Rozmowa z bp. Bernardem Fellayem, przełożonym generalnym FSSPX (cz. 2)
Posted by Marucha w dniu 2013-12-12 (Czwartek)
Serwis informacyjny DICI opublikował rozmowę z bp. Bernardem Fellayem, przełożonym generalnym Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X. Rozmowa została nagrana przed kilkoma dniami w Domu Generalnym FSSPX w Menzingen; poniżej zamieszczamy jej drugą część.
Niczego się nie robi, aby uleczyć Kościół
Na razie nic nie zostało uczynione, aby zaradzić sytuacji odstępstwa, dekadencji w Kościele, absolutnie nic, nie stosuje się żadnego środka, który zadziałałby na cały Kościół. Można wspomnieć encyklikę o wierze, ale nie sądzę, żeby można było ją uznać za środek skuteczny. Z pewnością nie. Ona nie dotyka, nie leczy chorego Mistycznego Ciała, śmiertelnie chorego, umierającego Kościoła.
Co jest czynione, aby wyjść z tej opresji? Nic, mimo wszystko. Aż do teraz – nic. Słowa, trochę ulotnych słów, które jednym uchem wpadają, a drugim wypadają. Ktoś może powiedzieć, że jestem zbyt surowy. Być może, ale gdzie w praktyce są środki przedsiębrane lub [choćby] zapowiadane, aby dokonać korekty kierunku? Nie ma żadnych. Po prostu.
Jednak Kościół otrzymał obietnicę życia wiecznego
Nasz Pan powiedział to bardzo wyraźnie: bramy piekielne go (tj. Kościoła – przyp. red.) nie przemogą. Bardzo byśmy chcieli, na podstawie tych właśnie słów, bardzo byśmy chcieli zwrócić się do Pana i powiedzieć Mu: „Panie, ale co Ty robisz? Spójrz, pozwalasz na rzeczy, które wydają się sprzeczne z Twoją obietnicą!”. Innymi słowy, jesteśmy nieco zaskoczeni tym, co się dzieje. Mam tutaj na myśli historię Kościoła. Te słowa, jestem o tym przekonany, były dla większości teologów podstawą twierdzeń, z których wynikało, że nie jest możliwa w Kościele właśnie taka sytuacja, jaką dziś obserwujemy. Uważali to za absolutnie niemożliwe ze względu na tę obietnicę naszego Pana. No cóż, nie będziemy jej zaprzeczać, ale postaramy się wyjaśnić, jak ta obietnica, która jest nieomylna, pozostaje aktualna w sytuacji, która wydaje się z nią sprzeczna.
Wydaje się, że tym razem bramy piekielne z całą mocą wtargnęły do Kościoła. Myślę, że trzeba być ostrożnym. Nie możemy unikać jasnych odpowiedzi. Zwłaszcza gdy chodzi o takie przesłania, o prorockie słowa Pana Jezusa, koniecznie trzeba trzymać się pierwotnych znaczeń. To są bardzo mocne analogie. Mamy tu niezaprzeczalne, mocne stwierdzenie, że bramy piekielne nie przemogą Kościoła.
To załatwia całą sprawę. Ale to nie oznacza, że Kościół nie będzie cierpieć. Dobrze, zatem jaki stopień to cierpienie może osiągnąć? I tu jest miejsce na interpretację. Mamy obowiązek sięgnąć myślą nieco dalej, niż zwykliśmy to czynić.
Gdy myślimy o św. Pawle, mówiącym o synu zatracenia, który będzie miał wielbicieli oddających mu cześć jako Bogu, to – nie jest on tylko wojskowym czy, można rzec, cywilnym Antychrystem; to jest człowiek religijny, człowiek, który ma swoich czcicieli, człowiek, który domaga się dla siebie czci religijnej. I czy to z tym łączy się ohyda spustoszenia? Myślę, że tak. Zatem oznacza to, że obok obietnicy niezniszczalności Kościoła istnieje również zapowiedź strasznych czasów dla Kościoła, w których ludzie będą zadawać sobie pytania – a w zasadzie to jedno pytanie: co z tą niezniszczalnością [Kościoła], co z tą obietnicą naszego Pana?
Najświętsza Maryja Panna… słynne słowa z La Salette, które niemal co do joty zostały powtórzone przez papieża Leona XIII – to nie jest objawienie, to jest Kościół, by tak rzec, w działaniu: Leon XIII układa egzorcyzm, ten słynny egzorcyzm papieża Leona XIII – lecz później została usunięta najbardziej uroczysta formuła tego egzorcyzmu, która zapowiada, że szatan będzie rządził i ustawi swój tron w Rzymie. Po prostu. Zatem siedziba Kościoła nagle stanie się siedzibą Antychrysta. To są właśnie słowa Maryi: „Rzym stanie się siedzibą Antychrysta”. To są słowa z La Salette. Podobnie jak: „Rzym straci wiarę”, „zaćmienie Kościoła”. To bardzo mocne słowa, w opozycji do obietnicy. To nie znaczy, że obietnica jest nieważna – oczywiście pozostaje ona w mocy, ale nie przekreśla tego, że może nastąpić chwila tak wielkiego cierpienia dla Kościoła, że będzie ona postrzegana jako jego śmierć.
Męka Chrystusa, męka Kościoła
Myślę, że osiągnęliśmy ten punkt. Pozostaje pytanie, do jakiego stopnia Pan Jezus będzie chciał, żeby Jego Mistyczne Ciało towarzyszyło Mu, naśladując to, co musiało przejść Jego ciało fizyczne i co doprowadziło aż do śmierci. Czy aż dotąd, czy też powstrzyma tę mękę tuż zanim miałaby ona nastąpić? Wszyscy mamy nadzieję, że powstrzyma. Myślę – a nie działoby się tak po raz pierwszy – że Pan Jezus zainterweniuje, aby przywrócić porządek; uczyni to w momencie, kiedy wszyscy będą myśleć: „Tym razem to już koniec”. Sądzę, że to będzie jeden z dowodów na Boskie pochodzenie Kościoła. W chwili, gdy wszystkie ludzkie wysiłki spełzną na niczym, kiedy wszystko będzie już skończone, w tym właśnie momencie On zacznie działać. Tak myślę. I rzeczywiście, w ten niezwykły sposób zamanifestuje się to, że Kościół jest tylko jeden, że jest naprawdę Boży.
Postawa wiernych
Przede wszystkim muszą oni zachować wiarę. Można powiedzieć, że jest to najważniejsze przesłanie św. Pawła. To było również przesłanie na czas prześladowań: być niewzruszonym, state, ‘trzymać się, trwać, pozostać mocnym’ w wierze. Podtrzymywanie wiary nie może być jedynie teoretyczne. Istnieje coś takiego, co nazwałbym wiarą „teoretyczną” – wiarą kogoś, kto potrafi wyrecytować Credo, kto nauczył się swego katechizmu, zna go, potrafi powtórzyć prawdy w nim zawarte. I oczywiście tego rodzaju wiara jest podstawą – trzeba ją mieć, bo inaczej [w ogóle] nie ma się wiary. Ale ta wiara jeszcze nie prowadzi do nieba.
To trzeba zrozumieć. Wiara głoszona przez Pismo św. to wiara, która jest – używając wyrażenia technicznego – kształtowana przez miłość miłosierną. Św. Paweł pisał o tej relacji między wiarą a miłością w liście do Koryntian: „I choćbym miał wszelką wiarę, tak żebym góry przenosił” – co nie jest małą rzeczą, ponieważ wiara, która przenosi góry, nie jest czymś, co się widzi na co dzień! – „a miłości bym nie miał, niczym jestem (…) stałem się jak miedź brzęcząca, albo cymbał brzmiący”.
Nie wystarczy głośno wyznawać wiarę; nie wystarczy zwalczać czy potępiać błędy – wielu uważa, że czyniąc to, spełniają swój chrześcijański obowiązek, ale to pomyłka. Nie twierdzę, że nie powinno się tego robić, ale to nie wszystko – wiara, o której mówią św. Paweł i Pismo święte, jest formowana przez miłosierdzie, innymi słowy jest to wiara przepojona miłosierdziem. Miłosierdzie jest tym, co nadaje wierze kształt. Miłosierdzie jest miłością Boga, a tym samym miłością bliźniego. Zatem chodzi o wiarę, która zwraca się ku temu bliźniemu, który jest w błędzie i przypomina mu prawdy, ale w taki sposób, żeby chrześcijanin – dzięki tym przypomnieniom – krzewił wiarę, przywrócił tego kogoś prawdzie, prowadził tę duszę ku prawdzie. Dlatego nie powinna być to gorliwość podszyta zaciekłością – przeciwnie: wiara podsycana przez miłosierdzie.
Obowiązki stanu
Wierzący muszą wypełniać w swoim życiu obowiązki własnego stanu. Muszą to robić, aby zachować wiarę, wiarę odpowiednio przepojoną miłością, głęboko zakorzenioną w miłości, która pozwoli im uniknąć zniechęcenia, zaciekłości i złości, która zastąpiłaby radość, radość chrześcijańską polegającą na świadomości, że Bóg kocha nas tak bardzo, że gotów jest zamieszkać z nami, żyć w nas przez łaskę.
To oświetla wszystko, co się dzieje i daje radość, która pozwala nam zapomnieć o problemach i ustawia je na właściwym miejscu. Te problemy z pewnością mogą być poważne, ale czymże one są wobec Nieba, które dzięki takim próbom można osiągnąć? Te próby zostały przygotowane, zaaranżowane przez Pana Jezusa nie po to, żebyśmy przegrali, lecz żebyśmy zwyciężyli. Bóg posuwa się tak daleko, że żyje w nas, jak o tym świadczy św. Paweł: „Lecz żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus”. Jakie to piękne! Chrześcijanin jest tabernakulum Trójcy Świętej, świątynią Boga, żywą świątynią!
Rola Bractwa Świętego Piusa X
Najpierwszą troską Bractwa jest to, co utrzymuje Kościół przy życiu – Msza św. Najświętsza Ofiara Mszy jest rzeczywiście czymś konkretnym; każdego dnia rozdziela ona zasługi naszego Pana Jezusa Chrystusa, wszystko, co On uzyskał, wysłużył na krzyżu, który jest zaprawdę całą łaską dla wszystkich ludzi, począwszy od Adama i Ewy, a skończywszy na tych przy końcu świata. Wszystkie łaski zostały wysłużone przez naszego Pana na krzyżu.
Msza jest uwiecznieniem, odnowieniem, uobecnieniem tej Ofiary. Na ołtarzu jest składana ofiara identyczna z tą, która została złożona na krzyżu, która każdego dnia daje do dyspozycji chrześcijan (rozszerzająco można powiedzieć, że do dyspozycji ludzkości) zasługi naszego Pana, Jego zadośćuczynienie i wynagrodzenie dla uzyskania przebaczenia wszystkich [naszych] grzechów, tego oceanu grzechów popełnianych każdego dnia, a także dla uzyskania łask, których potrzebujemy. Msza św. naprawdę jest pompą, która po całym Mistycznym Ciele rozprowadza łaski wysłużone na krzyżu. To dlatego można o niej powiedzieć, że jest sercem, które za pomocą krwi rozdziela wszystko, co jest potrzebne komórkom ciała. Oto, czym jest Msza: jest sercem. Dbając o to serce, dbamy o całe życie Kościoła.
Odnowić Kościół przez Mszę św.
Jeśli chcemy odnowy Kościoła – a na pewno jej chcemy – musimy udać się do źródła, a tym źródłem jest Msza św. Nie jakakolwiek liturgia, ale właśnie ta najświętsza ze świętych. Taka, która jest niewyobrażalnie święta, która jest tak nadzwyczajnie święta, która rzeczywiście jest wielowiekowym dziełem Ducha Świętego ułożonym przez samych świętych papieży, a przez to posiadającym niezwykłą głębię.
Nie ma absolutnie żadnego porównania pomiędzy nową Mszą a Mszą św. To są naprawdę dwa różne światy i, jak miałem właśnie powiedzieć, chrześcijanie, którzy są choć trochę wrażliwi na łaskę, zrozumieją to bardzo szybko. Bardzo szybko. Niestety, dziś widzimy, że wiele osób jej już więcej nie spotyka! Lecz dla mnie jest oczywiste, że odbudowa Kościoła musi się zacząć od Mszy. Oto dlaczego jestem tak głęboko wdzięczny papieżowi Benedyktowi XVI za to, że przywrócił Mszę. To miało kapitalne znaczenie. To ma kapitalne znaczenie.
Szkolenie kapłanów
Bractwo promuje Mszę, chce tej Mszy, a także promuje człowieka, który ją odprawia – i nie ma innego, który może to zrobić, jak tylko sam kapłan. Dlatego jest to tak ważnym celem Bractwa: kapłaństwo, kapłan, formacja kapłanów, pomoc kapłanom, bez żadnych ograniczeń, nikt nie będzie wykluczony, nie! Idzie o kapłanów według zamiaru Pana Jezusa. Przypominając im właśnie o skarbach, które dziś tak wielu ignoruje. To jest tragiczne.
Odnaleźć chrześcijańskiego ducha
Msza św. jest jeszcze ważniejsza. Msza jest tym, co będzie rozbudzać wiarę, jest ona tym, co będzie karmić wiarę. Oczywiście, jeśli ktoś celebruje Mszę bez wiary, to jest to duży problem. Tak więc nie chodzi tu o wzniecanie antagonizmów; idzie o prawdziwe zjednoczenie tego, co winno być jednym. Mówiąc szczerze, myślę, że już w tych dwóch elementach tkwią ogromne zasoby, dzięki którym Kościół przetrwa.
Załóżmy, że każdy dostrzega, że Kościół został zaatakowany na różnych poziomach; jednak najgłębszym problemem – jestem o tym przekonany – jest utrata chrześcijańskiego ducha. Chrześcijanie próbują dostosować się do świata. Cały czas mówi się, że celem soboru było dostosowanie się do współczesnego świata. Cóż, nie – to nie jest możliwe!
Żyjemy w świecie i dlatego korzystamy z wielu rzeczy należących do świata – rzeczy będących konkretnymi, przemijającymi realiami historycznymi. Fundamentem, który trwa, jest przylgnięcie do Pana Jezusa, służba Panu Jezusowi, co oczywiście obejmuje posiadanie wiary, łaski i chrześcijańskiego ducha. Chcecie iść do nieba? Powinniście iść do nieba, a żeby się tam dostać musicie unikać grzechu i czynić dobro. Jedno i drugie. Tak długo, jak nie powrócimy do tych podstaw, Kościół będzie nadal, można powiedzieć, trawiony przez śmiercionośnego wirusa, który jest wirusem współczesnego świata, a ściślej: współczesnej cywilizacji.
Tryumf Niepokalanego Serca Maryi
„Na końcu moje Niepokalane Serce zatryumfuje”. To jest oświadczenie o charakterze absolutnym, nie uwarunkowane niczym, co wydarzyło się wcześniej. Zaprawdę jest to oświadczenie, które pobudza nadzieję i ją utwierdza – to jest skała. Oczywiście, ponieważ wydaje się słuszne, że ten tryumf łączy się z poświęceniem [Rosji], to o nie prosimy – to jest zupełnie normalne. Jak długo będziemy musieli czekać, aby zobaczyć, że zostało ono dokonane w wymagany sposób, czy też Pan Jezus raz jeszcze zechce zadowolić się czymś pomniejszym? Nie wiemy. Wiemy jednak, że w końcu ten tryumf nastąpi. I stąd ta pewność. Nie będziemy mówić o pewności wiary, bo to nie jest kwestia wiary, to jest słowo dane przez Najświętszą Maryję Pannę, a przecież dobrze wiemy, ile Jej słowo jest warte! To wszystko. Stat!
W tłumaczeniu (z jęz. angielskiego) zachowano mówiony styl wypowiedzi.
Źródła: Interview with Bishop Bernard Fellay, Menzingen, November 2013
Komentarze 23 do “Rozmowa z bp. Bernardem Fellayem, przełożonym generalnym FSSPX (cz. 2)”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Nemo said
„To są właśnie słowa Maryi: „Rzym stanie się siedzibą Antychrysta”. To są słowa z La Salette. Podobnie jak: „Rzym straci wiarę”, „zaćmienie Kościoła”. To bardzo mocne słowa, w opozycji do obietnicy.”
Czy ktoś wie, gdzie można by o tym poczytać? Chodzi mi o tajemnice, które Matka Boża przekazała obojgu pastuszkom, każdemu z osobna. Nie mogę znaleźć żadnych konkretów a jedynie ogólnie znane fakty. Z góry dziękuję.
Jan said
Ad.1
Polecam książeczkę wydawnictwa Antyk, ”Sekret Matki Bożej z La Salette” autor Arnaud de Lasius
Tralala said
ad 1
Czyta Pan po francusku?
Tralala said
ad 2
LASSUS !
http://www.empik.com/sekret-matki-bozej-z-la-salette-de-lassus-arnaud,prod11860419,ksiazka-p
sarthois said
Wydaje się, że tym razem bramy piekielne z całą mocą wtargnęły do Kościoła. Myślę, że trzeba być ostrożnym. Nie możemy unikać jasnych odpowiedzi. Zwłaszcza gdy chodzi o takie przesłania, o prorockie słowa Pana Jezusa, koniecznie trzeba trzymać się pierwotnych znaczeń. To są bardzo mocne analogie. Mamy tu niezaprzeczalne, mocne stwierdzenie, że bramy piekielne nie przemogą Kościoła.
„Nie przemoga”… Jak sie zastanowic…, to przeciez opatrznosc zeslala nam Bpa Lefebvre i Bractwo a dzis juz wiele zgromadzen wokol niego. To jest przeciez ten sam nurt Kosciola, ten sam nurt nauczania i niczym nie skazona sukcesja apostolska kaplanow, przywiazanie do Stolicy Apostolskiej, obrona papiestwa… – To sa dowody rzetelnosci „gwarancji wiecznej trwalosci” jakiej udzielil Chrystus Kosciolowi budujac budujac go na skale (na Piotrze).
To nie jest tak, ze „traktor ma jeszcze trzy dobre kola”. Tradycyjny, odwieczny nurt Kosciola mimo wszystko ma sie dobrze w tych granicach w jakich jest.
Papiez chce zlikwidowac papiestwo na wzor kosciolow wschodnich – skruszyc ta piotrowa opoke…???? Mysle ze to sie nie uda. Czy Chrystus oswiadczajac Piotrowi wspominal cos o Rzymie? – o Watykanie? . Kosciol jest tam gdzie jest Piotr…. nie ma tu mowy o miejscu na ziemi. Piotr nie musi przebywac na Watykanie… Moze jest tak wlasnie, ze Jurek Bongiorno nie jest Piotrem, nie jest ta skala, opoka – i dlatego mieszka na stancji (na blajbie – jak mowia Poznaniacy)…. Zatem gdzie jest Piotr naszych czasow?
sarthois said
AD4
Polecam:
Rozmowa Arnaud de Lassus & Florian Rouanet . Temat – Le Concile œcuménique Vatican II
http://fr.gloria.tv/?media=412590
sarthois said
ADD5
Kolegialne zarzadzanie Kosciolem o czym marzy Bongiorno, jest sprzeczne z dogmatem o nieomylności papieża – ogłoszonym w roku 1870 na soborze watykańskim I w konstytucji dogmatycznej Pastor aeternus (Konstytucja o Kościele Chrystusowym). Dogmat ten odnosi się do tzw. nauczania ex cathedra. Nieomylność papieża należy rozumieć jako bezbłędność w sprawach wiary i obyczajów, nie zaś w sprawach codziennych.
Listwa said
Jeśli bp. Falley poruszył taką tematykę i nawiązał do decyzji i postanowienia Pana Jezusa ” Ty jesteś Piotr , Opoka, na tobie zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą” to powinien wyjaśnić, co to znaczy i jak należy rozumieć „bramy piekielne” oraz „nie przemogą” , zwłaszcza, że bp. Falley powiedział „Wydaje się, że tym razem bramy piekielne z całą mocą wtargnęły do Kościoła” oraz „obietnica, która jest nieomylna, pozostaje aktualna w sytuacji, która wydaje się z nią sprzeczna.”
Liczę na tych, co tak swobodnie rzucają „niszczy cię złość do bp. Falleya” lub „popadłeś w złe towarzystwo”, że uzupełnią tę niejasność i usuną niedopowiedzenie – tak dla pełnego zrozumienia listu.
Możecie najpierw odmówić różaniec , nawet 5000000 różańców , lecz pamiętajcie, różaniec nie usunie braków i nie wyjaśni jak rozumieć, jakże symboliczną przenośnię. Musicie to zrobić Wy, albo list pozostanie ułomny.
Marucha said
Re 8:
Ale co tu wyjaśniać?
Dopóki istnieje na świecie grupa katolików, wiernych prawie 2000-letniemu nauczaniu Kościoła, Kościół trwa – bez względu na to, co się dzieje w Watykanie.
Mordka Rosenzweig said
Ja pan Mordka pszeczytal:
„Dlatego jest to tak ważnym celem Bractwa: kapłaństwo, kapłan, formacja kapłanów, pomoc kapłanom, bez żadnych ograniczeń, nikt nie będzie wykluczony, nie!”
Ja pan Mordka uwasza, sze pan biskup Fellay ma bardzo krutka pamiec bo zapomnial np. o pan biskup Williamson.
Ja pan Mordka chce powiedziec, sze pan Fellay zrobil po prostu „gruba kreska” i muwi, „a teraz zaczynamy od nowa.”
marta15 said
ad 10
pan Mordka , jak zawsze ,swieta racja ma.
W razie potrzeby zrobi sie kolejna gruba kreska . A jak trzeba to i nastepna.
A potem jeszcze jedna jak sytuacja „wymusi”.
kard. failay said
Bp. Fellay idzie śladem posoborowych papiezy dla każdego coś miłego ( a najlepiej w tej samej kwestii )
czyż największy z czcicieli Matki Bożej Jan Paweł II spełnił Jej prośbę i poswięcił Rosję Niepokalanemu Sercu Matki Bożej?
a jakże on pięknie pisał o odnowie Kościoła…
Tralala said
ad 6 Sarthois
odwdzieczam sie innym francuskim video: Pierre Hilard o rodzinie, od ok. 10 min: o noachizmie, szatanie swietosci i odkupieniu poprzez grzeszenie.
Powinnismy wiedziec jaka ideologia przyswieca „panom tego swiata”.
Pierwsza czesc jest gdzies, ale przez jej 3/4 gada szef sali.
Listwa said
@9 Marucha
A jeśli ta istniejąca na świecie grupa katolików, wiernych prawie 2000-letniemu nauczaniu Kościoła nie będzie miała kapłanów to jak długo będzie trwać? Jeśli utracona byłaby ciągłość święceń i nieomylność nauczania to też przetrwa?
Przed jakimi „bramami piekielnymi” Kościół ma zapewnioną ciągłą obronę? Bo to one nie przemogą.
Wydaje się że obietnica Pana Jezusa to coś konkretnego co należy dobrze rozumieć, jeśli bierze się ją jako podstawę rozważań i listów, czego bp. Falley w swych zapędach marketingowych nie robi.
Być może bp. Falley buduje nieuzasadnione nadzieje i koncepcje – „Myślę – a nie działoby się tak po raz pierwszy – że Pan Jezus zainterweniuje, aby przywrócić porządek; uczyni to w momencie, kiedy wszyscy będą myśleć: „Tym razem to już koniec”. I dodał – A wy wierni odmawiajcie różańców kolejne miliony i czekajcie samo wszystko zniknie (i zapomnijcie moje wybryki w natłoku moich słów). A pełnienie obowiązków stanu nazywa pokutą.
Dobrze że bp. Falley napisał „Św. Pius X na początku XX wieku powiedział, że główną przyczyną zguby dusz jest ignorancja religijna, nieznajomość prawd wiary”. Od razu dodam siewcom sloganów, że nie jestem przeciwnikiem odmawiania różańca, ale jest to narzędzie mające swoje miejsce, swe zadanie i cel. On nie usunie np. luk, braków , niedomówień z żadnego listu, czy wypowiedzi.
Może chodzi o zapewnienie ciągłości święceń, sakramentów, nauczania ?, a nie : „Pan Jezus przyjdzie i zrobi za was porządek”.
sarthois said
AD13
Pierre Hilard – od 50tej min – swietna konkluzja
Marucha said
Re 14:
Nie dopuszczam nawet do siebie myśli, by Chrystus mógł nas wprowadzić w błąd.
Kościół przetrwa.
Nawet, jeśli to będzie tylko mała, prześladowana grupka zbierająca się gdzieś w katakumbach.
Może to będzie właśnie czas odsiewania ziaren od plew…
Tralala said
ad 15
Hillard jak zwykle doskonaly.
ad 16
Kosciol prztrwa, Kosciol Chrystusowy przetrwa, to nie ulega watpliwosci, zawsze byl i zawsze bedzie. Ciekawe tylko ile osob sie do niego przyzna „na koncu” ?
Marucha said
Re 17:
Chyba sam Chrystus zadał podobne pytanie.
sarthois said
AD16
Kościół przetrwa.
Ja tez nie mam tu watpliwosci. Natomiast co jest dla mnie irytujace, to to, ze mowiac „kosciol przetrwa” pomija sie zupelnie fakt, ze na dzien dzisiejszy nie jest ponad wszelka watpliwosc jasne czy mowiac „Kosciol”, „nasza religia” mamy na mysli to samo?
Mowiac jasniej – pytam ktory kosciol przetrwa?, ktorego nie przemoga bramy piekielne? – czy ten ktory zboczyl z drogi po SWII? i ktory twierdzi, ze Kosciol Chrystusowy w nim TRWA? czy ten, ktory utozsamia sie z Kosciolem Chrystusowym od wiekow i ktorego rozpoznajemy poprzez nauczanie ksiezy „spod znaku” sp Bpa Lefebvra?
Posoborowa koncepcja kosciola zwanego „LUDEM BOZYM” nad ktorym ma sprawowac wladze „kolegialny zarzad” ze swoja cala nauka, bliska herezji, ale przede wszystkim pelna niejasnosci, ambiwalentna wymagajaca dociekan, interpretacji itd jawi sie jako inna religia o zarysie religii uniwersalnej…. czy do tego Kosciola mialy by sie odnosic obietnice Chrystusa?
W CREDO wyznajemy wiare w JEDEN Kosciol, tymczasem widac golymi oczyma ze posoborowie dostrzega „pierwiastki prawdy” w innych tzw religiach…
Piszac o tym ze „bramy piekielne Go nie przemoga” warto jakos precyzowac co kryje sie pod „GO” – ktory z kosciolow????…. mowmy jasno, bo to niezmiernie wazne w tych slowach. Kosciol bowiem jest wlasnie BRAMA… do zbawienia, przeciwstawna bramie prowadzaca do piekla…. ciagla walka zla z dobrem trwa w obszarach tych bram.
Chrystus gwarantuje nam ze Jego Kosciol – Brama do Zbawienia bedzie zawsze zwycieska.
Nie ma biblijnej zapowiedzi metamorfozy Kosciola Chrystusowego w duchu soboru, na jakas forme Ludu Bozego, ktory obejmuje wszystkich z mniejsza lub wieksza przewaga pierwiastkow prawdy…
Listwa said
Bez wątpienia Kościół przetrwa, bez wątpienia , nie tylko Chrystus nie wprowadzi nas w błąd, ale też nigdy nas nie zawiedzie.
Możemy być pewni tez Jego obietnic, ale tych rzeczywistych, a nie tego co nam się wydaje lub komuś się wydaje.
sarthois said
AD14
“Pan Jezus przyjdzie i zrobi za was porządek”
Dobre! – sklania do refleksji…. Jestem przekonany, ze Bog juz dal ludziom wystarczajaco wiele i bardzo jasnych sygnalow ostrzegawczych by przystapili do robienia porzadkow. Czyz nie sa to np roztanczeni biskupi, czy papiez z kulka na nosie, a wczesniej Asyz… swieci kanonizowani na zamowienie…..lista dluga, baaaaaardzo dluga. Czego jeszcze trzeba by nareszcie zauwazyc, ze katolicy wzajemnie sie wspomagajac wprowadzaja sie maliny poza Kosciolem?
tadzio łasy na pochlebstwa neohierarchów said
„Czyz nie sa to np roztanczeni biskupi, czy papiez z kulka na nosie, a wczesniej Asyz… swieci kanonizowani na zamowienie”
Po pierwsze to musieliby to zobaczyć w TVTRWAM czy Trybunie Ludu Bożego zwanego Gościem Niedzielnym.
A gdyby zobaczyli to komentarz dziennikarza byłby pozytywny a sami z siebie nie wpadliby na to że jest to niepoprawne zachowanie…
Swoich szefów będą krytykować?
Gość90 said
re 19
A wielkie odstępstwo zapowiedziane przez św. Pawła i ohyda spustoszenia, przed którą ostrzegał Pan Jezus. Może to dotyczy posoborowia?