Zapomniane remedium na raka
Posted by Marucha w dniu 2014-07-16 (Środa)
Jest rok 1890, noc w Nowym Jorku. Doktor William Coley przewraca się z boku na bok w swoim łóżku, nie może spać. Wczoraj temu młodemu 28-letniemu chirurgowi po raz pierwszy zmarła pacjentka. Była nią Elizabeth Dashiell, umarła na raka kości. Coley został z poczuciem winy i bezradności…
Wczesnym rankiem wychodzi z domu. Lecz zamiast, tak jak zwykle, udać się do szpitala New York Cancer Hospital, w którym pracuje, postanawia pojechać do Yale. Do dużego uniwersytetu, znajdującego się o dwie godziny drogi pociągiem na północ od miasta, w sąsiadującym stanie Connecticut.
Yale miał już wtedy światowej renomy wydział medyczny. Biblioteka uniwersytecka gromadzi archiwa na temat wszystkich poznanych dotąd chorób, dokładnie opisujące przypadki milionów chorych.
W tej niezwykłej kopalni wiedzy Coley będzie szukał informacji o przypadkach tzw. mięsaka, podobnych do tego, który zabił jego pacjentkę. Mięsak to rodzaj nowotworu. Coley ma nadzieję znaleźć przypadki wyzdrowień wśród pacjentów z takim samym nowotworem, jak u jego pacjentki. Jest bowiem przekonany, że istnieje gdzieś terapia, która mogła ją uratować.
Ponad dwa tygodnie poszukiwań. Na próżno. Przekopał się przez kilogramy zakurzonych dokumentacji, jednak wszędzie znajdował takie samo zakończenie: pacjent zmarł. I gdy już tracił nadzieję i prawie odpuścił, któregoś wieczoru odkrył coś zdumiewającego.
Tajemnicze wyzdrowienie
Doktor Coley natrafił na przypadek, który (o czym jeszcze wtedy nie wiedział) zrewolucjonizuje leczenie raka. Znalazł bowiem pełną dokumentację medyczną mężczyzny, u którego mięsak w tajemniczy sposób zniknął, po tym, jak mężczyzna zachorował na chorobę zakaźną. Tą chorobą była róża – niegroźna choroba, która w dzisiejszych czasach już praktycznie nie występuje. Jest to zakażenie skóry wywołane przez bakterię (paciorkowca) Streptococcus pyogenes. Objawia się dużymi, czerwonymi plamami, występującymi najczęściej na nogach, czasem na twarzy. Zakażeniu często towarzyszy gorączka.
Niedługo po zachorowaniu na różę mięsak u tego pacjenta zniknął. Coley szukał innych podobnych przypadków i w archiwach znalazł takich wiele. Niektóre przypadki były sprzed kilkuset lat. Nowotwór (mięsak) znikał po zwykłym zakażeniu skóry!
Znalazł również informacje o tym, że inni pionierzy medycyny, jak Robert Koch (odkrywca słynnych prątków Kocha wywołujących gruźlicę), Ludwik Pasteur czy Emil von Behring, lekarz niemiecki i laureat Nagrody Nobla z dziedziny medycyny w 1901 r., również zaobserwowali przypadki zachorowań na różę, które zbiegały się w czasie ze spontaniczną regresją nowotworów.
Przekonany, iż nie mógł to być przypadek, Coley postanowił jednemu ze swoich pacjentów chorych na raka gardła dobrowolnie podać bakterię wywołującą różę. Eksperyment przeprowadzono 3 maja 1891 roku. Pacjentem był mężczyzna o nazwisku Zola. Nowotwór cofnął się błyskawicznie, a stan zdrowia pana Zoli znacznie się poprawił. Wrócił do zdrowia i żył jeszcze 8 i pół roku!
Doktor Coley stworzył szczepionkę składającą się z martwych bakterii, a więc mniej groźnych. Nazwano ją toksyną Coleya. Mieszankę tę podawano poprzez iniekcję, aż do wywołania gorączki. Zaobserwowano, że ten sposób był skuteczny również na przerzuty nowotworowe.
16-latek wyleczony z raka
Pierwszym pacjentem, któremu podano toksynę Coleya, był młody chłopak, John Ficken, 16-latek z rozległym guzem w jamie brzusznej. 24 stycznia 1893 r. otrzymał pierwszy zastrzyk, a następne dostawał co 2–3 dni. Mieszankę wstrzykiwano bezpośrednio w guza. Po każdej iniekcji występowała wysoka gorączka… i guz się zmniejszał. W maju 1893 r., czyli cztery miesiące później, guz był pięciokrotnie mniejszy. W sierpniu był już praktycznie niezauważalny. John Ficken został całkowicie wyleczony z raka (zmarł 26 lat później na zawał).
W jaki sposób to odkrycie zduszono w zarodku?
Toksyna Coleya zderzyła się jednak z groźną konkurencją. Pojawiły się bowiem urządzenia do promieniowania radioaktywnego (radioterapii), łatwiejsze do wprowadzenia na skalę przemysłową.
Coley także zaopatrzył się w dwa urządzenia do radioterapii. Jednak szybko doszedł do wniosku, że ich skuteczność jest niższa. Z sukcesem podawał więc swoją toksynę przez 40 lat, aż do swej śmierci w 1936 roku.
Następnie rynek opanowała chemioterapia, świetny biznes, który sprawił, że o toksynie Coleya – środku prostszym, bezpieczniejszym, a także dużo tańszym – zapomniano.
Toksyna Coleya wychodzi z ukrycia
Na szczęście historia nie zakończyła się na tamtym etapie. W 1999 roku naukowcy o otwartych umysłach zajęli się archiwami pozostawionymi przez Coleya. Porównali swoje wyniki z wynikami najnowocześniejszych terapii przeciwnowotworowych. Okazało się, że wyniki Coleya były lepsze!
To, co doktor Coley robił wówczas dla chorych na mięsaka, było skuteczniejsze niż to, co my dzisiaj robimy dla chorych cierpiących na tę samą chorobę – oświadczył Charlie Starnes, naukowiec z Amgen, jednej z pierwszych światowych firm z dziedziny biotechnologii, współpracującej z Narodowym Instytutem Raka we Francji (Institut National du Cancer).
Połowa pacjentów Coleya chorujących na mięsaka żyła dziesięć lub więcej lat od rozpoczęcia leczenia. Najnowsze obecnie terapie osiągają taki wynik u 38% pacjentów. Wyniki pacjentów Coleya chorych na raka nerek i raka jajników również były dobre.
Wielka nadzieja dla chorych na raka
Obecnie amerykańska firma MBVax podjęła dalsze badania nad toksyną Coleya.
Mimo że firma jeszcze nie przeprowadziła badań na szeroką skalę, niezbędnych, żeby móc wprowadzić produkt na rynek, w latach 2007–2012 z terapii skorzystało 70 osób.
Rezultaty były na tyle dobre, że napisano o nich w grudniu 2013 roku w znaczącym czasopiśmie naukowym „Nature” [1].
Osobami, które mogły skorzystać z tej niezalegalizowanej jeszcze terapii, byli chorzy na raka w stadium terminalnym. Wśród nich były osoby z czerniakiem, chłoniakiem, z guzami złośliwymi piersi, prostaty czy jajników. Zwykle w szpitalach pozwala się osobom w bardzo trudnych sytuacjach stosować innowacyjne terapie, których pozostałym osobom się odmawia.
Mimo, że te nowotwory były w końcowym stadium, toksyna Coleya spowodowała zmniejszenie się guzów w 70% przypadków, a w 20% przypadków zupełną remisję, jak podaje MBVax.
Problemem, z którym zmaga się dziś ta firma, jest to, że, aby przeprowadzić próby na dużą skalę, czyli takie, jakich wymaga aktualne prawo, oraz, aby stworzyć jednostkę do produkcji zgodną z normami europejskimi i północnoamerykańskimi, potrzebny jest na to budżet w wysokości setek milionów dolarów!
To, co było możliwe w 1890 roku w gabinecie zwykłego nowojorskiego lekarza działającego z poczuciem misji, dzisiaj stało się prawie niemożliwe w naszym technologicznym świecie, zduszonym przez regulacje prawne.
Mam nadzieję, że któremuś z naukowców uda się znaleźć właściwe argumenty, aby przekonać ekspertów z komisji nadających kierunek służbie zdrowia. Aby umożliwić postęp i ratować życie ludzkie potrzeba trochę odwagi i swobody. Wątpię jednak, że rządzący nami biurokraci łatwo to zrozumieją…
Zdrowia życzę!
Jean-Marc Dupuis
* * *
PS: Ryzyko, że umrzesz na chorobę związaną z Twoim stylem życia, wynikającą ze sposobu odżywiania się, palenia tytoniu lub braku aktywności fizycznej, wynosi aż 3 do 5. Tak wynika z badań Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Ale masz aż 80% szans, aby uniknąć tych chorób, podejmując proste środki zaradcze, prawdopodobnie nieznane Twojemu lekarzowi. Teraz możesz je poznać, oglądając to wideo.
Włącz dźwięk na swoim komputerze, siądź wygodnie i wejdź na tę stronę. Gwarantuję, że dowiesz się o rzeczach naprawdę ważnych dla Twojego zdrowia.
PPS: Jeśli myślisz, że te informacje mogą zainteresować kogoś znajomego, śmiało mu je prześlij. A jeśli jeszcze nie jesteś prenumeratorem Poczty Zdrowia, a również chciałbyś otrzymywać ten newsletter bezpłatnie, możesz podać swój adres e-mail tutaj.
A jeśli masz konto na Facebooku, polub facebookową stronę Poczty Zdrowia. Znajdziesz tu codziennie ciekawe artykuły, zyskasz możliwość dzielenia się swoimi komentarzami i wymiany poglądów z innymi osobami, łatwo udostępnisz też ważne informacje swoim znajomym… Wejdź na: http://www.facebook.com/PocztaZdrowia
* * *
Już od 12 lat nasi Czytelnicy są świadomi prawdziwego zagrożenia dla zdrowia, które wiąże się ze stosowaniem pigułek antykoncepcyjnych. Od 5 lat wiedzą o niebezpieczeństwie wynikającym z przyjmowania leków obniżających cholesterol (statym) oraz o szkodliwym oddziaływaniu adjuwantów znajdujących się w szczepionkach. Znają też naturalne alternatywy dla powszechnie stosowanych leków, których skuteczność jest dowiedziona naukowo.
Poznaj i Ty nowe czasopismo o naturalnych metodach ochrony zdrowia, które służy Czytelnikom w Europie już od kilkunastu lat. W 100% niezależne od jakichkolwiek nacisków lub wpływów, w pełni wiarygodne.
Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.
Źródło:
1. DeWeerdt S. Bacteriology : A caring culture. Nature 2013 Dec 19;504(7480):S4-S5.
Komentarzy 11 do “Zapomniane remedium na raka”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Tekla said
To prawda,zanm przypadek,gdzie leczono strszego pana,na raka prostaty właśnie w taki sposób!! syn tego człowieka jest lekarzem,i nie pozwolił go ani naswietlac ani leczyc chemioterapia..wiadomo dlaczego!
Metoda okazała sie na tyle skuteczna,ze starszy człowiek umarł ze starosci..a nie na raka..to wszystko miało miesjce we Francji,
Plausi said
Przecież łatwiej
„łatwiejsze do wprowadzenia na skalę przemysłową ”
a i dobroczynny przemysł się przy tym wyżywi, jak choćby kompleks chemiczny, który po II Wojnie został przejęty przez grupy finansowe związane z pniem rotszyldowskim.
Produkcja masowa wymaga, aby popyt rósł a co najmniej był stabilny, chodzi o stworzenie rynku, dlatego leczenie powinno mieć charakter odnawialny, tzn. że leczenie gwarantuje odnowienie popytu czyli choroby w przypadku produktów leczniczych. Klasyczny przykład to leczenie nadciśnienia, gdzie dostępne są jedynie preparaty do obniżania ciśnienia a nie do leczenia przyczyn jego podwyższania.
Jak wiemy z roku 2009, jeśli brakuje obrotu dla przemysłu, to system zdrowia
go stworzy.
Miłek said
Pani Teklo, czy może Pani podać jakieś bliższe informacje na ten temat, tzn. nazwe ośrodka gdzie coś takiego jest przeprowadzane, czy też może toksynę którą sie posłużono. Byłbym bardzo wdzięczny za jakiekolwiek dane. Pozdrawiam.
Tekla said
Panie Miłek,niestety nie,z tego co słyszałam to zarazali go grypą,wystepowała bardzo wysoka gorączka ale niestety wiecej szczegułow nie znam! to wszystko gdzies w któryms szpitalu paryskim…
Wiadomo,ze takie metody stosuje sie dla wybranych,,reszta ma sie prosić o ;;standarty”
w tej chwili nie mam kontaktu z ta rodzina ,sa na wakacjach jezli cos więcej sie dowiem to napisze !
Pozdrawiam
Easy Rider said
To bardzo interesujący temat, gdyż dotyczy w ogóle pojęcia choroby i sposobu funkcjonowania organizmu ludzkiego.
W ub. roku czytałem – chyba w dwumiesięczniku NEXUS o przypadku chorego na raka prostaty, któremu – z powodzeniem – zaaplikowano prądki gruźlicy. Na tzw. zdrowy chłopski rozum – wydawałoby się, że bezsens. No bo jakże to – chorego na ciężką chorobę jeszcze dobijać zarazkami innej ciężkiej choroby?
Jednak zauważmy, że przecież organizm ludzki wykorzystuje szereg bakterii do procesów trawienia (człowiek bez nich wręcz nie mógłby żyć), które to drobnoustroje (jelitowe) biorą również udział w ochronie immunologicznej. Jeżeli tak, to może organizm człowieka jest w stanie wykorzystywać również inne drobnoustroje do walki z nowotworami czy innymi zagrożeniami organizmu? Stąd też – czy antybiotyki to nie jest ślepa i bezsensowna uliczka?
Podobno to, co dotychczas uważano za choroby – to jest objaw zdrowienia organizmu, przejaw właśnie walki drobnoustrojów z czynnikiem zagrażającym zdrowiu człowieka. Według tej koncepcji, gruźlica jest objawem wyżerania przez prądki gruźlicy ognisk nowotworowych, a z powstałymi przy tym ubytkami w płucach organizm jest w stanie sobie poradzić, bez specjalnego wspomagania lekami, przy odpowiednim odżywianiu i ogólnie dobrych warunkach życia.
Sądzę, że ten kierunek, naturalistyczno-holistyczny – to jest przyszłość medycyny, która jednak musiałaby najpierw zostać uwolniona od okupacji przez koncerny farmaceutyczne.
dolomiti said
Rak to odpowiedz organizmu na zmasowany atak grzyba Candida … doktor Tullio Simoncini !
Miłek said
Pani Teklo, dziękuję serdecznie, będę czekał, az może Pani dowie sie czegos więcej.
Z tego co pamiętam, kiedyś próbowano zarażać malarią, to chyba jeszczew xix wieku, w celu wyleczenia z nowotworów. Zarażenie gruźlicą, malarią lub też grypą wydaje mi się dość obciążające organizm natomiast toksyna paciorkowca wydaje się nieco bezpieczniejsza, a końcowy efekt podobny. Wiem też że próbuje się doprowadzać do hipertermii w pewnych przypadkach bez udziału bakterii czy wirusów ale po prostu doprowadzając do przegrzania organizmu.
Jeszcze jedno, jest takie forum nazywa się biosłone czy jakoś tak, a prowadzący Józef Słonecki opisywał dośc ciekawe zjawisko, które jego zdaniem może byc lecznicze dla organizmu, to znaczy pozwolenie organizmowi na przechorowanie choroby typu angina ( czyli znowu paciorkowiec….), po to zeby nastąpiło oczyszczenie organizmu, pomocne w odzyskiwaniu zdrowia w przypadku wielu dolegliwości, nawet wtedy kiedy były trudności związane z posiadaniem dziecka (przechorowanie zalecał i dla kobiety, i dla meżczyzny). Szczegółów niestety już nie pamiętam, ale są tez gdzieś w necie jego książki, artykuły, sporo informacji jeżeli ktoś jest zainteresowany.
jupik said
ad 5) Więcej informacji na ten temat tutaj: http://portal.bioslone.pl/istota-chorob-infekcyjnych/oczyszczajaca-rola-bakterii-i-wirusow
NICK said
Re 7:[zwłaszcza]
Czy zna Pan powikłania po ropnym zapaleniu migdałków (anginie)?
Zwłaszcza nieleczonej???
Proszę nie pisać takich bzdur!
Nie wolno Panu narażać co mniej świadomych nawet na śmierć.
Pozdrawiam. To tylko jednorazowy wpis. Nie zdzierżyłem.
Dalej- przedlłużony -urlop.
Miłek said
Ad. 9
Toksyna paciorkowcowa użyta przez doktora jest toksyną róży, nie każdy paciorkowiec to angina.
Dalej, użyłem stwierdzenia choroba TYPU angina, czyli bakteryjna. Nim zabierze Pan głos radzę poczytać forum biosłone. Poza tym nie podałem tego do wierzenia a do przeczytania, zaznaczając że nie pamiętam szczegółów, odsyłając na biosłone, coś jest na rzeczy skoro nawet współcześnie zaczynają się uciekać do takich metod.
http://www.bioslone.pl/
Admin
NICK said
Podstawy bakteriologii się kłaniają… .Angina=migdałki. „typu angina, czyli bakteryjna.”-nie wytrzymuje komentarza…. .
Panie Miłku. Aby dyskutować metody z pogranicza magii należy mieć racjonalną wiedzę. Biologiczną, medyczną lub t.p..
Polecany adres http jest mieszaniną niebezpieczną, która, jak to zwykle, dla uwiarygodnienia, ma sporo wiedzy fachowej.
Basta.