Niska wydajność pracy Polaków to mit! Prawda jest taka, że pracujemy ciężej, dłużej i za mniejsze pieniądze niż większość Europejczyków.
Posted by Marucha w dniu 2013-11-08 (Piątek)
Niemiec pracujący w fabryce akcesoriów biurowych pod Hamburgiem wyprodukuje w ciągu godziny 100 długopisów. Polak, pracujący w należącej do tego samego właściciela fabryce akcesoriów biurowych pod Warszawą, wyprodukuje w ciągu godziny 200 długopisów. Zgadnij czyja praca jest bardziej „wydajna”?
Surowe statystyki mówią, że wydajność pracy w Polsce mierzona wartością PKB w cenach stałych na przepracowaną godzinę w 2012 roku była aż o 67,7 proc. niższa niż średnia dla Unii Europejskiej. W tym miejscu należy jednak wyraźnie podkreślić – nie oznacza to wcale, że Polacy są leniwi lub wkładają w pracę mniej wysiłku, jak sugerują co niektórzy publicyści mediów establishmentowych.
Słynną „wydajność” pracy mierzy się bowiem przez pryzmat wartości pieniężnej danej czynności czy usługi, która zasili PKB danego kraju. Odwołując się do przykładu – wspomniany Niemiec z fabryki pod Hamburgiem wyprodukuje w ciągu godziny 100 długopisów. Każdy z nich jest w Niemczech warty 1 euro, tj. równowartość około 4,20 zł. To znaczy, że w ciągu tylko jednej godziny pracy niemiecki robotnik jest w stanie powiększyć PKB swojego kraju o 100 euro (tj. ok. 420 zł). Polski robotnik spod Warszawy jest w tym samym czasie wyprodukować, aż 200 długopisów. Problem w tym, że każdy z nich jest w naszym kraju warty tylko 0,80 zł, a to oznacza, że jego „wydajność” pracy mierzona wartością dodaną PKB wnosi tylko 160 zł na godzinę.
Na pierwszy rzut oka wydawało się, że bardziej produktywny jest Polak spod Warszawy. Wszak jest w stanie wyprodukować, aż 200 długopisów na godzinę. I to jest prawda – pracownik fabryki w Polsce wyprodukuje więcej, ale to pracownik fabryki za naszą zachodnią granicą będzie uznany w oficjalnych statystykach ekonomicznych jako ten bardziej „wydajny”, mimo że w rzeczywistości potrafi wyprodukować w ciągu godziny dwa razy mniej niż Polak.
W tym kontekście chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na dwie inne statystyki, po części związane z kwestią „wydajności” pracy.
Pierwsza z nich mówi o udziale płac otrzymywanych przez Polaków w relacji do PKB wytwarzanego przez nasz kraj. Wskaźnik ten pokazuje, jaka część wytworzonego PKB została przeznaczona na potrzeby ludzi w formie wynagrodzeń za pracę, składek emerytalno-rentowych i zdrowotnych oraz podatków na sfinansowanie tzw. konsumpcji zbiorowej, np. szkolnictwa i transportu publicznego, przychodni i szpitali itp. Generalnie zasada jest prosta: im wyższy udział kosztów związanych z zatrudnieniem w relacji do PKB danego kraju, tym większy panuje dobrobyt.
Okazuje się, że wskaźnik ‚płace do PKB’ w naszym kraju jest na dramatycznie niskim poziomie. W Szwajcarii do pracowniczych kieszeni i fiskusa trafia prawie 60 proc. PKB. W USA – ponad 55 proc. PKB, w Niemczech i większości państw Europy Zachodniej od 42 do 55 proc. PKB. W Polsce w 2008 r. wskaźnik ten wynosił 37,1 proc., a w ciągu kolejnych kilku lat obniżył się do zaledwie 36 procent, co daje nam zaszczytne przedostatnie miejsce w Unii Europejskiej. Tak niski poziom wskaźnika oznacza, że ogromna część owoców wzrostu gospodarczego z ostatnich lat w ogóle nie trafia do portfeli Polaków.
Z uwagi na niskie płace oraz słabą „wydajność” pracy mierzoną wartością wytworzonego PKB, Polacy – aby wiązać koniec z końcem – muszą pracować o wiele dłużej i intensywniej niż inne nacje w Europie.
W tym miejscu należy odwołać się do drugiej statystyki autorstwa OECD, która mierzy liczbę godzin spędzonych w pracy przez obywateli poszczególnych państw. Okazuje się, że Polacy w tym zestawieniu są wice-liderami Unii Europejskiej. W 2012 roku statystyczny Polak spędził w pracy 1929 godzin. Dla porównania – statystyczny Brytyjczyk w pracy spędził 1654 godziny, Francuz – 1479 godzin, Niemiec – 1397 godzin, a Holender jedynie 1381 godzin.
Czytaj więcej:
Polacy przepracowanym narodem (Niewygodne.info.pl)
Naczelna zasada kolonializmu XXI wieku: drenować ile się da kapitał państw podległych (Niewygodne.info.pl)
Komentarze 34 do “Niska wydajność pracy Polaków to mit! Prawda jest taka, że pracujemy ciężej, dłużej i za mniejsze pieniądze niż większość Europejczyków.”
Sorry, the comment form is closed at this time.
hawo said
za PRLa był taki dowcip …
rodzaje klamstw :
1.kłamstwo
2.kłamstwo szyte grubymi nićmi
3.statystyka
Nemo said
@1
Pamiętam ten kawał 🙂
Zbyszko said
@1 Tylko że za PRLu to jak dzisiaj widzimy, tamte niskie wynagrodzenia były skutkiem tego że Polska się rozbydowywała, rzeczywiście rosła w siłę. Pewnie gdzieś tam jakis haracz trzeba było płacic, napewno jakieś szumowinty sowieckie w Polsce coś tam kradły. Ale generalnie budowało się szkoły, szpitale, uzdrowiska itd,itd a przede wszytskim zakłady pracy i mieszkania.
Obecnie te chyba dziesiątki, jak nie setki tysięcy kipermarketów z całą pewnością nie budują Polski ani nieczego innego dla Polaków. Tak na mój chłopski rozum, ile można miec superluksusowych jachtów pełnomorskich, superezydencji, samolotów itd,itd… jak mozna byc tak zachłanny, by aż tak bardzo dokręcac tą niewolniczą śrubę…
A ten nasz naród, znajdujący swoje szczęscie w galeriach handlowych, pewnie nigdy nie skuma o co chodzi i nie obudzi się z tego snu.
AniaK said
Pracodawcy wszystko widzą, statystyki czytają, i jak trzeba nagradzają. Za szczególne osiągnięcia w pracy raz w roku można dostać nawet 300 zł brutto. I to nie tylko na pasku, ale dodatkowo w kopercie na piśmie.
Lily said
Klamstwo,antypolonizm kwitnie,a to dzieki komu dobrze wiecie sami.Znam kogos,kto pracuje 16-17 godzin na dobe,a na tygodniowym zestawieniu podaje 8godz.Najpierw zostal zniewolony ekonomicznie,a potem calkowicie,nie pracuje On na produkcji,ale jest informatykiem.Nie ma innego wyjscia,wierzecie mi.Chyba znacie to motto”tanio kupic,drogo sprzdac” nalezy ono do „lichwiarzy”,a z czego sie tak podorabiali?jak nie na ludzkiej „krwawicy”,o tym wszyscy logicznie myslacy ludzie wiedza.To jest temat rzeka…
marlog said
Każdy z nich jest w Niemczech warty 1 euro, tj. równowartość około 4,20 zł. Problem w tym, że każdy z nich jest w naszym kraju warty tylko 0,80 zł..
Dlaczego więc nie wywozi tych długopisów do Niemiec i sprzedaje za np. 1,6???
Wydajność by wzrosła dwukrotnie..
Dlaczego więc polskie sklepy są pełne towarów niemieckich, a niemieckie nie uginają pod ciężarem towarów polskich?..
TKJ said
<<Chyba znacie to motto”tanio kupic,drogo sprzdac” nalezy ono do “lichwiarzy”,a z czego sie tak podorabiali?jak nie na ludzkiej “krwawicy”,
W US dzieci mialy taka niby-jewrejska przyspiewke. Bajemlo, selemhaj, this is Jewish lullaby. Czyli: Buy'em low, sell'em high…
Ot, taka dygresja z rana.
Psiemislavius said
Te kobiety na grafice
mają za krótkie spódnice.
XYZ said
Kto to będzie w kółko kupował te długopisy!
Powinien być jeden, dobry długopis, w którym tylko wkłady się wymienia, a cały
tylko wtedy, kiedy się popsuje!
Ta fotka jest zakłamana, gdyż nie jest reprezentatywna dla całej klasy robotniczej!
Pytam się dlaczego brakuje tam: górników, kolejarzy, piekarzy, murarzy, rolników, etc.
Tylko są na niej same urzędasy – trutnie!
Luxeuro said
Ad. 6
„Dlaczego więc nie wywozi tych długopisów do Niemiec i sprzedaje za np. 1,6???”
Bo na pewno Niemcy przyjeżdżają i kupują te długopisy za te marne grosze. W Niemczech niemiec dodaje jakiś element do tego długopisu i sprzedaje go jako „Made in Germany”.
„Dlaczego więc polskie sklepy są pełne towarów niemieckich, a niemieckie nie uginają pod ciężarem towarów polskich?”
Bo taki sklep jak „Lidel” jest niemiecki i kupuje swoje niemieckie liche, słabe proszki do prania lub szampony u siebie. Zarabia sobie w domu dając ziomkom prace i na sprzedaży polakom.
Gwóźdź do trumny said
Wydajność to tylko wskaźnik. Ile polskich firm ma kontrakty np: w Katarze, a ile niemieckich? To stąd się biorą te ogromne różnice.
Pokręć said
Dlaczego polski robotnik w cukrowni Suedzucker w Polsce z każdej tony cukru, jaki wyprodukował może sobie wziąć np 10 kg a niemiecki robotnik w niemieckiej cukrowni tego samego koncernu dostaje 40 kg cukru od tony?
shalom said
Proponuję przyjrzeć się zyskom Niemiec z pośrednictwa handlowego oraz obrotu kapitałem. Niemcy nie są tak bogaci z powodu pracowitości. Być może tak kiedyś było. Od wielu lat przeciętny Niemiec staje się coraz bardziej leniwy. Jeśli ma się zasiłek dla bezrobotnych przez 16 miesięcy w wysokości 60% ostatniej płacy, to po co się wysilać?
Tadeusz. said
Re.3. Pełna zgoda. PRL. najlepszy okres w dziejach Polski, mimo „kreciej roboty” koczującej nacji.
Juziek said
@ 3:
Przyjdzie taki czas, kiedy w Polsce (nie tylko), zapłoną majątki zdobyte drogą szwindli, podstępu, obłudy, wyzysku, nadużyć, etc. wskutek koczowniczo – łupieżczej „polityki” judeojudaszy ich folksdojczów, szabesgojów i innego śmiecia, a ich właściciele będą wisieć na grubych powrozach.
XYZ said
http://www.dailymotion.com/Polonocentryzm#video=x16qc7v
RR said
Praca Polaków jest mało wydajna, nie dlatego że Polacy się lenią a dlatego że w Polsce Polacy pracują swoimi rękami.
100 ludzi z łopatami nie będzie pracować tak wydajnie jak jeden w wielkiej koparce.
Gdybyśmy mieli dostęp do takich technologii i mechanizacji jakie mają na zachodzie to byli byśmy nieporównywalnie wydajniejsi od nich. Przykładem niech będą zakłady Fiata.
Polski jest najwydajniejszymi zakładem w Europie – jest technologia i mechanizacja, są wyniki.
A dlaczego Polacy pracują swoimi rękami? Bo jest to tańsze niż zakup maszyn, narzędzi i technologii.
Romank said
Prosty fact..roznice wynagrodzen w poszczegolnych regionach, krajach, kontynentach…. Dlaczego ??? Skad sie biora??? Na jakiej podstawie sie roznia???
Czy ktos zastanawial sie jak to sie dzieje ze mamy Swiatowe gieldy materialowe??? Bursy Energetyczne???? Zywnosciowe i paszowe?????…czyli na mterialy niezbedne w procesach produkcji…a nie ma na najwazniejszy skladnik produkcji, czyli PRACE???? Zadnej gieldy????
Kto zatem i co ustala stawki placy???? W jaki sposob??? W jakiej procedurze???
Od czego to zalezy???? Jezeli Polak pracujacy w Polsce zarabia 3krotnie mniej niz w Niemczech…a po przyjezdzie do Niemiec na tym samym stanowiski zarabia natychmiast 3 krotnie wiecej????
Odpowiedz jest oczywista…..
Romank said
Panie PR……rrrr….poronuje pan pomarancze z zimniakami….
Pytanie brzmialo..dlaczego operator koparki Caterpilar….w Dallas zarabia na godzine 30 dollarow…a operator takiej samej koparki z tej samej firmy kosztujacej te same pieniadze, ale operujacy nia w Polsce zarabia 16 zl na godzine….czyli 5,5o dollara????
Romank said
Juziek…tylko idioci pala majatek….madrzy odbieraja co swoje…co im ukradziono i zawlaszczono. Te majatki to dobra ukradzione polskim dzieciom…nie wolno ci ich palic…maja one sluzyc tym ,ktorzy je wypracowali!
Idz do ludzi ,ktorzy wiedza jak sie robi rewolucje bez palenia majatkow:-)))
Krzysztof M said
Ad. 1
Nie powtarzaj pan bzdurnych dowcipów. Statystyka robiona dobrze, rzetelnie, to groźna broń. Na tyle groźna, że rząd musiał odsunąć na boczny tor Polską Grupę Badawczą (PGB), która onegdaj wskazała dość dokładnie, jak się głosy wyborców rozłożą. Statystyka nie jest kłamstwem. To kłamcy posługują się statystyką, którą zakłamują.
Święta racja – admin
Romank said
Tadeusz,,drobna uwaga…. zanim wymysla tabletki na demencji:-)))
TEN najlepszy okres dla Polski zakonczyl sie…wprowadzeniem w kraju zwanym Cukiernica Swiata …kartek na cukier.1975….potem na inne produkty1978 w koncu kartki na kartki 1979 i…calkowita nedza i chaosem.1979…Nedza i pustymi` sklepami….ktore to zlikwidowaly pojecie zaopatrzenie zamieniajac je na zalatwienie bna lewo…..To wywolalo strajki….1980….zakonczone powolaniem Solidarnosci…..
AniaK said
Gdzie wydajność tam i nagrody. Naród hojnie ich wynagradza, to ministrowie nie chcą być gorsi 🙂
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/ministerstwa-przeznaczyly-ponad-47-mln-zl-na-nagrody-dla-pracownikow/j04h1
„Jak dowiedział się „SE”, nagrody zostały przyznane za szczególne osiągnięcia w pracy, terminowe realizowanie zadań, ukończenie trudnych projektów, pracę pod presją czasu, czy zaangażowanie i kreatywną postawę.”
Jestem pełna podziwu dla zasłużonych. Ciekawe jak oni się tam podzielili. Może się pochwalą 🙂 Jeżeli kwota ich miesięcznych poborów nie jest dla nich jeszcze odpowiednią motywacją do pracy, to oni się chyba pomylili z powołaniem. Sięganie po dodatkowe pieniądze moim zdaniem jest zwykłym złodziejstwem. To jest okradanie podatników.
A tak na marginesie, nagrody przyznawane za szczególne osiągnięcia w pracy (inaczej dla wybranych), to jest pomysł nad pomysłami. Nieźle to wykombinowali. Ogólne zyski już nie wszystkich dotyczą. Żeby taka premia miała sens, to nie mogą dostać wszyscy pracownicy jeżeli nawet bardzo się starają, bo to by świadczyło o braku szczególnych osiągnięć. Podobnie jest z podwyżkami. po co dawać wszystkim pracownikom, jak można od czasu do czasu dać kilku ulubionym za szczególne osiągnięcia. Premie w zakładzie pracy były? – były. Podwyżki były? – były. I takim sposobem, zbliżając się do emerytury, większość zwykłych pracowników pracujących w pocie czoła bez szczególnych osiągnięć, zbliża się do minimalnej płacy bo nic innego nie robią tylko pracują.
Przemek z GTA said
Odpowiedz jest prosta: do momentu kiedy jestesmy niewolnikami we wlasnym kraju i obcy kapital drenuje polska gospodarke ( brak polskich inwestycji) i jest na to rzadowe przyzwolenie – tak wiec bedziemy pracowac dzien i noc dla naszych wspanialych zagranicznych inwestorow ktorzy widza nas jako „bialych niewolnikow” za 1200 ZL.
Luxeuro said
Ad. 24 – Oni nam współczują
http://tinyurl.com/k6nfdda
Mordka Rosenzweig said
Pan Mordka pszeczytal:
„Niemiec pracujący w fabryce akcesoriów biurowych pod Hamburgiem wyprodukuje w ciągu godziny 100 długopisów. Polak, pracujący w należącej do tego samego właściciela fabryce akcesoriów biurowych pod Warszawą, wyprodukuje w ciągu godziny 200 długopisów.”
Ja pan Mordka uwasza sze to jest wielka bzdura.
Czy nie lepiej wyszucic z pracy pan Niemiec i pan Polak, a dlugopisy kupic w Chinach za bardzo maly pieniadz?
RR said
@Romank
Ja nie odpowiadałem na żadne pytanie. Ja napisałem o czymś innym. Wynagrodzenia, wynagrodzeniami. Są u nas śmieszne. Ale tłumaczenie że samymi wynagrodzeniami mamy teoretycznie niską wydajność jest naginaniem rzeczywistości. Pan pisze że Polak pracujący koparką w Polsce zarabia mniej niż w USA i jest to racja. Każdy wie jak jest i czemu tak jest.
Ja piszę tu o czymś czego w artykule nie widać. Przykład z koparką był dla zobrazowania sprawy.
Wydajność pracy to nie tylko cena produktu finalnego zestawiona z PKB itd ale również ilość wyprodukowanych produktów. Artykół mówi o tym że Polak skręci więcej długopisów niż Niemiec, zakładając że Niemiec wykonuje tą czynność tak samo jak Polak. Ale ogrom czynności Niemiec, Francuz, Amerykanin wykonują inaczej niż Polacy.
Artykuł nie podaje że Polacy robią wiele prostych mozolnych czynności ręcznie a na zachodzie robią to specjalistyczne maszyny.
Sam jestem tego przykładem. Kiedy do mojej firmy przyjeżdżały delegacje z USA czy Niemiec, tamtejsi oficjele dziwili się dlaczego tak wiele głupich mozolnych czynności wykonujemy ręcznie, w czasach gdzie jest wiele maszyn które zrobią to sprawniej i szybciej. Ale gdy dowiedzieli się że koszty zakupu maszyny, energii potrzebnej do jej pracy oraz konserwacji w sumie, są wyższe niż nasza praca ręczna to się zamknęli. Na zachodzie to samo zrobi jedna osoba, operator tej maszyny. U nas w Polsce robiło tą czynność osób 8-10. Tak to wyglądało.
Do tego dojdzie to, że w Polsce jest więcej dyrektorów niż sekretarek, i mamy wynik.
Na jeden produkt czy usługę którą na zachodzie wykonują łącznie ze 3 osoby(1 operator – technik, 1 sekretarka, 1 dyrektor) w Polsce potrzeba 16 osób (10 pracowników, 1 brygadzista do kontroli pracowników, 1 sekretarka, 1 księgowy, 3 dyrektorów). Więc tu chyba widać jaka jest wydajność.
Ja to znam z autopsji.
3 osoby do 16 osób.
Pokręć said
@26: Panie Mordka, a ja Pana szanownego zapytuję, czy Pan sastanawiał sze nad tym, kto te długopisy z Chin kupi od Pana, jak nikt nie będzie miał pieniądz, bo nie zarobi składaniem tych długopisy? Poza tym ja bym nie radził szanowny Pan robić interes z Chińczyki, on ten naród jest jeszcze cwańszy we interesy od wasza nacja…
Pokręć said
@RR: no to mamy mechanizm błędnego koła. maszyna mogłaby to robić, ale praca ręczna jest tańsza od maszynowej, w związku z czym maszyny nie opłaca się kupić, i dlatego praca w Polsce jest słabo opłacana…
A ja pieprzę: co się da – robię sobie sam. Oszczędzam jak mogę – do dziś nie mam laptopa, smartfona, aparat fotograficzny mi się zepsuł i nowy kupię dopiero, jak będę go NAPRAWDĘ potrzebował, stereo zrobiłem sobie sam za w sumie śmieszne pieniądze (a gra tak, jak takie za całkiem sporą kasę) i w ten sposób podnoszę swoja wydajność. Gdyby bardziej opłacało mi się zarobić na takie stereo, to pewnie bym je kupił a tak – szukajcie, producenci, klienta gdzie indziejj.
Rysio said
Przyznam się wam ( po cichu 😉 ), że mam fioła nie tylko na punkcie ekonomii austryjackiej ale i długopisów.
😦
http://www.jetpens.com/
Długopisy to znacznie sympatyczniejszy fioł. Ja też je lubię – w całej ich rozmaitości.
Admin
Romank said
W Polsce panie RR widac obowiazuje prawo odwrotnosci postepu….
Narzedzia i maszyny wymyslano i nadal sie to czyni..zeby zastapic nimi drogiego czlowieka…ktory musi spac, odpoczywac i sie myli….zmeczony.
Zastepowanie drogich maszyn….. tanim czlowiekiem….Polak potrafi:-))))
Rentgen said
Po co komu dlugopis czy olowek. Takie narzedzia zdradzaja umiejetnosc pisania, a z tym sie wiaze podejrzenie o pewien stopien inwencji. A jednostki z inwencja nie sa mile widziane w stadzie. Ponadto, w pewnych warunkach moga napytac posiadaczowi zupelnie powaznych klopotow…
Nawiazujac troche do uwag pana Mordkiego, pozwalam sobie wkleic kawalek tekstu splodzonego lat temu dwanascie na uzydek innego panamaruchowego Forum.
Kto chce niech czyta.
Juz widzę oburzone twarze i słyszę narzekania, ze nie na temat, albo, że nie na to forum. Czyżby? Pozwólmy osądzić. Wiadomo, że inżynieria dusz idzie naprzód w tempie zastraszajacym. Edukacja, szczególnie podstawowa, wychowanie, byt i świadomość… Zatrudnienie celem, bezwarunkowa zależność szarego człowieczyny od wielkiego pracodawcy – mafii sponsorowanej przez państwo.
Ale do rzeczy. Amerykańska histeria podsycana przez uzdolnionych, a wykwalifikowanych manipulantów owocuje absurdalnymi reakcjami. Lecę ja sobie spokojnie z Toledo do Newark. Delta Airlines. W sprawie zawodowej. Przy stoisku aerolinii obsługa jakoś podejrzanie grzeczna i sprawna. Potem niespecjalnie dluga kolejka do bramek, w której następują pozory sprawdzania delikwentów pod względem rozmaitych narzędzi, które biedny emeryt zatrudniany na pół etatu za osiem zielonych na godzinę przez wydział bezpieczeństwa lotniska uważa za potencjalnie niebezpieczne. Trzeba wyciągnać wszystko z kieszeni, pieniądze, laptop, komórasa, klucze, ołówki. Inżynierowie tradycyjnie posiadają bardzo dużo doskonałych ołowków. Przecież ołówek to jest nasze najważniejsze narzędzie utrzymania rodziny i wykształcenia dzieci. Nie tak dawno było to nasze praktycznie jedyne narzędzie niezbędne do przeżycia. Nie jestem wyjątkiem wśród inzynierow. Mam ołówek. Wyciagnąłem. Automatyczny, żółty, cienki, z moletowana końcowka, zeby sie nie ślizgał w palcach. Trzy dziesiate milimetra, o twardości habe, czyli po amerykańsku nr 2. Nie lubię twardszych, a miękkie zbyt łatwo się łamia. Zdziwienie połączone z konfuzja. Co to jest?!! Ołówek. Że co? Ołówek. Do rysowania. Naciskam spust, przepraszam, przycisk na końcu (przerażenie), wysuwa się cienki sztyft. Ależ to przecież ostre! Oczywiście, powiadam, że ostre. Ołówek musi byc ostry, tłumaczę zdziwionej murzynce (teraz się inaczej powiada na takich co są czarni w środku – przypis na użydek Gajówki). Wiesz, my, inżynierowie używamy tego do rysowania. Lekkie zamieszanie, alarm. Przybiega rączo kierownik ekipy. Co to jest? On mowi, że to jest ołówek. Jaką linią leci? Delta. Nie da rady, Delta nie wpuści czegoś takiego na pokład. Dobrze, mówię, złożę do depozytu i jak bede wracał, to odbiorę. Nie, nie można do depozytu. To ja nie oddaję. To znaczy, ze rezygnujesz z lotu. To twoja interpretacja. Co wiec chcesz żebym zrobił. Oddaj rodzinie, co cię odprowadza. Rodzina jest siedem tysięcy mil stąd. (oczywiście przesada, ale który z miejscowych zna się na geograficznych odległościach). Masz samochód? Nie mam. To jak przyjechałeś na lotnisko? (jakis bardziej inteligentny się znalazł). Pożyczyłem auto od żony. To zostaw w samochodzie i będzie wszystko w porządku. Dobra, dobra, powiadam, potem będę musiał od nowa stać w tej kolejce, i w końcu sie spóźnię na samolot? A właśnie ze nie, zostaw tu swoje graty i przyjdziesz sobie z powrotem na sam początek linii.
Wybiegłem na mróz (te male lotniska sa bardzo zwarte I parking znajduje sie doslownie o kilkadziesiat metrow od wejscia) i za chwilę byłem z powrotem. Tu grzecznie mnie poprosili, żebym stanął przy ścianie i rozłozył ręce. Ja mówie, że ja już raz w życiu stałem przy ścianie z rozłożonymi rękami pod lufą (to na szczęście nieprawda, ale wyglądam na trochę starszego, niż podaje metryka). Dziadek z aparatem jakims strasznym nieco sie zmieszał. No dobrze. Podniosłem ręce do gory, jak za lat dziecięcych w zabawie w Powstanie w warszawskich ruinach. Hende hop!. Dziadek chyba pamietał którąś z wojen.
Zawstydził się bowiem zupełnie i nadmienil, że on tu tylko pracuje. Ja mu na to, że go doceniam, bo ja też.
Tak więc w trakcie tej rozmowy przyjacielskiej (syndrom sztokholmski), biedny emeryt przystępuje do obwąchiwania podeszew moich butów specjalnym elektronicznym obwąchiwaczem. Potem każe zdjąć buty. Chyba obwąchiwacz się struł. Rozglądam się za kawałkiem gazety do podłożenia. Nie chcę bowiem złapać jakiegoś syfa – któż mi potem uwierzy, że to od posadzki na lotnisku. Wszyscy się pytają, za czym ty się tak nerwowo rozglądasz. Mówię, że za kawałkiem gazety. A czemu, pytam, wy tak się nerwowo dopytujecie? (sam się dziwię, jaka ze mnie cholera). Puścili nieszczęsne buty przez maszynę jakąś piekielną z taśmowym transporterem i elementem wyglądającym jak starożydny ekspres do kawy w kawiarni. Podziekowali, życząc wesołego lotu. Nie mogę sobie darować tego ołówka. Skoro – mowie – uważacie ołówek za takie niebezpieczne narzędzie zbrodni, czemu konsekwentnie nie kwestionujecie mi tego podejrzanie zółtego oleistego plynu, w tej małej plastikowej buteleczce na samym wierzchu? Z nagła blade z przerażenia i konsternacji twarze, nie, nie z powodu potencjalnej zawartości ni———yny, ale z zagrożenia wywaleniem z tej nędznej bo nędznej, ale zawsze mniej lub więcej stałej roboty, a to z tytułu niedopatrzenia. Zrobiło mi się trochę żal tych ludzi, ale ciągnę grę, zwykle bowiem o wpoł do piatej rano humor mam zerowy i bił bym i mordował, a najchętniej to poszedł z powrotem spać do ciepłego lóżeczka. Jeszcze bardziej niepewnie: Czy możesz otworzyć? Otwieram i daję do powąchania, następnie sam płuczę zęby, ponieważ jest to płyn do płukania zębów. Jakoś nie wyleciały od eks—zji.
Myślę sobie jeszcze, że przecież zdeterminowany samóbojca te——sta mógłby po prostu połknąć b–bę, albo nachlać się jakiegoś innego świnstwa i potem wejść na pokład, jednak nic głośno nie mówię, choć złośliwy o tej porze dnia jęzor swędzi jakby tysiące wściekłych mrówek biegało po nim we wszystkie strony świata, ale wiem, ze nadmienianie o bombie i te—–stach to federalne przestępstwo. Jeszcze sobie też myślę, że picem na wodę nie zapobiegnie się t——zmowi. Tylko stworzyć można wrażenie naiwnym podróżnym, że walczymy z t—-zmem, a jakże, ze wszystkich sił swoich. Ogólnie rzecz biorąc, biedne są te dziadki i babcie, za grosze musząc męczyć się na tak niewdzięcznej robocie. I to z klientami mojego skromnego pokroju.
Wreszcie drzemię w fotelu. Ze względnego komfortu budzi mnie pani obsługująca, po polsku zwana stjuardessą. Pyta się, na co mam ochotę. A co jest, się zapytuję. Takie, powiada normalne napoje. Jak wszędzie. Apple Jews, orange Jews, tomato Jews… To ja zauważam inteligentnie, że sam właściwie też jestem obcokrajowiec.
Kończy się na kawie, ale i tak nie pomaga i zasypiam snem sprawiedliwych.
Dalsze fragmenty nie dotycza zupelnie tematu przyborow pismienno graficznych…
nanity said
Ad 1 dzisia mamy takie
1 klamstwo
2 straszne klamstwo
3 holocau$t
mieszko1 said
Praca czyni wolnym…..ten slogan Adolfa.H. akurat w dzisiejszych czasach nie sprawdza sie