Rozmowy w Moskwie, zakończone 7.02.2015, w których uczestniczył Pan Prezydent Putin (Rosja) oraz dwie żydowskie marionetki: A. Merkel (Niemcy) i F. Hollande (Francja) zakończyły się niepowodzeniem.
Rozmowy miały na celu zażegnanie tzw. kryzysu ukraińskiego.
Niestety, „dyktator” Putin powiedział, że Rosja nie ma zamiaru podporządkowywać się żadnemu „światowemu liderowi”, dyktującemu wedle własnego widzimisię globalny porządek. „Być może są tacy, którym odpowiada życie pod pseudo-okupacją, ale my nie mamy zamiaru się z tym pogodzić”.
Załamanie rozmów może doprowadzić do dalszego osłabienia tzw. „jedności europejskiej” oraz konsensusu w sprawie sankcji ekonomicznych, które wykazują oznaki zmęczenia.
USA, Unia Europejska, NATO i Ukraina twierdzą, iż Rosja bierze udział w wojnie z Ukrainą, wspierając separatystów sprzętem, środkami pieniężnymi i żołnierzami. Kreml zaprzecza temu i utrzymuje, iż władze Ukrainy toczą wojnę z własnymi obywatelami i dyskryminują ludność rosyjskojęzyczną, zwłaszcza w Doniecku i Ługańsku.
Ciężkie walki zmusiły ponad 1,5 miliona ludzi do opuszczenia swoich domów, a jakieś 600.000 Ukraińców uciekło za granicę od lutego 2014 [Agencja Bloomberg uczciwie, po żydowsku, nie podaje, za jaką granicę uciekli Ukraińcy: otóż uciekli oni do Rosji. Do swych rzekomych wrogów. – admin]. Według agencji ds uchodźców w ONZ od kwietnia 2014 zginęło ponad 5350 osób, co jest liczbą mniej więcej dziesięciokrotnie zaniżoną; zob. następny artykuł poniżej.
O ile ewentualne dozbrajanie powstańców przez Rosję jest, powiedzmy wprost, zbrodnią – o tyle wysyłanie ludzi i sprzętu na Ukrainę przez USA w oczach wielu czołowych amerykańskich polityków jest dobrym uczynkiem, zapewne sprzyjającym budowie, a później utrwaleniu demokracji. Pomoc militarna dla żydowskich władz Ukrainy jest odrzucana przez Niemcy i traktowana sceptycznie przez samego Obamę.
Plany NATO tyczące dozbrojenia Ukrainy mogą oznaczać ryzyko bezpośredniej konfrontacji zbrojnej – powiedział minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow, sekretarzowi NATO Jensowi Stoltenbergowi.
Należy przypomnieć w tym miejscu, iż proces otaczania granic Rosji wojskowymi bazami amerykańskimi nie tylko nie zwolnił, ale przybrał na sile.
Według http://www.bloomberg.com/
Opracował Gajowy Marucha
* * *
Ukraina: 50 tysięcy zabitych?
Według analityków wywiadu niemieckiego na wypowiedzi których powołuje się dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” liczba ofiar śmiertelnych konfliktu na Ukrainie mogła przekroczyć 50 tysięcy. Te szacunkowe dane uwzględniające zarówno uczestnik walk jak i ofiary cywilne dziesięciokrotnie przewyższają liczby podawane przez władze w Kijowie.
Informatorzy niemieckiego dziennika uznają za niewiarygodne liczby przedstawiane przez stronę ukraińską wg. której zginęło 1200 uczestników walk i 5400 cywilów i wskazują, że podawane codziennie dane o ofiarach śmiertelnych pozwalają uznać wypowiedzi władz kijowskich za celowe zaniżanie liczby ofiar.
(Na podst. faz.net)
http://xportal.pl
* * *
Putin chce dla Ukrainy pokoju
Wspólna podróż do Kijowa i Moskwy kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Françoisa Hollande, rozmowy z prezydentem Rosji Władimirem Putinem wielu już uznało za „historyczny precedens”, chociaż nie zabrakło również pesymistów. Udało się czy nie trzem liderom zapobiec zakrojonej na wielką skalę katastrofie na wschodzie Ukrainy? Przedstawiamy opinię jednego z najbardziej poważanych czeskich analityków, korespondenta Czeskiego Radia Jana Petráneka zaprezentowaną w wywiadzie dla radia „Sputnik”.
Powiedziałbym, że sytuacja nie została rozstrzygnięta. Nie przypadkowo, nikt na wyższym szczeblu nie chce teraz jej komentować. Dlatego możemy jedynie wróżyć z kryształowej kuli, jaki będzie rezultat. Strony nie zrezygnowały ze swoich warunków. W każdym razie, tak to wygląda. Daje to możliwość niektórym do mówienia, że umowa moskiewska, podobnie jak mińska, pozostanie na papierze. Pusta gra słów! Jutro, w sobotę 8 lutego, po rozmowie telefonicznej w formacie normandzkim, okaże się, jak mocna jest nić negocjacyjna, od której zależy dalsze powstrzymanie rozlewu krwi na Ukrainie.
Ale dla mnie szokujące jest co innego. Na Ukrainie toczy się wojna domowa. Wydaje się, że do stołu negocjacyjnego powinny usiąść walczące strony, tj. Kijów, Donieck i Ługańsk. Zamiast tego pożar musi gasić Władimir Putin i europejscy liderzy. Wiadomo dlaczego. Poroszenko chciał siłą zdławić dążenie do samostanowienia na południowym wschodzie. Nie udało mu się to, powstańcy przejęli inicjatywę. Nie, nie chcą oni zajmować Kijowa, bronią jedynie swego terytorium. I robią to na tyle dobrze, że Europa śpieszy się, aby ich powstrzymać. Co prawda, nie uda się szybko tego osiągnąć. Dobrego rozwiązania dla wszystkich nie będzie.
Ale aby znaleźć choć jakikolwiek kompromis, strony muszą pójść na ustępstwa. Jak do tego doprowadzić, jeśli Kijów domaga się całkowitej kapitulacji Doniecka i Ługańska? Z kolei Rosja nie może stracić twarzy. Putin wielokrotnie mówił, że wesprze rodaków, bez względu na to, gdzie mieszkają. Pośrednio pomaga im. Rosyjski lider, jak wiemy, nie odstępuje od swoich zasad.
Pana zdaniem, jak mógłby wyglądać plan pokojowy? Czy jego najważniejsze punkty to nowa linia demarkacyjna, wycofanie ciężkiego sprzętu, wprowadzenie sił pokojowych, autonomia regionu?
Każdy punkt jest niezwykle ważny w pakiecie środków. Jestem zaniepokojony tym, jak uzgodnić ten plan z Poroszenką, który wychodzi z następującego założenia: nie chcecie podporządkować się naszej władzy, to zrównamy was z ziemią. Jednocześnie twierdzi, że może zacząć dostarczać energię i gaz na Wschód, a jego artyleria konsekwentnie niszczy rurociągi, rozdzielnie i inną infrastrukturę na terytorium DRL i ŁRL. Mam dużo wątpliwości co do zdolności Kijowa do porozumienia się, jeśli tylko nie zostanie on zmuszony do zawarcia pokoju przez zachodnich partnerów. Mają oni „dźwignię nacisku”, a mianowicie pomoc finansową rozpadającej się na oczach świata ukraińskiej gospodarce. Zresztą, decyduje tam nie tylko Poroszenko, ale popierające go grupy oligarchiczne. One, moim zdaniem, zdefiniują współczesną ukraińską politykę.
Czy wierzy Pan, że dążenie Władimira Putina do zaprowadzenia pokoju w strefie działań zbrojnych jest szczere? Pytanie nie jest przypadkowe, ponieważ na Zachodzie, jak i w czeskich mediach, dziś pojawia się wiele sceptycyzmu na ten temat.
Chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Prezydent Putin jest racjonalnym politykiem. Wie, co się dzieje w rosyjskiej gospodarce z powodu spadku cen ropy naftowej na świecie i sankcji. I rozumie, że im dłużej trwa wojna na południowym wschodzie, tym większa szkoda zostanie wyrządzona gospodarce Rosji. Nie mam wątpliwości, że Putin naprawdę chce znaleźć wyjście, pokojowe rozwiązanie krwawego konfliktu, i właśnie drogą dyplomatyczną. Czy inaczej zgodziłby się na nadzwyczajne rozmowy z Merkel i Hollandem na Kremlu, które trwały w zasadzie do północy?
http://polish.ruvr.ru
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…