Poemat politycznie niebezpieczny
Posted by Marucha w dniu 2014-06-25 (Środa)
Hebanowa szkatuła z 1873 r, w której przechowywano „Pana Tadeusza”, trzy popiersia Mickiewicza – sprowadzone ze Lwowa i z Muzeum w Śmiełowie, ikonografia i pamiątki, ukazujące, w jaki sposób pamięć o wieszczu czciły kolejne pokolenia.
Na trwającej do końca czerwca wrocławskiej wystawie, przygotowanej z okazji 180-lecia pierwszego wydania epopei, zobaczymy także jak wygląda słynny rękopis.
„Pan Tadeusz” był bardzo niebezpiecznym poematem – dowiemy się między innymi z wystawy. Władze zaborców dostrzegały w nim realne zagrożenie i podejmowały świadome działania przeciw jego rozprowadzaniu.
Całość ekspozycji została przygotowana tak, by ukazać wielowątkową materię skojarzeń i reminiscencji, które odnajdziemy w utworze oraz to, w jaki sposób i na jakich płaszczyznach odbierano utwór i kultywowano pamięć o autorze w kolejnych pokoleniach.
Poemat o przemijaniu
Centralną część ekspozycji stanowi salonik, w którym możemy przyjrzeć się, jak wygląda strona rękopisu „Pana Tadeusza” z opisem koncertu Wojskiego. Obok – drobiazgi należące do Mickiewicza i jego żony, Celiny.
– Poemat mówi przede wszystkim o przemijaniu, o przeszłości i o tradycji i jej roli w kształtowaniu tożsamości narodowej – podkreśla Małgorzata Orzeł, kustosz wystawy i pracownik Zakładu Narodowego Ossolińskich. – O przemijaniu opowiadają trzy popiersia Adama Mickiewicza, ukazujące go na różnych etapach życia. Pierwsze, najpiękniejsze chyba, jakie istnieje, popiersie dłuta Davida d’Angers (sprowadzone z Galerii Sztuki we Lwowie), powstało, gdy Mickiewicz miał 34 lata. Dwa późniejsze: Władysława Oleszczyńskiego i Henryka Stattlera – twórców związanych z Wielką Emigracją – ukazują poetę w późniejszym wieku.
Na cenzurowanym
Nad tym, jak epopeja kształtowała tożsamość naszego narodu, możemy zastanowić się, zwiedzając drugie piętro wystawy.
„(…) znany polski poeta Mickiewicz wydał niedawno nowy podburzający poemat pt. „Pan Tadeusz” w celu rozpowszechnienia go między mieszkańcami Królestwa Polskiego i Galicji. Zgodnie z życzeniami Jego Ekscelencji, by zostały użyte wszelkie możliwe środki zapobiegające rozpowszechnianiu wzmiankowanego utworu, wydałem odpowiednie oficjalne rozporządzenia w podlegających mi jednostkach (…)” – czytamy w tajnym piśmie warszawskiego gubernatora wojskowego hrabiego gen. lejtnanta F. Nesselrode’a do gen. lejtnanta E. A. Gołowina, naczelnego dyrektora rządowej komisji spraw wewnętrznych i oświecenia publicznego.
– Nesselrode po powstaniu listopadowym został naczelnym dowódcą żandarmerii w Królestwie Polskim, czyli jemu podlegały wszystkie zapisy cenzury i śledzenie tego, co się dzieje w sprawach politycznie podejrzanych – wyjaśnia kurator wystawy, zwracając uwagę, że to na życzenie samego księcia namiestnika Paskiewicza zostały podjęte wszelkie możliwe środki zapobiegające rozpowszechnianiu utworu.
– Nazwisko Mickiewicza znajdowało się wówczas na cenzurze, a informacja o wydaniu przedarła się bezpośrednio z Paryża, gdyż wśród emigrantów byli agenci policji carskiej – dodaje.
Hołd poecie
W sąsiedniej sali wyeksponowano wspomniane pierwsze wydanie, sporządzone w Paryżu w czerwcu 1834 r. przez drukarza Aleksandra Jełowickiego. W formie kieszonkowej, w dwóch tomach, by łatwiej je było ukrywać po przemyceniu na ziemie polskie.
Obok – instalacja z ponad 40 kart tytułowych rozmaitych wydań, także tłumaczeń „Pana Tadeusza” na języki obce. Jest tu kilka pierwszych wydań po polsku, premierowa edycja niemiecka, która otwarła poematowi drogę na europejskie salony, egzemplarze wydane po rosyjsku, hiszpańsku czy… koreańsku.
Wrażenie robi sprowadzone z Muzeum Mickiewicza w Śmiełowie sporych rozmiarów płótno „Mickiewicz na łożu śmierci” i artystyczne przedstawienie maski pośmiertnej poety (1867 r., autor: Auguste Préault; obecnie w Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki). – Wszystkie późniejsze wizerunki poety powstawały w oparciu o nią – podkreśla Małgorzata Orzeł.
– Jestem pod wrażeniem ilości medali i plakietek, które przygotowywano z okazji kolejnych związanych z Mickiewiczem rocznic. Stulecia urodzin, dwudziestopięciolecia i stulecia śmierci, z okazji sprowadzenia zwłok. Z portretami poety, scenami z ‘Pana Tadeusza’, dworem w Soplicowie – mówi jedna z osób zwiedzających wystawę.
Do coraz liczniejszych wyrazów pamięci okazywanej wieszczowi przyczynił się także wzrost znaczenia „Pana Tadeusza” dla literatury polskiej. Już w latach 60. utwór trafił w Galicji do programu szkolnego, a jego fragmenty w pewnym momencie także w Królestwie Polskim.
Hebanowa szkatuła
Na wystawie zaprezentowano m.in. hebanową szkatułę, wykładaną kością słoniową, która od lat 70. XIX w. służy do przechowywania poematu. Wykonał ją na zamówienie Stanisława Tarnowskiego krakowski snycerz Józef Brzostowski. Na jej bokach sceny z poematu, na wieczku – pamiątkowe napisy.
– Były na niej także figurki, które zniknęły w 1944 r., podczas plądrowania przez Rosjan Muzeum w Dzikowie – wyjaśnia kustosz. – Szczęśliwie skrzynka ocalała. Trafiła do Biblioteki Jagiellońskiej i stamtąd w momencie gdy podjęto decyzję, że „Pan Tadeusz” zostanie we Wrocławiu, w 1947 r. przyjechała do nas.
Na dwóch tablicach obok – opis losów manuskryptu i kopia listu hrabiny Zaleskiej do hrabiego Tarnowskiego – w którym pisze m.in. o tym, jak wspomagała Mickiewicza, kupując od niego rękopis i oddając mu po kilku dniach z powrotem. Na ścianach – portrety przyjaciół Mickiewicza.
Reminescencje
Dopełnienie rozważań o „Panu Tadeuszu” stanowią liczne nieopisane tu eksponaty, np. egzemplarze z XIX-wiecznej światowej poezji i prozy, ilustracje i nagrania. Są wśród nich teksty kultury, z których Mickiewicz świadomie czerpał, pisząc swoje dzieło oraz te, nawiązujące do „Pana Tadeusza”. W ekspozycji przypomniano także salony pierwszej połowy XIX w., w których spotykali się możni i artyści, i które – jak salon Marii Szymanowskiej – umożliwiły Mickiewiczowi zdobycie sławy wielkiego artysty, który tworzy dzieła na miarę światową.
– „Pan Tadeusz” zyskał rangę narodowej epopei, stał się dla polskich czytelników tym, czym dla Greków była „Iliada” czy „Odyseja” – podkreśla Adolf Juzwenko, dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, właściciela rękopisu i twórcy wystawy. – Wydawany w wielotysięcznych nakładach, czytany przez kolejne pokolenia, potęgował pragnienie niepodległości, zaszczepiając szacunek i dumę z ojczystej historii.
Wystawę można zwiedzać we Wrocławiu, w Kamienicy pod Złotym Słońcem – Rynek 6, od wtorku do niedzieli w godz. 10:00-18:00. Ekspozycja jest czynna do 30 czerwca 2014 r.
Tekst i fot. Dorota Niedźwiecka
http://www.pch24.pl
Komentarze 4 do “Poemat politycznie niebezpieczny”
Sorry, the comment form is closed at this time.
wrocławiak said
Ale ten rękopis to jest idealna fałszywka. Oryginał sprzedał Zdrojewski do Argentyny
Branibor said
A ty z kad wiesz Co maczales rece tez .Mosiu
Marucha said
Re 2:
Wrocławiak pewnie ma swoje dojścia.
Zdziwiony said
W domu rodziców Mickiewicza był wielki, czarny pies Kruk, z którym malec w wielkiej i niczem nienaruszonej pozostawał przyjaźni. Raz jednak przyjaźń ta omal żę na srogi szwank narażoną nie została. Adasiowi dano raz na podwieczorek porcją chleba z masłem. Cząstkę, podług zwyczaju, chciał dać Krukowi, ale ten porwał go całkiem. Chłopczyna rozpłakał się głośno, czem widać poruszony czworonogi przyjaciel, chleb, który już miał w paszczęce, złożył na jego kolanach i podzielili się nim po połowie. W wiele, wiele lat potem opowiadał poeta z przyjemnością o tym czynie poczciwego zwierzęcia.
Dom ojca poety w Nowogródku przedstawiał istny zwierzyniec, dzięki zamiłowaniu właściciela do wszelkich czworonogich i skrzydlatych stworzeń. Był więc i lis przyswojony i wilk i kruk. Wilka natura, jak mówi przysłowie, pociągnęła do lasu; lis długo się trzymał, w domu najporządniej się prowadząc, ale w nocy zato ciągłe robił najazdy na kurniki żydów nowogrodzkich. Zmówili się w końcu synowie Izraela i złapawszy złodzieja na gorącym uczynku, zamordowali. Kruk żył długo i gdy któryś z przyjezdnych do Paryża rodaków opowiedział wieszczowi, że widział owego kruka jeszcze żyjącego w Nowogródku, wielką mu tą wiadomością zrobił uciechę. Do obowiązków małego Adasia należało zaopatrywanie ptactwa w tej domowej menażerji w owady i ziarno.
Przywiązanie Mickiewicza do swych dzieci nie mogło się nawet oprzeć ich fantazjom. Marysia (córka) zobaczyła gdzieś wiewiórkę i naparła się koniecznie przyniesienia jej do domu. Mickiewicz obiecał jej solennie, źe będzie miała wiewiórkę i spełniając jej prośbę a raczej zachciankę, u spotkanego na ulicy w kilka dni później sabaudczyka, kupił zwierzątko, które mu jednak wielki a zupełnie nieprzewidziany kłopot sprawiło.
Szedł on wówczas na prelekcję do College de France, wiewiórkę więc, chcąc
ochronić od mrozu ulokował w zanadrzu i zapiął dobrze surdut aby mu nie uciekła. Ledwie uszedł kilkanaście kroków, prelekcja przyszła mu na myśl, a za to wiewiórka zupełnie wyszła z pamięci. W chodzi na katedrę i zaczyna mówić. Przez czas jakoś wszystko szło dobrze, aż wiewiórka znudzona długim spokojem, albo może zbytnio już czując gorąco w sali dobrze ogrzanej i pod ciepłym surdutem, zaczęła się kręcić żywo, szukając wyjścia z ciemnej kryjówki. Ciągnąc dalej rzecz o literaturze słowiańskiej, czuł profesor na piersiach wszystkie skoki i poruszenia wiewiórki. Ale nagle pogorszyło się i tak już nieprzyjemne położenie; wiewiórka trafiła w otwór rękawa i żywo zsuwać się
przezeń poczęła. Mickiewicz ścisnął coprędzej rękaw przy dłoni i trzymał mocno,
jękając się co chwila, aby znienacka mieszkanka lasów, wylatując z rękawa profesora, jak niesłychane zjawisko, wśród zadziwionej publiczności jednym skokiem się nie znalazła. Przy takiem pasowaniu się z niewygodnym gościem, dalej prelekcję prowadzić i kończyć musiał, dziwnym tym kłopotem okupując fantazję dziecięcą.