Pogląd, że co było w Polsce do ukradzenia – zostało rozdzielone między oligarchów i polityków, jest całkowicie błędny. Coś bowiem jeszcze zostało – m.in. kopaliny (no i lasy, ale o tym kiedy indziej…).
Poligonem walki o węgiel staje się właśnie Lubelszczyzna, rywalizują zaś swojska nomenklatura, reprezentowana przez PSL oraz kompradorska elitka PO, reprezentująca kapitał zachodni. Słowem – Polska w pigułce, a raczej w węglowej bryle.
Niepotrzebne Zagłębie
Lubelskie Zagłębie Węglowe nigdy nie miało szczęścia do polityki. Niby zawsze wiedziano, że „czarne złoto” tu jest i to na opłacalnych głębokościach – ale przecież region był w czasach PRL przede wszystkim zagłębiem pszenno-buraczanym, co wtedy jeszcze wcale nie brzmiało szyderczo. Polski węgiel płynął więc sobie w świat ze Śląska, podczas gdy Lubelszczyzna dawała surowiec raczej browarom i zakładom tytoniowym.