Zastraszeni i niedouczeni, niezdolni do obrony swojej wiary
Posted by Marucha w dniu 2013-12-15 (Niedziela)
Wielu chrześcijan jest „kompletnie nieprzygotowanych” do obrony swojej wiary – uważa znany amerykański filozof, teolog i czołowy apologeta chrześcijański William Lane Craig. Nie ma on wątpliwości, że istnieje pilna potrzeba wyposażenia przez Kościół swoich członków w stosowną wiedzę, aby mogli skutecznie odpowiadać na trudne pytania na temat swojej wiary.
Niezwykle przydatnym arsenałem w demaskowaniu często ukrytej za pancerzem arogancji ignorancji ateistów i agnostyków jest jego najnowsza książka Sensowna kontra: odpowiedzi na trudne pytania na temat Boga, chrześcijaństwa i Biblii (A Reasonable Response: Answers to Tough Questions on God, Christianity and the Bible).
Prof. Craig daje w niej wskazówki jak chrześcijanie mogą pokonać w dyskusji na temat wiary ateistów i agnostyków. Przekonuje on, że udzielanie dobrych odpowiedzi na trudne pytania na temat naszej wiary, jest szczególnie ważne w kontekście panującego w życiu publicznym wrogiego chrześcijaństwu klimatu kulturowego, który ułatwia ateistom bycie bardziej aroganckimi, a czasem wręcz agresywnymi w swoich atakach na przekonania religijne chrześcijan.
Odnosząc się do przeprowadzonego w 2012 r. przez instytut Pew Research Center sondażu, który stwierdza wzrost liczby Amerykanów nieidentyfikujących się religijnie, Craig zasugerował, że jest to po części wynikiem aktywności inspirowanego twórczością m.in. Sama Harrisa, Richarda Dawkinsa, Daniela Dennetta i Christophera Hitchensa ruchu Nowy Ateizm, któremu udało się usunął piętno jakie nosili ludzie identyfikujący się jako ateiści.
Badanie PRC odnotowuje, że prawie 20 proc. Amerykanów nie identyfikuje się religijnie, ale wielu z nich w pewnym sensie pozostaje „religijnymi”. Sondaż również pokazuje, że w tej liczbie było 6 proc. respondentów, którzy nie określili siebie mianem ateistów czy agnostyków.
Profesor Craig związany obecnie z Talbot School of Theology, uważa, że chrześcijanie powinni czuć zaniepokojeni narastającymi atakami na chrześcijaństwo ze strony ateistów i gotowi dać im odpór.
– Sądzę, że musimy przedstawić solidne argumenty dlaczego wierzymy, że Bóg istnieje i dlaczego jako chrześcijanie wierzymy, że w pełni objawił się w Jezusie z Nazaretu. Wierzę, że jeśli będziemy mogli to zrobić, pokonamy wielu tych, którzy identyfikują się jako agnostycy czy ateiści – powiedział Craig.
Craig uważa, że jego najnowsza książka Sensowna kontra: odpowiedzi na trudne pytania na temat Boga, chrześcijaństwa i Biblii, może pomóc wyposażyć chrześcijan do „podjęcia walki o wiarę” i być pomocną dłonią w przygotowaniu do obrony każdemu, kto pyta…
– Myślę, że wielu chrześcijan jest zastraszonych ponieważ ateiści są bardzo często agresywni. Atakują personalnie i robią tak w imię rozumu i argumentów intelektualnych. I wielu chrześcijan czuje się kompletnie nieprzygotowanymi do obrony tego w co wierzą i czują się nieprzygotowani do odpowiedzi na trudne pytania które ich niewierzący przyjaciele im stawiają – powiedział Craig.
Prof. William Lane Craig, którego wydana w 1994 r. książka Sensowna Wiara: chrześcijańska prawda i apologetyka nadal po prawie 20 latach cieszy dużą poczytnością, przez lata i z powodzeniem zgłębiał poglądy wybitnych teologów, naukowców i ateistów, takich jak m.in. Paul Kurtz, Bart Ehrman czy Christopher Hitchens. W 2010 r. prof. Craig uczestniczył z nimi w grupowej dyskusji, jednak znany biolog ewolucyjny i autor bestsellerów Richard Dawkins nadal odmawia debaty jeden na jednego z Craigiem.
Krzysztof Warecki, CP
http://www.pch24.pl
Komentarzy 12 do “Zastraszeni i niedouczeni, niezdolni do obrony swojej wiary”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Griszka said
W po co rozmawiać z dwulicowymi trollami ? Richard Dawkins wierzy w UFO, które zaprojektowało wszystkie ziemskie organizmy a nawet widzi na to dowody w m.in. biologii molekularnej. Przyznał to przed żydowskim prawnikiem. Za wywiad wziął kasę i nigdy nie podał do sądu producentów dokumentu. Z niego jest taki ewolucjonista jak ze mnie chiński mandaryn.
Odcina kupony na frajerach, którzy są w niego wpatrzeni niczym w religijnego guru.
Należy zbywać tego patologicznego kłamcę, że w końcu nie dyskutujemy z frakcją „grzecznej pedofilii” i szukać lepszych oponentów w dyskusji.
przemądrzałe bydlę said
„Zastraszeni i niedouczeni, niezdolni do obrony swojej wiary”
A kto miał ich przygotować?
http://katonnajmlodszy.wordpress.com/2013/12/12/po-koledzie-powinien-chodzic-bernardo-gui/
syoTroll said
panie Griszka proszę mi powiedzieć jaka forma jest poprawna jeżeli chodzi o zwracanie się do mandaryna. Wasza mandaryńska mość ?
vigil-tu-1 said
Chrystus gdyby nie zmartwych wstal w grobie by sie dzis przewracal na fakt co zrobili z jego nauki apostolowie Soboru Vatykanskiego II.
zenek z profila said
Najpierw wszyscy słowianie byli poganami a potem po przyjęciu chrztu przez władców zostali chrześcijanami a teraz znowu dochodzą do głosu niby naukowe poglądy i tak to się plecie.Jak by muzułmanie pokonali chrześcijan w walce to większość z pewnością przyjęła by religje muzułmańską no tylko jedynie jeśli nad światem zapanowali by żydki to oni nikogo nie chcą nawracać i ani przyjmować do swojej wiary, więc w tym przypadku to będą narzucać innym materialny światopogląd aby tylko oni mogli mieć jakieś spoiwo religijne i czymś odróżniać się od zwierząt.No i jak ktoś w coś bardzo wierzy to z pewnością odda za to życie i tyle a kto ma w d… wierzenia to z łatwością przejdzie na jakąkolwiek wiare która będzie gwarantowała przeżycie.I chyba nikt odpowiedzialny nie odważy się sugerować nic innego , chyba że pierwszy gotów jest stanąć w pierwszym szeregu i swoją wiare poprzeć swoim życiem. Reszta to gadka szmatka.
RomanK said
MUrzyny naciskajac na rzad Italii spowodowali wyrzucenie z kraju Amerykanina:
http://uk.reuters.com/article/2013/12/05/uk-italy-kukluxklan-idUKBRE9B40T120131205
Sunny said
Czarne karty Kościoła − książka Vittorio Messoriego
Click to access czarne-karty-koc59bcioc582a-vittorio-messori.pdf
Jan said
” “Zastraszeni i niedouczeni, niezdolni do obrony swojej wiary”
Jest jakby inaczej. Swoją nową wiarę z wielkim o mało co nieświętym brronią do upadłego. I będą bronić gdy na novusach będzie uczestniczło kilka osób.
Wspomaga ich rzesza neo teologów i neo filozofów.
Inaczej, przeciwnie jest z wiarą ojców. Porzuciły ją owieczki idąc za fałszywymi pasterzami praktycznie apostołami NWO. Czegóż mieliby bronić jeśli łepetyny nabite są bredniami o szkodliwości Tradycji, o odstępcach tradycjonalistach lefebrystach popełniających grzech nieposłuszeństwa przewodnikom w drodze do raju na ziemi.
nanity said
„W Polsce krzyż jest symbolem narodowym i państwowym tak samo jak religijnym. To w końcu Kościół włożył Bolesławowi Chrobremu koronę na głowę. Nie możemy o tym zapominać. To właśnie w Polsce Kościół często walczył o wolność. Ja patrząc na krzyż w miejscach publicznych widzę w nim symbol narodowy i państwowy a nie symbol religijny” ~Janusz Palikot 2009
Wracając do tematu, kiedyś w jakimś objawieniu Jezus w reakcji na polemikę jaką prowadził przez internet z „ateistami”, stanowczo odradził mu wdawanie w dyskusje jak sam stwierdził osobami będącymi pod hipnozą szatana. Dalej jedynie STAŁA modlitwa za nich skruszy po jakimś czasie ich serca. Nie wierzę, że ktoś wylewając pomyje na Kościół i stawiając znak równości pomiędzy księżmi, a pedofilami, nie jest pod wpływem demona!
Często sami posiadając głęboką wiarę, nie potrafimy jej zaszczepić innym. Sam mam z tym problem starając kogoś nawrócić, mam zawsze dziurę w głowie, a argumenty przychodzą do głowy po 0,5-3 godzinach od rozmowy. Myślę, że przyczyną tego jest, że nikt nas nie uczy jak ewangelizować. Czasem nawet księża są bezradni, a na banalnie brzmiące pytanie „Kim jest Bóg?” Nie potrafią odpowiedzieć.
Plausi said
Chrześcijaństwo jest niewyczerpanym źródłem,
którym posługuje się każdy, gdy mu potrzeba i to dość zręcznie, jak wskazują przykłady. Bezradność chrześcijan w czerpaniu z tego bogactwa doświadczeń, ma wiele przyczyn, to są te wieki niewolnictwa pańszczyźnianego, kiedy to „chamy” stali się niewolnikami, to odsunięcie narodu od nauki i studiów, lata PRLu były wyłomem, aktualnie realizowany jest proces dekulturyzacji i dechrystianizacji narodu polskiego i nie tylko polskiego.
Jak już pisano: „Czyż nie jest smutne, że chrześcijanie tak niechętnie pogłębiają swą wiedzę o tym w co właściwie wierzą ”
Są poza tym niezliczone instytuty judejskie, które zajmują się chrześcijaństwem i chrześcijanami, a nieliczne chrześcijańskie, które analizują mozaizm, a i to z reguły zarządzane przez Judejczyków. Ta dysproporcja nie ułatwia sprawy.
Ale wystarczy parę razy iść na mszę i się nasłuchać do woli reklamy o „ludzie wybranym”, przy czym proboszcz, zanim przejdzie do czytani z Nowego Testamentu raczy nas kawałkiem Tory i zaraz po tym listami byłego faryzeusza i tak już od dwóch tysięcy lat.
Warto może zwrócić na to uwagę.
syoTroll said
Jestem naprawdę zszokowany troską tradycji katolickiej o kondycję duchową konserwatywnego ewangelikalizmu. Talbot School of Theology z którym związany jest prof. William Lane Craig jest konserwatywna uczelnią protestancka, ktoś chyba nie doczytał. http://www.talbot.edu/
Atanazy said
A może po prostu brakuje nam pokory?
Wyobraźmy sobie sytuację wojny. Jest front, po drugiej stronie tysiąc nieprzyjaciół. Może nie najlepiej wyszkolonych, ale pałających nienawiścią, gotowych do mordowania z zimną krwią. Po drugiej stronie mamy kilku dobrze wyszkolonych komandosów. Mają oni ruszyć otwarcie na wroga? Nonsens. Sami by szybko zginęli ze względu na dysproporcję potencjału militarnego. Jedyne, co można robić, to partyzantka, by od czasu do czasu zadać wrogowi celny cios, minimalizując prawdopodobieństwo strat własnych.
Uformowani katolicy są jak komandosi. Po drugiej stronie „wróg” jest tysiąckrotnie albo i jeszcze liczniejszy. Do tego miliony, jeśli nie miliardy upadłych aniołów, które krążą wszędzie. Otwarta walka o dusze, aby je pozyskać dla Boga, nie ma sensu. Nie nawrócimy tamtych, a prędko stracimy własny zapał. A może nawet i część albo i całą naszą wiarę. Realnym celem jest walka o utrzymanie własnej wiary. Od czasu do czasu można kogoś delikatnie „trafić”, jeśli znajdziemy się w dogodnej sytuacji, np. wspomnieć imię Boga, delikatnie nakierować, dać świadectwo własnej postawy. Do tego codzienna modlitwa i ofiarowanie cierpienia w jedności z Panem Jezusem za zbawienie dusz. Nic więcej nie zrobimy. Jesteśmy tylko ludźmi, słabymi grzesznikami.
A ostatecznie, to my tylko siejemy. Za wzrost odpowiada Ktoś inny. Nie ma sensu patrzeć, czy nasze działania przynoszą rezultaty, czy nie. Jeśli ich nie zobaczymy, to się zniechęcimy. A jeśli zobaczymy, to tylko szatan nas będzie bardziej kusił do grzechu pychy. Lepiej po prostu robić swoje, z zastrzeżeniem, o którym pisałem wyżej – by się nie wystawić na utratę własnej wiary.