1. Czy dziennikarz to „świadek prawdy” – przynajmniej w powszechnym odczuciu i oczekiwaniu? Chyba nie. Są bowiem tylko dwie służby społeczne, od których rzeczywiście oczekuje się stałego głoszenia prawdy; i tylko prawdy. Pierwszą służbą jest prezbiter – „starszy w Kościele”, czyli duchowny katolicki. Zadaniem jego – jak mówi pamiętna Encyklika Fides et ratio z 1998 r. – jest „diakonia prawdy”: rozdzielanie jej wśród wiernych i niewiernych, jak ongiś diakoni rozdzielali wśród ludu chleb. Drugą służbą jest profesor – nauczyciel akademicki, czyli z samej już nazwy „głosiciel” prawdy. Nazwa podchodzi przecież od łacińskiego profiteor, co znaczy „głoszę”.
Obie prawdy – ta wiary i ta rozumu – głoszone są przy tym nie jako czyjeś indywidualne zapatrywania, chociażby najszczersze, lecz jako prawda obiektywna i trwała, przekraczająca ograniczoność każdej jednostki i zasługująca przez to na szacunek i posłuch: jako to, czego naucza Kościół i to, co stwierdza nauka. W obu wypadkach głoszona prawda opiera się na wielkiej tradycji; to ona jest jej gwarantem. Z dziennikarstwem nie ma to nic wspólnego.