Analfabeci. Prawie połowa Polaków nie rozumie ulotek leków ani mapki pogody.
Posted by Marucha w dniu 2014-01-14 (Wtorek)
Prawie połowa Polaków gubi się, czytając rozkład jazdy i mapkę pogody. Lekarze muszą pisać pacjentom skróty z ulotek, bo wielu z nich nie rozumie słów „skutki uboczne”. Nic w tym dziwnego. Myślenie Polaków zdominowały skróty i piktogramy. Dłuższych tekstów nie potrafią zrozumieć nawet magistrzy, którzy przez studia prześlizgują się, nie czytając ani jednej książki.
Choć powszechny obowiązek szkolny powinien sprawić, że czytać i pisać potrafią dziś już wszyscy, po każdych kolejnych badaniach czytelnictwa eksperci biją na alarm. Nie dość, że czytamy coraz mniej, to jeszcze coraz mniej z czytanych książek rozumiemy. Powody wydają się dość oczywiste: rozwój technologii, tabloidyzacja przekazów i brak pozytywnego snobizmu związanego z czytelnictwem.
Wokół czytania powstają kolejne społeczne akcje, takie jak „Nie czytasz, nie idę z Tobą do łóżka” [no no… – admin], czy ostatnio – wymiana książek w gdańskich tramwajach. Ich pomysłodawcy wiedzą, że książka to nie tylko zastępcza forma rozrywki, ale też gwarant demokratycznego systemu. Czy i kiedy zrozumie to reszta?
Magiczne ułamki
– Prowadzę zajęcia ze studentami pierwszego roku. Wielu z tych, którzy przychodzą na zajęcia nie potrafi dodawać ułamków. To nie jest żart. Nie potrafią też wypowiadać złożonych zdań. Są kompletnie nieprzygotowani do samodzielnego studiowania. To nie jest większość, ale ta grupa jest bardzo widoczna – mówi dr Mikołaj Jasiński z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW.
Socjolog nie jest odosobniony. Podobne tendencje zauważył dr Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej. „25 procent osób z wyższym wykształceniem nie przeczytało czy nawet nie przejrzało w ciągu roku żadnej książki. Choćby albumu czy książki kucharskiej. Dziesięć lat wcześniej było to tylko 2 procent. Nie czyta też jedna trzecia uczniów (od 15. roku życia, bo tę grupę obejmują badania) i studentów. To znaczy, że można zaliczyć rok szkolny czy akademicki wyłącznie na podstawie bryków i cudzych notatek, nie mając kontaktu z żadnym dłuższym tekstem” – powiedział w rozmowie z „Krytyką Polityczną„.
„Polski analfabeta może mieć nawet dyplom wyższej uczelni i nie rozumieć tego, co czyta. W sensie technicznym umie czytać i rozumie słowa, ale związków między nimi już nie. Tacy ludzie zajmują nawet kierownicze stanowiska, bywają też dyrektorami szkół” – przekonywał też na łamach „Nowej Trybuny Opolskiej” prof. Zbigniew Kwieciński z UMK w Toruniu.
Tajemnicza mapa pogody
Historie opowiadane przez akademików pewnie można by traktować jako anegdoty, gdyby nie to, jak wtórni analfabeci funkcjonują w społeczeństwie. Jeden z warszawskich lekarzy psychiatrów przyznaje, że swoim pacjentom musi często tłumaczyć ulotki dołączone do leków, których stosowanie im zaleca, albo podkreślać w nich kluczowe słowa. Pacjenci nie rozumieją na przykład słowa „uboczne”. Lekarz musi więc pisać: „dwa razy dziennie, może boleć brzuch”.
Z badań przeprowadzonych przez pracowników Międzynarodowego Programu Oceny Umiejętności Uczniów (PISA) i OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) wynika natomiast, że prawie połowa z biorących udział w eksperymencie Polaków gubiło się przy odczytywaniu rozkładu jazdy pociągów czy… analizowaniu mapki pogody (miało z tym problem 40 proc. osób).
Erozja demokracji
„Ten wtórny analfabetyzm, mała ciekawość, brak ambicji to cechy współczesnego odbiorcy kultury masowej” – ubolewała reżyserka Agnieszka Holland już trzy lata temu podczas Kongresu Kultury Polskiej [Wiemy, wiemy, kim jest Agnieszka Holland – i jej to rodakom zawdzięczamy zatrucie polskiej kultury i jej upadek – admin].
Dr Barbara Murawska z Wydziału Pedagogicznego UW zwraca uwagę, że wtórny analfabetyzm odbija się też na komunikacji międzyludzkiej. Także tej mówionej. – Coraz mniej rozumiemy język metaforyczny. Komunikaty przestają mieć subtelność symbolu. Jeśli ktoś się nim posłuży, nie zostanie zrozumiany. Mówimy do siebie, ale się nie rozumiemy – mówi.
Akademicy zwracają też uwagę, że wtórny analfabetyzm to zjawisko, które prędzej czy później wróci do każdego z nas. Dr Barbara Murawska: – Odejście od czytania książek i nieustanne korzystanie z internetu sprawia, że pewne formy analizy wykonuje za nas maszyna. W ten sposób pozbywamy się umiejętności posługiwania się własnym rozumem.
Mariusz Janicki, dziennikarz „Polityki” zauważył, że w Polsce zaczyna dominować „tabloidowy umysł”, ton nadają osoby, które nie są w stanie zrozumieć już skomplikowanych, ważnych komunikatów.
To z kolei może prowadzić nawet do erozji demokracji, w której nieprzygotowane umysły nie są w stanie rozliczyć rządzących. „Ludzie nie rozumieją, czy dane posunięcie ekonomiczne będzie dla nich korzystne. A skoro nie rozumieją, to przestają zajmować się sprawami państwa. Głosowanie w wyborach staje się więc mechaniczną czynnością, a wynik ma niewiele wspólnego z demokracją. Władza będzie mogła robić, co chce, bo ludzie dobrowolnie oddają kontrolę nad nią” – diagnozował Mariusz Janicki w rozmowie z naTemat.
Moda i odwaga
Naukowcy przestrzegają jednak przed zbytnim pesymizmem. Dr Barbara Murawska: Choć dane dotyczące czytelnictwa są szokujące, trzeba przypomnieć sobie, że kiedyś wykształcenie wyższe zdobywało zaledwie 9 proc. społeczeństwa. Teraz to 35 proc. Nie jest tak, że dobrych studentów jest teraz mniej, ale są oni mniej widoczni w masie – mówi. Nie zaprzecza jednak, że z wtórnym analfabetyzmem trzeba walczyć.
Dr Mikołaj Jasiński, który prowadzi badania jakości kształcenia na Uniwersytecie Warszawskim przekonuje, że akademicy znaleźli na to sposób. – Różne wydziały postępują w różny sposób: Wydział Fizyki organizuje douczanie dla studentów pierwszego roku. Na Wydziale Geologii odsiew studentów po pierwszym roku jest na poziomie 50 proc. Ci, którzy zostają, wiedzą, że muszą się uczyć – przekonuje i dodaje, że uniwersytety muszą zrobić trzy rzeczy: utrzymać wysoki poziom kształcenia za wszelką cenę, nie bać się wyrzucać słabszych lub leniwych i utrzymać mechanizmy, które pozwolą najlepszym być awangardą. – Do tego jednak trzeba odwagi – mówi socjolog.
Z wtórnym analfabetyzmem można walczyć nie tylko na uczelniach. Udowadnia to Gdańsk, gdzie zorganizowano wspólną akcję tramwajów i bibliotek. W 35 tramwajach zawisły torby z książkami. Piktogramami na szybach oznaczono też miejsca dla czytelników. Pasażer może czytać udostepnione ksiazki podczas jazdy, zabrać je do domu, a także udostępnić innym własne. I choć wielu gdańszczan ma wątpliwości, czy akcja się powiedzie, jej organizatorzy nie ustają w wysiłkach. Zapewniają, że w miejsce brakujących woluminów będą dokładać nowe do skutku.
– Permanentna moda na czytanie jest nam wszystkim potrzebna – podkreślił prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
Marucha przypomina sprawę trywialną, że ważne jest nie tylko, ile się czyta, ale i co się czyta.
Admin
Komentarzy 19 do “Analfabeci. Prawie połowa Polaków nie rozumie ulotek leków ani mapki pogody.”
Sorry, the comment form is closed at this time.
AlexSailor said
„Marucha przypomina sprawę trywialną, że ważne jest nie tylko, ile się czyta, ale i co się czyta.”
No właśnie.
Te 3% by wystarczyło od biedy.
Niestety pozostali porobili sobie wyższe wykształcenie, w sytuacji, gdy nie powinni nawet ukończyć szkoły średniej, i teraz muszą znaleźć zatrudnienie.
Najlepiej na urzędzie powołanym specjalnie, by zapewnić im miejsce pracy w ramach (sorry admin) solidaryzmu społecznego objawiającego się włupieniu innych podatkami, by matoły miały za co zatruwać ludziom życie.
Pan z uporem zmienia znaczenie słów. Po co?
Admin
Zerohero said
A ten niby zatroskany portal „natemat”, to sądząc z układu strony oraz wielkości czcionki również tabloid. Zilustrowanie tekstu bibiloteką w której murzyn posuwa blodynkę to takie wyżyny inteligentszczyzny, że aż dech zapiera.
Premizlaus said
To są skutki właśnie filozofii oświeceniowców, wolnomularzy i encyklopedystów z XVIII wieku. Od nich to się to wszystko zaczęło. To oni wymyślili strukturę szkolnictwa, gdzie pcha się do głowy nadmiar wiedzy, a bardzo mało jest nabywania umiejętności i doświadczenia w pracy. Poza tym na pracę mózgu wpływa też Wiara Katolicka i należyty rozkład zajęć. Wiara Katolicka przez swoje nakazy i zakazy pobudza nas do rozwijania się, które czyni się m. in. przez czytanie. Należyty rozkład zajęć w czasie dnia skutkuje prawidłowym funkcjonowaniem mózgowia. By mózg dobrze pracował, potrzebuje odpowiednią ilość snu, a także organizm musi przyjmować zdrową żywność i świeże, czyste powietrze. Dzisiaj Wiara Katolicka jest zatruta przez modernizm, żywność zatruta przez barwniki i konserwanty, a świeże powietrze przez ciężkie metale z smug chemicznych. Jak tedy człowiek ma mieć chęć na czytanie? Jedyne, co teraz pociąga młodych, to satanistyczno-okultystyczne barachłą typu Harry Potter, czy Zmierzch. Ale to chyba diabelską mocą się dzieje, że bardzo młodzi ludzie czytają te książki, których ilość stron wcale mała nie jest.
Premizlaus said
A co do Holland – wystarczy przeczytać jej nazwisko i jej twarzyczkę. Każdy Polak, który to zrobi i który nie ma klapek na oczach, od razu wpadnie, że to chazarska żydówka.
RomanK said
“Polski analfabeta może mieć nawet dyplom wyższej uczelni i nie rozumieć tego, co czyta. W sensie technicznym umie czytać i rozumie słowa, ale związków między nimi już nie. Tacy ludzie zajmują nawet kierownicze stanowiska, bywają też dyrektorami szkół” – przekonywał też na łamach “Nowej Trybuny Opolskiej” prof. Zbigniew Kwieciński z UMK w Toruniu.
To raczej zaciemnia sytuacje….problemem w Polsce nie jest analfabetyzm, ale praktykowana od kilkuset lat selekcja negatywna.
Analfabetyzm nie ma nic wspolnego z inteligencja..sa ludzie niepismienni bardzo inteligentni…to co opisuje artykol to wysublimowany matolizm podniesiony do rangi wyksztalcenia w procesach dosc drogiej edukacji:-)))))
Edukowanie matola nie zmieni jego zdolnosci umyslowych. Co gorsza poglebia proces i stan matolow dajac im falszywe przekonanie o wlasnej wartosci i madrosci:-)))
Panie Gajowy ..wlasnie Gajowka to najdoskonalsze laboratorium tego zjawiska..:-))) to pan powinien roscic sobie prawa do rozpoczecia precursorskich badan na temat…i pan dysponuje cala paleta przykladow:-)))))klasycznych:-))) ksywek nie bede podawal:-))))
Griszka said
https://marucha.wordpress.com/2014/01/13/palikot-donosicielem-sb-sa-kwity/#comment-308022
Spoko ja podam. A propo palety przykładów, podaje: ksywka Romank. Pierwsze zdanie w tekście i już delikwent odpada w przedbiegach. Klasyka, klasyka wtórnego analfabetyzmu 🙂
Albo łże jak z nut.
————————————————————————————————————————–
Ksywka ‚RomekK”
“Panie Gajowy… takie kwity tylko dobrze swiadcza o Palikocie , ze nie byl zadnym kapusiem. Jak najgorzej o autorze tego artykolu..
Dawali to do podpisania kazdemu ,kogo zlapali, a widzieli- ze nie zrobia z niego kapusia i nie bedzie donosil.”
“Ja niżej podpisany oświadczam, że na pomysł takiej działalności [roznoszenia ulotek] wpadłem razem z Piotrem S.”
Janusz Palikot
RomanK said
NO prosze..przyklady same sie prosza:-)))))
I co???? analfabeta???? A skadze :-))) Pisac umie, choc garfoman i najlepiej mu wychodza donosy,,i w dodatku posiada dyplom…dentysty, prowadzi praktyke stomatologiczna..no i co z tego?:-))))
Rozumiecie teraz panstwo „phenomnen matola”.. w Polsce..moze raczej powinno ie to nazwac epidemia???
Zbigniew said
Nieco z boku tematu. Ponarzekam.
W tekście jest: „Wydział Fizyki organizuje douczanie dla studentów pierwszego roku.” (chyba chodzi o wydział fizyki UW).
Zgaduję, że chodzi o douczanie … matematyki.
A tak nawiasem: co autor bredzi o demokracji? Jakby ona komuś potrzebna była…
Mam zajęcia ze studentami 1, 2 i 4 roku. Sesja tuż, tuż. Mam im wpisywać oceny w protokoły. Postawione to na głowę. Nie znają podstaw matematyki, fizyki. Większość to przyszli inżynierowie. Nie, to nie uniwersytet takimi ich zrobił. Oni ze szkoły średniej nie wynieśli podstaw. Gdy byłem kiedyś wkurzony na nich, opowiedziałem tak, autentyczną prawdę: miałem zajęcia z 13-latkami w Rosji. Tym dzieciom pokazałem, na czym polega całkowanie albo różniczkowanie, jak rozwiązywać równania różniczkowe. Dzieci te rwały się do tablicy, chciały czegoś. Tutaj mam do czynienia z ludźmi młodymi ale starszymi wiele. Im to jest przeważnie obojętne. Żadnego entuzjazmu (są wyjątki). Ich siłą trzeba ciągnąc do współpracy. Siłą! A owszem, jeśli o poprawne wysłowienie się po polsku – też problem. Ale… toż ja w Polsce nie byłem ponad 20 lat, a znam język lepiej niż większość młodszych pracowników naukowych!
Moja siostra jest nauczycielką i dyrektorką gimnazjum. Te same myśli. Zdegradowano program nauczania w polskich szkołach. To, co zostało, to nie nadaje się na poważne studia.
Zresztą, cały czas mam do czynienia z problemem. Jak to możliwe, że ci młodzi ludzie nie wiedzą, co to jest granica (lim) w matematyce, albo szereg Taylora? Albo pojęcia nie mają o transformacie Fouriera? Przecie ja to wiedziałem…Albo nie wiedzą absolutnie nic na temat elektroniki? Ale, żeby to. Ich to nie interesuje przeważnie. Inżynierowie przyszli…
Griszka said
Może jeszcze apologeto esbeckich kapusiów się nie domyśliłeś czemu Palikot nie śle zawiadomień do prokuratur na np. redakcję Wpolitce za opublikowanie tych donosów ?
Ano byś wiedział, gdybyś umiał chociaż jedno zdanie ze zrozumieniem przeczytać, takie jak to:
“Ja niżej podpisany oświadczam, że na pomysł takiej działalności [roznoszenia ulotek] wpadłem razem z Piotrem S.”
Janusz Palikot
Widocznie za wiele, od wtórnego analfabety, wymagam.
PS. A propo grafomanii. Romku Figurski, czemu cały czas piszesz słowo artykuł przez „ó” zamknięte, chociaż masz słownik ortograficzny pod nosem ? 🙂
aa said
widac to na kazdym kroku: wystarczy porownac test filmow z lat 70 i 80 z tymi gniotami po roku 90… Ci w radiu lub telewizji belkocza niby po polsku to co sie dziwic reszcie … o to chodzilo jak za pilsudczyzny oni-panstwo i reszta z edukacja 4 klasowa.
Rysio said
„……..Marucha przypomina sprawę trywialną, że ważne jest nie tylko, ile się czyta, ale i co się czyta. Admin……….”
Zgadza się – i pewnie dlatego, że tak często-gęsto czytam gajówkę to totalnie zidiociałem.
🙂
Marucha said
Re 8:
Tym młodym ludziom nie zależy na wiedzy. Ewentualnie na dyplomie.
Naokoło siebie mają pełno przykładów oszałamiających karier zrobionych przez ludzi prymitywnych, niewykształconych.
marta15 said
ad 9 zachowuje sie pan skandaliczenie panie Griszka. dno.
Griszka said
@13
Jakiś problem ? Też należysz do kółka adoracji kabla Janusza Palikota czy po prostu moje komentarze na temat sekty Dimonda były zbyt trafne, że teraz przyszłaś gryźć mi nogawki ?
Zbigniew said
Pan Marucha,
Ta nieumiejętność wysławiania się, zaprezentowania, to ja zrobiłem z tym tak: i na 4 i na 1 roku dałem im „zadanie”: przygotować prezentację (jakieś tam powiedzmy Power Point, na temat związany z zajęciami). A potem zaprezentować. Czwarty rok spisał się nieźle, bardzo nieźle, wręcz bardzo jestem zadowolony, acz też są osoby które lawirują). A pierwszy rok? Proszę jednego studenta: jesteś wyróżniony, zrób nam przed całym rokiem prezentację. A on: a co ja z tego będę miał? Ręce opadają na taką odpowiedź. A co JA będę miał z tego, że to robię? OK, on będzie miał trzy na zaliczenie… Bo dlaczego by nie? Nie mam innych podstaw, by go oceniać. Na zajęcia chodził? Przeważnie. No to 3.
Amadeus said
AD 15 Zbigniew
To nie jest tylko wina samych uczniów.
Pamiętam jak byłem na wykładzie z bioniki na studiach technicznych.
Wykładowca starej daty, z wieku emeryt, pieprzył tak o tej głupiej teorii ewolucji że już się słuchać tych sprzecznych i manipulacyjnych informacji nie dało rady, więc wychodziłem co chwile na długie przerwy.
przykład:
Na pierwszym slajdzie wyjaśnił studentom iż ewolucja jest: przypadkowa, bez celu i sensu (sic) i nikt za nią nie stoi.
Na drugim slajdzie dał przykład ewolucji w postaci…. rożnych modeli samolotów i wyjaśnił iż jest to ewolucja samolotów. Wiec widocznie one powstały bez sensu, celu i przypadkiem, a tym bardziej nie miały żadnych konstruktorów i budowniczych… bo jak ewoluowały? Notabene: nic o konstruktorach i budowniczych nie wspomniał.
Ogólnie twierdził, że ewolucja jest udowodniona. Choć każdy rozumny człek wiek iż nie ma żadnych dowodów na jej zaistnienie.
Jego kolega który prowadził ćwiczenia oznajmił iż ewolucja działa wtedy gdy jest źle wykorzystywana energia lub w ogóle nie jest wykorzystywana. Jaka energia tego już nie sprecyzował. Albo w przeciwnym razie następuje wyginięcie.
Wiec mam takie pytanie: jeżeli ewolucja przyjmując, że istnieje, jest przypadkowa, bez sensu i celu, to jaki by miała cel aby cokolwiek zmieniać na lepsze?
Więc wybrałem jedno możliwe rozwiązanie: prześlizgnąć się przez przedmiot i daj pan trzy.0 .
Dziś w większości uczelnie czy szkoły nie uczą logiki. Uczą uczniów/ studentów przyjmowania tych informacji jakie się im implikuje bez krytycyzmu do nich.
Więc tutaj jest kłopot. Kształci się rzesze bezmózgich lemingów, którzy jak tchórze nie zastanawiają się nad tym, co ich się uczy i przyjmują wygodna pozycje człowieka bez myślowego. Dlatego że nikt ich wtedy nie skarci i nie narażą się ostracyzm. Wiec rośnie społeczeństwo nie zdolne do jakiegokolwiek konstruktywnego myślenia, tylko ślepo powtarzające utarte schematy bo trzeba być politycznie poprawnym. Bo dostałem 5.0 więc jestem widocznie mądry.
Przykład liceum w mojej klasie:
kolega spytał się fizyczki dlaczego jest tak w równaniu jakie napisała na tablicy, a nie inaczej. Aby mu wyjaśniła. W odpowiedzi usłyszał: Jest tak bo tak (sic).
Pokręć said
He, he, filmy z napisami to zajebista metoda. Tylko, te napisy muszą być w obcym języku (takim, jak ścieżka dźwiękowa). Wtedy człowiek się otrzaskuje z językiem aż miło. A następny etap to np. japoński film i podpisy np. po włosku. To jest dopiero jazda… A już dla twardzieli jest film po wietnamsku z chińskimi napisami.
przemądrzałe bydlę said
Przecież to „prześliczna” Unia Europejska (popierana przez portal Lisa NaTemat) narzuciła wyższy vat na książki i ich sprzedaż zaczęła gwałtownie spadać.
Dodatkowo:
-UE w traktacie akcesyjnym nakazała wprowadzenie odpłatności od wypożyczania książek w bibliotekach:
http://prawo.rp.pl/artykul/997440.html
-UE nie chce obniżenia 23-vatu na e-booki:
http://www.ebooki.c0.pl/news/25-vat
Spadek czytelnictwa to efekt rozmyślnej polityki władców UE.
bart_w said
Pamiętam czasy, nietety gierkowskie, gdy za równowartość ceny pół litra czystej można było kupić kilka dobrych książek, choć może niezbyt chlujnie wydanych.
Potem pojechalem za Ocean i z przerażeniem stwierdziłem, że taka zwyczajna książka kosztuje więcej niż półtora litra nienajgorszej gorzały. Ładne wydanie albumowe kosztowało tyle ile dziesięć flaszek dobrej kentuckiej brendy Burbon.
Po iluś tam latach pojechałem do Starego Kraju i patrzę, jest Malarstwo Białego Człowieka autorstwa, wiemy kogo. Pierwszy tom był dość dostępny cenowo, drugi trochę droższy. Trzeci kosztował tyle, ile dwa pierwsze razem. Czwarty tyle ile poprzednie trzy alles cuzamen do kupy. Wymiękłem po piątym tomie. Nie stać mnie na więcej. Jak dotychczas owe pięć tomów kosztowało tyle, ile cztery półtoralitrówki doskonałego scotcha single barrel, albo dziesięć półtoralitrówek czerwonego Jasia Wędrowniczka, na wyprzedaży w wolnocłowym sklepie w Ampsterdamie.
Dobrze, że nie piję wódki, tylko piwo homebrew.
Więc czego się należy spodziewać? Że ludziska przestanom pic i zacznom czytać?
Terefere.