hałata powołuje się na wstęp bp.Naruszewicza do „Germanii” Tacitusa. Niestety pomija to fakt najważniejszy, że owa „Germania” była falsyfikatem sporządzonym w r.1455 przez tzw finansistów i innych gangsterów z terenu niemiec i państwa krzyżackiego, to właśnie w celach ekspansjonizmu niemieckiego w ramach starego Drang Nach Osten.
To właśnie ten falsyfikat stał się mitem założycielskim „narodu niemieckiego”, obowiązującym do dziś dnia. Ten sam falsyfikat stał się podstawą do nazwy niemiec w wielu językach obcych, w tym angielskiej nazwy „Germany”.
Tak więc mit założycielski niemiec oparty jest na kłamstwie i uzurpacji.
„Germania” opisuje tereny obecnej Polski insynuując, że była ona rzekomym terytorium „plemion germańskich”, przy czym jest to nadanie nowego znaczenia dawnego terminu rzymskiego.
Fran SA said
Ten artykul jest do dupy.
Cytuje:
„powiedzmy sobie jasno- temat gwaltow na ludnosci niemieckiej w 1954 roku to jest problem historyczny, ktorym zajmowac powinni sie Niemcy, a nie my.”
Straszny to dyletantyzm.
Juz po kapitulacji Niemiec Amerykanie wymordowali ponad poltora miliona niemieckich cywilow. Jencow wojennych traktowali bestialsko. Juz nie wspominajac roznych miedzynarodowych porozumien… i konwencji o traktowaniu jencow.
Zastanawia mnie fakt, dlaczego Polakom sie w ogole nie rozchodzi o to, ze wsrod tego poltora miliona cywilow znajdowalo sie bardzo, bardzo duzo Polakow i zydow.
Nie wiem, co to znaczy ‚problem historyczny’.
My mamy problemy z mysleniem. I taki pan Englgard tez ma myslenie ograniczone oficjalna propaganda.
Chyba najgorszy ze wszystkich obozow koncentracyjnych, w ktoym byli moi rodzice, a ja z nimi, zostal calkowicie zrownany z ziemia w czasie nalotow dywanowych.
Uchowalo sie 5 polskich rodzin. Wszyscy Rosjanie i Zydzi w tym obozie zgineli w czasie amerykanskiego bombardowania. Dlaczego?
Bo w Nordhausen produkowali Niemcy najnowoczesniejsza bron. Amerykanie pokradli cala dokumentacje i pobowali zatrzec wszelkie slady bombardujac caluskie miasto, fabryke i oboz.
Rola Amerykanow w II-ej wojnie swiatowej jest conajmniej dwuznaczna. Dorobili sie na niej i Bushe i McCainy i pare innych amerykanskich ‚arystokratow’.
Nie zapominajmy, ze wlasnie w 1945 oku byla Jalta i Hiroszima z Nagasaki.
Takie IG Farben radosnie dziala do tej pory.
A zwykli zolnierze amerykanscy zachowywali sie mniej wiecej tak, jak zolnierze sowieccy. Przynajmniej tak mi opowiadala moja mama, ktora przezyla i naloty amerykanskie i nie wiedziec z jakiego powodu, ‚radosny’ przyjazd armii sowieckiej, w miejsce wycofujacej sie armii amerykanskiej.
Gen. Patten wzial wiele tajemnic do grobu. O czym pan Engelgard raczy nie pamietac. (nie wiedziec?)
I o ile, zdaniem autora, mlode pokolenie ma ‚zaburzone widzenie wydarzen II -ej wojny swioatowej’ – to tacy jak pan Engelgard dzielnie dotrzymuja tej mlodziezy kroku.
Przecław said
Bardzo dobry artykuł Engelgarda.
Moja matka była w styczniu 45 20 km na wschód od granicy z Reichem, wewnątrz GG. Dla niej i dla wszystkich tam Polaków dzień wyzwolenia był największą radością, choć nie mieli sympatii do ZSRR. Tam żadnych gwałtów nie było, żołnierze A.Czerwonej byli przyjmowani przez Polaków przyjaźnie , to przecież nie byli NKWDyści. Podobne są inne relacje moich znajomych, wśród żołnierzy sowieckich można było natrafić na inteligencję rosyjską. .
Fran SA said
Ad.25
Przeclaw
Armia zachowuje sie tak, jak jej na to pozwalaja dowodcy. Dziadkowie mi opowiadali, ze jak sowiecki zolnierz zgwalcil dziewczyne, ( bo byli tacy, co gwalcili) to go sowiecki oficer zastrzelil.
Podobnie bylo w armii amerykanskiej. Podobno murzyni w armii USA porywali dzieci. Z opowiadan mamy. ALe oficerowie bardzo karali swoich zolnierzy.
Zadna armia wojskowa nie jest Armia Zbawiciela!
Moj tesc tez pil z ‚ruskimi’ wodke, a potem uciekal przed Ukraincami. Zdarza sie.
Armia sowiecka w Niemczech robila rozne rzeczy i nie ma co sie oklamywac. Bywalo roznie. W Polsce tez. Wiele polskich zbiorow znajduje sie teraz w Ermitazu, a Sowieci pedzili polskie krowy i konie z polskich gospodarstw i zabierali do Sowietow.
Zabrali tez cala dokumentacje obozowa i potem NKWD wydawalo falszywe dokumenty na temat roznych przestepcow wojennych do Centrum Wiesenthala.
Ale w 1945 roku Amerykanie strzelali do kazdego ‚ruskiego’. I wysylali ruskich obowiazkowo z powrotem do Rosji sowieckiej. Wielu Rosjan popelnilo samobojstwo.
Rosjanie zreszta byli strasznie traktowani przez Amerykanow. Z Niemcami- wiadomo – byla wojna.
Teraz Jankesy opowiadaja, ze to oni wygrali wojne z Niemcami.
Mam znajome Rosjanki, ktorym udalo sie dostac do polskiego obozu rekrutujacego Polakow na emigracje. Alianci pozwolili wlasciwie tylko Polakom emigrowac do roznych krajow. Rosjan (no i Ukraincow) odciupasowywano do ZSRR a tam czakal juz na ‚zdrajcow skazonych Zachodem’ batka Stalin!
Te dwie zmordowane, glodne Rosjanki (matka z corka – matka juz dawno nie zyje) jakos dotarly do polskiego punktu zboru i Polacy wpisali ich na liste – a i pomogli przeszmuglowac przez urzad emigracyjny jako Polki.
Na wojnie zdarzaja sie rozne rzeczy. A po wojnie – czesto jeszcze ciekawsze.
Zadna zwycieska armia nie zachowuje sie jak przedszkolanka. Podobno zdarzylo sie tak w zamierzchlej historii. Ale juz mi sie nie chce wracac do odleglych bardzo tematow.
Przecław said
ad.26.Fran SA
To co Pan napisał jest nie na temat. Miejscami błądzi Pan, kluczy i zaprzecza własnej tezie, albo zapomina o co w tym chodzi. Gubi Pan myśl przewodnią artykułu i gubi we własnej odpowiedzi.
Fran SA said
Ad.27
Przeclaw
Nie moja wina, ze sie panu moje pisanie nie podoba. Mnie sie panskie tez nie podoba.
Dla takich jak pan- wojna to jest takie gowno, o ktorym sie chetnie opowiada w rodzinie i na blogach.
Niech mi pan laskawie wytlumaczy na czym polega ‚moja wlasna teza’ – bo sie panu chyba znaczenie slow pomylilo.
Moja jedyna opinia o wojnach jest bardzo jednoznaczna: wojny sa barbarzynstwem i smiertelnym grzechem przeciwko ludzkosci.
Armia i zolnierze sa po to, zeby zabijac. Obojetnie kogo.
Naturalnie militarysci i apologeci wojenek nie beda nigdy rozumieli takich jak ja.
Ja nie mam kompleksu chlopczyka, co to kochal bawic sie w olowianych zolnierzykow.
A takie pieprzenie, ze nadejscie armii sowieckiej bylo dla Polakow najwieksza radoscia moze sobie pan wsadzic w glany.
P.S. Zagubil sie pan w polskiej skladni. Tez nie bardzo siadomo, o co chodzi.
Fran SA said
Ad. 28
ostatnia linijka: mialo byc ‚wiadomo’.
Przecław said
Sam pan sformułował swoją tezę, brzmi ona „ten artykuł jest do dupy”, po czym pisze „na wojnie zdarzają się różne rzeczy”, nieświadomie usprawiedliwiając rzeczone gwałty. Cały pana słowotok jest w tym stylu.
Rób pan tak dalej, może nowe Goebbelsy się odwdzięczą…
Przy okazji, poproś pan ich aby zainstalowali panu polskie czcionki, skoro sam nie potrafisz, będzie większa siła rażenia.
Odnośnie nadejścia armii sowieckiej wiem co mówię. To był powrót do normalnego życia. Z untermenschów Polacy stawali się znowu ludźmi, po 5-6 letniej przerwie otwarto polskie szkoły, wróciły polskie nazwy ulic i miast, polski język stał się językiem państwowym, literatura polska, choć manipulowana, odzyskała swoją rangę, której nikt nie kwestionował itd itd. Wiadomo, Polska stała się satelitą i NKWD mordowało ludzi, największe zagrożenie dla Polaków jednak minęło.