Janukowycz sprzeda Ukrainę?

Właśnie o to chodzi, że nie chce jej sprzedać chętnym, korzennym nabywcom – admin.

Protestujący na kijowskim Majdanie przygotowują się na siłowe rozpędzenie demonstracji przez milicję

Władze miasta przedstawiły okupującym ultimatum, dając im pięć dni na opuszczenie zajętych wcześniej budynków: siedziby władz miejskich, domu związków zawodowych i Pałacu Październikowego, służącego dziś za noclegownię.

Pełniący obowiązki komendant kijowskiej milicji Wałerij Mazan poinformował, że funkcjonariusze będą działać twardo, jeśli demonstranci nie dostosują się do prawa mówiącego o zakazie okupowania obiektów administracyjnych. W odpowiedzi na groźby Mazana obecni na Majdanie ochotnicy pod okiem instruktora zaczęli w nocy ćwiczyć ustawianie kilkurzędowych szpalerów. Grupa kilkudziesięciu osób ubranych w kaski, część jednak bez żadnej ochrony głowy, trzymając się pod ręce, uczyła się równego marszu i odpierania ewentualnego natarcia ze strony milicjantów.

Przez całą noc z czwartku na piątek na Majdanie przebywało kilka tysięcy ludzi. W obawie przed prowokacjami zaostrzono środki ostrożności i służba ochrony kontrolowała wchodzących na plac; sprawdzano też plecaki. Rano zaprzestano rewizji.

Podczas tej akcji ochrona Majdanu ujęła dwóch młodych mężczyzn, którzy próbowali wejść na plac z pistoletami gazowymi. Zatrzymani zostali przekazani milicji. Od początku trwających od 21 listopada proeuropejskich [ha ha! proeuropejskich… – admin] protestów Majdan został otoczony wzniesionymi przez demonstrantów barykadami, a na plac można się dostać tylko kilkoma wejściami.

Powtórka „Nocnego Patrolu”

Także wczoraj, podobnie jak w dniach poprzednich, część manifestantów przeszła z Majdanu przed siedzibę prezydenta Wiktora Janukowycza, gdzie przy barykadzie zgromadziło się 200 osób. Kilkaset metrów dalej, przy ulicy prowadzącej do siedziby rządu, dyżurowało 80 demonstrantów. Protestujący powtórzyli też zainicjowaną dzień wcześniej akcję „Nocny Patrol” – kolumna kilkuset ochotników ze służby ochrony Majdanu około godz. 2.00 w nocy przemaszerowała m.in. obok budynku administracji prezydenta. Według organizatorów, akcja ta ma na celu postawienie w stan czujności milicjantów pilnujących budynków rządowych.

Demonstranci udali się też przed siedzibę Prokuratury Generalnej Ukrainy w Kijowie i… położyli się przed jej wejściem. Manifestanci domagają się uwolnienia dziewięciu osób aresztowanych po niedzielnych zamieszkach przed administracją prezydenta Janukowycza. Akcja odbywa się pod hasłem „Zdeptaliście prawo – depczcie po ukraińskich obywatelach”. Pracownicy prokuratury, idąc do pracy, musieli przeskakiwać przez leżących, którzy krzyczeli w ich stronę „Hańba!”.

Czekając na prezydenta

Protestujący przed siedzibą prezydenta na ulicy Bankowej czekają na powrót głowy państwa z podróży do Chin. Tuż obok odbywała się akcja poparcia dla Janukowycza, zorganizowana przez jego Partię Regionów. Uczestniczy w niej ok. 500 osób, przeważnie młodych, ubranych na sportowo ludzi.

W drodze powrotnej Janukowycz udał się do Soczi, gdzie spotkał się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Rozmowa dotyczyła przygotowań do podpisania umowy o partnerstwie strategicznym – czytamy w komunikacie. Media zwracają uwagę, że jest to już trzecie spotkanie obu prezydentów w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Wcześniej opozycja ostrzegła, by Janukowycz nie próbował tam „sprzedać” kraju. Jeden z liderów opozycji ukraińskiej Arsenij Jaceniuk przestrzegł, że jeśli Janukowycz podpisze z Putinem jakieś dokumenty zbliżające Ukrainę do Unii Celnej z udziałem Rosji, Białorusi i Kazachstanu, to protesty się nasilą. – Ich próby sprzedania Ukrainy Rosji niczym dobrym się nie zakończą. Oficjalnie ostrzegamy, że jeśli Wiktor Janukowycz spróbuje podpisać jakiekolwiek porozumienie, skierowane na włączenie Ukrainy do Unii Celnej, to będzie miał do czynienia z zupełnie inną falą protestów na Ukrainie – oświadczył Jaceniuk.

Jednocześnie w sprawie Ukrainy wypowiedział się premier Rosji Dmitrij Miedwiediew. Oświadczył, że Ukraina sama powinna rozwiązywać swoje problemy. Jednocześnie oznajmił, że Rosji nie jest obojętne, co dzieje się w tym kraju. Miedwiediew przestrzegł też inne państwa przed ingerowaniem w sprawy wewnętrzne Ukrainy. – Wszystkie problemy powinny rozwiązywać ukraińskie władze i ukraińskie społeczeństwo, a nie cudzoziemcy, i nie Rosja – podkreślił.

Łukasz Sianożęcki, Kijów
http://naszdziennik.pl