O religiach pokojowych, wojennych i śmierci trywialnej
Posted by Marucha w dniu 2014-07-25 (Piątek)
Na portalu GW ukazała się wreszcie informacja o tym człowieku, który rozjeżdżał ludzi na Monciaku. Okazuje się, że to wybitny pracownik korporacji, a konkretnie działu HR [„Human resources”, czyli „Zasoby ludzkie” w nowomowie wykształconych – admin]. Możemy więc śmiało, na podstawie tylko tej jednej wiadomości przyjąć, że pan ów jest po prostu świrem.
Ja miałem do czynienia z kilkoma ludźmi od rekrutacji i powiedzieć mogę tyle, że oni są po prostu tacy sami. To jest ten sam typ oszusta, który formatowany jest w jakiejś podziemnej maszynce do mięsa wielkości stodoły. Inaczej być nie może.
Ten co ludzi rozjeżdżał, miał na przykład fioła na punkcie zdrowego życia, posiłki do pracy przynosił sobie w specjalnych słoikach i, jak nas informuje GW, bardzo dobrze grał w squasha. Nie wiem co to jest ten squash, ale zgaduję, że coś wyjątkowo bezsensownego. Najciekawsze zaś jest to, na jakim etapie znajduje się dziennikarskie śledztwo gazowni. W tekście opisującym tego zwyrodnialca stoi, że przed swoim czynem mamrotał buddyjskie mantry, ale – jak pisze autor tekstu – w tej pokojowej religii nie należy szukać przyczyn ataku.
To jest najlepszy fragment tekstu jaki kiedykolwiek został napisany przez autora stamtąd. Nie dorównuje mu żaden tekst Orlińskiego. W tej pokojowej religii nie należy szukać przyczyn ataku – wskazówka dla śledczych po prostu. No i to założenie, że miał miejsce jakiś atak. Z jakiej przyczyny? Jedzenie w słoikach było niesmaczne czy squash się zepsuł z samego rana?
Buddyzm z istoty mnie nie interesuje, ale tak dla przypomnienia rzec chciałem, że wojny toczone w średniowiecznej i nowożytnej Japonii, a także w Japonii nowoczesnej, były wojnami prowadzonymi przez buddystów i dżinistów, oraz wyznawców jakichś jeszcze religii, których rozpoznać nie potrafimy. Szczerym buddystą był pan Miyamoto Musashi, mistrz sztuk wszelakich, który sypiał z otwartymi oczami i zamkniętym sercem, a jak ktoś chciał się z nim pojedynkować pan Musashi zabijał go samym tylko spojrzeniem swoich kamiennych oczu. Szczerymi buddystami byli japońscy oficerowie, którzy wydawali rozkazy mordowania jeńców wojennych, a także czasem ich zjadania, o czym nie dalej jak wczoraj pisała ta sama gazownia.
No, a tutaj mamy buddystę aspirującego, który może i miał ochotę wypruć komuś flaki, ale w korporacji był tylko ten squash, a nie tradycyjna japońska szermierka, kupił więc sobie japoński samochód i załatwił sprawę inaczej. Jakież będą jego dalsze losy?
Przypuszczam, że gazownia, po głębokim i poważnym dziennikarskim śledztwie, odnajdzie w jego życiu jakąś starą babcię, a może stryjenkę, której powierzono go w opiekę, kiedy był mały. Ta stryjenka była oczywiście katoliczką, która dwa razy w tygodniu chodziła do kościoła, a różaniec miała owinięty na pięści przez cały właściwie czas. No i wtedy okaże się, że to ona zaszczepiła mu wprost do serca czarne robaki zemsty, które wylęgły się po latach i zaczęły mu to serce zjadać. Nie wierzycie? Poczekajcie.
Są bowiem religie pokojowe i religie wojenne. Gazownia pisze o tym co jakiś czas. Bezwzględnie pokojową religią jest oczywiście judaizm, dalej idzie buddyzm, a może ludowe pogaństwo, sam już nie wiem, gdzieś niżej plasują się sekty protestanckie, w których kapłanami mogą być kobiety, potem mamy suficki islam, obojętnie co by to nie znaczyło, następnie husytyzm, islam normalny, prawosławie, satanizm, a na końcu religię rzymsko-katolicką, która jest po prostu jednym wielkim nawoływaniem do wojny i zniszczenia. Tak to mniej więcej wygląda.
Komentarzy 14 do “O religiach pokojowych, wojennych i śmierci trywialnej”
Sorry, the comment form is closed at this time.
inka said
w Japonii jest shintoizm a nie buddyzm
Zerohero said
GW traktuje czytelników jak idiotów, bo trzeba im podsuwać elementarne wnioski opatrzone komentarzem niepozostawiającym wątpliwości.
Dodam, że portal internetowy GW w sposób największy ze wszystkich portali bawi się w cenzurę komentarzy użytkowników, umieszcza pod tekstami własne jako czytelnicze i samodzielnie minusuje/plusuje w sposób ektstremalny. Wystarczy porównać z Onet gdzie mimo manipulacji coś tam przejdzie czasem i potrafi osiągnąć np. 70% łapek w górę. Na Wyborczej jest to niemożliwe. Albo nie przechodzi albo przechodzi TOTALNIE zakciukowane w dół.
fajfer1962 said
Panie Zerohero, jeszcze się Pan dziwi co do portalu GW. przecież to jewrejski portal, wrogi naszej ojczyźnie, a cenzura tam hula… od zawsze. Widocznie tak Aron Szechter nakazał. „Wolność Tomku w swoim domku”. I Szechter to wyznaje, że kanony demokratyczne, to on ma w głębokim poważaniu, stąd tak a nie inaczej, jewrejska polityka.
dżibril said
ad2.
Co do cenzury, to chyba jednak nie. Często przez filtr przechodzą różna nieprawomyślne komentarze, także atakujące samą redakcję. Na niezależnej.pl są pod tym względem dużo sprawniejsi
umiarkowany anty-fan libertarianizmu said
#1 Sa oba.. a w praktyce zaden (kraj pelny „wierzacych-niepraktykujacych”)
To o tym buddyzmie bedacym takim pokojowym jest mocno naciagane
Przyklad pierwszy z brzegu
https://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%8Dhei
Tralala said
ad 6 Piotr
Nie kazda, nie kazda. Nie religia Jezusa Chrystusa, ta niczego nie „wypacza”.
Boydar said
Pani Tralalu, w ten sposób tej myśli Pani nie obroni. Jeżeli ustawimy chrześcijaństwo, a katolicyzm w szczególności, w jednym szeregu z religią a, b, c, d itd. , to już przegraliśmy w blokach. Może mnie „ktoś” zaraz zutylizuje, ale Pan Jezus żadnej „religii” nie wymyślił. Powiedział jak jest z tym światem, jak być powinno a jak nie i dlaczego. Na dowód, że nic nie wymyśla, położył na szali Swoje życie. Żadna „religia”, żywa prawda. To myśmy (?) obudowali „to” w znamiona religii. W dużym stopniu z szacunku, ale być może byli i tacy, którzy doskonale wiedzieli, że św. Graal był z drewna … Oczywiście upraszczam, ale ogólnie tak to widzę.
Marucha said
Niech Pan nie przekombinuuje…
Boydar said
Wiedziałem, wiedziałem że oberwę. No to z czego był, z kwasówki ? 🙂
plausi said
„Nie dajmy się zwariować!”
Już sama nazwa „zasoby ludzkie” choć po angielsku kokietuje powinowactwem ze słowem humanizm, jest jego przeciwieństwem, „ludzkie” jest tu jedynie w roli przymiotnika, o znaczeniu stanowi rzeczownik „zasoby”, a więc to co magazynie koncernu czy firmy się znajduje.
Tak jak nowoczesny kapitalizm HR przyszły ze strefy anglo-saksońskiej, go tylko stamtąd mogły przyjść.
Należy zwrócić uwagę na to, że nawet Wikipedia ociąga się mówić o „animal resources” (zasobami zwierzęcymi) w odniesieniu do zwierząt, inaczej „human resources”.
Na znaczenie semantyki, szczególnie panowania nad nią, zwracaliśmy uwagę wielokrotnie. To jest klasyczny przykład wojny semantycznej, człowiek został zredukowany do „zasobu”, tak jak jakiś materiał, śrubka czy inna część do montażu produktu. To jest konsekwentne odczłowieczanie pracowników w celu ich metamorfozy w przedmiot, rzecz.
Naturalnie do przeprowadzenia tego rodzaju antyludzkiej operacji potrzeba odpowiednich kadr, w obozie koncentracyjnym do procesu odczłowieczania można było wykorzystać tzw. kapo, z reguły przestępców, w przedsiębiorstwach obecnego kapitalizmu nie ma tej możliwości. W tym celu tresuje się (nie szkoli a tresuje) kadry HR. Chodzi jak widać w pierwszej kolejności o odczłowieczenie kadr HR, stąd tresura, mają być jak wytresowane psy SS w stosunku do pracowników.
Nawiasem mówiąc powyższe uwagi dotyczą nie tylko wydziałów HR ale również urzędów zatrudnienia, bowiem już te urzędy mają przygotować człowieka do roli „zasobu ludzkiego”.
Zmiany psychiczne u wytresowanych kadr HR nie są przypadkiem, są celem. Czyż wytresowany pies SS nie rzucał się na ludzi ? Jeżeli osoba, która rozjeżdżała ludzi na Monciaku jest istotnie pracownikiem HR, w końcu chodzi o zapis w „GW”nie to już jego tresura może być wystarczającym wyjaśnieniem jego zmian psychicznych i to zarówno bez „babci”, „strjenki” jak i innych krewnych.
Przed wojną, bzdura przed „transformacją ustrojową” było takie trzeźwe powiedzenie:
Nie dajmy się zwariować!
już cytowana „transformacja” była tego przeciwieństwem i brniemy w nim dalej.
Dodajmy, że schorzenia psychiczne należą w naszych czasach do najpopularniejszych schorzeń, ale kiedy system w którym żyjemy jest schizofreniczny, to nie powinno to nikogo dziwić. „Nie dajmy się zwariować!”, to dotyczy też w/w wojny o semantykę.
Grzegorz said
Buddyzm nigdy w swojej historii nie rozprzestrzenił się terytorialnie poprzez działania wojenne, a ma 2500 lat ! To ze, jakiś debil, coś tam sobie bełkotał nic nie znaczy. W każdej społeczności znajdzie się zło. Buddyzm jest neutralny wobec wszystkiego co się dzieje i tylko dlatego jest promowany przez „postępowców”, że się im nie przeciwstawia.
Nemo said
@9 Boydar
🙂
@11 Grzegorz
Myślę, że w tej sprawie powinien zabrać głos pan NyndrO 🙂
Pokręć said
Komentarz wart gazowni. Autor nie zadał sobie trudu, żeby dowiedziec się, co to jest squash (odmiana tenisa, gdzie zamiast siatki jest ściana od której odbija sie piłka i gra dwóch tenisitów przeciwko sobie na „jednej połowie” boiska. Dość intensywny sport). Nie ma pojęcia o tym, że oficerowie Cesarskiej Armii japońskiej oficjalnie byli shintoistami (shinto 神道 – politeistyczna rdzenna religia japońska, wyznawana równolegle z buddyzmem do dziś, często Japończyk, o ile w ogóle wyznaje jakąś religię – to wyznaje obie na raz – shinto i buddyzm).
Nie bronię buddyzmu, bo buddyści, choć mają zakaz zabijania jakiejkolwiek zywej istoty, to w wielu krajach krwawo przesladują chrześcijan…
Wydaje mi się, że każda religia (z rzymskim katolicyzmem na czele) jest nominalnie „religią pokoju”, tylko jej interpretatorzy i niektórzy wyznawcy róznie rozumieja słowo „pokój”…
Faktem jest, że gazownia, jak mówi o zbrodni popełnionej przez chrześcijanina, to obwinia za zbrodnię samego Chrystusa, a w przypadku buddysty – oczywiście winnym jest tylko chory, niezrównowazony człowiek. Dziwi to kogoś? Mnie kompletnie nie.
Marucha said
Re 13:
Autor nie zadał sobie trudu, żeby dowiedziec się, co to jest squash
Autor sobie zażartował z głupawych pseudo-sportów modnych wśród pewnej grupy ludzi. Naprawdę nie wyczuł Pan żartu?