Serce w agonii
Posted by Marucha w dniu 2014-10-15 (Środa)
Chleb i Ciało złączone ze sobą nierozerwalnie, strukturalnie, biologicznie; mięsień konającego serca wrośnięty w opłatek; odwieczna prawda i patomorfologia – nauka potwierdza dogmat wiary.
“Udzielałem komunii podczas Mszy o godzinie 8.30. Nawet nie zauważyłem, kiedy wypadł ten komunikant. Nagle jedna z klęczących do komunii kobiet trąciła mnie ręką w nogę i pokazała, że przed nią na podłodze leży komunikant. Aż przeszedł mnie dreszcz, ale szybko go podniosłem” – tak zaczyna się historia najsłynniejszego cudu eucharystycznego, do jakiego doszło w dziejach polskiego katolicyzmu.
Zdarzenie miało miejsce 12 października 2008 roku w kościele pod wezwaniem świętego Antoniego Padewskiego w Sokółce, a opowiadał o nim miejscowy wikariusz ksiądz Jacek Ingielewicz.
Przepisy liturgiczne precyzują, że upuszczona Hostia nie może zostać wyrzucona. Wspomniany kapłan umieścił ją w specjalnym naczyniu z wodą, w którym miała się rozpuścić.
Tydzień później, 19 października, zakrystianka, siostra Julia Dubowska ze zgromadzenia eucharystek, odkryła, że komunikant nie rozpuścił się w wodzie, a na jego powierzchni pojawiła się czerwona plama sprawiająca wrażenie krwi. Zakonnica poinformowała o tym proboszcza, księdza Stanisława Gniedziejkę, który wspólnie z innymi duchownymi obejrzał niezwykłą hostię. Nikt z obecnych nie wiedział jednak, czy ma do czynienia z naturalną reakcją chemiczną, czy ze zjawiskiem nadprzyrodzonym.
O całym zdarzeniu powiadomiono metropolitę białostockiego arcybiskupa Edwarda Ozorowskiego. Przybył on osobiście do Sokółki, by na własne oczy zobaczyć niecodzienny fenomen. Następnie nakazał zamknąć hostię w sejfie i czekać, co się dalej stanie.
29 października znów otwarto sejf i ze zdumieniem stwierdzono, że hostia wciąż nie rozpłynęła się w wodzie, a na jej powierzchni w dalszym ciągu widoczny jest czerwony fragment ciała. Arcybiskup Ozorowski podjął więc decyzję, aby wykonać naukową ekspertyzę. Badania podjęła się profesor Maria Sobaniec‑Łotowska z Zakładu Patomorfologii Lekarskiej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Jest ona osobą znaną w kurii, ponieważ we wrześniu 2008 roku brała udział w zamknięciu procesu beatyfikacyjnego księdza Michała Sopoćki. Została wtedy – jako specjalista z dziedziny anatomopatologii – powołana do Komisji Rozpoznania Relikwii, żeby stwierdzić autentyczność szczątków błogosławionego kapłana. Tak poznała arcybiskupa Ozorowskiego, który stał na czele komisji.
To właśnie profesor Sobaniec‑Łotowska 7 stycznia 2009 roku pobrała próbkę do analizy. Na jej wniosek drugą, niezależną ekspertyzę wykonał inny patomorfolog w osobnym laboratorium – profesor Stanisław Sulkowski z Zakładu Patomorfologii Ogólnej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, który nie wiedział nawet, skąd pochodzi badana próbka.
Oboje uczeni cieszą się uznaniem w świecie akademickim jako specjaliści w dziedzinie patomorfologii. Diagnostyką histopatologiczną zajmują się od ponad trzydziestu lat, a na swoim koncie mają liczne publikacje naukowe. Ustalono, że badania przeprowadzą niezależnie od siebie, a następnie porównają ich wyniki.
Kuria białostocka poprosiła, by ze względu na wyjątkowy charakter sprawy zachować ją w pełnej tajemnicy. Z tego powodu profesor Sobaniec‑Łotowska uznała, że nie powiadomi o badaniach szefa swojej placówki – profesora Lecha Chyczewskiego.
7 stycznia 2009 roku komisyjnie pobrane próbki trafiły do dwóch różnych laboratoriów. Maria Sobaniec‑Łotowska wspomina, że pobrany materiał był kruchy, barwy brunatnej i ściśle połączony z zachowanym fragmentem hostii.
Żywe serce w okruchu chleba
Uczeni, niezależnie od siebie, doszli do jednakowych wniosków. Właściwie jest to cała seria wniosków, a każdy z nich stanowi wyzwanie rzucone współczesnej nauce. Okazało się bowiem, że najbardziej zaawansowane technologicznie urządzenia laboratoryjne potwierdzają istnienie faktów niewytłumaczalnych z naukowego punktu widzenia. Mówiąc inaczej, mamy do czynienia ze zjawiskami, które kłócą się z całą wiedzą naukową zgromadzoną do tej pory przez ludzkość.
Co więc takiego zobaczyli profesorowie z Białegostoku, że do dziś nie mogą wyjść ze zdumienia?
Po pierwsze: stwierdzili, że włożony do wody komunikant rozpuścił się tylko częściowo. Z niezrozumiałych przyczyn prawa chemii uległy zawieszeniu.
Po drugie: odkryli, że tkanka na komunikancie to fragment mięśnia sercowego człowieka, w sposób strukturalny zrośnięty z opłatkiem. Naukowcy podkreślają, że tego typu przenikanie się ciała i chleba jest zjawiskiem nigdy dotąd nieobserwowanym w przyrodzie. Wiedza naukowa nie tylko nie zna tego typu przypadków, ale wręcz wyklucza ich zaistnienie. Było to zjawisko tak niezwykłe, że dwójka patomorfologów długo obserwowała je zarówno przez mikroskopy świetlne, jak i przez elektronowy mikroskop transmisyjny, a jednak badana rzeczywistość trwała uporczywie w stanie zaprzeczającym współczesnej wiedzy biologicznej.
Po trzecie: tkanka ludzka, przebywając tak długo zarówno w wodzie, jak i w korporale, powinna ulec procesowi martwicy, czyli obumierania. Tymczasem uczeni odkryli, że wykazuje ona zachowania charakterystyczne dla mięśnia sercowego w stanie agonalnym. Zaobserwowane procesy segmentacji i fragmentacji mogą zachodzić jedynie we włóknach niemartwiczych, a więc w organizmie, który znajduje się w okresie przedśmiertnym.
W ekspertyzie przesłanej do białostockiej kurii uczeni napisali, że przebadany przez nich materiał “wskazuje na tkankę mięśnia sercowego, a przynajmniej ze wszystkich tkanek żywych organizmu najbardziej ją przypomina”. Powołana przez arcybiskupa Ozorowskiego komisja stwierdziła, że przy zjawisku nie doszło do ingerencji osób trzecich, czyli nikt nie podmienił komunikantu w vasculum.
Wróg nie śpi
Jesienią 2009 roku wiadomość przedostała się do prasy. Jako pierwszy napisał o niej podlaski „Kurier Poranny” w tekście zatytułowanym “Rozpuszczona hostia zostawiła ludzki ślad. Kuria przesłuchuje świadków, czy zdarzył się cud”. Pytany przez redakcję rzecznik kurii ksiądz Andrzej Dębski mówił: – Ksiądz arcybiskup Edward Ozorowski powołał specjalną komisję, która prowadzi tę sprawę. Przesłuchuje świadków. Jeżeli będziemy mieć moralną pewność, że zdarzył się cud eucharystyczny, zawiadomimy Stolicę Apostolską.
Wkrótce o sprawie zaczęły informować inne media. Na łamach „Super Expressu” profesor Lech Chyczewski, zwierzchnik profesor Marii Sobaniec‑Łotowskiej w Zakładzie Patomorfologii Lekarskiej, zakwestionował wyniki jej ekspertyzy, gdyż badania przeprowadzono, pomijając oficjalną procedurę. Kierownik przyznał, że udzielił swej podwładnej nagany, ponieważ nie poinformowała go o prośbie skierowanej przez białostocką kurię. Profesor Sobaniec‑Łotowska z kolei tłumaczyła się w „Naszym Dzienniku”, że pismo było adresowane osobiście do niej, a nie do kierownictwa placówki, arcybiskup zaś prosił ją o zachowanie tajemnicy.
A przecież kwestia, czy badanie przeprowadzono na podstawie formalnego zlecenia analizy złożonego w sekretariacie ośrodka, czy też z pominięciem tej procedury, nie ma żadnego znaczenia, jeśli chodzi o uzyskany wynik. Obraz mikroskopowy będzie taki sam niezależnie od tego, czy kuria zaadresowałaby pismo na ręce profesor Sobaniec‑Łotowskiej, czy do profesora Chyczewskiego. O wartości ekspertyzy naukowej decydują zawarte w niej zdjęcia, wykresy, pomiary i opisy, a nie obieg dokumentów wewnątrz instytucji.
Jeszcze dalej w podważaniu wyników białostockich patomorfologów posunął się, również na łamach „Super Expressu”, doktor Paweł Grzesiowski z Zakładu Profilaktyki Zakażeń Szpitalnych Narodowego Instytutu Leków. W wywiadzie zatytułowanym “To nie cud, to czysta biologia” oświadczył, że czerwone zabarwienie komunikantu z Sokółki spowodowała bakteria zwana pałeczką krwawą – po łacinie: serratia marcescens.
Cud ponad wszelką wątpliwość
Profesor Sobaniec‑Łotowska zdecydowanie odrzuciła te twierdzenia, podkreślając, że doktor Grzesiowski nie tylko nie badał, ale nawet osobiście nie widział hostii, o której się wypowiadał. Tymczasem nawet gołym okiem można dostrzec, że na komunikancie nie doszło jedynie do zabarwienia na czerwono, lecz do pojawienia się fragmentu ciała. Jak podkreśla Maria Sobaniec‑Łotowska, żadna znana nauce bakteria nie jest przecież w stanie wytworzyć tkanki mięśnia sercowego.
„Super Express” przedstawiał jednak opinie swoich rozmówców niczym ostateczne ustalenia naukowe. Fakt, że nie widzieli oni tego, o czym się wypowiadali, nie miał najmniejszego znaczenia. Dziennik przekonywał czytelników, że “cud w Sokółce to oszustwo” i zastanawiał się nad łatwowiernością tysięcy wiernych, którzy naiwnie uwierzyli w Bożą ingerencję.
W odróżnieniu od doktora Grzesiowskiego profesor Sobaniec‑Łotowska badała hostię z Sokółki, mogła więc dokładnie opowiedzieć, do jakich doszła wniosków:
“Pobrany z korporału fragment materiału badaliśmy histologicznie, to jest z użyciem mikroskopu optycznego, czyli świetlnego, i ultrastrukturalnie, to jest z użyciem mikroskopu elektronowego transmisyjnego. I, co jest niebywale interesujące, obserwowaliśmy zjawisko wzajemnego przenikania się struktury komunikantu z włóknami mięśnia serca. Tkanka, która pojawiła się na hostii, była z nią w sposób bardzo ścisły, nierozerwalny złączona, co jest ważnym dowodem, że nie mogło tu być jakiejkolwiek ludzkiej ingerencji.
Stwierdziliśmy, że cytoplazma fragmentów włókien mięśniowych, wtopionych w podłoże mogące odpowiadać strukturze hostii, w barwieniu hematoksyliną Mayera i eozyną barwiła się na różowo, ogniskowo dość intensywnie. Natomiast jądra komórkowe, położone głównie centralnie – co pragnę podkreślić w tym miejscu – na granatowo. Otóż centralne położenie jąder komórkowych wskazuje, że jest to mięsień serca ludzkiego. W badanym fragmencie tkankowym obserwowaliśmy cechy wyraźnej, nasilonej segmentacji włókien, to jest uszkodzenie komórek w miejscu wstawek, i fragmentacji – to są uszkodzenia włókien poza wstawkami; również na przebiegu pojedynczych włókien znajdowaliśmy obrazy mogące odpowiadać węzłom skurczu. Takie zmiany powstają jedynie we włóknach niemartwicznych i odzwierciedlają szybkie skurcze mięśnia serca w okresie przedśmiertnym, to jest agonalnym”.
Ekspertyza patomorfologów przesłana do białostockiej kurii stała się podstawą do uznania przez Kościół fenomenu w Sokółce za cud eucharystyczny. 2 października 2011 roku cudowna hostia wystawiona została do publicznej adoracji w kaplicy Matki Bożej Różańcowej w kościele Świętego Antoniego. Wniesiono ją tam w uroczystej procesji, której przewodniczył arcybiskup Edward Ozorowski. Sama świątynia zaś podniesiona została do rangi sanktuarium.
Badacze podkreślają, że fenomen z Sokółki pozostaje niewytłumaczalny w kategoriach współczesnej nauki. Można jednak powiedzieć, że to, czego nie da się pojąć naukowo, da się wyrazić w języku religii. Połączenie w jednym organizmie komunikantu i ludzkiego mięśnia to jakby namacalne potwierdzenie dogmatu o transsubstancjacji, czyli realnej przemianie chleba w ciało Chrystusa podczas Eucharystii. Natomiast fakt permanentnej agonii serca to jakby unaocznienie zbawczej prawdy o tym, że w każdej Eucharystii uobecniona jest Męka Chrystusa.
Grzegorz Górny
Grzegorz Górny – dziennikarz, publicysta, współzałożyciel pisma „Fronda”. Autor m.in. książek “Świadkowie tajemnicy, Dowody Tajemnicy i Tajemnica Graala”, poświęconych naukowym badaniom nad relikwiami chrześcijaństwa i cudami.
Tekst ukazał się w numerze 40. magazynu “Polonia Christiana”
Czytaj również:
Cud w Sokółce – odpowiedź na znieważenie – Benedykt J. Huculak OFM
Cuda eucharystyczne stanowią odpowiedź na niewiarę bądź też świętokradcze postawy czy zachowania sług Ciała i Krwi Pańskiej. Nie inaczej stało się w podlaskiej Sokółce.
Zaistniały w Sokółce wielki cud przemiany hostii przeistoczonej (consecrata) w postrzegalne ciało ludzkie, a dokładniej – w mięsień serca, które jeszcze żyje, bardzo cierpi i jest w stanie agonalnym, jakby przedzawałowym, to wydarzenie nie tylko równające się z cudem w Anxanum (Lanciano), lecz pod pewnym względem nawet go przewyższające. Obydwa te wydarzenia są odpowiedziami Pana Jezusa na pewien stan albo krok ludzki.
W środkowych Włoszech, nad Adriatykiem, ponad tysiąc dwieście lat temu, podobna przemiana była odpowiedzią Pana na wątpliwości pewnego hieromónachos – greckiego księdza zakonnego, odnośnie do rzeczywistej obecności Ciała Chrystusa w chlebie przeistoczonym podczas Boskiej liturgii (osobnym zaś cudem było to, że grecka bryłka chleba kwaszonego po przeistoczeniu i przemianie w postrzegalne ciało, przyjęła zarys hostii łacińskiej). Natomiast cud, który się wydarzył na Podlasiu, był odpowiedzią na zbezczeszczenie świętej hostii za sprawą tamtejszego księdza.
Podczas udzielania Komunii hostia bez jego wiedzy, czyli z powodu niedbalstwa, spadła na stopień ołtarza. Zauważyła to klęcząca obok kobieta i wskazała księdzu. Co ten zrobił? Coś zupełnie innego niż to, co powinien był uczynić. Podniósł wprawdzie hostię, lecz jedynie po to, by ją zanurzyć w wodzie, w naczyńku stojącym obok tabernakulum, służącym jednak tylko do tego, by kapłan, udzieliwszy Komunii, zwilżył końce palców, a potem je wytarł, z oczywistego założenia, że osiadły na nich pyłki z dotykanych przezeń hostii.
Kłamstwo
Niech nikt się nie waży powielać kłamstwa, jakoby hostia, która upadła na ziemię, nie może być już ze względów higienicznych podana wiernym, jeśli do niedawna kromkę chleba, która spadła na ziemię, należało podnieść, ucałować, a następnie spożyć…
Czytaj artykuł w całości w wydaniu elektronicznym „Polonia Christiana” lub zamów papierowy egzemplarz dwumiesięcznika.
Powyższy fragment za: Polonia Christiana – nr 40 wrzesień – październik 2014 [Całość niestety za opłatą. Business is business…]
Za http://www.pch24.pl/serce-w-agonii,31450,i.html
http://www.bibula.com
Komentarzy 36 do “Serce w agonii”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Dictum said
To jest tak niewyobrażalne, że serce zamiera – ze zdziwienia i z radości, że Bóg tu, do nas, na naszej polskiej ziemi tak wyraźnie do nas przemawia. To budzi nadzieje.
Dictum said
To jest tak niewyobrażalne, że serce zamiera. Ze zdziwienia, z radości, że Bóg do nas tu, na polskiej ziemi, wyraźnie przemawia. To budzi najlepsze nadzieje.
Dictum said
Wydawało mi się, że pierwszy komentarz nie poszedł, więc stąd powtórzenie. Ale poszedł.
Ale takie rzeczy warto powtarzać.
Joannus said
”Niech nikt się nie waży powielać kłamstwa, jakoby hostia, która upadła na ziemię, nie może być już ze względów higienicznych podana wiernym, jeśli do niedawna kromkę chleba, która spadła na ziemię, należało podnieść, ucałować, a następnie spożyć…”
Właśnie tak. Nie było z tym problemu do soboru, kiedy Komunii świętej udzielano przy Stole Panskim nakrywanym białym obrusem, pod który wierni podkladali ręcę, dla ewentualnego ”zabezpieczenia” Hostii przed upadkiem.
Przyjmująć, że Cud Eucharystyczny miał miejsce rzeczywiście, i nie jest to sztuczka modernistyczna, trzeba przyznać rację FSSPX iż nie wszystkie novusy są bez Przeistoczenia. Przeciwnie do wszechwiedzacych wrogów ”sekty watykańskiej”.
Dictum said
ad. 4.
Ten argument jest arcyważny dla tych wszystkich, którzy autorytatywnie sądzą i przekonują, że Msza Św. wg Novus Ordo jest kompletnie nieważna. Jest nie taka w swojej formie, jaka była i ze wszechmiar nadal być powinna, jest ogołocona i okradziona z możliwości prawdziwszego skupienia i przeżywania, ale cud w Sokółce jest znakiem, że Chrystus jest z nami. Pomimo wszystko.
Marucha said
Re 5:
Nowus, godnie odprawiony, może być ważny.
Jednak ryzyko, że nie jest – istnieje i jest duże.
Tralala said
Tam gdzie jest konsekracja, msza jest wazna.
Tak mi sie przynajmniej wydaje, ale nie jestem specjalista, moze ktos z Panstwa wie lepiej.
Ja i tak nie jestem wstanie wytrwac na niej tak, jak na starej Mszy sw.
Bylam na niej zaledwie kilka razy w zyciu. Ja wielu z nas, Novus (m.in) wygnal mnie z KK i nie chodzilam wogole na msze, az znalazlam Msze trydencka.
Jezeli juz musze, to nie patrze na oltarz, aby nie widziec rozgladajacego sie po ludziach ksiedza, klecze na golej posadzce podczas podniesienia, nie slucham kazania (albo wylapuje nonsensy/herezje, co jest potwornie niemile), nie ide do komunii i… ofiarowuje to cale cierpienie Panu Bogu.
A piszac to – juz „oczy mi sie poca”….
Dictum said
ad. 6
Wiem.
Jeżeli jeszcze cokolwiek wiem.
Ale mam ufność.
Griszka said
@6
Przeistoczenie zachodzi na Nowusie (z reguły), ale według FSSPX jest to Msza niegodna ze względu na liczne nadużycia liturgiczne. Nie zgodziłbym się z twierdzeniem, że można go godnie odprawić. Chyba, że chodzi tylko o zgodność z rubrykami.
@7
Dokładnie. Ważność a godność rytu to są dwie różne sprawy.
Marucha said
Re 9:
Co znaczyło u mnie „godnie odprawić nowusa”?
Po pierwsze – aby spełnione zostały warunki przeistoczenia,
Po drugie – aby nie było dziwactw typu gitara z bębenkami, dziewczynki-ministrantki, komunia na rękę, piosneczki ogniskowe itd. Aby w ramach narzuconych przez nowusa zrobić, co można, aby nie stał się kpiną ze Mszy Świętej, maksymalnie zbliżając go do Tradycji. Aby nie pieprzyć o ekumenizmie, o starszych braciach, aby Nowy, a nie Stary Testament dominował.
Na pewno wiele rzeczy opuściłem.
Oczywiście nowus jest niegodny, ale trudno mi było znaleźć jakieś inne słowo, opisujące sposób jego odprawiania przez np.księży starej daty. No bo jakie? Odprawić Mszę „ładnie”? „Przyjemnie”? „Pobożnie?” (może to jest najlepsze?).
Co do ważności i godności rytu to byłem chyba pierwszym, który uświadamiał gajówkowiczów, co to oznacza, natrafiając na mur niezrozumienia. Bo jak coś niegodne może być ważne? A może.
Nemo said
Ja również uważam, że cud w Sokółce jest autentyczny, inna sprawa czy skłonił do refleksji ludzi, którzy uważają się za katolików. Poniżej udzielanie Komunii Św. podczas uroczystej mszy w Sokółce. Zakonnice przyjmuję w większości Komunię na stojąco(1.41.40) wierni rzecz jasna także. Lektor zamiast pateny, trzyma nad kapłanem parasol, żeby się księżulo nie spocił. Gdybym tam wtedy był to zapytał bym się tych katolemingów, w jakiej pozycji adorują cudownie przemienioną Hostię z Sokółki; na stojąco czy na kolanach.
Dictum said
Zapytałem znajomego księdza, czy bywa gdzieś odprawiana w nowym rycie, gdziekolwiek, Msza Św.cicha. Otóż nie ma nigdzie. Nawet sam się zastanowił trochę zdziwiony moim pytaniem, ale skwitował to żartem, że raz odprawiał sam i była to Msza św. cicha.
Przez całe moje dzieciństwo we wszystkie pierwsze piątki, pierwsze soboty miesiąca, rano przed pójściem do szkoły mama nas „gnała” na Mszę św. I były to Msze ciche. Za głupim się było, żeby to docenić. Zresztą, kto sie spodziewał, że Kościół nam to zabierze. Dziś bardzo tego brakuje. Wszystkie Msze św. w dni powszednie, rano, wieczór czy w południe są gadane, gadane, gadane. Ani chwili spokoju na skupienie, deklamacje, za deklamacjami. I jeszcze to wzajemne ściskanie się tuż przed spotkaniem z Chrystusem. Ale tego to już od dawna nie uprawiam. Klękam i nic nie chcę widzieć.
Święta racja! – admin
Dictum said
Dyrektywy Wielkiego Mistrza masonów
z marca 1962 roku, ponownie opracowane w październiku 1993 roku
(tłumaczenie z „KL Katholisch Glauben und Leben”, nr 4, April 2001)
Dyrektywa 1: Usuńcie raz na zawsze św. Michała Archanioła, obrońcę Kościoła katolickiego, ze wszystkich modlitw wewnątrz Mszy świętej i poza nią. Usuńcie jego figury. Powiedzcie, że to odwraca uwagę od Chrystusa.
Nasza odpowiedź: odmawiajmy jak najczęściej modlitwę:
„Św. Michale Archaniele! Wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a ty, wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.”
Tam, gdzie jest figura lub obraz św. Michała Archanioła organizujmy nabożeństwa w intencji o zwycięstwo nad złem i szatanem, szczególnie 29 września, w dniu święta Świętych Michała, Gabriela i Rafała.
Dyrektywa 2: Pozbądźcie sie uczynków pokutnych w czasie Wielkiego Postu, takich jak rezygnacja z mięsa w piątek lub post.
Udaremniajcie każdy akt wyrzeczenia. Mówcie: „Chrystus wysłużył już dla nas niebo”.
Nasza odpowiedź: Rozwijajmy ducha pokuty i wyrzeczenia, zwłaszcza przez modlitwę i post („Ten rodzaj złych duchów mozna wyrzucić tylko modlitwą i postem” – Mt 17,21).
Dyrektywa 3: Mówcie, że znak pokoju musi być przekazywany. Zachęcajcie ludzi do chodzenia po kościele, aby zakłócać skupienie i modlitwę. Zamiast znaku krzyża przekazujcie jakiś znak pokoju. Mówcie, że Chrystus także wychodził, aby pozdrawiać swoich uczniów. Nie zezwalajcie na skupienie w tym czasie. Księża winni się odwrócić plecami do Eucharystii, a oddać cześć ludowi.
Nasza odpowiedź: Przeżywajmy Eucharystię w coraz większym skupieniu i skoncentrowaniu uwagi na Najświętszym Sakramencie.
Dyrektywa 4: Uczęszczający do Kościoła winni nosić niedbałą odzież. Mówcie, że każdy powinien w kościele czuć się dobrze. To obniży doniosłość Mszy Świętej.
Nasza odpowiedź: Miejmy na Mszę Świętą przygotowane najładniejsze ubranie, a zarazem skromne. Zachecajmy innych, aby przyłączyli się do naszej akcji i także stosownie byli ubrani w kościele.
Dyrektywa 5: Powstrzymajcie przyjmujących Komunię świętą od przyjmowania Hostii na klęcząco. Mówcie rodzicom i nauczycielom, żeby powstrzymywali dzieci przed składaniem rąk przed i po przyjęciu Komunii świętej. Mówcie im, że Pan Bóg kocha ich takimi, jakimi są, i życzy sobie, aby się czuli całkowicie rozluźnieni. Pozbądźcie się wszelkiego klęczenia i przyklękiwania w kościele. Usuńcie klęczniki z ławek w kościele. Mówcie ludziom, że powinni na stojąco dać świadectwo podczas Mszy świętej.
Nasza odpowiedź: Zwróćmy uwagę na naszą postawę podczas Mszy świetej i Komunii świętej, aby wyrażała modlitewne skupienie i uwielbienie prawdziwego Boga w Hostii
Dyrektywa 6: Skończcie z organową muzyką sakralną. Wnieście do kościołów gitary, żydowskie harfy, bębny, „tupanie nogami” i „święty śmiech”. To powstrzyma ludzi od osobistych modlitw oraz od rozmów z Panem Jezusem. Nie dajcie Jezusowi czasu na powołanie dzieci do życia religijnego. Wystawiajcie tańce liturgiczne w podniecającej odzieży, sztukę i koncerty na ołtarzu.
Nasza odpowiedź: Organizujmy adorację Najświętszego Sakramentu, zwłaszcza po Eucharystii, w której pozostawimy znaczną część czasu na osobistą modlitwę. Przeciwstawiajmy się przedstawieniom teatralnym w Kościele.
Dyrektywa 7: Pieśniom do Matki Bożej i do św. Józefa zabierzcie charakter sakralny. Określajcie kult do Nich jako bałwochwalstwo. Ośmieszajcie tych, którzy w tym wytrwają.
Nasza odpowiedź: Rozwijajmy nabożeństwo maryjne, zwłaszcza pierwszosobotnie. Odmawiajmy jak najczęściej różaniec, litanie do Matki Bożej, Anioł Pański o godzinie 12:00, Apel Jasnogórski o godzinie 21:00, Akt strzelisty: „O Maryjo bez grzechu poczęta módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”, nośmy na szyi Cudowny Medalik. Wstępujmy do Rycerstwa Niepokalanej aby tak jak św. Maksymilian szerzyć kult Niepokalanej. Jak mówił św. Maksymilian: „Zdobyć jak najwięcej dusz dla Chrystusa przez Maryję!” Módlmy się do św. Józefa patrona rodzin. Prośmy go by opiekował się nami i naszą rodziną.
Dictum said
ps. do 13.
Ze strony http://www.wof.niepokalanow.pl/sw_maksymilian.htm
Jacek said
Sa mocne poszlaki, ze istotnie mial miejsce Cud Eucharystyczny, swiadczacy o tym czym jest Konsekrowana Hostia. „W tej Hostyi jest Bog zywy, choc ukryty lecz prawdziwy”. Czy ktos jeszcze tak spiewa w „kosciele” posoborowym, ktorego emerytowany dzis zwierzchnik kpil nie tak dawno z wiernych, ktorzy uwazaja, ze w Kosciele gdzie jest tabernakulum z Konsekrowana Hostia, przebywa sam Bog, i dlatego chodza tam aby sie modlic w Jego obecnosci. Ten cud przyznaje racje wiernym a nie zwierzchnikowi. Ten cud jest dla wiernych, aby sie ockneli poki jeszcze moga.
Dictum said
ad. 15.
Panie Jacku, tak, na szczęście śpiewa się przeważnie na procesji w Boże Ciało, ale i podczas Komunii. A czasem u nas nawet jeszcze śpiewamy tę jedną z najpiękniejszych pieśni:
Ja wiem, w kogo ja wierzę stałością duszy mej.
Mój Pan w tym Sakramencie pełen potęgi swej.
To ten, co zstąpił z nieba, co życie za mnie dał
I pod postacią chleba pozostać ze mną chciał.
Ja wiem, w kim mam nadzieję, gdy słabnie ducha moc.
To ten, przed którym światło migoce dzień i noc.
On moim szczęściem w życiu, On światłem w zgonu dzień.
Zwycięża mroki grzechu, rozprasza śmierci cień.
Ja wiem, kogo miłuję nad wszelki świata czar,
Kto poi duszę moją, kto zna miłości żar:
To Król nad wszystkie króle, wszechwładny świata Pan,
Co karmi duszę moją, Ciałem i Krwią swych ran.
ale także niestety głupawe pioseneczki też,
np. „dziś wznosimy nasze ręce uwielbiając miłość Twą…”
– i zachodzę w głowę, o co naprawdę w niej chodzi
NICK said
Panie Dictum.
Tak.
Joannus said
Ad 16
Zacytował Pan najbardziej drogą sercu od dziecinstwa pieśń, obok obok Zbliżam sie w pokorze i Upadnij na kolana ludu czcią przejęty.
Dictum said
Wszystkie te teksty pisane przez ludzi pióra, wiary i wiedzy teologicznej musiały mieć imprimatur. A dziś? Można sobie wleźć na ołtarz i „Każdy śpiewać może…” w dodatku co chce.
Tralala said
ad 12 Dictum
Ma Pan racje, tak bylo, tez to pamietam. Tyle, ze w Polsce te ciche msze naprawde byly ciche. Niestety, w kaplicy Bractwa ksiadz odprawia cicha msze glosno, ludzie odpowiadaja jeszcze glosniej i cisza jest tylko i tylko podczas konsekracji.
Àle ciesze sie, bo tego roku nie mamy organisty. Podczas Sumy ktos przygrywa i chor spiewa, ale po mszy jest cicho. Skonczylo sie oszalale walenie w biedna fisharmonie.
Romank said
Taki sam cud mia miejsce w dallas w 2006 roku..w mojej diecezji w koscielew mexykanskim..
http://imperialteutonicorder.com/
MatkaPolka said
Było kilka cudów omawianych w Gajowce u Maruchy – Cud w Sokółce, Cud nad Wisłą – Matka Boża się ukazała i na bolszewików kule odrzucała , cud – na Siekierkach w Warszawa 1943 ,wizje św. Faustyny Kowalskiej i Rozalii Celakówny, Cud Trzech Hostii w Poznaniu , doroczny Cud św. Ognia w Jerozolimie ….
No to niech wrogowie Kościoła – wybierają sobie heretyków na papieży , niech się podszywają, organizują sobory Vaticnum II i III, judaizują Kościół Katolicki, – mianują Żydów na księży , kapłanów i biskupów , zakładają inne sekty i kościoły…
Ale wobec cudów – wobec ZJAWISK NADPRZYRODZONYCH – ŻYDZI nic nie mogą przeciwstawić – tylko poczucie bezradności, bezsilny gniew i pogardę otoczenia.
NIE PRZEMOGĄ
Minus said
@13, wspomagaj…, a co my sami możemy?, to unowocześniona wersja, właściwe jest wezwanie: broń nas. Niby niewielka różnica. Tak jak z egzorcyzmem nowym i starym, modlitwami podczas chrztu w wersji nowej i starej. Wszystko niby bez znaczenia różnice.
Święty Michale Archaniele,
broń nas w walce;
a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną.
Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy,
a Ty, Wodzu niebieskich zastępów,
szatana i inne duchy złe,
które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą
mocą Bożą strąć do piekła.
Amen.
MatkaPolka said
Serdeczne podziękowania dla pana Romana K za ten link to strony Krzyżackiej. ( tylko gdzie jest ten cud w Dallas)
Słowo ciałem się stało. Już pobieżne spojrzenie – Okazuje się że jednak Krzyzacy istnieją , że to nie żadne „teorie Konspiracji” albo SPISKOWE TEORIE DZIEJÓW – mamy tu jak najbardziej SPISKOWĄ PRAKTYKĘ DZIEJÓW
Przecież Krzyżacy przeszli na Luteranizm, a tu odwołują się do papieży
I od razu „Bitwa pod Grunwaldem” w krzywym zwierciadle.
same zagadki – nawet fizycznego adresu nie podaja
A jakie powiązania „religijne” – linki do światowych businessów
Dictum said
ad. 23.
Oczywiście!
To cytat z dzisiejszej (posoborowej) strony franciszkanów.
Dłubano w Różańcu (dodano), w liturgii (poodejmowano) – we wszystkim świętym i odwiecznym.
Oczywiście, że „broń nas w walce”.
Nemo said
@Dictum, Joannus
Ja bym dodał jeszcze Te Deum
„Apostołów Tobie rzesza/ chór proroków pełen chwały/ Tobie hołdy nieść pospiesza/ męczenników orszak biały.”
Aguirre said
ad 23) dlatego odmawiam Sancte Michael Archangele – po łacinie pewniej 😉
Aguirre said
ad 7) mam i miałem tak samo…
Dictum said
ad. 26.
Te Deum – tak, perła!
Czy zauważyli Państwo, że w internecie jest wiele starych tekstów i nawet nuty, ale prawie wszystkie tytuły mają tę formę: PIOSENKI religijne.
Piosenki to są posoborowe i nierzadko wcale nie religijne.
A te stare, prawdziwe, wielkie i piękne to są PIEŚNI.
Boydar said
Zmieniać znaczenie słów … !!!
Brat Dioskur said
Fascynujaca historia.zastanawiam sie tylko dlaczego nie probowano wyodrebnic DNA tego miesnia, zeby okreslic plec i wiek ofiary?
Boydar said
A skąd przypuszczenie, że nie próbowano ? 🙂
Jeśli prawdą jest, że Brzeziński wyraził opinię, że ujawnienie prawdy o incydencie smoleńskim 10-4 rozpętało by III wojnę światową, to ujawnianie takich faktów odnośnie hostii, skończyło by się czwartą.
Griszka said
@10
Pan mnie Panie Gajowy ostatecznie przekonał do nie chodzenia na Nowusa. Benedykt XVI akceptował zresztą, że wielu ludzi nie może pogodzić w sumieniu zmian, które miały na celu dostosowanie rytu Mszy wedle zachcianek protestantów.
Romank said
O pani wybaczy..pani Marto tu
http://www.spiritdaily.net/Sign_Wonders/eucharistmiracledallas.htm
a dwa lata pozniej bylo t samo w Mineapolis
http://www.twincities.com/ci_18480905
a jak pani chce opowiem pani o cudzie- jakiego bylem swiadkiem..na portierni ZNUN w Krosnie 1971 roku,,kiedy to cudownie herbata zamieniala sie w wodke,…
No bo pęknę 😀 😀 – admin
Romank said
Co do Krzyzakow,,to przeszli na Luterenizm tylko obkurwience i pederasci… porzadni katolicy probowali zalozyc nowy klasztor i nowy order,,na Hortycy…ale sie rozpili..czesc stala sie heretykami prawoslawnymi,,uprawiali omam,,i maggie..nazywali ich Kozacy Harakternikami,….reszta przycichla w Slowacji i Austrii,,i przezyli…nie oddali klasztorow..
marchabr said
Przypominam wszystkim artykuł z Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r., który katolikowi zabrania, pod karą ekskomuniki, wiarę w objawienia NIEPOTWIERDZONE przez Kośćiół.
Kościół posoborowy nie jest Kościołem Katolickim, stąd tyle w temacie.